Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

DOWCIPY są wieczne


basiah2

Recommended Posts

czy możesz mi k.....a powiedzieć co się wczoraj działo?

a co nie pamiętasz? ;>

jakbym pamiętał to bym nie pytał... a Bartek się ze mnie śmieje i każe mi pytać ciebie.

Pomiędzy jednym pawiem, a drugim oświadczyłeś mi się, a ja w tych szalenie romantycznych okolicznościach nie śmiałam ci odmówić, to mi obiecałeś, że jak tylko zakończy się twoje miotanie wiktem pojedziemy do Las Vegas a potem mi zrobisz piątkę dzieci. Najlepiej wszystkie pięć na raz. Ja na to, że oczywiście, tylko czym masz zamiar wykarmić tak liczną rodzinę. Usłyszałam, że masz worek karmy dla Normana, której ten "kudłaty sk......yn" nie chce wpierdalać. A jak nie starczy to zjemy i Normana. Zwierzyłeś mi się, że marzysz o tym od dawna. Potem dostałam kapsel od piwa zamiast pierścionka i kazałeś mi podpisać intercyzę moim tuszem do rzęs na paragonie z McDonald'sa.

Wiesz, jeszcze nikt nie wyrażał mi tak wdzięczności za to, że litościwie mu związałam włosy, żeby się nie obrzygał xD

jeszcze słowo, a będe cię zmuszony zabić..

 

************************************************************

 

- Im węższa kobieta w tali, tym droższa w utrzymaniu.

 

************************************************************

 

 

:lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 2,5k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Coś o naszym urzędnikach i nie tylko. Każdy z Was w mniejszym lub większym stopniu tego doświadczył

:lol:

 

 

"ARKA NOEGO

 

Po wielu latach Bóg spojrzał znów na ziemie i stwierdził, że się bardzo źle dzieje. Ludzie byli zepsuci i skłonni do przemocy, więc postanowił znów zesłać potop i zniszczyć ludzkość. Ale przedtem zawołał Noego i powiedział:

 

- "Zbuduj arkę z drzewa cedrowego, tak jak wtedy: 300 łokci długa, 50 łokci szeroka, 30 łokci wysoka. Zabierz żonę i dzieci, i z każdego gatunku zwierząt po parze. A za 6 tygodni ześle wielki deszcz"

 

Noe nie był zachwycony - znów 40 dni deszczu, 150 dni bez wygód na barce, bez telewizora i z tymi wszystkimi zwierzętami - ale był posłuszny i obiecał spełnić wymagania Boga. Po 6 tygodniach zaczęło padać dzień i noc. Noe siedział w ogródku i płakał, bo nie miał arki. Bóg wychylił się z nieba i zapytał,

 

- "Dlaczego nie spełniłeś mojego rozkazu?"

 

Noe odpowiedział:

 

- "Panie, coś mi uczynił? Jako pierwsze musiałem złożyć podanie o budowę. W urzędzie myśleli, że chcę budować stajnie dla baranów. Potem nie podobała im się architektura - za wymyślna dla baranów, a w budowę statku na lądzie nie chcieli wierzyć. Także wymiary nie znalazły poparcia, bo dziś nikt nie wie, jaką miarą jest łokieć. Po przedłożeniu nowych planów dostałem znów odmowę, bo budowa stoczni w terenie zamieszkanym jest niedozwolona. Po kupnie odpowiedniej działki zaczęły się nowe kłopoty. W tej chwili np. chodzi o to, ze w planach nie są uwzględnione systemy do gaszenia w czasie pożaru. Na moja uwagę, że będę przecież otoczony wodą, przysłali mi psychiatrę powiatowego. Kiedy psychiatra upewnił się, że jednak buduje statek, zadzwonili do mnie z województwa, żeby mi uświadomić, że na transport statku do morza będzie potrzebne nowe zezwolenie, a będzie o nie trudno, bo minister podał się do dymisji. Kiedy powiedziałem, że statku nie muszę transportować, bo będzie i tak otoczony woda, kazali mi z ministerstwa marynarki wojennej, według przepisów unii, złożyć podanie do Brukseli w ośmiu odbitkach i trzech urzędowych językach o zezwolenie na zalanie terenów zamieszkałych. Z drzewa cedrowego musiałem też zrezygnować - nie wolno go już ze względów ekologicznych sprowadzać. Próbowałem kupić tutejsze drzewo, ale nie dostałem tej ilości ze względu na przepis o ochronie środowiska, najpierw musiałbym zadbać o sadzenie drzew zastępczych. Na moja wzmiankę o tym, że i tak będzie potop i nie opłaca się tu sądzić żadnych drzew, przysłali mi nowego psychiatrę, tym razem z województwa.

Krótko mówiąc - dałem kilka łapówek, kupiłem drzewo, znalazłem nawet cieśli do budowy, ale oni najpierw utworzyli związki zawodowe. Kiedy się okazało, że nie mogę ich płacić wg. taryfy, to rozpoczęli strajk, tak, że budowa arki znów się odwlekła. W międzyczasie zacząłem sprowadzać zwierzęta. Tylko ze wmieszał się związek ochrony zwierząt i zabronił mi (zarządzenie unii europejskiej Nr 733/6/987) transportu jeleni w okresie rykowiska. Poza tym musiałem podąć cel transportu tych zwierząt, jestem na stronie 22 pierwszego formularza z 47, moi adwokaci sprawdzają, czy przepisy dotyczące królików obejmują również zające. A działacze z Greenpeace wskazali na konieczność specjalnego urządzenia do pozbycia się gnoju i innych odpadów pochodzących z hodowli zwierząt. Panie Boże, teraz jeszcze podał mnie mój sąsiad do sadu, twierdząc, że buduje prywatne Zoo bez zezwolenia. Moje nerwy są zszarpane, nie mogę spać, arka nie gotowa, a ty już zesłałeś deszcz."

 

W tej chwili przestało padać, wyszło słońce i tęcza. Noe spojrzał w niebo i powiedział:

 

- "Czyżbyś się Boże rozmyślił i nie chcesz już zniszczyć ludzkości?"

 

Bóg odpowiedział:

 

- " Nie trzeba. To załatwi biurokracja ".

 

"

 

http://www.biznesforum.pl/arka-noego-vt13.html

 

8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

asiu wpada spóźniony do szkoły. Na schodach stoi dyrektor i woła:

- Dziesięć minut spóźnienia!

- Ku*wa, ja też! – stwierdza Jasiu ze zrozumieniem.

 

- Skąd pasterz bierze NAPRAWDĘ czystą wełnę?

- Z NAPRAWDĘ brzydkiej owcy...

 

- Halo, cześć!

- No, cześć.

- Co słychać?

- Wszystko dobrze.

- Cholera, pomyliłem numery...

 

- Panie doktorze, czy leczy pan owsiki?

- a co, pańskie kaszlą?

 

Wkrótce w W-wie będą produkowane samochody BMW ze szklanymi drzwiami. Dlaczego?

- Żeby było widać cały dres.

 

Rozmawia dwóch dresiarzy:

- Znasz takich: Beethoven, Mozart?

- A, co? Kroimy ich?

- Nie. Spoko goście. Melodyjki do komórek piszą.

 

Profesor pyta studenta na egzaminie:

- Co to jest oszustwo?

- Na przykład: gdyby pan profesor mnie oblał...

- Co?! - woła oburzony egzaminator.

- Tak, bo według kodeksu karnego winnym oszustwa jest ten, kto korzystając z nieświadomości drugiej osoby wyrządza jej szkodę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prezes spółki giełdowej wzywa sekretarkę:

- Pani Halinko, jedziemy na weekend do Czech. Proszę się pakować.

Sekretarka po przyjściu do domu przekazuje nowinę mężowi:

- Kryspin, jadę z szefem w delegację. Biedactwo, będziesz musiał sobie jakoś poradzić sam.

Facio dzwoni do kochanki:

- Waleria, jest dobrze. Stara wyjeżdża na weekend, zabawimy się nieco.

Kochanka, nauczycielka matematyki w gimnazjum męskim dzwoni do swego ucznia:

- Kamilek, będę zajęta w weekend. Korepetycje odwołane.

Zadowolony uczniak dzwoni do dziadka:

- Dziadziu, nie mam korków. Mogę do ciebie wpaść na weekend.

Dziadek, prezes spólki giełdowej dzwoni do sekretarki:

- Pani Halinko, wyjazd odwołany. Pojedziemy za tydzień.

Sekretarka dzwoni do męza:

- Kryspin, szef odwołał wyjazd.

Facet do kochanki:

- Waleria, ch... Stara zostaje w chacie.

Kochanka-nauczycielka do ucznia:

- Kamil, korepetycje o 10.00 rano w sobotę.

Uczeń do dziadka:

- Dziadziu, lekcje jednak będą. Nie mogę wpaść do ciebie.

Dziadek-prezes do sekretarki:

- Pani Halinko, jednak w ten weekend wyjeżdżamy....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest to opowieść o najbardziej chyba spektakularnej grupie hackerskiej w historii Netu oraz najgenialniejszym hackerze wśród seniorów.

Pan Bogumił S., bo o nim mowa zaczął się co prawda interesować komputerami dopiero w wieku 68 lat, lecz efekty jego zainteresowań przerosły jego najśmielsze oczekiwania.

 

Ale zacznijmy od początku.

-Pamiętam jak dziś. To było w 1987 roku... byłem właśnie wtedy na poczcie po swoją emeryturę (u pani Halinki z 3 okienka) kiedy po raz pierwszy zobaczyłem komputer. Stał na biurku przykryty pokrowcem - wspomina pan Bogumił.

 

Wtedy jeszcze nic nie wskazywało na to, że komputery staną się jego życiowym hobby.

- W roku 1989 w bibliotece wojewódzkiej, gdzie często zaglądałem też były już komputery... pamiętam, że po raz pierwszy (i ostatni) usiadłem wtedy przed klawiaturą. Kompletnie nie wiedziałem co mam zrobić, więc najpierw przeczytałem cztery razy to co było napisane na monitorze. Potem jakoś już poszło... Tego samego dnia wypożyczyłem książkę o rosyjskich maszynach cyfrowych, z której dowiedziałem się co to jest bit i bajt oraz kto to jest Lenin.

 

Od tej pory zaczął się intensywny okres w życiu pana S. Całe dnie spędzał w czytelni pochłaniając książki o komputerach, systemach operacyjnych, sieciach komputerowych, ale nie tylko. W kręgu zainteresowań pana Bogumiła znalazła się również telefonia i budowa modemów, co zresztą zaowocowało w późniejszym czasie rewolucyjnymi metodami stosowanymi przez grupę "Sendbajt". Ale nie uprzedzajmy faktów.

Na początku 1989 roku poznał pan S. niejakiego Mieczysława R., również emeryta, który większość życia spędził na instalowaniu sieci telefonicznych oraz pracy na Strowgerze. Mietek (jak o nim mawiał pan Bogumił) był wtedy zgorzkniałym 64-letnim emerytem, dysponował jednak dużą wiedzą praktyczną i dlatego właśnie pan Bogumił postanowił zawrzeć z nim spółkę w celu wyciągnięcia od niego możliwie dużo wiedzy (być może już wtedy istniały w głowie Bogumiła S. zarysy szatańskiego planu który później przyniósł sławę jemu oraz grupie "Sendbajt").

 

Kolejny rok pan Bogumił spędził razem z Mietkiem na dalszym intensywnym szkoleniu w bibliotekach i nie tylko. Prenumerata "Bajtka" otworzyła mu oczy na wiele zagadnień o komputerach o których dotąd nie wiedział nic. Nieodzownym elementem życia stały się nocne rozmowy z Mietkiem przy kubku kakao, w czasie których prowadzili ożywione dyskusje a to o plikach, a to o systemach Dos, Unix a to o protokołach sieciowych lub modemowych. Czasami w domu pana Bogumiła pojawiała się także pani Bożenka - żona pana Mietka. Przygotowywała im kakao i przysłuchiwała się o czym rozmawiają. Czasem też zadawała pytania, które jednak nie zawsze miały sens...

 

Gdzieś tak w sierpniu 1990 pan Bogumił stworzył swój pierwszy program - był to generator liczb losowych totolotka napisany w basicu Commodore 64. Niestety program istniał tylko na kartce z notesu, a to z tego prostego powodu, iż pana Bogumiła nie było stać nawet na najtańszy komputer 8 bitowy. Później przyszła nauka assemblera. Okazało się, że pan S. ma do tego nadzwyczajny talent. Już po miesiącu nauczył się wszystkich rozkazów procesora 8086. Po kolejnych 3 miesiącach żmudnej nauki miał opanowane wszystkie przerwania i był w stanie pisać i debuggować programy w assemblerze, i to jedynie za pomocą kilku kartek papieru kancelaryjnego i ołówka z gumką. Kiedy pan Bogumił dowiedział się już dostatecznie dużo o komputerach i systemach operacyjnych, przyszła pora na gruntowne studiowanie sieci, zwłaszcza rozległych. W ciągu pół roku intensywnego wkuwania, połączonego z ćwiczeniami praktycznymi, pan Bogumił zdobył tak wiele informacji, że mógł np. zakodować dowolny tekst na ciąg znaków ASCII, po czym zamienić to na ciąg zer i jedynek oraz podzielić na pakiety wyposażone w sumę kontrolną, bity stopu parzystości i takie tam. Po wielu treningach okazało się, że potrafi on z pamięci podać 1 kB pliku binarnego (ewentualnie zaszyfrować go np. metodą xor w czasie rzeczywistym). Pan Mietek także nie próżnował - na polecenie pana Bogumiła zbudował specjalny aparat telefoniczny z dwoma mikrofonami oraz z trzema słuchawkami.

Mówi pan Bogumił:

- Tak pod koniec roku 1991 miałem już dużo wiadomości i wiedziałem dokładnie czego chcę. Chciałem dostępu do niezliczonych zasobów wiedzy zgromadzonej na wszystkich komputerach świata.

Mówiąc to pan Bogumił wzrusza się bardzo, i widać, że silnie to przeżywa.

- Przełomem był styczeń 1992. Czytałem właśnie o najnowszych metodach modulacji sygnału w paśmie telefonicznym, kiedy wpadł Mietek z nowym "Bajtkiem". Była tam opublikowana lista wszystkich BBS-ów w Polsce. Postanowiliśmy sprawdzić te numery. Ponieważ ja nie mam telefonu, ubrałem się ciepło i poszliśmy nie opodal do automatu. Wg "Bajtka" w naszym mieście były 3 BBSy. Drżącymi rękoma wykręciłem numer pierwszego BBSu, i w chwili gdy chciałem wrzucić żeton, Mietek powstrzymał mnie i sam energicznie przywalił w aparat centralnie od frontu. Spojrzałem na niego ze zdziwieniem, ale nie było czasu na wyjaśnienia, gdyż w tym momencie nastąpiło połączenie, a ja w słuchawce usłyszałem dzikie piski o dużym natężeniu, wpadające wprost do mego ucha. W pierwszym odruchu wypuściłem słuchawkę z ręki, ale zaraz się opamiętałem i Mietek podał mi słuchawkę znowu. Tym razem byłem już przygotowany i starałem się rozróżnić poszczególne dźwięki. W młodości byłem między innymi muzykiem jazzowym, więc od razu wyłapałem częstotliwość nośną na 1200 Hz. Słychać było regularne sekwencje pisków. Powtórzyło się to w sumie sześć razy, i modem po drugiej stronie wyłączył się. Czasu nie było dużo, ale już po tym pierwszym połączeniu zorientowałem się, że mam do czynienia z jakimś modemem 2400, a także rozpoznałem rodzaj modulacji. Za chwilę wykręciliśmy ten sam numer raz jeszcze i tym razem spróbowałem nawiązać łączność. Gwizdanie do mikrofonu niewiele pomogło, więc wpadłem na pomysł, żeby Mietek wymawiał "aaaaaaaa" na częstotliwości ok. 2400 Hz, a ja w tym czasie wydawałem odpowiednie piski w celu przeprowadzenia handshake'u oraz uzyskania połączenia z odległym komputerem, z prędkością przynajmniej 300 bps. Próbowaliśmy jakieś 4 razy zanim się to udało. Jednak po odebraniu wiadomości wstępnych oraz zalogowaniu się do BBSa jako anonymous połączenie zostało przerwane, ponieważ Mietek zaniósł się nagle straszliwym kaszlem.

Mnie zresztą też rozbolało gardło od wydawania pisków, oraz ręka od notowania zer i jedynek. Pracę także utrudniał fakt, że musiałem jednocześnie nadawać i deszyfrować dane. Należało zdecydowanie opuścić budkę i udać się do domu w celu obmyślenia innej strategii, zwłaszcza, że wokoło zebrał się tłumek młodych osób, przyglądających się nam dość dziwnie. No cóż, to moje pierwsze połączenie z modemem było może niezbyt udane ale za to wiele się nauczyłem.

 

Co robił pan Bogumił S. w następnych dniach? Otóż zdał on sobie sprawę, że w pojedynkę z Mietkiem wiele nie zdziałają. Potrzebowali pomocy fachowców. Na pierwszy ogień poszła pani Bożenka, która jako regularna bywalczyni coniedzielnej mszy świętej, dysponowała odpowiednim głosem, z którym pan S. wiązał duże nadzieje.

- Pani Bożenko, pani będzie pełniła w naszej grupie funkcję generatora fali nośnej.

- Ło Jezu! A co to jest ? W imię ojca!

- Spokojnie pani Bożenko, to nic trudnego, niech no pani powie "aaaaaa".

- Aa

- Ale tak długo "aaaaaa" i tutaj, do mikrofonu proszę.

- Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa

- Dobrze. No widzi pani? Trudne? Nietrudne. Panie Mietku odczytał pan częstotliwość na oscyloskopie?

- Niewiarygodne! Dokładnie 2400 Hz panie Bogumile!

- Fantastycznie! Jest pani najstarszym generatorem fali nośnych telefonicznych na świecie.

- No wie pan?

- Żartowałem, he he.

- Panie Bogumile, a jak będzie się nazywała nasza grupa?

- Już to przemyślałem, proponuję "Sendbajt". Może być?

- Eeeeee. Dobra.

 

W kolejnych dniach pan Bogumił pokazywał pani Bożence jak ma się zachowywać generator fali nośnej, zwłaszcza w przypadku renegocjacji połączenia oraz zakłóceń na linii. Pan Mietek przechodził intensywny kurs HTMLa (oczywiście w wersji zerojedynkowej). Po tygodniu do grupy "Sendbajt"dołączyła jeszcze pani Wanda - dobra znajoma pani Bożenki, która wg niej śpiewała najgłośniej i najpiękniej w całym kościele.

- Bardzo dobrze! - ucieszył się pan Bogumił - pani będzie naszym nadajnikiem oraz modulatorem!

- Ale nic nie wiem! Nie umiem! - płakała pani Wanda.

- Jak to nic ? Niech pani powie "pi pi pi pioooupipaupi- oiopppipipiapappe pipi"

- pi pi pi pioooupipaupi... jak było dalej ?

- ...oiopppipipiapappe pi pi ...jeszcze raz!

- pi pi pi pioooupipaupioiopppipipiappe pi pi ...dobrze ?

- Opuściła pani jedno pa, ale korekcja błędów modemu odbiorczego powinna sobie z tym poradzić. Poza tym doskonale.

- Panie Mietku!

- Słucham.

- Proszę przebudować nasz aparat tak, aby drugi mikrofon był połączony szeregowo z pierwszym, poprzez układ, który pan zaprojektuje tak, aby sygnał z drugiego mikrofonu modulował sygnał pierwszego fazowo, amplitudowo lub częstotliwościowo, w zależności od położenia przełącznika P3. Druga słuchawka ma mieć dodatkowy filtr srodkowoprzepustowy na 1200 z ...zresztą tu ma pan wstępny projekt.

- Jasna sprawa, tylko co z tymi krokodylkami, zostają jak są ?

- Tak, i niech pan skołuje jakieś 50 metrów czarnego kabla telefonicznego.

- To się da zrobić.

 

Następny tydzień upłynął na przygotowaniach. Pan Bogumił zarywał noce, symulując na kartce małą sieć ethernet na sześć komputerów. Bawił się kopiując pliki między stanowiskami lub uruchamiając programy na serwerze. Zabawa ta kosztowała go co prawda dwie ryzy papieru do kserokopiarek, ale jego wiedza o działaniu sieci wzrosła niepomiernie.

 

- Nasza pierwsza akcja? No cóż, to było w piwnicy naszego bloku. Około godziny 23:00 zaopatrzeni w latarki, hackomat (jak nazwaliśmy nasz przyrząd) oraz koszyk na ziemniaki i torbę na kompoty zeszliśmy do piwnicy. Mietek od razu odszukał skrzynkę z napisem 'TP' i wyjął z torby pęk kluczy. Po chwili nasz hackomat był na linii i mieliśmy dialtone. Wg planu najpierw wykręciłem numer do naszego znajomego BBSu. Panie zajęły miejsca przy mikrofonach, Mietek przyłożył swoja słuchawkę do ucha, ja swoja i przygotowałem papier i kredki (ołówki mi się już wtedy skończyły). Pierwsza próba zalogowania nie powiodła się, ponieważ pani Wanda z wrażenia krzyknęła do mikrofonu i zdalny modem nas rozłączył. Jednak za drugim razem udało się doprowadzić do połączenia, co prawda tylko 120 bps, ale jak na początek to chyba i tak nieźle. Mietek szybko załapał o co chodzi, później już sam odbierał i deszyfrował wiadomości. Dzięki temu ja mogłem się zająć przetwarzaniem danych. Naprawdę byłoby z nami krucho, gdyby nie to, że Mietek pożyczył od swojego syna kalkulator. To był taki prosty kalkulator, ale miał co trzeba, tzn. dodawanie i mnożenie. Kiedy już się zalogowałem do systemu pierwszą rzeczą jaką zrobiłem było przejęcie praw menadżera BBSu wg mojej metody obmyślonej z pół roku wcześniej. Nie spodziewałem się że pójdzie aż tak łatwo. Niestety po 15 minutach połączenia pani Bożenka nie wytrzymała i powiedziała, że nie może dłużej krzyczeć "aaaa", że ona też chce być procesorem i inne takie bzdury... Przez nią zerwaliśmy takie świetnie zapowiadające się haczenie. Ale nic to. Zdążyłem i tak skasować większość plików systemowych. Kiedy Mietek doprowadził swoją żonę do porządku i mogliśmy już kontynuować postanowiliśmy spróbować czegoś innego.

Połączyliśmy się z serwerem dosyć dużej firmy L*** z naszego miasta. Okazało się, że mają aktywne konto guest. Nic prostszego. Po wejściu do systemu w ciągu 5 minut zdobyłem uprawnienia roota i ku mojej nieopisanej radości okazało się, że serwer ma łącze z inernetem. Niedowierzając sprawdziłem całą kartkę obliczeń, czy nie pomyliłem się czasem przy dodawaniu liczb ujemnych w systemie ósemkowym, bo z tym miałem zawsze trochę kłopotu. No ale wszystko się potwierdziło. Zakryłem mikrofon ręką i krzyknąłem do Mietka:

- Udało się! Jesteśmy w Internecie!

Niestety nasze panie wytwarzały taki zgiełk, że prawdopodobnie mnie i tak nie usłyszał. Ale ja już byłem tam gdzie chciałem być zawsze. Pierwsze co zrobiłem to połączyłem się z serwerem firmy Seagate Technologies (znałem dobrze ich system operacyjny z jednej książki) i włamałem się na stronę WWW. Nie tracąc czasu, przekazałem pałeczkę naszemu specowi od HTMLa , czyli panu Mietkowi, sam zaś zająłem jego miejsce. Tak jak się umówiliśmy wcześniej, Mietek dokonał zmian bezpośrednio w kodzie HTML przy pomocy edytora dysku na serwerze. Teraz trudne zadanie czekało panią Wandę. Musiała nadawać przez 20 minut tekst naszego manifestu...

 

Kolejne miesiące płynęły grupie "Sendbajt" szybko. Po pierwszych sukcesach na stronach WWW próbowali włamywania na amerykańskie serwery wojskowe i rządowe, co było od zawsze skrytym marzeniem Bogumiła S. Niestety, pomimo poprawienia (na skutek zaprawy członków "Sendbajt") parametrów transmisji (dochodziła ona do 1200 bps ) nie dało się w dalszym ciągu ściągać większych plików binarnych. Rekordem grupy był download kodu źródłowego do Internet Explorera v2.0 (po włamaniu na serwer firmy Microsoft). Poprawiło to nawigację w sieci www, gdyż pan Mietek nauczył się tego kodu na pamięć i robił po prostu za przeglądarkę (jeśli zachodziła potrzeba, to szkicował na kartce jpgi i gify, żeby każdy mógł podziwiać szatę graficzną danej strony). Tymczasem pan Bogumił zaliczał coraz to nowe miejsca www, haczył i ewentualnie niszczył serwery internetowe jeden za drugim. Jednym słowem grupa rozwijała się i z dnia na dzień stawała się w Sieci coraz bardziej popularna.

 

Na wszystkich administratorów padł blady strach. Większość z nich zaczęła do wymiany informacji używać tradycyjnej poczty snail-mail, do tego stopnia byli sterroryzowani przez członków grupy "Sendbajt". Oczywiście przez cały ten czas grupa korzystała z różnych numerów telefonów, początkowo sąsiadów z bloku, ale później pan Mietek wynalazł świetne miejsce koło przedszkola, dwie ulice dalej. Chodzili tam więc nocami, wpinali hackomat i siadali w krzakach, z daleka od ludzi. Pewnie spodziewacie się, że w końcu policja nakryła grupę "Sendbajt" i zirytowani admini ukamienowali za miastem jej członków, względnie Bogumił S. wylądował w więzieniu jak przystało na hackera -legendę? Otóż nie.

 

Działalność grupy trwałaby zapewne po dziś dzień, gdyby pan Bogumił nie odkrył nowej pasji życiowej - mianowicie wędkarstwa. Niestety, bez pana Bogumiła grupa "Sendbajt" szybko się rozpadła. Spotykają się jednak czasem w piwnicy jak za starych czasów i przesiadują na IRCu lub pan Bogumił ściąga sobie stronki o wędkarstwie... Poza tym są szczęśliwi. Admini też, że cała sprawa przycichła. Nadal wydaje im się, że ich systemy są dobrze zabezpieczone i mogą spać spokojnie.

Niech śpią...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

POST NA FORUM:

SORYY ALE GDZIE PŁÓD ROBI KUPĘ??? KUPA DOROSŁEGO PŁODU. TUŻ PRZED PORODEM SOBIE MA NIBY PŁYWAĆ W MOIM CIELE??????????????!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

 

FORUM WSPIERA, RADZI, UCZY, WYCHOWUJE:

***Dobre pytanie

 

[autorka] NO bo jak stwierdził mój narzeczony, dziecko rodzi się z "czystą dupką" a wkońcu 9 miesięcy je..... więc... gdzie JEST TA KUPA

 

***Płód nic nie spożywa, że się tak wyraże do przewodu pokarmowego to co ma wydalać. Krwiobieg ma wspólny z matką gombie.

 

***nie ma wspólnego krwiobiegu!!

 

[autorka] czyli nie będzie mi w brzuchu pływać kupsko?

 

***No dobra.. je pzrez pępowinę, może być ?

 

[autorka] mam nadzieję, że moje dziecko będzie na tyle kulturalne, że poczeka i zrobi kupę na zewnątrz. Ale to co "zje" dzidziuś przez moją pępowinę, to którędy wraca to do mnie?

 

***bo płód to taki mały pasożyt

 

***pewnie dlatego mamusie tyle tyją w ciąży , bo sie tyle kupki i siuskow uzbiera...

 

 

:lol: :lol: :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koles postanowil sie zenic, idzie rozmawiac ze swoja matka:

>>>

>>> - Mamo, zakochalem sie i bede sie zenil, ona tez mnie kocha i bedzie

nam

>>> wspaniale.

>>> - Eh, no dobrze, ale musze ja poznac.

>>> - To ja ja przyprowadze, ale przyprowadze tez dwie inne kolezanki a

ty

>>> zgadniesz, ktora jest moja wybranka.

>>> - Niech i tak bedzie.

>>>

>>> Nastepnego dnia typ przyprowadza trzy laski. Dziewczyny siadaja na

>>> kanapie, naprzeciw nich staje mama kolesia, przypatruje sie chwilke:

>>> - To ta ruda posrodku.

>>> - Dokladnie. Skad wiedzialas?

>>> - Bo juz mnie wkurwia!!

>>>

>>>

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cichy, podmiejski pub. Atrakcyjna babka podchodzi do baru, daje znak barmanowi, który natychmiast podchodzi do niej. Gdy jest już blisko, kobieta zmysłowo sygnalizuje, że powinien zbliżyć swoja twarz do jej twarzy.

Barman czyni to, wtedy ona delikatnie zaczyna pieścić jego gęstą, krzaczasta, czarna brode.

- Czy to Ty jesteś tu właścicielem? - pyta, miekko dotykając jego twarzy dłońmi.

- Nooo, nie - odpowiada mężczyzna.

- A czy możesz go tu zawołać? Potrzebuje z nim porozmawiac - szepcze, przejeżdżając dłońmi poza brode, w strone czupryny.

- Niestety, nie ma go - dyszy barman, najwyraźniej podniecony.- Może ja pomogę?

- Tak. Chciałabym przekazac wiadomość dla niego - kobieta ciągnie dalej niskim, zmysłowym głosem, wsuwając kilka palców w usta barmana i pozwalając mu ssac je delikatnie.

- Powiedz szefowi, że w ubikacji dla pań nie ma papieru toaletowego...

 

***************************************************************

 

W pewnym mieście obok siebie znajdowała się synagoga żydowska i kościół.

W sobotę idzie rabin do synagogi patrzy, a ksiądz myje mu samochód, no to się rabin ucieszył, ale i zastanowił...

Następnego dnia czyli w niedzielę, idzie ksiądz na mszę, patrzy, a rabin odcina rurę wydechową w jego samochodzie.

- Rabin, co ty robisz z moim samochodem? - krzyczy ksiądz.

Na to rabin odpowiada:

- Ty mi wczoraj ochrzciłeś samochód to ja Ci dzisiaj twój obrzezam.

 

***************************************************************

 

Zenek rozjechał koguta. Zatrzymał się i wrzucił do bagażnika. A wtedy zza płotu:

- Wieziesz go pan na pogotowie?!

 

***************************************************************

 

8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kumpel ma kantor i taką scenę opowiadał wczoraj w knajpie.

 

W kantorze u niego przy uczelni przyszła panna z koleżanką w piątek i

wymienia 100 rubli, ten mówi że to strasznie mało i się nie opłaca bo

dostanie 8 zł, a ta do niego, że niemożliwe musi być więcej, on jej

pokazuje kurs i daje 8zł, a jej koleżanka ryknęła ze śmiechu i mówi

"dałaś dupy za 8 zł"

 

:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...