magpie101 16.10.2009 17:08 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Października 2009 cos mi się zdo (wnioskując z treści wpisów autorki), że On nie poczuwa się do winy ..... Z opisu calej sytuacji przez autorke watku to samo odnioslam wrazenie. Dlatego nadal uwazam, ze sytuacja sie powtorzy kiedys. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
asia.malczewska 16.10.2009 17:10 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Października 2009 ciężko się to czyta rela5, a co drugie z nas pisze o tym, że nie podarowałby takiego czynu ... ale inaczej jest znaleźć się samemu w takiej sytuacji a ocenić ją w zaciszu swojego pokoju czy komputera. My z mężem też nie mamy łatwych charakterów, dwa zodiakalne Barany urodzone dzień po dniu, od 11 lat razem przez życie ... Słowa - takie złe, krzywdzące i powiedziane w gniewie - nieraz nam się zdarzały, ale nie przypominam sobie nigdy, żeby podniósł na mnie rękę. Raczej - zapobiegł, żebym sobie sama krzywdy nie zrobiła. Próbuję sobie wyobrazić rozmowę, jaką musiałabym z nim przeprowadzić po takim potencjalnym geście przemocy i .... ciężko jest. Jestem pamiętliwa, może z czasem udałoby mi się przebaczyć ale nie dałoby się zapomnieć. Obawiam się, że zamiast nas dwojga od tej pory byłoby nas troje: on, ja i przemoc. Piszesz o dzieciach - sama mam dzieci, dwójkę i pewnie obawiałabym się, że jeżeli mąż dał się sprowokować mnie to dlaczego nie spotkałoby to naszych dzieci. Nie napisałaś zresztą, czy dzieciom dane było ujrzeć was w takiej sytuacji ... mam nadzieję, że jakoś nie bo nawet dorosłym dzieciom ciężko pojąć i pogodzić się z konfliktami swoich rodziców. Ktoś pisał o tym, żeby porozmawiać - jestem za, ale może najpierw daj sobie trochę czasu - nawet dzień, dwa, weekend - i ustal priorytety - co będzie jak powie tak, a co jak inaczej? Może ten jego czyn jest związany z jakąś nerwową sytuacją wokół was obojga? Może ta "buda dla psa" to nie to? (o ile dobrze doczytałam ...) Walizek mu nie pakuj - jest dorosły i jeżeli nie uda wam się ustalić, że to nie była tylko twoja wina, to musi sam ... nie wierzę, żeby był taki niedomyślny ... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Żelka 16.10.2009 18:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Października 2009 Wiem, ze to nie łatwe, zwłaszcza w takich sytuacjach kiedy nerwy ponoszą. Każdego z nas czasami ponoszą. Jednych bardziej innych mniej. Ale niech każde z Was zada sobie pytanie: Co bym czuł/czuła jakby jutro ktoś zapukał do moich drzwi i powiedział, ze maz|zona zginęła w wypadku? Czy był/była bym dalej tak samo zła o to o co się wczoraj pokłóciliśmy? Jesteście dorosłymi ludźmi, jeśli oboje wiecie, ze łatwo Was zdenerwować i w nerwach mówicie lub robicie rzeczy których potem żałujecie, to trzeba się koniecznie nauczyć unikać takich sytuacji. Nie rozmawiać w nerwach. Jeśli czujecie, ze gniew nadchodzi, to lepiej powiedzieć: „Wiesz, zaraz mnie tu cholera weźmie, lepiej idę stad pooddychać na dwór, bo nie chce powiedzieć czegoś czego potem będę żałować, albo, bo nie chce Cie urazić słowem powiedzianym w nerwach. Pogadamy jak oboje się uspokoimy. ” Warto się tego nauczyć. I w ogóle w związku zawsze są rzeczy które nas dzielą, ale trzeba się skupiać na tym co dobre. Nie zawsze nam to wychodzi, ale trzeba stale nad sobą pracować. Na pewno macie cos co Was łączy. Przypomnijcie sobie o tym dlaczego jesteście razem. Trzeba sobie o tym codziennie przypominać i starać się rozwiać to cos, budować na tym dalej. Na razie, musicie się uspokoić, potem nawzajem przeprosić i spokojnie pogadać. A potem to już tylko, cały czas mocno pracować nad związkiem aby takie cos już nigdy się nie powtórzyło. Bo nie ma usprawiedliwienia dla agresji. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
DPS 16.10.2009 18:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Października 2009 W takich sytuacjach nie ma kompromisów. Uderzył - dziękujemy temu panu. Przekroczenie pewnej granicy jest jak przekroczenie linii mety - nikt nie cofa się na poprzednie miejsce. Prędzej czy później sytuacja się powtórzy. Że ofiara winna, bo sprowokowała? No proszę Was, tak jak te zgwałcone winne, bo miały obcisłą spódniczkę, tak? Nie ma litości dla takich. I jeszcze do tego nawet nie czuje się winny! Rela5 - jesteś z nim 8 lat, nie marnuj na niego więcej czasu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 16.10.2009 18:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Października 2009 Niby jesteśmy dorosłymi ludźmi a jednak.Szkoda, że ani jedno ani drugie nie umiało w tym najbardziej krytycznym momencie powiedzieć STOP.Nie odróżniam czy to mężczyzna popycha kobietę czy kobieta mężczyznę. NIKT nie ma prawa naruszać tej strefy u nikogo.Nikt z nas nie był świadkiem tej awantury - chcę tu powiedzieć, że wiem co potrafię czasem powiedzieć w złości i mam szczęście, że mój mąż jest bardzo trudno wyprowadzalny z równowagi.Nie chcę tu oceniać czy Rela ma rację, czy jej mąż i kto kogo ma przeprosić. Oboje polegli w tej rozgrywce. On - bo ją popchnął. Ona - bo mu oddała. Sorry, ale jak się zrobi krok do tyłu i nabierze dystansu to może lepiej widać - jak dzieci w piaskownicy. A teraz się nagle odmyka w głowach coś co ja nazywam stereotypem : nagle "Jak on śmiał", "Przekroczona granica", "podniósł rękę na kobietę" "nie ma odwrotu" takie tam pierdoły, ktore działają jak się ma 15 lat.Stało się - i się nie odstanie.Co zrobić ? Według mnie wyjście jest jedno : POROZMAWIAĆ o tym Nie "ciche dni" (Rela, na serio nie wiesz, że nie odzywając się do faceta dajesz mu nagrodę ? Zwalniasz go z jakichkolwiek wysiłków ? Pochwalasz jego zachowanie ? Po 8 latach ?) nie obrażanie się , mijanie jak obcy.NIE TĘDY DROGA. Wiem, jak można człowieka rozjuszczyć i wiem jak ja się czuję rozjuszona. Albo była to sprawa incydentalna i puściły WAM nerwy ( będę to powtarzać do znudzenia - OBOJE nie zdaliście tego egzaminu) albo podłożem tego zachowania jest o wiele poważniejszy problem.Ale tego to ja już nie zgadnę, a Ty Rela nie napiszesz, bo albo nie będziesz chcieć napisać ( i Twoje prawo) albo nie wiesz o co chodzi ( i tu masz powazny problem). Więc recepta jest jedna : sorry, będze niefajnie, ale pora o tym POGADAĆ.Jak dorośli nie jak gówniarze. Przy stole. Bez wrzasku, bez szturchania, bez poniżania.Jak partnerzy.Przynajmniej jedno z Was musi pozostać dorosłe podczas tej rozmowy. Ty Rela wybierz sobie kto to ma być ... ale dobrze to przemyśl. jeśli rzeczywiście chcecie być razem i być ze sobą to dacie radę.jesli zechcecie się rozstać "bo Goździkowa powiedziała, że raz popchnął to już będzie napierdzielał codziennie" coż ... widać słaba to miłość... P.S. rozumiem, że Ty też pierwszy raz użyłaś siły wobec niego ? Zastanów się czy Tobie wolno to czego jemu nie przechodzi i dlaczego.Ja bym była struta tylko z tego powodu co ja zrobiłam...ale mam inaczej. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
asia.malczewska 16.10.2009 18:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Października 2009 Nefer ma rację, większość z nas zapałało świętym oburzeniem, że facet śmiał tknąć kobietę palcem ... ale ona jego też ... Nikt - kobieta czy mężczyzna, nieważne - nie powinien podnosić ręki na drugą osobę. A porozmawiać trzeba - choćby to miała być ostatnia wasza rozmowa, tak zostawić tego nie można ... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kuleczka 16.10.2009 18:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Października 2009 Niezgodzę się. Uważam że szansę zawsze warto dać, ale w tym wypadku tylko jedną. Kurcze, po tylu latach małżeństwa rozwalic wszystko przez jedną awanturę.To że nie kaja się i nie przeprasza to może być efekt tego, że jest mu poprostu głupio. Może sam nie wie jak to ugryźć...Damscy bokserzy przeważnie zasypują kwiatami i przeprosinami do tzw. następnego razu.Taka kobieta żyje jak na haju, ciągle niepewna jutra, staje się uzalezniona od emocji i chorego człowieka. Kiedy ktoś zarzeka się, że on/ona to by nie pozwolił, od razu walizki za drzwi, że jakie te inne głupie, to tylko się usmiecham pod nosem.W najbliższym otoczeniu mam 3 smutne przykłady, kiedy te kiedyś najbardziej zarzekające się tkwią w totalnej patologii (alkoholizm i nałogowe zdradzanie partnera) od lat.Łatwo sobie tak hipotetyzowac, podreperowując swoje ego cudzą krzywdą Rela5, warto dac szansę. Jedną szansę. Nefer, podpisuję się "obiema ręcyma". Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Renia 16.10.2009 19:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Października 2009 Rela5 - jesteś z nim 8 lat, nie marnuj na niego więcej czasu. myślisz, że to takie proste rozstać się, jak są dzieci ??? Ot tak, do widzenia i już ? Nic nie jest proste. Proste jest wtedy jak nie ma dzieci, wspólnego majątku i miłość skończyła się jakiś czas temu ..... wtedy odejście jest dobrą decyzją, właściwym rozwiązaniem i można to zrobić bez wahania. W innym przypadku to bardzo skomplikowana sprawa Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Renia 16.10.2009 19:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Października 2009 Albo była to sprawa incydentalna i puściły WAM nerwy albo podłożem tego zachowania jest o wiele poważniejszy problem. Ale tego to ja już nie zgadnę, a Ty Rela nie napiszesz, bo albo nie będziesz chcieć napisać ( i Twoje prawo) albo nie wiesz o co chodzi ( i tu masz powazny problem). jak była incydentalna - to dac sobie szanse i spróbowac zapomnieć jak powazniejszy problem, to niedługo da znowu znać o sobie i będzie wiadomo co robic ...... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
docent161 16.10.2009 19:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Października 2009 Z tego co czytam to albo poromawiacie jeszcze dzisiaj , bo im dłużej tym gorzej ,albo musicie się naprawdę pobić jeszcze raz . ale tym razem to Ty go uderz pierwsza ...... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 16.10.2009 19:15 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Października 2009 Z tego co czytam to albo poromawiacie jeszcze dzisiaj , bo im dłużej tym gorzej ,albo musicie się naprawdę pobić jeszcze raz . ale tym razem to Ty go uderz pierwsza ...... Najlepiej siekierą- sprawa się rozwiąże definitywnie. W końcu Goździkowa będzie zadowolona ... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Renia 16.10.2009 19:16 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Października 2009 spokojnie, kilka dni milczenia niczego nie zmienia .... czas wszystko poukłada .... ja nauczyłam sie nie przyśpieszać biegu życia, tak jest lepiej ....czekam i obserwuję i samo się układa, właściwie (co nie znaczy, że zawsze dobrze i po mojej myśli) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 16.10.2009 19:19 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Października 2009 spokojnie, kilka dni milczenia niczego nie zmienia .... czas wszystko poukłada .... ja nauczyłam sie nie przyśpieszać biegu życia, tak jest lepiej .... czekam i obserwuję i samo się układa, właściwie (co nie znaczy, że zawsze dobrze i po mojej myśli) Może dlatego , że nie reagujesz .. w końcu wrzód rośnie - sam się nie rozejdzie. Nie w sprawach międzyludzich. Szczególnie, gdy obie strony mogą sobie pogratukować roztropności i obie się nawzajemem skrzywdziły. Jeśli tego nie załatwią - nigdy tego sobie nie wybaczą, nie zapomną i pwenego dnia wróci rykoszetem. I może być za późno na jakiekolwiek rozmowy. I nikomu już sie nawet nie będzie chciało gadać. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Renia 16.10.2009 19:24 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Października 2009 Ja myślę, że w ich przypadku wszystko się ułoży ..... i do rozmowy dojdzie, ale nie warto przyspieszać na siłę. Emocje muszą wygasnąć. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
asia.malczewska 16.10.2009 19:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Października 2009 spokojnie, kilka dni milczenia niczego nie zmienia .... czas wszystko poukłada .... ja nauczyłam sie nie przyśpieszać biegu życia, tak jest lepiej .... czekam i obserwuję i samo się układa, właściwie (co nie znaczy, że zawsze dobrze i po mojej myśli) Może dlatego , że nie reagujesz .. w końcu wrzód rośnie - sam się nie rozejdzie. Nie w sprawach międzyludzich. Szczególnie, gdy obie strony mogą sobie pogratukować roztropności i obie się nawzajemem skrzywdziły. Jeśli tego nie załatwią - nigdy tego sobie nie wybaczą, nie zapomną i pwenego dnia wróci rykoszetem. I może być za późno na jakiekolwiek rozmowy. I nikomu już sie nawet nie będzie chciało gadać. Nefer, Renia nie powiedziała, że nie reaguje w ogóle - tylko woli poczekać zamiast reagować nadmiernie szybko i w nerwach ... tak ja to zrozumialam przynajmniej ... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Renia 16.10.2009 19:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Października 2009 no ... reaguję .... brakiem działania, spokojem, czekaniem na nowe okoliczności, zdarzenia, które dookreslają sytuację .....i z reguły dookreślają ... i wszystko staje sie bardziej jasne Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 16.10.2009 19:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Października 2009 Nerwy to już były. Teraz rośnie garb zranienia po obu stronach. Człowiek dorosły tym się rózni od dziecka , że potrafi zapanować nad swoimi emocjami.Ja się cieszę, że w przypadku autorki i jej męża emocje jednak jakieś są (niekotrolowane - to prawda) ale brak emocji wyklucza jakikolwiek związek, więc jest nadzieja.Myślę, że po prostu pojechali po bandzie bez kontroli. to się zdarza. Tylko teraz trzeba umieć to zamknąć. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Renia 16.10.2009 19:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Października 2009 dobrze to okresliłas ! trzeba umiec to zamknąć. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 16.10.2009 19:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Października 2009 Niezamknięte będzie raną do łoża śmierci. A to niczemu nie słuzy.Ja wierzę, że będzie dobrze - wystarczy posłuchać siebie , a nie dialogów z "M jak miłość". Siebie, w środku, mocno i dokładnie. Dobrze mieć świadomość (pomimo zranienia) , ze można tego czlowieka stracić (polecam pomyśleć o tym przed rozmową jeśli chce się ją dobrze przeprowadzić).A druga rada jest trywialna : w czasie rozmowy nei używać słow "Bo ty" ale mówić o własnych uczuciach. Wtedy się mniej rani osobę, ktorą się (chyba) kocha.A reszta się ułoży. Takalbo inaczej - ale się ułoży. Spanie z wrogiem to nie jest fajny stan psychiki ... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Renia 16.10.2009 19:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Października 2009 A reszta się ułoży. Takalbo inaczej - ale się ułoży. dokładnie. Ktos tu ma taką maksymę "jeszcze tak nie było, żeby jakoś nie bylo". Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.