Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Komentarze do dziennika Arniki


Recommended Posts

  • Odpowiedzi 23,6k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • Arnika

    8418

  • TAR

    2586

  • wu

    1633

  • markoto

    1360

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

ocho, czyżbym o tych karach jakąś ciężką strunę pociągnęła? ;)

 

Każdy jest dorosły i wie na co go stać, albo przynajmniej powinien wiedzieć ;)

Pisząc o karach miałam na myśli te, które ja dostałam i jakoś na psy nie zeszłam (przynajmniej ja tak nie uważam). Teorie znam ale teoria teorią a życie życiem, czasem człowiek nie panuje nad emocjami i nie uważam ze dotyczy to tylko dorosłych czy tylko dzieci. Nie bede udawać świętej i pisac że najlepiej dziecko kochac i nie stosować kar ( nie mam tu nic złego na myśli bo to piekne jest jeśli rzeczywiście ktos tak potrafi bez nerwów wychować) bo ja swoje kocham i staram się być wsparciem najlepiej jak umiem, ale mam też gorsze dni, mam też granice cierpliwości, które Starsza lubi sprawdzać czy czasami się nie przesunęły ciutkę dalej. I są dni kiedy mam dosyć powtarzania e-nty raz tego samego...wtedy jest ostrzejszy ton i kara też się znajdzie. Dzięki temu chyba dziecię wie co to konsekwencja. Generalnie uważam sie za matkę mojego dziecka a nie koleżankę, wymagam szacunku i okazuję go jej, ale też musi wiedzieć ze "co wolno wojewodzie...".

Może takie wychowanie kogos szokuje, nie wiem, u mnie na razie się sprawdza. I pomogło w wychowaniu moim, kiedy rodzice nie mogli liczyć na fachową pomoc. Jeśli moje dziecko ma moje geny w tej materii, to niestety albo od początku bedę ostrzejsza albo będzie nieciekawie...Nastolatce, która ma wszystko i wszystkich w duuuszy (szczególnie rodziców) niestety nie bedą pomagały rozmowy.

 

No dobra, trochę demonizuję ale ja byłam grzecznym złotym dzieckiem, a potem ni z tego ni z owego związałam się z takim towarzystwem,ze sama się dzis dziwie dlaczego...i gdyby nie ta ostrość ....ech..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ, ja tez niestety nie jestem cierpliwa, z pewnością podnoszę głos, jak mnie coś wkurzy, jak każda matka chyba, zreszta ja np wolę jak na mnie ktos krzyknie niż mi dupę zawraca przez godzinę :) Ale np umiem do mojego syna powiedziec przepraszam jak mam wrażenie, że przegięłam.

 

Jak napisała Nadulka kazdy człowiek jest inny jednemu dziecku kijek a innemu marchewka lepiej robi. Akurat tak się składa, że Mi potrzebuje raczej marchewki a nie kijka, to że tak postępujemy, a nie inaczej myślę, że wcale nie jest moja zasługa, tylko mojego męża. Ja tez byłam tak wychowywana jak Ty Wiolasz i tez mi się wydawało, ze powinnam MI tak wychowywać, ale mój mąż mnie przekonał, że ta metoda która stosujemy jest lepsza. Tylko pytanie czy dla wszystkich dzieci?????? Z pewnościa cześć dzieci potrzebuje bardziej kijka niz marchewki.

 

Ale widzisz, Mi był wychowywany troche w stadzie, poniewaz nie pracowałam, byłam często matkę zastępcza dla jego kolegów. I tak się składa, że dwóch kolegów było własnie wychowywanych przy pomocy kijka, dyscyplina, kary itd . To bardzo fajni i mili chłopcy, w zeszłym roku byłam z nimi w górach wszyscy wydawałoby sie dobrze ułozeni , zreszta bardzo dobrze się uczący, ale z pewnościa ich rodzice nie mają takiego kontaktu z nimi jak my z Mi.

Chłopcy nie mówia prawdy, oszukują nie odbieraja telefonów jak rodzice ich dzwonia itd, nie przychodza na czas do domu itd

 

Ja sie tu wymądrzam, ale Mi ma dopiero 16 lat i nie wiadomo co mu jeszcze strzeli do głowy, na dzisiaj jest dobrze, ale co będzie jutro. ????

 

 

 

Tylko jest jeszcze ostatnie pytanie , ile procent w tym wszystkim maja znaczenie geny ?????

 

I jeszcze jedno ja nie mam nic przeciwko karom (teraz się mówi na to konsekwencja) tylko nie mozna ich dawać tak od niechcenia, dziecko musi wiedzieć, jak zrobie to źle to czeka mnie to :) Łatwo mówić, trudniej zrobić ja to doskonale wiem, ale trzeba sie przynajmniej starać :)

 

A w ogóle Wiolasz zdaje się że mówimy o tym samym tylko innymi slowami, mi tez nerwy puszczaję i tez nie panuję nad swoimi emocjami :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:D:D

Moje nerwy, odkąd mam 2 dziecko w domu, są zdecydowanie w lepszym stanie niz przy pierwszym dziecku ;)

 

Na moje dziecko nagroda nie działa, niestety mam wrażenie że ona uważa to za coś oczywistego i należącego sie jej jak psu buda...to wina babć i cioć, które traktowały ją jak świętą w pewnym okresie jej życia i pilnowały, żeby tylko J. nie płakała...I tak się ta metoda marchewki w przypadku mojej Starszej skończyła.. teraz jest czas metody pół na pół z przewagą kijka ;)

A co do kontaktów młodzieży z rodzicami kumpla...znam to doskonale..łatwiej jest czasem zaufać obcemu niz własnemu rodzicowi. Nie wiem skąd to się bierze ale wydaje mi się, że własny rodzic za mało ufa i za bardzo się trzęsie nad dzieckiem, dlatego na wiekszość rzeczy nie pozwala.. tak było u nas. To matka koleżanki wiedziała, że palę, że byłam na imprezie i mam nadzwyczajniej w swiecie gorszy poranek i potzrebuję usprawiedliwienia... to sa zwykłe przykłady problemów nastolatków. Dziś już to tylko wspomnienia dla nas, ale wtedy to były najważniejsze rzeczy na swiecie...A ja osobiście chciałabym wychować dzieci tak, zeby do mnie przyszły na kacu po imprezie- nie oszukujmy się, ze moze tak być, chodzi o kaca-i poprosiły i usprawiedliwienie... Nie przeczę, ze przy nich bedę zła bo tak trzeba ale pewnie w duchu bedę się śmiać ;) Ale żeby przyszły, muszą mi ufać i wiedzieć, że jestem z nimi nawet w takie dni. Pamietam jak po wynikach maturalnych przyszłam do domu na bani- to był raz kiedy się tak ojcu pokazałam. I usiadłam obok w fotelu a za mną wparowała do pokoju matka z krzykiem: czy ty widzisz w jakim twoja córka jest stanie??!! a mój ojciec z uśmiechem na ustach rozłożył przed nosem gazetę i powiedział tylko: NO! :D:D:D Kurcze, to jedno słowo było dla mnie strasznie ważne, jakby mnie akceptowali z całym dobrodziejstwem inwentarza, rozumiesz? I nie mogłam uwierzyć, ze jak zawsze tylko jakieś zakazy i nakazy teraz raptem potraktował mnie jak dorosłą...A on tylko doszedł do wniosku ze już wychował dziecko, teraz przyszedł czas na zbieranie owoców tego wychowania..

 

Chyba troche pomotałam...Ale generalnie metoda moich rodziców nie była zła..tylko w tamtych czasach mało się rozmawiało z dziecmi i mało tłumaczyło. A ja chcę to razem połączyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:D:D

 

 

 

 

 

 

 

Chyba troche pomotałam...Ale generalnie metoda moich rodziców nie była zła..tylko w tamtych czasach mało się rozmawiało z dziecmi i mało tłumaczyło. A ja chcę to razem połączyć.

 

Święte słowa,podpisuje się pod tym,własnie o czymś podobnym wcześniej pisałam:)

Teraz generalnie rodzice mają mało czasu dla dzieci,takie czasy...choć mnie to przeraża...ale nie chcę się rozpisywać bo forum to chyba nie miejsce na takie tematy!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny zgadzam sie z wami w pelni. Z dzieckiem trzeba rozmawiac ale tez u mnie bez postraszeniem kara wielu rzeczy bym nie zrobila. Np mowie ze maja isc szykowac sie do lozka i zero odzewu wiec mowie 2 raz a jak musze powiedziec 3 to mowie, ze jak nie pojda zaraz to bedzie kara np na laptopa i licze 1,2 i ostatnie moje slowo.... i juz na ogol nie musze konczyc bo dzieci leca :D Nigdy nie sa to kary cielesne, raz zdarzylo mi sie trzepnac dziecko i przyznam sie ,ze je potem przeprosilam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale wydaje mi się, że własny rodzic za mało ufa i za bardzo się trzęsie nad dzieckiem, dlatego na wiekszość rzeczy nie pozwala.. tak było u nas.

Tak dokładnie jest, bo jeżeli mama dzwoni do chłopca w wieku 15 lat raz na godzinę i pyta ........???? to później chłopiec nie odbiera w ogóle tel. od matki :( To co robi mama dzwoni do mojego Mi i pyta gdzie jej syn i co robi???? To jest chore.

 

No i moje dziecko zawsze przychodzi do mnie jak potrzebuje zwolnienie ze szkoły :) Nie przegina, więc je wypisuje. I gdy nauczycielka zadzwoniła do nas , że Michała nie ma w szkole, stanelismy za nim murem, chociaz przedtem prosilismy go, żeby na te wagary nie szedł (to był przedostatni dzień w szkole w II kl gimn,), No i nie dostał kary, gdy zrobił impreze na 40 osób w naszym nowym domu, gdy wyjechalismy do Gdyni. Była rozmowa itd, ale nie było konsekwencji, poprosilismy, aby następnym razem nas o takich rzeczach informował :) i tak tez się stało :)

 

Cały czas czekam jednak z niepokojem na liceum, bo ja to w liceum ziólkiem się zrobiłam :lol2:

 

 

Wiola jak coś to ja skasuje swoje posty, sory, ze Ci zasmiecamy wątek :yes:

Edytowane przez emiranda
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Markotka,ja tez nie używam kar cielesnych,bo jestem zdania że przemoc rodzi przemoc i nie chcę pokazywać wyższości nad dziecmi,ale to moje zdanie,wiem że nie wszyscy sie zgodzą.Trudny temat poruszyłyśmy,ale każda która ma dzieci to zmaga się z podobnymi problemami.A wiecie co mnie denetwuje najbardziej dobre rady koleżanek bezdzietnych,masakra.

 

U mnie już od dawana maja wyznaczone godziny spania i tego sie trzymają,co innego weekendy mogą siedzieć dłużej:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny zgadzam sie z wami w pelni. Z dzieckiem trzeba rozmawiac ale tez u mnie bez postraszeniem kara wielu rzeczy bym nie zrobila. Np mowie ze maja isc szykowac sie do lozka i zero odzewu wiec mowie 2 raz a jak musze powiedziec 3 to mowie, ze jak nie pojda zaraz to bedzie kara np na laptopa i licze 1,2 i ostatnie moje slowo.... i juz na ogol nie musze konczyc bo dzieci leca :D Nigdy nie sa to kary cielesne, raz zdarzylo mi sie trzepnac dziecko i przyznam sie ,ze je potem przeprosilam.

 

Z liczeniem, to najlepsza metoda

 

 

 

 

No i każdy człowiek rodzice też maja prawo do emocji do złych dni, do błędów, trzeba tylko umieć z honorem z tego wyjść :)

 

Na temat kar cielesnych ciagle tocze spory z moja mama, która z nami mieszka i ciągle mi mówi, że kary cielesne to nic takiego , brrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr

Edytowane przez emiranda
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie kar cielesnych, zdarzyło mi się klapsa kilka razy dac Julce, ale kiedy ja dostałam od niej klapsa:jawdrop: głęboko się zastanowiłam nad kolejnym i już nie dostała :D Przyznam że jestem z siebie dumna, ze sama zdążyłam zauważyć zagrożenia płynące. W szoku jestem do dziś, bo to właśnie moje dziecko mnie tego nauczyło. Przyznaję się sama do moich grzechów wychowawczych :yes:

 

Witam sie wogle w sobotę, tyyyyle planów było a tu deszcz, chociaż to i dobrze, w moich okolicach susza od dłuższego czasu i przez to stolica wody w kranie może nie mieć niedługo...;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój dziadek stosował kary, ale specyficzne, szlabany i ja też. Mama opowiadała o karach typu stanie w kącie tyłem do pokoju. Sama kiedyś doświadczyłam jako niejadek dziadkowych sposobów i, wyobraźcie sobie od tamtej kary za wymigiwanie się od zjedzenia rosołu, jest to moja ulubiona zupa :rolleyes:

Okazuje się, że siedzenie przez 15 minut na fotelu jest wartą zapamiętania karą, a dzięki temu skuteczną. Oczywiście wymaga to ogromnej konsekwencji od rodziców. Patrzenie na nieszczęśliwe dziecko zmiękcza serce nawet po największym przewinieniu. Moi przyjaciele naukowcy z 5 dzieci mieli w domu fotel leniwiec, na którym bywało, że nawet 4 na raz siedziała grzecznie i bez prawa do rozmowy. Teraz ta 5-ka urwisów to świetni młodzi ludzie o dużej kulturze.

Szlaban może być na dobranockę, film, a jak dziecko podrasta szlabany też razem z nim.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie kar cielesnych, zdarzyło mi się klapsa kilka razy dac Julce, ale kiedy ja dostałam od niej klapsa:jawdrop: głęboko się zastanowiłam nad kolejnym i już nie dostała :D Przyznam że jestem z siebie dumna, ze sama zdążyłam zauważyć zagrożenia płynące. W szoku jestem do dziś, bo to właśnie moje dziecko mnie tego nauczyło. Przyznaję się sama do moich grzechów wychowawczych :yes:

 

Witam sie wogle w sobotę, tyyyyle planów było a tu deszcz, chociaż to i dobrze, w moich okolicach susza od dłuższego czasu i przez to stolica wody w kranie może nie mieć niedługo...;)

 

Wiola ja się nie witałam, bo juz była u Ciebie w związku ze spotkaniem u mnie w maju :)

 

Błedy wychowawcze każdy popełnia, nawet jak mu sie wydaje że jest alfą i omega w tym względzie. My mamy znajomych obydwoje psychiatrzy, dzieci wychowywali książkowo (ja się czasami za głowe łapałam) i co synek chodzi na terapię, nie ma złotych rozwiązań :)

 

U nas dzisiaj ładnie wczoraj lało i ten deszczyk na płd-wsch sie przemieścił jak widzę :(

 

 

Mój dziadek stosował kary, ale specyficzne, szlabany i ja też. Mama opowiadała o karach typu stanie w kącie tyłem do pokoju. Sama kiedyś doświadczyłam jako niejadek dziadkowych sposobów i, wyobraźcie sobie od tamtej kary za wymigiwanie się od zjedzenia rosołu, jest to moja ulubiona zupa :rolleyes:

Okazuje się, że siedzenie przez 15 minut na fotelu jest wartą zapamiętania karą, a dzięki temu skuteczną. Oczywiście wymaga to ogromnej konsekwencji od rodziców. Patrzenie na nieszczęśliwe dziecko zmiękcza serce nawet po największym przewinieniu. Moi przyjaciele naukowcy z 5 dzieci mieli w domu fotel leniwiec, na którym bywało, że nawet 4 na raz siedziała grzecznie i bez prawa do rozmowy. Teraz ta 5-ka urwisów to świetni młodzi ludzie o dużej kulturze.

Szlaban może być na dobranockę, film, a jak dziecko podrasta szlabany też razem z nim.

 

Z małymi dziecmi to jednak jest chyba inaczej niż z nastolatkami, super pomysł z fotelem, mi mama kazała isć do swego pokoju az się nie uspokoję i potrafiła do mnie kilka godzin nie zaglądać, a ja zalewałam się łzami, Nie uważam, że to dobre:yes:

 

Natomiast z nastolatkami naprawde lepiej się spróbowac dogadywac niż dawac szlabany, ale w ostateczności nie ma innego wyjścia. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie, że dogadywanie to podstawa. Nastolatki bez tego to horror. Wychowałam :cool: Przeszłyśmy razem przez różne momenty, OJ, jest co wspominać. Na szczęście udało mi się, że zachowała zaufanie do mnie. A teraz... odkrywam jak bardzo jej rozumienie świata i ludzi jest podobne do mojego :rolleyes:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem...

 

I proszę dyskutować.. , rozmawiać..

I zgadzam się z Wami.. ale czasami nerwy wysiadaj... Ojj wysiadają...

 

....pojechałam po ekologiczne warzywka swojskie, prawdziwie swojskie jajka.. i inne dobroci..

Kawał drogi byłam , więc i mnie trochę nie było...

...zaraz muszę jakieś ciacho upipcyć...

Jutro babcie mają przyjechać na ciacho i na duszonki... Noo i w taki sposób mam dziadków i teściów na obiedzie i kolacji... z podwieczorkiem pomiędzy...

 

Nadal mam katar, nadal boli mnie gardło i kant poopy z tym wszystkim..

Do tego źle mi się oddycha.. Boję się, czy to aby nie zap oskrzeli... ale kompletnie bez gorączki.. choć już tak raz miałam...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jejku Wiola, a ja juz balam się wchodzic do Ciebie na watek, że mnie wyrzucisz, bo to ja sprowokowałam tę dyskusję :)

 

Dzięki za wyrozumiałość :)

 

Oby jutro urodzinki się udały tzrymam kciuki :)

 

W Gdyni tez jeździłam do ekologów, tu na tej "wsi" wszystko mam pod ręką :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...