Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Komentarze do dziennika Arniki


Recommended Posts

A na dodatek Grecy w ogóle nie mają zwyczaju płacić podatków.

Generalnie są roszczeniowi, leniwi i uważają, że wszystko im "się należy".

Temat Grecji rusza mnie straszliwie. :mad:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 23,6k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • Arnika

    8418

  • TAR

    2586

  • wu

    1633

  • markoto

    1360

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

markotko, bezprzewodowy miałam i o dziwo działał,ale wtedy nie mielismy wyprowadzonych kabli. Teraz ogrodzenie stoi, kable są...tylko nie ma komu podłączyć domofonu.

Mój mąż ma dwie lewe do majstrekowania,ale jest juz na maksa wkurzony na elektryka,że w tej desperacji sam pewnie zamontuje ( jakotakie pojęcie ma o tym ). Problem w tym,że jego prawie wcale nie ma w domu,bo bardzo duzo podróżuje po świecie i pytanie kiedy to zrobi :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A na dodatek Grecy w ogóle nie mają zwyczaju płacić podatków.

Generalnie są roszczeniowi, leniwi i uważają, że wszystko im "się należy".

Temat Grecji rusza mnie straszliwie. :mad:

 

oj mnie tez ... i to jak ... I to nie tylko Grecji ;) Nasze media blokuja nam rzeczywisty obraz i przyczyny kryzysu w Europie. To, ze Grecy nie placili i nie placa podatkow, to raz. To ze wydawali ogrom publicznych pieniedzy na dostatnie zycie, to dwa, no ale przeciez ktos im na to w EU pozwolil. Ktos przymknal oko, inny ktos dawal pozytywny rating, jeszcze ktos inny skupowal rzadowe obligacje, a inny ktos podobijal ich cene ...

Okazuje sie, ze wszyscy wiedzieli iz tak bedzie. A obecna pomoc to tylko windykacja przewidywalnych zyskow, za ktora zaplacimy my wszyscy i tak jakby przelozymy pieniadze z kieszeni podatnikow do kieszenie niemieckich i francuskich bankow :p Deal stulecia :cool:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ambercia.. uchodziłam się przez 7 godzin i miałam serdecznie dość.. myślałam że godzina/dwie mu wystarczą...

Mnie jakoś średnio interesowało myślistwo, karabiny, śruty, lunety i inne myśliwskie rzeczy.., faceci w moro i kolorach khaki poubierani.. wygladali co nie co jak żywcem wyjęci z Tyrolu z tymi sznurkami z kośćmi pod kołnierzykami...

Gdyby to były tarki budownictwa, psów, minerałów, czy turystyczne... to ja bym była w swoim żywiole...

 

DPSia.. ignorować... powiadasz.. ale on się drze, nie mówi... bo jak mówi... to opowiada w trzy światy.. i ja co 5 zdanie przytakuję...

Nie da się wyrobić.. oj nie da...

 

Braza dziękować za krzesełka :) wczoraj w Casto popatrzyłam i cena jest takich ciut podobnych od 180 w górę...

Trzeba jeszcze stół jakiś kupić, ale nie mam na razie pojęcia jaki.. czy prostokąt czy okrągły... Może okrągły byłby lepszy, bo więcej osób w sumie może zasiąść przy stole...?? Sama nie wiem...

 

 

A ja chyba bym wolała mieszkać w Grecji.. gdziekolwiek... byle już nie tutaj...

Jak długo będziemy wytrzymywać takie upokorzenia... pracować do śmierci, ale pracy nie ma.., mooo może i jest.. ale za 1000zł to co nawojujesz... na waciki nie wystarczy.. Byłam teraz w Biedronce.. kupiłam płyn, chrupki, kilka serków light, worki do śmieci i papier toaletowy ( choć wolę ten z aldika albo Rossmanna) i zostawiłam 70zł... Ja się pytam za co?????

Gdzie pójdzie do pracy mój syn... no gdzie? ja się pytam...

Co będzie robił Emil?

No a ja jaką będę miała emeryturę? za opiekę nad niepełnosprawnym dzieckiem dostajemy aż 520zł za to, że rezygnujemy z zatrudnienia... Noo po byku... 3/4 wydaję na paliwo, żeby go do i ze szkoły zawozić... dobrze, że mam zagazowany samochód...

Tylko gdzie mi wyjechać .. no gdzie i po co teraz??????

 

Młody to co innego.... ale jakoś nie garnie się do wyjazdu i do nauki języków..... Tylko tyle, że nie mamy za granicą nikogo kto by mu co nie co pomógł, pokazał.. cokolwiek.. Niby ma siostrę mąż w Kanadzie ( nie mylić z tym, że dostajemy prezenty, paczki.. oj nieee, czasami tylko jakąś drobnostkę co kilka lat jak do Polski przyjadą w odwiedziny) , ale tam nie można wyjechać, tez borykają się z pracą...

Choć uważam, że i "Canada" jest i w Polsce jak ciężko, ale przede wszystkim mądrze i z pomysłem pracujesz...

Ach.. szkoda gadać...

 

U nas od wczoraj sypie śnieg.. nooo zima wróciła....

 

I powiem, że zdechł chomik Emila :( Myślałam, że będzie wrzask... ale o dziwo NIE... ale pochować go chce... mama oczywiście do pomocy.. taty nie ma.. brat też nieobecny... No nie ma to tamto.. za grabarza chyba się wynajmę... ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nasz starszak bardzo przeżył śmierć pierwszego chomika, dopiero rysowanie z mamą chomiczego nieba i chomiczych budek z chomiczymi ziarenkoburgerami w tymże niebie pomogło.

Potem osobiście pochował go w ogrodzie, ogrodził plastikowym płotkiem i sadził kwiatki - przez kilka lat!!!

Wzruszało mnie to do bólu, bo myslałam, że o nas kiedyś też tak będzie pamiętał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chomik pochowany... w pudełku po.. mydle...

Łzy urojone, płacz był, a jakże, ale histerii nie było, czego się najbardziej obawiałam...

Po pierwszym chomiczku była olbrzymia rozpacz.. ale to jaka... ten chyba odszedł ze starości.. koło 2 lat miał.. choć czytałam że i dłużej i krócej żyją.. tak tez młodemu wytłumaczyłam.. Pogodził się...

 

Nie wiem jak u Was, ale u mnie baaardzo jest zimno...

Ciągle sypie śniegiem... to znów się przejaśni roztapiając go... ale patrzac co się dzieje za oknem jest mi zimno i siedzę w szalu opatulona i podłogówkę podkręciłam baaardzo...

 

 

Nie wiem co się dzieje... ale nie przychodzą powiadomienia... Wkurzające to jest...

Mając chwilką czasu.. Emil z mężem pojechali robić kiełbasę do znajomego i wędzić... ja rozglądam się za śrubami do tych desek tarasowych....

...macie jakieś sprawdzone?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiolunia u nas dziś też pod psem:( i mi powiadomienia nie przychodzą:no:

chomika nie miałam i bleeee nie lubię ale z tym grabarzem to dałaś:D a o tym co nas czeka na starość to lepiej nie myśleć:( - chociaż rozmawiam ostatnio ze dziewczyną, która od 20 lat mieszka w stanach, wyszła za mąż za prawnika on młodo zmarł, zostawił jej cały majątek i musiała się przebranżowić;) z pielęgniarki stała się doradcą finansowym, mówiła, że tam ludzie od dawna są nauczeni sami od młodych lat odkładać na emeryture bo na państwową to nie ma co liczyć, niestety my chyba też będziemy musieli się do takiego oszczędzania przyzwyczaić:rolleyes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arnika, Ty poważnie pomyśl o tym fachu, skoro tak dobrze poszło :) Osobiście kupiłabym jednak stół prostokątny lub kwadratowy, goście i tak za zwyczaj siadają, gdzie komu wygodnie, a okrągły nie bardzo do tych krzeseł pasuje.

 

Pozwolicie, że się nie wypowiem na tematy polityczno-emerytalno-greckie, bo w przystojnym towarzystwie nie wypada się brzydko wyrażać :mad:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiolaszka miałaś racje.. ale wqrw mnie wziął... Co zajrzę to cisza... i nic.. nosz qr...na...

A jak wyjść żeby tego spamu nie było???????

 

Pitole ich.. do nocy przeżyje, a jutro pewnie puszczą normalnie....

 

Muszę do Ciebie wpaść z gratulkami :)

 

 

Braza.. a to akurat jest pewne, że ludzi będą odchodzić.. nie widział biednego grabarza, biednego właściciela domu pogrzebowego ( miałam kiedyś takiego klienta.. oczy mi z orbit wychodziły jak rodzina była ubrana.. on + ona + córka i syn dorośli... i jakimi samochodami jeździli.. nie, nie to, żeby jednym....

Ale gdybym ja trupa się nie bała i zajęć w prosektorium to z pewnością byłabym lekarzem i to bardzo dokładnym.... A tak.. nie miałam nic wspólnego z lekarzem/pielęgniarką....

Ale w swoim życiu już pochowałam .. Pinkusia... chomikiem się zajął Emil... akwarium wyniesione, trociny spalone, i o dziwo nie ma.. mamoooo kiedy jedziemy po nowego chomiczka...

Ufff nawet nie macie pojęcia jaka to ulga... ale nie mówię hop... bo jutro też jest dzień..;)

 

Brazulka.. kiedys na wesołej imprezie postanowiliśmy założyć nowy biznes plan... : Wziąć kościół w ajencje, założyć cmentarz i wybudować krematorium....

W kościele to i ślub komunia i chrzciny i bierzmowanie, a i pogrzeb z księdzem musisz załatwić... nooo kasa cały rok.. a nie widziałam dnia pod cmentarzem, co by nie było żadnego pogrzebu... czasami zainteresowani w kolejce czekają...

To nic... tylko te nieboszczyki... brrrrr.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arni przykro mi z powodu chomika ... :( Bardzo. Bedac dzieckiem tez mialam w domu chomiki. Niestety zwierza te nie zyja dlugo i jakos musialam sie uporac ze smiercia wszystkich trzech :( Straszne to bylo wydarzenie :( Ale tez duza nauka. Moi rodzice nauczyli mnie, ze po zywej istocie jest cos takiego jak "zaloba" czyli przezycie smutnych chwil. I nie ma, ze nastepnego dnia kupie sobie nowego ... to nie zabawka, maskotka, albo pluszowy mis ... Trzeba pomyslec, powspominac, kolejny raz przywolac dobre chwile, a moze zdjecia ... Trudna to byla lekcja, ale jej sens pamieta sie potem na cale zycie ... Po smierci psa, kolejnego moglam kupic dopiero po wielu, bardzo wielu latach...

 

A co do zycia, to sama wiesz ... latwo juz bylo. Teraz bedzie tylko duzo, duzo ciezej :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Amber... to jak po odejściu Pinkusia, wzięliśmy Inkę na drugi dzień to znaczy, że to było złe...?

Nie sądzę...

W domu była taka rozpacz, ze masakra... wszyscy tak ryczeli, była taka żałoba, że tego nawet sobie nie wyobrażałam po psie.... Inkę oddała nam hodowczyni.. i przyjechała do nas zaraz drugiego dnia...

Pustka była przeogromna...

Nikt nie stukał pazurkami, nikt nie chodził pomiędzy nogami, nikt nie szczeknął...

Bardzo baliśmy się tego momentu... i chcieliśmy dla Pinkiego kupić towarzystwo.. nie zdążyliśmy...

ona jest zupełnie inna.. zupełnie, choć to jego siostrzenica.. ... Była no może w zastępstwie... ale zawładnęła naszym sercem....

I przed godziną wspominaliśmy Pinkiego.. nie ma tygodnia, zeby o nim nie mówić.. czasami nie ma dnia.. A Pindża to, a Pinki tamto.. a Pinkura siamto..

Nawet inka ma jedno z imion Indża i Intusia... skrót od Inki i Pindży i Pinkusia... ...

 

Inka też jest psem kilku imion... Pewnie u każdego jest tak samo....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arni nie wiem czy zle, czy dobrze ... Nie ma tutaj wlasciwej odpowiedzi! kazdy inaczej przezywa odejscie kogos waznego. Wiem jedno. Naszych psow nie mozna zastapic ... nie da sie pojechac nastepnego dnia i wziac innego i udawac, ze wszystko jest jak dawnej. Nawet nie potrafie sobie tego wyobrazic. Po stracie poprzedniego psa bylo tak samo. Staly miski, wisiala smycz, ale nikt nawet nie pomyslal "zastapmy go innym" ... dla mnie to nie do przyjecia. Dopiero gdy przezylismy odejscie, pogodzilismy sie z nim, ponownie przyzwyczailismy sie do zycia bez Amisia, moglismy myslec o innym psie. Trwalo to cale lata ... Taka ma natura :-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arnika, wchodzę w ten kościelny biznes, mogę ślubów udzielać, a co??!!

 

Po odejściu naszej Cherie w domu nie było psa przez pół roku. Łapałam się na tym, że nasłuchuję stukotu pazurów na podłodze, szczekania, gdy ktoś puka do drzwi i nie było mi łatwo. W końcu znajomy powiedział nam o mających niedługo urodzić się szczeniakach ONka. No i decyzja zapadła i w sierpniu Katma weszła do rodziny. Ale o Cherie pamiętamy cały czas, niejednokrotnie ją wspominamy, opowiadamy jej różne wyczyny i wzruszamy się, oglądając jej zdjęcia.

Katunia ma 11 lat. Już myślimy o drugim ONku, żeby go Katunia zdążyła jeszcze "wychować" bo bez psiaka w domu jest smutno i ponuro, po prostu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny dłużej ze mną piszące też mówiły , żeby wziąć psa od razu...

 

Sama nie wiedziałam co zrobić... ale rozpacz była przeogromna.. oczy spuchnięte od płaczu, cały czas chusteczki, pochlipywanie... nasłuchiwanie stukania pazurami, szczekania, wypuszczania na dwór...

nie miał kto się pocieszyć, kto podbiec z zabawką, kto polizać, zaczepić, zagadać... niesamowita pustka...

I tak przyszła Inka...

Emil noga po wypadku w gipsie, my upłakani usmarkani pojechaliśmy tylko zobaczyć Inkę... ale tylko zobaczyć.. mąż zabrał kasę, tą którą miał za fakturę zapłacić... ona wskoczyła mu na kolana jemu mordę wylizała, on twardy facet się rozryczał... ( cały czas płakał...) wyjął kasę na stół i powiedział.. bierzemy ją...

No i tak mąż sobie kupił sierściucha... Nie tym razem ja.. to on.. a teraz Inka jest moja ... za mną chodzi, mnie nie opuści, mnie pilniję... a mąż zazdrosny...

Ale o Pinkim nie zapomnieliśmy... nieraz uśmialiśmy się jak o nim opowiadamy, nieraz poleciała łza... na święta czy wszystkich świętych Emil palił świeczkę.. Pierwszy poleciał.. z samego rana... żeby Pinkusiowi zapalić... ciekawe co na to sąsiadki.. ale ja to pitole...

 

A Pipa... jak to pipa.. chodzi swoimi drogami... czasmi przyjdzie jak ją zawołasz z dworu... czasami nie.. chodzi jak kot swoimi drogami... ale jak nas pilnuje... jak pilnuje domu, jak sprawdza czy wszystko OK..., jak krzyczy na wchodzących.. zawsze wiem kto przyszedł... mąż, Emil czy Starszak... bo na każdego inaczej krzyczy.. a na obcych się bardzo drze... tylko na mnie pyska nie otworzy jak wchodzę...

Tych psów jednego do drugiego wcale ale to wcale nie można porównywać.. Każdy z nich jest inny.

 

Mnie marzył się czarny lewek.. może kiedyś...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...