mamik 16.02.2010 21:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Lutego 2010 Robert - jak czytam Twój wpis, to mam wrażenie, jakbyś się cieszył, że skoro ludzie kupują projekt gotowy albo nie słuchają architekta, to "dobrze im tak" kupują byle co, to niech się potem sami martwią przecież projekty gotowe to też dzieło architektów, takich samych jak ci "indywidualni", więc dlaczego domy gotowe to dla arch wnętrz taka zmora???? swoją drogą ciekawa jestem ile masz lat, kobieta po czterdziestce nie może mieć szklanych schodów, bo co???? oczywiście, że tak jak piszesz, każdy może mieć swoje preferencje, ale stwierdzenie, że robisz co chce zleceniodawca, bo ci się nie opłaca go przekonywać to już szok Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mamik 16.02.2010 21:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Lutego 2010 mnie praca na gotowcach nie pzreszkadza, pod warunkiem, ze klient zatrudni mnie pzred instalacjami. dzięki Irma tak mi się zawsze wydawało, pewnie optymalnie byłoby jeszcze przed wbiciem łopaty, bo wówczas można instalacje w "0" rozprowadzić dowolnie i okna ew. przesunąć, ale nie wiem, czy aby na pewno Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
robert skitek 16.02.2010 21:50 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Lutego 2010 mamik, chyba nie zrozumiałaś mojej wypowiedzi. ale odpowiadając:projekty typowe są robione pod uśrednionego klienta czyli dla wszystkich czyli dla nikogo. Nie są to takie same projekty jak projekty indywidualne (chociaż niestety bardzo często projekty indywidualne są tak nazwane na wyrost patrząc na rezultat).Napisałem jedynie że projekty typowe są zmorą dla architektów wnętrz pod warunkiem, że zostały wybrane bez zrozumienia tematu. I tyle. Dlaczego? Przeczytaj jeszcze raz uważnie mój poprzedni post. Szok? Mam 35 lat jeśli Ci to pomoże w zrozumieniu. Opisałem hipotetyczną i przerysowaną nieco sytuację. Ale zapewniam Cię, że są momenty kiedy odrobinę się odpuszcza. Na pewno nie tak łatwo w aż tak ważnych rzeczach. Ale w mniej ważnych - kiedy walczysz jedynie o swoją wizję przestrzeni trzeba odpuścić - to nie dom dla mnie. Dla klienta... On płaci za usługę i wymaga. Alternatywą może być jedynie rezygnacja ze współpracy. pozdrawiam ps. nie cieszy mnie wcale, że ludzie w taki sposób kupują projekty (bez dokładnego rozeznania). Jest to oczywiście rozwiązanie dużo tańsze. Wiele razy tu pisałem, że projekty typowe powinny istnieć na rynku. Jednakże na pewno zgodzisz się, że zostaje zależność między ceną a usługą. Kupujesz projekt tanio w internecie - nie możesz liczyć na konsultację z profesjonalistą - przecież to jasne. A potem jest tak: no przecież jeszcze się to poprawi: przy adaptacji projektu albo przy współpracy z architektem wnętrz albo... na budowie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mamik 16.02.2010 22:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Lutego 2010 Robert, projektów gotowych jest taka ilość i różnorodność, że chyba jednak są dla ludzi, oczywiście często są niedopracowane, zawierają błędy - tak nie powinno być, ktoś się pod tym podpisuje, sprzedaje to jako gotowy projekt i nie ma powodu aby był niepełnowartościowyzgodzę się z Tobą, że brak konsultacji jest błędem, jednak wydaje mi się, że mało jest osób, które kupują projekt jak gazetę (chyba, że się mylę), widać po tym forum jak dużo jest pytań typu "co sądzicie o tym projekcie"projekty gotowe to troche jak kupowanie ubrania w sklepie - możesz trafić na takie, które na Ciebie idealnie będzie pasować, może Ci odpowiadać materiał, krój, ale aby dopasować do siebie idzisz do krawca, albo nie znajdujesz nic dla siebie i szyjesz ubranie na miarędalej nie rozumiem, dlaczego wersja 1 i 2 jest gorsza od trzeciej Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
robert skitek 16.02.2010 22:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Lutego 2010 mamik, nie dyskutujemy tu o projektach gotowych. niestety mimochodem wrzucone przeze mnie zdanie staje się przedmiotem nowej dyskusji. nigdzie nie napisałem, że projekty gotowe są be. Napisałem że nie są dopasowane do klienta. Z drugiej strony dzięki temu architekci i architekci wnętrz mają zajęcie skończmy proszę tą dyskusję. przepraszam za lekkie zaśmiecenie wątku... mamik, jak bardzo chcesz dyskutować na ten temat zapraszam na priv... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Irma 17.02.2010 06:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2010 stwierdzenie, że robisz co chce zleceniodawca, bo ci się nie opłaca go przekonywać to już szok mamik, każdy tak robi. w koncu to praca...a nie misja zbawiania ludzkości. Czy uważasz, ze powinnam za wszelką cenę przekonać kogoś, ze musi mieć w domu dwa kibelki, mimo, ze on jest w tej chwili pewien, zę na cztery osoby wystarczy jeden? Według Ciebie co powinien zrobić architekt? Walczyć? ale jak? na miecze? to jest jeden z powaznych grzechów, zeby tak już nie było całkiem OT - nie słuchanie. Zwłaszzca kogoś, kogo w założeniu po to się zatrudniło. Przekonanie, ze "tylko ja wiem co dla mnie najlepsze" Ergonomia nie ma tu nic do rzeczy, bo jak mam przejscie w kuchni miedzy blatami 80cm, i się mieszczę to znaczy, ze tak jest dobrze. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Elfir 17.02.2010 10:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2010 W ogrodach jest tak samo. Klienta nie przekonam, że moja wizja pasuje bardziej do architektury domu, jeśli on ma zupełnie inne wyobrażenie swojego ogrodu. Mam forsować swoje rozwiązanie na siłę? To albo klient zerwie współpracę, albo będzie niezadowolony z wyniku i nikomu mnie nie poleci. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mamik 17.02.2010 11:10 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2010 to jest jeden z powaznych grzechów, zeby tak już nie było całkiem OT - nie słuchanie. Zwłaszzca kogoś, kogo w założeniu po to się zatrudniło. Przekonanie, ze "tylko ja wiem co dla mnie najlepsze" Ergonomia nie ma tu nic do rzeczy, bo jak mam przejscie w kuchni miedzy blatami 80cm, i się mieszczę to znaczy, ze tak jest dobrze. to mi całkiem przypomina sytuację z mojego podwórka, do aranżacji mieszkania zatrudniliśmy projektantkę, mamy garderobę szer. 120 cm, w założeniu 60cm na wieszaki 60 cm miejsce przed, projektantka taką garderobę podzieliła 40cm na wieszaki i 80 cm przed, bo 60 to za mało oczywiści jak łatwo zgadnąć zrobiliśmy 60/60, nie czuję dyskomfortu w użytkowaniu, a przy szafach 60cm wieszaki się mieszczą bokiem, a więc cała garderoba jest bez porównania pojemniejsza nawet nie będę pisać jak mam rozwiązaną łazienkę, bo patrząc na rzut - ciasnota absolutna, ale to było jedyne możliwe rozwiązanie, aby zmieścic w niej wszystko co chciałam - działa od 10 lat u koleżanki z kolei projektantka zdecydowała, że konieczne jest przesunięcie ściany pomiędzy pokojem a kuchnią o 10cm, bo dzięki temu przejście w kuchni między szafkami będzie miało 110 cm, co już jest dopuszczalne, bez zmiany odstęp 1m absolutnie nie do przyjęcia mogłabym tak długo ... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mamik 17.02.2010 11:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2010 W ogrodach jest tak samo. Klienta nie przekonam, że moja wizja pasuje bardziej do architektury domu, jeśli on ma zupełnie inne wyobrażenie swojego ogrodu. Mam forsować swoje rozwiązanie na siłę? To albo klient zerwie współpracę, albo będzie niezadowolony z wyniku i nikomu mnie nie poleci. łatwe to na pewno nie jest, dla żadnej ze stron jednak docelowo to inwestor będzie z wynikami waszej pracy obcować przez kolejne lata i musi w jakiś sposób to akceptować może nie wygląda, ale rozumiem wasze argumenty o upartych klientach jak już pisałam wcześniej - dla mnie to kwestia argumentów, nie przemawia do mnie i mojej kieszeni argument, że zwiększenie przejścia między szafkami w kuchni o 10 cm jest konieczne, bo będzie za ciasno projektant mówi, ja słucham i decyduję, czy chcę wydac kasę na nową ścianę, czy godzę się na "ciasnotę" i tyle Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
2112wojtek 17.02.2010 11:28 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2010 nigdzie nie napisałem, że projekty gotowe są be. Napisałem że nie są dopasowane do klienta. Z drugiej strony dzięki temu architekci i architekci wnętrz mają zajęcie skończmy proszę tą dyskusję. przepraszam za lekkie zaśmiecenie wątku... . Wcale nie zaśmiecasz. Wróciliśmy do punktu wyjścia. Niewłaściwie wybrany i nieprzemyślany projekt, to grzech śmiertelny Zgadzam się też z Irmą, że nie mamy w swoim zwodzie wpisanej misji zbawiania czy choćby nauczania. Zawsze powtarzamy przecież kiedy inwestor się niesłusznie upiera "i tak zrobi Pan/Pani jak będzie uważał, my tylko pokazujemy błędy lub właściwsze rozwiązania a w tym domu i tak, to nie my będziemy przecież mieszkać". Kupując projekt gotowy mamy pewną szansę, że wybierzemy odpowiedni dla siebie. Jest ich bardzo dużo i są bardzo różnorodne. Jednak żeby wybrać ten właściwy nie mamy aż takiej szansy jak w przypadku projektów indywidualnych ( chyba, że potrafimy przeanalizować jego przydatność,wiemy co się da zrobić a co nie i jest to niestety mało prawdopodobne nawet dla osoby budującej swój drugi dom). Na pytanie "po co są więc gotowe?", odpowiem pytaniem " a po co ludzie mieszkają w blokach ?" Dzisiaj cena mniejszego mieszkania w bloku jest często wyższa niż domku o większym metrażu. Takie są widać potrzeby. Rezygnuję z całego procesu inwestycyjnego, płacę dużo mniej za projekt, nie mam wymagań co do rozwiązań funkcjonalnych, gdyż standardowe potrzeby typu 3 pokoje z kuchnią mi wystarczą. Reszta będzie kompromisem lub rezygnacją z oczekiwań. Nie wiem czemu wymagać więcej od projektu powtarzalnego ? Nikt jeszcze przecież nie wymyślił tak mobilnego projektu, żeby Inwestor w zależności od swoich potrzeb i aspiracji mógł go dowolnie kształtować na swoją modłę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Elfir 17.02.2010 11:36 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2010 Nie rozumiem twojej uwagi na temat przesunięcia ściany. Projektantka wymyśla coś ergonomicznego. Jeśli inwestor woli rozwiązanie mniej wygodne - ok, to jego problem. Ale gdyby mało wygodne rozwiązanie zaproponował projektant, toby klient na niego narzekał. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mamik 17.02.2010 11:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2010 Zawsze powtarzamy przecież kiedy inwestor się niesłusznie upiera "i tak zrobi Pan/Pani jak będzie uważał, my tylko pokazujemy błędy lub właściwsze rozwiązania a w tym domu i tak, to nie my będziemy przecież mieszkać". no właśnie, poza słówkiem "niesłusznie" reszta mi się bardzo podoba, projektant zgodnie ze swoją wiedzą proponuje najlepsze z możliwych rozwiązań a inwestor podejmuje decyzję, przy czym wg mnie bardzo ważny jest tu również aspekt finansowy, zawsze jest ważenie "co" za "ile" wydaje mi się, że projektanci, którzy sami przeszli ścieżkę inwestora o wiele lepiej tą zależność czują Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Elfir 17.02.2010 11:40 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2010 projektant mówi, ja słucham i decyduję, czy chcę wydac kasę na nową ścianę, czy godzę się na "ciasnotę" i tyle to nie miej pretensji do projektanta, ze nie namówił cię na osobne wejście do kuchni, czy brak schodów w salonie. Na pewnym etapie nic nie byłby w stanie tobie wmówić, bo uważałabyś, że wiesz lepiej. Prawda, Irmo? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mamik 17.02.2010 11:48 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2010 Nie rozumiem twojej uwagi na temat przesunięcia ściany. Projektantka wymyśla coś ergonomicznego. Jeśli inwestor woli rozwiązanie mniej wygodne - ok, to jego problem. Ale gdyby mało wygodne rozwiązanie zaproponował projektant, toby klient na niego narzekał. no nie wiem jak to można jaśniej czy naprawdę 10 cm to taka wielka różnica, żeby ścianę burzyć? jak to mowią - papier przyjmie wszystko, sciankę można w lewo, w prawo i dowolnie w życiu to sie przekłada na kilka tys złotych, z kieszeni inwestora oczywiście wg mnie dobry projektant powinien to również brać pod uwagę Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mamik 17.02.2010 11:59 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2010 to nie miej pretensji do projektanta, ze nie namówił cię na osobne wejście do kuchni, czy brak schodów w salonie. Na pewnym etapie nic nie byłby w stanie tobie wmówić, bo uważałabyś, że wiesz lepiej. Prawda, Irmo? dla wyjaśnienia - schodów nie mam do kuchni projektantka nie miała uwag jak gdzieś znajdę to wrzucę rysunki, które dostałam, może lepiej mnie zrozumiesz, powiem tylko, że wspólnik projektantki nie wiedząc czyj to projekt, powiedziła, że jest do niczego Elfir - argumenty, ty przedstawiasz, ja decyduję, czy do mnie przemawiają, czy nie, jeśli mam wydac określoną kasę, to musze wiedziec dlaczego Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
2112wojtek 17.02.2010 12:02 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2010 no właśnie, poza słówkiem "niesłusznie" reszta mi się bardzo podoba, projektant zgodnie ze swoją wiedzą proponuje najlepsze z możliwych rozwiązań a inwestor podejmuje decyzję, przy czym wg mnie bardzo ważny jest tu również aspekt finansowy, zawsze jest ważenie "co" za "ile" wydaje mi się, że projektanci, którzy sami przeszli ścieżkę inwestora o wiele lepiej tą zależność czują To co dla Ciebie jest "słuszne" dla projektanta może być całkowicie "niesłuszne". Nigdzie nie jest powiedziane , że dom musi być ergonomiczny. Przemieszczać się można wygodnym samochodem i wyrobem samochodopodobnym. Dom jak samochód , musi być tylko dopuszczony "do ruchu", reszta zależy od inwestora. Masz rację kwestia ceny i możesz przytaczać przykłady. Pocieszę Cię, że my również możemy takie przykłady przytaczać w drugą stronę. Osobiście mam takie doświadczenie, które miało finał w sądzie. Przestaję Cię też rozumieć, bo z jednej strony narzekasz na brak zaangażowania emocjonalnego przez projektanta w wybór projektu a z drugiej argumentem jest Twoja dobra wola i kasa. Nie doradza - źle , doradza - i tak zrobię po swojemu, wiem lepiej. W takiej sytuacji nie warto zatrudniać projektanta, chyba, żeby się dowartościować i powiedzieć sobie na końcu : "miałam rację, oni są do niczego potrzebni". Naczytali się pożółkłych książek , nie mają pojęcia o życiu itp. Wielu z nas chociaż raz w życiu zajęło się nadzorem inwestycyjnym i muszę Ci powiedzieć , że mimo wszystko łatwiej wydaje się swoje niż cudze. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Irma 17.02.2010 12:09 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2010 projektant mówi, ja słucham i decyduję, czy chcę wydac kasę na nową ścianę, czy godzę się na "ciasnotę" i tyle to nie miej pretensji do projektanta, ze nie namówił cię na osobne wejście do kuchni, czy brak schodów w salonie. Na pewnym etapie nic nie byłby w stanie tobie wmówić, bo uważałabyś, że wiesz lepiej. Prawda, Irmo? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Elfir 17.02.2010 12:12 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2010 dla wyjaśnienia - schodów nie mam Nie bierz wszystkiego do siebie, bo w odpowiedziach odnoszę się do wszystkich poruszanych tu tematów i ze schodami chodziło mi o to: "magdallena99 - Jednym z takich grzeszków często pojawiającym się w projektach sa schody wychodzące na salon" Powiedzmy - uważasz ze 10 cm nie robi różnicy. Ok. I zapewne tak będziesz twierdzić dopóki ty (lub osoba, która tak uważa) nie walnie się biodrem o kant szafki, bo zabrakło tych 10 cm Są pewne założenia ergonomiczne, w tym i te nieszczęsne 110 cm. Z racji swojego doświadczenia projektantka radziła by przestawić ścianę. A inwestor decyduje: czy woli zaryzykować walnięcie się w kant w nieokreślonej przyszłości, czy wyda kilkaset złotych więcej i o kantach zapomni. Ale uważam, że gdyby projektantka tego nie zaproponowała, popełniła by błąd. Chyba, że inwestor na samym początku zastrzeże - robimy program minimum, na zastanym wnętrzu, bez kucia i murowania. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mamik 17.02.2010 12:19 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2010 nie wiem Wojtek jak ty to robisz, ale znowu sie z Tobą prawie zgadzam dom inwestora to kompromis pomiędzy domem idealnym widzianym oczami projektanta a możliwościami wykonania takiego domu z kieszeni inwestora każdy chciałby mieć dom duży, wygodny, jasny i pięknie urządzony ale raczej niewiele osób stać na taki luksus, no więc potrzebne są cięcia dom jest jaki jest, nie da się go rozciągnąć i tyle projektant mówi - z tego i tego możemy zrezygnować, natomiast to i to musi zostać bo ... tak widzę rolę projektanta, zaangażowanego ale pozostawiającego ostateczną decyzję inwestorowi czy to takie straszne? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Elfir 17.02.2010 12:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2010 Irmo - nie miej do mnie żalu, proszę i pisz, jeśli ci się coś nasunie w moich komentarzach. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.