Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

Lens, z turzcami kolorowymi niestety metodą prób i będów. Trochę ich jest, ale te pzebarwiajce się jak Prairie Fire i Buchanana najczęściej nie przetrzymują nawet pierwszej zimy. U Elfir Buchanana zimuje, a u mnie padła. Natomiast dostałam zeszłej wiosny 2 piękne duże kępy Prairie Fire i ...cud, bo mają młode odrosty, ale mało. Zobaczymy co dalej. Wprawdzie zimę spędziły posadzone bardzo blisko domu i nieco osłonięte (od strony domu) trzmieliną fortunea i niskim jałowcem, ale nie jest to ich miejsce docelowe.

Może spodoba ci się taka przebarwiająca się na ciemny pomarańczowy piękność :) To jest trzcinnik 'Cheju Do'. Najbardziej nietrzcinnikowaty trzcinnik – niski (liście do kolan mniej więcej), krępy w typie jeża, ma liczne kwiatostany, ale nie rozczapierzone, pięknie się przebarwia. Poza tym wcześnie rusza z wegetacją i długo jest atrakcyjny jesienią i zimą. No, i ten na pewno nie przemarznie.

 

[ATTACH=CONFIG]430478[/ATTACH]

Dziękuję :)

A czy Ty przycięłaś swoją turzycę ceglastą? Mam ochotę spróbować posadzić ją jeszcze raz i tym razem porządnie okryć.

Ten trzcinnik też jest ciekawy. Zapisuję do ulubionych i pewnie jeszcze w tym roku zawita w moim ogrodzie.

U mnie jest ten problem, ze jest dość wietrznie. Nawet hakonechloa po zimie są jakieś niemrawe. Nie odpuszczę im jednak i będę sadzić do skutku ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uwielbiam Gaurę... sadzę ją co roku, bo u mnie (Kraków), jeszcze nigdy nie przetrwała zimy... :no: Ale fakt, jest przepiękna...

 

A u mnie nie dość, że przetrwała (także różowa odmiana), to jeszcze sieje się wszędzie i ją rozdaję. Musi mieć sucho.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elfir, pytanie o hortensje, czy kojarzysz i miałaś do czynienia z tymi odmianami?

 

- hortensja bukietowa 'Sundae Fraise' ('Rensun')

- hortensja bukietowa 'Diamantino' (podobno kwietnie już na przełomie czerwca i lipca)

 

Muszę zrobić szpaler z 15 sztuk i nie wiem, którą hortensję do tego wybrać.. Chciałam tą Melbę, ale nigdzie nie mogę jej kupić :-(((

 

Do czynienia miałam jak projektowałam, ale osobiście nie.

Mój ogród ma ze 200 m2 i nie jest jeszcze skończony - mam bardzo mało gatunków roślin i niewiele też się zmieści, tym bardziej, że nie planuję ogrodu kolekcjonerskiego, botanicznego (po jednej roślince z każdego gatunku). Z hortensji wiechowatych to aktualnie pod nosem mam Phantoma (u teściowej za płotem), Limelight, Tardivę (u matki w ogrodzie) oraz Limelight jako drzewko na pniu u siebie.

Diamantino chcę u siebie posadzić (chyba, że szybciej trafię w szkółce na Little Lime lub Bobo).

 

Dla mnie różnice między najnowszymi odmianami hortensji są czysto kosmetyczne, znaczące jedynie dla kolekcjonerów. Na dodatek w handlu jest już tak wiele odmian, że musiałabym mieć ogromny ogród by wszystko testować :).

Kiedy wybieram konkretną odmianę dla klienta to po kolei: określam wysokość na jaką ma rosnąć, wypełnienie kwiatu i jego kolor (czy ma zostać najdłużej biały, czy jak najszybciej różowieć) a potem czytam na forach o odmianach spełniających wcześniejsze warunki: jak długo w rzeczywistości kwitną, kiedy zakwitają i jak szybko rosną/zagęszczają się.

Jak się kilka razy te fora poczyta, to ma się stałą pulę najczęściej polecanych odmian - i z niej korzystam dobierając klientowi. Z tym, że zazwyczaj piszę, że może sobie wymienić na jakąś podobną, która go bardziej zachwyci (lub będzie dostępniejsza) od tej, którą mu polecam.

 

Przyglądam się też odcieniom różu u przekwitających kwiatostanów - niektóre odcienie są nieładnie brudnoróżowe.

 

Diamantino wcześnie zakwita ale też wcześniej kończy kwitnienie - ma to znaczenie dla tych, co nie przepadają za różowiejącymi hortensjami. .

 

Te odmiany są niskie (ok. 1 m). Fraise Melba jest odmianą średnią (1,5 do 2 m). Więc ma znaczenie jaki konkretnie efekt chcesz uzyskać.

Popatrz też na Diamant Rouge

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Trucizny w granulkach są bardzo skuteczne

2. Nie.

3. grzyb na drewnie to jakaś huba. Niestety nieuleczalne.

Dzięki Elfir, ale mamy psa, więc chyba te granulki niebezpieczne, tak?

W poszukiwaniu szkodników natrafiliśmy na drzewkach w końcu na gąsienice i jakieś robaczki, sporo jest pajęczynki na modrzewiu japońskim, ale przędziorka nie widzieliśmy. Drzewka posadzone jesienią, to gniazdo znalezione na pniu jodły kalifornijskiej, a gąsienica na modrzewiu japońskim. Może mszyca? Poza tym liście dziurawe na buku, na klonach, wiązie. masakra :(

robal1.jpg

Gasienica1.jpg

robale2.jpg

Edytowane przez Nataly
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tak, granulki sa toksyczne.

 

 

Mszyce sa charakterystyczne więc nie problem je rozpoznać, podejrzewam, że na pierwszym zdjęciu jest jakiś chrząszcz ryjkowiec (opuchlak?).

Gąsienica to chyba jakaś ćma.

O tej porze roku jest czas intensywnego zerowania w ogrodzie jest mnóstwo "robali".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli między tamaryszkami a jukami jest cień, tak?

I sucho?

 

Hej, sorry, że tak dawno tu byłam, ale miałam Sajgon.

Cienia jeszcze nie ma, stok jest bardzo lekko nachylony ku północy, ale do tej pory słońce operowało tu cały dzień. Teraz sąsiedzi budują dom i szykuję się na żywopłot z tui, co jest standardem :( Perovskia jakoś mnie nie powala - niby kwitnie, ale te badyle :(

Rośnie tu jeszcze róża, perovskia po drugiej stronie tamaryszka. Myślałam, żeby posadzić zamiast niej mahonię. Dobry to pomysł? I co te bodziszki jakoś przypasowałyby do jukki?

No bo jukka raczej nie padnie, bo będzie i tak jasno, ale w stronę tamaryszka będzie więcej gałęzi i w końcu nie wiem co posadzić w miejsce po rozchodnikach. Może jeszcze raz spróbuję. Nie wiem czemu tak bardzo mi chorowały. Kilka nawet jeszcze zostało, ale to sama bida z nędzą

Edytowane przez Monika B
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję :)

A czy Ty przycięłaś swoją turzycę ceglastą? Mam ochotę spróbować posadzić ją jeszcze raz i tym razem porządnie okryć.

Ten trzcinnik też jest ciekawy. Zapisuję do ulubionych i pewnie jeszcze w tym roku zawita w moim ogrodzie.

U mnie jest ten problem, ze jest dość wietrznie. Nawet hakonechloa po zimie są jakieś niemrawe. Nie odpuszczę im jednak i będę sadzić do skutku ;)

 

Nie przycięłam. Niewiele o niej wiem, więc czekam co pokaże dalej.

Jestem przeciwniczką okrywania. Jeśli coś u mnie nie wytrzymuje, wylatuje z ogrodu. A wietrznie mam od pioruna.

Hakonechloa może cierpieć z powodu suszy. Może już przed zimą była podsuszona.Lubi lekko wilgotno. Większość traw nie lubi zarówno podmakania jak i zbyt suchego sanowiska.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cierpliwość to taka ogrodnicza karma :)

 

Rób zdjęcia

 

Muszę się do tego postu przypiąć by kontynuacja była. Proszę popatrz na fotki wisterii.Nie wykopię jej jak sugeruje Elfir. Dam jej szanse rozwinięcia , bo nawet nie wiemy co to za jakość i czy w ogóle zakwitnie.Najpierw wisteria.Cobyś jeśli już przycięła?Wstrzymaliśmy się bo tak naprawdę nie wiemy od czego zacząć. Artykuł cudownie opisujący nasz przypadek ale zawsze jest to ale. Proszę popatrz raz jeszcze.Cobyś ciachnęła.

 

d6cb4c63158084e3.jpg

 

9b22c7f704b7bc75.jpg

 

b9ed4d3d9eda10a9.jpg

 

i moje trawy mis-kanty olbrzymie tak wyglądają po deszczach.

 

83636296f96365c4.jpg

 

a986903c4a62ee72.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślałam, żeby posadzić zamiast niej mahonię. Dobry to pomysł?

 

Nie mam pojęcia, bo nie widzę kontekstu tej rabaty.

Coś rośnie przed tamaryszkiem, coś za. Czy jak rośnie za, to w ogóle jest widoczne czy ma być "zapchajdziurą"?

Po prostu nie widze koncepcji tej rabaty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cha cha! Ona nie ma kontekstu :( Ani żadnego projektu. To założenie całkowicie mi nie wyszło. Czyli jest tak - po prostu w południowo-wschodnim rogu rośnie sobie tamaryszek, w prawo chwasty potem jukka. Z przodu nic, bo zaraz się kończy rabata - ma może ze dwa metry więc ta jukka tak sobie "spływa". W dziurze były rozchodniki wielkie, ale nigdy nie zrobiły się wielkie i właściwie już wypadły. Z lewej strony obok tamaryszka była perovskia, ale jej tam już za ciasno. No i ten lekki spadek na północ plus domniemany żywopłot i d... mokra czyli nie mam pojęcia jak to ugryźć żeby miało choć symptomy sensu ;/
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

skoro w rogu rośnie tamaryszek, to dlaczego ma coś rosnąc za nim? Jak tam jest za dużo miejsca to może przesadzić tamaryszka jeszcze bliżej płotu?

 

Moim zdaniem między tamaryszkiem a niskimi bylinami powinna być strefa niewysokich krzewów (lub wysokich traw). I to kilku sztuk, by stworzyć grupę.

Edytowane przez Elfir
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Muszę się do tego postu przypiąć by kontynuacja była. Proszę popatrz na fotki wisterii.Nie wykopię jej jak sugeruje Elfir. Dam jej szanse rozwinięcia , bo nawet nie wiemy co to za jakość i czy w ogóle zakwitnie.Najpierw wisteria.Cobyś jeśli już przycięła?Wstrzymaliśmy się bo tak naprawdę nie wiemy od czego zacząć. Artykuł cudownie opisujący nasz przypadek ale zawsze jest to ale. Proszę popatrz raz jeszcze.Cobyś ciachnęła.

 

i moje trawy mis-kanty olbrzymie tak wyglądają po deszczach.

 

 

 

Elfir, popraw mnie proszę, jak coś palnę nie tak :)

 

Niktspecjalny, bardzo szkoda, że nie znasz odmiany, bo można byłoby z większą pewnością sądzić jak twoja wisteria dalej będzie się zachowywać po zimie.

Masz z nią podobny kłopot jak ja, bo kupiłam w Leroy Merlin swoje 4 pierwsze niby pięknie opisane, że są jakiejś tam odmiany i do tego fioletowe. Miały też zgodnie z etykietą zakwitnąć max w 3-cim roku od posadzenia w gruncie. Nic z tego się nie sprawdziło.

Okrywałam je przez piersze 3 zimy, które wtedy były dosyć ostre. Mimo to jedna po 2-giej zimie nie ruszyła. Na kwitnienie czekałam 7 lat, co i tak było szczęściem, ponieważ moje wisterie ewidentnie okazały się być siewkami, a te kwitną najczęściej dopiero po 10 latach. Tak jest, gdy kupuje się rośliny niewiadomego pochodzenia.

Twoją wisterię podejrzewam właśnie, że jest siewką. Dlatego mimo, że to już duże pnącze dotąd nie zakwitła.

 

Wiem, że przeczytałeś i obejrzałeś rady Szczepana Marczyńskiego. Pozostaje tylko zastosować je w praktyce :) Wiem, że to trauma i to nie tylko za pierwszym razem. Sama to odczułam. Ale wisterii ciężko cięciem zaszkodzić. Jedynie można spowodować, że słabiej zakwitnie.

 

Wiele nie podpowiem patrząc na te zdjęcia. Ale widzę np. że pędy szybko przyrastają, że okręcają się wokół siebie jak im wypadło. Jeśli tak je zostawisz, to powstanie kłębowisko nie do opanowania. Na dodatek w okresie bezlistnym wyglądające brzydko.

 

Rozumiem, że założenie jest takie, że pnącze zarośnie pergolę.

Jest trochę późno na ostre główne cięcie, ale po pierwsze ona jeszcze nie kwitła i jednak trzeba opanować powstający „kołtun”, bo w lipcu będzie to już bardzo trudne. Nie umrze jeśli ją teraz potniesz. Dlatego zupełnie wyjątkowo posłużyłabym się sposobem cięcia jakie wykonuje się wczesną wiosną na pnączu, które jeszcze nie kwitło.

Wybrałabym 1, maksimum 2 silne, najgrubsze pędy idące od ziemi jako przewodniki. Albo (jeśli z ziemi wychodzi tylko jeden) wyrastające z głównego pędu powyżej 50-70 cm nad ziemią. Nie muszą być w tej chwili najdłuższe. One będą bazą do ukształtowania pnącza. Fajnie byłoby, gdyby te pędy owinęły się wokół siebie, bo to bardzo dekoracyjnie wygląda, roślinie nie szkodzi, a wręcz ją wzmacnia. Można nawet ukształtować wisterię jak drzewko z pniem ze spiralnie skręconych pędów i koroną.

Z każdego takiego pędu-przewodnika pozostawiłabym maksimum 3 pędy długie. Resztę ciełabym zostawiając 3-4 oczka. Wycięłabym też całkowicie gałęzie zbyt liczne oraz te źle ułożone.

Takie cięcie robię co roku w końcu marca, albo w pierwszej połowie kwietnia.

 

Na przełomie lipca i sierpnia robi się cięcie korygujące. Jeśli wisteria jeszcze nie kwitła powinno się pędy wyrosłe w tym roku skrócić do 2-3 liści. Jeśli zaś już kwitła, to te nowe, boczne wyrosłe z głównego „pnia” pędy z tego roku, przycina się zostawiając 4-5 liści. Na nich wisteria zawiąże jesienią (koniec sierpnia) pąki kwiatowe na przyszły rok.

 

Każde cięcie jest zależne od tego jaką formę chcemy nadać roślinie. Trzeba pamiętać, że wisterie najlepiej kwitną na krótko przyciętych pędach wyrosłych na pędach starszych oraz na ubiegłorocznych pędach długich.

 

 

Jeśli chodzi o miskanty, myślę, że pracowicie odbudowują system korzeniowy, który sprzedający bardzo mocno przyciął tnąc wielką karpę na części.

Miskant ukorzenia się, przynajmniej u siebie to stwierdziłam, na głębokość 70 cm, a nawet więcej. Widziałam w necie zdjęcia korzeni długich na 1,5 metra.

Edytowane przez pestka56
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elfir, popraw mnie proszę, jak coś palnę nie tak :)

 

Niktspecjalny, bardzo szkoda, że nie znasz odmiany, bo można byłoby z większą pewnością sądzić jak twoja wisteria dalej będzie się zachowywać po zimie.

Masz z nią podobny kłopot jak ja, bo kupiłam w Leroy Merlin swoje 4 pierwsze niby pięknie opisane, że są jakiejś tam odmiany i do tego fioletowe. Miały też zgodnie z etykietą zakwitnąć max w 3-cim roku od posadzenia w gruncie. Nic z tego się nie sprawdziło.

Okrywałam je przez piersze 3 zimy, które wtedy były dosyć ostre. Mimo to jedna po 2-giej zimie nie ruszyła. Na kwitnienie czekałam 7 lat, co i tak było szczęściem, ponieważ moje wisterie ewidentnie okazały się być siewkami, a te kwitną najczęściej dopiero po 10 latach. Tak jest, gdy kupuje się rośliny niewiadomego pochodzenia.

Twoją wisterię podejrzewam właśnie, że jest siewką. Dlatego mimo, że to już duże pnącze dotąd nie zakwitła.

 

Wiem, że przeczytałeś i obejrzałeś rady Szczepana Marczyńskiego. Pozostaje tylko zastosować je w praktyce :) Wiem, że to trauma i to nie tylko za pierwszym razem. Sama to odczułam. Ale wisterii ciężko cięciem zaszkodzić. Jedynie można spowodować, że słabiej zakwitnie.

 

Wiele nie podpowiem patrząc na te zdjęcia. Ale widzę np. że pędy szybko przyrastają, że okręcają się wokół siebie jak im wypadło. Jeśli tak je zostawisz, to powstanie kłębowisko nie do opanowania. Na dodatek w okresie bezlistnym wyglądające brzydko.

 

Rozumiem, że założenie jest takie, że pnącze zarośnie pergolę.

Jest trochę późno na ostre główne cięcie, ale po pierwsze ona jeszcze nie kwitła i jednak trzeba opanować powstający „kołtun”, bo w lipcu będzie to już bardzo trudne. Nie umrze jeśli ją teraz potniesz. Dlatego zupełnie wyjątkowo posłużyłabym się sposobem cięcia jakie wykonuje się wczesną wiosną na pnączu, które jeszcze nie kwitło.

Wybrałabym 1, maksimum 2 silne, najgrubsze pędy idące od ziemi jako przewodniki. Albo (jeśli z ziemi wychodzi tylko jeden) wyrastające z głównego pędu powyżej 50-70 cm nad ziemią. Nie muszą być w tej chwili najdłuższe. One będą bazą do ukształtowania pnącza. Fajnie byłoby, gdyby te pędy owinęły się wokół siebie, bo to bardzo dekoracyjnie wygląda, roślinie nie szkodzi, a wręcz ją wzmacnia. Można nawet ukształtować wisterię jak drzewko z pniem ze spiralnie skręconych pędów i koroną.

Z każdego takiego pędu-przewodnika pozostawiłabym maksimum 3 pędy długie. Resztę ciełabym zostawiając 3-4 oczka. Wycięłabym też całkowicie gałęzie zbyt liczne oraz te źle ułożone.

Takie cięcie robię co roku w końcu marca, albo w pierwszej połowie kwietnia.

 

Na przełomie lipca i sierpnia robi się cięcie korygujące. Jeśli wisteria jeszcze nie kwitła powinno się pędy wyrosłe w tym roku skrócić do 2-3 liści. Jeśli zaś już kwitła, to te nowe, boczne wyrosłe z głównego „pnia” pędy z tego roku, przycina się zostawiając 4-5 liści. Na nich wisteria zawiąże jesienią (koniec sierpnia) pąki kwiatowe na przyszły rok.

 

Każde cięcie jest zależne od tego jaką formę chcemy nadać roślinie. Trzeba pamiętać, że wisterie najlepiej kwitną na krótko przyciętych pędach wyrosłych na pędach starszych oraz na ubiegłorocznych pędach długich.

 

 

Jeśli chodzi o miskanty, myślę, że pracowicie odbudowują system korzeniowy, który sprzedający bardzo mocno przyciął tnąc wielką karpę na części.

Miskant ukorzenia się, przynajmniej u siebie to stwierdziłam, na głębokość 70 cm, a nawet więcej. Widziałam w necie zdjęcia korzeni długich na 1,5 metra.

 

Boziuniu ,jestem pod wrażeniem Twojej odpowiedzi. Po raz drugi wielki ukłon w Twoją stronę.Zastosuje rady w 100%.Bardzo Ci dziękuję.Pytałem Gosi jak ona zapamiętała bytność naszej wisterii na działce. Pamięta jak kształtował się nasz ogród wisterię 6 lat temu wsadziła nasza pierwsza ogrodniczka.Nie znamy pochodzenia tej rośliny. Pamięta ,że jak zmarzła to odbijała od korzenia i na dziś powstało to co widzisz na fotce. Jesteś wspaniałym doradcą i bez cukrowania powiem ,że mi bardzo pomogłaś.Czytam Cie zawsze choć bez odpowiedzi ale czytam.Serdecznie pozdrawiam D.P - niktspecjalny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyjdzie mroźniejsza zima i znów przemarznie do gruntu.

Nie kwitnie.

Serio, wymień ją. Przecież to nie jest kosztowna roślina. Nie ma też fascynującej historii i wartości sentymentalnej.

Po prostu nietrafiony zakup i tyle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elfir, wisterie już tak mają, że nawet jak przemarzną do ziemi, to odbijają od korzenia. Problem z wisterią Niktspecjalnego jest taki, że ona może zostać wiecznie młodym pnączem i nigdy nie zakwitnie. Może też tak przemarzać co roku i wreszcie któregoś roku zakwitnąć na młodych pędach. Ale wybuchu kwiecistości nie będzie. Poza tym skoro tyle razy przemarzała i odbijała od korzenia, to nawet jeśli nie pochodzi z siewu, być może już wcale nie jest tą wisterią, którą posadzono. Marczyński mówi, że „...W ostre zimy glicynia może przemarzać, ale łatwo odbija z podstawy rośliny lub korzeni. Z tego powodu, w naszym klimacie, zalecane jest kupowanie odmian rozmnażanych wegetatywnie przez sadzonki (na własnych korzeniach). Rośliny szczepione wypuszczają odrosty korzeniowe z podkładki (najczęściej siewki). Takie pędy są praktycznie nie do rozróżnienia i mogą zdominować całą roślinę, która zatraci swój główny walor w postaci kwitnienia. Rośliny rozmnożone z nasion zakwitną dopiero w 8.–14. roku po posadzeniu i mogą być mało dekoracyjne.”

I tu pies jest pogrzebany. Całkiem prawdopodobne, że radzisz Elfirku najlepiej. Czyli wykopać i kupić z hodowli Marczyńskiego taką, która jest na 100% rozmnażana wegetatywnie i po 3 latach będzie nawet większa od tej posiadanej przez Niktspecjalnego obecnie. Na dodatek na 100% zacznie kwitnąć.

Optowałabym za Ludwikiem Lawin, bo go sprawdziłam na moim wygwizdowie. Taki mam plan, żeby wyhodować glicyniową pergolę, więc Ludwiczka posadziłam w tęgim przeciągu i daje radę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakby się ktoś zastanawiał jakiego nawożenia potrzebują różaneczniki: https://www.ogrodinfo.pl/szkolkarstwo/rozanecznik-cunningham-s-white-mieszaniec-wyjatkowy/

Żadnego.

Pytanie czy odnosić to do wszystkich różaneczników, czy tylko do tej odmiany Cunningham’s White.

 

Jeśli do wszystkich, to zaoszczędzi mi to kopania głębokich i szerokich dołów i wymiany gleby na kwaśną, a w planie mam trochę ich nasadzeń.

I co do braku potrzeby nawadniania, też ciekawe info w tym linku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakby się ktoś zastanawiał jakiego nawożenia potrzebują różaneczniki: https://www.ogrodinfo.pl/szkolkarstwo/rozanecznik-cunningham-s-white-mieszaniec-wyjatkowy/

Żadnego.

Dobrze wiedzieć. Mam 6 szt tego osobnika ale w tym roku już podsypałam je nawozem dla różaneczników. Po zimie wyglądają słabo, pokazywałam wcześniej. Liście zwinięte, brązowe. Pryskałam je topsinem, mam nadzieję że dadzą radę skoro są mniej wymagające od pozostałych Rh.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...