Elfir 07.03.2012 12:50 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Marca 2012 Ale slub kościelny nie służy do trzymania związków "na siłę". Ślub kościelny to wyraz dojrzałości religijnej osób wzajemnie sobie przysięgającym WSPÓLNE ŻYCIE DO ŚMIERCI. Przecież to dobrowolny i świadomy akt. Trzeba być świadomym, ze tej przysięgi nie da się cofnąć. Dlatego decyzja o ślubie nie powinna wynikać z przypadkowych emocji ale być gruntownie przemyślana, rozważona, trzeba przewidzieć "co będzie, gdy..." A przez wiele lat ŚWIADOMOŚĆ AKTU była spychana przez oportunistycznych "niby katolików" na margines. Rodziny wywierały nacisk na ciężarne panny - co jest sprzeczne z naukami KK i stanowi podstawę do stwierdzenia nieważności sakramentu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
amalfi 07.03.2012 12:55 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Marca 2012 Dla osób wierzących ślub kościelny jest często hamulcem przed rozstaniem. Czy tak mówią definicje, czy nie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Elfir 07.03.2012 13:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Marca 2012 Osoby WIERZĄCE nie podejmą decyzji o rozstaniu w formie rozwodu. Osoba wierząca przede wszystkim nie doprowadzi do sytuacji w której rozstanie jest konieczne - przecież nie cudzołoży, szanuje swojego małżonka, przemyślała decyzję o ślubie, itd. Rozstają się "niby katolicy", dla których ślub kościelny to świecka tradycja społeczna a nie akt religijny.Ponieważ oni nie stosują się do przykazań, możliwe w takim związku są i zdrady i brak szacunku. Dlatego uważam, że położenie nacisku na nauki przedślubne to dobry pomysł.Szkoda, tylko, że najprawdopodobniej nie zostanie w rzeczywistości wprowadzony w życie lub narzeczeni będą go starali się omijać (mimo, że to dla ich własnego dobra) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
wykrot 07.03.2012 16:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Marca 2012 Osoby WIERZĄCE nie podejmą decyzji o rozstaniu w formie rozwodu. Osoba wierząca przede wszystkim nie doprowadzi do sytuacji w której rozstanie jest konieczne - przecież nie cudzołoży, szanuje swojego małżonka, przemyślała decyzję o ślubie, itd. Rozstają się "niby katolicy", dla których ślub kościelny to świecka tradycja społeczna a nie akt religijny. Ponieważ oni nie stosują się do przykazań, możliwe w takim związku są i zdrady i brak szacunku. Dlatego uważam, że położenie nacisku na nauki przedślubne to dobry pomysł. Szkoda, tylko, że najprawdopodobniej nie zostanie w rzeczywistości wprowadzony w życie lub narzeczeni będą go starali się omijać (mimo, że to dla ich własnego dobra) Piszesz jak naiwna. "To dla ich własnego dobra". Przecież wiek emerytalny chcą podnieść też dla naszego dobra. I dla naszego dobra różni doradcy kazą jeść kiełki, kraby, małże i inne owoce morza, mięso strusie, bo zdrowe, nie ma cholesterolu, pić tylko wino i to z tych dobrych, czytać książki przy właściwym oświetleniu, gimnastykować się co rano, planować dzieci z termometrem 24 godziny w rękach... Zresztą, co się będę rozpisywał. Szczególnie, że największymi znawcami tematu są ci, którzy nigdy nie mieli żon i nie wiedzą, co to życie małżeńskie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
wykrot 07.03.2012 16:45 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Marca 2012 I jeszcze jedno, arytmetyka jest bezlitosna i zupełnie nie zależy od wiary, ani zadnej ideologii. http://szlendak.blog.polityka.pl/2012/03/07/chinscy-mezowie-rosyjskie-zony/ Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marekcmarecki 07.03.2012 18:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Marca 2012 Osoby WIERZĄCE nie podejmą decyzji o rozstaniu w formie rozwodu. Osoba wierząca przede wszystkim nie doprowadzi do sytuacji w której rozstanie jest konieczne - przecież nie cudzołoży, szanuje swojego małżonka, przemyślała decyzję o ślubie, itd. Rozstają się "niby katolicy", dla których ślub kościelny to świecka tradycja społeczna a nie akt religijny. Ponieważ oni nie stosują się do przykazań, możliwe w takim związku są i zdrady i brak szacunku. Dlatego uważam, że położenie nacisku na nauki przedślubne to dobry pomysł. Szkoda, tylko, że najprawdopodobniej nie zostanie w rzeczywistości wprowadzony w życie lub narzeczeni będą go starali się omijać (mimo, że to dla ich własnego dobra) Też się zgadzam z Elfir. Mądrze pisze. Osób wierzących to w naszym państwie ze swiecą szukać. Reszta to tzw. "wierzący" dla których slub wziąć po prostu wypada. Poza tym jest presja społeczna na ślub, szczególnie ze strony rodziny dziewczyny. Ale też dużo zależy od środowiska. No i szczególne parcie jak już "zaciąży" Nauki przedślubne to śmiech na sali. Przynajmniej tak było w moim przypadku. Ale przedłużenie czasu "zapowiedzi" do 6-ciu mies. tak jak jest w USA to moim zdaniem dobry pomysł co by o tym nie pisać. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nefer 07.03.2012 19:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Marca 2012 Moi synowie podjęli świadome decyzje. Nie poszli do bierzmowania. Jestem z nich dumna - w tym wieku ludzie powinni podejmować własne decyzje. I nie ma znaczenia jaki ja sobie scenariusz na ten temat wymyśliłam - szanuję ich wybór. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
wykrot 07.03.2012 19:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Marca 2012 Też się zgadzam z Elfir. Mądrze pisze. Osób wierzących to w naszym państwie ze swiecą szukać. Reszta to tzw. "wierzący" dla których slub wziąć po prostu wypada. Poza tym jest presja społeczna na ślub, szczególnie ze strony rodziny dziewczyny. Ale też dużo zależy od środowiska. No i szczególne parcie jak już "zaciąży" Nauki przedślubne to śmiech na sali. Przynajmniej tak było w moim przypadku. Ale przedłużenie czasu "zapowiedzi" do 6-ciu mies. tak jak jest w USA to moim zdaniem dobry pomysł co by o tym nie pisać. Mnie najbardziej rozbawiło, jak parę lat temu zbierano pod kościołem podpisy pod zakazem aborcji. Pierwsze do podpisywania to były oczywiście babki, z których co najmniej dwie miały za sobą liczne skrobanki ( to powszechna tajemnica, prowadziły kiedyś dość bujne życie towarzyskie), no i starzy dziadkowie, co to szczególnie wiedzą czym jest ciąża. I z maleńkim zdziwieniem patrzę na akceptację pomysłu przedłużenia nauk przez tych, których to zupełnie nie dotyczy... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
malka 07.03.2012 19:58 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Marca 2012 . Poza tym jest presja społeczna na ślub, szczególnie ze strony rodziny dziewczyny. Ale też dużo zależy od środowiska. No i szczególne parcie jak już "zaciąży" O ja bardzo Pana przepraszam, ale proszę nie siać głupich stereotypów,że to kobiety maja parcie na białą kieckę, a jak juz dziecko jest, choćby w drodze, to już mus musowy . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marekcmarecki 07.03.2012 21:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Marca 2012 O ja bardzo Pana przepraszam, ale proszę nie siać głupich stereotypów,że to kobiety maja parcie na białą kieckę, a jak juz dziecko jest, choćby w drodze, to już mus musowy . Napisałem, że nie tyle chodziło mi o kobiety, co o rodzinę przyszłej mamy i to tylko takie odczucie, ale nie poparte jakimś osobistym doświadczeniem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
malka 07.03.2012 21:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Marca 2012 Rodziny też nie czują musu, znaczy rodziny przyszłej mamy - poparte własnymi doświadczeniami Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
marekcmarecki 07.03.2012 21:48 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Marca 2012 Pewnie nie wszędzie tak jest. Chociaż może to faktycznie stereotyp teraz bardziej niz kiedyś. Nie będę się upierał Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Elfir 07.03.2012 22:05 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Marca 2012 (edytowane) Piszesz jak naiwna. Dlaczego? Uważasz, ze "pseudokatolicy" wzmacniają KK? Że spłycenie sakramentów to kolorowej otoczki festynu służy KK? Piszesz jak naiwna. Szczególnie, że największymi znawcami tematu są ci, którzy nigdy nie mieli żon i nie wiedzą, co to życie małżeńskie. Nauki przedmałżeńskie prowadzą także małżeństwa. Nie trzeba być reżyserem czy literatem by zostać krytykiem Dziwisz się, dlaczego ateiście podoba się takie podejście? Cóż...z wyrachowania. Popieram każde działanie, które: 1. uświadomi społeczeństwu, ze katolicyzm nie jest jedynym wyborem światopoglądowym 2. pokaże jaka jest rzeczywista liczba katolików w kraju Edytowane 7 Marca 2012 przez Elfir Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
wykrot 07.03.2012 22:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Marca 2012 Dziwisz się, dlaczego ateiście podoba się takie podejście? Cóż...z wyrachowania. Popieram każde działanie, które: 1. uświadomi społeczeństwu, ze katolicyzm nie jest jedynym wyborem światopoglądowym 2. pokaże jaka jest rzeczywista liczba katolików w kraju Przyznam się, że nie bardzo rozumiem to co napisałaś. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ludwik_13 08.03.2012 00:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Marca 2012 Cóż, mówi się nawet, iż bierzmowanie to sakrament pożegnania z Kościołem. Ja swojego syna namówiłam, choć chodził na religię bardziej z przyzwyczajenia niż z potrzeby i poszedł, zaliczając wszystkie obowiązki. Ale już w II kl. liceum odmówił chodzenia na religię . Nie oponowałam. Zechce - wróci na łono. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bluenet 08.03.2012 11:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Marca 2012 Ale slub kościelny nie służy do trzymania związków "na siłę". A przez wiele lat ŚWIADOMOŚĆ AKTU była spychana przez oportunistycznych "niby katolików" na margines. Rodziny wywierały nacisk na ciężarne panny - co jest sprzeczne z naukami KK i stanowi podstawę do stwierdzenia nieważności sakramentu. Nie rozumiem. Co było podstawą do stwierdzenia nieważności sakramentu małżeństwa? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bluenet 08.03.2012 11:24 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Marca 2012 Moi synowie podjęli świadome decyzje. Nie poszli do bierzmowania. Jestem z nich dumna - w tym wieku ludzie powinni podejmować własne decyzje. I nie ma znaczenia jaki ja sobie scenariusz na ten temat wymyśliłam - szanuję ich wybór. Szkoda, że za niemowlęta decyzję o chrzcie świętym podejmują ich rodzice... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
amalfi 08.03.2012 11:31 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Marca 2012 Nie rozumiem. Co było podstawą do stwierdzenia nieważności sakramentu małżeństwa? Myślę, że chodzi o przymus zawarcia małżeństwa. Znam przypadek unieważnienia z powodu przymuszenia do ślubu. Prawda była inna (ale o tym tylko sąsiedzi wiedzieli), ale jeśli ktoś złożył przysięgę, że przymusił, to małżeństwo unieważniono. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bluenet 08.03.2012 11:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Marca 2012 ok, zawieranie małżeństwa pod warunkiem plus bojaźń i przymus...(kanony 1095-1107 prawa kanonicznego). Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
malka 08.03.2012 11:40 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Marca 2012 Szkoda, że za niemowlęta decyzję o chrzcie świętym podejmują ich rodzice... tak jako imieniu, miejscu zamieszkania, kolorze śpiochów... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.