Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

10 grzechów głównych projektowania wnętrz


2112wojtek

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 1,4k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

a ja tam powiem tylko tyle że druga kuchnia mi się marzy... a dlaczego?

ponieważ latem robię przetwory, ponieważ nie lubię jak zapach smażonej ryby rozchodzi się po całym domu...

 

kiedyś, mam nadzieję, uda mi się zrobić taką malutką kuchnię roboczą, ale wcale nie do codziennego gotowania.

W planach jest też typowa wędzarnia, i jakoś nie wyobrażam sobie peklowania mięsa w normalnej kuchni...

Nie zmienia to jednak faktu, że wejście do domu mam jedno (no, poza drzwiami tarasowymi), i tego zmieniać nie zamierzam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a ja tam powiem tylko tyle że druga kuchnia mi się marzy... a dlaczego?

ponieważ latem robię przetwory, ponieważ nie lubię jak zapach smażonej ryby rozchodzi się po całym domu...

 

Ale nie będziesz tam wyganiać gość ? :popcorn:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a ja tam powiem tylko tyle że druga kuchnia mi się marzy... a dlaczego?

ponieważ latem robię przetwory, ponieważ nie lubię jak zapach smażonej ryby rozchodzi się po całym domu...

 

kiedyś, mam nadzieję, uda mi się zrobić taką malutką kuchnię roboczą, ale wcale nie do codziennego gotowania.

W planach jest też typowa wędzarnia, i jakoś nie wyobrażam sobie peklowania mięsa w normalnej kuchni...

Nie zmienia to jednak faktu, że wejście do domu mam jedno (no, poza drzwiami tarasowymi), i tego zmieniać nie zamierzam.

 

toż wyżej napisałam,że mam taką kuchnię gospodarczą-pralnię właśnie na takie "ekstremalne" gotowanie, ale gości nie mam zamiaru tam zapraszać:-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale markbet nic nie pisała o "stylu" życia koleżanki, nie wiemy czy mieszka na typowej wsi czy pod miastem, opisała tylko dom.....

 

Dom, w którym nawet goście nie dostępują zaszczytu ugoszczenia w salonie, tylko w piwnicy na prowizorycznych sprzętach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:-)

przypomniała mi się pewna starsza pani, która miała w sowim domu dwa pokoje, z jednego korzystała na "codzień" - czyli oglądała telewizję, spała itp.,

a drugi był zawsze zamknięty, wyszykowany i w nim przyjmowało się specjalnych gości. Jak się odwiedzało starszą panią to się wiedziało, czy się awansowało na gościa specjalnego - czy też pozostawało się w randze gościa zwykłego :-)

Ksiądz był oczywiście gościem specjalnym, ale miał jedną wadę - nie zdejmował obuwia. Starsza pani na jego wizyty rozkładała folię na swój perski dywan....

dywan było widać, a jakże, niech se księżulek nie myśli od "bidoków" przyszedł, ale brudzić buciorami? co to to nie ...:-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:-)

przypomniała mi się pewna starsza pani, która miała w sowim domu dwa pokoje, z jednego korzystała na "codzień" - czyli oglądała telewizję, spała itp.,

a drugi był zawsze zamknięty, wyszykowany i w nim przyjmowało się specjalnych gości. Jak się odwiedzało starszą panią to się wiedziało, czy się awansowało na gościa specjalnego - czy też pozostawało się w randze gościa zwykłego :-)

Ksiądz był oczywiście gościem specjalnym, ale miał jedną wadę - nie zdejmował obuwia. Starsza pani na jego wizyty rozkładała folię na swój perski dywan....

dywan było widać, a jakże, niech se księżulek nie myśli od "bidoków" przyszedł, ale brudzić buciorami? co to to nie ...:-)

moja babcia też tak miała... może nie z folią na dywanach ale z "zamkniętym pokojem" dla gości. My jako dzieci mieliśmy zakaz wstępu :) inna sprawa że kiedyś pod nieobecność babci wysypaliśmy ziemię z wieeelkiej donycy z palmą na dywan :)Co do przyjmowania gości w piwnicy to chybabym się obraziła, moim zdaniem to duży afront albo chociaż w żartach dałabym do zrozumienia, że takie postępowanie kojarzy mi się to ze Scroogem z Opowieści Wigilijnej. Co innego kuchnia do gotowania bigosu/jedzenia dla psa/ smażenia ryb itp

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month później...
Przebrnęłam przez wątek...ufff...dziwi mnie tylko jedna rzecz, demonizowanie inwencji własnej na rzecz zatrudniania dekoratora wnętrz. Faktycznie jest tak, że jeśli uznam, że szkoda mi 3000 zł+ na dekoratora i że mam wystarczająco dużo polotu, by wykluć ze swojej jaźni fajny pomysł na dom, to znaczy, że jestem ignorantką?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

samaola,

nikt chyba nic takiego tu nie pisał. I nikt na siłę nie karze zatrudniać projektanta.

Na ogół jednak widać rękę specjalisty we wnętrzu. No ale nie ma się co dziwić - dobra znajomość zasad ergonomii, kompozycji, wyobraźnia przestrzenna czy wreszcie doświadczenie jest przeciwstawione najczęściej jedynie wyczuciu lub ściągniętym wzorom. Jeśli ktoś woli sam, dlaczego nie? Nikomu przecież nie zaszkodzi...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znajoma jest projektantem wnętrz. Z ciekawości weszłam ostatnio na jej stronę WWW gdzie są prezentowane efekty jej aranżacji,przedstawiony jej styl pracy. Nie chciałabym mieć takiego domu, nowoczesnego "dizajnu" chłodnego i zdystansowanego. Skąd projektant będzie wiedział czego potrzebuję, nie zna mnie, może rozmawiać ale to mało. Widziałam też na żywo efekt jej pracy: no wszystko super, nowoczesne rozwiązania, konsekwencja w stylizacji itp ale brak w tym domu duszy. Widać, że tego domu nie mogła urządzić mieszkająca w nim gospodyni, bo po prostu taka nie jest. Edytowane przez samaola
lit.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To zarzut dla pracy tej znajomej czy też podziw?

Nie rozumiem.

Znam ciepłych ludzi, którzy sami są duszą i klimatem swego domu ale nie chcą przy tym mieszkać we wnętrzach tradycyjnych, przytulnych i stylizowanych na gemutlich chatki .

Potrzeby jak widać są różne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tu przecież chodzi o duszę, a sprawami wiary to nie projektanci się zajmują...

Całkowicie się z Tobą zgadzam.

Do domu z duszą potrzebny jest raczej spirytysta a do wnętrza klimatycznego bardziej meteorolog.

 

Kiedyś nawet frapowało mnie co oznaczają te określenia i zazwyczaj przykładem na jakim mi objaśniano, była zagracona bibelotami, pełna kurzo-zakamarków chata ,której głównym celem było pokazanie pasji zbierackiej, pamiątek gospodyni i zamiłowań kulinarnych gospodarza.

Nie ,żebym się naigrawał, ale do takiego wnętrza nie potrzeba raczej architekta czy dekoratora. Tam od ergonomii czy koloru ważniejsza jest kolekcja poduszek i pamiątek z Egiptu.

Niektórym ludziom żaden projektant nie da tej odrobiny szukanego szczęścia a i bycie przez architekta psychoterapeutą podczas takiej pracy mija się kompletnie z celem.

Są dużo lepsi niż oni w te klocki .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...