Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

DOWCIPY są wieczne


basiah2

Recommended Posts

Nie wiem czy to znacie, akurat mi się przypomniało:

 

Siedzi 4 facetów przy wódzie, z rozmowy wynikło, że ich żony pracują w policji, więc zaczęli wyliczać, która jaką karierę zrobiła.

Pierwszy się odzywa: Moja żona właśnie zdała wszystkie testy i jest na szkółce policyjnej.

Drugi mówi: To nic, moja połowica aktualnie jest w szkole podoficerskiej.

Trzeci mówi: To wszystko to nic, moja żona jest teraz w szkole oficerskiej.

Odzywa się czwarty: Wiecie co, a ja sam r...cham swoją żonę!!!

Edytowane przez kamykkamyk2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 2,5k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Kiedyś , autentyczna historia , pracowałem w prywatnej firmie remontowo budowlanej , jeżdziliśmy do roboty firmowym busem , i jak to w trakcie jazdy gadka szmatka ale nie wiedzieć czemu zawsze o robocie , jeden z kumpli wkurzony że tylko robota i robota w temacie mówi do wszystkich - qrwa przestańcie w końcu o tej robocie pier.......lić bo się zrzygać można od tego samego - pogadajmy o czym innym , nie wiem o polityce czy choćby o qrwach , zapadła cisza na pokładzie a drugi kumpel mówi dobra może być o qrwach , to teraz powiedz - mówi do pierwszego - co robiła wczoraj twoja żonka ???
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś na ADHD ...wystarczył zwyczajny wpier**l. :) Pomagało.

celem rozszerzenia:

nie było takiego rozpoznania. Mówiło się, że "dziecko jest żywe" "jak żywe srebro" i "taką ma naturę, że nie usiedzi|"

I na ogół 'żywe' dziecko szybko się uczyło (różnymi metodami) współistnieć w społeczeństwie, a bardzo nieliczni byli wyrzucani poza nawias i ci mieli przechlapane...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy

Facet miał uporczywy sen, po którym zawsze budził się zmoczony.

Śniło mu się bowiem , że kiedy już zasypia spod łóżka wychodzi taki mały wredny krasnal, wskakuje mu na klatę, rozpina spodenki i szyderczo patrząc w oczy mówi:

-no to jak? Lejemy?

Ponieważ sytuacja zdarzała się coraz częściej i była mocno stresująca, bo kto widział żeby dorosły chłop sikał w łóżko, facet postanowił się temu stanowczo przeciwstawić.

Kolejnej nocy , kiedy jak zwykle już zasypiał i tradycyjnie spod łóżka wylazł złośliwy gnom, wskoczył mu na klatę, rozpiął spodenki i z ironicznym uśmiechem patrząc w oczy delikwentowi rzucił swoje:

- no to jak? Lejemy!

Gość zacisnął zęby i warknął

- Nie!

Na co krasnal z niesmakiem w głosie

No to dzisiaj będzie kupa!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Pepeg z Gumy

Angielski dżentelmen zażywa odświeżającej kąpieli, w pewnej

chwili zdarzyło mu się puścić podwodnego, przeciągłego bąka.

Chwile później wchodzi do łazienki lokaj; ściereczka

przewieszona przez ramie, taca, butelka i szklaneczka...

- Bob, przecież Cie nie wzywałem - dziwi się dżentelmen

- Ależ sir, słyszałem wyraźnie: "Bob, bring a bottle of

bourbon"...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

celem rozszerzenia:

nie było takiego rozpoznania. Mówiło się, że "dziecko jest żywe" "jak żywe srebro" i "taką ma naturę, że nie usiedzi|"

I na ogół 'żywe' dziecko szybko się uczyło (różnymi metodami) współistnieć w społeczeństwie, a bardzo nieliczni byli wyrzucani poza nawias i ci mieli przechlapane...

 

a ja lubię takie ,,żywe,, dzieciaki - Z ROŻNA

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Emeryt Helmut za 1000Eur kupił sobie miesiąc wakacji w Erotycznej Rajskiej Wyspie. Bzykanko od rana do wieczora, ile dusza zapragnie.

Idzie pierwszego dnia, plaża, słoneczko i piękna, naga, wypięta dziewczyna na plaży. Widząc jego podniecenie mówi

-na co czekasz, jedziemy z koksem!

Po wszystkim szczęśliwy myśli

- kurna - te 1000 Eur to najlepiej wydana kasiora w życiu!

A że zachciało mu się cosik bardziej ciężkiego po jedzonku to wszedł do napotkanej jaskini. Tam wymknął mu się głośny bąk. Na to z czeluści wychodzi duży Murzyn i pyta

-pan wołał?

-eee...nie!

-PAN WOŁAŁ!

I dobrał mu się do d...

Po wszystkim obolały poszedł do recepcji Wyspy i mówi:

-pier...ę takie wakacje! K...a stanąć to mi stanie raz na tydzień, a popiarduję sobie co najmniej 40 razy na dobę!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z takiego sobie jednego fajnego bloga, wielbicielom "Na dobre i na złe" polecam:

 

"

-Syna nie ma. Siedzi w domu, bo zimno i nie będzie wychodził na mróz. Zresztą musi matce pomóc drewna narąbać. Pisz pan ten wniosek na rentę dla niego, bo pasowałoby mu jakieś pieniądze mieć

 

-Nie mogę wypisać wniosku bez wcześniejszego zbadania pacjenta, bo wydanie zaświadczenia w ten sposób to łamanie prawa

 

-Pisz pan to, bo mój zięć prokurator zajmie się tym wszystkim. Pójdę do niego, że pan mi odmawiasz pomocy. Nie będę tu błagał o jakiś papier. To psi obowiązek. Już ja się dowiedziałem. Ja znam lepiej to wasze prawo

 

Zaświadczenie

Pacjent nie zgłasza się do poradni od około 6 miesięcy. W dniu dzisiejszym ojciec pacjenta próbował wymusić wypisanie zaświadczenia o stanie zdrowia bez uprzedniego zbadania przeze mnie pacjenta, który nie przyszedł do poradni z powodu wypełniania obowiązków domowych. Ojciec pacjenta swoje żądanie podpierał groźbami złożenia doniesienia do prokuratury i powoływał się na swoją niezaprzeczalną znajomość prawa.

Ocenę stanu zdrowia pacjenta pozostawiam szanownej komisji orzeczniczej.

 

 

Za drzwiami słychać było donośne "kurwa" i odgłos rozdzieranego papieru.

"

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Następne, z tego samego Bloga:

 

"Pił ponad miesiąc. Wszystko co zawierało alkohol lub co było przez niego podejrzewane o taką zawartość.

Przestał pić i dosyć szybko trafił na izbę przyjęć w eskorcie policji i pogotowia ratunkowego.

Zwinęli go, kiedy bez opamiętania szalał po autobusie komunikacji miejskiej.

 

Mając za plecami nieskrywane uśmieszki policjantów i ratowników usiadł na kozetce i z wielkim namaszczeniem położył obok siebie zniszczoną skórzaną kurtkę, zwiniętą w dziwny tobołek.

 

"To moja żona"-powiedział-"Ona teraz jest niewidzialna, ale muszę się nią opiekować.

Wszystko przez tych pierdolonych studentów z uniwerku. Piła z nimi i oni ją czymś zaprawili. Jakąś substancję dostała i się, kurwa, zrobiła niewidzialna."

 

Kontynuował swoją opowieść roztrzęsiony i praktycznie bez zachęty ze strony personelu.

 

"Ona zniknęła, ale było słychać jej głos. I ja jej tak szukałem, prosiłem, żeby do mnie przyszła.

I przyszła. Wlazła mi pod kurtkę i prosiła tym swoim cienkim głosikiem: podrap mnie za uszkiem, kochaniutki, podrap mnie za uszkiem, podrap mnie w plecki, bo mi tak niedobrze. To ja ją drapałem, pocierałem, pocierałem i pocierałem.

A ona się, kurwa, zamieniła, pewnie od tego ciepła, w jakąś grudkę ziemi, co mi piszczała spod kurtki.

Wtedy wpadłem na pomysł, że ją do lekarza zawiozę, bo chora pewnie jakaś. Pierdolone studenty babę mi struły.

I wiozłem ją autobusem.

I musiałem ją pocierać, bo mi, kurwa, piszczała jak tego nie robiłem, a ludzie się wtedy głupio gapili. Wstyd mieć takie piszczenie pod kurtką.

 

Pocierałem i pocierałem, aż tu patrzę... a tej kurwie ręce i nogi takie wyrosły i mi w pizdu spierdoliła spod ubrania.

 

Jak zaczęła jebana zapierdalać po rurach w tym autobusie. I tam i tu, i tam i tu. W tył, w przód, po dachu. Tylko jej oko na mnie łypało jak tak zapierdalała. Goniłem gadzinę dobre 15 minut, aż ją dopadłem przy kasowniku. I dobrze, że pogotowie ją tu przywiozło na leczenie. Już ją namówiłem, żeby się zgodziła, tylko pizda znowu jest niewidzialna."

 

Pacjenta przyjęto na oddział psychiatryczny męski, grudkę na oddział kobiecy.

 

Rano było lepiej.

"

 

J.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ci co nie znają powinni się troszkę pośmiać

 

O rożnym spojrzeniu na rzeczywistość będzie.

Różnym , znaczy się , damsko- męskim spojrzeniu.

 

Koleżanki opowiadają sobie jak spędziły łykend.

Pierwsza mówi : słuuuchaj staaaara , masakra .

Pół soboty mu gotowałam ulubione danie ,drugie pół

soboty czekałam aż wróci z pracy , i jak w końcu łaskawca

wrócił , wtrząchnął wszystko w 5 minut , bzyknął mnie .....

i poszedł spać . Do poniedziałkuuuuuu rano !

 

Druga : no to przegwizdane miałaś ,za to ja rewela.

Też się spóźnił , wiadomo ,razem robią ,ale staaara !

Posiedzieliśmy romantycznie godzinę przy świecach,

potem romantyczna kolacja w restauracji , potem

romantyczny spacer . W domu jeszcze lepiej, staraaa.

Godzina gry wstępnej , godzina miłości , a potem

jeszcze godzinę rozmawialiśmy !!!

 

Panowie.

 

Ten od pierwszej:

Stary ,dawno nie miałem takiego

w porzo łykendu. Wchodzę do chaty wkurzony ,że nas w robocie

przytrzymali , a tu co ? Moje kochane zapaszki !

nawtranżalalem się , szybki numerek i spanko. Spankooooooo!

Stary , odespałem calutki tydzień !!

 

Drugi:

no no, kto ma szczęście ten ma !

U mnie masakra .Wracam , a tu nie ma prądu w chacie.

Po godzinie czekania przy świeczkach , mówię trudno ,jedziemy

do knajpy ,bo przecież z głodu zdechnę.

Ta oczywiście jak sie do karty dorwała to na taryfę spowrotem

zabrakło , więc z laczka...

Tak się wkurwiłem ,że mi przez godzinę stanąć nie chciał ,

potem nie mogłem się przez godzinę spuścić, a na dodatek

po wszystkim nie mogłem zasnąć. Mówię ci stary maasaakraaa!

Edytowane przez eniu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

idziemy na urodziny do kumpeli - skladamy sie na kwiaty , kazdy daje 10 zl ,kupujemy kwiat i wychodzimy , po chili wylatuje kwiaciarka i krzyczy, ze kwiaty kosztowaly 25 zl i chce na oddac 5 . Jednak ze ze wzgledu na niemozliwosc podzialy 5 na trzech dajemy kwiaciarce 2 zl napiwku a kazdy z nas bierze 1 zl

czyli kazdy z naszej trojki dal na kwiaty 9 zl

3x9= 27zl - kwiaciarka dostala 2 zl napiwku - 27zl + 2 zł = 29 zl

Gdzie podziala sie brakująca zlotówka?????

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z pamiętnika pracownika

 

PONIEDZIAŁEK - Dostaliśmy komputery. To takie telewizorki z pudełkiem i kawałkiem harmonii. Fajne są.

WTOREK - Cały dzień siedzę przed komputerem. Chyba się popsuł.

ŚRODA - Przyszedł nasz kierownik i włączył komputer do gniazdka.

CZWARTEK - Dzisiaj pracujemy na komputerach jak szaleni. Dostałem się na 10 level. Ale Złotówa był lepszy. Padł na 12-tym.

PIĄTEK - Nie mogę przejść 13 poziomu. Dzisiaj chyba znowu zostanę na noc.

SOBOTA - Rano przyszli policjanci. Żona zgłosiła moje zaginięcie. Na razie zamieszkam u Złotówy.

NIEDZIELA - Bank zamknięty. Nie mogę się doczekać poniedziałku.

PONIEDZIAŁEK - Dzisiaj szkolenie. Razem ze mną idzie Złotówa i Bromba. Wykładowca załamał się już po 10 minutach. Coś jednak wynieśliśmy z tego szkolenia. Ja mam piękny komplet długopisów, a Złotówa nowy rzutnik.

WTOREK - Nareszcie mamy kserokopiarkę. Przy pierwszym uruchomieniu Złotówa naświetlił sobie oczy. Później Bromba postanowiła odbić sobie słownik. Teraz czekamy na nową kserokopiarkę. I na powrót Bromby ze szpitala.

ŚRODA - Alarm bombowy. Ewakuacja budynku. Ktoś zostawił podejrzaną reklamówkę w toalecie. Saperzy ją zdetonowali. Teraz potrzebny będzie remont WC, a nasz dyrektor będzie musiał jeszcze raz zrobić zakupy.

CZWARTEK - Wypłata. Postanowiłem zaszaleć. Kupiłem sobie nowe skarpetki. Nawet niedrogo, choć na drugą musiałem pożyczyć.

PIĄTEK - Razem z Ziutkiem jedziemy w delegację. Niestety, mój rower ma przebite koło, więc Ziutek bierze mnie na ramę. Po drodze zatrzymujemy się na nocleg. Spanie na świeżym powietrzu ma swoje dobre strony.

SOBOTA - Delegacja bardzo się udała. Wszyscyśmy się fajnie bawili. Najgorzej będę wspominał Izbę Wytrzeźwień.

NIEDZIELA - Rano okazało się, że ukradli nam służbowy rower. Do domu wracaliśmy więc na piechotę.

PONIEDZIAŁEK - Mamy nową pracownicę. Postanowiliśmy wymyślić jej jakąś ksywkę. Po 3 godzinach intensywnego myślenia już ją mieliśmy. Nazwaliśmy ją: Nowa.

WTOREK - Nowa dzisiaj nie przyszła. Podobno zrezygnowała z pracy. To wina Złotówy. Nie każdy wytrzyma na widok grubego faceta ubranego jedynie w banknot 10 złotowy.

ŚRODA- Bromba wróciła ze szpitala. Ale trafił tam Ziutek ze skomplikowanym złamaniem kości śródręcza. Upadła mu jakaś kartka i poprosił Brombę, żeby się odsunęła. Wtedy ona poszła mu na rękę.

CZWARTEK - Z okazji wdrażania u nas nowoczesnych technik pracy, kierownik kazał nam pisać na komputerach. Jako pierwsza komputer zapisała Bromba. Na moim też już brakuje miejsca.

PIĄTEK - Czyścimy komputery. Okazało się, że kierownikowi chodziło o coś innego. Za to teraz komputery w ogóle już nie działają. Może woda była za gorąca?

SOBOTA - Nareszcie weekend. Zbieramy ze Złotówą grzyby. Odchodzą razem z tynkiem. Na niedzielę zostanie nam już tylko przedpokój.

NIEDZIELA - Rano wpadł do nas sąsiad z góry. Do czasu wyremontowania sufitu będziemy mieszkać we trzech.

PONIEDZIAŁEK - Spóźniłem się do pracy. Wszystko przez te korki. Już mi się całkiem przetarły. Będę musiał sobie kupić jakieś inne buty (Ale drugi raz już nie kupię sandałów. W zimie.).

WTOREK - Zostałem właścicielem komórki. Ze Złotówą już nie dało się mieszkać.

ŚRODA - Zginął mój zszywacz. Nikt się nie chce przyznać. Ale ja podejrzewam Brombę. Ma nową sukienkę.

CZWARTEK - Pogodziłem się z żoną. Ziutą. Moja żąda rozwodu. Rozprawa jutro.

PIĄTEK - Siedzimy z żoną przed salą rozpraw. Nagle słychać, jak sędzia krzyczy do woźnego: powódkę! Idziemy do domu. Nie będzie nas sądził jakiś pijak.

SOBOTA - Byliśmy na imieninach u Bromby. Strasznie się wymalowała i wystroiła. Wyglądała jak pisanka. Złotówa tak jej powiedział. Wtedy ona zaproponowała, że ugotuje mu jajka. Złotówa jakoś dziwnie zbladł. Jajek w każdym bądź razie nie było. Była kura i Coca-Cola. Podobno po okazyjnej cenie. Import z Belgii.

NIEDZIELA - Jakoś dziwnie się czuję. Dowiedziałem się również, że Bromba jest w szpitalu. U Złotówy nikt nie odbiera. Pewnie pojechał na ryby.

PONIEDZIAŁEK - Ciągle kiepsko się czuję. Lekarz powiedział, że to zatrucie, więc dzisiaj siedzę w domu. Postanowiłem pooglądać sobie telewizję. Niestety, wieczorem już nie mogłem nic oglądać. Sąsiedzi zasunęli zasłony.

WTOREK - Jestem w pracy. Wszyscy już wyzdrowieli. Miło popatrzeć na znajome twarze. Żeby tylko tak Bromba wszystkiego nie zasłaniała.

ŚRODA - Zainstalowali u nas w pracy automat z Pepsi Colą. Albo mamy straszne szczęście albo ten automat jest popsuty. Wszyscy wrzucający monety zawsze coś wygrywają.

CZWARTEK - Ząb mnie strasznie rozbolał i w nagłym przypływie odwagi poszedłem do dentysty. Na fotelu po mojej odwadze już nie było śladu. Wyskoczyłem z fotela jak z procy. Dopiero po pokonaniu jakichś 5 km wyjąłem z zęba wiertło. Po jakimś czasie dogonił mnie dentysta. Samochodem. Znalazł mnie po szlaczku z części jego aparatury, jaki za sobą zostawiłem. Jej spłacanie zajmie chyba resztę życia. Moich dzieci i wnuków. Za to ząb już mnie nie boli.

PIĄTEK - Dla poprawienia wystroju biura Bromba przyniosła jakieś zielsko w... doniczkach. Złotówa jak to zobaczył, strasznie się ucieszył. Powiedział mi, że to marihuana i zaczął robić skręty. Fajny miał odlot - po tym jak to Bromba zobaczyła. Zresztą, to nie była wcale marihuana, tylko jakieś paprotki.

SOBOTA - Poszedłem z Brombą i Złotówą do kina. Bromba przyniosła wiadro popcornu. Ale cholera nie chciała się podzielić. Mieliśmy miejsca w pierwszym rzędzie. Po reklamach Złotówa zwymiotował, ja cały seans płakałem (choć to była komedia), a Bromba dostała zeza rozbieżnego.

NIEDZIELA - Pojechaliśmy ze Złotówą na ryby. Ale smażalnia była zamknięta. Pojechaliśmy więc do mieszkania Złotówy. Skończyło się jak zwykle: na śledzikach i wyborowej.

PONIEDZIAŁEK - Bromba powiedziała, że napiłaby się herbaty. Ja na to, że ja też. Niestety, herbaty nie ma już od dwóch tygodni.

WTOREK - Dzisiaj Złotówa zrobił wszystkim herbaty. Była jakaś dziwna, jakby ziołowa. Ciekawe, dlaczego paprotki Bromby nie mają już liści. Przecież to jeszcze nie jesień.

ŚRODA - Po pracy poszliśmy z Ziutkiem na mecz. Było extra. Piłkarze początkowo grali niemrawo, ale za to w drugiej połowie już bardzo szybko poruszali się po boisku. Za nimi zaś gromada kibiców. Padły też bramki. Obie. W ogóle atmosfera była bardzo gorąca. Za to cały czas schładzały nas policyjne sikawki. Mam z tego meczu dużo pamiątek: policyjny kask, pałki, tarcza z napisem POLICJA, skrawki munduru, siniak od ławki na plecach, wybite dwa przednie zęby, jakieś szaliki.

CZWARTEK - Nudy. Gdyby Złotówa niechcący nie podpalił biurka kierownika, dzień byłby na straty. Na kierowniku długo jeszcze utrzymywała się piana. Nie tylko ta z gaśnicy.

PIĄTEK - Ziutek przyszedł dzisiaj bardzo wesoły. Co prawda nie minęło jeszcze 48 godzin, ale go już wypuścili. Jutro nasza drużyna ma mecz wyjazdowy. Ziutek obiecał, że mi coś przywiezie.

SOBOTA - Dzisiaj pierwszy raz w życiu leciałem. Potrącił mnie samochód. Ciężarowy. Kierowca ciężarówki bardzo się wkurzył i zaczął mocno trząść drzewem na którym wylądowałem. Gdyby mu w międzyczasie nie ukradli wozu, kto wie jak by to się skończyło.

NIEDZIELA - Nareszcie zdjęli mnie z drzewa. Strażacy to super goście. Zabrali mnie na akcję. Nie wiem, dlaczego się śmiali. Przecież ten kot którego zdjęli z drzewa nie był wcale do mnie podobny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Początek XX wieku. Uboga wiejska rodzina miała jedyną żywicielkę - krowę. Kiedy nastał kolejny ranek, mąż wstał jak zwykle przed świtem i poszedł do obory ją wydoić. Niestety krowa leżała całkiem martwa. Człowiek się załamał, przed oczami stanęła mu wizja śmierci głodowej, więc wyjął ze spodni pasek i powiesił się pod powałą. Po dłuższej chwili obudziła się żona, zaniepokojona brakiem małżonka. Od razu pomyślała, że mąż powinien być w oborze. Kiedy się tam udała i okazało się, że mąż popełnił samobójstwo, a na klepisku leży

martwa krowa - jedyna żywicielka rodziny, niewiele myśląc powiesiła się koło męża, w końcu zgodnie z przysięgą małżeńską chciała dzielić jego los. Po chwili obudził się starszy syn. Kiedy zobaczył, że łoże rodziców jest puste, a na stole nie stoi kanka z mlekiem, jak zazwyczaj bywało, postanowił poszukać rodzicieli w oborze. Jakiż był jego szok, gdy odnalazł martwą krowę i rodziców równie martwych, a okoliczności wskazywały na samobójstwo. Pomyślał, że musi to sobie poukładać, postanowić coś, a najlepiej zawsze udawało mu się myśleć nad rzeką. Wziął więc wędkę i poszedł nad wodę. Zarzucił haczyk i w tej chwili z wody wyłoniła się postać pięknej syreny...

- Jeśli przelecisz mnie pięćdziesiąt razy, wskrzeszę twoich rodziców, krowę i żyć będziecie w dostatku do końca waszych dni - rzekła syrena.

Niestety syn dał radę syrenie tylko 25 razy i kiedy zasłabł pochłonęły go czeluście piekielne. W tejże chwili obudził się młodszy syn ubogich rolników. Kiedy zobaczył, że izba stoi pusta, postanowił, że poszuka współmieszkańców. Kiedy zobaczył martwą krowę i martwych rodziców w oborze, bardzo zafrasowany zauważył brak również wędek. Przecież miał jeszcze brata.

- Pewno poszedł nad rzekę - pomyślał i poszedł go poszukać. Zastał porzuconą wędkę i pomyślał, że brat poszedł za potrzeba i zaraz wróci, jednak w tym momencie z wody wyłoniła się piękna syrena i zapytała:

- Ile masz lat chłopcze?

- 16...

- Hm, jeśli przelecisz mnie 25 razy, wskrzeszę twoich rodziców, brata, krowę i żyć będziecie w dostatku do końca waszych dni - rzekła syrena.

- A mogę 30?!

- No, możesz...

- A 40?

- Możesz chłopcze, oczywiście, jak tylko dasz radę.

- A 50 razy mogę?

- Tak, tak, tak! - krzyknęła uradowana syrenka.

- A nie zdechniesz jak krowa?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przychodzi facet do pubu, kładzie 100 złotych na barze i mówi do barmana:

- Lej mi dopóki nie padnę, dowiedziałem się dzisiaj, że mój ojciec jest gejem.

Za dwa tygodnie ten sam facet przychodzi, kładzie forsę na blacie i mówi:

- Lej dopóki nie padnę, dowiedziałem się, że mój brat jest gejem.

Po tygodniu znowu przychodzi do tego samego baru i bez słowa kładzie 100 złotych na blacie.

- Czy jest ktoś w twojej rodzinie, kto sypia z kobietami? – pyta barman.

- Tak, moja żona. Właśnie się o tym dowiedziałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trwaja mistrzostwa swiata w posuwaniu na czas.

Przygotowuja sie:

Szybki Lopez,

Strus Pedziwiatr

i Speedy Ggonzalez.

 

Komentuje Dariusz Szpakowski i Wlodzimierz Szaranowicz.

(DS) -Szybki Lopez sie rozgrzewa, juz sie rozgrzal, zaczyna...

10... 20... 30... Limit czasu sie skonczyl.

Rekordu swiata nie bedze, ale to i tak niezly wyknik.

Chyba sie zgodzisz Wlodziu.

 

(WS) -Kolejny zawodnik to Strus Pedziwiatr.

ZACZYNA! 100... 200... 300... 400...

No, no no... calkiem niezly wynik. Przyznaj Darku!

 

(DS) -Ten wynik byl niezly, ale oto na arenie staje legendarny

Speedy Gonzalez.

Zaczal. Tysiac... dwa tysiace... trzy tysiace... cztery tysiace....

pierwszy sektor... drugi sektor...

WLODZIU! SPIERDALAMY!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewien facet trafil do piekla.Wita go diabel:

-Czemu jestes taki zmartwiony???

-A jak myslisz?Przeciez jestem w piekle!

-Pieklo nie jest takie zle.Mamy tu pare fajnych rozrywek.Pijesz??

-No pewnie.

-To polubisz poniedzialki!W poniedzialki nie robimy nic ,tylko chlejemy.

-Brzmi niezle!

-No widzisz.A palisz czasem?

-nawet sporo.

-No to polubisz wtorki.We wtorki palimy wagony najlepszych fajek.-Powaznie??To swietnie!

-A lubisz hazard?

-Uwielbiam!

-W srody ruletka,poker ,co tylko chcesz.

-Super ,pieklo jest zajebiste!!!

-Taak.A jestes pedalem??

-Nie...

-No to chyba nie polubisz czwartkow.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzwoni jegomosc do akademika:

- Czy mozna z Maryska?

- Z nimi wszystkimi mozna.

 

 

Profesor uwielbiajacy zagadki pyta sie studentki w czasie egzaminu:

- Prosze powiedziec, jaka jest róznica pomiedzy studentem uniwersytetu, studentem politechniki, a tramwajem?

- Pomiedzy studentami, to nie ma zadnej róznicy, a pod tramwajem, to jeszcze nie lezalam

 

 

Po starcie samolotu, piloci rozmawiaja:

- No! teraz napijemy sie kawy a potem "wypróbujemy" te nowa stewardesse.

Nie zauwazyli jednak, ze mikrofon jest wlaczony i rozmowa jest slyszana w calym samolocie, takze przez pasazerów.

Stewardessa, która byla na sali, biegnie do nich, aby powiedziec im o tej gafie. Nagle jeden z pasazerów podklada jej noge, ona wywraca sie jak dluga a pasazer na to :

- Gdzie lecisz ! Nie slyszalas ? Panowie piloci najpierw beda pili kawe.

 

 

Policjant wrócił późno do domu i zastał żonę samą w łóżku, pościel roztentegowana, a żona jakoś dziwnie rozochocona. - Cholera. Twój kochanek tu był? Gdzie się schował? Pod łóżkiem? - i zagląda pod łóżko - Pod łóżkiem nie ma. W kuchni? - i zagląda do kuchni - W kuchni nie ma. W szafie? Z szafy wychyla się ręka z dwoma stówami. Policjant dyskretnym ruchem bierze. - W szafie też go nie ma. To gdzie się schował?

 

 

W pewnej wsi mieszkal sobie jurny mlynarz ktory zaliczal wszystkie panny we wsi.Lecz pewnego razu zrobil to z corka soltysa.Soltysa to nie ucieszylo i strasznie sie wkurwil.Zwolal zebranie aby zaradzic jakos temu problemowi z mlynarzem.Na sali cisza,nagle zglasza sie kowal,bardzo prosty czlowiek, i mowi:

-Moze mu po prostu wpierdolimy???

Na to soltys.Nie mozemy bo to JEDYNY mlynarz we wsi.co zrobimy jak sie wkurzy i opusci wies,kto bedzie nam make robil?

Znow zapadla cisza.Po parunastu minutach znowu wstaje kowal i mowi:

-No to wpierdolmy stolarzowi,ich jest DWOCH

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przychodzi kobieta do stacji unasieniania zwierząt z prośbą o przyjęcie do pracy...

- hmmm- mówi kierownik - proszę pokazać dyplom Akademii Rolniczej...

- nie mam - mówi kobieta

- to w takim razie proszę o dyplom z technikum rolniczego...

- też nie mam....

- ehhhh to po co pani przychodzi... dobra, to chociaż świadectwo z 8 klasy podstawówki, może przyjmę panią do sprzątania...

- eee tego ale ja skończyłam tylko 3 klasy podstawówki....

- taaak? to co pani wyobrażała sobie tutaj robić?

- potrafię rozmawiać ze zwierzętami....

- taaak? dobre sobie... chodźmy, zobaczymy...

Wchodzą do stajni z krowami... jedna z krów zaczyna muuuuczeć...

- no i co ona zamuczała?

- ona powiedziała, że daje dziennie 15 litrów mleka, a wy wpisujecie jej tylko 7....

hmmm... zastanawia się kierownik w myśli, toż tak jest, może jej się udało? tylko....

- chodźmy do koni... wchodzą a tam koń IHHAHAHAHA.... kobieta na to:

- mówi, że ma dostawać 5 kg owsa, a dajecie mu 3, a 2 sprzedajecie na targu w sobotę.....

- cholera.... no dobrze, chyba pani naprawdę umie rozmawiać ze zwierzętami... chodźmy do mnie do biura podpisać umowę....

Gdy wychodzą ze stajni nagle słychać pasącą się kozę: beeeeeeeee!!! I wtedy zdenerwowany kierownik podbiega do niej i kopiąc ją syczy:

- cicho kurwo, to było tylko 2 razy i w dodatku po pijanemu.....

 

 

Czy można mieć stosunek płciowy z ptakiem?

- Tak. Na przyklad można wyjebać orła na schodach...

 

 

Cichy, podmiejski pub. Atrakcyjna babka podchodzi do baru, daje znak barmanowi, który natychmiast podchodzi do niej. Gdy ten jest już blisko, kobieta zmysłowo sygnalizuje, że powinien zbliżyć swoją twarz do jej twarzy. Barman czyni to, wtedy ona delikatnie zaczyna pieścić jego gęstą, krzaczastą, czarną brodę.

"Czy to Ty jesteś tu właścicielem?" - pyta, miękko dotykając jego twarzy dłońmi

"Nooo, nie." - odpowiada mężczyzna

"A czy możesz go tu zawołać? Potrzebuję z nim porozmawiać.." -szepcze, przejeżdżając dłońmi poza brodę, w stronę czupryny

"Niestety, nie ma go..." - dyszy barman - najwyraźniej podniecony - "Czym jeszcze mogę służyć?"

"Tak. Chciałabym przekazać wiadomość dla niego" - kobieta ciągnie dalej niskim, zmysłowym głosem, wsuwając kilka palców w usta barmana i pozwalając mu ssać je delikatnie

- "Powiedz mu, że w ubikacji dla pań nie ma papieru toaletowego

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...