Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

Kłaniam się.

Wysadziłem w zeszłym roku imperaty cylindryczne - kilkanaście sztuk obok siebie. W tym roku to miejsce zostało opanowane przez... no właśnie - trawę. Jednak mam wrażenie, że to nie "moja" imperata a jakieś trawsko, bardzo ekspansywne, które odrasta na potęgę w miejscach pierwotnych nasadzeń i między nimi.

Nieco dalej miałem miłki. Miłki szlag trafił pierwszego roku, gdyż wlazł między nie kret, a może nawet nie jeden. Od tego czasu coś tam odrastało, jednak mam wrażenie że jest to to samo trawsko co przy imperatach. W każdym razie miłek tam nie uświadczyłem.

Pytanie więc i prośba gorąca - co ja mam (zdjęcia poniżej), co tak zdominowało mi pierwotne nasadzenia i z taką siłą w nich odrasta? W innych miejscach ogrodu tego zjawiska nie ma?

PS. Elfir - pytałem Cię o to mailowo, napisałaś że imperata ma zadarniać ale wydaje mi się że chyba nie tak to powinno wyglądać.

 

_1652290972621.jpg

_1652290972659.jpg

_1652290972678.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Głogi często chorują na zarazę ogniową. Być może to właśnie spotkało twoje drzewka. Nazwa stąd, że liście czernieją i wyglądają jak spalone. Moje, a mam ich 18 posadzonych w 2005 roku jeszcze nie chorowały na szczęście.

 

ZARAZA OGNIOWA jest groźną chorobą bakteryjną, zgodnie z aktualnymi przepisami podlegającą w UE obowiązkowi zwalczania. W sprzyjających warunkach wysokiej temperatury i wilgotności jest zdolna zniszczyć cały sad zaledwie w przeciągu kilku tygodni. Kwitnienie drzew to okres, kiedy patogen infekuje rośliny.

 

Zarazę ogniową wywołuje bakteria Erwinia amylovora. Patogen zimuje w ranach na zdrewniałych organach drzew oraz w pąkach. Jego rezerwuarem są chore drzewa w sadzie, okoliczne zaniedbane sady, a także ok. 200 gatunków dziko rosnących roślin, m. in. głóg, irga, jarzębina. Aktywność bakterii narasta wiosną, a wzrost temperatury i wilgotności pobudza je do rozmnażania, czego oznaką może być wysięk z ran, w których patogen przezimował. Są przenoszone na znaczne odległości przez owady zapylające, ptaki, szkodniki, wiatr, deszcz. Mogą zostać wprowadzone do sadu wraz z materiałem szkółkarskim. Przenoszą się również na narzędziach podczas wykonywania zabiegów pielęgnacyjnych. Wrotami infekcji są wszelkie naturalne otwory w organach roślin (aparaty szparkowe, przetchlinki), kwiaty, zranienia (po cięciu lub gradobiciu). Choroba ma charakter systemiczny – bakterie zdolne są przemieszczać się w obrębie rośliny, jednak na ograniczone odległości. Przeważnie do porażenia roślin dochodzi zaraz po wsadzeniu, bo młode drzewka charakteryzują się małą odpornością na choroby, są bardzo delikatne. Mimo to dążą do rozwoju generatywnego i wydania owoców, zamiast budować długopędy. Wypuszczają kwiaty i to właśnie one są wrotami infekcji. Dlatego należy pamiętać o niszczeniu kwiatów. Zabiegi takie wykonuje się zwyczajowo mocznikiem, choć daje on objawy fitotoksyczności na liściach. Należy je przeprowadzić kilkakrotnie, gdyż pąki nie zakwitają w jednym terminie.

 

Objawy choroby można zaobserwować na wszystkich nadziemnych organach drzew. Daje o sobie znać zamieranie kwiatów, które po porażeniu przyjmują brunatny kolor i zasychają; nie odrywają się, lecz pozostają na pędach owoconośnych. Bardziej charakterystyczne są objawy na blaszkach liściowych –między nerwami bocznymi oraz w okolicy nerwu głównego pojawiają się brązowe plamki, które powiększają się i zlewają ze sobą. Liść zasycha i zwija się, przy czym u jabłoni przyjmuje kolor brązowy, a u gruszy niemal czarny. Zwisające z gałęzi blaszki liściowe wyglądają, jakby zostały opalone przez pożar – stąd nazwa choroby. Ponadto zamierają wierzchołki młodych pędów. Na zdrewniałych organach (gałęzie, konary, pień) powstają zgorzele – kora nabrzmiewa, ciemnieje, po czym zapada się i zasycha. Z ran może wydobywać się wyciek o żółtawym/bursztynowym zabarwieniu, w którym zawieszone są pałeczki Erwinia amylovora. Zaraza poraża również zawiązki, które zasychają, ulegają mumifikacji.

 

Profilaktyka i zwalczanie:

- Nie odkładać cięcia do okresu wiosnnego, w którym bakteria rozpoczyna infekować drzewa.

- Dezynfekować denaturatem powierzchnie robocze sekatorów przed przystąpieniem do cięcia kolejnego drzewa.

- Przeprowadzać lustracje ze szczególnym uwzględnieniem sadów zagrożonych, w których choroba wcześniej występowała.

- W przypadku stwierdzenia zagrożenia - intensywne opryski preparatami miedziowymi (nabrzmiewanie pąków, pękanie pąków, pełnia kwitnienia – po oblotach pszczół).

- Ważne! Z uwagi na przemieszczanie się bakterii w obrębie tkanek – fertygacja bądź zabiegi dolistne miedzią systemiczną, czyli przemieszczającą się w roślinie (Activicur; do nabycia w firmie Activ), która dodatkowo wzmocni odporność drzew. Wcześniej taki preparat nie był dostępny.

- Interwencyjne opryski preparatami miedziowymi po wystąpieniu czynników uszkadzających powierzchnię organów roślinnych (np. po wichurze, gradobiciu). Trzeba tylko pamiętać o okresie karencji.

- Zapobiegawczo działają preparaty mikrobiologiczne zawierające grzyb Aureobasidium pullulans.

- Walka ze szkodnikami (mszyce, przędziorki i inne), które są wektorami choroby.

- Wycinanie porażonych pędów z przynajmniej 30-centymetrowym marginesem tkanki pozornie zdrowej, najlepiej w suchy, słoneczny dzień. Gałęzie wynieść poza sad, spalić.

- Zabezpieczanie ran po cięciu pastą z 1% dodatkiem miedzianu. Uwaga! Nic nie pomogą opryski fungicydami, gdyż preparaty te zwalczają grzyby, a nie bakterie. Miedź natomiast zwalcza obydwie grupy patogenów.

- W przypadku dużego zagrożenia chorobą ograniczyć bądź poniechać nawożenia azotowego, które zwiększa podatność rośliny na zarazę. Zwiększyć nawożenie potasem o ok. 25% dawki.

- Ograniczyć nawadnianie, gdyż wilgoć sprzyja rozwojowi zarazy ogniowej. Nie stosować deszczowni.

- Ewentualne obniżyć odczyn gleby (do pH ok. 5,5)

- Nie bez znaczenia są również wszelkie zabiegi wzmacniające naturalną odporność drzew, poprawiające kondycję roślin po stresie spowodowanym przymrozkami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak lub czym zwalczyć skrzyp japoński?

Zasadzony kilka lat temu skrzyp japoński, "uciekł" ze zbyt płytkiej barierki i rozrósł się niepomiernie. Kilkakrotnie próbowałem usunąć nadmiarowe kłącza wykopując je, ale niestety daremnie. Albo gdzieś zostają resztki kłączy które odrastają, albo niektóre idą bardzo głęboko, poza zasięgiem moich wykopków.

Utrudnieniem są inne rośliny, które rosną w zasięgu kłączy, nie chciałbym ich zniszczyć wykopkami, ale też i jakąś chemią, jeśli ta będzie konieczna. Czy jest jakiś środek chemiczny na skrzyp japoński, który oszczędzi inne rośliny?

 

Jeszcze parę słów, odnośnie ekspansywnych bambusów. Przed nasadzeniem ich wkopałem grubą i głęboką (ok. 70 cm) barierę, której krawędź ustawiłem równo z powierzchnią gruntu. Po kilku latach bambusy pojawiły się obok:o !? planowanego szpaleru. Okazało się, że bariera znajduje się kilka cm pod powierzchnią gruntu, a kłącza "przeskoczyły" nad barierą. Jak to możliwe? Czyżby korzenie bambusowe tak napierały na przegrodę, że powodują jej "wciągnięcie" na kilka cm poniżej początkowej wysokości? Ewentualnie ta przegroda 70 cm jest zbyt płytka.... .

 

Trzeba uważać z tymi egzotycznymi gatunkami ekspansywnymi, mam niemało problemów z ich usunięciem,.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawiało ci ziemi, rozłożyła się próchnica i pewnie dlatego bariera jest niżej.

 

 

Skrzyp - pędzelkiem smaruj orkanem.

 

Jeśli pędy nadziemne będę traktował "orkanem", to również i kłącza w pewnej okolicy od pędów umrą? Same pędy mogę wyrwać bez kłopotu, problemem są kłącza, które rozrastają się pod ziemią i opanowują coraz większy obszar ogródka, na ich zwalczeniu mi zależy.

 

A z bambusami pewnie jest jak piszesz, szpaler bambusów umiejscowiłem w małym "wąwoziku", by łatwiej tam było utrzymać wilgoć, na mojej ogrodowej saharze, w czasie częstych wichrowych wiatrów nawiało tam piasku, bo "wąwozik" zrobił się jakiś płytszy.

Podziękował.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

 

Wiosną posadziłem grab w celu stworzenia żywopłotu. Od jakiegoś czasu zauważyłem, zaczęły zasychać mu liście. Sądziłem że to może z braku wody zaczęły przysychać, choć w okresach braku opadów starałem sie wszystko podlewać. Ostatnio przeczytałem że może to być jednak grzyb. Nie mam zdjęcia niestety ale pojawia się na ogromnej większości roślin, zasychają liście po obwodzie. Czym to przyatakować to coby uratować rośliny, bo na niektórych pozasychały całe świeżo wypuszczone pędy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...