Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

DOWCIPY są wieczne


basiah2

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 2,5k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Wstaje facet rano po imprze z kumplami, ubiera sie, patrzy na na penisie plamka!

Szybko do lekarza, a ten:

popatrzył, pomyślał , wziął wacik, jakiś specyfik i wytarł. Plamka zniknęła.

- 100,-

i zapłacił.

Idzie do pracy, a tam kumpel z imprezki powiada:

-Ty! Kurna ! Wstaje rano i mam na penisie taka plankę! Co to jest?!

-Eeee... ja miałe to samo, wystraszyłem się poszedłem do lekarza , stówkę zapłaciłem i jest ok!

No to poszedł.

Lekarz powtarza opercję i na koniec mówi:

- 200,-!

- No, ale jak?!Kolega był, miał to samo, a zapłacił 100!?

-Wie pan... plamka plamce nierówna, jedna jest od szminki, druga jest od gówna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świstak mówi do Bogusława Lindy:

- Co ty k...wa wiesz o zawijaniu?

 

Późnym wieczorem do drzwi mieszkania pewnej kobiety zadzwonił pijany mężczyzna:

- Przepraszam czy ja tu mieszkam?

- Nie.

Po kilku minutach znowu dzwonek, a za drzwiami ten sam mężczyzna.

- Czy ja tu mieszkam?

- Nie!

Kilka minut później znowu dzwonek, ten sam mężczyzna i to samo pytanie.

Kobieta krzyczy:

- Ile razy mam powtarzać, że pan tu nie mieszka!

- To pani mieszka wszędzie, a ja nigdzie?

 

Co by było gdyby Ziemia kręciła się 30 razy szybciej?

- Codziennie dostawalibymy pensje, ...a kobiety by się wykrwawiły.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Only one

 

WSZELKA ZBIEŻNOŚĆ POSTACI I SYTUACJI PRZYPADKOWA.

 

Wszystko zaczęło się od chwili, gdy dowiedziałem się, że mam w tym wziąć udział. Najgorsze, że kazali. Powiedzieli, że muszę, że nie mam wyjścia. Albo wchodzę w to pełną parą albo koniec ze mną. Wybór był oczywisty, nie chciałem umierać. Później, powiedzieli, że przeżyje tylko zwycięzca. THERE CAN BE ONLY ONE !

W krótkim czasie zostawiłem wszystkie inne zajęcia, wszystkie moje pasje, marzenia. Liczyło się tylko jedno. Trenowałem do kresu wytrzymałości. Nie spałem, zapomniałem o przyjemnościach. Poświęciłem się bez reszty. W końcu - stawką było moje życie.

 

Nie czekałem długo. W środku nocy wyrwali mnie ze snu i kazali stawić się na starcie. Byłem tam w niecałe 20 sekund (naprawdę byłem GOTOWY). Ustawiono mnie pomiędzy innymi. Potem było czekanie. Ta presja, ten stres - zżerał mnie żywcem. Wiele razy, gdy myślałem, że to już, gdy wszyscy byliśmy już na swych miejscach, nagle coś gdzieś nie było jak trzeba i musieliśmy zaczynać ustawianie od początku.

Start nastąpił, gdy byłem całkiem nieprzygotowany. Zresztą nie tylko ja. Można było przypuszczać, że tak będzie. Że cały ten cyrk z tyloma podejściami jest celowy, że chcą nas zniechęcić, żeby wygrał nie tylko silny fizycznie, ale i psychicznie. Wylądowałem gdzieś na tyłach, za ostatnim peletonem. Wiedziałem, że nie mam już szans. Starałem się, dawałem z siebie wszystko, ale nie byłem w stanie nadrobić dystansu.

W początkowej fazie wyścigu, biegliśmy wąską, dobrze oznakowaną trasą. To był początek, więc speed był niesamowity. Nikt nie oszczędzał sił, bo nikt nie wiedział jak daleko jest meta. Wszyscy parli do przodu po równym, wygodnym trakcie. Nagle droga znikła ! Wiedziałem tylko, że mam biec do przodu. Wszyscy to wiedzieli. Wszyscy biegli...

Wzięła mnie złość ! Co za popapraniec każe mi biec w wyścigu, w którym nawet nie ma normalnie przygotowanej trasy ! Zakląłem w duszy i stanąłem. "Pieprzę to !" - mówiłem sobie w myślach. "Nie będę biegał, bo ktoś tak chce !". Zamiast biec, zacząłem iść. Szedłem sobie tak jak mi sie podobało. W lewo, w prawo, wolno, szybko - według własnego uznania. Oczywiście w kilka sekund straciłem z oczu nawet ostatniego zawodnika. Ale gówno mnie to obchodziło !

Po kilku minutach bezsensownego łażenia po śladach, które zostawili konkurenci, zobaczyłem w oddali na ziemi dziwną plamę. Potem kolejną i kolejną. Było ich coraz więcej ! Dobiegłem do pierwszej z nich... To były w połowie strawione szczątki jednego ze współtowarzyszy ! Obok setki, a dalej tysiące, miliony ZABITYCH z zimną krwią moich braci !

Miałem dość !!! Kląłem w duszy ! Dałem się wciągnąć w podejrzany wyścig, ZJEBAŁEM start, a teraz jestem SAM na trasie pełnej trupów kumpli ! Na dodatek jakieś malutkie, zielone robale wpieprzają ich zwłoki, a co niektóre z nich zauważyły mnie i spoglądają swymi obleśnymi ślepiami oblizując się ! Zeżrą mnie żywcem jeśli czegoś natychmiast nie zrobię.

Nie jestem głupi. Nie jestem bohaterem. Nie mam z nimi szans. UCIEKAM !

 

Biegłem na oślep. Miałem pęd, jak nigdy na treningach. Nie dbałem o kierunek, tylko o prędkość i o to by mnie te paskudztwa nie dogoniły. A były tuż za mną ! Gdy myślałem już, żeby się poddać, zobaczyłem wielki dom. Oczywiście pobiegłem w jego kierunku. Robaki za mną zaczęły zwalniać. Im bliżej domu byłem, tym one wolniej biegły. Gdy dobiegłem do drzwi, ich tłum kłebił i wił się w oddali, ale już się nie zbliżał do mnie. Wyglądało na to, że czegoś się boją. Ja nie miałem nic do stracenia !

Wcisnąłem klamkę, wszedłem do środka, zatrzasnąłem do drzwi...

 

Poczułem tylko uderzenie w główkę i jak odpada mi ogonek. Gdy się obudziłem, wiedziałem, że zostałem wchłonięty przez coś dużego ! I że sam jestem jakby większy. I że wokoło mnie jest ciemno i mokro i nie mogę się wiele ruszyć, skrępowany jakby jakąś błoną. Gdy z całej siły spróbowałem ruszyć nogą, udało mi się tylko zawadzić o jakąś ścianę. Usłyszałem radosny okrzyk:

- O zwowu kopie !

I czule dodane:

- Niedługo wyjdziesz maleńki!

 

Już wiedziałem. Wygrałem ten wyścig. THERE CAN BE ONLY ONE !

 

Kilka lat później dowiedziałem się, że te małe zielone robale noszą nazwę "NONOXYNOL 9" i są składnikiem współczesnych prezerwatyw i środków plemnikobójczych. A moje życie DOPIERO SIĘ ZACZYNA........ :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Małoletnia Dominika mieszkała w bloku niedaleko sklepu monopolowego Jacka. Pewnego dnia weszła do sklepu i powiedziała:

- Panie Jacku, daj mi ćwiartkę brandy.

- Dominiko! - wykrzyknął Jacek - Nigdy bym tego nie zrobił! Nigdy nie sprzedałem alkoholu małoletniej uczennicy!

- Jacku - powiedziała dziewczynka - To dla mojej wychowawczyni - zniżyła głos - Ma zatwardzenie, no wie Pan, wstydziła sie sama i wysłała mnie...

Jacek sprzedał więc jej brandy. Później zamknął sklep i poszedł do domu.

Kiedy mijał szkołę - zobaczył Dominikę.

Śpiewała i tańczyła na chodniku, wirowała, machała rękami jak ptak.

Zbliżał się tłum, więc Jacek przepchnął ja dalej i krzyknął:

-Dominiko! Na litość boską! Powiedziałaś mi, że to na zatwardzenie Twojej wychowawczyni!

Niezbita z tropu Dominika odpowiedziała:

- Bo tak jest, mój drogi Panie Jacku, tak jest! Kiedy mnie zobaczy, to się zesra! :D

 

 

 

 

 

Wania złowił złotą rybkę.

- Rybka: puść mnie spełnię twoje życzenie

- Ok

- Willę chcesz?

- Nie

- Mercedesa chcesz?

- Nie

- Medal za męstwo chcesz?

- Tak jasne.

Huknęło, jebnęło i Wania znalazł się prosto na polu bitwy z dwoma granatami w ręku. Patrzy a na niego napierdziela 10 czołgów. Wania wkurzony przez zaciśnięte zęby:

- K...wa, pośmiertny mi dała!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...