Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 385
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Iva, nie wiem czy warto zamykać wątek. A może właśnie on jest pomocny, można się wygadać, poczytać...i wierzcie mi na tym forum jest więcej osób niż jai Aga w takiej nieciekawej sytuacji. Tylko nie mają chęci lub odwagi na ujawnianie się. W tej chwili staram się nie myśleć o tym, że wyniki mogą być złe. Takie rozmyślanie przyniosło by więcej złego niż dobrego. Poczekam...wczoraj wieczorem chyba na TVN leciał jakiś film o upośledzonych dzieciach. Włączyłam tylko na chwilę, nie mogłam oglądać...dobrze, że mąż nie był w pracy i mogliśmy sobie pogadać. Opowiedziałam mu o tym, że założyłam temat na forum, o tym co piszecie. Staramy się myśleć pozytywnie, ale jest to bardzo trudne. Najgorsze, że Sylwia cały czas pyta kiedy dziecko się urodzi...

Oorbus, jesteś wielki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio przechodziła przez to moja przyjaciółka, po teście PAPPA miała prawdopodobienstwo 1:60. Zrobiła amnio, które było ok i się uspokoiła. No, ale to całkiem inna sytuacja, bo ona była zdecydowana usunąć.

 

Dlatego zrobiłabym amniopunkcję. Nie żeby wiedzieć czy usunąć....przecież tego testu nie robi się tylko po to.

Może obecne wyniki są błędem przecież na podstawie wywiadu, wyników krwi wylicza to komputer a i człowiek robiący usg może się mylić. Zrobiłabym to badanie żeby wiedzieć, dałoby mi to czas na oswojenie się z sytuacją w wypadku gdyby się potwierdziło lub odetchnąć i spokojnie czekać na rozwiązanie. No ale to ja bym tak zrobiła bo ja wolę się z każdą nową sytuacją oswoić.

AgnesK, agnieszkakusi trzymam mocno kciuki za Was i Wasze fasolki mam nadzieję że na strachu się skończy. Tego z całego serca Wam życzę!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jeszcze kilka słów refleksji ode mnie.

Decydując się na badania prenatalne nie wiedziałam tak naprawdę "czym to pachnie". Zakładałam, tak jak już pisałam wcześniej, że wszystko będzie ok.

Dziś nie zrobiłabym tych badań. Idąc na nie trzeba mieć świadomość jakie są konsekwencje. Inaczej jest oczywiście, jeśli kobieta, tudzież kobieta i mężczyzna wiedzą, że jeśli wyniki będą negatywne, to są w stanie podjąć decyzję o aborcji. Ale aborcji nie w 10 czy 11 tc., lecz właśnie w 20-21 tc.

 

Dlaczego nie robię amniopunkcji? Bo ona i tak mojej decyzji nie zmieni.

Sam zabieg jest niestety obarczony ryzykiem poronienia lub uszkodzenia płodu. Ryzyko wynosi 1:100. Nie wybaczyłabym sobie, gdyby wynik amniopunkcji był ok a ja straciłabym moje dziecko, lub jak mi powiedziała jedna z lekarek - urodziłabym dziecko bez nogi, która zostałaby uszkodzona w trakcie zabiegu. To trzeba też brać pod uwagę.

 

Uwierzcie mi, inaczej się myśli, czuje, gdy takie sytuacja rozważa się na zimno "co by było, gdyby", czy też gdy nie ma się jeszcze dzieci..

 

Aga, przezierność jest tylko jednym z markerów. Wiem o dziewczynach, które miały 5,0 i urodziły zdrowe dzieci. Przezierność musi byc badana przez superfachowca na świetnym sprzęcie. Ja z tego powodu jechałam na badania 300 km. Nie chciałam się zdawać na ośrodki znajdujące się bliżej, bo mój lekarz - któremu ufam - miał o nich bardzo kiepskie zdanie.

 

I moja córka przytula się do brzuszka i mówi: jak ja na ciebie czekam, jak ja się ciesze na maleństwo.. Wiecie co czuje wtedy? Ze świadomością, jaka mam?..

 

 

Tak więc każda kobieta przed podjęciem decyzji o badaniach prenatalnych powinna

1. wiedzieć co zrobi, jeśli wynik będzie negatywny. To trzeba rozważyć z mężem/partnerem przed badaniem. KONIECZNIE

2. Jechać na badania TYLKO do sprawdzonych ośrodków diagnostycznych. Żeby oszczędzić sobie i rodzinie niepotrzebnego stresu.

 

To chyba wszystko ode mnie.

I dziękuję za wszystkie słowa otuchy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jeśli chodzi o "straszny" ZD...

nie wyobrażam sobie już życia bez naszej Julki Qlki :lol:

przewartościowała nasze życie konkretnie...

decyzje zostawiam Wam.

 

pozdrawiam.

Zobacz stopkę

 

Zobaczyłam stopkę.

 

Po pierwsze przede wszystkim - przyłączam sie do ochów i achów ziaby :wink: - za przykład wspaniałego rodzicielstwa :D .

Po drugie - wspaniałe dzieciaczki :D .

Po trzecie - pisząc wczesniej w zasadzie nie miałam na mysli ZD , raczej chodziło mi o większe upośledzenia które dyskwalifikują samodzielność dziecka .

Wiem, że z ZD można żyć , można sobie radzić , mozna być samodzielnym.

Miałam kuzynkę z ZD , wspaniała ciepła uczuciowa dziewczyna .

 

A za nasze dziewczyny jak wszyscy tutaj -trzymam kciuki - żeby wszystko skończyło sie dla Was pomyślnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawsze uważałam, że nigdy nie usunełabym dziecka, ale byłam za tym, zeby każdy decydowal w swoim sumieniu, nie, żeby to było regulowane prawnie - tak w skrócie.

Mamy jedno dziecko, szybko chcielismy mieć drugie. Poronienie. Cięzko to przezyłam, ale szybko znów zaszłam w ciążę. Ze względu na wczesniejsze poronienie od razu skierowanie na badania. I szok. Pani doktor powiedziała, że ciąża nie rozwija się prawidłowo. Zyje, serduszko bije, ale nie jest ok. Może to być wada genetyczna, może być coś innego. Powiedziała też, zeby się przygotowac, ze może dojśc do kolejnego poronieina zanim zrobimy resztę badań. Leżałam w szpitalu kilka dni, pierwsze rozstanie ze starszakiem, czas na przemyslenia. Wtedy podjęłam decyzję, ze nie pójdę na aminopunkcję, dlatego rozumiem doskonale AgnesK. Nie mogłam zabic swojego dziecka... Ale tez chciałam miec nadzieję...

Doszło do poronienia. Może głupio to zabrzmi, ale kamień spadł mi z serca. Natura podjęła decyzje za mnie. Wróciłam do domu, wszystko było tak jak dawniej...

A teraz... Minęło trochę czasu, na drugie dziecko to juz ostatni dzwonek... Ale holernie się boję, że znów stanę przed takim wyborem. I, ze jeśli znów przed nim stanę zdecydują się usunąć, zabić to swoje chore, nienarodzone dziecko...

Na przekór swoim przekonaniom, dla wygodnictwa, z miłosierdzia, niewiem dlaczego. Chyba dlatego, ze wtedy też po cichu chciałam poronić, a nie chciałam zrobiłabić zabiegu dlatego, zeby nie mieć wyrzutów sumienia...

Coraz częściej tak o tym myslę.

 

Trudno kogoś oceniać, ale zrozumiec to może tylko ktoś, kogo spotkało coś podobnego...

W każdym razie, Agnieszki, mam nadzieje, ze wszystko bedzie dobrze...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę ,ze czas zamknąć wątek. Dziewczyny chyba nie tego potrzebowały, (...).
A ja nie lubie "adwokatów" bez proszenia.

Dziewczyny to silne babki, i myślę że jesli zdecydowały się pisać (pod swoim nickiem) to sa na tyle silne że udźwigną zdanie inne niż ich własne.

Tym bardziej że nikt tu jaknoś bardzo na nie nie napada i raczej po prostu pisze o innym wyborze. Manie nieporozumienie pommiedzy Agnes a daggulka chyba - zostało wyjasnione.

Temat jest trudny, bardzo osobisty ale chyba dziewczyny nie są bezwolnymi kukiełkami tylko piszą świadomie i wiedza jakie reakcje mogą wywołać (i chwała im za to bo moze faktycznie śa inne które juz takiej odwagi i siły charakteru nie mają - to chociąz poczytają i zobaczą że nie sa sama)

 

Dwa - w razie czego i Agnes i Agnieszka - własny język mają i jak zacznie im coś przeszkadzać to chyba same potrafią napisać - proszę o "skończenie dyskusji bo zaczyna być dla mnie za bardzo bolesna"

 

Gdyby powstał wątek na temat : jakie macie zdanie o aborcji,chętnie poznam wasze opinie - to piszcie co dusza zapragni

 

Przykro mi (albo może : cieszczę się) ale to nie ty decydujesz CO ktoś bedzie pisał w wątkach i nie wyznaczasz kierunków w jakim toczy sie dyskusja.

Na szczęście.

 

ps. dziewczyny - cały czas trzymam kciuki - mam nadzieje ze będzie ok.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zakładając ten wątek byłam w pełni świadoma tego, co robię. Byłam również przygotowana na to, że zostanę zmieszana z błotem. Decyzja, którą będę musiała podjąć będzie najgorsza w moim życiu, ale to będzie decyzja moja i mojego męża. Mam jednak nadzieję, że wyniki będą dobre.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ile ludzi tyle zdań.

Staram się nie oceniac postępowania, zachowania, decyzji podjętych w takich sprawach jak ciąża, chore dziecko itp. Po prostu to są dylematy właśnie tych osób które z tym się borykają. Tylko one muszą podjąc decyzję.

Czytam i zaczynam myślec ... Też chcę drugie dziecko ... mam już 35 lat ... boję się ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś bardzo dawno temu byliśmy z żoną w podobnej sytuacji. Wiedzieliśmy że coś nie jest tak ale w tamtych czasach o dokładnej diagnozie nie było mowy. Problem rozwiązała sama natura.

Przeczytałem prawie wszystkie posty i powiem tylko tyle, że rad to mają prawo udzielać tylko ci, którzy wychowują dziecko niepełnosprawne. Inni to tylko teoretycy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę ,ze czas zamknąć wątek. Dziewczyny chyba nie tego potrzebowały, (...).
A ja nie lubie "adwokatów" bez proszenia.

Dziewczyny to silne babki, i myślę że jesli zdecydowały się pisać (pod swoim nickiem) to sa na tyle silne że udźwigną zdanie inne niż ich własne.

Tym bardziej że nikt tu jaknoś bardzo na nie nie napada i raczej po prostu pisze o innym wyborze. Manie nieporozumienie pommiedzy Agnes a daggulka chyba - zostało wyjasnione.

Temat jest trudny, bardzo osobisty ale chyba dziewczyny nie są bezwolnymi kukiełkami tylko piszą świadomie i wiedza jakie reakcje mogą wywołać (i chwała im za to bo moze faktycznie śa inne które juz takiej odwagi i siły charakteru nie mają - to chociąz poczytają i zobaczą że nie sa sama)

 

Dwa - w razie czego i Agnes i Agnieszka - własny język mają i jak zacznie im coś przeszkadzać to chyba same potrafią napisać - proszę o "skończenie dyskusji bo zaczyna być dla mnie za bardzo bolesna"

 

Gdyby powstał wątek na temat : jakie macie zdanie o aborcji,chętnie poznam wasze opinie - to piszcie co dusza zapragni

 

Przykro mi (albo może : cieszczę się) ale to nie ty decydujesz CO ktoś bedzie pisał w wątkach i nie wyznaczasz kierunków w jakim toczy sie dyskusja.

Na szczęście.

 

ps. dziewczyny - cały czas trzymam kciuki - mam nadzieje ze będzie ok.

 

Strasznie na mnie naskoczyłaś. Oczywiście ,ze nie mam wpływu w jakim kierunku toczy się dyskusja i całe szczęście. Sama jednak pamiętam stres jaki miałam w ostatniej ciąży. Na myśl o jeszcze jednej ciąży robi mi się słabo, ale na szczęście mam już 2 dzieciaczków i nie będę musiała podejmować ryzyka kolejnej . Nie chciałabym wtedy, żeby ktoś krytykował moją decyzję i zwiekszał moje poczucie winy co do dokonanego wyboru.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w przypadku złych wyników - usunąć. Bez wahania. W przypadku np. podduszenia przy porodzie - dodusić. W przypadku porażenia mózgowego - przestać karmić. A niepełnosprawnych na ulicach rozjeżdżać samochodem. Niech się nie męczą. Ani oni, ani ich rodziny.

 

Aaaaa, tylko nie zapomnijcie popełnić samobójstwa, jak zaczniecie być ciężarem dla swoich dzieci. Przecież skoro nie można ich obarczać chorym rodzeństwem, to osoba z wrodzonym poczuciem taktu powinna strzelić sobie w łeb, by nie kłopotać tych nadistnień, które przetrwały wstępną selekcję.

 

A jak już się wyeliminuje to kalekie pokraki, które są jedynie obciążeniem tych lepszych, doskonałych, przystąpmy do kolejnego kroku - wybierajmy tylko te o modnym kolorze oczu.

 

Jesteście okropni.

 

sad

 

 

Nie rozumiem, czemu autor tego postu został opierniczony. Przecież nie przedstawił tu swoich poglądów (no może tak, ale w przewrotny sposób), a przy okazji trafnie zdiagnozował świat, w jakim żyjemy i w jakim muszą życ ludzie niepełnosprawni. Kult zdrowego ciała, samodzielności i coraz większa izolacja od innych sprawiły, ze zajęci od dzieciństwa wyścigiem szczurów, ludzie nie zauważają innych. Przykłady? Choćby zakatowane dzieci, których płacz słyszą przez ścianę sąsiedzi, ale nie reagują, próbujaca wgramolić się do autobusu staruszka, czy inwalida na wózku. Większość wskakuje, odwracając głowy itp.

 

W związku z tym uważam, że decyzje, o których mowa w tym wątku muszą być podjęte tylko przez osoby, których one dotycza, bo to rodzice będą się mierzyć z chorobą swojego dziecka, bo na wsparcie innych coraz mniej można liczyć. Mam w rodzinie dwoje niepełnosprawnych dzieci i wiem, o czym piszę.

 

Wam dziewczyny życzę samych dobrych wiadomości, wielkiej siły i wsparcia ze strony najbliższych, cokolwiek zdecydujecie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...