Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

10 grzechów głównych projektowania wnętrz


2112wojtek

Recommended Posts

joan, dzięki za wytłumaczenie tego co miałam na myśli, czyli pretensjonalności właśnie :wink: W zasadzie to też kwestia gustu, czy ktoś chce mieć w domu kanapę ze skaju czy nie, ale bardziej chodziło mi o to, że czasami cały zamysł jest może i dobry, ale tylko wtedy kiedy wyłoży się na jego realizację kupę pieniędzy. Jeśli się ich nie ma to lepiej po prostu nie udawać, że jest inaczej i nie korzystać z "podobnych, tylko tańszych" rozwiązań.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 1,4k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

plastik udający metal

płytka ścienna udająca drewno

papier udający tkaninę

oraz beton udający kamień

styropian udający gips

do tego jeszcze dywan z targu udający turecki

 

lepiej mniej, a prawdziwiej

zawsze umiar wychodzi na zdrowie i ma w sobie więcej stylu

jeden z tych grzechów popełniłam u siebie (plastikowe okna, fuj)

innych już nie pozwolę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wspaniały wątek, rady i przemyślenia.

Dodam trochę od siebie, z zawodu jestem grafikiem i na co dzień mam do czynienia z pstrokacizną reklam bo mają w założeniu przyciągać oko. Przy urządzaniu domu dla mnie najważniejsze były naturalne kolory i materiały i mam venge w salonie ale taką prawdziwą (a nie płytę wiórową) połączoną z klonem i jego wielkimi słojami ale delikatnymi. Wszystko w tonacjach brązu, ecri i szarościach z akcentami pomarańczu - sztampowo prawda...ale ja wracam do domu i odpoczywam, nie męczą mnie różne krzesła w jadalni czy mocno zdobione meble, czy kolory ścian, dla mnie im prostsze, kwadratowe formy bez udziwnień tym lepiej. Mam zaplanowane każde pomieszczenie w domu, kasy nie mam żeby wszystko na raz zrobić ale trzymam się planu i to jest najważniejsze moim zdaniem taka zwyczajna cierpliwość w urządzaniu - szczególnie dla takich bidaków jak ja :wink:

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

fascynujący wątek ... myślę, że grzechy każdy z nas popełnia, najczęściej nieświadomie. Doświadczenie to najważniejsze bogactwo człowieka. Większość z forumowiczów to ludzie, którzy po raz pierwszy .... budują, projektują, planują, urządzają. Sami nie do końca wiedzą co będzie funkcjonalne, a co nie, co będzie potrzebne, a co niekoniecznie, nie zastanawiają się gdzie i jak będą spędzać czas w domu. Budują i urządzają 1.bo wszyscy teraz "tak - czytaj w takim stylu" robią, 2. będzie "pięknie" wyglądało nie ważne czy będzie wygodne, funkcjonalne itp., 3. na pokaz.

 

Sami też do końca nie wiemy co lubimy, albo gdzie szukać inspiracji. Wiekszość z nas miliony razy było w Leroy Merlin, Castoramie etc., ale nigdy w prawdziwym tego słowa znaczeniu salonie łazionkowym, galerii wnętrz, studiu meblarskim....

 

Uważam, że każdy z nas powinien mieć możliwość pomieszkania przez miesiąc-dwa w jakimkolwiek domu przed podjęciem decyzji o swoim lokum. Praktyka pokaże nam błędy i zalety, praktyczne rozwiązania, uzmysłowi nam jak spędzamy czas gdy mamy (cała rodzina ma) do dyspozycji dużą powierzchnię.

 

Chciałabym także, aby coraz więcej osób miało chęć i potrzebę obcowania ze sztuką. Sama niewiele miałam z nią do czynienia aż do 20 roku życia i dopiero teraz od kilku lat chcę i staram się nadrabiać zaległości. Codzienne smakowanie form architektonicznych starych i nowoczesnych budynków, nacieszenie oczu obrazami przez wielkie "O", docenianie detali w muzeach, galeriach, wystawach kosztuje nas niewiele wysiłku, a daje niesamowite efekty dla "duszy". Jakby tak każdy zamienił swój "salonowy tryptyk zakupiony na allegro" pod kolor kanapy na intrygujący, kojący lub po prostu klasyczny Obraz w dopasowanej ramie to już nasze wnętrza będą bardziej gustowne i ponadczasowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że wewątek mocno oscyluje wokół spraw tzw. estetyki wizualnej.

Chciałbym tu więc zwrócić uwagę na pewne błędy , które mają na to wpływ.

 

Zasada krzyża. To podstawowa zasada, którą często posługujemy się intuicyjnie , ale nie zawsze zdajemy sobie z niej sprawę i często lekceważymy. Zasada ta mówi o sposobie ustawiania mebli i sprzętów w pomieszczeniu w oparciu o pewien wypracowany kanon.

Zostało udowodnione, że oko ludzkie, taki sposób organizacji przestrzeni, przyjmuje jako najbardziej nam przychylny. Jest to związane z poczuciem kompozycji jakie mamy wrodzony ale często z niewiadomych przyczyn pomijamy.

Wystarczy narysować sobie na podłodze pokoju krzyż (wzdłuż przekątnych, lub prostopadle do ścian) ze środkiem w centralnym punkcie pomieszczeni i tak ustawiać meble, by główne grupy były wzdłuż jego ramion ( równolegle) i aby główne ciągi komunikacyjne w pomieszczeniu były zgodne z kierunkami ramion. Jeśli nasze główne drogi przecinają krzyż pod kątem innym niż 90st, mamy bałagan.

Proszę ustawić według tej zasady sofę ,lawę, telewizor i dla przekory np. jedną witrynkę w rogu pod kątem 45st .Zobaczycie jak zareaguje Wasz organizm.

To samo dotyczy przesunięcia istotnej dla pomieszczenia grupy np. telewizora, często ustawianego w rogu , skierowanego bokiem na patrzących. Pół biedy jeśli tylko przesunięty o metr od osi.

Z reguły w dużych otwartych pomieszczeniach możemy ustawiać grupy po przekątnych ( tak wygląda lepiej), natomiast w małych wzdłuż prostopadłych do ścian.

 

Drugą taką zasadą jest idea symetrii. Oko nasze uwielbia symetrię, chociaż złośliwi mówią ,że jest ona nudna. Ale zasada symetrii geometrycznej ma się nijak do geometrii algebraicznej.

Przykład. Ustawcie na środku komody dwa jednakowe wazony ( najlepiej proste szklane walce w celu uniknięcia chaosu) a następnie dołóżcie trzeci , tak żeby centralnie na środku był jeden i po bokach równo oddalone od niego dwa pozostałe.Zobaczycie od razu , które ustawienie jest dużo lepsze :)

Liczba jest nieparzysta , ale mamy symetrię. Lepiej odbieramy więc grupę trzy , pięć itd. niż jakąkolwiek parzystą jej liczbę.

Jesteśmy po prostu ustawieni na symetrię :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

fajne! :lol:

 

 

dobra - mam na krzyż (choć o tym nie wiedziałam :wink: ) mam przedmioty po 3, 5 (i rośliny) - no inaczej nie moge...taki przymus wewnętrzny... :roll: (no czasem jest po dwa -jak już finansowo nie daję rady - można wytłumaczyć to feng shui czy czymś takim - jeśli nie może byc 3 to juz 2 lepiej niż 1 :wink: )

ale mnie to prowokuje czasem i myślę sobie że to niedobrze że to takie wygodne dla podświadomości co się nie męczy i policzone...

łapię się że mam zbyt wiele geometrii- sa prostokąty (szesciany) i koła (kule)...w ogrodzie też - jak od linijki (przyznaję na matematyce jakiekolwiek dobre stopnie łapałam własnie na geometrii :roll: więc chyba to lubię...) właśnie ułożyłam ścieżkę z prostokątnych plyt granitowych w ogrodzie...ale boje sie że to może byc oblęd jakis bo nie akceptuje juz form amebowatych i rozlazłych...zalatuje mi to Monkiem...(ostatnio u znajomej powykręcałam szyldy w komodzie bo nie trzymaly wszystkie pionu i nie mogłam sie skupić na rozmowie :roll: żenujące... :wink:

 

Czy projektanci mają jakieś sztuczki by przełamać, złagodzić tą kanciastość - i policzalność żeby nie stała się nudna i męcząca? :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Czy projektanci mają jakieś sztuczki by przełamać, złagodzić tą kanciastość - i policzalność żeby nie stała się nudna i męcząca? :roll:

 

Joan -( źrenico oka mego zresztą :D), dla ciebie wszystko.

Muszę Cię jednak zmartwić na początku, zwłaszcza, że poruszasz zupełnie inny temat.

"Policzalność" jest częścią logiki a tą posługuje się kompozycja. Można wrażenia jakie wywołuje, wytłumaczyć za pomocą np. geometrii.

Tak więc wrażenie i emocję swoją drogą, ich logiczne uzasadnienie swoją.

 

Zrobię to na prostym ale bardziej abstrakcyjnym przykładzie niż zwykłe wyznaczanie linii i kątów.

 

Wyobraźmy sobie pomieszczenie całe niemal białe. Duże przeszklone okna do ziemi, proste ascetyczne, geometryczne meble, połyskująca szkliwem niemal biała podłoga z kwadratowego gresu, satynowa "biała" tapicerka, chromowane minimalistyczne okucia, takie same oprawy. Ustawione zgodnie z zasadami - a jakże.

Czy jest poprawnie? Jest. Czy jest konsekwencja? Jest. Czy ogólne zasady są zachowane? Są.

Jaki mamy efekt?

Zimne wnętrze, sterylne, jednym słowem -nuda. To wnętrze jest policzalne i przewidywalne mimo trzymania się zasad. Zwyczajnie flaki z olejem-chociaż niektórzy to lubią lub nienawidzą niespodzianek.

Wstawmy teraz do tego pomieszczenia kawał ociosanej siekierą belki zabarwionej np. na ciemny brąz.

Nagle wnętrze, które niczym nie zaskakiwało zmienia się nie do poznania. W pierwszym momencie uwagę przykuwa "zgrzyt", następnie zdajemy sobie sprawę, jaka ta biel jest biała a kształty zgeometryzowane, a ta belka taka nierówna, organiczna w kształcie, niezwykła w kolorze.

Działamy na zasadzie silnego kontrastu, przez co nasze wrażenia są ostrzejsze niż pierwotnie. Zauważamy rzeczy , których albo nie zauważyliśmy poprzednio , albo były obojętne.

Układ stworzony pierwotnie był paradoksalnie mimo wszystko zbyt asymetryczny , mimo pełnej symetrii użytych kształtów, belka stała się nie tylko tłem ( i vice versa)ale punktem odniesienia. Mamy więc znowu wyraźną oś lub punkt nudnej symetrii.

Ani oś ani punkt nie są przecież zbiorem elementów tworzących układ symetrycznych, tylko hipotetycznym tworem według którego ocenialiśmy ów układ.

Żeby pokazać więc ,że istnieje harmonia, trzeba czasem wprowadzić jakiś element , który nam uświadomi istnienie tej symetrii.

Wrzuć więc koło, amebę, zgub rytm a zobaczysz jak piękne i symetrycznie poukładane masz płyty w ogrodzie - znajdź "punkt".

Być może to co stworzyłaś przestało być czytelne i wymaga wyostrzenia uwagi.

Powiem więcej : nuda zaczyna wtedy tworzyć emocje .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bezcenne uwagi!!

A ja mam prośbę ( w związku z moją ograniczoną wyobraźnią przestrzenną :oops: ) czy dałoby radę jakieś zdjęcia wkleić i oprawić opisem jak w ostatnim poscie Wojtka??? :oops: :D

Na przykład: zdjęcie 1 to wnętrze bez zarzutu, wszystko jest jak potrzeba, ma to i tamto i w ogóle i w szczególe.

Zdjęcie 2: wnętrze skopane dokumentnie, nic się trzyma kupy..jednym słowem KASZANKA.

A najlepiej jakby to były zdjęcia pokazujące pozornie dwa takie same wnętrza...

Plizzzzz :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Joan -( źrenico oka mego zresztą :D), dla ciebie wszystko.

no tego to Ci już nigdy nie zapomnę... :wink:

 

w te pędy lecę szukać ameby (jak ja to przeżyję :roll: ) - w razie jakby co - będziesz odpowiedzialny :wink:

 

leila to takie mini wykłady ale o maxi sprawach :wink: - choć jak dla mnie im dalej w las tym...lub jak kto woli: "i choćbys nie wiem jak sie wytężał to nie udźwigniesz... :wink: 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja podejmę się jednak zadania samodzielnego urządzenia wnętrza. Poprzednie mieszkanie sprzedałam na pniu (pomimo trudnej sytuacji na rynku) dzięki temu, że kupujący zakochali się w tym, jak było urządzone. :-) Pomagam też znajomym w dekorowaniu ich M, ale unikam tego, jak mogę. Niby słuchają, niby chcą poznać moje zdanie, ale w sklepie i tak wskazują na płytki 80x80 cm do łazienki 4m2 albo na meble z cyklu "wieś tańczy i śpiewa".

 

Aby jednak nie popełnić zbyt wielu błędów i bardziej poznać swoje możliwości, zapisałam się na kurs projektowania wnętrz. Nie studia, ale zwykły kurs - podstawy wiedzy. Pięć weekendowych zjazdów, a na koniec oddanie pracy dyplomowej - gotowego projektu urządzenia domu. Do dyspozycji w celach konsultacyjnych mam specjalistów - profesjonalnych architektów wnętrz. Oczywiście pracą dyplomową będzie projekt mojego własnego domu. :D

 

Wiem, że wynajęcie architekta wnętrz ułatwiłoby mi życie, ale projektowanie, urządzanie, wyszukiwanie mebli, dekoracji to moja pasja. Nie chciałam sobie odmawiać przyjemności.

 

Natomiast do ogrodu wynajmuję projektanta zieleni. Nie mam zamiaru udawać, że znam się na roślinkach, a wybrukowanie podjazdu kostką Bauma i zasadzenie krzaczków (wieczne tuje!) wzdłuż ogrodzenia nie wchodzi w rachubę.

 

I jeszcze uwaga do wszystkich, którzy pisali o tym, że Polacy w urządzaniu wnętrz nie biorą pod uwagę swoich pasji. Otóż te pasje trzeba najpierw mieć. Dla przeciętnego Polaka ulubioną formą spędzania wolnego czasu jest oglądanie telewizji (4,5 godz. dziennie!!!). Nic dziwnego, że kanapa jest tronem a TV ołtarzem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

po przeczytaniu wątku odkryłam, ze: jestem nudna, bez polotu, bez pasji, a mój dom bedzie nijaki. Dziękuje bardzo, moze zrewiduje swe myslenie. Jednakże zeby moja wypowiedź nie była pozbawiona merytorycznych uwag to dodam tylko, ze najważniejszy jest i tak projekt domu i dokładność jego wykonania, a dopiero potem wnętrza. W moim projekcie było tyle braków, niedoróbek i bubli, ze sama musiałam kombinowac co z tymi fantami zrobic.A wiadomo, jedno przesunięcie pociąga za sobą drugie. A ekipa nie mogła stać z załozonymi rękami i czekać na moje decyzje. Tak więc w moim przypadku -teraz z doświadczenia juz wiem, ze przydałby się projektant, do poprawy projektanta. Niestety pewne częsci domu zmieniły się na tyle podczas budowy z konieczności, ze moje "wizje" o wykończeniu niektórych pomieszczen i ich funkcjonalności musiały odpłynąc w siną dal. Np chcialam miec pokój telewizyjny na górze, a nie w tak zwanym salonie i było super pomieszczenie wymyslone pod ten cel na poddaszu-nie za szerokie, ale długie na 6 metrów. No i co z tego skoro schody zostały zle zaprojektowane i musialam je "wyciągac". Przy okazji okazało się ze dach nie był "naciągnięty należycie na rysunkach" i tez go chłopaki naginali na budowie. W związku z tym mój pokój telewizyjny jest tylko kuczką gościnną na niespełna 4 metry długą. Tak więc uwaga jest taka, ze najpierw trzeba zadbac o to zeby projekt domu który kupujemy był dokładnie opisany, a potem wnętrza, najlepiej zanim wbijemy łopatę
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje projekty wnętrza domu zmieniają się ciągle z wyjątkiem rodzaju podłóg i drzwi wewnętrznych. Od samego początku są takie jak miały być. Zwykle zaczynam od szczegółu, bo nie potrafię wyobrazić sobie wszystkiego w detalach. Do tego szczegółu dodaję coraz więcej "mięsa" i wychodzi super. Staram się aby pomieszczenia wzajemnie do siebie nawiązywały i żeby "wychodziły" na zewnątrz domu. Pomysły dziwne, które pojawiają mi się w głowie upraszczam jak najbardziej. A kilka pomysłów zrodziło się z przypadku i błędu, jak np. ten, że między łazienką a sypialnią będę miała szklane drzwi bardzo piękne szer.180cm. Pomyliłam się zamawiając takie szerokie do łazienki ogólnej, ale okazało się że powinny być na 160cm:) Nie oddałam, bo są bardzo ładne. A trzy miesiące później w "Dobrym wnętrzu" w kiosku zobaczyłam zastosowanie takiego rozwiązania. Widzę w moim domu, że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, a wiele błędów może nas zainspirować. Trzeba tylko dać sobie czas na pomyślenie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nefer, myślę, że ślepe podążanie za wizją architekta wyjdzie z pewnością na lepsze wnętrzu, niż podążanie za nim tylko częściowo.

Stąd już prosta droga do wnętrzarskich gargamelków i stylistycznego miszmaszu.

 

o matko, jakis mądry inwestor, szok!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

świetny wątek, chcociaż nie we wszystkim się zgadzam z Wojtkiem, ja np. ustawiam wszystkiego po dwa :wink:

 

Wg mnie najgorszym błędem jest w dużym skrócie pójście na żywioł. Bez planu, polegając na intuicji, na zachciankach, na: to się potem okaże co z tym zrobić. potem zobaczę co ustawię w kuchni, teraz sobie tym nie ma co głowy zawracać, bo tzreba suporeksu na budowę dowieźć. Swiatło? jakie siatło? a dobra to się tu da i tu zrobi podswietlane wnęki.

 

Intuicja pomaga, ale zawodowcom. zresztą udowodnione naukowo, że jak czlowiek dużo pracuje nad danym problemem to czasem zdarza się, zę rozwiązanie spada na niego niejako z nieba. np. we śnie. Ale najpierw tzreba dużo pracować nad problemem.

 

 

Drugim bardzo poważnym błędem jeśli się już uniknie tego pierwszego jest zmiana planu w trakcie urządzania wnętrza.

Podstawą projektu są założenia, które projekt ma realizować. I tego się tzreba tzrymać. A nawet zebami trzymać.

jestem kiepska w przywoływaniu przykładów, ale zakładamy np. że sypialnia ma być czekoladowo beżowa, w stylu kolonialnym ale nagle wpada nam do głowy, ze bardzo ładne to białe lakierowane na wysoki połysk łóżko jest...no i się zaczyna dziać. Np. mamy w planie zestawy mebli tekowych i nagle to łózko jak pięśc do nosa i co wtedy no to moze jeszcze coś białego...może dywan, ale np, szafki nocne tekowe zostają i ramki z bambusa, i zasłonki z surowej bawełny itd, itp. ect. tak tworzy się chaos.

 

Tzrecim jest brak hierarchii. Zamiast zająć się tym co najważniejsze, czyli funkcjonalnością, ergonomią, budżetem. Zastanawiamy się nad tym jaki ma być kominek...albo kolory...

bardzo czesto się z tym spotykam w pracy. klient oczekuje na pierwszym spotkaniu, zę mu powiem na jakie kolory ma sobie wnętrze wymalować...

 

 

więcej grzechów nie pamietam, i wzasadzie te które opisałam już się tu pojawiły. Ale to są rzeczy z którymi spotykam się na codzień i męczą mnie okropnie więc pozwoliłam sobie trochę się wygadać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

, chcociaż nie we wszystkim się zgadzam z Wojtkiem, ja np. ustawiam wszystkiego po dwa :wink:

.

 

:p Dobrze ,że to napisałaś.

Nikt nie ma bowiem recepty czy patentu na wnętrze.

Od reguł są odstępstwa.

Starałem się tylko pokazać pewne zasady, które pomagają uniknąć większych błędów, lub zrozumieć czemu czasem, mimo wysiłków naszych, nie wychodzi tak jak byśmy chcieli. Intuicja często zawodzi a skoro nie osiągamy efektów trzeba wrócić do początku i założyć "ramę".

To trochę tak jak w muzyce, co jakiś czas trzeba wrócić do Bacha, który jest taką "formą" od której zawsze wszystko się zaczyna.

A teraz chyba powoli nadchodzi czas pogadać o kolorach...

Są pewne zasady pomagające bezpiecznie dobierać barwy w pomieszczeniach i poprawiać niedoskonałości pomieszczeń.

Są efekty i złudzenia, które dobrze poznać , żeby nie narobić sobie bigosu.

Barwy też wywołują inne wrażenia - choć niektórzy twierdzą, że ich to nie dotyczy.

W każdym razie na podstawie ulubionych barw można w przybliżeniu określić nasz temperament :) - podobno.

Ale ja na razie basta :D

Może któraś z Pań?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jeśłi chodzi o kolory, to ja tutaj się nie wypowiadam. wszystko robię na tzw. czuja. Kiedyś sporo malowałam, jako malarka sukcesu nie osiągnęłam, ale do wnętrz wyczucia mam chyba akurat.

koło barw jest przydatne, aczkolwiek mnie męczy. Ale mam jeszcze inną metodę - wybieram obraz - najczęsciej jakies nowoczesne malarstwo, i się inspiruję :)

Myślę, że praktycznym pomysłem jest też wybrać jakis przedmiot, moze być to np. poducha, koc, świecznik i do tego dopasowywać resztę. Ja u siebie w domu punktem wyjscia uczyniłam kupione oikazyjnie abażury.

Z całą pewnoscią nie zaczynałabym od koloru ścian.

Dla mnie ściany są dopełnieniem wnętrza a nie jego bazą.

No,a le pewnie ilu projektantów tyle systemów...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Flawia
Coby skonkretyzować te generalizowanie (tylko niech mnie nie biją Ci co tak mają!) grzechem jest umieszczanie oświetlenia sufitowego zamiast w okolicy środka sufitu - pod ścianami, np wykorzystując na to obudowę jakiegoś przewodu, taki gzyms. Oczywiście jak już ten gzyms musimy mieć to on możesobie mieć jakieś diody itp, ale nie powinno byc to oświetlenie zasadnicze pokoju. Na razie tyle :-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja mam dylemacik bo uwielbiam skrajności i kontrasty. I w kolorze i w architekturze. Marzy mi się połączenie rzeczy ciężkich z lekkimi w jednym pomieszczeniu, rzeczy nowoczesnych i minimalistycznych z orientalnym przepychem staroci. Biała, nowoczesna kanapa obok starej kamiennej figurki buddy (ah taka 80 cm figurka buddy to moje wielkie marzenie na które bym nie szczędziła pieniędzy tylko nigdzie takiej znaleźć nie potrafię :( ). ciężki ciemny drewniany stół obok nowoczesnej jasnej komódki.

Wiem że takie eksperymenty są jednymi z trudniejszych bo łatwo przeholować i zrobić prześliczny kicz i boje się sama tego typu działań podejmować jednak gdy robiłam wstępny rekonesans wśród projektantów wszyscy jak w jednym ze skeczy monty pythona nabierali wody w usta puki nie wyłożę czek praktycznie in blanko bo jak to określili "nie wiedzą ile projektowanie może kosztować - może i 400 zł może i 10 tyś, oni muszą wszystko przemyśleć, wysłuchać i dopiero powiedzą ile mnie ta zabawa będzie kosztować - a robić tego bez umowy nie mają zamiaru"

 

I jak tu mieć to co się marzy zrobione porządnie a jednocześnie nie zmarnować kasy na projektancie któremu zapłacę a on powie że moje marzenia to jedna wielka kpina?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...