Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

10 grzechów głównych projektowania wnętrz


2112wojtek

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 1,4k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Niestety znam paru co to grube miliony by zapłacili za tę falę i panią architekt wycałowali za pomysłowość :(

 

Człowiek już tak ma :D

A Polak zawsze chce być niewiarygodnym indywidualistą.

Pojęcie "mieć inaczej niż wszyscy" jest warunkiem wystarczającym, żeby zazwyczaj łykać kit podany przez nieuka lub cwaniaka.

W skrajnych przypadkach inwestorskich: im dziwniej, tym lepiej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks później...

Nie wystarczy zatrudnić projektanta wnętrz, trzeba go jeszcze posłuchać!

Tymczasem wśród inwestorów panuje przekonanie, że skoro płacą to mają rację.

Asia

 

 

no to ja nie znalazłam jeszcze architekta wnętrz, który zrozumiałby co w mojej duszy gra i przelałby to na swój własny projekt, nie będący jedynie multiplikacją trendów i na siłę wciskanych mód na glamour, naklejki ścienne, wenge, zebrano, gresy w połysku...itepe itede

 

miałam trzy podejścia i to była porażka

ale

1. szukałam takiego na którego było mnie wówczas stać (10 tys :wink: )

2. dusze mam chyba jednak troche pokręconą, a do tego

potrzeba kogoś więcej niż magistrainżyniera - kogoś twórczego zatem - z empatią i charyzmą zarazem

 

ja wiem że tacy ludzie istnieją i że jak juz znajdę takiego który mi sprosta - osiągnę nirwanę :lol:

(mam w pamieci program w którym siwiutcy i ledwo chodzący angielscy emeryci stawiali sobie szklany Huf Haus, więc wierzę ze na szaleństwo mam jeszcze czas :wink:

póki co męcze sie sama w wiecznym niedoczasie z niepomalowanymi ścianami, kuchnią z ikei, super głośnym okapem, gniazdkami nie na miejscu i dojrzewam do lepszego domu na zasadzie wykluczeń ,

i ciesze się samą drogą którą mam przed sobą jako bardziej świadomy przyszły inwestor :wink:

 

swoją drogą boli mnie coś w środku jak jade sobie po nowym osiedlu na przedmiesciach europejskiej stolicy i nawet nie wyobrażam sobie jak cierpią na te widoki architekci, projektanci, i esteci w ogóle , którzy jednym rzutem oka wyczuwają brak proporcji i podstawowej harmonii z otoczeniem :cry: :cry:

zastanawiam się - czy Ktoś to kiedyś wszystko posprząta? :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Asia Ka - cenna uwaga.

Nie jest grzechem nie zatrudnic projektanta, ale zatrudnić i nie słuchac to jak wyrzucanie pieniędzy w błoto.

i żebym nie była źle zrozumiana - dyskusja z projektantem jest rzeczą cenną dla obu stron, ale ostateczną decyzję powinna podejmować osoba o większych kompetencjach....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Asia Ka - cenna uwaga.

Nie jest grzechem nie zatrudnic projektanta, ale zatrudnić i nie słuchac to jak wyrzucanie pieniędzy w błoto.

i żebym nie była źle zrozumiana - dyskusja z projektantem jest rzeczą cenną dla obu stron, ale ostateczną decyzję powinna podejmować osoba o większych kompetencjach....

Irmo , czy Ty naprawdę w to wierzysz ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zazdroszczę Ci tej wiary.

Właśnie poczytuję sobie tu różne wewątki i dochodzę do wniosku, że coraz częściej inwestor oczekuje jedynie akceptacji swoich, kiepskich niejednokrotnie, pomysłów a każdą krytykę odbiera jak personalny atak na swoją indywidualność. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Asia Ka - cenna uwaga.

Nie jest grzechem nie zatrudnic projektanta, ale zatrudnić i nie słuchac to jak wyrzucanie pieniędzy w błoto.

i żebym nie była źle zrozumiana - dyskusja z projektantem jest rzeczą cenną dla obu stron, ale ostateczną decyzję powinna podejmować osoba o większych kompetencjach....

 

nie zgadzam się, ostateczną decyzję zawsze podejmuje inwestor.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zupełnie się nie rozumiemy. Dostaje kilka wizji , po czym to ja wybieram, która będzie realizowana. Chyba ze to dom architekta, to wtedy on wybiera. :)

:lol2:To zupełnie zrozumiałe.

Sęk w tym, że czasem zbyt często i zbyt beztrosko stosujemy zasadę "klient nasz pan".

Tak z ciekawości spytam. Co Tobą kierowało przy wyborze takiego projektu?

Chodzi mi o kryteria estetyczne, bo "ideologia mieszkania" jest Twoją prywatną sprawą.

We Wrocławiu stoi dom - kopuła, będący projektem i własnością pewnego architekta.

Jego argumenty znam, stąd moje pytanie do Ciebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To długa historia :) Postaram się ją skrócić :)

 

Przyjechał do mnie mój kolega bravoo z innego portalu i opowiadał mi jak był w takiej kopule i jak będzie budował itd. Zainteresowałem się i razem z żonką pojechaliśmy do architekta do takiego domku. Chcieliśmy to na własne oczy zobaczyć. Po rozmowie (kilkugodzinnej) wróciliśmy do domku i postanowiliśmy ze chcemy coś takiego wybudować . OT. Spodobał nam się kształt, przestrzeń w środku. Sprawy ideologiczne mnie zupełnie nie interesują .

Edytowane przez autorus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli zasada "wolność Tomku w swoim domku", a raczej na zagrodzie, obowiązuje.

No, jakby nie mówić, jest to tzw. polska specjalność czyli zasada kardynalna.;)

Odpowiedź Autorusa dosyć skąpa - nic się nie dowiedziałem. "No bo tak" - to trochę mało przekonujący argument.Wszak domki Teletubisiów nie są w tej strefie klimatycznej i kulturowej czymś normalnym, dlatego szukam jakiegoś uzasadnienia. Zwłaszcza ,że Kolega stwierdził, że idea mieszkania Go w ogóle nie interesuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To porusza temat, który zaczął się wcześniej. Nie robię tu osobistych wycieczek - już wcześniej uprzedziłem. Wiem, że słuchałeś projektanta, bo też ten architekt promuje takie budownictwo. Wchodzimy jednak w sferę przestrzeni nie tylko swojej. Twój dom bardzo mocno odznacza się w przestrzeni. Znacznie bardziej niż mój. To też oznacza, że na nią wpływa. O gustach jednak lubię dyskutować i uważam, że się powinno. Miałem okazje brać udział w projekcie obiektu opartym na kopułach i wiem jak ciężko komponować je aby nie popaść w kicz. Miałem łatwiej - projektowaliśmy w terenie, gdzie nic innego nie było, prócz lasu i autostrady. Taki obiekt stygmatyzuje przestrzeń wokół. I pewnie wielu osobom trudno go zaakceptować. Ja mam lekki dylemat moralny, gdy powstały kolejne domy ze spadzistymi dachami. Z Twoim projektem pewnie nie spałbym po nocach :)

 

A w Twoim przypadku obowiązuje też druga niezbyt lubiana przez projektantów zasada: zobaczyłem i chcę to mieć.

Edytowane przez robert skitek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

Przebrnąłem przez wątek. Właściwie powinien być zatytułowany "10 grzechów głównych projektantów/architektów wnętrz". Nie zastosuję się do tej poetyki, bo zabrzmiałoby to nieco zbyt obcesowo. Trudno jednak nie wtrącić trzech groszy. Ze względu na drażliwość tematu bardzo proszę o czytanie ze zrozumieniem i zastanowienie się chwilę przed odpowiedzią. Nie jest bowiem moim celem wywoływanie pyskówki. Punkty 1 i 2 proszę nie traktować zresztą w 100% poważnie. SĄ przejaskrawieniem.

 

1. Cechą charakterystyczną środowiska osób zawodowo związanych z architekturą (w tym architekturą wnętrz) jest bardzo specyficzny stosunek do klientów. Generalnie jest on hmmmm... pogardliwo-ironiczny. Jest to troszkę postawa "ja, wielki artysta i superprfesjonalista, zniżam się do Ciebie, profanie, aby cię oświecić". Utrudnia ona nawiązanie kontaktu z klientem, który po prostu wstydzi się tego, co gdzieś tam mu się podoba, bo boi się, że tenże projektant podda to bezlitosnej krytyce, wyśmieje lub chociażby będzie prychał i zniecierpliwiony patrzył w sufit. Z kolei w rozmowach "wśród swoich" owocuje kolejnymi opowieściami z cyklu "jacy głupi ci klienci". Niestety widać to również w tym wątku i to zarówno po stronie "klienckiej" (właśnie obawa o relacje z projektantem jest jedną z najczęściej wymienianych, obok finansów, przeszkód w zleceniu projektu) jak i profesjonalnej. I nie mówimy tu o frustratach i nieudacznikach, a o osobach, których dokonania zawodowe są bezdyskusyjne.

 

Porównania z prawnikami czy lekarzami, które kilkukrotnie pojawiły się w wątku, są - wybaczcie - nieadekwatne. Obie grupy zawodowe owszem, czasem podśmiechują się z klientów, ale mam wrażenie, że prawnik czy lekarz, który prezentowałby taki stosunek do klienta jaki prezentuje ów stereotypowy (tak wiem, przerysowany) architekt, raczej nie miałby tych klientów zbyt wielu. Również jeżeli zejdzie się np. kilku prawników, to raczej narzekanie na klientów nie stanowi głównego tematu rozmów.

 

Znów posługując się uogólnieniem - w tej kwestii architekci są bardziej podobni do plastyków różnej maści (grafików, rzeźbiarzy, malarzy) z ich kwaśno ironicznym stosunkiem do tłuszczy nierozumiejącej ich sztuki, niż do wolnych zawodów.

 

2. Cechą środowiska - jeżeli można w ten sposób generalizować - jest daleki idące samozadowolenie. Jeżeli jednak jest tak dobrze, to czemu jest tak źle? Czemu nasze otoczenie - zarówno wnętrza, jak i budynki - są takie brzydkie? Czemu odstajemy na niekorzyść od krajów o podobnym klimacie i podobnej zamożności? Nie będę zgadywał. Natomiast zwalanie wszystkiego na inwestorów i ich "polską", "sarmacką", "ułańską" (to niektóre z przymiotników, które pojawiły się w dyskusji) fantazję jest hmmm... w najlepszym wypadku nierozwojowe. Ktoś bowiem wszystkie te koszmary zaprojektował. Trzymając się już tylko wnętrz ktoś zaprojektował tę falę z kamyczkami, ktoś robi projekty do pism wnętrzarskich, przy których osoba o elementarnie wyrobionym guście estetycznym może powiedzieć tylko "o k....".

 

Czy wobec tego gdzieś pojawiła się krytyka? Niestety tu akurat architekci et consortes nie różnią się od innych wolnych zawodów - solidarność zawodowa "rzondzi". Słowem - najostrzejsza krytyka, jakiej można się doczekać, to "projektanci są różni", względnie "nie wszyscy są dobrzy". Tymczasem "amatorzy" trafnie wskazywali na niektóre przynajmniej typowe wady projektów "profesjonalnych" - schematyczność, nie uwzględnianie specjalnych potrzeb inwestorów itp. Oczywiście nie każdy, nie zawsze i wcale nie oznacza to, że dotyczy to architektów wypowiadających się w tym wątku. Ale odwalanie chałtur jest często spotykanym zjawiskiem i jego negowanie oraz zwalanie wszystkich problemów na "złych inwestorów" jest, hmmm... tak jakby nieprofesjonalne. To samo dotyczy zachowań nieetycznych (o problematycznej zgodności z prawem, choć trudnych do jednoznacznej oceny), jakim jest branie prowizji od sprzedawców lub wykonawców bez informowania o tym klienta.

 

Co ciekawe tu już pojawiają się różnice ze wspomnianymi plastykami. Czego można się nasłuchać od jednego rzeźbiarza na innego rzeźbiarza, to głowa mała. Tak samo malarz utopiłby innego malarza w łyżce werniksu.

 

3. I ostatnia rzecz, już na poważnie. Większość architektów nie ma jakiegokolwiek pojęcia o prawie autorskim, a bardzo często lubi się na nie powoływać. Wojtku, robercie wybaczcie - ale napisaliście w tym wątku taką porcję półprawd, przesądów i przeinaczeń, że ciężko z tym nawet dyskutować. Wybacznie znów uproszczenie, ale jest to bardzo typowe dla środowiska architektów i nie jesteście w tym odosobnieni. W największym skrócie:

 

- to o czym mówicie to tzw. prawo do integralności, czyli verba legis prawo do nienaruszalności treści i formy utworu.

 

- w/w uprawnienie to po prostu jedna pozycja w katalogu uprawnień osobistych. Coś zupełnie innego niż np. prawo do autorstwa w aspekcie pozytywnym czy negatywnym,

 

- w/w uprawnienie jest również czymś zupełnie innym niż autorskie prawa majątkowe (w skrócie - obejmujące różne formy zwielokrotniania, rozpowszechniania i - w pewnym sensie - również tworzenia opracowań utworu).

 

- uprawnienie to jest uprawnieniem osobistym, czyli nie można się go zrzec ani zbyć. Ale można wyrazić zgodę na ingerencję w jego treść czy zobowiązać się do jego niewykonywania. Ponadto prawo wyrażania zgody na wykonywanie praw zależnych (czyli na sporządzanie opracowań, np. projektu architektonicznego wedle cudzej koncepcji, przebudowy etc) jest uprawnieniem zbywalnym. Czyli można "kupić" prawa w ten sposób, żeby zapewnić sobie możliwość wprowadzania względnie dowolnych zmian.

 

- dla oceny, czy doszło do naruszenia prawa do integralności NIE MA znaczenia, czy zmiana jest zmianą istotną, czy nieistotną w rozumieniu przepisów prawa budowlanego. Przykład z orzecznictwa: zatynkowanie ozdobnych metalowych pasów na elewacji może być uznane za naruszenie prawa do integralności. W uproszczeniu nie stanowi natomiast zmiany istotnej w rozumieniu przepisów prawa budowlanego.

 

- dla ochrony tego prawa NIE MAJĄ znaczenia jakiekolwiek magiczne formułki, w tym przytaczane przez wojtka

 

- bez zgody autora można wprowadzać tylko takie zmiany, które "powodowane są oczywistą koniecznością i którym twórca nie miałby słusznej podstawy się sprzeciwić". W praktyce jest bardzo różnie. Generalnie teoretycznie powinno być tak, że im coś jest bardziej "wewnętrzne" i "utylitarne" tym mniej intensywne powinno być prawo do integralności. Im coś jest bardziej zewnętrzne i "estetyczne" tym bardziej powinno być uwzględniane. Dlatego zmiana nawet drobnego detalu na elewacji może mieć poważniejsze skutki niż dosyć poważna zmiana w środku, aczkolwiek i to nie jest wcale przesądzone. Nie jest powiedziane, że układ ścianek działowych nie może w dostatecznym stopniu odzwierciedlać niepowtarzalnej osobowości twórcy, aby jakakolwiek zmiana była niedopuszczalna.

 

- architektura jest tą dziedziną, w której prawo do integralności jest najczęściej nadużywane (to nie jest żart ani uogólnienie, to stwierdzenie faktu). Choć jest to uprawnienie osobiste i teoretycznie chronić ma niezbywalną więź twórcy z utworem, z reguły wykonywane jest w celu jak najbardziej majątkowym, tj. osiągnięcia dodatkowych gratyfikacji - zmiana elewacji? przebudowa budynku? jeżeli inwestor nie był przezorny i nie zawarł sobie dobrej umowy, z reguły przy każdej takiej okazji będzie płacił (i płakał). Tego dotyczy większość sporów dot. prawa do integralności. I żeby nie było wątpliwości - taka praktyka JEST tzw. nadużyciem prawa. Oczywiście zdarzają się przypadki, w których architekci rzeczywiście mają rację i rzeczywiście dochodzą swych praw (np. tak było moim zdaniem w głośnej sprawie placu Marii Magdaleny w Krakowie), ale w suchych liczbach takie przypadki należą do mniejszości.

 

- absolutnie powszechną praktyką jest udzielanie przez biura sprzedające projekty gotowe zgód na takie zmiany, które SĄ ingerencją w prawo do integralności. Standard to zmiany kolorystyki, materiałów elewacyjnych, rozmiarów i rozmieszczenia otworów okiennych etc. Mam wrażenie, że jest to jeden z elementów wpływających na popularność projektów gotowych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ponieważ post wyszedł długaśny, jeszcze kilka słów uzupełnienia:

 

- miałem swoje przygody z architektami i projektem indywidualnym, niestety dosyć wpisujące się w powyższe uogólnienia. Niemniej koniec końców udało się znaleźc architekta, który wykonał projekt indywidualny z którego jestem zadowolony i który powstał szybko i sprawnie. Jako źródło moich problemów obstawiałbym MOJĄ zbyt małą asertywność i niedopilnowanie problemu. Brutalnie ujmując - jeżeli coś jest nie tak, współpracę należy zakończyć natychmiast. Próby poprawiania prowadzą do opłakanych rezultatów.

 

- jeżeli architekt/projektant wnętrza ma talent i się postara, rezultat wyraźnie przewyższa osiągnięcia amatorów. Wnętrze jest lepsze przy tym samym budżecie. Najczęściej widać to w detalach (czasami amator może mieć bardzo dobrą koncepcję ogólną - w końcu talenty plastyczne i gust nie sa wyłączną domeną architektów/projektantów).

 

- czy zamówię projekt wnętrz - nie wiem. To zależy od wielu czynników, częściowo nie związanych z domem jako takim. Z jednej strony zatrudnienie architekta może być OSZCZĘDNOŚCIĄ. Bo wykonuję nie najgorzej płatną pracę, a zrobienie sensownego projektu z pewnością zajmie mi znacznie więcej czasu, niż zajęłoby architektowi. Z drugiej projektowanie jest fajną rozrywką i odprężeniem po pracy (miło nie ponosić odpowiedzialności za swoje wybory - najwyżej wyjdzie brzydko). Pewnie będę decydował w ostatniej chwili.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...