Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Ostatni raz?


Recommended Posts

Odkąd sięgam pamięcią zawsze mówiłam: będę mieszkać we własnym domu :wink: !

Pierwszy dom wybudowałam 13 lat temu. Sama :D, a co! Nie nosiłam co prawda rączkami cegieł ( a rwały się, oj rwały) mając jednocześnie kielnie w drugiej, o nie, ale czułam się tak jakbym to robiła.

Był to czas kiedy nastało nowe prawo budowlane i większość urzędników we wszystkich instytucjach bało się cokolwiek podpisać i podstemplować.

Ja, człowiek niecierpliwy, stałam się wtedy chodzącą cierpliwością i stwierdziłam, że muszę wsiąść do TGV (nie wiem czy wtedy było, ale kto by się nad tym zastanawiał?) i choćby nie wiem co postawię dom w pół roku :lol:

Działkę kupiłam dzień przed Wigilią, a pierwsza łycha pod fundament wkopała się w maju następnego roku. Dałam radę! Obietnica dana sobie zobowiązuje :wink: cdn.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 53
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Zaliczyłam porażkę ze zdjęciem w profilu, za duże wyszło :oops:

Kontynuuję więc poprzedni wątek.

Od dwóch miesięcy czytam dzienniki i uśmiecham się pod wąsem, którego nie posiadam :wink:

Kłopoty? Problemy? Na pewno wszyscy je macie, ale śmiem twierdzić, że to co przeszłam podczas pierwszego budowania to dziś u was jest lekkim spacerkiem, chociaż nie zawsze - przyznaję.

Zawsze obezwładniała mnie głupota, bezduszność, brak wiedzy, niezrozumiała zapobiegliwość, złośliwość i opieszałość urzędników.

Pierwszy dom budowałam mając w ręku kilkanaście pism Muratora , a "ostatni raz?" też pewnie taki będzie. Stąd mój internetowy dziennik, szkoda, że w 1995-1996 takiej możliwości nie miałam :-?

Pierwszy dom wybudowałam zgodnie z obietnicą złożoną samej sobie - termin 6 miesięcy, odczekałam zimę i wiosnę po czym z hukiem wprowadziłam się w betony jednocześnie wykańczając siebie i dom :wink:

Pomieszkałam rok i dom...sprzedałam :evil:

Miejsce było, no jakby to ująć? Środek miasta bo mąż chciał zamieszkać blisko rodziców :-?

Chciał, a potem nie :evil: cdn

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam taką przypadłość? dar?, ze cokolwiek chcę sprzedać to sprzedaję ekspresowo (podobnie ma się z roślinami, dotknę i rośnie z byle patyka :wink: )

Odwiedziłam słownie dwa biura nieruchomości w czasie kompletnego zastoju ze sprzedażą domów i po miesiącu od złożenia oferty musiałam się wyprowadzić z domu, który zbudowałam i wykończyłam w pocie czoła (dosłownie!)

Dom został sprzedany w przeciągu 30 dni! od złożenia oferty, a ja nie miałam się gdzie podziać :-? no i żadnych sprecyzowanych planów nie miałam, ale za to słyszałam dudniący zewsząd głos męża: nie chcę mieszkać w domu! - On jest klasyczny blokowiec :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeglądaliśmy gazety i zastanawialiśmy się gdzie zamieszkamy? Mogliśmy kupić segment na modnym wtedy osiedlu Smulsko, ale wiadomo...mąż :wink: + dom czy cóś podobnego = zdecydowane nie.

Do tej pory trudno mi uwierzyć, że kupiłam dwupoziomowe mieszkanie, które z biegiem czasu i lat zaczęło uwierać nawet mężowi i stawać się przysłowiową ością w gardle.

Jedyną pociechą jest to, że ten apartament(?) z garażem na ogrodzonym osiedlu czterokrotnie podwoił swoją wartość bo on jedyny taki ( na szczęście) w Łodzi.

Do ubiegłego roku w temacie jakiejkolwiek zamiany na coś innego była sza-cisza ,ale wiadomo...jak kobieta zacznie delikatnie wiercić to nagle mężczyżnie też wiele rzeczy przeszkadzać zaczyna :wink:

Wierciłam powolutku, aż w końcu przystąpiłam do ataku bo... ja po prostu nie potrafię żyć, mieszkać i egzystować mając za ścianą lub pod sobą innych, którzy "chwalą" się mocą głośników lub zakupem kina domowego, że nie wspomnę o zostawianiu drzwi wejściowych na dole na oścież :evil: cdn

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień w którym małż - Jarecki doszedł do wniosku, że faktycznie dom, ogród i nikogo za ścianą to jest to, trwał kilka lat.

W międzyczasie byliśmy w posiadaniu sporej działki pracowniczej po teściu ( była to totalna porażka bo małż-Jarecki serca do niej w ogóle nie miał ). Sprzedałam ją i usłyszałam: żadnych działek więcej :o :cry:

Jeżdziliśmy więc na wczasy (wydając kosmiczne pieniądze), do znajomych na ich działki, ale zdania małż-Jarecki nie zmieniał dopóki...znajomy z pracy postanowił pozbyć się swojej działki (na której kilka razy gościliśmy).

Wrócił pewnego dnia z pracy małż-Jarecki i rzucił lużno informacją, że kolega chce działkę sprzedać, ale przecież my (raczej On) nas to nie interesuje.

Przekonanie małża-Jareckiego, że chcemy zajęło mi około miesiąca :wink:

To było 4 lata temu. Kupiliśmy ją w końcu, zamieniliśmy w oazę spokoju z kącikiem leśnym w dwa lata :)

Jeżdziliśmy w międzyczasie rowerami po okolicy i wtedy znów mi się zamarzyło dokumentnie mieć swój kawałek nie tylko podłogi ale i ogrodu :wink:

Z moim małżem-Jareckim jest tak, że co nagle to po diable wiec trzeba było opracować bardzo niz bardziej misterny plan :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z działki ( jak się okazało) ucieszyłam się tylko ja, małż-Jarecki realizował moje pomysły i nic po za tym :cry:

W międzyczasie objeżdżaliśmy okolicę rowerami podziwiając budowy nowych domów, ciszę, zieleń, las, zapachy, świerszcze grające...ale przy okazji wciąż słyszałam głos małża-Jareckiego: popatrz jaki mają fatalny dojazd :evil:

Rok 2008 należał do szczególnych, małż-Jarecki całym swoim jestestwem pokazał jak nienawidzi działki wystawiając ją bez mojej wiedzy na sprzedaż :evil:

Dorosłam do tego zachowania i zmądrzałam.

Dziś patrzę na małża-Jareckiego z rozsądkiem i już wiem, że potrafię żyć bez niego i zbudować ostatni raz dom dla siebie, a jeśli będzie chciał naprawdę to...dla nas cdn

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytałam z zapartym tchem... i nie mogę doczekać się co było dalej??? Koniecznie załóż komentarze i chciałabym móc stale dopingować dalsze poczynania!!! Jaki dom? Czy już powstał? Czy mąż zmienił zdanie??? Takie dzienniki czyta się z przyjemnością (do tego Twoja lekkość wypowiedzi) choć nie tylko budowlane tematy tu dominują :D Trzymam kciuki i pozdrawiam Cię serdecznie!!!!

P.S. Ja też nie wyobrażam sobie życia w bloku :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rok 2008 nie należał do najlepszych, ale przecież miał nastąpić ten nowy, a ja zaczynałam dojrzewać do myśli, że jeśli nie wspólnie to sama wybuduję dla siebie miejsce na ziemi! W dwupoziomowcu czułam się coraz gorzej, a wziąwszy pod uwagę moją wcześniejszą walkę z nowotworem nie wyglądało to najlepiej, dziś czuję każdy ciek pod sobą i w normalnej pozycji łózkowej śpię wcale, a w odwrotnej jak najlepiej (bez zrozumienia ze strony małża-Jareckiego) Wyjechaliśmy w kwietniu na dwa tygodnie do Egiptu ( było to jeszcze przed moim atakiem budowlanym) i po powrocie zaczęłam kuć. Iiii... wiecie co?

Kobieta to jednak naiwna jest! :evil:

Małż-Jarecki jeśli się nie zmieni to...niech sobie taki będzie, ale beze mnie :evil:

W końcu zaakceptował myśl o domu, w końcu jemu też zaczęło przeszkadzać towarzystwo na stropach pod wieloma warunkami.

Czyli: teściowa według niego( moja mama) ma pożyczyć kasę najpierw na działkę, potem na część budowy i jeszcze ma się podpisać, że nikogo (gdyby ewentualnie chciała z nami zamieszkać nie wprowadzi!) nie bezczelność kiedy się mieszka nie na swoim? :-?

Jakoś to przełknęłam bo co się będę z furiatem sprzeczać? , ale...mam więcej niż 50% wątpliwości czy jednak będę miała męża...no chyba, że się przemodeluje i... tak właśnie człowiek po ponad dwudziestu kilku latach zaczyna poznawać człowieka :wink: :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znam się na takich furiatach :roll: i sama sie zastanawiam czy dałabym radę tak przez dwadzieścia kilka lat :o Tym bardziej jestem z Tobą i będę Cię wspierać choć wirtualnie :wink: i tak np. pozwoliłam sobie założyć Ci komentarze, żeby nie zaśmiecać Twojego dziennika :wink:

 

KOMENTARZE

 

Skopiuj sobie link do podpisu :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I...w sumie nie wiem o co chodzi w tym życiu... ale pewnego dnia 2009 roku po tych wszystkich wcześniejszych ansach, ochach i achach oraz obostrzeniach małż-Jarecki wyraża jaśnie pańską zgodę, że...mam osobiście znależć działkę (która będzie mu pasować ), załatwić kasę na kupno działki(!) i budowę domu bo...On nie wyraża zgody na sprzedaż mojego ( i tylko mojego w świetle prawa) apartamentu czy ja jestem normalna żeby się na to godzić :-? ?

Na początku szukam intensywnie bo wiem jaki małż-Jarecki ma stosunek do kredytów, a potem...siadam i nawet mam to w 4 literach dojrzewając.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Małż-Jarecki jest plastykiem, mój tata był inżynierem, budowlanym, z tej mieszanki powstał modernizm, ale... miasto jego nie chce, broni się i pluje na wszystko co nie ma spadku w dachu :evil:

Planów zagospodarowania moje miasto nie ma, więc warunki zabudowy stają się na zasadzie co komu się podoba i koncepcją nie wiadomo kogo.

Dziś wiem, że gdybym chciała postawić swój wymarzony modernizm jest niestety skazany na porażkę, bo mój wymarzony jest w...parterze z różnymi zakończeniami wysokości! :cry:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy budowałam pierwszy dom byłam pozostawiona zupełnie sama, małż-Jarecki albo milczał, albo był niezadowolony, albo go to nie obchodziło (?)albo po prostu olał to chociaż czas miał :x

Słownie trzy razy jeśli nie dwa był u architekta ze nie wspomnę o biurze, które wtedy nam robiło projekt energetyczny i instalacji wewnętrznych (nawet nie wie gdzie ono się mieści!.

Ostatnio przyrzekł, że będzie mnie wspomagał, ale...jakoś tego nie widzę.

Już samo to, że zwalił na mnie szukanie miejsca ostatniego razu i obwieścił plany pożyczkowe pomimo,że nic w to nie wniesie zaczyna mnie ostudzać.

A może powinnam się najpierw rozwieść :-? ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...