makowa_panienka 07.01.2016 11:36 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Stycznia 2016 Zrobiłam fotkę domu pośród nocy z włączonymi lampkami w podbitce. Tak naprawdę pierwszy raz zobaczyłam jak sprawuje się oświetlenie. Dobrze wybraliśmy ciepłą barwę światła, bo chałupa wygląda bardzo przytulnie. http://1.bp.blogspot.com/-fh0J6Zbbfaw/Vo5KoWb8emI/AAAAAAAACPI/WZjgjCPpZ_c/s640/P1062196.png http://4.bp.blogspot.com/-7DcEPGx1DpU/Vo5KqLxAOwI/AAAAAAAACPQ/ob6VRRTrU8U/s640/P1062199.png http://3.bp.blogspot.com/-5Tt7jI6Vo3o/Vo5KrgiXXLI/AAAAAAAACPc/PSK6aIlFXB4/s640/P1062201.png http://4.bp.blogspot.com/-kcyJr3p1oUg/Vo5KsFY5pxI/AAAAAAAACPU/XUu2U03amKY/s640/P1062203.JPG I tak jak widać na zdjęciach, czyli ciemność widzę, ciemność - dookoła czerń absolutna. Akurat sąsiadów nie było, nie paliły się więc żadne ichnie lampki, halogenki itp, a do najbliższej latarni jest spory kawałek i jak nie ma księżyca, ani gwiazd, to normalnie jakby dom stał na totalnym pustkowiu, a to wcale nie taka spokojna, bezludna okolica. Tymczasem montaż wkładu ma nastąpić w najbliższą sobotę. Zobaczymy. Ogólnie prace w domu przeciągają nam się trochę za bardzo, gdyż po prostu brakuje czasu. Dzień krótki, a po nocy nie chce się tak robić, o urlopie mąż może póki co pomarzyć, więc tak nam idzie jak krew z nosa. Znajomi ciągle pocieszają, że skoro nie na BN to na Wielkanoc się przeprowadzimy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
makowa_panienka 10.01.2016 21:16 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Stycznia 2016 Za nami historyczny moment: zamontowaliśmy wkład kominkowy. Ważna ta chwila nastąpiła w sobotę, 9 stycznia. O ósmej rano przyjechał fachowiec, szast prast i o 11-ej wszystko było skończone. Rozpaliliśmy pierwszy raz nie bez błędów: mąż wrzucił gazetę na rozpałkę, która spaliła się błyskawicznie, rozpadając na milion czarnych strzępów, tak więc wiemy, że to zły materiał. No i za dużo wrzuciliśmy na raz drewna - temperatura skoczyła o 10 kresek osiągając 30 stopni - uff, za dużo. Ale co tam takie szczegóły - mamy cudowny kominek, a konkretnie wkład, z cudownym, żywym ogniem! http://2.bp.blogspot.com/-mLgINA-11LA/VpLFCjNYs9I/AAAAAAAACPw/MnDiZERftSc/s640/P1092205.JPG http://4.bp.blogspot.com/-v0lYtJ1wGDE/VpLFCtrZZRI/AAAAAAAACP0/hYkcdu4vlb0/s640/P1092227.JPG http://3.bp.blogspot.com/--PRGmkQtb_0/VpLFEVbAhHI/AAAAAAAACQI/i8k-LuzMkgI/s640/P1092237.JPG Postawiłam sobie krzesło przed kominkiem, usiadłam na nim (znaczy na krześle) i patrzyłam w wesoło trzaskający ogień. W tle leciał Michael Buble, było ciepło i jak zwykle się wzruszyłam. Poczułam się jak w domu. Przy okazji uświadomiłam sobie po raz kolejny, że to zapachy są najsilniejszymi nośnikami wspomnień. Zapach palonego drewna momentalnie przywołał moje dzieciństwo, gdy paliliśmy pod kuchnią drwami porąbanymi przez dziadka. Niesamowite, jak zapadło mi to w pamięć. Nawet zapach palonego groszku jest dla mnie miły, bo przecież kiedyś paliliśmy węglem w piecu, gdyż tak ogrzewany był dom. A propos wspomnień, to lubię stwarzać sytuacje do zapamiętania. Już teraz z premedytacją słucham Michaela Buble i Louisa Armstronga, gdy jesteśmy w domu (słucham ich też na co dzień) i na pewno będę ich puszczać, gdy będziemy się wprowadzać, meblować, sprzątać. Potem za każdym razem, jak będę słyszeć któregoś z nich, będę myśleć o tych ważnych chwilach. Tę metodę sprawdziłam już kilkukrotnie i działa za każdym razem. Jeszcze muszę pomyśleć o jakimś "naszym" zapachu do domu, by był tam jeszcze zanim się wprowadzimy. Zapewne będą to świece zapachowe, bo jestem od nich uzależniona. Spaliliśmy 10 kg drewna bukowego kupionego po drodze w markecie. 15 zł poszło dość szybko z dymem. Wiadomo, do właściwego palenia nie będziemy robić zakupów w dużych sklepach, a raczej w typowych składach opałowych, bo się bardzo przepłaca. W pewnym momencie wystraszyłam się, bo wkład zaczął syczeć, coś jakby zabulgotało w jednym miejscu i zaczął lecieć dym ze śrubek. I zaczęło strasznie smrodzić. Ale uprzedzono nas o tych atrakcjach, które szybko się zakończyły, znaczy wkład przepalił się z grubsza. Także tak, za jakiś tydzień przyjdą chłopaki zrobić obudowę kominka, ale najpierw - o mamuńciu! - zamówię portal kominkowy. Mój święty, niby-angielski portal, który jest dla mnie głównym elementem wyznaczającym styl mojego domu. Aż mam ciarki jak pomyślę o tym zakupie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
makowa_panienka 02.02.2016 14:08 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Lutego 2016 Nic specjalnego się nie dzieje, ale to cisza przed burzą. W domu udało nam się zagruntować ściany we wszystkich pomieszczeniach i od razu wnętrza wypiękniały. Kominek czeka na obudowę i już są nawet materiały, ale ekipa nam się rozchorowała, więc mam nadzieję, że w najbliższą sobotę uda się im ruszyć temat. Będą też wykańczać ściany przy wejściu na poddasze (znaczy na piętrze), bo już schody są gotowe do montażu. Podłogi przetarłam już dwukrotnie mopem i pyłu zostało niewiele. Pozdzierałam folie z ram okiennych od środka, ale tylko w dwóch pokojach. Jak się zrobi cieplej dokończę resztę i umyję całość. Zima jest łaskawa w tym roku i mało paliliśmy w piecu, tylko przy minusowych temperaturach. Gdy jest na plusie za oknem, w środku mamy 12-15 stopni bez grzania, więc jest ok. Najbliższe plany: zakup farb, zamówienie portalu kominkowego (bo ciągle nie mogę się zdecydować) oraz coś do oklejenia wkładu wokół i na podłogę przed nim, zamówienie listw sufitowych do wszystkich pomieszczeń. A w ogóle to uwielbiam mój dom i tęsknie za nim, gdy mnie tam nie ma Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
makowa_panienka 02.02.2016 14:43 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Lutego 2016 wielkie podsumowanie kosztów budowy Zasadnicza budowa domu została zakończona, a to co zostało to już wykończeniówka. Pokusiłam się o ostateczne zsumowanie wydatków, gdyż kosztów związanych z urządzaniem się nie będę podawać ponieważ to sprawa indywidualna. BUDOWA DOMU Z8 100mkw W LATACH 2012-2015 fundamenty 11.500 + robocizna 5.000 = 16.500 ściany, strop, dach (bez blachodachówki) 38.600 + robocizna 18.000 = 56.600 okna, drzwi zewn. + montaż = 14.000 dach (blachodachówka, okno, łaty, rynny) 16.900 + robocizna 3.700 = 20.600 tynki kwarcowe materiały 2.000 + robocizna 6.800 = 8.800 podłogówka (styropian, rurki, hydraulika) 14.600 + robocizna 5.800 = 20.400 wylewki (cement, styropian) 3.400 + robocizna 2.300 = 5.700 kotłownia hydraulika ( grzejniki, rurki) 7.700 + piec 6.800 + robocizna 3.200 = 17.700 ocieplenie ścian (styropian, parapety zewn., podbitka) 12.200 + robocizna 6.800 zł = 19.000 zł gładzie po raz drugi 2.000 + robocizna 4.200 = 6.200 zł ocieplenie poddasza (wełna, k-g) 9.000 + robocizna 4.800 = 13.800 zł RAZEM 199.300 zł I tak jak widać powyżej samo postawienie domu kosztowało 200 tysięcy. A i tak płaciliśmy drogo za niektóre rzeczy, chcąc mieć lepsze, lub po prostu płacąc dwa razy za to samo (tynki). Pozostałe wydatki nie podaję już, bo i tak każdego interesuje raczej sam koszt budowy, a ogrodzenie, kominek, schody, drzwi to już inna bajka. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kamil2k3 04.02.2016 00:29 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Lutego 2016 Dowód że się da, i gratuluje wyniku liczę, że uda się zamknąć w podobnej kwocie z moją Z7 z tym, że z garażem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zyggy 04.02.2016 15:04 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Lutego 2016 wielkie podsumowanie kosztów budowy Zasadnicza budowa domu została zakończona, a to co zostało to już wykończeniówka. Pokusiłam się o ostateczne zsumowanie wydatków, gdyż kosztów związanych z urządzaniem się nie będę podawać ponieważ to sprawa indywidualna. BUDOWA DOMU Z8 100mkw W LATACH 2012-2015 fundamenty 11.500 + robocizna 5.000 = 16.500 ściany, strop, dach (bez blachodachówki) 38.600 + robocizna 18.000 = 56.600 okna, drzwi zewn. + montaż = 14.000 dach (blachodachówka, okno, łaty, rynny) 16.900 + robocizna 3.700 = 20.600 tynki kwarcowe materiały 2.000 + robocizna 6.800 = 8.800 podłogówka (styropian, rurki, hydraulika) 14.600 + robocizna 5.800 = 20.400 wylewki (cement, styropian) 3.400 + robocizna 2.300 = 5.700 kotłownia hydraulika ( grzejniki, rurki) 7.700 + piec 6.800 + robocizna 3.200 = 17.700 ocieplenie ścian (styropian, parapety zewn., podbitka) 12.200 + robocizna 6.800 zł = 19.000 zł gładzie po raz drugi 2.000 + robocizna 4.200 = 6.200 zł ocieplenie poddasza (wełna, k-g) 9.000 + robocizna 4.800 = 13.800 zł RAZEM 199.300 zł I tak jak widać powyżej samo postawienie domu kosztowało 200 tysięcy. A i tak płaciliśmy drogo za niektóre rzeczy, chcąc mieć lepsze, lub po prostu płacąc dwa razy za to samo (tynki). Pozostałe wydatki nie podaję już, bo i tak każdego interesuje raczej sam koszt budowy, a ogrodzenie, kominek, schody, drzwi to już inna bajka. jednak można!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
makowa_panienka 08.02.2016 11:34 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Lutego 2016 W minioną sobotę ekipa zabrała się za kominek. Nie obyło się bez kontrowersji - wkurzających mnie bardzo. Otóż nie lubię, gdy ktoś próbuje zawrócić mnie z obranego kursu, a w tym przypadku z tego, jak ma wyglądać i jaki ma mieć rozmiar mój kominek. Mąż wraz z chłopakami próbował wyperswadować mi mój pomysł, aby zabudowa była szeroka na 170 cm, bo to za dużo. A ja chcę taki duży, bo WIEM, że tak będzie dobrze wyglądać. Pozostałam nieugięta, a mąż skapitulował. I co? Po obejrzeniu zabudowy pogratulowałam sobie w duchu, a mąż przyznał mi rację, że faktycznie wygląda to dobrze. Od dawna już słucham swojej intuicji, bo wiem, że się nie myli Trzeba jeszcze położyć gładź i zamontować kratki wentylacyjne, których jeszcze nie mamy. Dwa wystające kable będą do kinkietów, ale trzeba podkuć rowki i puścić je niżej, bo są za wysoko. Szkoda, że nie byłam podczas stawiania płyt, bo tak to nie wiem, jak to wygląda w środku. Ponadto maznęłam sobie na ścianie dwa kolorki - w zamyśle salonowe. Niestety, są za ciemne. Pytam się męża, który mu się podoba, a on odpowiedział jak przystało na mężczyznę, że dla niego te dwa kolory są takie same i nie widzi różnicy Szukam więc dalej. Kolejne próbki kupione. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
makowa_panienka 09.02.2016 16:17 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Lutego 2016 Dowód że się da, i gratuluje wyniku liczę, że uda się zamknąć w podobnej kwocie z moją Z7 z tym, że z garażem. Kamil, mały domku, zyggy - dopiero teraz zauważyłam Wasze komentarze tu w dzienniku. Dziękuję za słowa uznania i zapraszam do komentarzy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
makowa_panienka 09.02.2016 16:18 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Lutego 2016 (edytowane) Po 2 miesiącach oczekiwania, dzwonienia i dopytywania się przyjechał dziś przedstawiciel Gerdy. Problem polegał na nieszczelności drzwi - skrzydło odstawało od ościeżnicy (pomimo uszczelek), przez co wiało i był hałas. Usterkę odkryliśmy dopiero w grudniu, gdy zamontowaliśmy próg oraz dokleiliśmy drugą uszczelkę. Wcześniej trudno było zauważyć wadę właśnie z powodu braku uszczelki. Drzwi były montowane latem 2014 roku, więc szczęśliwie są na gwarancji, a i montaż był brany w pakiecie. Niestety oczekiwanie na przyjazd fachowca trwało tygodniami i już nas nerwy łapały. I dziś własnie dotarła ekipa w składzie: przedstawiciel handlowy (pod krawatem), nasz sprzedawca oraz monter (z wąsem). Oglądali drzwi z każdej strony, pukali, stukali, przekręcali zamek, przykładali poziomice i stwierdzili, że krzywizna skrzydła mieści się w normie i wystarczy dokręcić zawiasy. Pan z wąsem kręcił i kręcił raz górne, raz dolne, raz środkowe i za każdym razem drzwi odstawały w którymś rogu. Wreszcie udało się znaleźć złoty środek i nareszcie drzwi zamykają się jak należy, klamka nie lata i jest cicho. Dodatkowo doślą nam drugą uszczelkę, bo może ta zamontowana jest za sztywna, a co nowa to nowa. Przy okazji dowiedziałam się, takie uszczelki trzeba smarować jakąś oliwką co kilka miesięcy, aby nie stwardniała za bardzo. A ja tymczasem paćkam sobie po ścianach coraz to nowymi próbkami i dalej nic nie wiem. Ja to w ogóle mam jakiś problem z tymi kolorami, bo zupełnie nie mogę trafić. Te próbki pomalowane na małych płytkach i wystawione w sklepach mają kompletnie innych kolor niż u mnie na ścianie. Już sama nie wiem co wybrać. Na pewno coś jasnego, bo wszystko wychodzi za ciemne. Ale nawet spodobała mi się niebieska farba do dużej łazienki - ta po lewej: Tutaj bardzo byłam zdziwiona, bo w świetle dziennym ta farba z lewej (Magnat) ma kolor ciemny, ale po zapaleniu żarówki diametralnie zmienił się odcień na taki jak widać. Ta z prawej (Beckers) natomiast jest zupełnie nie taka o jaką mi chodzi. Właściwie to ten Beckers ma gorszą, wodnistą konsystencję w porównaniu z Magnatem, ale może ja się nie znam. W każdym bądź razie nie zachwyciła mnie jej jakość, a użyłam dwóch różnych próbek. No nic, szukam dalej. Edytowane 12 Lutego 2016 przez makowa_panienka Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
makowa_panienka 12.02.2016 14:57 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Lutego 2016 Zamówiłam listwy sufitowe do praktycznie wszystkich pomieszczeń - nie będzie ich tylko w dużej łazience, kuchni i kotłowni. Myślałam długo nad wyborem wzoru, bo wiadomo, że to, co najbardziej mi się podobało było drogie i kosztowało jakieś 100 zł za sztukę o długości 2 m. Tak więc tak, skoro dom jest na miarę naszych możliwości, takie muszą też być dekory. No to wzięłam takie po 19 zł/szt (długość 2 metry, 8 x 8 cm szerokości) ze styropianu. W sumie potrzeba około 92 mb, więc zamówiłam z zapasem 50 sztuk. A jak wygram szóstkę w totka to kupię dom z gipsowymi dekorami Dodam jeszcze, że to mój Mąż nalegał, aby listwy były wszędzie, a ja nie opierałam się wcale. Do tego specjalny klej w cenie około 15 zł/szt, który starcza na około 16 mb aplikacji, a że taką listwę smaruje się na dwóch krawędziach, łatwo policzyć, że sporo tych opakowań potrzeba, bo aż 13 sztuk. Ciekawe, czy moje założenia ilościowe się sprawdzą. I czy te listwy w ogóle spodobają mi się??? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
makowa_panienka 15.02.2016 12:56 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Lutego 2016 Kwestia zasłon spędza mi sen z powiek. Jestem wielką miłośniczką cudownych, dość ciężkich zasłon używanych do ozdoby pokoju, a nie zasłaniania okna, koniecznie leżące na podłodze lub podpięte chwostem. Żadne tam tiule i przeźroczyste szmatki. Ideałem są zasłony podszyte bawełnianą, naturalną tkaniną jako podkładem lub jeśli fundusze pozwalają - uszyte z dwóch płacht tkanin, czyli dwustronne. Mogą mieć też podkład w środku jako trzecia warstwa. Jest to standardem w mojej ukochanej Anglii, w Polsce oczywiście takich zasłon nie uświadczysz, chyba że w szmateksie. Poradziłam więc sobie sama i w obecnym mieszkaniu do gotowych zasłon doszyłam kremowe płótno i mam swoje angielskie zasłony. Tak więc, aby mieć angielskie zasłony trzeba albo samemu uszyć je od podstaw, albo doszywać płótno do gotowych. Każda opcja ma minusy w moim przypadku: - szycie od podstaw byłoby dla mnie wyzwaniem, gdyż moje przygody z krawiectwem ograniczają się do uszycia obrusu i poszewki na poduszkę (bez zamka). W czasach szkolnych szyłam ze starych dżinsów torby, piórniki z zamkiem błyskawicznym, ale to było X lat temu. A tu by trzeba było wszyć jeszcze taśmę marszczoną. - doszycie płótna do gotowej zasłony wiąże się z niekoniecznie ładnym wyglądem, bo istnieje ryzyko krzywego szwu. Można za to pobawić się w ręczne szycie, ale byłoby tego jakieś 40 mb. Nie ma lekko. Skłaniam się jednak ku szyciu od podstaw, angażując ewentualnie własną mamę do pomocy. Tylko co wybrać? Do salonu na sezon wiosenno-letni chcę niebieskie. Wahałam się między gładką tkaniną typu szenil (dość grubą, więc ewentualnie obyłoby się bez podkładu - zasłony szyją na wymiar w sklepie), a wzorzystą kwiatową, ale cienką, więc podkład konieczny i szycie od podstaw. Ale przyznam się, że bardziej podoba mi się ta we wzór, bo jest ciekawsza. Przyczepiłam sobie próbkę do rolety i patrzyłam kilka dni na nią, wyobrażając sobie całościowy efekt, i zakochałam się na amen. Tak więc będę sama szyła zasłony. A tu inspiracje: A tymczasem czekam już na wiosnę. Różowe tulipany są urocze. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
makowa_panienka 15.02.2016 13:25 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Lutego 2016 Chyba wreszcie podjęłam decyzję odnośnie farb. Kolory mają być stonowane, oprócz łazienki i kuchni. To moje wybory: Nr 1 - do wiatrołapu, korytarza i gabinetu (Dulux, Rajska Plaża). Nr 2 - do salonu (Dulux, Beżowy Pled). Nr 5 - do sypialni (Beckers, Apricot). Reszta kolorów na powyższym foto jest za ciemna. Sufity - Dulux, Acryl Mat (farba lateksowa). Ponadto Magnat, Błękitny Topaz - do dużej łazienki (na poniższym zdjęciu ta po lewej). Dulux, Kwitnący Migdałowiec - do kuchni. I taka tapeta do małej łazienki, czyli wucetu. Tak wygląda kominek z wyschniętym podkładem pod gładź. Wolno idzie wykańczanie go, bo ekipa robi go z doskoku. Kupiliśmy za to płytki do wyłożenia pod wkładem. Są to te same, co w wiatrołapie. Mąż był przeciwny na początku, ale jak przyłożyliśmy płytkę do paneli, jakie mniej więcej chcemy mieć, bardzo mu się spodobał efekt. Mnie także Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Renata B 17.02.2016 09:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2016 Makowa Panienko, domek nabiera szlifu. Robi sie coraz piekniej. Widac z inspiracji, ze bedzie to cudowne, cieple miejsce. Tez kocham ciezkie, dwustronne zaslony nie przyslaniajace okna Dalej podgladam i pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
makowa_panienka 17.02.2016 11:10 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2016 Dziś dojechały listwy sufitowe. 50 sztuk w dwóch pudłach. Wyglądają dobrze, są porządnej jakości i nie mają nic wspólnego z tym marketowym szajsem. Zakup uważam za udany. Zobaczymy jeszcze jak się je montuje Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
makowa_panienka 17.02.2016 11:12 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lutego 2016 Makowa Panienko, domek nabiera szlifu. Robi sie coraz piekniej. Widac z inspiracji, ze bedzie to cudowne, cieple miejsce. Tez kocham ciezkie, dwustronne zaslony nie przyslaniajace okna Dalej podgladam i pozdrawiam Witaj Renato! Dziękuję za miłe słowa i zaraz zaglądam do Ciebie, bo wygląda obiecująco. I zapraszam do komentarzy następnym razem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
makowa_panienka 19.02.2016 11:49 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Lutego 2016 Ekipa skończyła obudowę kominka. Położyli gładź i ją wygładzili, zamontowali kratki wentylacyjne, przykleili płytki. W sumie niewiele się to różni wizualnie od poprzedniego zdjęcia, ale serce się cieszy, że kolejny krok za nami. A tu taka mini wizualizacja, jak to ma docelowo wyglądać. Oczywiście bez tego kamienia wokół wkładu. Zamiast niego chcę pomalować tę przestrzeń farbą ceramiczną w kolorze prawie czarnym. Już bym chciała malować pokoje, ale najpierw musimy się uporać z listwami sufitowymi. Potem już nam poleci raz dwa Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
makowa_panienka 22.02.2016 10:54 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Lutego 2016 No i mamy listwy na suficie. Wyglądają absolutnie fantastycznie, niesamowicie elegancko i po prostu super! Idealna szerokość - widać je dobrze, nie giną, ale i nie przytłaczają wnętrza (szersze byłyby już nie wskazane przy takim metrażu i wysokości pomieszczeń). Jesteśmy zachwyceni! Na powyższym zdjęciu widać kąt zewnętrzny, pierwszy jaki zrobiliśmy, a który wyszedł ślicznie, i który dobrze przedstawia urodę listew. Normalnie mam ochotę od razu powiesić tam jakiś kryształowy żyrandol Ale nie będę ukrywać, że nam łatwo poszło. W sobotę byliśmy na działce o 10-ej i trzy(!) godziny zajęło nam zastanawianie się, jak ciąć te listwy. Nie mogliśmy dojść do tego, jak zgrać te kąty, pomimo, że wcześniej oglądaliśmy film instruktażowy. No nic nie szło. Przyszło nam na myśl, że te listwy po prostu nie dadzą się montować i trzeba będzie je oddać. Pojechaliśmy na pobliski skład kupić jakiś inny przyrząd do cięcia (to korytko z rzazami), bo może ten nasz był wadliwy, ale nie - wszystkie są takie same. Ręce nam opadły i siły też. Niezbyt pochlebnie wyrażaliśmy się na temat naszej znajomości geometrii. Poddaliśmy się. W akcie desperacji zadzwoniliśmy do chłopaka, co nam robił obudowę kominka, aby przyjechał i nam doradził, i by przy okazji rozliczyć się z nim. Usiedliśmy sobie do kawki czekając na niego, a ja włączyłam sobie film instruktażowy jeszcze raz. I wtedy męża olśniło! Eureka! No, teraz to nam poszło jak z płatka i nim przyjechał kolega, mieliśmy dwie ściany zrobione. W sumie przez weekend zrobiliśmy dwa pokoje. Średnio 3 godziny jeden pokój. Klej bardzo dobrze kleił, listwy są dobrej jakości i wszystko byłoby świetnie, gdyby nie krzywe ściany gdzieniegdzie. To nam spowalniało robotę, bo trzeba było docinać precyzyjnie listwę. I tak są spore szpary w kilku miejscach, ale zaszpachlujemy je akrylem przed malowaniem, więc będzie elegancko. Podsumowując: zakup listw był mega trafiony, efekt jest powalający i ta żmudna praca z klejeniem i docinaniem jest warta efektu końcowego. W następny weekend robimy salon. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Renata B 22.02.2016 14:43 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Lutego 2016 Makowa Panienko, super to wyglada!!! Juz sobie wyobrazam jaki efekt uzyskasz po wykonczeniu scian... Teraz czekam na sciany w kolorze Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
makowa_panienka 29.02.2016 11:02 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Lutego 2016 Kolejny weekend upłynął nam na mozolnym klejeniu listw. Zrobiliśmy salon, sypialnię i mały korytarz. Salon zajął nam 4 godziny, a korytarz 1,5. Ogólnie szło sprawnie, bo już mamy system, ale gdy trafi się krzywy kąt to niestety trzeba kombinować. Jesteśmy bardzo zadowoleni z postępów prac oraz efektów. No po prostu bosko jest! Najbardziej wyczekiwaliśmy kominka, bo tam są dwa zewnętrzne kąty i cudownie widać urodę listw, o ile dobrze się je przyklei. Szczęśliwie udało się i przepięknie zaakcentowały kominek. Za tydzień zrobimy przedpokój oraz wucet. Wiatrołap dużo później, po pracach na poddaszu i montażu schodów. A potem trzeba to wszystko zaszpachlować akrylem na wszystkich złączeniach. A jeszcze potem można będzie malować. I tylko czasu brak, bo ścibolimy te listwy w weekendy i idzie nam jak krew z nosa. A tu krótka instrukcja jak przyciąć listwy do zwykłego kąta wewnętrznego. Jak widać na powyższym zdjęciu, do cięcia używamy wiekowej piły, znaczy ostrze jest nowe, a ten pałąk już pordzewiał ze starości. Owszem, zakupiliśmy śliczną, nową, błyszczącą piłkę, ale mężowi źle się ją używało, bo była giętka za bardzo. Nie ma więc co obrażać się na starocie i używać, póki dobre. Przy okazji napomknę, że podczas aplikowania kleju zepsuł nam się pistolet, taki metalowy. Pojechaliśmy do sklepu, a tam ceny 6, 15 i 50 zł. Wzięliśmy plastikowy w kolorze żółtym po 15 zeta. No i mąż zdumiał się bardzo, bo ten nowy działa jak maszyna, bez wysiłku niemal, dzięki czemu o wiele szybciej nanieśliśmy klej. Przy starym pistolecie aż go ręka bolała od naciskania. I tak oto taka banalna rzecz jak pistolet do kleju może ułatwić lub utrudnić prace w stopniu znaczącym. Niezmiennie z żalem opuszczałam mój dom, który z każdym dniem prac jest taki "mojszy". Uwielbiam ciszę, jaka w nim panuje - nie słychać żadnych sąsiadów - bo radio, i owszem, gra. Niech tylko zrobi się cieplej, to otworzymy okna i będzie słychać ptaszki. A w ogóle to wczoraj widziałam chmarę komarów przy chałupie, normalnie szok. Mąż mówił, że mam zwidy, ale naprawdę było ich sporo. Chyba ta wiosna szybko przyjdzie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
makowa_panienka 08.03.2016 11:43 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 8 Marca 2016 Zakończyliśmy klejenie listw. Niewątpliwie przyjęliśmy to z ulgą, bo to dość upierdliwe zajęcie było, choć efekt zachwycający. Został tylko wiatrołap, ale tam za kilka tygodni będziemy kleić. Samych listw zostało na styk, ale jest ryzyko, że zabraknie. Tak teraz wygląda wucet: A tak wygląda przedpokój: Tymczasem wczoraj nasza ekipa, a właściwie jeden jej przedstawiciel, postawił nam ścianki na poddaszu. Między k-g włożyliśmy watę, jaka została z ocieplenia poddasza, a same płyty tez są pozostałościami po tych pracach. Dziś chłopak ma kłaść podkład pod gładź i dopiero w sobotę skończyć wszystko wraz z montażem drzwi, które będą w widocznym otworze. Tak było przed: A tak jest teraz: Na powyższym zdjęciu brakuje jeszcze ścianki wzdłuż dziury w podłodze, aby nikt nie poleciał na twarz w dół, no i wspomnianych drzwi, w miejscu których stałam z aparatem. Drzwi będą najzwyklejsze, najtańsze z przeszkleniem. Coś takiego: Dzięki ścianom powstał jakby pokoik, w którym można będzie trzymać jakieś podręczne graty, typu szafka z butami. Tak sobie myślę, czy nie zamontować na poddaszu mały zlew umocowany na kominie od pieca (niewidocznym na powyższych zdjęciach). Są tam wypuszczone rury z wodą i kanaliza w razie, gdybyśmy chcieli kiedyś adaptować strych na część mieszkalną, wszystko jest więc gotowe do podłączenia i wystarczy tylko zawiesić zlew. Nie trzeba by lecieć na dół, aby umyć ręce, co byłoby dość wygodne. Pomyślimy nad tym. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.