Kurna Chata 24.08.2009 07:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Sierpnia 2009 Odkąd sięgam pamięcią zawsze mówiłam: będę mieszkać we własnym domu ! Pierwszy dom wybudowałam 13 lat temu. Sama , a co! Nie nosiłam co prawda rączkami cegieł ( a rwały się, oj rwały) mając jednocześnie kielnie w drugiej, o nie, ale czułam się tak jakbym to robiła. Był to czas kiedy nastało nowe prawo budowlane i większość urzędników we wszystkich instytucjach bało się cokolwiek podpisać i podstemplować. Ja, człowiek niecierpliwy, stałam się wtedy chodzącą cierpliwością i stwierdziłam, że muszę wsiąść do TGV (nie wiem czy wtedy było, ale kto by się nad tym zastanawiał?) i choćby nie wiem co postawię dom w pół roku Działkę kupiłam dzień przed Wigilią, a pierwsza łycha pod fundament wkopała się w maju następnego roku. Dałam radę! Obietnica dana sobie zobowiązuje cdn. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Kurna Chata 24.08.2009 07:49 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Sierpnia 2009 Zaliczyłam porażkę ze zdjęciem w profilu, za duże wyszło Kontynuuję więc poprzedni wątek. Od dwóch miesięcy czytam dzienniki i uśmiecham się pod wąsem, którego nie posiadam Kłopoty? Problemy? Na pewno wszyscy je macie, ale śmiem twierdzić, że to co przeszłam podczas pierwszego budowania to dziś u was jest lekkim spacerkiem, chociaż nie zawsze - przyznaję. Zawsze obezwładniała mnie głupota, bezduszność, brak wiedzy, niezrozumiała zapobiegliwość, złośliwość i opieszałość urzędników. Pierwszy dom budowałam mając w ręku kilkanaście pism Muratora , a "ostatni raz?" też pewnie taki będzie. Stąd mój internetowy dziennik, szkoda, że w 1995-1996 takiej możliwości nie miałam Pierwszy dom wybudowałam zgodnie z obietnicą złożoną samej sobie - termin 6 miesięcy, odczekałam zimę i wiosnę po czym z hukiem wprowadziłam się w betony jednocześnie wykańczając siebie i dom Pomieszkałam rok i dom...sprzedałam Miejsce było, no jakby to ująć? Środek miasta bo mąż chciał zamieszkać blisko rodziców Chciał, a potem nie cdn Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Kurna Chata 24.08.2009 08:25 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Sierpnia 2009 Mam taką przypadłość? dar?, ze cokolwiek chcę sprzedać to sprzedaję ekspresowo (podobnie ma się z roślinami, dotknę i rośnie z byle patyka ) Odwiedziłam słownie dwa biura nieruchomości w czasie kompletnego zastoju ze sprzedażą domów i po miesiącu od złożenia oferty musiałam się wyprowadzić z domu, który zbudowałam i wykończyłam w pocie czoła (dosłownie!) Dom został sprzedany w przeciągu 30 dni! od złożenia oferty, a ja nie miałam się gdzie podziać no i żadnych sprecyzowanych planów nie miałam, ale za to słyszałam dudniący zewsząd głos męża: nie chcę mieszkać w domu! - On jest klasyczny blokowiec Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Kurna Chata 24.08.2009 08:40 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Sierpnia 2009 Przeglądaliśmy gazety i zastanawialiśmy się gdzie zamieszkamy? Mogliśmy kupić segment na modnym wtedy osiedlu Smulsko, ale wiadomo...mąż + dom czy cóś podobnego = zdecydowane nie. Do tej pory trudno mi uwierzyć, że kupiłam dwupoziomowe mieszkanie, które z biegiem czasu i lat zaczęło uwierać nawet mężowi i stawać się przysłowiową ością w gardle. Jedyną pociechą jest to, że ten apartament(?) z garażem na ogrodzonym osiedlu czterokrotnie podwoił swoją wartość bo on jedyny taki ( na szczęście) w Łodzi. Do ubiegłego roku w temacie jakiejkolwiek zamiany na coś innego była sza-cisza ,ale wiadomo...jak kobieta zacznie delikatnie wiercić to nagle mężczyżnie też wiele rzeczy przeszkadzać zaczyna Wierciłam powolutku, aż w końcu przystąpiłam do ataku bo... ja po prostu nie potrafię żyć, mieszkać i egzystować mając za ścianą lub pod sobą innych, którzy "chwalą" się mocą głośników lub zakupem kina domowego, że nie wspomnę o zostawianiu drzwi wejściowych na dole na oścież cdn Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Kurna Chata 24.08.2009 08:59 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Sierpnia 2009 Dzień w którym małż - Jarecki doszedł do wniosku, że faktycznie dom, ogród i nikogo za ścianą to jest to, trwał kilka lat. W międzyczasie byliśmy w posiadaniu sporej działki pracowniczej po teściu ( była to totalna porażka bo małż-Jarecki serca do niej w ogóle nie miał ). Sprzedałam ją i usłyszałam: żadnych działek więcej Jeżdziliśmy więc na wczasy (wydając kosmiczne pieniądze), do znajomych na ich działki, ale zdania małż-Jarecki nie zmieniał dopóki...znajomy z pracy postanowił pozbyć się swojej działki (na której kilka razy gościliśmy). Wrócił pewnego dnia z pracy małż-Jarecki i rzucił lużno informacją, że kolega chce działkę sprzedać, ale przecież my (raczej On) nas to nie interesuje. Przekonanie małża-Jareckiego, że chcemy zajęło mi około miesiąca To było 4 lata temu. Kupiliśmy ją w końcu, zamieniliśmy w oazę spokoju z kącikiem leśnym w dwa lata Jeżdziliśmy w międzyczasie rowerami po okolicy i wtedy znów mi się zamarzyło dokumentnie mieć swój kawałek nie tylko podłogi ale i ogrodu Z moim małżem-Jareckim jest tak, że co nagle to po diable wiec trzeba było opracować bardzo niz bardziej misterny plan Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Kurna Chata 24.08.2009 09:34 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Sierpnia 2009 Z działki ( jak się okazało) ucieszyłam się tylko ja, małż-Jarecki realizował moje pomysły i nic po za tym W międzyczasie objeżdżaliśmy okolicę rowerami podziwiając budowy nowych domów, ciszę, zieleń, las, zapachy, świerszcze grające...ale przy okazji wciąż słyszałam głos małża-Jareckiego: popatrz jaki mają fatalny dojazd Rok 2008 należał do szczególnych, małż-Jarecki całym swoim jestestwem pokazał jak nienawidzi działki wystawiając ją bez mojej wiedzy na sprzedaż Dorosłam do tego zachowania i zmądrzałam. Dziś patrzę na małża-Jareckiego z rozsądkiem i już wiem, że potrafię żyć bez niego i zbudować ostatni raz dom dla siebie, a jeśli będzie chciał naprawdę to...dla nas cdn Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dardurdka 24.08.2009 09:45 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Sierpnia 2009 Czytałam z zapartym tchem... i nie mogę doczekać się co było dalej??? Koniecznie załóż komentarze i chciałabym móc stale dopingować dalsze poczynania!!! Jaki dom? Czy już powstał? Czy mąż zmienił zdanie??? Takie dzienniki czyta się z przyjemnością (do tego Twoja lekkość wypowiedzi) choć nie tylko budowlane tematy tu dominują Trzymam kciuki i pozdrawiam Cię serdecznie!!!! P.S. Ja też nie wyobrażam sobie życia w bloku Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Kurna Chata 24.08.2009 09:50 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Sierpnia 2009 Mam kłopoty z założeniem komentarzy, Blondynka na maksa??? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dardurdka 24.08.2009 09:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Sierpnia 2009 Nie jesteś Każdy kiedyś to przerabiał Wejdź tutaj: http://forum.muratordom.pl/dzienniki-budowy-komentarze,f95.htm i załóż nowy temat Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Kurna Chata 24.08.2009 10:20 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Sierpnia 2009 Rok 2008 nie należał do najlepszych, ale przecież miał nastąpić ten nowy, a ja zaczynałam dojrzewać do myśli, że jeśli nie wspólnie to sama wybuduję dla siebie miejsce na ziemi! W dwupoziomowcu czułam się coraz gorzej, a wziąwszy pod uwagę moją wcześniejszą walkę z nowotworem nie wyglądało to najlepiej, dziś czuję każdy ciek pod sobą i w normalnej pozycji łózkowej śpię wcale, a w odwrotnej jak najlepiej (bez zrozumienia ze strony małża-Jareckiego) Wyjechaliśmy w kwietniu na dwa tygodnie do Egiptu ( było to jeszcze przed moim atakiem budowlanym) i po powrocie zaczęłam kuć. Iiii... wiecie co? Kobieta to jednak naiwna jest! Małż-Jarecki jeśli się nie zmieni to...niech sobie taki będzie, ale beze mnie W końcu zaakceptował myśl o domu, w końcu jemu też zaczęło przeszkadzać towarzystwo na stropach pod wieloma warunkami. Czyli: teściowa według niego( moja mama) ma pożyczyć kasę najpierw na działkę, potem na część budowy i jeszcze ma się podpisać, że nikogo (gdyby ewentualnie chciała z nami zamieszkać nie wprowadzi!) nie bezczelność kiedy się mieszka nie na swoim? Jakoś to przełknęłam bo co się będę z furiatem sprzeczać? , ale...mam więcej niż 50% wątpliwości czy jednak będę miała męża...no chyba, że się przemodeluje i... tak właśnie człowiek po ponad dwudziestu kilku latach zaczyna poznawać człowieka Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
aneta-we 24.08.2009 10:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Sierpnia 2009 Czytałam z zapartym tchem... i nie mogę doczekać się co było dalej??? Koniecznie załóż komentarze i chciałabym móc stale dopingować dalsze poczynania!!! mam to samo. Dziś zamisat pracować zerkam do dziennika. Świetnie piszesz Kurna Chato Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dardurdka 24.08.2009 10:50 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Sierpnia 2009 Znam się na takich furiatach i sama sie zastanawiam czy dałabym radę tak przez dwadzieścia kilka lat Tym bardziej jestem z Tobą i będę Cię wspierać choć wirtualnie i tak np. pozwoliłam sobie założyć Ci komentarze, żeby nie zaśmiecać Twojego dziennika KOMENTARZE Skopiuj sobie link do podpisu Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Kurna Chata 24.08.2009 11:05 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Sierpnia 2009 dardulka...dziękuję Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Kurna Chata 24.08.2009 11:23 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Sierpnia 2009 Nadal jestem blond w zrobionych przez dardurdka komentarzach, a w odnośnikach to już jest kosmiczna masakra (ki diabeł?), ale liczę na dobre serce Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Kurna Chata 24.08.2009 11:43 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Sierpnia 2009 I...w sumie nie wiem o co chodzi w tym życiu... ale pewnego dnia 2009 roku po tych wszystkich wcześniejszych ansach, ochach i achach oraz obostrzeniach małż-Jarecki wyraża jaśnie pańską zgodę, że...mam osobiście znależć działkę (która będzie mu pasować ), załatwić kasę na kupno działki(!) i budowę domu bo...On nie wyraża zgody na sprzedaż mojego ( i tylko mojego w świetle prawa) apartamentu czy ja jestem normalna żeby się na to godzić ? Na początku szukam intensywnie bo wiem jaki małż-Jarecki ma stosunek do kredytów, a potem...siadam i nawet mam to w 4 literach dojrzewając. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Kurna Chata 24.08.2009 11:55 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Sierpnia 2009 Małż-Jarecki jest plastykiem, mój tata był inżynierem, budowlanym, z tej mieszanki powstał modernizm, ale... miasto jego nie chce, broni się i pluje na wszystko co nie ma spadku w dachu Planów zagospodarowania moje miasto nie ma, więc warunki zabudowy stają się na zasadzie co komu się podoba i koncepcją nie wiadomo kogo. Dziś wiem, że gdybym chciała postawić swój wymarzony modernizm jest niestety skazany na porażkę, bo mój wymarzony jest w...parterze z różnymi zakończeniami wysokości! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Kurna Chata 24.08.2009 12:06 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Sierpnia 2009 Kiedy budowałam pierwszy dom byłam pozostawiona zupełnie sama, małż-Jarecki albo milczał, albo był niezadowolony, albo go to nie obchodziło (?)albo po prostu olał to chociaż czas miał Słownie trzy razy jeśli nie dwa był u architekta ze nie wspomnę o biurze, które wtedy nam robiło projekt energetyczny i instalacji wewnętrznych (nawet nie wie gdzie ono się mieści!. Ostatnio przyrzekł, że będzie mnie wspomagał, ale...jakoś tego nie widzę. Już samo to, że zwalił na mnie szukanie miejsca ostatniego razu i obwieścił plany pożyczkowe pomimo,że nic w to nie wniesie zaczyna mnie ostudzać. A może powinnam się najpierw rozwieść ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
meg60 24.08.2009 14:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Sierpnia 2009 Witam rodaczkę, Kurna Chato wygralaś walkę z chorobą wygrasz i teraz !!!! Nie dajmy się - ja tez jestem po walce - WYGRAMY !!!!!!!! i spelnimy swoje marzenia bez względu na przeciwności losu ! trzymam kciuki i kibicuję. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
wiolasz 24.08.2009 16:18 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Sierpnia 2009 cześć ciekawie sie robi.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Kurna Chata 24.08.2009 17:18 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Sierpnia 2009 Witam rodaczkę, Kurna Chato wygralaś walkę z chorobą wygrasz i teraz !!!! Nie dajmy się - ja tez jestem po walce - WYGRAMY !!!!!!!! i spelnimy swoje marzenia bez względu na przeciwności losu ! trzymam kciuki i kibicuję. Póki co nie zamierzam się poddawać Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.