magpie101 07.09.2009 14:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Września 2009 sorry za O.T. ale - ziaba - masz naprawdę 24 okna? ja mam tylko 11 Ja tez 11 z ta roznica, ze dla mnie to AŻ 11 . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ziaba 07.09.2009 15:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Września 2009 Aliści 24 w tym 2 połaciowe. Zapomniałam , że nie policzyłam szklanego wiatrołapu. No to 26 szybek do umycia. Można czasem zwątpić. Ale tylko czasem. A tak w ogóle to uuuuuuwielbiam swój dom. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
qwert 29.09.2009 10:12 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Września 2009 3 dni temu postanowilismy,ze to juz czas sie przeniesc. moja zona wpadla w poploch, ktoego kompletnie nie rozumialem. nagle przestalo jej sie chcec wyprowdzic. sila ja zmusilem. teraz to ja mam dola. czuje sie obco w domu, ktory 3 lata dzien w dzien budowalem. dziwne lęki i wogole deprecha. nie wiem o co chodzi. zonie nie mowie, ze serce mam pod gardlem, ze sie czegos boję, bo ta odzyla po wprowadzeniu się do garderoby:) mysli mam takie, zeby dom (170m2 + 90m2 piwnicy) sprzedac i wrocic na stare smieci (50m2). paranoja jakas. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
cieszynianka 29.09.2009 18:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Września 2009 3 dni temu postanowilismy,ze to juz czas sie przeniesc. moja zona wpadla w poploch, ktoego kompletnie nie rozumialem. nagle przestalo jej sie chcec wyprowdzic. sila ja zmusilem. teraz to ja mam dola. czuje sie obco w domu, ktory 3 lata dzien w dzien budowalem. dziwne lęki i wogole deprecha. nie wiem o co chodzi. zonie nie mowie, ze serce mam pod gardlem, ze sie czegos boję, bo ta odzyla po wprowadzeniu się do garderoby:) paranoja jakas. Musisz go oswoić Chyba każda taka zmiana niesie ze sobą wielką dawkę emocji, stresu, niepewności. Myślę, że wszyscy tak samo czują tylko w różnym natężeniu i w różny sposób się to u każdego przejawia. Trzymam kciuki za szybkie wygramolenie się z doła Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 29.09.2009 18:18 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Września 2009 Aliści 24 w tym 2 połaciowe. Zapomniałam , że nie policzyłam szklanego wiatrołapu. No to 26 szybek do umycia. Można czasem zwątpić. Ale tylko czasem. A tak w ogóle to uuuuuuwielbiam swój dom. Mnie powaliło mycie jedynie dachowych - 10 szt :) Ale do domu chyba trzeba się przyzwyczaić. Ja na razie spałam tylko jedną noc. Ale poranek byl boski : śpiew ptaków, kawa na tarasie ... jesoooo chyba przestanę chodzić do roboty jak się przeprowadzę ... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
qwert 01.10.2009 08:59 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Października 2009 ten taras i te ptaki, to mialem cale lato i tez myslalem, ze przestane chodzic do pracy. tymczasem prawdziwe emocje pojawily sie po przeprowadzce. ktos tu pisal wczesniej, ze w malym domu ludzie sie o siebie bardziej ocieraja. a najgorsze są nocne trzaski, nieznanego pochodzenia. ogolnie dom jest na odludziu, momo,ze do centrum 15min samochodem. do okola laki, konie, barany i krowy. 300m od domu las. pieknie. ale i tak jakos tak dziwnie (( Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Paty 02.10.2009 06:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Października 2009 a u mnie znowu jak bumerang powrócił temat .........".po co nam to było"......dołożyła się do tego sprzedaż mojego auta,nowy dopiero będzie w grudniu , zero komunikacji miejskiej ew. pól godziny drogi do najbliższego przystanku a i tak w pracy byłabym godzinę przed czasem ..............mąż musi po mnie przyjeżdżać ..........wkurza się że rozwala mu to dzień w robocie, potem zabrać córkę ze szkoły i jeszcze po 18 przyjechać po mnie do roboty.................koszmar..................z barku czasu na ogrodzie nie byłam 2 tygodnie, co kupię jakieś drzewko to zdycha bo nie ma czasu go wsadzić, szybko robi się ciemno , w soboty zazwyczaj leje..................niby 8 km od miasta a dojazd do dupy 600 m błotnistej drogi , auto całe umorusane, przed wjazdem do garażu trzeba je spłukać .............BEZ SENSU......... najgorsze jest to że nie ma w mieście czego kupić, mieszkań się nowych nie buduje , domy nieciekawe na rynku wtórnym................... po 5 latach wiem że to nie dla mnie, chyba czas podjąć ostateczną decyzję ............wybierając lokalizację na dom ma się chyba jakieś zaćmienie umysłu, nie zwraca sie uwagi na ważne rzeczy ..............dobry dojazd, komunikacja miejska itp. patrzy się tylko żeby było ładnie , cicho i blisko do lasu............tak i owszem ale to dla ludzi którzy nie pracują, na zakupy wystarczają im małe wiejskie sklepiki i w mieście muszą byc raz na tydzień..................dla mnie idealnym rozwiązaniem byłoby duże mieszkanie w bloku na nowoczesnym osiedlu i domek letniskowy za miastem..............i chyba takim plan czas realizować................. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
melanrz 02.10.2009 06:45 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Października 2009 Dziwne to... My chcemy sie wyniesc do domku, a wy nie chcecie juz tam mieszkac (choc kiedys o nim marzyliscie). My znalezlismy fajny domek stary do remontu. Dojazd dobry, bo zjezdza sie z autostrady, przejezdza jakies 1,5 kilometra asfaltem, potem z 500-700metrow droga z takich kamykow z piaskiem i sie jest w cichym spokojnym miejscu... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kania 02.10.2009 08:10 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Października 2009 Dziwne to... My chcemy sie wyniesc do domku, a wy nie chcecie juz tam mieszkac (choc kiedys o nim marzyliscie). A co ma piernik do wiatraka? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Paty 03.10.2009 20:58 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Października 2009 Dziwne to... My chcemy sie wyniesc do domku, a wy nie chcecie juz tam mieszkac (choc kiedys o nim marzyliscie). My znalezlismy fajny domek stary do remontu. Dojazd dobry, bo zjezdza sie z autostrady, przejezdza jakies 1,5 kilometra asfaltem, potem z 500-700metrow droga z takich kamykow z piaskiem i sie jest w cichym spokojnym miejscu... wybudujesz, pomieszkasz kilka lat to wrócimy do tematu............... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Paty 03.10.2009 21:08 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Października 2009 Dziwne to... My chcemy sie wyniesc do domku, a wy nie chcecie juz tam mieszkac (choc kiedys o nim marzyliscie). A co ma piernik do wiatraka? marzenia ,plany a rzeczywistość to dwie różne sprawy , czasami to o czym marzysz i wydaje ci się że dla ciebie najlepsze staje się twoją udręką.........nie wiem czy masz dzieci, bo to diametralnie zmienia obraz mieszkania po za miastem , przedszkole, szkoła............klikaset metrów drogi z kamyczkiem to świetna sprawa pod warunkiem że nie jeździ tam ciężki sprzęt typu, cięzarówki, traktory z całym majdanem, bo to co było ubitą drogą staje sie wyboistym duktem, potem popada deszcz, robi się błoto , kałuże , doły twój samochód bardzo szybko ląduje u mechanika bo siada zawieszenie , wjeżdzając na swoja posesję vel do garażu całą kostke masz uwalaną w błocie od brudnych kół a samochód "po pachy ", potem zima i pytanie co rano czy ktoś odśnieżył, a jak się zepsuje samochód to ile będe drałował do najbliższego przystanku i czy wogóle jest jakiś przystanek.....................wybierając miejsce do mieszkania o tych sprawach raczej sie nie myśli to wychodzi w "parniu" ............i całą radośc mieszkania w swoim domu szlag trafia bo takie "drobiazgi" uprzykrzaja ci życie........... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Żelka 03.10.2009 21:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Października 2009 Ja mam czasami wszystkiego dosyc. Ale nie wiem czy to sie liczy. No i mialam tak tez jak w mieszkaniu mieszkalam, wiec teraz nie wiem czy to tylko o dom chodzi, czy to ja. Nie mniej jednak zdarza mi sie powiedziec "pieprzona wiocha". Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
braza 05.10.2009 21:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Października 2009 Właśnie jestem na etapie "deprechy własnego domu"!! Tyle marzeń, walki o ten upragniony własny świat... a w tej chwili pierdyknęłabym wszystko i wróciła do tego swojego M-ileśtam ze "złotą młodzieżą" pod oknami, sąsiadami z trzech stron świata (czwarta wolna, bo to ostatnie piętro) i całym tym zgiełkiem, ale też i z ciepłem, oświetleniem w nocy, bliskością szkoły i sklepami pod nosem! Mam nadzieję, że kiedyś będę się z tych depresji śmiała Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dabell 06.10.2009 09:54 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Października 2009 Pisałam już w wątku Paty o naszych wahaniach, i górkach i dołkach po przeprowadzeniu się pod miasto (1km do przystanku PKS i busów, sklepik wiejski dobrze zaopatrzony 300m, masarz na ulicy, piekarnia 1 km). Dojazd samochodem nie jest problemem - asfalt kończy się 100m przed wjazdem do nas, dalej droga jest utwardzona tłuczniem. Ale bez 2 aut ani rusz. Kłopotem jest nawet logistyka na czas zostawienia auta u mechanika. Przez 1,5 roku mieszkania w domu mielismy takich prawie decyzji o sprzedaży domu juz kilka . Najgorzej było przed wakacjami - bo czekała nas perspektywa szkoły podstawowej. W tej chwili dalismy sobie czas ok. 4-5 lat na zastanowienie. Dlaczego akurat tyle? Mamy czas do gimnazjum . Stwierdzililismy, że dzieci (7,5 i 5,5 lat) są za małe by same być czy to w mieszkaniu czy też w domu. Jak pójda do gimnazjum to będzie pora na usamodzielnienie się - czyt. ewentualne powroty do domu bez rodziców, wyjścia na zajęcia dodatkowe. Na razie wybraliśmy taką szkołę, by miały zorganizowane zajęcia do min. 15-tej (po szkole - na razie świetlica, ale potem będa czekały w bibliotece, zaraz obok szkoły jest też basen). W tym czasie skorzystają tez najwiecej na posiadaniu domu - w sprzyjających okresach - od wiosny do jesieni po powrocie do domu sa długo na dworze - w mieszkaniu tego nie miałyby. Jak pójdą do gimnazjum, to znając życie ważniejsze staną się kontakty towarzyskie i mozliwośc wyjścia samodzielnego i szybkiego przemieszczania sie po mieście. Zanim to nastąpi za te 5 lat - odbędzie się chyba debata rodzinna . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kuleczka 06.10.2009 21:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Października 2009 3 dni temu postanowilismy,ze to juz czas sie przeniesc. moja zona wpadla w poploch, ktoego kompletnie nie rozumialem. nagle przestalo jej sie chcec wyprowdzic. sila ja zmusilem. teraz to ja mam dola. czuje sie obco w domu, ktory 3 lata dzien w dzien budowalem. dziwne lęki i wogole deprecha. nie wiem o co chodzi. zonie nie mowie, ze serce mam pod gardlem, ze sie czegos boję, bo ta odzyla po wprowadzeniu się do garderoby:) mysli mam takie, zeby dom (170m2 + 90m2 piwnicy) sprzedac i wrocic na stare smieci (50m2). paranoja jakas. Założyłam tu kiedyś temat "depresja w nowym domu", objawy miałam wypisz wymaluj jak Twoje. Trochę to potrwało, ale minęło bezpowrotnie Także głowa do góry. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
tablo 14.10.2009 09:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Października 2009 Kuleczka, a ile to trwa??? Bo ja sie mecze... Podobno w pierwszym roku mysli sie o poprzednim miejscu i zyje jeszcze starrymi sprawami, w drugim przyzwyczajamy sie i zapuszczamy korzenie, a w trzecim juz nie chcielibysmy wracac do tego co bylo... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kuleczka 14.10.2009 11:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Października 2009 Tablo, u mnie to jakieś 2 miesiące było bardzo źle, musiałam brać środki uspokajające, wprawdzie ziołowe bez recepty, ale brałam maksymalną dawkę. Potem już było lepiej, ale miałam nawroty, szczegolnie po powrocie z kilkudniowego wyjazdu czułam się znów obco i nieswojo. Po pół roku w miarę się zaklimatyzowałam, ale dopiero po 2 latach poczułam tak naprawdę, że to mó dom. Mieszkam 3 i pół roku i w chwili obecnej jest to moje miejsce na ziemi, do ktorego uwielbiam wracać. Stety/niestety planujemy z mężem budowę następnego, bo ten co tu kryć jest dla nas za duży. Już się boję co to będzie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
iza mama gabora 14.10.2009 12:07 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Października 2009 Przyznam,że i mnie to czasami męczy.Ale to "czasami" zdarza się tylko zimą,gdy zawieje a ja muszę z mojej norki wyłazić do miastowych.Owszem,nie raz zdarzyło mi się podjechać pod moje,dawne mieszkanie z ogródkiem,na cichej uliczce w środku miasta...Ale tam już jest jakoś tak..."kurzowo"... Niee,ogólnie to mieszkanie w domu jest jednak super Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kamykkamyk2 17.10.2009 12:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Października 2009 Jak czytam te pierdoły to aż mnie skręca. Po jaką choler... przeprowadzaliście się za miasto, a teraz narzekacie. A to brak komunikacji, a to brak niektórych mediów, a to kina, słychać dziwne odgłosy itp. Niektórzy chyba już zapomnieli jak żyło się wcześniej.Ja urodziłem się na peryferiach 40 tys. miasteczka, do szkoły podstawowej miałem jakieś 3 km, a do średniej ok 4,5. Przważnie dojeżdzałem tam autobusem, jeżeli akurat pasował, a jak nie to zostawała "piechotka". Nie mieliśmy telefonu, ani samochodu, do sklepu 500m. Z mediów były: woda z hydroforu, piec węglowy, ciągle przepełnione szambo.Po zaliczeniu "woja" zostałem w Warszawie i zamieszkałem w bloku. Podobały mi się częste imprezki, dobra i szybka komunikacja, park, kino, centra handlowe niedaleko od domu, nie było nic do roboty, poza tylko opłaceniem czynszu, ale to do czasu. Po około 3 latach zaczęło mnie nudzić takie życie, w czasie wolnym brakowało mi relaksu w zaciszu podwórka, jak za dawnych lat młodzieńczych, przeszkadzały mi sąsiedzkie imprezy , gdy musiałem wstać na drugi dzień o 5 rano, żeby zdążyć do pracy itp.Po pewnym czasie zacząłem myśleć o przeprowadzce poza miasto, blisko lasu, a może nawet wody. Decyzję o zanlezieniu czegoś podjeliśmy z żoną, gdy zaszła w ciążę. Przypomniało mi się dzieciństwo, podwórko, swoja piaskownica, tak bym chciał żeby tak miało moje dziecko. Znalezliśmy takie miejsce ok 30 km od Warszawy. Wiejski domek z lat 70, do generalnego remontu, ale położony bezpośrednio nad rzeką, do lasu ok 1 km. Komunikacja PKS, z mediów prąd i gaz.Oczywiście doszły narzekania teściowej, mieszkającej całe życie w bloku z płyty, nie przeprowadzajcie się na takie zad..pie, dziecko będzie miało daleko do przedszkola, szkoły, będzie ograniczone ze względu na niższy poziom szkól wiejskich itp.Sprzedaliśmy mieszkanie, przeznaczając pieniądze na remont. Zwolniłem się z pracy i podjąłem się remontu domu, w większości prac wykonując samodzielnie.Remont trwał 3 lata, a jeszcze wszystko jest nie skończone. Została do wykonania połowa ogrodu, łazienka na piętrze. Z z uwagi na fakt że muszę opiekować się dzieckiem, gdyż żona po 8 miesiącach wróciła do pracy, więc na remont wykorzystuje każdą wolną chwilę, sobotę i niedzielę. Ale od roku już mieszkamy w naszym domku na wsi zajmując parter.Często miałem dość tego przeciągającego się remontu, ale mimo wszystko jestem szczęśliwy. Zrobiłem dziecku piaskownicę, chodzimy na spacery , mamy pieska. Kilometr dalej jest super plac zabaw, na którym nie ma tłoku, jak w mieście. Od tego roku mamy wodę z wodociągu, a w poprzednim uruchomiono komunikację miejską. Sklep jest na przeciwko naszej działki.Sprawa się trochę skomplikuję jak za rok córka skończy 3 lata i pójdzie do przedszkola, a ja do pracy, potrzebny będzie drugi samochód a funduszy brak (pracuje jedna osoba), ale mimo wszystko chcę MIESZKAĆ NA WSI. Pozdr Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
magpie101 17.10.2009 14:45 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Października 2009 Mieszkam na zadupiu, do miasteczka 3 tys. mieszkancow mam 4 km, do miasta wiekszego 40 km.Od nas nie jezdzi doslownie nic, z miasteczka kilka pociagow na dobe, wiec 2 auta sa niezbedne. Jesli jedno odstawimy do mechanika wtedy jest problem, syna tez trzeba nieraz gdzies zawozic, droga do domu - blocko, ciagle jest co robic dookola i w srodku ale mieszkajac dwa lata nie mam dosyc mieszkania w domu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.