Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

A może kupić zamiast budować?


Recommended Posts

mimo wielu zbiezności z Tobą różnimy się jednym. Ty masz od groma dylematów a ja wiedziałem, ze chce, że dam radę.

 

No właśnie - ja nie wiem, czy dam radę. Okaże się w razie czego w praktyce (co prawda niespecjalnie mam plan awaryjny na wypadek gdyby się okazało, że nie daję rady... :) Natomiast jestem pewny, że nie mam ochoty budować, bo mnie to nie interesuje ani nie pasjonuje, a na spędzenie czasu na budowanie poświęconego mam kilka fajniejszych sposobów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 63
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

 

Kolejna kwestia - jak pogodziliście pracę zawodową z tymi dwoma, trzema latami budowy? Bo ja, kiedy wracam po 8-10h (plus dojazd) do domu, to jestem co najmniej wypompowany.

 

Odniosę sie tylko do tego bo...mam wrażenie, że nie masz ochoty na samodzielne budowanie i czego byś nie przeczytał na forum to będziesz zwolennikiem kupna gotowca - nie można chyba takiej inwestycji robić wbrew sobie i się katować więc poszukaj dobrego i uczciwego developera i kupuj. Pewnie nie wszyscy developerzy to "złodzieje" a nie wszystkie domy budowane gospodarczo są idealne.

 

U mnie budowa trwała dwa lata od pierwszej łapaty do zamieszkania.

 

Po pierwsze działka. Jezeli budowa to warunek był taki, że działka musiała być maxymalnie 15-20 minut jazdy od naszego obecnego mieszkania oraz mieszkań rodziców (pomoc przy dzieciach). Odpadły więc problemy z jazdą godzinkę na budowę i godzinkę powrotu. Zatrudniłem prawidzwego KB - nie figuranta stemplownika. Była na budowie codziennie. Jezeli działo się coś ważnego (fundamenty, zalewanie, zageszczanie, strop...) byłem na budowie przed pracą (6 rano), czasem spóźniałem się do roboty, czasem wypadłem w trakcie. Na budowie w formie straszaka nadzoru pojawiał się mój ojciec pracujący w okolicy. W najważniejszych momentach brałem dzień wolnego. Prosto po pracy codzień na budowę - byłem tam codziennie o 18-tej. Ekipa w lato była do 19-20. Był czas na rozmowę. Soboty prawie wszystkie, prawie całe na budowie z ekipą.

 

Wykończeniówka.

Aby zaoszczedzić - częśc prac (KG, ocieplenie, taras i tysięce pierdułek) robiłem z bratem, ojcem i teściem. 5 dni w tygodniu po pracy od 18.30 do 21.30 byłem na budowie. Soboty od 8 do 15. Tak jakieś 10mc. Później jak było cięzej robiłem sobie dzień wolnego od budowy. Płytki w garażu i jakies duperele kładę sobie jeszcze dziś w ramach hobby (lubię majsterkować)

 

Tak jak Ty byłem wypompowany po pracy i jeszcze waliłem na budowę (ojciec, teść i brat też pracują zawodoww)- ale przynajmniej na samym poczatku traktowałem to jak hobby, pasję, było dużo satysfakcji...później jak mi się rzygac chciało i wata właziła w oczy to szło siłą rozpęd, póxniej się zmuszałem, póxniej zona mi kazała :wink: .

 

A dzisiaj sobie mieszkam... :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Honzik - jeżeli uważasz, że nie masz ochoty samemu budować domu, nie masz czasu, siły i odpowiednich zdolności to najlepszym rozwiązaniem będzie kupno dom gotowego.

 

Prawie wszyscy uważają, że budując dom samemu wykona się go bardzo dobrze. Tylko jak się przejrzy forum to połowę zajmują rozpaczliwe posty o cieknących kominach, popękanych wylewkach, odpadających tynkach, niedogrzanych pomieszczeniach czy wilgoci na ścianch.

 

Jak napisałem w poprzednim poście: jeszcze parę lat temu "opłacało" się samemu budować dom, obecnie już coraz mniej. Może spróbuj wziąć firmę która postawi Tobie gotowy dom od A do Z. Jeżeli masz wystarczające środki finansowe, to obecny kryzys tylko sprzyja takiemu rozwiązaniu.

 

Wybierz nieduży, prosty, nieskomplikowany dom, kup go, przeprowadź się i po prostu mieszkaj.

 

Ja swój dom najchętniej już bym sprzedał, kupił jakiś gotowy, nieduży, miły i przytulny domek, zamieszkał w nim i zaczął normalnie żyć.

Już mi sie rzygać chce jak patrzę na te gładzie, cekole, farby, kleje,kafle, płytki i całą reszte.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawie wszyscy uważają, że budując dom samemu wykona się go bardzo dobrze. Tylko jak się przejrzy forum to połowę zajmują rozpaczliwe posty o cieknących kominach, popękanych wylewkach, odpadających tynkach, niedogrzanych pomieszczeniach czy wilgoci na ścianch.

 

A myślisz że czemu ludzie sprzedają domy? Pewnych niedoróbek prawie nie da się naprawić (np skopane izolacje) albo ich naprawa jest bardzo kosztowna.

 

Ja jeszcze nie skończyłem swojej budowy a już mam "pomysła" na budowę innego domku. Choć ten co buduję wydaje mi się prawie idealny. Jeżeli jednak będę budował kiedyś kolejny dom ( hehehehehehe ) to będzie w nim sporo rzeczy inaczej zrobionych.

 

I jeszcze jedno. Jak ktoś już przed budowa ma lenia to niech się wogóle nie zabiera za samodzielną budowę bo tego nie widzę. Ja przez ostatnie 2 lata pracuję na budowie przez wszystkie soboty z wyjątkiem świąt, wesela siostry żony i 2 tygodniowch wyjazdów urlopowych. Ponadto często po pracy + niekiedy w niedzielę. W maju tego roku wylądowałem na pogotowiu i wieźli mnie na sygnale do szpitala - przyczyna: zmęczenie materiału...Musiałem sobie zrobić miesiąc przerwy. Tak, że jak ktoś nie ma silnej motywacji i woli na prawie własnoręcznie wybudowany dom to niech sobie odpuści bo raczej i tak nie podoła...

 

Co do własnoręcznie wykonanych bubli... wolę sam coś niechcący spi..olić niż zapłacić za coś co spie...olił ktoś inny. Przynajmniej wiem gdzie może być potencjalny problem lub na bieżąco jestem w stanie poprawić jakieś niedoróbki, Bo one zawsze są tyle że mi chce się je naprawić w trakcie budowy a "fachowiec" by je tylko ukrył żeby ich nie było widać.

 

Przykład. Instalatorzy CO (jedna z nielicznych ekip która była u mnie na budowie) - mieli położyć rurki miedziane do kolektorów słonecznych żebym kiedyś mógł (jak mi przyjdzie ochota takowe sobie założyć bez demolowania połowy domu). Zaczęli kłaść. Pytam się ich dlaczego lutują tak jak resztę instalacji a nie na twardy lut? Oni: że tak robią zawsze i nie ma dyskusji.... :o No to ja za telefon do ich szefa i mówię że mają zrobić to na lut twardy bo tak sobie życzę. - teraz te rurki są już pod posadzką (polutowane tak jak chciałem) i ich nie widać... nie widać jak są polutowane tylko kawałek w kotłowni.

Albo przecięli mi kabelki od alarmu fleksem przy podkuwaniu ściany żeby zrobić podejście do grzejnika, choć dostali zdjęcia gdzie lecą kable... Jak je naprawili? Ano postarali się i "ładnie" je poskręcali i zaizolowali taśmą. Tylko mnie takie połączenie nie satysfakcjonuje bo nie chce mieć fałszywych alarmów na tej linii za kilka lat jak te skręcone styki się utlenią. Rozebrałem ich partaninę i polutowałem te kabelki.

 

Mógłbym tak dalej opowiadać o kreatywności fachowców.Ale po co? Ci co budują sami to znają ze swojego podwórka a ci co nie budowali i tak dalej będą wierzyć, że fachowcy zrobią lepiej...

:roll: ufffff koniec ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Honzik - jeżeli uważasz, że nie masz ochoty samemu budować domu, nie masz czasu, siły i odpowiednich zdolności to najlepszym rozwiązaniem będzie kupno dom gotowego.

Prawie wszyscy uważają, że budując dom samemu wykona się go bardzo dobrze. Tylko jak się przejrzy forum to połowę zajmują rozpaczliwe posty o cieknących kominach, popękanych wylewkach, odpadających tynkach, niedogrzanych pomieszczeniach czy wilgoci na ścianch.

Jak napisałem w poprzednim poście: jeszcze parę lat temu "opłacało" się samemu budować dom, obecnie już coraz mniej. Może spróbuj wziąć firmę która postawi Tobie gotowy dom od A do Z. Jeżeli masz wystarczające środki finansowe, to obecny kryzys tylko sprzyja takiemu rozwiązaniu..

 

 

Zastanawia mnie dlaczego merytorycznie nie wypowiadasz się na wypowiedzi kontr- rozmówców?

Stawiasz tezy - bez merytorycznej argumentacji.

Co do usterek przejrzyj net - znajdziesz tysiące fuszerek w dziełach developerów.

Co do opłacania się - swój domek dałem do wyceny generalnemu wykonawcy - wyliczył stan developerski 400 tysięcy, wybudowałem za 20% mniej do stanu pozwalającego na mieszkanie z parametrami/materiałami znacznie lepszymi np: okna kolorowe trójszybowe z roletami (a nie biały standard), ocieplenia poddasza 25 cm welny a nie 15, pełne deskowanie a nie membrana itp itd...Jak dojdę do 400 tysięcy to będe miał wszystko pod klucz z umeblowaniem :-)

Ja wiem że facet i tak kogoś tam złapie - 2-3 nowe budowy rocznie i żyje jak pączek w maśle :-)

 

Ciekawe czy tak jest w innych branżach i zawodach a najciekawsze to, czy jak Wasz przełozony czy szef nie pilnuje Was w pracy i nie kontroluje, to czy macie tendencje to takich nieuczciwych praktyk.

 

No to ci się przyznam - pracowałem w latach 90 firmie sp zoo - która już nie istnieje - zasada tej firmy była prosta sprzedać i wyciągnąć max kasy z klienta. A taki szary pracownik jak ja miał proste zadanie - im więcej przychody wypracujesz tym więcej zarobisz.

 

Kolejna kwestia - jak pogodziliście pracę zawodową z tymi dwoma, trzema latami budowy? Bo ja, kiedy wracam po 8-10h (plus dojazd) do domu, to jestem co najmniej wypompowany. Czasem mam wszystkiego dość, a czasem jestem w stanie tylko iść spać. W te dni, kiedy mam jeszcze na coś ochotę, realizuję któreś z moich hobby, dzięki którym cieszę się życiem. Niespecjalnie widzę nadzorowanie budowy w tym kontekście - jeśli się tym zacznę dodatkowo zajmować, to jestem pewny, że będę tylko pracował, jeździł na budowę, jadł, sr...ł i spał.

 

Po pierwsze budowa 20 minut autem, godzinkę z hakiem rowerem od starego miejsca zamieszkania :-)

Po drugie pomimo ze wiedy budowlanej nie mam to fajnie było popracować - a od spraw merytorycznych KB pojawiający się na budowie niespodziewanie.

Podczas całej budowy parę dni urlopu poszło na jezdzenie po hurtowniach i urzędach - email to jeszcze nie standard u niektórych :-) Ale potem już przez telefon stałego klienta obsługiwali w ciemno - typu towar na budowie zapłata w sobotę (często wyprawa rowerkiem by nie tracić przyjemności):-)

Sytuacja krytyczna gdy musiałem się urwać z pracy i ściągać KB bo były perturbacje wynikające z błędu w projekcie i ekipa murarska rozłożyła łapy zdarzyła się raz.

Reasumując jeszcze trochę mam do zrobienia - uporządkowanie i zagospodarowanie działki, wykończenie stryszku i myślę że latem zacznę nadrabiać straty ostatnich dwóch sezonów w rowerowaniu - myślę ze sobie odbije spadek rocznego kilometrażu do 6000 km z nawiązką - buszując po okolicznych trasach :-)

 

 

pozdrawiam

Pawlok

 

PS: aczkolwiek układanie wełny na poddaszu to była najgorsza robota jaką w życiu robiłem - gryzie i dusi....a żem alergik to cierpiałem na maxa...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Jak kupisz "gotowca" to nie wiesz co w nim tak naprawdę jest.

 

Mylisz się!

Dokładnie wiadomo co tam jest:

1. Fundament lany bezpośrednio do gruntu. Oczywiście bez zadnego ocieplenia.

2. W instalacji elektrycznej przewody tylko 1,5mm2

3. Poddasze ociepolone 15cm wełny. Bez paroizolacji bo to dodatkowe 1,5 zł/m2. Dla dewelopera kwota nie do przejścia.

4. Okna będą. Nie wiadomo jak długo sprawne.

 

I wiele innych :wink:

 

Czyli byle co, a w zasadzie byle było

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja dodam tylko, że budowa systemem gospodarczym nie zawsze oznacza samodzielne prace budowlane (nie każdy ma do tego smykałkę i czas).

 

Jeżeli ktoś przez godzinę zarabia więcej niż robotnicy budowlani lub instalatorzy to średnio kalkuluje mu się poświęcanie czasu na pracę "u siebie". Lepiej te prace powierzyć fachowcom a samemu zająć się tym na czym się zna.

 

Budowa systemem gospodarczym to również model w którym sami "prowadzimy budowę" biorąc na siebie np.

- organizowanie i umawianie ekip,

- logistykę kolejności prac,

- doglądanie prac i odbiory (wspólnie z kierownikem budowy),

- negocjowanie cen i zamawianie dostaw,

- wybieranie rozwiązań i planowanie,

- pilnowanie harmonogramu,

- zapewnienie finansowania

itp.

 

Moje i rodziny zaangażowanie "fizyczne" w budowe wynikało głównie z powodów (1) "logistycznych" (nie zdążyłem na czas zorganizować ekipy), (2) "błahostkowych" (czyli za małe lub za głupie żeby specjalnie kogoś szukać do takiej roboty) albo (3) "ambicjonalnych" (jak mam komuś płacić albo tłumaczyć o co mi chodzi to sam sobię zrobię ;-) i sprowadziło się do:

 

- układania folii pod posadzki (1),

- układanie styropianu pod posadzki (1),

- sporadyczne sprzatanie (większość fachowców sprzątała po sobie) (2),

- załadowanie kontenerów gruzem i śmieciami (1),

- zaszpachlowanie ścian przed malowaniem (1),

- malowanie (1),

- zmontowanie zabudowy kuchennej z Ikea (3),

- mocowanie karniszy (2),

- wieszanie lamp i żyrandoli (2),

- montowanie mebli (2),

- podłączanie sieci komputerowej i anten (3),

- jakieś drobne przeróbki i poprawki już po zamieszkaniu (2).

 

Nic przerażającego. Nic wymagającego. Ale za to dające dużo satysfakcji.

 

Przed budową na pewno odważyłbym się kupić gotowy dom (nawet rozważałem ten scenariusz) - nowy albo do remontu.

 

Po budowie nie zdecydowałbym się na zakup gotowca lub budowę "developerską".

 

Z całą tą świadomością z jaką ilością elementów mamy do czynienia, możliwościami wyboru, rozpiętościami cenowymi pomiędzy dostępnymi technologiami, jakością materiałów i rozwiązaniami oraz polem do nadużyć lub zatuszowania fuszery...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czy nie przepłacę okrutnie

 

Jesteś leń i nie powiem jaki, chociaż jest taki odpowiedni przymiotnik. Siedzisz sobie przed kompem i prostej kalkulacji nie chce Ci się zrobić. To ja Ci powiem i zrobię to tylko na podstawie Twoich rozterek. Odpowiedz. Na ile wycenisz dwa lata ( albo więcej ), swojej późnej już, ale jednak - młodości? Tyle właśnie będziesz musiał przepłacić.

 

Jeśli natomiast prostej kalkulacji nie potrafisz zrobić, to przepraszam za lenia. W tym wypadku jednak wybij sobie dom z głowy, bo Cię wykończy. :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

około 2 lata temu też zastanawialiśmy się, czy budować czy kupować . Decyzję podjęliśmy dość szybko - budować. Nie kierowały nami emocje tylko nasze realne potrzeby i mozliwości finansowe. Kupowanie odpadło bo:

1) nie chciałam kupować od kogoś, bo nie chciałam mieszkać w domu, w którym ktoś już mieszkał i urządził po swojemu,

2) tylko jeden deweloper we Wrocławiu i okolicach miał projekt, który teoretycznie spełniał nasze wymogi tj. 6 pokoi (z salonem). Ten jeden miał jednak już wyprzedane domki, nie było domków z podwójnym garażem

3) kupno od dewelopera byłoby w naszej ocenie droższe o ok. 100-200 tys., a kupione do wykończenia, czyli o kolejne 100-200 tys. Dla przykładu domki w wiosce pod Wrocławiem na działce 8 arowej pow. ok. 150m3 kosztowały w stanie deweloperskim ok. 800 000 zł. Na mniejszej działce ok. 700 000 zł. Koleżanka kupiła skrajną szeregówkę we Wrocławiu w stanie deweloperskim, niecałe 6 ar, ok. 150-160 m2 za 950 000 zł.

4) kwestie energooszczędnego domu są raczej deweloperom obce, nie wspominając np. o wentylacji mechanicznej

5) nie chciałam, aby dookoła mojego domu było 15 identycznych.

 

 

Uznaliśmy, że budowa musi wyjść taniej (zaznaczam jednak, że nie robiliśmy specjalnych kosztorysów), a przynajmniej będzie wszystko zrobione pod nas. Honzik napisał, że godzi się na to, że może nie być idealnie. Moim zdaniem, przy takich kwotach jak wyżej, szlag by mnie trafił, jakby nie było chociaż bliskie ideałowi.

Zaznaczam, że nie mamy żadnych budowlańców zawodowych ani samozwańczych w rodzinie. Jesteśmy we Wrocławiu sami z dzieckiem, więc zawsze jedna osoba musi się nim zająć. Nie mamy zadnych wujków, szwagrów, braci, teściów, ojców, znajomych mających czas, którzy nam pomogą chociaż poprzez przypilnowanie wykonawców, jak też innych, którzy po znajomosci zrobią coś taniej lub za darmo. Nie mamy żadnych znajomych źródeł materiałów. Nie mamy pojęcia o budowaniu i jest małe prawdopodobieństwo, abyśmy potrafili zrobić coś bardziej skomplikowanego niż położenie na podłodze styropianu. Chęci mogą bowiem nie wystarczyć, chociaż mnie, aż rwie, żeby coś samemu zrobić. Na razie tylko szukam w necie niskich cen, pomysłów itp.

Dokonaliśmy pewnego wyboru i na razie nie żałujemy - fakt, że jesteśmy na samym początku i dalej może być różnie i pewnie będzie. Jestem jednak pełna optymizmu. Teraz czasami nocami muszę pracować, bo dnia mi za mało, ale myślę, ża jak się zacznie budowa, to trzeba będzie się lepiej zorganizować. Ze względu na zawód i charakter pewnie ja będę większość rzeczy organizować, co też nie będzie łatwe, bo do kobiet przy budowie podchodzi się z pobłażliwością. Już przy zwykłej wycenie okien pan powiedział mi, żebym przyszła z mężem, bo nie będziemy wchodzic w szczegóły, jak nie ma osoby, która bedzie podejmowac decyzje. Motywacji dodaje nam projekt idelnie pod nas skrojony. Także to forum i dzienniki np. Nadiaart i Netbeta, którzy w ogóle budują sami. Czytanie forum i czasopism budowlanych stało się moim sposobem na quality time - z własnej nieprzymuszonej woli, a może i jest już obsesją ;). Nie podjęliśmy jeszcze decyzji, czy będziemy budować tzw. systemem gospodarczym czy weżmiemy generalnego wykonawcę, jeśli nie na całość, to chociaż na ssz, instalacje i wykończenie. Systemem gospodarczym pewnie taniej, ale może nie starczyć czasu na dopilnowanie i organizację wszystkiego. Korzystniej może więc dać pracować i organizować tym, co się na tym znają. Będziemy na pewno stawiac na porządnego realnego kierownika budowy. Będzie tańszy niż nasz czas poswięcony na dogladanie. Na dom trzeba przecież też zarobić. Mamy dostać kosztorys, więc będziemy mieć jakieś wytyczne, jeśli chodzi o koszty.

 

Pokazany np. na początku domek, chociaż spełniałby nasze warunki "zawartości" to jest z zewnątrz kompletnie nie w naszym typie, wystrój jeszcze bardziej na nie - co oznaczałoby dziesiątki tysięcy we własne wykończenie, w tej cenie spokojnie wybuduje się samemu. Jedyny plus to duża działka. Plusem jest też szybkie wprowadzenie, ale z tym też może być różnie - sprzedawca chce np. jeszcze trochę pomieszkać, jest np. obciązony hipoteką, więc uporządkowanie tych spraw też potrwa, kredyt i tak trzeba załatwić, trzeba dopilnować wymeldowania, przekazania, sprawdzenia stanu budynku itp itd. Teraz, jak ma się do dyspozycji środki finansowe i zamówioną ekipę, to w rok też można wszystko zrobić (znajomi wprowadzili się po 10 mies., ale nie mieli jeszcze zrobionego tzw. obejścia).

 

Decyzja budowa czy kupować zalezy więc od własnych potrzeb, oczekiwań, chęci i determinacji. I tyle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanawia mnie jedna sprawa - niemal wszyscy uważacie, że domy z drugiej ręki, jak i te od developerów, to po prostu same niedoróbki, ledwo zza nich widać dom :)

Po wybudowaniu własnego domu mogę z dużą dozą prawdopodobieństwa określić na prawie dowolnym etapie budowy czy to "deweloperka" czy też nie. Jeśli masz mało czasu i ograniczysz się tylko do logistyki to budowa Cię nie zabije. Potrzebny jest dobry KB który na telefon wpadnie na budowę i jak trzeba to przetrzepie ekipę :). Widziałem budowę z generalnym wykonawcą, na drugi dzień po wykopaniu dziury pojawiła się woda. Włożyli jako izolację folię budowlaną (0,2) - wykonawca nazwał to "izolacją wannową". Ekipa na budowie uczyła się dopiero murować i mieszać zaprawę w betoniarce! A im dalej tym było gorzej... Parę domów dalej próbowali wylać ławy bez zbrojenia - na szczęście ktoś się chyba wystraszył i koniec końców kręcili zbrojenie (a gruszki z betonem sobie stały i czekały aż skończą). Domek był na sprzedaż.

Kolejna kwestia - jak pogodziliście pracę zawodową z tymi dwoma, trzema latami budowy?

Było ciężko, dwa lata zero urlopu, zero hobby. Mam taką pracę że dużo jestem w terenie - pojawiałem się znienacka. Pozatym standard - codziennie po pracy, soboty, nieraz niedziele i cały urlop to budowa. Ale dużo robiłem sam a to wymaga czasu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 lata budowy??? Odbudowujesz Zamek Królewski?

 

U mnie rok i miesiąc. A mozna było ze dwa miesiące krócej ale logistyka pracy zawiodła. Główny problem to zgrać terminy wykonawców jeśli nie masz wykonawcy generalnego.

 

Przez ten rok - zero uropów. Trochę zmeczony też jestem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 lata budowy??? Odbudowujesz Zamek Królewski?

 

U mnie rok i miesiąc. A mozna było ze dwa miesiące krócej ale logistyka pracy zawiodła. Główny problem to zgrać terminy wykonawców jeśli nie masz wykonawcy generalnego.

 

jak "budujesz" ekipami to można w rok - ale zrób to samo w pojedynkę albo z pomocnikiem po 8h pracy... :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie system gospodarczy kiedyś oznaczał, że sam bierzesz łopatę i zasuwasz na budowie. Dopiero przy składaniu wniosku do banku o kredyt dowiedziałam się że buduje systemem gospodarczym ;).

 

Znalazłam firmę budowlaną która mi wybudowała dom do stanu surowego otwartego, właściwie nawet więcej, bo zrobili elewacje i postawili ścianki działowe. Później elektryk, hydraulik, panowie od posadzek, panowie od ocieplenia poddasza i suchej zabudowy, kafli, układania podłóg, montażu urządzeń sanitarnych, pan od mebli kuchennych.

W sumie moja praca na budowę ograniczała się do posprzątania na tip top po poszczególnych etapach, chociaż wszyscy mówili że niepotrzebnie odkurzam posadzki z pyłu przed kolejnymi wylewkami, i obecnie malujemy sami.

 

Buduje się długo jak na dzisiejsze standardy, bo już 2 lata, nie mamy parcia, bo mamy gdzie mieszkać, ale już się zawzięłam i obiecałam sobie że w maju przeprowadzka, chociaż znajomi się dziwią, że już nie mieszkamy i opierd... nas że jesteśmy za wygodni ;)

 

Na budowę w trakcie intensywnych prac byłam codziennie, praktycznie cały urlop wykorzystałam na budowę, np przy montażu okiem, drzwi, bramy, wylewkach, itp.

 

Czy wszystko jest zrobione bez wad ... nie, ale nie ma rażących błędów, z perspektywy czasu widzę że większość to pierdołki których się czepiałam.

 

Czy kupiłabym gotowy dom??? Nie wiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czytam i czytam i widze nieskonczone morze wypowiedzi ;) wniosek z tego taki ze kazdy ma mózg i musi z niego korzystać w sposób bardzo zaawansowany lub jedynie pobieżny...róbta co chceta..

 

Nasza decyzja...będziemy budowac, chociaz dziewczyna chciala kupic mieszkanie ale w koncu ja i rodzice przekonalismy ja do + własnego domu. Nie bede przytaczał argumentow bo te powiazane sa z praca mozgowia, a kazdy ma tam co innego ;)

 

Działkę z narzeczoną już wybraliśmy i podpisalismy umowe przedwstepna, w tej samej małej miejscowości mieszkaja nasi rodzice wiec problem nadzoru budowy, opieki nad dziecmi i pozyskiwania zaufanych znajomych odpada ;)

 

Bedziemy budowac..pojecia o tym nie mam bo siedzialem w podrecznikach psychologii a nie budowlanych....ale rodzice zaoferowali pomoc.

 

Mamy o tyle dobrze ze moj ociec sam budowal swoj dom (ze swoim ojcem), wiec sporo wiedzy ma (trzeba bedzie ja pewnie troche zaktualizowac), a drugi ojciec tez ciagle cos buduje, co prawda nie sam (ma ekipy) ale dzieki temu orientuje się o co chodzi i jak co zrobic, zeby bylo dobrze.

 

Dlatego prawdopodobnie pojdziemy w strone wynajecia poszczegolnych ekip (polecanych przez forum muratora i znajomych ktorzy buduja sie w okolicy) i w ten sposob doprowadzimy do stanu surowego zamknietego. Pracami wykonczeniowymi natomiast zajmę się ja z ojcem.

 

Jestesmy dopiero na poczatku dluuugiej drogi.. z pewnoscia nasza wiedza wciaz jest ograniczona..... ale decyzja zapadla.

 

I ja z tego naprawde sie ciesze... Najblizsze 2 lata bede spedzal na czytaniu poradnika majstra budowlanego, czytaniu tegoz forum i oczywiscie przebywaniu na budowie ... ale dzieki temu bede mial przynajmniej pojecie na czym stoje..gdzie biegna kable.. jaka rurka za co odpowiada, gdzie moge wiercic dziure w scianie i wiele wiele innych rzeczy. Jednym slowem...bede czuł się jak u siebie w domu!

 

Mysle ze takie doswiadczenie zyciowe zwiazane z budowa jest czyms bezcennym..potwierdza to nawet psychologia mówiąca o czymś co jest tak oczywiste ze niektorzy o tym zapominają, a mianowicie:

 

im więcej trudu, zaangażowania kosztowalo nas zdobycie czegoś, tym bardziej to szanujemy i doceniamy

 

tym naukowowym twierdzeniem zakoncze i jednoczesnie gratuluje budujacym!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

im więcej trudu, zaangażowania kosztowalo nas zdobycie czegoś, tym bardziej to szanujemy i doceniamy

 

No niby tak ale...

 

Sam w tym watku wypowiadam się jako zwolennik budowy w trybie gospodarczym ale dla mnie dom to było wyzwanie życia, życiowa inwestycja (syn, dom drzewo i takie tam). Kasy zabrakło więc wkład własny wyrażony roboczogodzinami musiał być olbrzymi. I jak tak sobie patrzę na to co zrobiłem tymi ręcami to mnie duma rozpiera. Ale mam też takich kumpli co się w głowę pukają i wolą gotowca i nie podzielają mojej dumy jak patrzą na zabudowę mojego poddasza na ten przykład. Poprostu niektórzy traktują dom jak lodówkę, odkurzacz, samochód. Czyli jak przedmiot uzytkowy. Miejsce gdzie śpią, odpoczywają. Jutro mogą go sprzedać, zmienić go na inny, przeprowadzić się, są mobilni. Po cholerę więc się denerwować i angażować. Są tacy co nie lubią majstrów, kierbudów, robotników, brudu - całego tego syfu. Chcą wejśc jak kaloryfery już wiszą i mają w dupie czy dobrze zagęszczono im piasek. Wolą robić zdjęcia z plaży niż zdjęcia zbrojenia i podciągów. I dla takich ludzi są developerzy.

 

A prawda jak zwykle jest po srodku bo i developer może wybudować poprawnie - a ekipa Pana Kazia co nam gospodarczo muruje może spiermandolić wszystko dokumentnie. A tak zupełnie na marginesie naszą polecaną ekipę Pana Zenka co z niego byliśmy super zadowoleni jak był pilonowany - może zatrudnić developer i będzie szybko szybko i ten sam Pan Zenek spiermandoli wszystko dokumentnie miejscowośc dalej.

 

No i autor watku może tak chce na gotowo (wejśc jak kolorek na ścianie już będzie). Zasadniczo zadał pytanie ale chyba raczej dla uspokojenia sumienia....bo budować "samodzielnie" nie ma ochoty.

 

Ja osobiście z doświadczenia własnej budowy powtórzę, że przy ewentualnej następnej budowie znowu zrobiłbym to "gospodarczo". Nawet śpiąc na kasie wziąłbym 90% tych samych ekip, wyeliminował jedynie tyle wkładu własnej pracy - i budowałbym bez developera.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Można kupić...

Tyle, że to mało prawdopodobne, aby się udało zrobić to uczciwie!

 

Jak widzisz to, na co patrzysz - to dopatrzysz się w proponowanym Tobie obiekcie tylu niedoróbek i błędów wymagających poprawki, że jego cena budowana na nieświadomości takiego jego stanu - jest astronomiczna!

Nie akceptujesz jej.

Zbywca mniej nie weźmie, bo następny po Tobie taki wnikliwy nie będzie i zapłaci ile zażądali!

 

W efekcie - uczciwie - nie kupisz!

 

Stan odwrotny, teoretycznie możliwy, raczej nie występuje.

(chodzi o to, że żądają groszy za bardzo dobry towar)

Adam M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mimo ze budowa kosztuje mnie mnostwo czasu, sil, nerwow oraz wyrzeczen zawodowych to i tak jest to jeden z najwazniejszych projektow jakie realizowalem... i w dodatku robie go dla moich najblizszych... pewnie ze moglbym oszczedzic sobie 2 lata ciezkiej pracy koncepcyjno-organizacyjnej (nigdy w zyciu, poza 2 dzieciakow, samemu nic nie zrobilem :) jednak uwazam ze budowa to na prawde niezla przygoda :) moze patrze przez rozowe okolary, bo na razie nic wielkiego sie nie zrypalo, ale strasznie mnie zmienila (zdecydowanie na plus)

 

patrzac na ceny domkow podwarszawskich, to chyba wyladowalbym w jakims duzym mieszkaniu albo segmencie... czyli czyms prawie tak dobrym jak dom, a z drugiej strony tak bardzo roznym od wlasnego domku :)

 

co do kwesti finansowych, to kupowanie domu na rynku wtornym jest wg mnie duza loteria, szczegolnie gdy poluje sie na "okazje"... znajomy kupil polowke duzego blizniaka po Koreanczykach i ciagle chalupe remontuje... wywalil juz wszystkie instalacje bo ciagle mu sie cus "dymilo ze scian" :)

 

rozgladalem sie rowniez za domkiem budowanym przez firme na mojej dzialce... no coz, roznica cenowa gigantyczna... (ok 50% wiecej, z tym ze ja "gospodarczo" uzywam lepszych materialow)... w koncu ktos musi zarobic na terenowe wypasione bryki dla wlascicieli tych firm (ze ja nie mam jaj zeby firme otworzyc! :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

budowałem dom z pomocą pierwszego męża mojej pierwszej zony :)

Było nas dwóch, od początku, do końca budowy. Na niej dopiero uczyłem się budowania z Muratorem w ręku a i tak mam pełną świadomość popełnionych błędów.

No i chyba w tym jest sedno.

Kupując dom tej świadomości nie masz i tak naprawdę jest to loteria - albo masz i mieszkasz i jest wszystko OK albo kupiłeś skarbonkę tyle tylko ze bez dna bo co chwila "kwiatki" wychodzą.

Zapowiada się kolejna własną budowa i mimo iż wychodzi z szacunków ze za te same pieniądze mogę kupić już gotowa chałupę wiem ze będę ja znów budował sam. Nauczony błędami popełnionymi za pierwszym razem teraz wszystko sobie dokładnie planuje, od rozmieszczenia pomieszczeń po duperele jak np. rozmieszczenie gniazdek do głośników :p

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kupić czy budować?

Jeżeli ktoś ma sporo kasy to kupić a najlepiej zapłacić firmie za zbudowanie domu do wprowadzenia w przeciągu 0,5 roku. Jeżeli kogoś nie stać a nie ma lewych rączek (a takich nie brakuje) i pracy fizycznej się nie boi i do tego zdobędzie potrzebną wiedzę to budować systemem gospodarczym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...