leda16 04.09.2014 20:07 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Września 2014 2112wojtek, jeśli jesteś architektem wnętrz - jak sugeruje dr-au, to może coś doradzisz w moim wątku o barokowym lustrze? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
lilimaer 06.09.2014 08:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Września 2014 Wiesz co, może rzeczywiście gust kosztowny? Ciężko mi ocenić, bo to nasze pierwsze mieszkanie, nigdy wcześniej nie stanęłam przed tak dużym wyzwaniem jak cale mieszkanie. Nie zdawałam sobie też sprawy z cen niektórych rzeczy,jednak wydaje mi się, że to chyba naturalne ze ludzie ze sobą rozmawiają i osoba taka jak architekt (dla którego to przecież nie pierwsze mieszkanie) moze powiedzieć "słuchaj, wybrałas sobie takie meble, i one niestety TYLE kosztują, nie ma tańszych odpowiedników itd" i sprawa jasna.Z tym że nasz pani architekt wyszukała nam meble, które nijak odnoszą się do tego co jest na zdjęciach. Te meble nie dość że nie podobały sie nam to były dość drogie. Druga sprawa, jako babka, która wie co w trawie piszczy i obraca się w temacie wnętrzarskim powinna mieć rozeznanie co podsuwać klientom o duuzym portfelu a co klientom nico bardziej pilnującym budżetu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dr_au 08.09.2014 14:36 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Września 2014 lilimaer - zaprojektowanie ciekawego wnętrza przy bardzo ograniczonym budżecie jest naprawdę trudne i pracochłonne. Myślę, że mało osób temu podoła, a jeszcze mniej będzie miało ochotę na to. Bo narobi się więcej, niż przy normalnym projekcie, efekt będzie gorszy, a ryzyko problemów z klientem duże. Jeżeli więc chce się urządzić wnętrze tanio, raczej chyba lepiej zrobić to samemu. Z moich skromnych doświadczeń i eksperymentów na własnych wnętrzach wynika, że przy bardzo skromnym budżecie warto odwrócić normalny proces projektowania do góry nogami. Czyli a) najpierw wyszukujemy rzeczy, które są fajne i mają akceptowalną cenę (pewnie będzie to głównie IKEA, JYSK, trochę mebli czy lamp "inspirowanych", trochę mebli polskich producentów, choć te tanie mają zazwyczaj katastrofalną estetykę) b) później dobieramy taki styl, jaki jesteśmy w stanie zrealizować za pomocą tego, co jest dostępne, c) godzimy się z tym, że efekt nie będzie taki jak w pismach wnętrzarskich . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
2112wojtek 09.09.2014 10:29 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Września 2014 Z moich skromnych doświadczeń i eksperymentów na własnych wnętrzach wynika, że przy bardzo skromnym budżecie warto odwrócić normalny proces projektowania do góry nogami. Czyli a) najpierw wyszukujemy rzeczy, które są fajne i mają akceptowalną cenę (pewnie będzie to głównie IKEA, JYSK, trochę mebli czy lamp "inspirowanych", trochę mebli polskich producentów, choć te tanie mają zazwyczaj katastrofalną estetykę) b) później dobieramy taki styl, jaki jesteśmy w stanie zrealizować za pomocą tego, co jest dostępne, c) godzimy się z tym, że efekt nie będzie taki jak w pismach wnętrzarskich . :cool:Dziękuję Ci Doktorze, że w tak finezyjny sposób, kolejny raz powracający temat "mantrę", zamieniasz w pocie czoła w "wewątek" zasadniczy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dr_au 09.09.2014 13:58 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Września 2014 lilimaer – Jeszcze w uzupełnieniu wcześniejszego wpisu. Zobacz co można zrobić przy naprawdę niewielkim budżecie (akurat wpadło mi to w oko w ostatnich dniach: 1. Bardziej skandynawsko http://freshome.com/2014/09/05/colorful-scandinavian-apartment-infused-with-rich-and-inspiring-details/ Tu niemal wszystko to Ikea. Nie z Ikei są drewniane fotele, część lamp (np. lampa sufitowa nad łóżkiem, lampa do czytania przy sofie), krzesło, biurko i wieszak w pokoju dziecięcym, szafka z drewnem koło pieca, trochę dodatków. 2. Mniej skandynawsko http://www.homedsgn.com/2014/09/09/i-%E2%99%A5-gray-by-spazio-14-10/ Tu nie z Ikei jest kanapa (aczkolwiek teraz dostępna jest w Ikei podobna seria Norsby), wysoki regał na książki, krzesła przy stole w kuchni i jadalni, stół w jadalni, trochę staroci i dodatków. Większość łatwo dostępna i niedroga, prawdopodobnie najdroższym elementem była lampa arco przy kanapie, chyba że to replika (ta przy fotelu jest tania i z Ikei). W obu przypadkach warto zwrócić uwagę na następujące kwestie: ściany są po prostu malowane. Pokrycie ściany fornirem czy nawet okładziną imitującą cegłę kosztuje od kilkudziesięciu, do kilkuset zł za m2. Kiedy metrów robi się dużo ( a ściana 4x2,7 to już ponad 10 m2) , automatycznie odbija się to na budżecie. Nie oznacza to, że nie możemy pozwolić sobie na drogie materiały, ale że używamy ich oszczędnie, w taki sposób, żeby pokryta nimi powierzchnia nie była za duża.brak niestandardowych rozwiązań np. nietypowej wysokości lub szerokości drzwi. Robiąc drzwi w standardowych wymiarach możemy pozwolić sobie w tej samej cenie na lepszą jakość, albo w zaoszczędzić na tym elemencie. brak uwielbianych w polskich projektach mebli na zamówienie i zabudowy na wymiar. To ma pewne konsekwencje i estetyczne i finansowe. Zazwyczaj zabudowa na wymiar będzie droższa niż podobnej jakości meble produkowane seryjnie. Tak na zdrowy rozum często będzie też brzydsza. Bo musielibyśmy mieć kogoś bardzo uzdolnionego, żeby zaprojektował coś lepiej, niż np. znany designer, który coś gotowego zaprojektował. O problemach wykonawczych nie wspomnę. brak kartongipsu, zarówno na ścianach, jak i na suficie. Pomijając już wątpliwe na ogół estetyczne walory takiej zabudowy, po prostu to kosztuje. brak drogich pokryć podłogi (np. tak lubianych w Polsce długich i szerokich desek podłogowych). Ciekawie zostało to rozwiązane w drugim projekcie, gdzie drogie płytki o nietypowym wzorze i fakturze zostały użyte w charakterze "dywanu" przy kanapie i w pobliżu schodów, reszta została wypełniona znacznie tańszymi płytkami. w obu przypadkach mimo niskiego budżetu brak jest materiałów, które coś udają (np. plastikowych podłóg, drewnopodobnych płytek). Nie mam natomiast na tyle dobrego oka, żeby ocenić czy meble i lampy nie z Ikei są "inspirowane" czy oryginalne. bardzo ważnym elementem wnętrza są dodatki i drobiazgi. To nie oznacza, że mamy zrobić z domu graciarnię, ale że dobry obraz czy grafika, a nawet plakat często dadzą więcej, niż "wypasiony" fotel. W mojej ocenie przy urządzaniu domu czy mieszkania samemu warto dla ćwiczenia spróbować znaleźć te wnętrza, które nam się podobają, a następnie spróbować je choćby w przybliżeniu wycenić. Da to nam pojęcie na co możemy sobie pozwolić, ponadto to świetny sposób na poznawanie oferty producentów i wynajdywanie ciekawych produktów. 2112wojtek - można powiedzieć, że rehabilituję się za zdryfowanie wątku gdzieś tam wyżej. Inna sprawa, że fascynuje mnie, dlaczego - przynajmniej sądząc po pismach wnętrzarskich i blogach – mało jest takich wnętrz w Polsce. Takich, czyli niezbyt kosztownych, bezpretensjonalnych, ale estetycznych. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
2112wojtek 09.09.2014 17:03 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Września 2014 1) 2112wojtek - można powiedzieć, że rehabilituję się za zdryfowanie wątku gdzieś tam wyżej. 2) Inna sprawa, że fascynuje mnie, dlaczego - przynajmniej sądząc po pismach wnętrzarskich i blogach – mało jest takich wnętrz w Polsce. Takich, czyli niezbyt kosztownych, bezpretensjonalnych, ale estetycznych. ad 1. Ee tam! Twój dryf i tak zawsze odbywa się przy ożywczym wietrze. ad 2. No właśnie ! Dobrze... dobrze kombinujesz... no i już wiesz . pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
leda16 09.09.2014 21:05 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Września 2014 [ fascynuje mnie, dlaczego - przynajmniej sądząc po pismach wnętrzarskich i blogach – mało jest takich wnętrz w Polsce. Takich, czyli niezbyt kosztownych, bezpretensjonalnych, ale estetycznych. I całe szczęście, że w Polsce mimo nachalnego lansowania prowansalskiej wiochy i skandynawskich slumsów, prostota nader rzadko wyrodnieje w prostactwo. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
pestka56 09.09.2014 23:48 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Września 2014 Leda, co Ty tak ostro i nieprzyjaźnie ciachasz te style? Jakoś u Ciebie nie widać szczególnego wyczucia wnętrzarskiego. Ktoś mógłby ten odcień zieleni pod "florenckim" lustrem nazwać wiochą. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mamik 10.09.2014 05:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Września 2014 dr_au oba wnętrza bardzo fajne (u mnie "mniej skandynawsko" zdecydowanie nr 1 ), przy czym sądząc choćby po profesjonalnych rysunkach to są wnętrza zaprojektowane przez profesjonalistów, a nie składane na zasadzie "co mi się podoba" i próbie zgrania podobasiów w jedną całość, subtelna różnica w odcieniach stosowanych kolorów, połączenia szarości z żółtym, przy źle dobranych tonacjach nie będzie pasować, pokazujesz przykłady wnętrz zaprojektowanych z pomysłem, tego oczekujemy od projektantów, którym za usługę płacimy, pomysłów na "smaczki", ciekawe zestawienia kolorów, zaskakujący układ szafek w kuchni, a nie sztampy, z tego wszystkiego rozumiem, że jak chcę wnętrza z pomysłami to mam sobie zaprojektować sama, bo dla projektanta to za duży wysiłek i temat nieopłacalny no to jakieś nienormalne jest ... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
2112wojtek 10.09.2014 10:50 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Września 2014 (edytowane) :)Czarodziejskie zaklęcie "be, projektant, be" ma faktycznie magiczną siłę ożywiania nawet umarłych tematów i pokazuje jak bardzo lubimy narzekać. Mam wrażenie , że zawsze i na wszystko. Jedynie dr_au pokusił się o próbę rozwiązania problemu. Sposób Jego może jest trochę ryzykowny, ale ...czemu nie? Kto nie ryzykuje ...itd. Może, to nieuprawnione podejście z mojej strony (bo tu odnosi się ono do sztuki użytkowej) ale jakoś , po Waszych narzekających wypowiedziach, dziwnie natarczywie ciśnie mi się do łba definicja niejakiego Molesa : " kicz jest przejawem uprawiania sztuki własnego szczęścia". Coś chyba w tym jest, bo tak emocjonalne i kardynalne opinie jakie tu padają mogą się tylko rodzić w niektórych głowach. Ja nie zawracałbym sobie osobiście głowy projektantami. Jeśli nie są oni w stanie sprostać Waszym oczekiwaniom na osiągnięcie "szczęścia" - zaspokójcie się sami. Mam nadzieję, że ten sposób chyba aż nadto wyraźnie określiłem właściwą rolę projektanta-wszetecznika (i ew Waszą , alternatywną) w procesie osiągania pełnego zadowolenia. . "Wybór zawsze należy do klienta" jak mawiają specjalistki od negocjowanej egzaltacji . Nie warto chodzić niezaspokojonym, napięcie rodzi frustracje więc jakoś trzeba sobie radzić. Tak uważali dawniej żeglarze i dzisiaj też tak można we własnym domu , kiedy strach, uprzedzenia lub wręcz obrzydzenie przed projektującym nierządnikiem ( nie przeczę, czasem kiepskim uwodzicielem) nie pozwala się przemóc w owym zbliżeniu. Może lepiej jednak porozmawiać nie o tym jaką zamówić "panienkę", tylko jakiej samemu użyć techniki, żeby efekt był oczekiwany ? Edytowane 10 Września 2014 przez 2112wojtek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marchew 10.09.2014 12:18 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Września 2014 2112wojtek słusznie prawi To kiedyś był bardzo użyteczny wątek jak samodzielnie dobrze urządzić mieszkanie. Teraz niestety regularnie powraca już tylko kwestia projektantów. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dr_au 10.09.2014 13:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Września 2014 (edytowane) 2112wojtek - jak profesjonalni nierządnicy i nierządnice nie chcą tego zrobić tak, jak my chcemy, krzywią się, że dziwnie, albo żądają ekstra dopłat za takie perwersje, wzięcie sprawy hmmm... we własne ręce wydaje się być jedynym rozwiązaniem. mamik - oczywiście, że oba wnętrza są zaprojektowane przez profesjonalistów. Ogólnie rzecz biorąc przypadki, w których wnętrze "amatorskie" będzie fajne, są naprawdę rzadkie. Czyli z profesjonalistą – statystycznie rzecz biorąc – mamy większe szanse na sukces. Jeżeli nie jesteśmy w stanie się dogadać z profesjonalistą, to żeby nasze wnętrze nie wyszło upiornie (skądinąd jak większość polskich domów), trzeba próbować jakoś sensownie planować. I temu tenże wątek poświęcony być powinien. Edytowane 10 Września 2014 przez dr_au Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
leda16 10.09.2014 20:52 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Września 2014 I bardzo dobrze pestko, bo właśnie w porównaniu z dużą aglomeracją miejską, miejsce gdzie zamierzamy się osiedlić to szczera, nie podrabiana wiocha. A odcień zieleni jest prawie taki, jak wiosennej trawy w słońcu. w dodatku nie "gryzie się", tylko kontrastuje z lustrem i o to właśnie chodziło. Kiedyś "Weranda" pokazała dom umeblowany meblami, które właściciele wyciągali ze śmietników i poddawali samodzielnej renowacji. Wyszło z tego oryginalne, eleganckie, wysmakowane wnętrze, trochę art deco, trochę modernizm i tanim kosztem.(jak będę miała czas, to Ci podrzucę link do tego numeru) Zaś to, co zamieścił "dr au" w jednym i drugim wypadku pokazuje niechlujną, bezstylową graciarnię. Trzy piękne rzeczy w tym wnętrzu - sztukateria, parkiet i kaflowy kominek zostały niemalże "zawrzeszczane" przez ordynarną tandetę. Taki "styl" miałam okazję widzieć w londyńskich slumsach zamieszkałych przez imigrancką biedotę. Z wyjątkiem Polaków właśnie, którzy byli tam osiedleni. Zresztą popatrz choćby na wnętrza z tego Forum - nie znajdziesz równie prostacko urządzonego domu, nawet jeśli większość mebli pochodzi z Ikei. Oczywiście, to tylko moja opinia... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
2112wojtek 11.09.2014 07:12 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Września 2014 2112wojtek - jak profesjonalni nierządnicy i nierządnice nie chcą tego zrobić tak, jak my chcemy, krzywią się, że dziwnie, albo żądają ekstra dopłat za takie perwersje, wzięcie sprawy hmmm... we własne ręce wydaje się być jedynym rozwiązaniem. . Chyba rozumiem Twoje intencje, chociaż w pierwszym odruchu ciśnie się od razu na usta pytanie :"jeśli wiesz jak chcesz i jak będzie pięknie, to po co szukasz projektanta?" A wówczas faktycznie - najlepiej zrób to sam. Niestety czasami obie strony, za cholerę nie mogą na to wpaść. Żeby nie wpisywać się w ulubiony leitmotiv nie chcę dyskutować o jakości projektów, ale muszę stanąć za niektórymi projektantami w tym również za sobą. Nie projektuję tam gdzie estetyczne pomysły inwestora wynikają Bóg wie skąd i są dla mnie nie do zaakceptowania. Wątek edukacyjno-poznawczy podczas spotkań trwa zazwyczaj krótko i jasno z niego wynika po co projektant został wezwany. Uważam , że to znacznie uczciwsze niż machnięcie ręką i bezwstydne żenienie inwestorowi cygańskich aniołów z przekonaniem " w końcu ja tu nie będę mieszkał". Ten typ przekonania można sobie pozostawić jedynie na sytuację, kiedy po raz 10 z kolei projektuje się np. durno-dworek z kolumnadą i wynika on raczej ze znużenia tzw. trendami, których nieraz ślepo, za wszelką cenę inwestor pragnie. Nie bardzo rozumiem natomiast, co oznaczają rozwiązania nietypowe ? Jeśli wiążą się one z indywidualnym projektowaniem mebli, opraw świetlnych, ornamentyki, systemów automatyki czy dystrybucji mediów , to sorry... ale my nierządnice już "taki mamy klimat" że za perwersje, jak każda nierządnica, chcemy dodatkowej zapłaty. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dr_au 11.09.2014 10:19 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Września 2014 (edytowane) 2112wojtek – wobec tego kilka słów wyjaśnienia. Zaznaczam, że jest to moja osobista perspektywa i nie przekładam moich doświadczeń, dość wyrywkowych zresztą, na całą branżę. Jak chyba każdy budujący zastanawiałem się nad zatrudnieniem architekta wnętrz. Pooglądałem dużo prac, trochę się pospotykałem i porozmawiałem. . Bardzo intensywnie nie szukałem. Ostatecznie nie zdecydowałem się na zaangażowanie profesjonalisty i dziergam sam, choć dobrą architekturę wnętrz podziwiam i dwoma rękami podpisuje się pod stwierdzeniem, że amator ma małe szanse na osiągnięcie dobrego efektu. Trudności w spotkaniach z architektami (uczciwie przyznaję - nie ze wszystkimi) sprawiały następujące kwestie. 1. Sztuka. Może to, co mam w domu, to nie jest wielka kolekcja, ale lubię sztukę i trochę rzeźb, obrazów i grafik posiadam. Są to obiekty od Sasa do lasa - trochę ekspresjonistycznych pasteli, dość sporo grafik od lat 60-tych po współczesność, trochę sztuki naiwnej (zwłaszcza rzeźby, ale też jest kilka rysunków i obrazów). W sumie pewnie z kilkaset obiektów się zbierze. Tu był pierwszy dość zabawny zonk. Bo niemal wszyscy architekci traktowali poszczególne obrazy czy grafiki jako element aranżacji (np. jeden powiedział "sztuka, to świetnie, skatalogujemy i odpowiednio rozmieścimy"). Tymczasem kolekcja ma to do siebie, że sobie własnym życiem żyje. Tzn. czasem coś przewieszę, czasem kupię lub dostanę nowy obraz czy rzeźbę. Ponadto pewne lubię i a pewne mniej. Zadaniem architekta nie jest więc ułożenie w taki czy inny sposób dzieł sztuki, a zaprojektowanie w domu odpowiedniej przestrzeni ekspozycyjnej (światła, powierzchni, na której można coś powiesić). Ściślej - dużo przestrzeni ekspozycyjnej. Niestety moi rozmówcy wykazywali daleko idący brak wiedzy i doświadczenia w tej dziedzinie. 2. Książki. I ja i żona od czasu do czasu pracujemy naukowo, ponadto lubimy czytać. Efektem jest kilka tysięcy książek liczba ta wciąż rośnie. Do tego z książek się korzysta. W przeliczeniu na standardową miarę, jaką jest regał Billy o szerokości 80 cm z nadstawką i odstępem 30 cm pomiędzy półkami , potrzebujemy łatwo dostępnej przestrzeni półkowej w okolicy 20 regałów, a przydał by się pewien zapas. Niestety znów moi rozmówcy potrafili zaproponować rozwiązanie dla takich "bibliofilów", co mają już książkę i nie potrzebują kolejnej. Słowem proponowane rozwiązania co do półek ("to można ułożyć książki w dwóch rzędach"), albo ich lokalizacji ("zrobimy drabinę i będzie git"), znów zdradzają brak doświadczenia w tym zakresie. 3. Koszt wykończeniówki. Tu była największa bariera mentalna. Generalnie dla moich rozmówców idea tego, że chcę na wnętrze wydać możliwie mało (w granicach rozsądku - to temat na osobną dyskusję) i chcę wnętrze skromne, była trudna do zrozumienia. Pojawiały się uśmieszki, protekcjonalne traktowanie (na zasadzie "aha, nie stać cię"), albo tłumaczenie jak dziecku, że wnętrze to musi kosztować. Było to i straszne i śmieszne. Po pierwsze dlatego, że z dużym prawdopodobieństwem zarabiam więcej od i architektów, których spotykałem i istotnej części ich klientów. A że zamiast wydawać na pokrywanie fornirem ściany wolę kupić obraz, który na tej ścianie powieszę, to już jest moje małe zboczenie. Po drugie dlatego, że przypominało ten dowcip o Nowych Ruskich: – Niezły zegarek, ile dałeś? – 40 tysięcy – aleś ty głupi. W sklepie za rogiem widziałem takie same za 60 tysięcy. Prawdopodobnie moich rozmówców w dużym stopniu ukształtowali ich klienci. Z całą pewnością mieli przede mną do czynienia z całym szeregiem buraków, o których nie uświadczysz ani książki, ani obrazka, za to ich główną wytyczną jest "panie, to musi być wydać, że to jest drogie". Pisząc o "nietypowych" potrzebach to właśnie miałem na myśli. Klient, który ma książki, sztukę i nie chce "wypasu" jest najwyraźniej rzadki i nie mają w tym zakresie doświadczeń. Mogę oczywiście współczuć, ale w sumie to po co mam płacić za usługę kogoś, kto na mnie będzie się uczył, a nie chce nawet słuchać, jak to się robi. Ostatecznie nie zatrudniam architekta nie dlatego, że nie ma możliwości znalezienia kogoś, kto wskazane wyżej potrzeby zrozumie. Jak się odpowiednio długo poszuka, to się i odpowiedniego wykonawcę znajdzie. Powody są trochę inne. Po pierwsze wnętrze pełne sztuki i książek z reguły wygląda dobrze nawet bez szczególnych zabiegów wnętrzarskich. Po drugie mam trochę zabawy z projektowaniem i jest to jakaś odskocznia od wykonywanego zawodu. A dotychczasowe efekty (czyli moje poprzednie mieszkania) były całkiem przyzwoite. Edytowane 11 Września 2014 przez dr_au Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
pestka56 11.09.2014 19:13 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Września 2014 I bardzo dobrze pestko, bo właśnie w porównaniu z dużą aglomeracją miejską, miejsce gdzie zamierzamy się osiedlić to szczera, nie podrabiana wiocha. A odcień zieleni jest prawie taki, jak wiosennej trawy w słońcu. w dodatku nie "gryzie się", tylko kontrastuje z lustrem i o to właśnie chodziło. Kiedyś "Weranda" pokazała dom umeblowany meblami, które właściciele wyciągali ze śmietników i poddawali samodzielnej renowacji. Wyszło z tego oryginalne, eleganckie, wysmakowane wnętrze, trochę art deco, trochę modernizm i tanim kosztem.(jak będę miała czas, to Ci podrzucę link do tego numeru) Zaś to, co zamieścił "dr au" w jednym i drugim wypadku pokazuje niechlujną, bezstylową graciarnię. Trzy piękne rzeczy w tym wnętrzu - sztukateria, parkiet i kaflowy kominek zostały niemalże "zawrzeszczane" przez ordynarną tandetę. Taki "styl" miałam okazję widzieć w londyńskich slumsach zamieszkałych przez imigrancką biedotę. Z wyjątkiem Polaków właśnie, którzy byli tam osiedleni. Zresztą popatrz choćby na wnętrza z tego Forum - nie znajdziesz równie prostacko urządzonego domu, nawet jeśli większość mebli pochodzi z Ikei. Oczywiście, to tylko moja opinia... Mój dom to „zlepieniec”. Są w nim książki nazbierane przez lata przez nas oboje, dużo książek. To nasz główny i najważniejszy „meblostan” . Obrazy odziedziczone po przodkach artystach. Odrobina sztuki, która w różny sposób trafiła w moje ręce. Są też meble rodzinne, niektóre nawet dość starożytne. W sumie ktoś mógłby powiedzieć, że mam bezstylową graciarnię , z której kiedyś może ulepię coś fajnego z pomocą wnętrzarza lub bez jeśli dam radę, bo to olbrzymia frajda. Na pewno nie da się powiedzieć o wnętrzach, na które tak nieładnie plujesz, że to bezstylowa graciarnia i slumsy. Nie podobają Ci się, to napisz po prostu, że wg ciebie są nieładne. Uroda wnętrz i ich wartość estetyczna czy funkcjonalność nie biorą się z umieszczania w nich dopieszczonych do granic mebli. Ja cenię kontrasty, bo pozwalają odkrywać urodę tam, gdzie się jej człowiek nie spodziewa. Wnętrza dobre, nie muszą być wylizane stylowo. Chyba rozumiem Twoje intencje, chociaż w pierwszym odruchu ciśnie się od razu na usta pytanie :"jeśli wiesz jak chcesz i jak będzie pięknie, to po co szukasz projektanta?" A wówczas faktycznie - najlepiej zrób to sam. Niestety czasami obie strony, za cholerę nie mogą na to wpaść. Żeby nie wpisywać się w ulubiony leitmotiv nie chcę dyskutować o jakości projektów, ale muszę stanąć za niektórymi projektantami w tym również za sobą. Nie projektuję tam gdzie estetyczne pomysły inwestora wynikają Bóg wie skąd i są dla mnie nie do zaakceptowania. Wątek edukacyjno-poznawczy podczas spotkań trwa zazwyczaj krótko i jasno z niego wynika po co projektant został wezwany. Uważam , że to znacznie uczciwsze niż machnięcie ręką i bezwstydne żenienie inwestorowi cygańskich aniołów z przekonaniem " w końcu ja tu nie będę mieszkał". Ten typ przekonania można sobie pozostawić jedynie na sytuację, kiedy po raz 10 z kolei projektuje się np. durno-dworek z kolumnadą i wynika on raczej ze znużenia tzw. trendami, których nieraz ślepo, za wszelką cenę inwestor pragnie. Nie bardzo rozumiem natomiast, co oznaczają rozwiązania nietypowe ? Jeśli wiążą się one z indywidualnym projektowaniem mebli, opraw świetlnych, ornamentyki, systemów automatyki czy dystrybucji mediów , to sorry... ale my nierządnice już "taki mamy klimat" że za perwersje, jak każda nierządnica, chcemy dodatkowej zapłaty. Wojtek, zrozumienie to klucz do dobrego projektowania. Chyba o to Ci chodzi? Jak nie czujesz co gra w duszy inwestora, nie podejmujesz się. Jestem za 2112wojtek – wobec tego kilka słów wyjaśnienia. Zaznaczam, że jest to moja osobista perspektywa i nie przekładam moich doświadczeń, dość wyrywkowych zresztą, na całą branżę. Jak chyba każdy budujący zastanawiałem się nad zatrudnieniem architekta wnętrz. Pooglądałem dużo prac, trochę się pospotykałem i porozmawiałem. . Bardzo intensywnie nie szukałem. Ostatecznie nie zdecydowałem się na zaangażowanie profesjonalisty i dziergam sam, choć dobrą architekturę wnętrz podziwiam i dwoma rękami podpisuje się pod stwierdzeniem, że amator ma małe szanse na osiągnięcie dobrego efektu. Trudności w spotkaniach z architektami (uczciwie przyznaję - nie ze wszystkimi) sprawiały następujące kwestie. 1. Sztuka. Może to, co mam w domu, to nie jest wielka kolekcja, ale lubię sztukę i trochę rzeźb, obrazów i grafik posiadam. Są to obiekty od Sasa do lasa - trochę ekspresjonistycznych pasteli, dość sporo grafik od lat 60-tych po współczesność, trochę sztuki naiwnej (zwłaszcza rzeźby, ale też jest kilka rysunków i obrazów). W sumie pewnie z kilkaset obiektów się zbierze. Tu był pierwszy dość zabawny zonk. Bo niemal wszyscy architekci traktowali poszczególne obrazy czy grafiki jako element aranżacji (np. jeden powiedział "sztuka, to świetnie, skatalogujemy i odpowiednio rozmieścimy"). Tymczasem kolekcja ma to do siebie, że sobie własnym życiem żyje. Tzn. czasem coś przewieszę, czasem kupię lub dostanę nowy obraz czy rzeźbę. Ponadto pewne lubię i a pewne mniej. Zadaniem architekta nie jest więc ułożenie w taki czy inny sposób dzieł sztuki, a zaprojektowanie w domu odpowiedniej przestrzeni ekspozycyjnej (światła, powierzchni, na której można coś powiesić). Ściślej - dużo przestrzeni ekspozycyjnej. Niestety moi rozmówcy wykazywali daleko idący brak wiedzy i doświadczenia w tej dziedzinie. 2. Książki. I ja i żona od czasu do czasu pracujemy naukowo, ponadto lubimy czytać. Efektem jest kilka tysięcy książek liczba ta wciąż rośnie. Do tego z książek się korzysta. W przeliczeniu na standardową miarę, jaką jest regał Billy o szerokości 80 cm z nadstawką i odstępem 30 cm pomiędzy półkami , potrzebujemy łatwo dostępnej przestrzeni półkowej w okolicy 20 regałów, a przydał by się pewien zapas. Niestety znów moi rozmówcy potrafili zaproponować rozwiązanie dla takich "bibliofilów", co mają już książkę i nie potrzebują kolejnej. Słowem proponowane rozwiązania co do półek ("to można ułożyć książki w dwóch rzędach"), albo ich lokalizacji ("zrobimy drabinę i będzie git"), znów zdradzają brak doświadczenia w tym zakresie. 3. Koszt wykończeniówki. Tu była największa bariera mentalna. Generalnie dla moich rozmówców idea tego, że chcę na wnętrze wydać możliwie mało (w granicach rozsądku - to temat na osobną dyskusję) i chcę wnętrze skromne, była trudna do zrozumienia. Pojawiały się uśmieszki, protekcjonalne traktowanie (na zasadzie "aha, nie stać cię"), albo tłumaczenie jak dziecku, że wnętrze to musi kosztować. Było to i straszne i śmieszne. Po pierwsze dlatego, że z dużym prawdopodobieństwem zarabiam więcej od i architektów, których spotykałem i istotnej części ich klientów. A że zamiast wydawać na pokrywanie fornirem ściany wolę kupić obraz, który na tej ścianie powieszę, to już jest moje małe zboczenie. Po drugie dlatego, że przypominało ten dowcip o Nowych Ruskich: – Niezły zegarek, ile dałeś? – 40 tysięcy – aleś ty głupi. W sklepie za rogiem widziałem takie same za 60 tysięcy. Prawdopodobnie moich rozmówców w dużym stopniu ukształtowali ich klienci. Z całą pewnością mieli przede mną do czynienia z całym szeregiem buraków, o których nie uświadczysz ani książki, ani obrazka, za to ich główną wytyczną jest "panie, to musi być wydać, że to jest drogie". Pisząc o "nietypowych" potrzebach to właśnie miałem na myśli. Klient, który ma książki, sztukę i nie chce "wypasu" jest najwyraźniej rzadki i nie mają w tym zakresie doświadczeń. Mogę oczywiście współczuć, ale w sumie to po co mam płacić za usługę kogoś, kto na mnie będzie się uczył, a nie chce nawet słuchać, jak to się robi. Ostatecznie nie zatrudniam architekta nie dlatego, że nie ma możliwości znalezienia kogoś, kto wskazane wyżej potrzeby zrozumie. Jak się odpowiednio długo poszuka, to się i odpowiedniego wykonawcę znajdzie. Powody są trochę inne. Po pierwsze wnętrze pełne sztuki i książek z reguły wygląda dobrze nawet bez szczególnych zabiegów wnętrzarskich. Po drugie mam trochę zabawy z projektowaniem i jest to jakaś odskocznia od wykonywanego zawodu. A dotychczasowe efekty (czyli moje poprzednie mieszkania) były całkiem przyzwoite. dr_au idę zobaczyć co ukrywasz w wątku Zaciekawiłeś mnie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
2112wojtek 12.09.2014 10:14 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Września 2014 Wojtek, zrozumienie to klucz do dobrego projektowania. Chyba o to Ci chodzi? Jak nie czujesz co gra w duszy inwestora, nie podejmujesz się. Jestem za Nie tylko i nie o to akurat mi chodziło. Odpowiedź dla dr_au była podszyta jednak pewnym niewinnym sarkazmem, lecz... nie skierowanym do Niego. Dla dobrego projektowania zrozumienie klienta ma niewiele do rzeczy. To niestety często dwie różne sprawy. Można byle jak projektować i wspaniale się rozumieć z klientem. Vice versa zresztą też . Szczęście inwestora po robocie nie musi wcale oznaczać dodanej wartości pracy projektowej. Na pewno trzeba zrozumieć potrzeby lecz nie oznacza to, że już będzie sukces. Jeśli klient wie lepiej, nie ma sensu się wpychać, podobnie jak nie ma sensu pracować jeśli klient wyznaje wiarę w estetykę, która dla projektanta jest herezją i co najgorsze nikt nie zamierza zmienić wyznania. Tu relacje zawsze muszą być obustronnie wyważone.Inaczej zawsze ktoś będzie naciągaczem a ktoś jeleniem. Opowieść dr_au jest dla mnie opowieścią nieco przerażającą. Nigdy nie wpadłbym ,że zbiory inwestora trzeba skatalogować i posegregować według określonych kategorii. Nie wydaje mi się ,że był to zdrowy na umyśle architekt wnętrz , tylko raczej nawiedzony scenograf. Na usprawiedliwienie owego nieszczęśnika powiem tylko tyle, że osobista koncepcja dr_au na wnętrze nie należy do łatwych:).Ale On sobie daje radę a co najważniejsze-Jego to widać bawi. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
pestka56 12.09.2014 11:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Września 2014 OK. Ale jak chcesz zaprojektować dobre wnętrze i sprawić, żeby klient je zaakceptował nie wiedząc nic o jego sposobie myślenia ???? Mogę zmienić własne spojrzenie, zrezygnować z chciejstw i uznać, że projekt wnętrzarza jest tym czego właśnie chcę, ale tylko jeśli architekt zrobi projekt przemawiający do mojej wyobraźni. No, to jak sobie radzisz w takiej sytuacji Zakładamy, że nic nie wiesz o tym skąd pomysły klienta są. Dlaczego akurat to, a nie coś innego mu się podoba? Jak mu wybijesz głupoty z głowy bez tej wiedzy i jak udowodnisz, że Ty masz dobry, najlepszy pomysł ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
2112wojtek 12.09.2014 12:02 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Września 2014 OK. No, to jak sobie radzisz w takiej sytuacji Zakładamy, że nic nie wiesz o tym skąd pomysły klienta są. Dlaczego akurat to, a nie coś innego mu się podoba? Jak mu wybijesz głupoty z głowy bez tej wiedzy i jak udowodnisz, że Ty masz dobry, najlepszy pomysł ? Słucham, pytam, słucham, przekonuję, słucham, argumentuję ,słucham,wyjaśniam, słucham, słucham, czasem mówię : "do widzenia , miło było poznać". Nic na siłę. Dobre samopoczucie należy się obu stronom. Kac bez wcześniejszej przyjemności, nawet za czyjeś pieniądze , to marny pomysł. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Elfir 12.09.2014 12:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Września 2014 [ lilimaer – w mojej ocenie Twój gust jest po prostu dosyć kosztowny. Dzięki za ten wpis Kiedy zaczęłam budowąc dom, wybrałam sobie kilka aranżacji, na których chcialam się wzorować. Ryłam internet w poszukiwaniu mebli w danym stylu. I niestety, wszytsko było powyżej założonego budżetu. Przy moich zarobkach najłatwiej byłoby mi zrobić coś na wzór stylu skandynawskiego (sporo niedrogich mebli obecnie na rynku, w tym chińskich podróbek) czy shabby chic, a akurat ich nie chciałam. Musiałam zrewidowac pierwotne założenia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.