kuleczka 03.03.2010 10:48 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Marca 2010 aha, to niech zostanie z tą wagą. To dużo zdrowsze, faktycznie. Racer, cofnij się łaskawie 4 posty do góry Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jagoda555 03.03.2010 12:07 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Marca 2010 Wiater może niepotrzebnie tak się katujesz. Mój mąż od dwóch tygodni stosuje dietę dunkana i schudł już 10 kg. Waga do zrzucenia podobna do Twojej ale nie głoduje. Trzeba tylko pilnować dozwolonych produktów i dużo wody pić. Przejrzyj co napisał wyżej racer Trzymam kciuki. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
wiaterwiater 03.03.2010 12:55 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Marca 2010 niepotrzebnie tak się katujesz Ależ ja w ogóle się nie katuję. Po prostu mniej jem. Dużo mniej. W zasadzie bardzo dużo mniej. Tak naprawdę rzuciłem jedzenie. Nie do końca, ale w porównaniu z tym co do tej pory w siebie wrzucałem, to jednak rzuciłem. A teraz objadam się czwartym korniszonem. Jest świetny. Szczuje mnie trochę ten słoik. No i zapijam te ogórki kawą. Naturalną, bez śmietany i cukru. Tylko ja i kawa zbożowa. Aż dziwne, że tak może kawa zbożowa smakować. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
wiaterwiater 03.03.2010 22:01 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Marca 2010 Trzeci dzień na boku. Z ilością zjedzonych jabłek chyba przesadziłem. Ale małe były. Pół słoika korniszonów. Jakiś jogurt i twarożek. Kromka czerstwego chleba. Da się żyć. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
millid 04.03.2010 07:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Marca 2010 mój mąż waży dokładnie tyle co Ty a nawet kilo czy dwa więcej... i jak mu mówię żeby troszkę zrzucił to patrzy na mnie ze zdziwieniem a potem w lustro i gładząc się po brzuchu mówi "no ale powiedz, czyż nie jestem piękny" a tak na poważnie moja teściowa też tyle ważyła (przy wzroście 150 cm ) stosowała rózne diety w tym Kwaśniewskiego bleee, ale niewiele pomagały, w końcu przestała jesc chleb i ziemniaki, no i o połowę albo więcej zmniejszyła ilośc jedzenia, piła 3 litry wody, przez pierwszy tydzień było ciężko, skręcało ją z głodu ale potem spoko. A i żadnych słodyczy i alkoholu. Teraz mówi, że nie wie jak kiedyś mogła tyle jesc, a notabene wydawało jej się że je niewiele... W ok. 8 m-cy schudła do 100 kg czyli około 25kg i nawet jak sobie pozwoli na trochę więcej np. wesele, jakaś impreza itp. to potem bez problemu waga spada o ten 1 czy 2 kg co przybrała. Ale faktem jest, że teraz juz nie chudnie waga stanęła, przynajmniej na razie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Łukasz789 04.03.2010 12:12 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Marca 2010 Jabłka przynajmniej na początki mi tez bardzo pomagały , a potem jakoś coraz mniej zaczynałem jeść ich i reszty jedzenia. Aha i nie najlepiej jeść je zaraz przed snem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
racer 04.03.2010 16:13 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Marca 2010 Jabłka mają dużo fruktozy, niby owoc ale cukru tyle co w sporym kawałku czekolady. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
wiaterwiater 04.03.2010 23:22 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Marca 2010 Dzień czwarty. Na początek serdeczne podziękowania dla tych, co radzili ruchu zażywać. To zażyłem. Nie dość, że zimno, sił zero, to stan przedzawałowy jak nic sobie zafundowałem. I żadne tam forsowanie. Raptem parę dużych klocków drewna piłą łańcuchową pociąłem. Wieczorkiem, po kąpieli, stanąłem przed lustrem i co widzę? Czysta, żywa anoreksja? Albo mam omamy i mózg mnie oszukuje pokazując chudzielca po to, żebym zaczął jeść, albo fiksuję zupełnie. Tak czy inaczej, widok ten przeraził mnie na tyle, że szybciutko wrzuciłem na ruszt cztery jabłka. Nie mogę dopuścić do tych zwisów skórnych o których piszecie. Poza tym jest ok. Chyba zacząłem trawić własny tłuszczyk. Czuję ciągły głód energetyczny. Wchodząc po schodach na pięterko, tak naprawdę powłóczę nogami. No nie mam siły. Jakby mi ktoś ze cztery wory cementu na plecy wrzucił. Byle do jutra. Jeszcze jedno jabłuszko i lulu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
racer 05.03.2010 07:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Marca 2010 Na trawienie własnego chyba za szybko jeszcze. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
amadi 05.03.2010 11:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Marca 2010 Czekam na wpis... dzień piąty....dziś jadłem obierki z jabłek... resztę oddałem żonie, popijałem je sokiem z ogórków, ogórki oddałem dzieciom ... Tylko ja .....sok i ......obierki. Mniam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
wiaterwiater 05.03.2010 22:25 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Marca 2010 Czekam na wpis... dzień piąty....dziś jadłem obierki z jabłek... resztę oddałem żonie Dzień piąty. Jak zawsze. Zjadłem wszystkie obierki z jabłek i każdy ogryzek oczywiście. Resztę oddałem chłopakom. Jak zawsze. Nie będę menu opisywał, ale jakieś 1200-1300 kalorii wyszło jak nic. Już nie czuję głodu. Zupełnie. No, może nieprecyzyjnie się wyraziłem. Może tak. Moje myśli przestały przypominać kotleta schabowego. Nadal jestem głodny, ale normalnie potrafię skupić się na pracy, jeździe samochodem i takie tam. Czasami tylko, jak przechodzę obok kebabowni, to jedna noga sama skręca i wówczas się potykam. Normalka. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 06.03.2010 10:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Marca 2010 powiedz żonce, że wieczór bez bara-bara wieczorem straconym Mówiłem, ale jej szanowny małżonek w delegację dopiero za dwa tygodnie wyjeżdża. Pierwszy dzień powoli dobiega końca. Jakoś przetrwałem. 2 jabłka, zupa z mrożonki na kostce rosołowej, 3 kawy z byle jakim mlekiem bez cukru (fuj), kanapka sztuk raz. Wody do bólu. Zmysł powonienia mi się wyostrzył. Jak u psa tropiącego. Głodny idę spać i to z własnej, nieprzymuszonej woli. Rekomenduję sok pomidorowy. jest lepszy niż woda. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
wiaterwiater 07.03.2010 23:01 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Marca 2010 Tchórz ze mnie i tyle. Właśnie minął tydzień, a obiecałem co tydzień podawać wyniki, ale jakoś tak zwyczajnie po ludzku nie byłem w stanie wejść na wagę. A może jest popsuta? Dziękuję wszystkim za dobre słowo i rady. Jeszcze tylko 14 tygodni. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
wiaterwiater 08.03.2010 11:27 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Marca 2010 Tak jeszcze tytułem wyjaśnienia. 11 lat temu rzuciłem palenie. W 3 miesiące przybrałem 30 kg, ale warto było, bo nie palę i raczej już nie będę palił. Rok po rzuceniu palenia stwierdziłem, że skoro można przytyć 30kg w 3 miesiące, to można też w drugą stronę. Jak postanowiłem, tak zrobiłem. Dieta 1000 kalorii przyniosła spodziewany efekt. Waga ustabilizowała się, żadnego efektu jojo. Racjonalne żywienie, ruch itp. Ale człowiek żyje jak żyje. Latka lecą, po schodach chodzić się nie chce, że o bieganiu nie wspomnę. Dobrobycik dookoła i pokusy wszelakie. Tu człowiek skubnie, tam skubnie. W końcu jedna mała kosteczka czekolady nikogo jeszcze nie zabiła, a i kilogramów od niej nie przybędzie. Kto by tam liczył kalorie, jak karkóweczka na grillu dochodzi. I ani się obejrzysz, jak jedna kosteczka czekolady zamienia się w dwie, a mały kawałeczek karkówki w wielki kawał. A w łazience ta sama waga, dla której 100kg, czy 101kg, to dokładnie to samo, a w głowie obija się myśl, że ten 1kg, to efekt wypitych właśnie 2 piw, które za chwilę posłużą za nawóz organiczny. I czas tak sobie leci i nagle do człowieka dociera, że to już 5kg. Ale co tam! 5kg! Łatwizna, zgubiłem 30kg, to z 5kg w tydzień sobie poradzę. Nic bardziej mylnego. Każda superkrótkotrwała dietka na małą skalę, to murowany efekt jojo z dodatkowymi 2-3kg. Nie ma mocnych. Próbowałem, to wiem. I to tyle w zasadzie. Dlaczego 4 miesiące? Ponieważ jest to na tyle długi okres, żeby zgubić zbędne kilogramy i zmienić nawyki żywieniowe, ale jednocześnie, jest to na tyle krótki okres, żeby się nie zniechęcić, bo wyniki widać, co cieszy i podnosi na duchu. Tak samo, jak podnosi na duchu wygadanie się obcemu człowiekowi w pociągu. Co niniejszym czynię, traktując forum jak gościa z pociągu. Musicie mi to wybaczyć, bo jeszcze przez jakiś czas będę Was zanudzał. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
wiaterwiater 10.03.2010 01:05 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Marca 2010 Głód mnie obudził. Musiałem coś zjeść i już. No i wszedłem na wagę. Niestety. Lata już nie te, waga popsuta, a tak w ogóle, to warto zrzucać kilogramy, kiedy natura sama je stworzyła? Chyba mam kryzys wiary. Dobranoc. 121 kg. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Samuel-- 10.03.2010 09:48 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Marca 2010 No, 4kg w 10 dni to dość dużo, ale jeśli zaczynasz od dużej nadwagi to chyba ok Ale poważnie, pomyśl nad jakimiś ćwiczeniami, bo inaczej będziesz tracił mięśnie, a nie tłuszcz. Potrzebujesz zestawu ćwiczeń, które Cie nie zabiją, ale też żebyś się dzięki nim solidnie spocił. Poza tym ruch wspomaga zrzucanie kilogramów, you know Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
wiaterwiater 10.03.2010 13:00 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Marca 2010 pomyśl nad jakimiś ćwiczeniami Ano myślę, myślę. Tylko to mi pozostało. Potrzebujesz zestawu ćwiczeń, które Cie nie zabiją, ale też żebyś się dzięki nim solidnie spocił. Ależ ja mam taki zestaw ćwiczeń i wierz mi, mógłbym nawet umrzeć w trakcie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marekcmarecki 10.03.2010 22:08 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Marca 2010 Chyba mam kryzys wiary. Dobranoc. 121 kg. A przy jakim wzroście? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
wiaterwiater 12.03.2010 07:50 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Marca 2010 przy jakim wzroście? Kurdupel jestem, raptem 184cm, ale i tak współczynniki wszelakie na czerwonym polu. A wiecie, jak zarazem można być i najedzonym i głodnym? Wystarczy zjeść wiadro marchwi. I jeszcze coś. Zauważyłem, że podczas odchudzania i rzucania palenia, otoczenie zachowuje się w bardzo podobny sposób. Pamiętam, że w okresie poprzedzającym rzucanie palenia nie można było doprosić się choćby skręta. Wszyscy mieli ostatniego papieroska w paczce. Jak już rzuciłem palenie. to całe pielgrzymki za mną chodziły gotowe do częstowania papierosem. Teraz jest zupełnie tak samo. Sąsiadka z teściową na wyścigi placki pieką. Znajomi w środku tygodnia na grilla zapraszają, choć i pogoda i czas nieodpowiedni. Nawet zaległą zgrzewkę piwa dostałem. Gość od roku nie miał czasu, ale jak się tylko dowiedział, to zaraz..... Pewnie myśli, że mi w ten sposób pomaga. PS. Ktoś stwierdził, że powinienem tytuł zmienić, bo tak naprawdę, to nie rzuciłem jedzenia. Rzuciłem, rzuciłem. Jeśli na śniadanko jadłem pół bochenka chleba i dwa pączki, a teraz jem jeden malutki kawałeczek chleba i dwa jabłka, to tak naprawdę rzuciłem jedzenie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
amadi 15.03.2010 21:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Marca 2010 wiaterwiater co Cię tak wywiało? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.