Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

ja już nie wiem:(


kasia1981

Recommended Posts

Kasiu co ja jako facet mogę się znać..ale uważam, że spotkało Cię wielkie szczęście! Wiadomo, że dziecko to nie tylko słodko śmiejący się bobas, ale też wielka odpowiedzialność. Musisz podołać. Patrz w przyszłość, tylko się obejrzysz, a dziecko zacznie chodzić, powie pierwszy raz "mama", przyniesie pierwszą piątkę ze szkoły, zda maturę itd. To nie żadne dożywocie, tylko normalne życie :) Mam nadzieję, że Twój mąż Cię wspiera i będzie razem z Tobą wychowywał dziecko, a nie tylko pracował i "utrzymywał rodzinę", bo to bardzo ważne teraz i zresztą przez całe życie.

 

Kasiu!

Nie zrażaj się! Początek zawsze jest trudny! Przyzwyczaisz się! Jak mój mąż stęka ( a powody ma) to zawsze mówię mu:

"Chłopie skończ już! Co zrobisz jutro? Będzie jeszcze gorzej!"

I zmieniam zdanie! Nie chcę być facetem - dlaczego miałabym zniżać się do ich poziomu?

Hmm...? :-?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 97
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Kasia - popatrz tu :

 

http://forum.muratordom.pl/tu-licytujemy-kartki-i-ceramike-dzieci-z-ogniska-marymont,t175877.htm

 

i tu :

 

http://forum.muratordom.pl/licytacja-dla-walecznego-franka,t175613.htm

 

A jak chcesz to się razem z Tobą wybiorę do Bacików na wiosnę (tych Bacików co to konwój na Święta jedzie z Forum) - pięknie tam jest. I zobaczysz jakie masz niewyobrażalnie-cudowne szczęście.

 

http://forum.muratordom.pl/pomagam-w-swieta,t146655.htm

 

Jak chcesz to CI opowiem jak tam jest - ale jeszcze nie dziś. Takich rzeczy się nie opowiada mamom maluszków i kobietom w ciąży - żeby nie zwariowały z niepokoju.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

właśnie o co mi chodzi a o to że dochodzę do wniosku że to nie dla mnie tzn. dom i macierzyństwo.

 

nie chcę mieszkać na wsi na dodatek bez prawa jazdy i możliwości zrobienia go.

 

teraz te dochodzę do wniosku że jednak dziecko to nie dla mnie. wiem że jest za późnona taki refleksje jak mala już jest ale gdybym miała jeszcze raz podejmować decyzję to bym nie chciała mieć dzieci a jeśli już to jako facet.

zazdroszczę mężowi że nie jest uwiązany, może iść do pracy a mnie czekają 20 tygodnie z dzieckiem którego nie rozumiem. ciągle tylko karmienie przewijanie i noszenie na rękach. wiem później będzie bardziej kontaktowa i będzie lepiej. ale teraz mam wrażenie że dostałam dożywocie bez możliwości warunkowego wyjścia

 

nie martw się, tylko opracuj wyjście awryjne

Ja też tak miałam. Przetrzymalam macierzyński (fakt, w szpitalach :cry: ) a potem sprułam do pracy. Odżyłam na pierwszej delegacji. jakie życie było wtedy piękne :D Czułam się, jak wypuszczona z więzienia. I nie dałam się już zamknąć. Ja mam pracę a wy się zajmijcie dzieckiem. ja jestem od sytuacji nagłych :wink:

Nie każda kobieta musi mieć silny instynkt, ale każda, przy odrobinie inteligencji, może jakoś się w tym życiu urządzić. to nie jest przywilej facetów. Są opiekunki, przedszkola, babcie. trzeba się wysilić i pogłówkować. Masz na to 20 tygodni :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kasia1981 to przykre że tak myślisz. Narodziny dziecka, to takie fajne przeżycie, szczególnie wtedy gdy tego dziecka się chce, gorzej gdy jest niechciane, wtedy rodzą się problemy. Nam też nie miał kto pomóc, ze względu że mieszkaliśmy w warszawie sami, nie mając rodziców pod ręką. Więc po narodzinach naszej kochanej córeczki wziąłem urlop 1,5 miesiąca, żeby pomóc żonie przy dziecku. Po urlopie macierzyńskim żona wróciła do pracy (ze względu na lepsze zarobki i pewniejsze zatrudnienie), a opiekę nad małą przejąłem ja - facet. Obecnie córa ma już 2,5 roku. Więc proszę nie pisz cyt."zazdroszczę mężowi że nie jest uwiązany, może iść do pracy ", bo jeszcze zatęsknisz za miłymi chwilami spędzonymi z dzieckiem. Było raz lepiej raz gorzej, ale miło je wspominam. Najwspanialsze było jak córa pierwszy raz powiedziała "tata", zaczęła raczkować, czy stawiać pierwsze kroki.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

witam

wiem że nikt nie lubi smęcenia ale moze dodacie mi otuchy lub opieprzycie.

mam dom w stanie SSO i cała najgorsza zabawa przed nami. 3 tygodnie temu zostałam mamą zdrowej córy.

ktoś pomyśli : i o co ci chodzi głupia babo??!!

właśnie o co mi chodzi a o to że dochodzę do wniosku że to nie dla mnie tzn. dom i macierzyństwo.

nie chcę mieszkać na wsi na dodatek bez prawa jazdy i możliwości zrobienia go.

teraz te dochodzę do wniosku że jednak dziecko to nie dla mnie. wiem że jest za późnona taki refleksje jak mala już jest ale gdybym miała jeszcze raz podejmować decyzję to bym nie chciała mieć dzieci a jeśli już to jako facet.

zazdroszczę mężowi że nie jest uwiązany, może iść do pracy a mnie czekają 20 tygodnie z dzieckiem którego nie rozumiem. ciągle tylko karmienie przewijanie i noszenie na rękach. wiem później będzie bardziej kontaktowa i będzie lepiej. ale teraz mam wrażenie że dostałam dożywocie bez możliwości warunkowego wyjścia

 

Na początku miałam nie pisać, bo jedyne co odpisałabym na Twój post to chamskie" zamień się ze mną".

Ale pamietam też ze ze mną po 1 porodzie było tak samo. Nie wiem czy to była depresja ale na pewo nuda. Nie przepadałam za swoim dzieckiem, ciagle coś chciało albo spało. Wszyscy wokół zainteresowani tylko dzieckiem, do mnie zwracali się najczęściej" chyba chce jeść'. A jeszcze to, ze cały dzień siedziłam w domu sama, mąż wracał do domu i pierwsze kroki do dziecka. To mąż wychodził z kolegami, bo ja nie miałam w nowym mieście znajomych. Ja miałam dziecko. Ciągnęło mnie na imprezy, do ludzi do znajomych których zostawiłam w stolicy. ALe z czasem wszystko sie ułożylo. Z nudów poszłam na angielski, potem zrobiłam prawo jazdy. Z dzieckiem na spacerach poznałam wiekszą część nowego dla mnie miasta. Poznałam inne mamy na placach zabaw i w parkach i o dziwo, gadały nie tylko o kupkach i pieluszkach.

Mąż też został uświadomiony, że i ja potrzebuje jego uwagi.

Kasia, ciesz sie tym co masz, ten czas mija, powoli ale mija. Potem już nie bedzie pierwszych usmiechów, gaworzenia, pierwszych kroczków.

 

Nie chcę dawać Ci rad bo nie jestem do tego upoważniona. ale wykorzystaj ten wolny czas który dostałaś. Na pewno znajdziesz mądry sposób :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dziękuje wszystkim za słowa otuchy i rady.

macie rację to dopiero parę tygodni i mega rewolucja w życiu. mam nadzieję ze z każdym dniem będzie lepiej.

 

nefefer jak będeęmieć więcej czasu to zajrzę na te strony.

 

wiem że wiele osób by się ze mną zamieniło i nie powinnam narzekać.

 

prawka niestety nie zrobię bo mam przeciwwskazania zdrowotne i tego nie przeskoczę na dodatek będę potrzebować pomocy przy małej jak będzie większa bo mam zakaz dźwigania i rocznego dziecka nie mogę wziąść na ręce :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

QURDE minie ten etap macierzyństwa ..

 

ten etap minie

zacznie się kolejny

 

niestety, nie ma tego, że mając dziecko się odpocznie

zawsze się będzie na chodzi i w pełnej gotowości

 

Kasia, musisz poprosić o pomoc

chociażby niech co 2-3 dzień ktoś ci zostanie z dzieckiem przez 1-2 godziny

 

to ci na pewno pomoże

wtedy poproś przyjaciółkę, męża, by mieli czas dla ciebie

albo ... może sama wtedy posiedzić w cieplutkiej wodzie w wannie

odprężysz się

 

pomyśl o sobie

zrób coś dla siebie

nie bój się prosic o pomoc bliskich

na pewno to zrozumieją

 

a jak nie, to ja mogę przyjechać i posiedzieć ci z dzieckiem :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ten etap minie

zacznie się kolejny

 

niestety, nie ma tego, że mając dziecko się odpocznie

zawsze się będzie na chodzi i w pełnej gotowości

 

Mniej więcej tak to właśnie wygląda :D więc nie ma się co nad sobą za bardzo rozczulać, bo jeszcze ładnych parę pracowitych lat Cię czeka.

Masz teraz takie maleństwo, którego prawem jest np. płakać przez pół nocy, nie umieć zrobić kupki i z tego powodu płakać, złapać katar i z tego powodu płakać, mieć gorączkę 40 stopni na Święta (i oczywiście z tego powodu płakać), nie być śpiochem, nudzić się i z tego powodu płakać, no co by tu jeszcze...sama zobaczysz jakie ono ma prawa ;) a zakichanym obowiązkiem maki i ojca jest z pomocą bożą i/lub otoczenia przez to wszystko przejść. Wiolasz napisała, że przychodziło jej do głowy "chamskie" "zamień się ze mną". Przyznam się, że ja też miałam nie pisać, bo przychodziło mi do głowy przynajmniej równie chamskie coś o proszeniu się tego dziecka na świat.

Zaciśnij zęby, przetrwaj ten macierzyński i dawaj nogę, może jakaś niania będzie miała więcej serca i cierpliwości.

Życzę Ci jednak, żebyś odpoczęła i poczuła się szczęśliwszą mamą. Zbliżają się Święta - tradycyjnie pichcenie i sprzątanie, jeżeli tego nie lubisz, to pomyśl jakie masz alibii ;) niech koło Ciebie teraz skaczą ;)

Uszy do góry i nie wymagaj od siebie zbyt wiele.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak moja siostra była w ciąży wyszukała tekst Chylińskiej o macierzyństwie! Uśmiałam się do łez jak go czytałam, ale to szczera prawda jest...

Macierzyństwo to ściema autor: Agnieszka Chylińska, felieton pochodzi z magazynu Machina

Ja jestem w szoku, jestem kontuzjowana i niech mi panowie Metz z Beliną wybaczą, ale ja z pyskiem wypłowiałym, mózgiem otępionym jedną godziną snu na dobę, z cyckami zaropiałymi jak po jakiejś supersesji sado maso, z wielką pieluchą między nogami, ja obecnie nie mogę inaczej i o czym innym. Muszę to napisać, muszę to z siebie wypluć, muszę to opisać, bo jakoś wcześniej z takim opisem się nie spotkałam i może gdybym wiedziała...

 

Macierzyństwo to ściema! Wiem to na pewno! Poradniki, gazetki, reklamy pieluch nawet: wszyscy kłamią! To pułapka, w którą dałam się złapać i teraz zdezorientowana i zaszczuta chowam się po kątach, by mnie nie zauważył ssak, którego powiłam parę tygodni temu, by mnie nie wypatrzył, nie wyczuł, że jestem w pobliżu. Nawet nie o mnie ssakowi chodzi, ale o dwa nabrzmiałe balony, które przy delikatnym nawet ruchu sikają strugami mleka. Zostałam oszukana, uległam propagandzie, poleciałam na tysiaka i teraz mam! A tak ładnie wszystko szło. Kupowanie koszulki rozmiar 54 z napisem "Motorhead", wzdychanie i rozmyślanie nad tym, jak ukierunkuję ideowo syna mojego pierworodnego. Roztkliwianie się nad parą skarpetek, wzdychanie na widok uśmiechniętych bobasów widzianych przelotnie w centrach handlowych, zaczytywanie się poradnikami i wiara w to, że się jest uwarunkowaną genetycznie do bycia matką Polką, że się będzie stosować metody najbardziej delikatne, nieinwazyjne, naturalne przy pielęgnacji i wychowywaniu cudownego potomka.

 

A tymczasem??? Dlaczego nikt mi nie powiedział o tym, że poród będzie potwornym cierpieniem, i że się będę wstydziła przeć, myśląc cały czas o tym, by nie narobić dziecku na głowę? Dlaczego darłam się w niebogłosy, tworząc najbardziej spontaniczny tekst nowej piosenki pod tytułem "ja już k**wa nie mam siły", naczytawszy się wcześniej o fantastycznych znieczuleniach, technikach relaksacyjnych i innych takich? Dlaczego mamiono mnie opisami fantastycznych przeżyć, wręcz erotycznych, podczas karmienia piersią, gdy tymczasem okazało się , że bezzębny dziamdziak może zmasakrować suty w try miga i domagać się co godzinę dalszej masakry, więcej krwi...

 

I dlaczego dopiero pod koniec jednego z poradników małymi literami było napisane, że jeśli ma się chęć sprzedać swoje dziecko na allegro to powinno się zwrócić do osoby duchownej z prośbą o poradę lub od razu zamknąć się w psychiatryku... Ciekawe... I na czym miało polegać "wzmocnienie i rozkwit związku, gdy pojawia się dziecko", jeśli jedyne co mam do powiedzenia mojemu chłopakowi od miesiąca to: przynieś-wynieś-pozamiataj, nie rób tego tak, możesz mi pomóc?, a może ty go przewiniesz?, nie wk**wiaj mnie, to twoje dziecko, a to se go bierz, nie rozdwoję się, możesz tu łaskawie przyjść?

 

Nigdzie nie przeczytałam o tym, że dziecko drze gębę. Znalazłam wzmianki o tym, że kwili, płacze, marudzi, gaworzy, ale nie ma nic o tym, że ma syndrom "Blaszanego bębenka", znaczy się, że szyby pękają, gdy zaczyna ryczeć od 16.00 do 23.30, by usnąć z uśmiechem i pozwolić mi zrobić siku, umyć się, zjeść coś szybko. Koleżanki mi mówiły: Och, wiesz przy dziecku szybko się chudnie. Teraz wiem dlaczego. Bo nie ma się czasu zjeść. Teraz też się drze, a ja muszę oddać ten felieton i musi być dobry, z puentą, na poziomie, a mam oczy na zapałki i piszę tę jedną kartkę jakieś sześć godzin, gdyż odskakiwać muszę co chwila, bo kupa, bo płacz, bo mleko, bo coś tam i do tego jeszcze burdel w mieszkaniu i kot zazdrosny porzygał się właśnie ostentacyjnie na środku pokoju. Rokendrol, nie ma co...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jaaaapierniczeeeee..... ale tekst - zajeb....sty :D

 

tego wcześniej nie czytałam .... ale oglądałam wywiad z nią u Wojewódzkiego - też leciały teksty typu roklapucha i suty stawają .... :lol: .... baba nieziemska , tylko dała d.... nagrywając ostatnią płytę ... się sama pogrążyła.... :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

trafiło mi się żywe dziecko które jak ma 3 tygodnie to nie śpi 10 godz.

 

Problemu z emocjami nie bagatelizuj. A tak na szybko, to dobrze by było, gdyby włączyło ci się wdupiemanie w stosunku do gotowania sprzątania i tego wszystkiego co nie jest absolutnie konieczne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

popłakałam się ze śmiechu :lol: :lol: :lol: :lol:

ale taka jest prawda przeżylam to cztery razy ................. jak to zrobiłam sama nie wiem :roll:

Ja trzy... Pierwszy był najgorszy... Przy drugiej córce to się zastanawiałam czy aby nie chora, bo spała, jadła 10-15 min a nie całymi godzinami/dniami/tygodniami jak jej starsza siostra.

Nawet bliźniaczki tak mi nie dały po garach jak najstarsza.

Ale co fakt - to fakt. Teraz to się opowiada z uśmiechem na ustach prawie jako anegdotę rodzinną, jak to Ewa (czyli najstarsza) potrafiła się drzeć jak tylko w paszczy cyca nie było.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

popłakałam się ze śmiechu :lol: :lol: :lol: :lol:

ale taka jest prawda przeżylam to cztery razy ................. jak to zrobiłam sama nie wiem :roll:

Ja trzy... Pierwszy był najgorszy... Przy drugiej córce to się zastanawiałam czy aby nie chora, bo spała, jadła 10-15 min a nie całymi godzinami/dniami/tygodniami jak jej starsza siostra.

Nawet bliźniaczki tak mi nie dały po garach jak najstarsza.

Ale co fakt - to fakt. Teraz to się opowiada z uśmiechem na ustach prawie jako anegdotę rodzinną, jak to Ewa (czyli najstarsza) potrafiła się drzeć jak tylko w paszczy cyca nie było.

 

i pewnie jeszcze się nasłuchalaś że mleko masz taaaakie cieniutkie że się Ewa nie najada :lol: :lol: :lol:

wiem teraz to możemy się smiac ale mlodej mamie wcale do smiechu nie jest, ma raczej poczucie rozpaczy połączene z mega wkurzeniem - zabójcza mieszanka dla niej i otoczenia na szczeście dzieci rosną i chociaż na początku wydaje się że nigdy to nie nastapi opuszczają rodzinne gniazdo ............. a wtedy to już trzeba im tylko naszych pełnych portfeli do szczęscia :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

i pewnie jeszcze się nasłuchalaś że mleko masz taaaakie cieniutkie że się Ewa nie najada :lol: :lol: :lol:

Aaa nieee... Znaczy nie słyszałam, że cieniutkie...

Natomiast jak małżonek wracał z pracy, to z dziką rokoszą "rzucałam" mu Ewę na ręce - wytrzymywał z 10-15 min wrzasku i "dziobania" (czyli szukania cyca) oddawał mi ją czym prędzej w pretensją: weź ją nakarm! Ona jest głodna!! :evil: :x Miałam ochotę go zamordować :lol:

A ona była tak obżarta, że co chwilę pawik z paszczy wylatywał, więc każde kolejne przystawienie do cyca powodowało kolejne pawie... Ehhh...

PS. Wtedy to se chyba wykrakałam, bo się śmiałam, że i dwójkę bez problemu bym wykarmiła... :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mam nadzieję że ja też za jakiś czas będę się śmiać z tych moich załamań itp. myślę że to nie depresja tylko mega zmęczenie i stres. na dodatek do tej pory to ja decydowałam co będę robić a teraz mam takie małe które rządzi cały czas. wiem że na tym polega rodzicielstwo ale nadal uważam że wolałabym być facetem. nie mogę narzekać mój też przy małej wszystko zrobi ale pracuje na 12 godzinne zmiany łącznie z nocami i jak wyjdzie z domu o 6 to wraca o 22 więc pożytek żaden. później wiadomo musi się wyspać a ja co ja mam "tylko" dziecko.

 

może i zatęsknię za tymi tygodniami czas pokarze jak to będzie. nigdy nie chciałam mieć jedynaka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

może i zatęsknię za tymi tygodniami czas pokarze jak to będzie. nigdy nie chciałam mieć jedynaka.

 

 

zatęsknisz :)

a ... kwestia kolejnego dziecka :D - już za rok ? :)

 

tak się śmieją na porodówkach położne

każda rodząca wyzywa, że jaja facetowi poucina, a za rok wracają z kolejnym porodem :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...