Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

granice wolno?ci jednostki


Gość anatema

Moje zaufanie do partnera/dziecka jest:  

51 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Moje zaufanie do partnera/dziecka jest:

    • zerowe - ma siedzie
      0


Recommended Posts

Gość anatema

Lepiej pasowałoby do psychologa dyż., ale tam trzeba sie zalogować.

 

Jak to jest w życiu: mowimy MÓJ mąż, MOJA żona, MOJE dziecko, MÓJ pies, MÓJ samochód, MOJ dom.... Tylko "MÓJ" ??

Czy Wasze zaufanie do partnerów/dzieci jest duze, średnie czy w ogóle go brak ?

Na ile dajecie im "wolną rękę" w wyborach zycia powszedniego ?

Na ile ufacie, że nie zrobią nic niegodnego, nic oszukańczego, nic złego ?

Na ile im wierzycie ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 42
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Miły wątek..od czego zaczynamy?

Na razie od dzieci..mam nawet baardzo duże zaufanie.Może dla tego,że nigdy MÓJ 17 l.syn mnie nie zawiódł.Wiem,że teraz tym bardziej..zna mój próg wyrozumiałości,wie co i jak mi może powiedzieć.Wiem,że nie mówi wszystkiego..ale to przecież normalne.Być może trwam w błogosławionym stanie niewiedzy,ale póki co...nie złapałam na kłamstwie.Nie mam powodu,by nie wierzyć.. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Duze, ale jednak z baczeniem na to co sie dzieje. Rozne rzeczy przychodza do glowy i trzeba sie nawzajem kontrolowac. Dzieci mam male (2), wiec nie ma mowy o zaufanu - ciagle pod kontrola. Co bedzie jak wyrosna ? nie iwem...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja zaznaczyłem opcję ostatnią... jako druga osoba w tej opcji..

ciekawe, co zaznaczyłaby druga połowa... chyba nie będę pytał... na razie.....

 

A to są tak proste rzeczy:

-nie pytać: gdzie idziesz ? na siłę

-nie ślepić w monitor podczas gdy drugie pisze

-nie obrażać się, kiedy z telefonem w ręku idzie zadowolone do drugiego pokoju, bo chce być samo przez chwilę

-odwracać się podczas wpisywania hasła do logowania

-nie czytać nie swoich listów

-nie kontrolować

-po prostu ufać... a jak nie, to nie ufać... i wtedy dopiero się głowić, co dalej...

bo zaufanie to da się dać tylko raz... i już więcej nigdy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość anatema

Nie sądziłam, że tak wiele osób będzie wybierało opcję ostatnia - to chyba zbyt idealne?

Zbyt piękne, aby bylo prawdziwe ?

To skąd tyle podejrzliwosci w parach?

Ale nikt - jak dotąd- nie wybrał małego zaufania - pogratulowac atmosfery..

Piszcie dalej... moze wskazówki, jak to robić, żeby dalo się ufać?

 

wasza wyklęta

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opcja przedostatnia, bo wolny nie jest nikt. Jesteśmy skrępowani nakazami, zakazami, a przede wszystkim odpowiedzialnością. Kiedyś zastanawiałam się, co chciałabym przekazać swoim dzieciom, i wyszło mi, że właśnie odpowiedzialność- za każdą decyzję i wypowiedziane słowo. Tłumaczyłam, że nie można się usprawiedliwiać okolicznościami, bo to my sami musimy podjąć każdą decyzję i że zawsze jest ona nasza.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Joskul, chyba mylisz wolność z samowolą. Zakazy, nakazy itp. to tylko terminy, które mogą się źle kojarzyć. Myślę, że w ankiecie chodzi o wolność decyzji, ale w ramach pewnych społecznie przyjętych norm, które w tym konkretnym przypadku dotyczą - zgodnie z wolą twórcy ankiety - partnerów/dzieci. Jeśli ja szanuję wolność moich najbliższych, to daję sygnał, że oczekuję tego samego. Jeśli wykazałabym brak zaufania, to podważyłabym także swoje własne. Co innego strach o dzieci, ale to zupełnie odmienne zagadnienie. Można się bać mądrze lub głupio, a rodzaj strachu o dzieci "wypracowujemy" sobie od ich maleńkości. Pamiętam pierwszy samodzielny (tzn. bez opieki dorosłych) wyjazd moich synów w wieku 16-17 lat. Jasne, że miałam obawy, ale pomyślałam, że jeśli ich czegoś przez tyle lat nauczyłam, to nie powinnam ich mieć. I tak właśnie rozumiem to pełne zaufanie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że zakazy i nakazy regulują funkcjonowanie wśród ludzi i ja je akceptuję, np. rezygnując z czegoś tylko dlatego, że mogłabym komuś sprawic przykrość, czy nawet krzywdę. Czyli robiąc cokolwiek liczę się ze skutkami, ale nakładam sobie sama pewne ograniczenia. To miałam na myśli, pisząc o wolności.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewno mnie zmyliło słowo "skrępowanie". To jakby wbrew woli i dlatego odebrałam Twoją wypowiedź nieco inaczej. Ogólnie się zgadzam oczywiście z trudnością decyzji czy wyborów, ale stare jak świat powiedzonko, że jeszcze się taki nie narodził itd. jest ciągle prawdziwe. Warto (i trzeba) stosować zasadę ograniczonego zaufania w stosunku do wszystkich kierowców spotykanych na drodze, ale wśród najbliższych to już chyba niekoniecznie. No i masz rację absolutna - odpowiedzialność przede wszystkim :D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Własnie o to chodzi - z zaufaniem, i tylko z zaufaniem, mozna podejsc z szacunkiem do drugiego człowieka.

"Jeśli ja szanuję wolność moich najbliższych, to daję sygnał, że oczekuję tego samego. Jeśli wykazałabym brak zaufania, to podważyłabym także swoje własne." napisała Luśka i to jest to. Nieufnosc miejmy do reszty ludzi i chyba starczy. Dzieci - chyba ponizej jakichs 15 lat nie ma co mowic o pełnym zaufaniu, nie ten wiek, nie ta glowa, nie te doswiadczenia zyciowe.

Teska, to takie słodkie więzienie ? :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie czytam..i czytam..i dochodzę do jednego wniosku-w układach małżeńskich lub innych jak by co,nie ma zaufania.Istnieje bardziej taki magiczny krąg,którego przekroczenie wznieca dopiero alarm.I słowo "zaufanie"jest tylko wytyczoną linią,która określa poziom bólu danej osoby.Jedni Juz są chorzy z niepokoju/zazdrości,gdy on/ona odbierze "dziwny " telefon..inni pomogą przy wyborze kreacji na wyjście ze znajomymi( bez partnera) np. do teatru.To zwykłe,proste pytanie...ile My jesteśmy w stanie znieść..zanim cienka czerwona linia zostanie przerwana..??
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

słowo "zaufanie"jest tylko wytyczoną linią,która określa poziom bólu danej osoby.Jedni Juz są chorzy z niepokoju/zazdrości,gdy on/ona odbierze "dziwny " telefon..inni pomogą przy wyborze kreacji na wyjście ze znajomymi( bez partnera) np. do teatru.To zwykłe,proste pytanie...ile My jesteśmy w stanie znieść..zanim cienka czerwona linia zostanie przerwana..??

 

Co zniesc? Nie przyszloby mi do glowy, zeby szpiegowac meza, pytac kto dzwonil czy czytac sms-y. Jego zycie jego sprawy.

To, ze wzial slub nie znaczy, ze jest ubezwlasnowolniony.

Licze, ze nie bedzie mnie zdradzal DLA MNIE.

Wzielismy slub po kilku miesiacach znajomosci i piec lat pozniej naprawde lubie swojego meza. Jest moim najlepszym przyjacielem.

A jesli mnie zdradza? Szpiegowaniem tego nie zmienie. Nie bede zyla jak paranoiczka, musze uwierzyc sobie, ze znam sie na ludziach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mi sie zawsze wydawalo, ze pytanie o godzine powrotu czy telefonowanie, gdy sie ktos mocno spoznia, to nie jest wyraz braku zaufania, tylko calkiem naturalne zainteresowanie drugim czlowiekiem albo wyraz zaniepokojenia. A z drugiej strony powiedzenie dokad sie idzie i o ktorej wroci nie powinno kosztowac az tyle, zeby robic z tego sekret. W koncu partnerstwo to nie zycie obok siebie, ale jednak razem, nie?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przecież tu nie chodzi o "zwykłe" zainteresowanie, tylko właśnie o tę podejrzliwość, chorą, zazdrosną, widzącą wszędzie wroga czychającego na jakiś łatwy łup do zdobycia. I nie o robienie sekretów, bo tego i tak nie widzimy.

Chodzi o chorą zazdrość, która czyni więzienie drugiej osobie, zamiast spojrzeć na to od jej strony - że widocznie jej czegoś brak (tej osobie, żeby nie było seksistowsko).

I słowa ostatniego Gościa - nie będzie zdradzał DLA MNIE ! O to chodzi. To jest chyba zaufanie... albo się mylę...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jego zycie jego sprawy.

To, ze wzial slub nie znaczy, ze jest ubezwlasnowolniony.

 

 

To znaczy może wszyystko, bo nie jest ubezwlasnowolniony?

Czy ja snie, czy wy udajecie tylko takich dobrych partnerow? Jak nie ma kota, myszy harcuja, i nie mowcie ze nie! Za piekne to wszystko razem. Nie wierze w cuda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość mo

Jego zycie jego sprawy.

To, ze wzial slub nie znaczy, ze jest ubezwlasnowolniony.

To znaczy może wszyystko, bo nie jest ubezwlasnowolniony?

Czy ja snie, czy wy udajecie tylko takich dobrych partnerow? Jak nie ma kota, myszy harcuja, i nie mowcie ze nie! Za piekne to wszystko razem. Nie wierze w cuda.

To u gory to moje.

Tak. Dokladnie. Moze wszystko.

Ja licze, ze on NIE CHCE wszystkiego. Nie zatrzymam nikogo sila. To kwestia dokonywania wyborow. Dorosly mezczyzna musi wiedziec, ze wszystko ma swoja cene. Przespanie sie z jakas baba na boku takze.

 

Nie rozumiem o co chodzi z tym kotem. Przypomina mi sie taki kawal:

Dzieciak wrocil do domu bardzo bardzo brudny. Matka:"jakim cudem sie tak ublociles, od miesiaca nie padalo, nigdzie nie ma blota" Maly "jest, tylko trzeba dobrze poszukac".

 

No wlasnie. Jesli facet dobrze szuka to zawsze znajdzie kogos z kim sie przespi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...