Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

I nie zapomninajmy, że wskazany jest kieliszek czy dwa czerwonego wina :D

No nie wiem, wydaje mi sie, że jest dozwolony a nie wskazany ;).

 

Eee tam, Arthur Agatston od razu na pierwszej stronie swojej książki pisze: "Po zakończenie tej fazy (I) będziesz mógł pić wino, które jest korzystne z różnych powodów" a w rozdziale jak jadać w restauracjach: "Jeśli chodzi o picie, od razu zacznij od wody. Później możesz wypić kieliszek lub dwa czerwonego wina, które służy twojemu zdrowiu i nie jest bardzo tuczące. Unikaj jednak białego wina, wódki, a przede wszystkim piwa".

 

Nie bądźmy więc dla siebie takie restrykcyjne :wink:

Ja uwielbiam stek z polędwicy wołowej z czerwonym winem :D

mąż dzisiaj na obiad zrobił :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 6k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Joshi - oglądałaś serial "Mala Brytania" - w BBC? :wink: polecam - niezły ubaw... :lol:

 

Ja do spacerów zachęcam i grubasów i chudzielców w równym stopniu...nie wiedzialam że otyłego(szczupłego inaczej) trzeba pomijać w tematach zdrowotnych...mówic przy nim szeptem o sprawach zarezerwowanych dla szczupłych lasek uważając że to moze ich urazić...to chyba jednak źle rozumiana poprawność...

Nie dotyczy to oczywiście osób chorych i nie chodzi o celowe dokuczanie komuś czy ubliżanie...

 

podziwiam ludzi którzy szczerze potrafią śmiać sie z siebie i swoich słabości...ale do tego oczywiście potrzebne jest poczucie wlasnej wartości - nie przeliczalne jednak na kilogramy... (i chyba nawet nie na IQ?)

 

a-ha - Ja np. nie zawsze pisze/mówię - poradźcie mi/powiedzcie mi... gdy chcę usłyszeć czyjeś zdanie na jakiś temat... 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Joshi - oglądałaś serial "Mala Brytania" - w BBC? :wink: polecam - niezły ubaw... :lol:

Oglądałam, ale nie wiem co to ma do rzeczy. Jeśli podejrzewasz mnie o brak poczucia humoru to trafiłaś jak kulą w płot. A jeśli powinnam mieć jakieś inne skojarzenie to nie załapałam.

 

Ja do spacerów zachęcam i grubasów i chudzielców w równym stopniu...nie wiedzialam że otyłego(szczupłego inaczej) trzeba pomijać w tematach zdrowotnych...mówic przy nim szeptem o sprawach zarezerwowanych dla szczupłych lasek uważając że to moze ich urazić...to chyba jednak źle rozumiana poprawność...

No cóż. Po prostu nie interesuje mnie co inni uważają, że powinnam robić. W jakiejkolwiek dziedzinie życia. Nie tylko zdrowotnej. Uważam, że jak ktoś chce porady to o nią pyta. A udzielanie tak zwanych dobrych rad bez pytania to zwykła impertynencja bez względu na dziedzinę życia (ale w sprawach osobistych szczególnie).

 

 

podziwiam ludzi którzy szczerze potrafią śmiać sie z siebie i swoich słabości...ale do tego oczywiście potrzebne jest poczucie wlasnej wartości - nie przeliczalne jednak na kilogramy... (i chyba nawet nie na IQ?)

Ciekawe czy masz miernik do sprawdzania ile w tym śmiechu szczerości a ile ukrywanych kompleksów ;) Ja wbrew pozorom potrafię się śmiać z siebie w wielu sytuacjach. Za to nie znoszę jak mi się narzuca co powinnam. Dla mnie to dwie zupełnie różne sytuacje i nie zawsze mam ochotę impertynencje kwitować żartem. Niektórym potrzeba powiedzieć wprost, że się pchają z butami tam gdzie się ich nie prosi.

 

Inna sprawa. Staram się nie używać słowa "powinna" gdyż w nim, z racji konstrukcji i brzmienia, kryje się poczucie winy.

 

 

a-ha - Ja np. nie zawsze pisze/mówię - poradźcie mi/powiedzcie mi... gdy chcę usłyszeć czyjeś zdanie na jakiś temat... 8)

I właśnie o to chodzi. Postaram się dalej nie wdawać w tę dyskusję bo nie chcę wam offtopicu robić w dietetycznym wątku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj przyszła mi książka kucharska SB :D

 

Więc dzisiaj zrobię sobie dorsza z pieprzem i porem + gotowane warzywa a na deser suflet jabłkowo-migdałowy (przepisy z II fazy) :p Już mi ślinka cieknie.

 

Na wadze ubytek 4,5 kilogramów :D

Jeszcze raz tyle (może trochę więcej) i wyciągnę stare ciuchy :D :D :D

Jeśli utrzyma się tempo spadku wagi to będzie to........na Nowy Rok. Trzeba jednak wziąć poprawkę na święta, bo nie odmówię sobie wigilijnego barszczu z uszkami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Joshi - nie jest to chyba off - bo odchudzanie to nie tylko kremy i liczenie kalorii - to także psychika - zmiany w postrzeganiu siebie i relacje z otoczeniem...

 

każda z nas ma jakies kompleksy, ale z wiekiem uczymy się z nimi zyć, akceptujemy je i i nie skupiamy na nich takiej uwagi...

 

nie uprzedzam się do ludzi z uwagi na ich tuszę - to że ktoś ma więcej tłuszczu nie oznacza że jest niesprawny fizycznie i nie może iśc ze mną na spacer czy popływać, pojeżdzic na rowerze...może mi powiedzieć że nie ma na to ochoty i zrozumiem...nie zrozumiem jesli zareaguje agresywnie i nazwie to Impertynencją... 8)

ja nie chciałabym żeby z powodu mojego kompleksu znajomi nie zaprosili mnie na Bitch Party - żebym sobie nie pomyślała że to z ich strony Impertynencja :lol: :lol: :lol: Impertynencją byłoby gdyby zakadali że tak myślę... :lol: :lol: :lol:

Mała Brytania przytoczyłam nie tylko z powodu humoru :lol: a z uwagi na ośmieszaną ludzką mentalność i własnie źle rozumianą poprawność... :wink: 8) :lol:

http://www.trendz.pl/files/imagecache/szerokosc_500/files/lb3.jpg[/img]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Smaczna, przyznaję, lecz jednak skłaniałabym się nie nazywać tego dietą tylko sposobem odżywiania. Dieta to dla mnie coś restrykcyjnego. Pamiętam jak jakieś 16 lat temu robiłam sobie dietki. One były godne swojej nazwy. Np. dieta kapuściana: rano kapusta kiszona, obiad zupa z kapusty kiszonej bez zasmażki, kolacja kapusta kiszona. I tak przez kilka dni. Można się było poskręcać. Jednak mądrość przychodzi z wiekiem.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

może iśc ze mną na spacer czy popływać, pojeżdzic na rowerze...może mi powiedzieć że nie ma na to ochoty i zrozumiem...nie zrozumiem jesli zareaguje agresywnie i nazwie to Impertynencją... 8)

Naprawdę? Nawet jeśli autorytatywnie stwierdzisz, że powinien to robić? Bo wiesz, moim zdaniem, to zależy od sposobu podania nie przekaz jest impertynencją tylko forma. Co innego powiedzieć: "Nie masz ochoty pójść ze mną na basen?", a co innego "Powinieneś chodzić na basen". Nie wydaje Ci się? Sądzę, że odwracasz trochę kota ogonem, albo nie masz bladego pojęcia o czym mówię. Trudno.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mogę rzeczywiście nie mieć bladego pojęcia o czym piszesz 8) - bo ze znajomymi rozmawiamy sobie właściwym językiem - zarezerwowanym dla bliższej zażyłości i kiedy nawet znajomy mówi szczerze do bólu :"powinnaś więcej się ruszać" to nie zakładam że myśli - "ty gruba r...o rusz tą obwisłą d..ę i idźże do tego lasu bo nie moge na ciebie patrzeć" tylko zakładam że dobrze mi życzy, i chce dac mi ew. sygnał że ruch (zwłaszcza w jego towarzystwie ) to samo zdrowie, że mi się przyda - tak samo jak jemu :lol: :lol: :lol:

ide jak mam ochotę - nie ide, jak nie- I Koniec - nie roztrząsam tego...nie warto 8) :lol: :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętam jak kiedyś gdy jeszcze miałam prawie 10 kg wiecej niz teraz, babcia mojego meza przyjechała do nas na obiad. Obserwując mnie i tesciową mruknęła w pewnej chwili: "Tak wyglądacie jak jecie". Była to najprawdziwsza prawda, mimo, że dotkneła mnie trochę to dzis widze,że tamte słowa były dla mnie jednym z bodźców do rozpoczecia walki z kilogramami.

Ja nigdy bym pewnie nikomu tak nie powiedziała, to taki trochę brak taktu dla mnie, ale mimo to nie obraziłam sie wtedy tylko jak zwykle obróciłam wszystko w zart - tym bardziej własnie, ze złośliwosć nie mijała sie z prawdą.

Joshi - coś Ty taka powazna? :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mnie udało się zrezygować ze słodyczy. Dla higieny psychicznej "pozwalam sobie" na słodycze w weekendy, ale nie zawsze z tego pozwolenia korzystam.

Zaczęłam jeść daktyle zamiast czekolady oraz prażone pestki słonecznika i dyni.

Milczeniem pominę wstydliwy fakt rzucenia się na bezy w poniedziałek (z 5 dag wchłonęłąm) okupiony okropnym kacem moralnym i niechęcią psychiczną do cukru.

Staramy się jeść połowę, nawet jak nie do końca to wychodzi to na pewno jemy duuużo mniej. Eliminuję białą mąkę i biały cukier.

Na wszelki wypadek się nie ważę, bo założyłam, że moja waga oszukuje i musze kupić nową - wtedy zacznę się ważyć i będę mogła wiedzieć, czy chudnę, czy nie. Nie oczekuję wielkich rezultatów. 8)

Zależało mi, zeby mąż i syn nabrali innych nawyków i powoli to forsuję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie, że to brak taktu przychodzić do kogoś i mówić mu co ma robić.

Koszmarne to jest, znam wiele osób które w tym celują. Niektórym wydaje się, że mogą z racji wieku, jak babcia męża Arco i np. moja mama.

Rozumiem jeszcze gdyby się zapytało: Czy dobrze wyglądam? Czy powinnam schudnąć?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...