Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

DOWCIPY są wieczne


basiah2

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 2,5k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Zaprosił facet znajomych do restauracji na kolację. Zauważył, że kelner, który prowadzi ich do stolika, ma w kieszeni łyżki. Zastanowił się chwilę,

usiedli przy stoliku i wtedy zobaczył, że kelner od ich stolika również ma łyżki w kieszeni. A także inni kelnerzy na sali. Poprosił kelnera bliżej i pyta:

- Po co wam łyżki w kieszeniach?

- Kilka miesięcy temu nasze szefostwo zleciło firmie ArturAndersen zrobienie analizy procesów. I wyszło, że średnio co trzeci klient zrzuca

łyżkę ze stołu, przez co trzeba iść do kuchni i przynieść nową. Dzięki temu,że mamy łyżki pod ręką, zaoszczędzamy jednego człowieka na

godzinę, a wydajność wzrasta o 70,3%.

Zdziwił się ale wkrótce zobaczył, że każdy kelner ma przy rozporku cienki łańcuszek, którego jeden koniec przyczepiony jest do guzika, a drugi znika

wewnątrz spodni. Zaciekawiony zawołał kelnera i pyta:

- Zauważyłem, że każdy z was ma łańcuszek przy rozporku. Po co?

- Nie każdy jest tak spostrzegawczy, jak pan. Ale tak ten łańcuszek zalecił nam Artur Andersen. Wie pan, mam go przyczepionego do... no wie

pan! Jak idę do toalety, to rozpinam rozporek i wyciągam łańcuszek, dzięki czemu po oddaniu moczu nie muszę myć rąk i wydajność wzrasta o 30%.

Facet znów był zdziwiony, ale zaraz odkrył nieścisłość:

- Dobrze, rozumiem, że go pan wyjmuje łańcuszkiem, ale jak pan go wkłada z powrotem?

- Nie wiem, jak inni, ale ja go wkładam łyżką

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks później...

Niedawno na zajęciach z dzieciakami pewien Zbyszek uświadomił mi po raz kolejny, że jak masz coś do powiedzenia, to nie mów tego przy dziecku.

 

Zbyszek: Proszę pani? A czemu pani nie chodzi do tamtej grupy na końcu korytarza? (Chodziło mu o dzieci niepełnosprawne.)

 

Ja: Bo nie mam takich kwalifikacji

 

Zbyszek: A co to znaczy?

 

Ja: No mogłabym na przykład nie odpowiedziec na wszystkie ich pytania... Nie mam takiej wiedzi (powiedziałam najprościej jak umiałam i chyba zrobiłam przy tym jakąś smutniejszą minę)

 

Zbyszek: Pani się nie przejmuje, po co pani ta wiedza... mój tata mówi, że z takimi cyckami to sobie pani poradzi w życiu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PATOLOGIA

 

"Ja, moi bracia i reszta naszej ulicy spędzaliśmy dzieciństwo na obrzeżach

małego miasteczka—właściwie na wsi. Byliśmy wychowywani w sposób, który

psychologom śni się zazwyczaj w koszmarach zawodowych, czyli patologiczny.

Na szczęście, nasi starzy nie wiedzieli, że są patologicznymi rodzicami.

My nie wiedzieliśmy, że jesteśmy patologicznymi dziećmi. W tej słodkiej

niewiedzy przyszło nam spędzić nasz wiek dziecięcy. Wspominany z nostalgią

nasze szalone lata 80.:

· Wszyscy należeliśmy do bandy osiedlowej i mogliśmy bawić się na

licznych w naszej okolicy budowach. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka go

wyciągnęła i odkażała ranę fioletem. Następnego dnia znowu szliśmy się

bawić na budowę. Matka nie drżała ze strachu, że się pozabijamy.

Wiedziała, że pasek uczy zasad BHZ (Bezpieczeństwo Higieny Zabaw).

 

· Nie chodziliśmy do przedszkola. Rodzice nie martwili się, że

będziemy opóźnieni w rozwoju. Uznawali, że wystarczy jeśli zaczniemy się

uczyć od zerówki.

 

· Nikt nie latał za nami z czapką, szalikiem i nie sprawdzał czy

się spociliśmy.

 

· Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z grypą służył

czosnek, herbata ze spirytusem i pierzyna. Dzięki temu nigdy nie

stwierdzano u nas zapalenia płuc czy anginy. Zresztą lekarz u nas nie

bywał, zatem nie miał szans nic stwierdzić. Stwierdzała zawsze babcia.

Dodam, że nikt nie wsadził babci do wariatkowa za raczenie dzieci

spirytusem.

 

· Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na

które wcześniej nasikały lisy i sarny. Mama nie bała się ze zje nas wilk,

zarazimy się wścieklizną albo zginiemy. Skoro zaś tam doszliśmy, to i

wrócimy. Oczywiście na czas. Powrót po bajce był nagradzany paskiem.

 

· Gdy sąsiad złapał nas na kradzieży jabłek, sam wymierzał nam

karę. Sąsiad nie obrażał się o skradzione jabłka, a ojciec o zastąpienie

go w obowiązkach wychowawczych. Ojciec z sąsiadem wypijali wieczorem

piwo—jak zwykle.

 

· Nikt nie pomagał nam odrabiać lekcji, gdy już znaleźliśmy się w

podstawówce. Rodzice stwierdzali, że skoro skończyli już szkołę, to nie

muszą do niej wracać.

 

· Latem jeździliśmy rowerami nad rzekę, nie pilnowali nas dorośli.

Nikt nie utonął. Każdy potrafił pływać i nikt nie potrzebował specjalnych

lekcji aby się tej sztuki nauczyć.

 

· Zimą ojciec urządzał nam kulig starym fiatem, zawsze

przyspieszał na zakrętach. Czasami sanki zahaczyły o drzewo lub płot.

Wtedy spadaliśmy. Nikt nie płakał, chociaż wszyscy się trochę baliśmy.

Dorośli nie wiedzieli do czego służą kaski i ochraniacze.

 

· Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Szkolny pedagog

nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego.

 

· Nikt nas nie poinformował jak wybrać numer na policję, żeby

zakablować rodziców. Oczywiście, chętnie skorzystalibyśmy z tej wiedzy.

Niestety, pasek był wtedy pomocą dydaktyczną, a policja zajmowała się

sprawami dorosłych.

 

· Swoje sprawy załatwialiśmy regularną bijatyką w lasku. Rodzice

trzymali się od tego z daleka. Nikt, z tego powodu, nie trafiał do

poprawczaka.

 

· W sobotę wieczorem zostawaliśmy sami w domu, rodzice szli do

kina. Nie potrzebowano opiekunki. Po całym dniu spędzonym na dworze i tak

szliśmy grzecznie spać.

 

· Pies łaził z nami—bez smyczy i kagańca. Srał gdzie chciał, nikt

nie zwracał nam uwagi.

 

· Raz uwiązaliśmy psa na „sznurku od presy” i poszliśmy z nim na

spacer, udając szanowne państwo z pudelkiem. Ojciec powiązał nas na

sznurkach i też wyprowadził na spacer. Zwróciliśmy wolność psu, na zawsze.

 

· Mogliśmy dotykać innych zwierząt. Nikt nie wiedział, co to są

choroby odzwierzęce.

 

· Sikaliśmy na dworze. Zimą trzeba było sikać tyłem do wiatru,

żeby się nie osikać lub „tam” nie zaziębić. Każdy dzieciak to wiedział.

Oczywiście nikt nie mył, po tej czynności, rąk.

 

· Stara sąsiadka, którą nazywaliśmy wiedźmą, goniła nas z laską.

Ciągle chodziła na nas skarżyć. Rodzice nadal kazali się jej kłaniać,

mówić dzień dobry i nosić za nią zakupy.

 

· Wszystkim starym wiedźmom musieliśmy mówić dzień dobry. A każdy

dorosły miał prawo na nas to dzień dobry wymusić.

 

· Dziadek pozwalał nam zaciągnąć się swoją fajką. Potem się głośno

śmiał, gdy powykrzywiały się nam gęby. Trzymaliśmy się z daleka od fajki

dziadka.

 

· Skakaliśmy z balkonu na odległość. Łomot spuścił nam sąsiad.

Ojciec postawił mu piwo.

 

· Do szkoły chodziliśmy półtorej kilometra piechotą. Ojciec

twierdził, że mieszkamy zbyt blisko szkoły, on chodził pięć kilometrów.

 

· Nikt nas nie odprowadzał. Każdy wiedział, że należy iść lewą

stroną ulicy i nie wpaść pod samochód, bo będzie łomot.

 

· Współczuliśmy koledze z naprzeciwka, on codziennie musiał

chodzić na lekcje pianina. Miał pięć lat. Rodzice byli oburzeni

maltretowaniem dziecka w tym wieku. My również.

 

· Czasami mogliśmy jeździć w bagażniku starego fiata, zwłaszcza

gdy byliśmy zbyt umorusani, by siedzieć wewnątrz.

 

· Gotowaliśmy sobie obiady z deszczówki, piasku, trawy i sarnich

bobków. Czasami próbowaliśmy to jeść.

 

· Żarliśmy placek drożdżowy babci do nieprzytomności. Nikt nam nie

liczył kalorii.

 

· Żuliśmy wszyscy jedną gumę, na zmianę, przez tydzień. Nikt się

nie brzydził.

 

· Jedliśmy niemyte owoce prosto z drzewa i piliśmy wodę ze strugi.

Nikt nie umarł.

 

· Nikt nam nie mówił, że jesteśmy ślicznymi aniołkami. Dorośli

wiedzieli, że dla nas, to wstyd.

 

· Musieliśmy całować w policzek starą ciotkę na powitanie—bez

beczenia i wycierania ust rękawem.

 

· Nikt się nie bawił z babcią, opiekunką lub mamą. Od zabawy

mieliśmy siebie nawzajem.

 

· Nikt nas nie chronił przed złym światem. Idąc się bawić,

musieliśmy sobie dawać radę sami.

 

· Mieliśmy tylko kilka zasad do zapamiętania. Wszyscy takie same.

Poza nimi, wolność była naszą własnością.

 

· Wychowywali nas sąsiedzi, stare wiedźmy, przypadkowi przechodnie

i koledzy ze starszej klasy. Rodzice chętnie przyjmowali pomoc

przypadkowych wychowawców.

 

 

Wszyscy przeżyliśmy, nikt nie trafił do więzienia. Nie wszyscy skończyli

studia, ale każdy z nas zdobył zawód. Niektórzy pozakładali rodziny i

wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów. Nie odważyli się zostać

patologicznymi rodzicami. Dziś jesteśmy o wiele bardziej ucywilizowani.

My, dzieci z naszego podwórka, kochamy rodziców za to, że wtedy jeszcze

nie wiedzieli, jak należy nas dobrze wychować. To dzięki nim spędziliśmy

dzieciństwo bez ADHD, bakterii, psychologów, znudzonych opiekunek,

żłobków, zamkniętych placów zabaw i lekcji baletu.

A nam się wydawało, że wszystkiego nam zabraniają!"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jakie to nostalgiczne

a jednak

jeden mój kumpel w zabawie stracił oko

dwóch skakało po przybudówkach. Jeden z nich do dziś na wózku, drugi zginął

na wsi, gdzie jeździłam na wakacje, spędzałam całe dni samopas, również w lasach poligonu. Dwóch chłopaków i dziewczyna mieli mniej szczęścia, trafili na niewybuch...

pisać tak, jak powyżej, mogą ci, co mieli szczęście :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prezydent, złodziej i pracownik banku trafili do piekła.

Złodziej prosi diabła – mogę zadzwonić do swoich kolegów, pożegnać się?

- Tak, możesz – mówi diabeł – tylko będzie Cię to drogo kosztować – ile będziesz rozmawiał minut, tyle dni będziesz siedział na rozgrzanej patelni.

Złodziej zgadza się, bierze komórkę, dzwoni, rozmawia pół godziny – i siada na 30 dni na rozgrzaną patelnię.

Następny prezydent- prosi diabła:

- Daj mi zadzwonić do swoich ministrów, musze wydać ostatnie rozporządzenia, zgadzam się na opłatę.

Diabeł daje mu komórkę, ten rozmawia godzinę – i siada na 60 dni na rozgrzaną patelnię.

Pracownik banku tez prosi:

- Diable, daj mi proszę zadzwonić - muszę porozmawiać z kolegami, mam nie zakończone sprawy, nie podpisane umowy, niezrealizowane plany sprzedażowe, umówione spotkania – zgadzam się na zapłatę.

- Proszę bardzo – mówi diabeł – i daje komórkę . Pracownik banku rozmawia godzinę, dwie, trzy, pod koniec czwartej skończył i oddaje diabłu komórkę. Diabeł go wypuszcza, nie chce żadnej zapłaty.

Ci dwaj, co już siedzą na patelniach, pytają diabła:

- Dlaczego na nas nałożyłeś opłatę, a na Pracownika banku nie???

Na to diabeł:

- Bo telefony z piekła do piekła są za darmo...

 

 

lubie to swoje piekło

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poszła dziewczyna na imprezkę. Przedawkowała co nieco zaraz na wstępie i film się jej urwał. Budzi się rano i ze zdziwieniem stwierdza, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Części garderoby na miejscu. Wszystko pozapinane jak należy. Myśli, myśli, myśli... Impreza kiepska? Goście nie dopisali? Starzeję się? Mam zmarchy? Cycki mi obwisły? A! Tak!! Uff! Co za ulga! Był tam taki jeden cholerny pedant!!!

 

********************************************************************

 

Mężczyźni mają umysł analityczny: duże problemy potrafią rozbić na

mniejsze. Kobiety mają umysł syntetyczny: z małych problemów robią duże problemy.

 

********************************************************************

 

1. Czy my się przypadkiem nie znamy? = Niezła dupa

2. Jestem romantykiem = Jestem biedny

3. Potrzebuję cię = Ręka mnie już boli

4. Nie jestem taki jak inni faceci = Jestem obrzezany

5. Poważnie myślę o trwałym związku = Mam dość onanizmu

6. Tylko na tobie mi zależy = Jesteś jedyną dziewczyną, która może na mnie patrzeć

7. Chciałbym cię lepiej poznać = Żebym miał o czym opowiadać kumplom

8. To tylko sok pomarańczowy, spróbuj = Jeszcze dwa takie drinki i zgodzi się na wszystko

9. Nie wiem czemu, ale jej nie lubię = Nie chciała iść ze mną do łóżka

10. I jak było? = Naprawdę mam takiego małego?

11. Wspaniale się wczoraj bawiłem = Kim ty do cholery jesteś?

12. Kochasz mnie? = Zrobiłem coś głupiego i pewnie się o tym dowiesz

13. Naprawdę mnie kochasz? = Zrobiłem coś głupiego i na pewno się o tym dowiesz

14. Zadzwonię = Mam nadzieję, że więcej cię nie zobaczę

15. Dużo o nas myślałem = Na trzeźwo nie jesteś tak ładna, jak mi się wydawało

16. Zostańmy przyjaciółmi = Prawdę mówiąc jesteś bardzo brzydka...

17. Wiele się od ciebie nauczyłem = Następna proszę!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...
Zaprosił facet znajomych do restauracji na kolację. Zauważył, że kelner, który prowadzi ich do stolika, ma w kieszeni łyżki. Zastanowił się chwilę,

usiedli przy stoliku i wtedy zobaczył, że kelner od ich stolika również ma łyżki w kieszeni. A także inni kelnerzy na sali. Poprosił kelnera bliżej i pyta:

- Po co wam łyżki w kieszeniach?

- Kilka miesięcy temu nasze szefostwo zleciło firmie ArturAndersen zrobienie analizy procesów. I wyszło, że średnio co trzeci klient zrzuca

łyżkę ze stołu, przez co trzeba iść do kuchni i przynieść nową. Dzięki temu,że mamy łyżki pod ręką, zaoszczędzamy jednego człowieka na

godzinę, a wydajność wzrasta o 70,3%.

Zdziwił się ale wkrótce zobaczył, że każdy kelner ma przy rozporku cienki łańcuszek, którego jeden koniec przyczepiony jest do guzika, a drugi znika

wewnątrz spodni. Zaciekawiony zawołał kelnera i pyta:

- Zauważyłem, że każdy z was ma łańcuszek przy rozporku. Po co?

- Nie każdy jest tak spostrzegawczy, jak pan. Ale tak ten łańcuszek zalecił nam Artur Andersen. Wie pan, mam go przyczepionego do... no wie

pan! Jak idę do toalety, to rozpinam rozporek i wyciągam łańcuszek, dzięki czemu po oddaniu moczu nie muszę myć rąk i wydajność wzrasta o 30%.

Facet znów był zdziwiony, ale zaraz odkrył nieścisłość:

- Dobrze, rozumiem, że go pan wyjmuje łańcuszkiem, ale jak pan go wkłada z powrotem?

- Nie wiem, jak inni, ale ja go wkładam łyżką

 

ja już nie mam pytań :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po długim seksie młody chłopak wyciąga się na brzuchu, wyciąga papierosa ze spodni i szuka zapalniczki. Nie może znaleźć, więc pyta dziewczynę, czy ma jakąś.

- Może jakaś jest w górnej szufladzie ? odpowiedziała.

Otworzył szufladę w szafce przy łóżku i znalazł pudełko leżące wprost na oprawionej w ramki fotografii jakiegoś mężczyzny.

Oczywiście zmartwił się.

- To twój mąż? - zapytał nerwowo.

- Nie, głupku - odpowiedziała przytulając się do niego.

- Twój chłopak?

- Nie, skąd - odpowiedziała przygryzając jego ucho.

- No to kto? - zapytał zdezorientowany chłopak.

Dziewczyna odpowiedziała spokojnie:

- To ja przed operacją.

 

Senator K. będąc na dorocznym zjeździe swojej partii, poznał piękną i inteligentną kobietę.

Tegoż samego wieczora zaprosił ją do swego pokoju, gdzie ponadto stwierdził, że zaletom umysłu w niczym nie ustępuje boskie ciało owej pani.

Niestety zauroczony pan senator, mimo starań jej i swoich - nie stanął na wysokości zadania. Nazywając rzeczy po imieniu, panu K. przez cały wieczór "to" wisiało jak szmata na kiju!

Po przyjeździe do domu i wieczornym prysznicu pan K. wchodzi do sypialni. Widzi tam swą żonę w wymiętym szlafroku, w papilotach, zajadającą - mlaskając głośno - jakieś czekoladki.

Do tego zielona maseczka na twarzy...

I wtedy pan K. stwierdził coś dziwnego. Poczuł nagle że doznaje ogromnego wzwodu.

Totalnie zaskoczony spojrzał wściekle na dół i warknął cicho przez zęby:

- Ty prymitywny, wredny sk*rwysynu! Dzięki tobie już wiem dlaczego ludzie wymyślili przezwisko TY CH*JU!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spotyka się dwóch robotników. Jeden się pyta drugiego:

- I jak tam stary w robocie?

- A k..wa mówię ci zap…ol na całego. Od rana do wieczora taczka, betoniarka, cegły, cement, taczka, betoniarka i tak k…wa cały dzień na okrągło

- To od kiedy tam robisz stary?

- A lepiej nie pytaj, k..wa. Od jutra!

:wave::D:D:D:wave:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kwestia gustu. :)

Jeżeli się upiearsz, to ci wytłumaczę

Jeżeli o zboczeniach można pisać w formie dowcipu, to znaczy, że tego typu zachowania stają się normalne, że nie szokują a jedynie śmieszą. Mnie nie śmieszy. Mam córkę 13 lat. Nie życzę ci nigdy, żebyś musiał/a zrozumieć, że to nie jest śmieszne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...