Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Inaczej niż wszyscy, czyli rozważania nad betoniarką - komentarze


Recommended Posts

dakula - chyba to też. Ale po swoich doświadczeniach budowlanych powiedziałbym, że barierą jest też stosunkowo mała liczba architektów, szczególnie tych, co coś umieją. Jeżeli teraz te 95%, które korzysta z projektów gotowych, ruszyłoby po usługi architektów, nie miałby kto ich zaspokoić. Ponadto duża część niechęci do projektów wynika z dominującej stylistyki - tych nieszczęsnych lukarn a każdej połaci, kolumienek, przypór ze styropianu i całej reszty powiedzmy - dalekich od współczesnych środków wyrazu - elementów. Problem jednak polega na tym, że jeżeli nabywcy takich projektów ruszyliby po projekt indywidualny, raczej nie zamówiliby czegoś innego.

 

W mojej ocenie jeżeli ktoś buduje budżetowy mały domek, to projekt gotowy może być dobrym pomysłem (choć na forum w wątku o domu za 200 tyś. wypowiada się kilka osób, które - o dziwo - dokonują tego z projektem indywidualnym). Przy innych kombinacjach, a już szczególnie mniej standardowych potrzebach, to raczej nie jest dobry pomysł.

 

I wreszcie ostatnia sprawa - chyba już o tym kiedyś wspominałem. Kiedyś gadałem z właścicielką jednego z biur projektowych, oferujących projekty gotowe. Popularności projektów gotowych w PL upatrywała w bardzo prostym czynniku - bardzo dużej liczby osób budujących w Polsce metodą gospodarczą i stosunkowo niewielkiego udziału w rynku deweloperów stawiających gotowe domy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 1,2k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

A ja bym dorzucił jeszcze jeden czynnik.

Większość z tych którzy budują domy, to ludzie którzy wiele lat mieszkali w blokach. I to wieloletnie specyficzne przyzwyczajenie do tego typu osiedli, mieszkań powoduję u wielu inwestorów pewną blokadę umysłową. Przyzwyczajenie do standaryzacji.

Poza tym w czasie projektowania domu z architektem , trzeba posiąść sporą dawkę wiedzy z zakresu architektury, konstrukcji etc. Dosyć aktywnie uczestniczyć w tym przedsięwzięciu. Umieć analizować poszczególne elementy projektu i jednocześnie widzieć go jako całość. Posiadać pewną wyobraźnie przestrzenna. A to już często jest dosyć dużą sztuką.

Znacznie wygodniej, łatwiej jest skupić się na projekcie gotowym. Po prostu od razu widzi się skończone dzieło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poza tym w czasie projektowania domu z architektem , trzeba posiąść sporą dawkę wiedzy z zakresu architektury, konstrukcji etc. Dosyć aktywnie uczestniczyć w tym przedsięwzięciu. Umieć analizować poszczególne elementy projektu i jednocześnie widzieć go jako całość. Posiadać pewną wyobraźnie przestrzenna. A to już często jest dosyć dużą sztuką.

Znacznie wygodniej, łatwiej jest skupić się na projekcie gotowym.

a Ty masz projekt indywidualny i piszesz to z praktycznego punktu widzenia czy też teoretyzujesz?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

powinieneś pisać felietony :)

Konkluzja interesująca i niestety chyba prawdziwa.

Przyjaciółka przeniosla się do pracy w MD (wg Twojej nomenklatury). Plan to popracowanie trochę na maksa i potem kontynuacja planów w mieście rodzinnym na W. W ramach planów była juz kupiona działka pod budowę i zlecenie adaptacji projektu. Na ostatnim spotkaniu powiedziałam, że jak teraz wyjedzie, to już nie wróci. Wyjechała, popracowała, pozmieniały się relacje osobiste. Dzisiaj działka i mieszkanie sprzedane już od roku. Na razie wynajmuje mieszkanie, ale z uwagi na ceny zastanawia się nad budową już w okolicach MD.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest jeszcze jeden powód małego zainteresowania projektami indywidualnymi. U nas nie ceni się pracy twórczej. Projektant (i to nie tylko architekt) jest uważany za takiego trochę obiboka, co cały tydzień myśli, a na koniec może coś zrobi. Po co takiemu płacić kilkanaście tysięcy, jak za dwa można mieć gotowy produkt, jak z fabryki.

A to, że efektem tych przemyśleń mogą być jakieś innowacyjne rozwiązania, to już mało kogo interesuje.

 

To ja dorzucę swoje 3 grosze- uważam, że projekty gotowe mają popyt dlatego, że jesteśmy... biedni. Kogo stać budując systemem gospodarczym, czyli najczęściej rodziną stać na wydanie 10 i więcej tys. na projekt?

A innowacyjne rozwiązania niestety też kosztują i to niemało- choćby pompa ciepła czy kolektory, itp.

Inna sprawa to nasze upodobanie do ozdobników tu wymienianych. Mnie prawie do łez doprowadzają kolumny przy wejściu i to jeszcze w takiej odległości od ściany, że pędzla nie wciśniesz, żeby pomalować ;-/

Dlatego między innymi, dzięki zmianom konstrukcyjnym zlikwidowałem słup na tarasie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako (rdzenny) mieszkaniec MD mogę potwierdzić, że wokół mnie jest zauważalna znaczna przewaga przypadków przeniesienia do MD, niż jego porzucenia.

W firmach, w których pracowałem czy pracuję spotkałem wiele osób z tak dużych miast jak MKNCBS, W czy innych.

Przykre jest to, że MD ma tak dużą siłę przyciągania, że tak skądinąd duże ośrodki nie mogą tej grawitacji zrównoważyć (to głównie w odniesieniu do ambitnych oczywiście). Właśnie MKNCBS, W czy 3M darzę dużą sympatią i uważam, że to ciekawe miejsca do mieszkania - tym bardziej, że nieco mniej rozległe. Tym samym łatwiej znaleźć rozsądną działkę w mniejszej odległości od "centrum".

 

Jednocześnie tak mocne spolaryzowanie sił owocuje wieloma negatywnymi czy uciążliwymi skutkami dla wszystkich, którzy w MD mieszkają, pomieszkują czy bywają.

Łącznie z tym, że myśl o domu musi zostać okupiona znacznie wyższymi nakładami finansowymi oraz kosztami (psychicznymi) dłuższych dojazdów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja teraz chyba wzięłabym projekt gotowy. Miało być tak pięknie, a wyszło jak zwykle.

 

Chociaż prawdą jest, że wszystkie projekty są robione na jedno kopyto. Nie mówię jedynie o wyglądzie zewnętrznym, ale i rozwiązaniach w środku. My chcieliśmy układ bardziej w stylu skandynawskim. Oglądałam sporo projektów duńskich - no i ta forma domu, z salonem w środku i sypialniami po bokach, mówi do nas mocno. W Polsce - typowy układ to pokoje dziecięce gdzieś daleko, żeby strefy: dzienna i nocna były oddalone od siebie. Nie wchodząc w szczegóły - takie rozwiązanie się u nas nie sprawdziło, przerobione.

W każdym razie, mimo takiej ekstrawagancji zakładamy, że być może będziemy sprzedawać ten dom. Wcześniej lub później. I dlatego robimy rzeczy, które podnoszą wartość domu i szanse na rynku (np. kozę - bo stereotypowe myślenie zakłada, że w domu kominek być musi).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozwolicie, że po kolei i na raty, bo pracować też trzeba.

 

wojgoc - MD to Miasto Domyślne. Nazwa wzięła się stąd, że jak ktoś o coś pyta (np. gdzie kupić X) i nie podaje w jakim mieście, znaczy się chodzi mu o miasto domyślne. Dodatkowa podpowiedź - w MD na dworcu zapowiadają "pociąg do Lublyna" (żeby być sprawiedliwym - na dworcu w MKNCBS zapowiadają "pociąg do Czebini z peronu czeciego"). ;).

 

Spirea - Bo po prostu w takich sytuacjach nie ma co udawać. Inna sprawa, że rzeczywiście jesteśmy chyba mało mobilni, skoro temat wywołuje takie dyskusje. Amerykanin by się już kilka razy razy przeniósł, zamiast siedzieć okrakiem między dwoma miastami (a ściślej - spędzać życie w pociągu). Inna sprawa, że z kolei bardzo podobny proces zasysania obserwuję u mojego znajomego, tylko zasysa go nie tyle MD, co Spore Miasto na W. Nie Będące Stolicą ;).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja teraz chyba wzięłabym projekt gotowy. Miało być tak pięknie, a wyszło jak zwykle.

 

Chociaż prawdą jest, że wszystkie projekty są robione na jedno kopyto. Nie mówię jedynie o wyglądzie zewnętrznym, ale i rozwiązaniach w środku. My chcieliśmy układ bardziej w stylu skandynawskim. Oglądałam sporo projektów duńskich - no i ta forma domu, z salonem w środku i sypialniami po bokach, mówi do nas mocno. W Polsce - typowy układ to pokoje dziecięce gdzieś daleko, żeby strefy: dzienna i nocna były oddalone od siebie. Nie wchodząc w szczegóły - takie rozwiązanie się u nas nie sprawdziło, przerobione.

W każdym razie, mimo takiej ekstrawagancji zakładamy, że być może będziemy sprzedawać ten dom. Wcześniej lub później. I dlatego robimy rzeczy, które podnoszą wartość domu i szanse na rynku (np. kozę - bo stereotypowe myślenie zakłada, że w domu kominek być musi).

 

Wszyscy mi mówią, że taki dom jaki buduję będzie trudno sprzedać. A ja mówię trudno - buduje dla siebie a nie dla przyszłych kupców.

My na przykład pokoje dziecięce świadomie chcieliśmy w innej sferze niż salon aby nikt nie czuł się niekontrolowany. Mamy zamiar robić dzikie imprezy dla dzieci i dla nas i nie chcieliśmy aby to komuś przeszkadzało.

Co do kominka nie zgadzam się, że to stereotypowe i kominek jest w domyśle. W typowych tak, może. Jak opowiadamy o domu i mówię kominek prawie wszyscy (znajomi, rodzina) pytają a po co? Także to nie jest raczej stereotypowe myślenie klienta, tylko projektów typowych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie, Adk, nie tak. Jeśli ktoś chce kupić dom - znaczy, nie ma sił/ czasu/ odwagi w samodzielne budowanie (mówię o domu nowym). Co najwyżej odmaluje i to by było na tyle. I powiedzenie mu: "a że tu się przekuje przez sufit, zrobi konstrukcję wsporczą do wiązara, założy komin dwupłaszczowy i to raptem 10 tysięcy i ma kominek" - no cóż, może do niego nie trafić. Bo to dla niego jest czas/ wysiłek, którego nie ma albo nie chce włożyć.

 

A z powodów, dla których ludzie chcą domu, to poza brakiem sąsiadów i kawką na tarasie jest właśnie nieszczęsny kominek, odpalany w pierwszym roku co tydzień, a później dwa razy w sezonie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja bym dorzucił jeszcze jeden czynnik.

Większość z tych którzy budują domy, to ludzie którzy wiele lat mieszkali w blokach. I to wieloletnie specyficzne przyzwyczajenie do tego typu osiedli, mieszkań powoduję u wielu inwestorów pewną blokadę umysłową. Przyzwyczajenie do standaryzacji.

Poza tym w czasie projektowania domu z architektem , trzeba posiąść sporą dawkę wiedzy z zakresu architektury, konstrukcji etc. Dosyć aktywnie uczestniczyć w tym przedsięwzięciu. Umieć analizować poszczególne elementy projektu i jednocześnie widzieć go jako całość. Posiadać pewną wyobraźnie przestrzenna. A to już często jest dosyć dużą sztuką.

Znacznie wygodniej, łatwiej jest skupić się na projekcie gotowym. Po prostu od razu widzi się skończone dzieło.

 

Teoretycznie to tę wiedzę i umiejętności powinien posiąść architekt. I umiejętnie rozpoznać potrzeby klienta zanim coś zaprojektuje. Powstrzymując i siebie i klienta przed niemądrymi pomysłami. W praktyce jest tak jak mówisz ;).

 

Moim zdaniem problemów jest kilka na linii współpracy klient z domem jednorodzinnym - architekt.

 

- po pierwsze jest to rzeźbienie dosyć słabo opłacalne. Jak przychodzi klient na centrum handlowe, to w przeliczeniu na zysk nie ma połowy tego użerania się, zmian decyzji, wątpliwości i zabawy w psychologa. Architekt ma wyciągnąć jak najwięcej powierzchni handlowej przy jak najniższej cenie i tyle. Jeżeli uwzględnić, ile pracy wymagają rozmowy, myślenie itp. to ceny usług projektowych są u nas niskie (bo innych klienci nie przełkną). W efekcie ta współpraca z architektem różnie wychodzi.

- odnoszę wrażenie, że całkiem spora liczba polskich architektów ma fioła na punkcie misji i sztuki (zwłaszcza przy projektach takich jako domy), a nieco za mało przejmuje się dobrym, codziennym rzemiosłem. Powoduje to boje pomiędzy klientem a architektem np. o kosztowne rozwiązania architektoniczne, metraż itp. O ile pierwszy problem jestem w stanie zrozumieć, o tyle drugi nie. We własnej działalności staram się przede wszystkim skroić pracę pod potrzeby klienta. I jeżeli klient potrzebuje "fiata pandy" (z całym szacunkiem dla tego wozidełka), to nie będę mu wciskał "Mercedesa CLK" uzasadniając tylko tym, że "lepszy".

 

A przyzwyczajenie do standaryzacji też swoje robi. Ale w mojej ocenie to nie tyle blokowe nawyki, ile konformizm. Ludzie w warunkach niepewności i trudności w podjęciu decyzji mają skłonność do dokonywania wyborów bezpiecznych, czyli "takich jak sąsiad i szwagier". Tym moim zdaniem da się wytłumaczyć np. zdumiewającą popularność niemieckich samochodów i projektów gotowych ;).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...