Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

10 grzechów głównych projektowania wnętrz


2112wojtek

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 1,4k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

a ja skorzystam z okazji i poproszę o mini wykład dotyczący kolorów - ciemnych kolorów...

mówi się że zmniejszają pomieszczenie a jednocześnie słyszałam (i widziałam kiedys jakąś sztuczkę) że mogą dodawać głębi - oddalać optycznie ścianę czyli w sumie powiększać pokój... :roll:

 

mały case :wink:

mam salon w kolorze białym (wpada w delikatny jasmin) i chcę jedną ze ścian pomalowac na kolor grafitowy. Jest to ściana z kominkiem i bez okien- obudowa odstaje od ściany - jest to w sumie taki sześcian 1 metr szerokości 0.6 m głębokości - od podłogi do sufitu).

1. Jeśli pomaluję wszystko w tym samym grafitowym kolorze to

a. przytłoczę pomieszczenie - cała ściana runie na delikatny jasny salon?

b. cała strona zyska właśnie na głębi a obudowa kominka przestanie rzucać się w oczy?

2. jeśli pomaluje tylko sciany na grafitowo a kominek pozostanie biały to tym zabiegiem go uwypuklę?

3. jeśli ścianę za kominkiem zostawię białą a pomaluję kominek to co stanie się z kominkiem - bo chyba też się uwypukli? :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

żaden nie ma ..... boją się posądzenia o tworzenie kiczu....

w portfolio wszystko poukładane sztampowo ....

 

 

a taki co to ma, to kosztuje majątek, bo ma już renomę i odwagę

to tylko dowodzi jakie to trudne :)

to moze wybrac takiego z którym się na wspolnych falach odbiera i na podstawie tego...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a ja skorzystam z okazji i poproszę o mini wykład dotyczący kolorów - ciemnych kolorów...

mówi się że zmniejszają pomieszczenie a jednocześnie słyszałam (i widziałam kiedys jakąś sztuczkę) że mogą dodawać głębi - oddalać optycznie ścianę czyli w sumie powiększać pokój... :roll:

 

mały case :wink:

mam salon w kolorze białym (wpada w delikatny jasmin) i chcę jedną ze ścian pomalowac na kolor grafitowy. Jest to ściana z kominkiem i bez okien- obudowa odstaje od ściany - jest to w sumie taki sześcian 1 metr szerokości 0.6 m głębokości - od podłogi do sufitu).

1. Jeśli pomaluję wszystko w tym samym grafitowym kolorze to

a. przytłoczę pomieszczenie - cała ściana runie na delikatny jasny salon?

b. cała strona zyska właśnie na głębi a obudowa kominka przestanie rzucać się w oczy?

2. jeśli pomaluje tylko sciany na grafitowo a kominek pozostanie biały to tym zabiegiem go uwypuklę?

3. jeśli ścianę za kominkiem zostawię białą a pomaluję kominek to co stanie się z kominkiem - bo chyba też się uwypukli? :roll:

 

moim zdaniem

ad a) nie

ad.b) tak

ad c) tak

ad d) kominek się ciut spłaszczy

ale wiele zależy od proporcji np. tylko kominek grafitowy - w którym miejscu na ścianie powsatnie pionowy pas od podłogi do sufit

jakie proporcje ma cała grafitowa sciana? jest raczej kwadratem, czy raczej poziomym prostokątem?

itd, itp...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nefer, myślę, że ślepe podążanie za wizją architekta wyjdzie z pewnością na lepsze wnętrzu, niż podążanie za nim tylko częściowo.

Stąd już prosta droga do wnętrzarskich gargamelków i stylistycznego miszmaszu.

o matko, jakis mądry inwestor, szok!!!

Irma - zainteresował mnie "wątek poboczny" - projektant wnetrz buduje dom, więc poczytałam Twój dziennik i ... sama nie wiem ...

wydaje mi się, że w trakcie budowania jak każdy mialaś wiele rozterek, zdarzało Ci się zmieniać zdanie, wybierać kompromisowe rozwiązania i chyba jak u wszystkich (albo u wielu) Twoje wybory musiały być podporządkowane kasie; poza tym chyba nie ze wszystkich rozwiązań jesteś zadowolonona.

Odbieram to tak, że "projekt to eksperyment, nie wiadomo co wyjdzie" czyli jak zaufać projektantowi, skoro sam projektant nie do końca jest świadom końcowego efektu? Chyba "ostro" wyszło to moje pisanie, choć nie taki był cel. Chciałam wiedzieć, czy Twoje podejcie do inwestorów, projektów itd. zmieniło się po wybudowaniu własnego domu? Czy nie jest tak, że teraz łatwiej Ci się dogaduje, bo przećwiczyłaś na własnej skorze, na jakie problemy się trafia? Wydaje mi się, że pomimo zawodowego przygotowania wnetrzarskiego nie ustrzegłaś się błędów wymienionych w tym wątku. :-?

pozdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nefer, myślę, że ślepe podążanie za wizją architekta wyjdzie z pewnością na lepsze wnętrzu, niż podążanie za nim tylko częściowo.

Stąd już prosta droga do wnętrzarskich gargamelków i stylistycznego miszmaszu.

o matko, jakis mądry inwestor, szok!!!

Irma - zainteresował mnie "wątek poboczny" - projektant wnetrz buduje dom, więc poczytałam Twój dziennik i ... sama nie wiem ...

wydaje mi się, że w trakcie budowania jak każdy mialaś wiele rozterek, zdarzało Ci się zmieniać zdanie, wybierać kompromisowe rozwiązania i chyba jak u wszystkich (albo u wielu) Twoje wybory musiały być podporządkowane kasie; poza tym chyba nie ze wszystkich rozwiązań jesteś zadowolonona.

Odbieram to tak, że "projekt to eksperyment, nie wiadomo co wyjdzie" czyli jak zaufać projektantowi, skoro sam projektant nie do końca jest świadom końcowego efektu? Chyba "ostro" wyszło to moje pisanie, choć nie taki był cel. Chciałam wiedzieć, czy Twoje podejcie do inwestorów, projektów itd. zmieniło się po wybudowaniu własnego domu? Czy nie jest tak, że teraz łatwiej Ci się dogaduje, bo przećwiczyłaś na własnej skorze, na jakie problemy się trafia? Wydaje mi się, że pomimo zawodowego przygotowania wnetrzarskiego nie ustrzegłaś się błędów wymienionych w tym wątku. :-?

pozdr

 

No, ostro :)

Inaczej projektuje się dla siebie a inaczej dla kogoś.

Z calą pewnością lepiej teraz rozumiem klientów niż wcześniej. Wiem jak bardzo można przeżywać proces urządzania własnego domu. A co do moich rozterek - było ich sporo, ale zawsze poruszalam się konsekwentnie w obrębie założeń jakie sobie przygotowałam. I na tym chyba polega różnica.

Ale z moich wyborów jestem zadowolona. W zasadzie akurat w tym wypadku nie wiem o czym mówisz :)

 

W sumie mogłabym nie pisać o tym w dzienniku, bo niektórzy mogą to tak odebrać jak Ty - czyli - waha się = nie wie :) I nie jest to najlepsza reklama. A to nie tak...Chciałam pokazać na czym w moim przypadku polega proces twórczy, bo tym jest dla mnie własnie projektowanie. I tyle.

Projektant to nie jest alfa i omega. Tyle tylko, zę ma duuuużo większą świadomość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, ostro :)

Inaczej projektuje się dla siebie a inaczej dla kogoś.

- dlaczego inaczej, pytam naprawdę

Z calą pewnością lepiej teraz rozumiem klientów niż wcześniej. Wiem jak bardzo można przeżywać proces urządzania własnego domu. A co do moich rozterek - było ich sporo, ale zawsze poruszalam się konsekwentnie w obrębie założeń jakie sobie przygotowałam. I na tym chyba polega różnica.

Ale z moich wyborów jestem zadowolona. W zasadzie akurat w tym wypadku nie wiem o czym mówisz :).

oczywiście nie wwszystko pamiętam, było coś o barierce przy schodach, kolorach podłóg, czymś tam w sypialni ...

było też cos o meblach, że jednak nie takie jak chciałaś, bo wygodniej, szybcie i taniej w IKEI

W sumie mogłabym nie pisać o tym w dzienniku, bo niektórzy mogą to tak odebrać jak Ty - czyli - waha się = nie wie :).

nie tak to odebrałam, waha się = myśli, ale jak już wymyśli to wie jak to będzie wyglądało

Chciałam pokazać na czym w moim przypadku polega proces twórczy, bo tym jest dla mnie własnie projektowanie. I tyle.

Projektant to nie jest alfa i omega. Tyle tylko, zę ma duuuużo większą świadomość.

i tu ok., myślę jednak, że wielu projektantów zapomina, że efektem jego twórczej pracy ma być czyjś dom, ktoś za to musi zapłacić, ma być wygodnie i funkcjonalnie

wg mnie projektant, który nie przeszedł drogi, którą Ty przeszłaś, w myśl powiedzenia "syty głodnego nie zrozumie" nie rozumie inwestora - stąd moje pytanie, czy teraz Ci łatwiej rozmawiać z tymi, dla których pracujesz - już wiem, że "tak"

i dziękuję za merytoryczną odpowiedź :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Flawia

odradzam pomalowanie kominka na ten sam kolor co ściana przy nim, no chyba że to kominek typu "tylko dziura w wielkiej ścianie" ale i wtedy radziłabym jakieś obramienie tej dziury, np paskiem stali. Najlepiej żeby kominek miał inną fakturę niż ściana.

Co do wyboru projektanta to jest jedno kryterium, stare jak świat: brać tego, polecanego przez znajomych. Byleby tylko dom nie wyszedł identyczny jak u znajomych :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

żaden nie ma ..... boją się posądzenia o tworzenie kiczu....

w portfolio wszystko poukładane sztampowo ....

 

 

a taki co to ma, to kosztuje majątek, bo ma już renomę i odwagę

 

No i tak to wygląda w sumie. Fakt że z żadnym nie umawiałam się na spotkania, głównie mailowo ale żaden nie miał nic ciekawego do pokazania (klasycznie lub nowocześnie - czyli albo wszechobecne drewno albo plastiko-metalowe-połyski), żaden nic więcej mówić nie chciał póki nie podpiszemy umowy.

Jedynie na rozmowie co byłam to w sprawie kuchni i tam to mi babka parsknęła śmiechem w twarz że chce coś rozmawiać czy pytam o cokolwiek bez podpisania umowy. I najlepiej przychodzić jak już będzie przynajmniej stan surowy zamknięty - ona w plany się bawić nie będzie i dostosuje wszystko do istniejącej instalacji (a ja wolałam żeby nawet jeszcze ewentualnie plany modyfikować a przynajmniej przed instalacją bo tak mi zrobią kanalizację tutaj, komin tam to możliwości będą mocno ograniczone).

 

I że to ponoć norma, bo nikt to ma odrobiny oleju w głowie nie będzie marnować czas na rozmowę jeśli potem nic z tego finansowo nie wyjdzie. Aż zaczynam się zastanawiać czy przypadkiem dobrze robię że gdy mam zamówienie na stworzenie strony to się rozgaduję jak bym to widziała, co ja bym tam nie zrobiła jeszcze zanim ktoś się na nią zdecyduje.

 

A ja jak takiego wezmę to się na niego wykosztuje (wiem że to koszt min 1 tyś zł) i nie stać mnie na zabawę "z tym mi nie wyszło to poszukam drugiego"

 

Może znacie jakiegoś fajnego projektanta na śląsku który tworzy projekty po cenach jakie dysponują śmiertelnicy i który by lubił i umiał eksperymentować w takich dziedzinach jak napisałam wcześniej? ;)

 

 

(a żeby nie robić off-topiku)

-Jeszcze jeden grzech który znam to strach przed chociażby odrobiną odwagi i eksperymentom. "Tak mieszkałem całe życie, może i nie zbyt komfortowe rozwiązanie ale nie wiem czy potrafiłbym inaczej". Pomagałam mojej mamie (która stara nie jest ;) ) w urządzaniu mieszkani i wszystkie pomysły które dawałam a z którymi próbowała walczyć teraz sobie bardzo chwali.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

AneczkaB to raczej norma że nikt nie będzie się dzielił ze swoimi pomysłami przed podpisaniem umowy. Ja zrobiłam tak tylko raz, na poczatku. Całe szczęście że nie podzieliłam sie wszystkimi pomysłami. A było to na drugim spotkaniu, na trzecim mielismy podpisac umowę i dalej mówić o szczegółach. A tuz przed rozmową dostałam telefon że dziekuja za rozmowę i sami sobie poradzą, no fakt kilka roziazań nieopatrze podsunęłam. I smutno mi sie zrobiło, bo to ludzie z forum naszego byli. Ale to tylko raz tak dałam się wrobić.

I nie dziw sie że nie chca rozmawiać przed stanem surowym. Nigdy nie podejmę się projektowania z wymiarami z planów. Jeszcze nigdy sie nie zgadzały z rzeczywistościa. A czasem parę cm ma bardzo duże znaczenia.

Amen

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kasiorek, współczuję, ze CI się coś takiego przytrafiło, ale zazdroszczę mądrości życiowej, ze tylko raz :)

JA kiedyś prawie do sądu poszłam, bo zostawiłam kobiecie szkice, a ona potem według szkiców cały sklep zaprojektowała...

 

co do gzrechów to jeszcze dołożę,a le to moze dotyczy już bardziej klientów: Brak sprecyzowanych poglądów na temat tego co mi się podoba a co nie.

Czasami czuję się jak szerlok holms, rozwikłując czyjeś estetyczne dylematy :)

I nie chodzi mi o to ,ze trzeba wiedzieć wszystko, ale jakiś punkt zaczepienia fajnie znaleźć.

A i jeszcze moim zdaniem miks stylów i kolorów jest błędem. Ale taki kiedy każde pomieszczenie jest w innym stylu. Według mnie bardzo ważne jest zachowanie jedności stylistycznej w całym wnętrzu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dużym błędem jest ślepa wiara w projektanta wnętrz. Ćwiczyliśmy to w łazience (na etapie rozkładania urządzeń sanitarnych). Projektant uparł się, że na wejściu do łazienki musi być umywalka, bo jest to reprezentacyjny sprzęt (broń Boże WC lub prysznic). Nam pasowała kabina prysznicowa, bo z drugiej strony jest duże okno, przy którym kabina mogła się nie zmieścić. Projektant jednak wymierzył i stwierdził, że nie będzie problemu. Na papierze nie było, w realu jest, bo brakowało 3cm do kabiny 80. Dobrze, że Poolspa produkuje kabiny 75, bo byłby niezły bigos. Dlatego też kuchnie projektowałam według własnych potrzeb i gustu, nie zważając na ciche pojękiwania projektanta, że np lodówka jest na wejściu, a być nie powinna.

 

Drugi błąd, to uleganie modzie. Podłoga, czy meble wenge? Kolor piękny, ale koszmarnie niepraktyczny.

 

Trzeci bład to brak wizji wnętrza naszego domu (kolorystyka kuchni, salonu itp). Projektant od kuchni opowiadał, że miał klientkę, która w ciągu godziny zmieniła kilkakrotnie kolor frontów kuchennych w projekcie. Przedział kolorów był od wanili poprzez czereśnie do wenge.Ponoć się jeszcze nie zdecydowała....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

AneczkaB to raczej norma że nikt nie będzie się dzielił ze swoimi pomysłami przed podpisaniem umowy.

Ale ja nie mówię o dzieleniu się pomysłami. Broń boże. To tak jakbym ja robiła projekty i ludziom podsyłała bez umowy. Ale coś powiedzieć trzeba, zagadać, zaprezentować siebie, przekonać "dlaczego ja". Cokolwiek by ewentualny przyszły klient nie czół się jak "daj mi pieniądze i sobie idź bo mi tylko przeszkadzasz", miałam wrażenie że łaskę mi robią nawet tym że odpisują.

Nabierali wody w usta - dosłownie. Nieprzyjemnie tak się robiło. A wystarczy wysłuchać i stwierdzić "tak, to da się zrobić" lub cokolwiek żebym wiedziała że jednak "nadajemy na tych samych falach"

Co do kuchni. To ja choruje na punkcie wyspy - taka moja mała zachcianka, z wielu rzeczy zrezygnowałam ale w przypadku wyspy się uparłam i powiedziałam że nie zrezygnuje. Problem tylko że wyspy widziałam jedynie na ogromnych wystawach gdzie miała dużo miejsca. Dlatego chciałam przed wybudowaniem ścian upewnić się czy w takim projekcie budować wyspę mogę czy może będzie trzeba coś przesunąć, jakąś ścianę zlikwidować. Bo jak już będzie dom stał i ściany stały ja przyjdę a kobieta się postuka w głowę że w takim czymś wyspy nie można stawiać, lub postawić wyspę co najwyżej wielkości małego stolika albo jeszcze co gorsze - wyspę tą zaprojektuję a ja do niej będę musiała drabinkę dorobić bo będzie tak mało miejsca na przechodzenie między nią.

 

Może źle trafiłam, może powinnam grać nowobogacką i nie pytać się o ceny że niby jaka to ja bogata, jaka ważna jestem - wtedy by może by rozmowa brzmiała inaczej - trafiłam na to co trafiłam i strasznie mnie zniechęcili do przedstawicieli swojego zawodu i nie wiem czy mam pisać dalej czy dać sobie spokój - na kolejne tego typu odpowiedzi na maile nie mam ochoty.

 

Dzięki za zdjęcia - jednak to nie jest jeszcze to co szukam :p Kiedyś w sklepie z meblami i dodatkami azjatyckimi widziałam tą figurkę, zakochałam się i teraz jej szukam :/ (wtedy niestety jeszcze nie wiedziałam że będę się budować, zresztą jeszcze chyba do szkoły chodziłam więc skończyło się na powzdychaniu że nie mogę takiej w pokoju mieć - teraz już ani tego sklepu nie ma ani nigdzie tej figurki dostać nie mogę :( ) Była podobna do tej z tego zdjęcia tylko bez swastyki na piersi ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dużym błędem jest ślepa wiara w projektanta wnętrz. .

 

wiem cos o tym chociaz moje projektantki to tak jakby nie do konca sluchaly i sie znaly

Kobiety znaja sie na modzie , wiedza co jest ladne i co ze soba pasuje ale nie maja pojecia na temat materialow budowlanych ich rozmiarow trwalosci wytrzymalosci itp

 

w lazience o maly wlos musielibyscmy do wc i bidety podchodzac w sklonie ale wg nich wszystko gralo bo program komputrowy tak pokazuje

jest tego duzo wiecej

 

Bledem dla mnie jest pozwolenie wcisniecia sobie przez projektantki wszystkiego mimo ze nie do konca nam sie to widzi i podoba

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak wynika z dyskusji, do bledow w projektowaniu nalezy zaliczyc zly wybor projektanta :D

 

A tak serio, to wlasciwie przydalby sie podwatek - jak bledy mozna popelnic wybierajac projektanta i na co zwrac uwage przy wyborze.

Moim zdaniem:

1. Zakladanie, ze kazdy projektant umie zaprojektowac wszystko. Teoretycznie tak, ale jedni lepiej czuja (sie) w stylu klasycznym inni w industrialnym. Jak wybieralam architekta obejrzalam jego wczesniejsze realizacje. Byly rozne, nie mialam wrazenia, ze ogladam jeden projekt, ale czulam ze wyszly spod jednej reki. Nie mialo to nic wspolnego z narzuceniem inwestorowi jedynie slusznej koncepcji.

2. idac za ciosem, od projektanta wymagam np. nie tylko zaprojektowania wnetrza ze sztukateriami czy kuchni w stylu "angielskim". Oczekuje, ze nie tylko bedzie czul temat czyli podfrezowania, listwy, framugi, jak zdobione, okna z jakich profili, ale tez bedzie mial doswiadczenie w realizacji podobnych wnetrz i baze sprawdzonych wykonawcow. Branie w takim przypadku kogos, kto robil niemal wylacznie industrialne w klimacie lofty - sorry nie mam czasu (i pieniedzy), zeby uczyl sie u mnie. Pewna specjalizacja jest zawsze pozadana.

3. Trzeba patrzec na to, jak sie projektant ubiera :D . Wielu moze sie to wydac absurdalne, ale to jest istotne. Nie zdecydowalam sie na wspolprace z panem, ktory przyszedl w bazarkowych dzinsach i sandalach ze skarpaetkmi. (nie, nie byl w stroju roboczym prosto z budowy) :D Jezeli nie przywiazuje wagi do jakosci materialow ( a przy okazji ten rowniez do kwestii podrobek) to nie nabralam zaufania, ze zawodowo ma inne podejscie. Jak sie pozniej okazalo, ogladalam realizacje, ktore robil u znajomych - pan okazal sie mistrzem ergonomii (skarpetki, zeby stop nie poobcierac:-)) natomiast wnetrze bylo nudne jak flaki z olejem i wygladala jak poprawnie zrealizowana wystawka z castoramy.

4. Wazne sa partnerskie relacje. Projektant nie ma byc guru, ktory nam maluczkim objawi prawdy estetyczne ale tez nie wyrobnikiem - bo inwetor placi i wiec wszystko mu wolno. No i dobrze miec pewna zbieznosc gustow w sprawach pozawnetrzarskich, a to szybko wychodzi w rozmowie.

5. Unikalabym ( to juz na etapie wspolpracy) nadmiernego zaprzyjazniania sie. Lubic i szanowac - to konieczne. Projektant bedzie osoba, z ktora przez kilka tygodni czasami miesiecy bedziecie rozmawiac czesciej niz z wlasnymi rodzicami. Bedziecie mowic mu (jej) :D o swoich upodobaniach, stylu zycia, hobby i w o pieniadzach. A mowic trzeba szczerze, bo potem rozczarowanie projektem. Z architektem, tak jak z lekarzem - dobrze miec zaprzyjaznionego, ale leczyc sie u innych:-) :)

6.Jasno okreslic zasady wspolpracy i platnosci. Porzadny architekt powinien przedstawic projekt umowy, z wyszczegolnionymi informacjami, co , za ile i kiedy. Sprawy wzajemnych rozliczen powinny byc wyjasnione na wstepie. Nic tak nie psuje wspolpracy jak niepewnosc inwestora czy drazyc jakis dobry pomysl, bo nie wiadomo czy to jest oplacone :D . Tutaj rowniez pojawia sie kwestia 'zaprzyjaznienia" i rozczarowania inwestera, ze cosnie bedzie zrobione :po znajomosci". Dlatego ja jestem zwolenniczka placenia za pakiet: projekt koncepcyjny, projekty wykonawcze, nadzor autorski. W czasie kapitalnego remontu mieszkania, na budowie bywalam 1-2 w tygodniu, architekt 1-2 dziennie.

7. zweryfikowac czy projektant jest w stanie zrealizowac, to czego sie podejmuje, chocby w podstawowych sprawach. Deklaruje np. nadzor nad wykonczeniem domu w szczerym polu, a nie ma samochodu:-)

8. Nie dac sie nabrac na oszczednosci - wezme kreatywnego studenta. Ok. Kazdy sie kiedys musi nauczyc, ale dlaczego u mnie i za moje pieniadze?

9. Projektant ma samodzielnie "radzic sobie" z wykonawca i jego "ale to sie nie da". Roztropny inwestor bedzie jednak sluchal tez i wykonowcy - zwlaszcza doswiadczonego :D . Dobry majster zwroci uwage, ze owszem, mozna odsunac umywalke o 20 cm od sciany, zeby zrobic polke, ale niestandardowy wezyk do odplywu trzeba zamowic z 3 tyg. wyprzedeniem i kosztuje prawie tyle co umywalka :lol:

10. Nie zakladac, ze zatrudnienie projektanta to tylko oszczednosci ( poza kosztem projektu). Oczywiscie do niewymiernych a bezcennych nalezy komfort , ze nie odpowiada sie na pytania majstra:'szefowo, a ta rurkie to gora czy dolem puszczamy" :D , ze ktos pilnuje poprawnosci wykonania itd. , ze nie rozwala sie postawionej scianki, bo jednak jest w zlym miejscu. Dobry (czytaj kreatywny) projektant ma tendecje do proponowania bardziej spektakularnych rozwiazan - w sumie dlatego go zatrudniamy :) Trzeba go jednak pilnowac, aby ich realizacja nie byla budowa pomnika na chwale projektanta, ktora jeszcze nasze dzieci beda splacac :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja pani architekt jest więcej niż dostawcą. Chyba się przyjaźnimy. Nie przeszkadza to w naszych kontaktach zawodowych a finanse załatwiamy bez żadnych problemów.

Oczywiście na taką relację mogą sobie pozwolić osoby, ktore są w stanie sobie z tym poradzić :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...