Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Bierzmowanie.


amalfi

Recommended Posts

Ale slub kościelny nie służy do trzymania związków "na siłę".

 

Ślub kościelny to wyraz dojrzałości religijnej osób wzajemnie sobie przysięgającym WSPÓLNE ŻYCIE DO ŚMIERCI. Przecież to dobrowolny i świadomy akt.

Trzeba być świadomym, ze tej przysięgi nie da się cofnąć. Dlatego decyzja o ślubie nie powinna wynikać z przypadkowych emocji ale być gruntownie przemyślana, rozważona, trzeba przewidzieć "co będzie, gdy..."

 

A przez wiele lat ŚWIADOMOŚĆ AKTU była spychana przez oportunistycznych "niby katolików" na margines. Rodziny wywierały nacisk na ciężarne panny - co jest sprzeczne z naukami KK i stanowi podstawę do stwierdzenia nieważności sakramentu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 417
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Osoby WIERZĄCE nie podejmą decyzji o rozstaniu w formie rozwodu.

Osoba wierząca przede wszystkim nie doprowadzi do sytuacji w której rozstanie jest konieczne - przecież nie cudzołoży, szanuje swojego małżonka, przemyślała decyzję o ślubie, itd.

 

Rozstają się "niby katolicy", dla których ślub kościelny to świecka tradycja społeczna a nie akt religijny.

Ponieważ oni nie stosują się do przykazań, możliwe w takim związku są i zdrady i brak szacunku.

 

Dlatego uważam, że położenie nacisku na nauki przedślubne to dobry pomysł.

Szkoda, tylko, że najprawdopodobniej nie zostanie w rzeczywistości wprowadzony w życie lub narzeczeni będą go starali się omijać (mimo, że to dla ich własnego dobra)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osoby WIERZĄCE nie podejmą decyzji o rozstaniu w formie rozwodu.

Osoba wierząca przede wszystkim nie doprowadzi do sytuacji w której rozstanie jest konieczne - przecież nie cudzołoży, szanuje swojego małżonka, przemyślała decyzję o ślubie, itd.

 

Rozstają się "niby katolicy", dla których ślub kościelny to świecka tradycja społeczna a nie akt religijny.

Ponieważ oni nie stosują się do przykazań, możliwe w takim związku są i zdrady i brak szacunku.

 

Dlatego uważam, że położenie nacisku na nauki przedślubne to dobry pomysł.

Szkoda, tylko, że najprawdopodobniej nie zostanie w rzeczywistości wprowadzony w życie lub narzeczeni będą go starali się omijać (mimo, że to dla ich własnego dobra)

 

Piszesz jak naiwna. "To dla ich własnego dobra". Przecież wiek emerytalny chcą podnieść też dla naszego dobra. I dla naszego dobra różni doradcy kazą jeść kiełki, kraby, małże i inne owoce morza, mięso strusie, bo zdrowe, nie ma cholesterolu, pić tylko wino i to z tych dobrych, czytać książki przy właściwym oświetleniu, gimnastykować się co rano, planować dzieci z termometrem 24 godziny w rękach...

 

Zresztą, co się będę rozpisywał.

Szczególnie, że największymi znawcami tematu są ci, którzy nigdy nie mieli żon i nie wiedzą, co to życie małżeńskie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osoby WIERZĄCE nie podejmą decyzji o rozstaniu w formie rozwodu.

Osoba wierząca przede wszystkim nie doprowadzi do sytuacji w której rozstanie jest konieczne - przecież nie cudzołoży, szanuje swojego małżonka, przemyślała decyzję o ślubie, itd.

 

Rozstają się "niby katolicy", dla których ślub kościelny to świecka tradycja społeczna a nie akt religijny.

Ponieważ oni nie stosują się do przykazań, możliwe w takim związku są i zdrady i brak szacunku.

 

Dlatego uważam, że położenie nacisku na nauki przedślubne to dobry pomysł.

Szkoda, tylko, że najprawdopodobniej nie zostanie w rzeczywistości wprowadzony w życie lub narzeczeni będą go starali się omijać (mimo, że to dla ich własnego dobra)

Też się zgadzam z Elfir. Mądrze pisze. Osób wierzących to w naszym państwie ze swiecą szukać. Reszta to tzw. "wierzący" dla których slub wziąć po prostu wypada. Poza tym jest presja społeczna na ślub, szczególnie ze strony rodziny dziewczyny. Ale też dużo zależy od środowiska. No i szczególne parcie jak już "zaciąży"

Nauki przedślubne to śmiech na sali. Przynajmniej tak było w moim przypadku.

Ale przedłużenie czasu "zapowiedzi" do 6-ciu mies. tak jak jest w USA to moim zdaniem dobry pomysł co by o tym nie pisać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moi synowie podjęli świadome decyzje. Nie poszli do bierzmowania. Jestem z nich dumna - w tym wieku ludzie powinni podejmować własne decyzje. I nie ma znaczenia jaki ja sobie scenariusz na ten temat wymyśliłam - szanuję ich wybór.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też się zgadzam z Elfir. Mądrze pisze. Osób wierzących to w naszym państwie ze swiecą szukać. Reszta to tzw. "wierzący" dla których slub wziąć po prostu wypada. Poza tym jest presja społeczna na ślub, szczególnie ze strony rodziny dziewczyny. Ale też dużo zależy od środowiska. No i szczególne parcie jak już "zaciąży"

Nauki przedślubne to śmiech na sali. Przynajmniej tak było w moim przypadku.

Ale przedłużenie czasu "zapowiedzi" do 6-ciu mies. tak jak jest w USA to moim zdaniem dobry pomysł co by o tym nie pisać.

 

Mnie najbardziej rozbawiło, jak parę lat temu zbierano pod kościołem podpisy pod zakazem aborcji. Pierwsze do podpisywania to były oczywiście babki, z których co najmniej dwie miały za sobą liczne skrobanki ( to powszechna tajemnica, prowadziły kiedyś dość bujne życie towarzyskie), no i starzy dziadkowie, co to szczególnie wiedzą czym jest ciąża.

I z maleńkim zdziwieniem patrzę na akceptację pomysłu przedłużenia nauk przez tych, których to zupełnie nie dotyczy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

. Poza tym jest presja społeczna na ślub, szczególnie ze strony rodziny dziewczyny. Ale też dużo zależy od środowiska. No i szczególne parcie jak już "zaciąży"

 

O ja bardzo Pana przepraszam, ale proszę nie siać głupich stereotypów,że to kobiety maja parcie na białą kieckę, a jak juz dziecko jest, choćby w drodze, to już mus musowy .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O ja bardzo Pana przepraszam, ale proszę nie siać głupich stereotypów,że to kobiety maja parcie na białą kieckę, a jak juz dziecko jest, choćby w drodze, to już mus musowy .

 

Napisałem, że nie tyle chodziło mi o kobiety, co o rodzinę przyszłej mamy i to tylko takie odczucie, ale nie poparte jakimś osobistym doświadczeniem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piszesz jak naiwna.

 

Dlaczego? Uważasz, ze "pseudokatolicy" wzmacniają KK? Że spłycenie sakramentów to kolorowej otoczki festynu służy KK?

 

Piszesz jak naiwna.

Szczególnie, że największymi znawcami tematu są ci, którzy nigdy nie mieli żon i nie wiedzą, co to życie małżeńskie.

 

Nauki przedmałżeńskie prowadzą także małżeństwa.

Nie trzeba być reżyserem czy literatem by zostać krytykiem

 

 

Dziwisz się, dlaczego ateiście podoba się takie podejście?

Cóż...z wyrachowania. Popieram każde działanie, które:

1. uświadomi społeczeństwu, ze katolicyzm nie jest jedynym wyborem światopoglądowym

2. pokaże jaka jest rzeczywista liczba katolików w kraju

Edytowane przez Elfir
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziwisz się, dlaczego ateiście podoba się takie podejście?

Cóż...z wyrachowania. Popieram każde działanie, które:

1. uświadomi społeczeństwu, ze katolicyzm nie jest jedynym wyborem światopoglądowym

2. pokaże jaka jest rzeczywista liczba katolików w kraju

 

Przyznam się, że nie bardzo rozumiem to co napisałaś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż, mówi się nawet, iż bierzmowanie to sakrament pożegnania z Kościołem. Ja swojego syna namówiłam, choć chodził na religię bardziej z przyzwyczajenia niż z potrzeby i poszedł, zaliczając wszystkie obowiązki. Ale już w II kl. liceum odmówił chodzenia na religię . Nie oponowałam. Zechce - wróci na łono.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale slub kościelny nie służy do trzymania związków "na siłę".

 

A przez wiele lat ŚWIADOMOŚĆ AKTU była spychana przez oportunistycznych "niby katolików" na margines. Rodziny wywierały nacisk na ciężarne panny - co jest sprzeczne z naukami KK i stanowi podstawę do stwierdzenia nieważności sakramentu.

 

Nie rozumiem. Co było podstawą do stwierdzenia nieważności sakramentu małżeństwa?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moi synowie podjęli świadome decyzje. Nie poszli do bierzmowania. Jestem z nich dumna - w tym wieku ludzie powinni podejmować własne decyzje. I nie ma znaczenia jaki ja sobie scenariusz na ten temat wymyśliłam - szanuję ich wybór.

 

Szkoda, że za niemowlęta decyzję o chrzcie świętym podejmują ich rodzice...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem. Co było podstawą do stwierdzenia nieważności sakramentu małżeństwa?

 

Myślę, że chodzi o przymus zawarcia małżeństwa.

Znam przypadek unieważnienia z powodu przymuszenia do ślubu.

Prawda była inna (ale o tym tylko sąsiedzi wiedzieli), ale jeśli ktoś złożył przysięgę, że przymusił, to małżeństwo unieważniono.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...