Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

zupełnie odmienne wiejskie zwyczaje


Edyta Ż

Recommended Posts

Czy uwstecznia nie wiem. Argument o szkołach wiejskich może i trafny , ale nie do końca bo w większości przypadków nauczyciele wiejscy maja pasje i chcą nauczyć. Dlatego uważam ,że czasem są tam dzieci lepiej nauczeni niż w mieście. Dzieci jest znacznie mniej i nauczyciel może dotrzeć do każdego z osobna , może poświęcić mu więcej czasu. Ale muszę zwrócić uwagę na jedną rzecz we wsi do której przyjeżdżam na wakacje , pojawia się coraz częstsze zjawisko znudzenie młodzieży, bo i tam dociera ,,miastowa kultura ".Ludzie od 11-25 lat stoją pod stałymi punktami spotkań ( nie tylko pod sklepem) i pija palą , a nawet ostatnio za przeproszeniem dają sobie w żyłę, Bo nie potrafią korzystać z tego co maja mają naprawdę wiele bo:

-przez 3 miesiące( nie wiem jak w innych miesiącach) co tydzień festyn przez 2 dni ( to co z innej okazji)

-boiska za pieniądze unijne ( jestem miastowy ale takiego boiska w Krakowie nie widziałem -coś ala stadion Wisły tylko bez trybun , oświetlony wielkimi lampami , murawa ( chyba podgrzewana) ,robi piorunujące wrażenie , korty do tenisa z prawdziwego zdarzenia ( w Krakowie trzeba słono zapłacić a i tak takich nie ma a tu za darmo!!!) , boisko do kosza tez wspaniałe

-ksiądz przez całe wakacje organizuje spotkania dzieci i zajmuje im czas np. chodża po górach , chodzą na grzyby , puszcza im filmy itp.a oprócz tego organizuje turnieje piłki nożnej , tenisa itp.Aha znalazł chętnych żeby dzieci uczyli grac w tego tenisa bo nie każdy umie.

-jest dom kultury , biblioteka i są rożne sekcje muzyczna , taneczna , kulinarna itp.

No nie wiem czy w Krakowie znalazłbym tyle i to wszystko ZA DARMO!!! Pomijam tutaj fakt ,że czystsze powietrze itp.Pomijam również fakt ,że 20 km dalej jest nowy Targ, Termy Podhalańskie , Czorsztyn itp. Wiem wiem cudze chwalicie swego nie znacie. Ale ja naprawdę zapominam o Bożym świecie jak tutaj przyjeżdżam , odrywam się od wszystkiego a jestem straszny pracoholik i maniak komputerowy . ale wszystko tutaj mi przechodzi ba jestem leń i nic mi się nie chce w domu robić a tutaj robię dziennie 20km na spacerach!!

W tej wsi pojawia się coraz więcej przyjezdnych z Krakowa i nie budują oni już domów letniskowych ale całorocznych bo sprowadzają się do tej wsi bo widza co się dzieje.

Jako ciekawostkę mogę podać pewną osoby które spotkałem w tamtej okolicy są to osoby , które sprowadziły się w tamte rejony 10-15 lat temu przenosząc tutaj swój biznes ( de facto z ogromnym sukcesem) .Namawiają mnie one usilnie aby się tam przeprowadzić na stałe a na pewno nie pożałuje bo korzyści z mieszkania tam jest naprawdę wiele. Fakt faktem ,ze są trudności ze złapaniem zasięgu ( zabrali nadajniki i znacznie się pogorszył) ale według nich są z tego same korzyści bo po godzinach pracy jesteśmy odseparowani od innego świata( oczywiście jak wie się gdzie stanąć to problemu nie ma i pogotowie itp. wezwie się bez problemu ) . Musze tutaj jeszcze wspomnieć o jednej rzeczy ,że nad tym pomysłem 20-25 lat temu zastanawiał się długo i namiętnie mój ojciec ale wtedy to nie było sensu. Także jest to kolejny dowód ,że polska więc teraz jest zupełnie inna niż ta 20 lat temu.

Naprawdę nie może być źle tutaj z edukacją bo po pierwsze w tamten weekend wybrałem się do znajomych ze studiów mieszkających na wsi ( w okolicy przynajmniej 40km nie am ani jednego dużego miasta) .To co zastałem na tej wsi powaliło mnie równo .w całej wsi było może 10-15 domów rdzennych mieszkańców a reszta to element napływowy , ale jaki wszyscy to bardzo bogaci ludzie.Domy od 800-2000m ( przeważały takie po 1200m, pomijam fakt jak to wygląda na takiej wsi ) na działkach po 40a i większych. I tak do końca nie uwierzę ,że połakomili się tylko na tanią ziemię. Tak tak ci ludzie mają pieniądze i stać ich na korepetycje dla swoich dzieci na dowożenie do szkół ale ich dzieci chodzą do miejscowej szkoły bo wcale nie ustępuje on szkoła w mieście bo nauczyciele się starają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 333
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

to miłe

ciekawi mnie tylko, czy ci ludzie żyją i mieszkają na wsi, czy raczej przyjeżdżają tam spać?

Moje pytanie nie jest ani złośliwe ani tendencyjne. Po prostu wokół Łodzi też jest sporo takich "sypialni" miejskich, w niektórych w wakacje dzieją się ciekawe rzeczy, sama jeździłam do Sokolnik na koncerty :). W zasadzie już w granicach 20-30 km od Łodzi zaczynają się peryferia domkowe. Ale to z wsią nie ma nic wspólnego...

 

tak samo, jak "wieś:" moich rodziców. 20 km od Łodzi. Jeszcze te 20-30 lat temu to była wieś, jeździłam tam na wakacje. Teraz z autochtonów nie został prawie nikt, jest to osiedle puste w dzień a żyjące w wakacje. Plus trochę emerytów. Szkoła jest bardzo dobra z boiskiem, a z rozrywek w ciągu roku świetlica przykościelna i remiza.

Edytowane przez EZS
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

EZS,

 

chwileczkę, jeśli ktoś postrzega wieś przez pryzmat przysłowiowych nylonowych majtek- to w porządku? Jeśli ktoś sugeruje,że się na wsi uwstecznia- to w porządku?

Mamy się z tym wszystkim zgodzić i przyklasnąć, bo ktoś przyjechał sobie na wekend na wieś i myśli,że wszystko widział i wszystko wie i to w takim zakresie,że może o tym napisać pracę naukową? Gdzie tu widzisz jakąś konkretną argumentację?

 

Nie chodziło mi tutaj o odbijanie piłeczki i sugerowanie,że na wsi to wszystko cacy, och i ach, a w mieście zacofana młodzież i śmierdzące autobusy. Chciałąm pokazać,że przenosząc się z miasta na wieś ludzie nie odcinają się nagle od dobrodziejstw miasta, od kultury ,nauki i udogodnień; nie zaszywają się nagle w głuchej enklawie, skąd można się wydostać jedynie zaprzęgiem konnym.

 

Chciałam pokazać,że sam fakt zamieszkiwania w mieście nie świadczy o poziomie wiedzy, wyższej inteligencji i kultury, bo tak nie jest.

 

I zapewnie elemencik pod budką z piwem znajdziemy i w mieście, i na wsi, wałęsającą się młodzież -również..

 

I dostęp do kultury i wiedzy w mieście nie jest zapewniany " w pakiecie" - trzeba po prostu CHCIEĆ z tego skorzystać- a wiemy,że wielu nie korzysta, mimo,że ma się

 

muzeum za płotem. Na wsi też trzeba CHCIEĆ skorzystać z dobrodziejstw jakie daje miasto i też wiemy,że wielu nie skorzysta.

 

Jestem przekonana,że i ktoś, kto w mieście się rozwijał, chodził na wystawy, do teatru i żył kulturą po przeprowadzce na wieś nie zrezygnuje z takiego sposobu spędzania czasu. Mimo odległości. Często jest tak,że przejechanie samochodem z jednego końca miasta na drugi zajmuje niewiele mniej czasu aniżeli dojechanie ze wsi do miasta.

 

Ale czy naprawdę będzie to spora grupa?

 

EZS, napisz może, na czym wg Ciebie polega rozwój kulturalny i cywilizacyjny. A szczególnie cywilizacyjny...

 

Wydaje mi się,że Charliemu pisząc o uwstecznianiu się wcale nie chodziło o nagłe odcięcie od kultury, teatrów i wystaw. Chyba bardziej o odcięcie restauracji, pubów

 

basenów, placów zabaw dla dzieci. Dlatego wszyscy dopisują,że wieś to nie jest jakaś dżungla czy pustynia odcięta od świata.

Łukasz 789 świetnie nam to przedstawił.

 

Na marginesie:

Jeśli jednak ktoś się dusi poza miastem i płacze nad tym jak wiele stracił - to po cholerę się budował i wyprowadzał. Może dlatego,że wszyscy z towarzystwa tak zrobili, więc nie wypada tak odstawać? Albo działka była tańsza, jak napisał Charlie/

Edytowane przez gahan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pisałam o tym wszystkim powyżej. Nie chce mi się powtarzać.

Nigdy nie mówiłam, że ludzie przenosząc się na wieś odcinają się od kultury. Ale niewątpliwie nawet tym chcącym jest troszkę trudniej, bo ta kultura jednak wiąże się z miastem. I to im większym, tym jej więcej. Nie ma siły, tak jest, było i będzie. Choćby dlatego, że w mieście jest więcej potencjalnych odbiorców i tam się ją prezentuje. I oczywiście wszędzie trzeba się po to dobro schylić, jak pisałam - do domu nie dowiozą. Różnica, ze będąc w mieście można to robić mimochodem a na wsi- specjalnie.

Na czym polega rozwój - też pisałam powyżej. Szkoda, że czytałaś tylko o tych majtkach, (rozumiem ładunek emocjonalny, o to właśnie Charliemu chodziło ;) ). Jak się pisze normalnie, to po prostu nikt nie czyta, a nawet jak czyta, to bez zainteresowania. A tu jedne majtki i jaka dyskusja :)

 

A i nie zapominajmy o sztuce ludowej. Co ja się jej naszukałam w górach. Jest od święta. A na co dzień - w miastach ;)

 

No i jeszcze jedno - nie wiem, czy Charliemu chodziło o puby. Same w sobie nie są najgorsze, jeżeli prezentują niszową lub tematyczną muzykę - też można się wiele nauczyć. Są elementem ... na pewnym etapie rozwoju człowieka.

Edytowane przez EZS
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

EZS, czytałam " tylko" o majtkach bo tylko tyle Charlie napisał:-) A głównie to do jego postów się odnosimy ( odnoszę).

Wiem,że majtki są trochę metaforyczne, ale i ja w moich wypowiedziach " uzywam " ich jako podtekstów.

 

Jesli chodzi o kulturę- Ty EZS piszesz o kulturze przez duże K, a Charlie-niekoniecznie...

Edytowane przez gahan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to miłe

ciekawi mnie tylko, czy ci ludzie żyją i mieszkają na wsi, czy raczej przyjeżdżają tam spać?

Moje pytanie nie jest ani złośliwe ani tendencyjne. Po prostu wokół Łodzi też jest sporo takich "sypialni" miejskich, w niektórych w wakacje dzieją się ciekawe rzeczy, sama jeździłam do Sokolnik na koncerty :). W zasadzie już w granicach 20-30 km od Łodzi zaczynają się peryferia domkowe. Ale to z wsią nie ma nic wspólnego...

 

tak samo, jak "wieś:" moich rodziców. 20 km od Łodzi. Jeszcze te 20-30 lat temu to była wieś, jeździłam tam na wakacje. Teraz z autochtonów nie został prawie nikt, jest to osiedle puste w dzień a żyjące w wakacje. Plus trochę emerytów. Szkoła jest bardzo dobra z boiskiem, a z rozrywek w ciągu roku świetlica przykościelna i remiza.

 

Ci ludzie tam mieszkają przez przez okrągły rok sprzedali domy w Krakowie lub pod nim i przenieśli się tutaj. a co do pubów , restauracji to i tutaj Was rozczaruje jeden pub , jedna dyskoteka , dwie restauracje i uwaga to nie jest wcale turystyczna miejscowość te atrakcje utrzymuje lokalna ludność. Bo uwierz mi turytów przewinie się tutaj może z 50 w roku ( nie licząc takich co pójdą na Turbacz ale nic nie kupią bo takich jest masa , mnie chodzi o takich co zostawią trochę ,,duktów" ) Te restauracje nie powstały nie wiem 2-3 lata temu one powstały ponad 20 lat temu!!! Pub i dyskoteka ( nie jest za duża ale wystarczająca) jest chyba od 5 lat, bo powstała z powodu braku miejsca dla młodzieży aby potańczyła nocą w sobotę. Jedna z restauracji rozwinęła swoją ofertę i serwuje pizzę i uwierz mi ma ogromne wzięcie u miejscowych ludzi. Bo wcześniej trzeba było jechać do Nowego Targu a teraz masz wszystko na miejscu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie, problem tkwi w czym innym.

Nie potrzebujesz tego, czego nie znasz.

Wiele ludzi, jezeli nie ma szans na przypadek, to może nie mieć szans wcale, bo nie ma potrzeby. Kultura nie jest reklamowana w TV albo jest... koło 24.. Żeby się wysilić, trzeba widzieć w tym jakąś wartość.

Nie ważne, nie ma sensu ciągnąć tematu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaczynamy nawzajem udowadniać sobie udowodnione.

Przecież każdy naciąąąga wrażliwość ze środowiska. I nie ma nic do rzeczy gdzie mieszka, bo osobiście nie znane mi są przypadki drechola, który czujnie śledzi wydarzenia kulturalne swojego województwa . Ci, którzy zmieniają miejsce zamieszkania, czy to w te czy wewte, ciągną za sobą to, czego potrzebują.

I czasami ( niestety ) taki wrażliwiec ukulturalniony - z przyczyn losowych ( pod przymusem lub z własnej woli ) wpada w otoczenie, które jakoś nie pała żądzą być.

Woli mieć. A szczytem szczęścia posiadania bywa pełna siata dóbr z Biedronki. I nie jest to chleb i masło..

A że do tego przykłada się szara rzeczywistość - czytaj - brak placówek kulturalnych wynikających z ..no właśnie. Jak się nie potrzebuje z dziada pradziada, to nie ma co liczyć, że nagle komuś się zachce tak, żeby innym się zachciało. Najczęściej iskierka takiego zarzewia gaśnie samoczynnie po krótkotrwałym zrywie próby ruszenia betonu kulturowego.

Ale na szczęście , bywają tacy, którzy potrafią zasiać ziarno i zebrać plony. Mówię o np pojedynczych cudach w postaci nauczyciela, co to i teatrzyk stworzy, małe , pokraczne, ale najcudniejsze na świecie kółko baletowe, a młody, pełen zapału ksiądz ku zgrozie wszystkich śmiga w podskokach po łąkach w dresach a za nim tabun szczylów, którzy chcą być kolejnym Małyszem albo zdobyć pierwszy dan.

 

Ci, którzy się budują z pełną świadomością - winni być na tyle rozważni, gdzie wiją nowe gniazdo.Nie tylko śliczna działeczka w kwiatuszkach i fruwające motylki. Bo przyjdzie szara jesień, błoto po kolana i bicie łbem w ścianę, że zadupie , że przystanek ło ho ho ho, albo i dalej. I zaczyna się cknić, za trotuarem, kinem na wyciągnięcie ręki a wyskoczenie po papierosy nie oznacza tarabanienie się przez dziury w pseudo drodze przez 6 km. I to jeszcze pod górkę i przez las.

 

Ci, którzy zostali bez możliwości wyboru ( działka z dziada pradziada ) - a mają związane ręce ( chciał/a bym gdzie indziej ale ..) i potem szamocą się z szarą rzeczywistością.

 

Dom to nie tylko mury.

To i okoliczne żule, obsiusiane murki i wiecznie zapchany PKS.

A dla nadwrażliwców, pozostaje jedynie wyspa bezludna. I też do cholery daleko wszędzie.

Edytowane przez ziaba
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

myślałem, ze dyskutujemy o elitach, konieczności ich społecznego poszerzania, kulturze, inteligencji - elementach pozytywnego rozwoju społeczeństw. Plebs jako warstwa był, jest i będzie. On także tworzy kulturę alternatywną ze swoją gwarą, zachowaniami wręcz atawistycznymi - faszyzm , komunizm, nacjonalizm narodził się w takim otoczeniu. To kierunki, które historycznie udowodniły swoją utopię min. poprzez swoja przaśność .

Ten swoisty prymitywizm min. wiejskiego życia ze swoim klimatem prostactwa w myśleniu i zachowaniach, atawistycznej empatii, jego doświadczanie jest niczym innym jak uwstecznianiem. I nie mam na myśli doznań w postaci leżenia na łące pełnej fiołków, czy wsłuchiwania się w trel słowików. Dojrzały człowiek jest w stanie z pewną dozą dystansu podejść do swojego otoczenia a niektórzy o silnym charakterze wręcz potrafią zbudować nieprzemakalną barierę ale nie wierzę, że dzieci są w stanie tak się odizolować.

P.S. z pewnością koszta wybudowania domu na wsi są dużo niższe niż w wiekszym mieście ale koszta życia w dosłownym tego słowa znaczeniu są spore - vide dzieci, aby egzystować na pewnym poziomie intelektualnym. TV i Interneto to są tylko substytuty tak jak sacharyna versus cukier :) i w związku z tym jestem mocno zaskoczony argumentami w stylu : "mam TV i net + zasięg operatora GSM do tego wiejską szkółkę, księdza w związku z tym o co chodzi ? kultura jest :)" Jaj sobie nie róbcie :):):)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...

 

Ci, którzy zostali bez możliwości wyboru ( działka z dziada pradziada ) - a mają związane ręce ( chciał/a bym gdzie indziej ale ..) i potem szamocą się z szarą rzeczywistością.

 

...

 

to tak jak bite kobiety w małżeństwie "mają związane ręce (chciała by ale ... ) - dla mnie ten styl myslenia to jakaś patologia zachowań uwarunkowana przede wszystkim brakiem rozumu !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I na wsi i w mieście są lokalne elity w prawdziwym tego słowa znaczeniu (dla czepialskich: umówmy się, że definiujemy najprościej jak się da, bo osobiście lubię proste definicje, czyli elita to ci, którzy resztę ciągną w górę w każdym aspekcie życia) i przysłowiowe buraki. Wieś wsi nie jest równa, bo mówiąc o jakimś miejscu "wieś" tylko dlatego, że jednorodzinna zabudowa znajduje się za znakiem drogowym informującym gdzie zaczyna się miasto to moim zdaniem pomyłka. Podmiejskie osiedle, w którym mieszkają byli miastowi, to żadna wieś. Prawdziwa wieś to miejsce mające swoją odrębną historię, swoje wewnętrzne tradycje, swój jedyny w swoim rodzaju "klimat społeczny" itd.

 

Mieszkam prawie w centrum miasta, a każdy kto do mnie przyjedzie mówi, że jest tu jak na wsi. Może i tak. Dużo zieleni, ślepa uliczka z domkami, sąsiednie uliczki podobne do mojej. Blisko zalew i las. 7 km od mojej ulicy leży moja rodzinna wieś, gdzie wybierają sołtysa, gdzie się angażują w działalność w chórze kościelnym i parafialnej świetlicy, gdzie każda rodzina i każdy dom ma swoją, znaną wszystkim historię. Mój dom też pewnie ma swoją historię, bo miszkało w nim kilka rodzin, ale jej nie znam i jej nie poznam, bo tak naprawdę nikt się tu nie zna i nie ma potrzeb, aby to zmienić. Mnie to akurat pasuje (to tak na marginesie, aby zaznaczyć w odniesieniu do tematu wątku, że każdy szuka tego, w czym czuje się dobrze). Mimo wszystko jednak uważam, że bliżej mi na moim miejskim osiedlu do prawdziwej wsi niż mieszkańcom podmiejskich tworzonych szybko osad z nowobudowanymi domkami.

ps. Ideałem dla mnie jest mieszkać w mieście i mieć letni dom na wsi, w którym spędza się weekendy i wakacje. Wiem, bo przerabiałam tę opcję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem za Ziabą: ech, Charlie.

Ja patrzę trzeźwo i bez osobistych uwarukowań - mieszkam na osiedlu w duzym miescie pięc kroków od lasu - otuliny pod specjalną ochroną. Czyli szczęściara ze mnie. Dodam, ze szczęście to było mi dane w ramach spadku, bo na moją działkę nie byłoby mnie stać. Ale mimo miasta i hm.. dość specyficznego otoczenia (ceny działek :) ) poszerzania elit wokół nie widzę. Za to widzę klimat prostactwa, jak to nazwałeś. Wśród rozrywek dominuje grill i kosiarka, sąsiedzi z pracy wracają o 20 lub po i chcą jedynie spokoju przed telewizorem. Żadnych inicjatyw społecznych, żadnej pomocy sąsiedzkiej. Każdy jak koń - do przodu, bo trzeba na to drogie miejsce na ziemi najpierw zarobic. Co do chronienia dziecka - chyba tylko szkoła społeczna potem zawieźć na tenisa, konie, balet, pianino, wieczorem lekcje siusiu i spać. A potem wyrośnie pokolenie kalek życiowych dobrze wyedukowanych i brzydzących się plebsem. ;)

Pozostanie w mieście nie gwarantuje poszerzania horyzontów i rozwoju intelekualnego, choć jak pisałam, może ułatwić.

Mieszkanie na wsi niczego nie przekreśla, choć może utrudniać.

Tak, jak pisała Ziaba - można trafić bardzo źle w mieście i dobrze na wsi.

 

Acha i jeszcze jedno. Pod wzgledem kulturalnym i rozwojowym małe miesteczka są czasem gorsze od niejednej wsi. Czyli tylko duże miasta. Wszyscy, żeby się nie uwstecznić :eek:

Edytowane przez EZS
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co to jest "placówka kulturalna"? :) Kino? Nie sądzę. Teatr? Jak się trafi, wolę przeczytać sztukę. 6km po dziurach? I co z tego? Chcesz, jedziesz. Co za różnica jechać 30min mpk do teatru, czy 30min "z jakiejś dziury" samochodem. To nie o mnie, do centrum wrocka mam 15min. Wieś to nie więzienie, ale dom to obowiązek! Czuję, że w tym niektórzy mają problem. Mieszkali naście/dziesiąt lat w mieszkanku, dom pomalowała spółdzielnia, trawę ktoś skosił, dach czy elewację ktoś naprawił, chodnik ktoś posprzątał, a my mamy czas na "kulturę". Teraz co? Wybudowaliśmy się. Trzeba samemu wszystkiego dopilnować, trzeba w domu i wokół popracować, trzeba na niego zarobić i często na kredycik także. Skończył się czas na przyjemności... Wasz wybór. Wyborem jest także sprzedanie tego wszystkiego i powrót do mieszkania w mieście.

 

Dom to nie tylko mury.

To i okoliczne żule, obsiusiane murki i wiecznie zapchany PKS.

Dom to moja rodzina, budynek pozostaje tylko budynkiem. Co do reszty - "To i okoliczne żule, obsiusiane murki i wiecznie zapchany PKS." - lepszy zapchany MPK i obsikane klatki i murki w mieście? :)

 

Charli - "wsiowy inteligent" to stan umysłu i nie ma nic wspólnego z miejscem zamieszkania...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kuźwa, czuję sie jak totalny plebs po takich wypowiedziach co niektórych. Czemu? bo nie chodzę do teatru, bo na wystawy nie chodzę a chyba powinnam, żeby sie nie cofać w rozwoju...I chyba dlatego że wolę prace w ogrodzie niż przebywanie wśród miastowych....

 

To i okoliczne żule, obsiusiane murki i wiecznie zapchany PKS- śmieszne ale nic takiego na wsi nie widzialam, na żadnej z tych w których miałam przyjemność przebywać..a w miastach i miasteczkach owszem, najwięcej czuć tego w Wawie a ponoć to miasto...

 

TMK-brawo!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy ktoś jest w stanie zaprzeczyć (i to umotywować), że miasto daje więcej możliwości?

Owszem, to prawda. miasto daje więcej możliwości. Jednakowoż oferta skierowana jest w równym stopniu do mieszkańców miasta jak i mieszkańców wsi. Nie zaprzeczysz, prawda? Jedyne co stanowi ograniczenie to mentalność a nie miejsce zamieszkania. Jedyne co stoi za argumentami, których nie zrozumiałaś to to, że mieszkańcy miast w równym stopniu nie korzystają z tej oferty, co mieszkańcy wsi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

.I chyba dlatego że wolę prace w ogrodzie niż przebywanie wśród miastowych....

 

Wiesz co? Chyba się starzeje... Rozrywkę i "kulturę" mam kiedy chcę, wieś mnie nie ogranicza, raczej brak czasu. Z drugiej strony codziennie spędzam +/- 10 godzin we Wrocławiu, w pracy głównie używam tego co umiejscowione jest nad szyją (cyferki, bazy danych, programowanie i parę innych radosnych zajęć) i coś co jeszcze np 15 lat temu nie przeszło by mi przez gardło. Lubię pracę w domu, lubię pracę w ogrodzie, lubię majsterkowanie i ciągłą wykończeniówkę, lubię poranne i wieczorne długie spacery z psem itd. Mam dosyć gonitwy dużego miasta, smrodu, samochodów, hałasu, tłumu anonimowych osób, niekończących się remontów (wrocka) - z przyjemnością wracam do domu i mam spokój.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taaa, ale Charlie myślał,że dyskutujemy tu o elitach....

 

JoShi ,ma rację, problem leży w naszej mentalności, a nie w miejscu zamieszkania. Masz potrzebę korzystania z dóbr kultury - jedziesz, korzystasz; nie masz takiej potrzeby- spogląda sz ze swojego okna na teatr- i tyle o nim wiesz. Trzecią stroną medalu jest jeszcze sytuacja , o której pisze TMK czyli wolny wybór- nie korzystasz z szeroko rozumianej kultury świadomie i z premedytacją na rzecz wypoczynku i ciszy . No tak- tyle tylko,że dla niektórych zaczynasz się uwsteczniać....

 

Zrozumiałam jednakże, że mieszkając na wsi to elit mi straaasznie daleko, pozostanę w warstwie plebejskiej ( lub jak kto woli inteligencji wsiowej) wraz ze swoją gwarą i dziwnym przywiązaniem do tradycji. Dalej będę czytać książki, oglądać ciekawe filmy, sadzić kwiatki w moim ogrodzie , rozmawiać z moimi dziećmi na spacerach wiejskimi drogami, uczyć szacunku dla drugiego człowieka i wpajać im zamiłowanie do wiedzy jak i pracy. A że nam daleko - nie rozpaczam, moja rodzina jest szczęśliwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...