makowa_panienka 18.03.2016 11:45 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Marca 2016 Poddasze zostało zamknięte. Wstawiliśmy drzwi, jest ścianka, gładzie wygładzone. Teraz tylko zagruntować ściany. I wreszcie będzie można montować schody! Z tymi drzwiami to był po prostu dramat. No nie mogliśmy nigdzie ich kupić. Byliśmy w Obi i Praktikerze, a tam te tanie modele wyprzedane i albo nie było rozmiaru (szerokość) albo nie na tę stronę co trzeba. Normalnie masakra i ręce nam opadały. Byliśmy w kilku małych sklepach i tam też wszystko sprzedane i trzeba zamawiać z terminem oczekiwania 4 tygodnie. W końcu przypomnieliśmy sobie o takim jednym sklepie z przeuroczym sprzedawcą, tylko że dojechaliśmy tam po zamknięciu i pocałowaliśmy klamkę, więc dopiero za drugim razem dostaliśmy do środka. A tam do wyboru, do koloru, fasony, rozmiary. Pan się dwoił i troił: jakie Pani chce te drzwi? Takie? To już pakujemy i zawozimy. A klamka potrzebna? Jaka się pan podoba? Do zapłaty 500 zł. Cóż, nie chcieliśmy tak drogich drzwi, ale mieliśmy serdecznie dość tych poszukiwań, więc już trudno. Pojechaliśmy do domu, pan za nami, tylko, że musieliśmy pożyczyć kasę od sąsiada, bo nie wzięliśmy swojej. Jak dobrze mieć sąsiada Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
makowa_panienka 18.03.2016 11:47 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Marca 2016 Tymczasem jestem bliska załamania nerwowego w związku z malowaniem ścian - no nie mamy kiedy się za to wziąć. Kolejna sobota nam wypada, bo mąż musi iść do pracy. A tu marzec się kończy. Pytaliśmy, ile ekipa bierze za malowanie i to jest minimum 7 zł/m, więc wyszłoby ponad 2 tysiące, a na to kasy nie mamy. Nic to, muszę jakoś to wszystko zorganizować. Termin przeprowadzki jest coraz bliżej i nie jest to już moje marzenie, ale rzeczywistość, gdyż w obecnym mieszkaniu możemy mieszkać max do końca maja. Potem jesteśmy bezdomni Czyli koniec żartów, trzeba brać się do roboty i już. Ekscytacja miesza się ze stresem: nowe miejsce, nowe meble, dekorowanie, ale też ojej, czy sobie poradzimy. W każdym bądź razie: witaj przygodo! :lol2: A tak w ogóle to będzie moja 11-sta przeprowadzka w życiu do 6-ej miejscowości. Czy ostatnia? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
makowa_panienka 23.03.2016 08:17 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Marca 2016 Wybraliśmy panele podłogowe. Kupimy je w naszym ulubionym sklepie, gdzie zamówiliśmy drzwi wewnętrzne. Dodatkowo weźmiemy też od nich listwy podłogowe. Decyzja padła na Dąb Pedro firmy Classen, z fazą, z najnowszej kolekcji (sprzedawca doradził nam czekać na te nowości). Grubość 10mm. Podkład taki niebieski jak mata do jogi o grubości 1 mm. Zdjęcie nie oddaje rzeczywistego wyglądu. Po świętach przyjedzie ktoś zrobić dokładny pomiar domu, ale wyjdzie około 80 mkw paneli i jakieś 90 mb listw. Pan ma nam też doradzić w sprawie koron nad drzwi, bo obawiamy się, że nie będzie można ich zamontować w wejściu do sypialni, bo tam jest za mała przestrzeń między futrynami. Szkoda, bo się napaliliśmy, a tu może być lipa. Na pewno taka korona będzie jednak nad drzwiami od wiatrołapu i to z obu stron. Listwy zwykłe, proste, dopasowane kształtem do ościeżnic. Wysokość 6 cm. Ba, wolałabym wyższe, ale cena wtedy też wyższa, a ja nie dam 3 tysięcy za listwy, gdy panele wyniosą mnie 5 tysiaków. Budowa domu to sztuka kompromisów. Takie coś będzie: Reasumując będziemy montować w takiej kolejności: panele, drzwi, listwy podłogowe, korony. Wszystko jedna ekipa, więc może w jeden tydzień się uwiną. Termin uzależniony od postępów z malowaniem, a to okaże się po świętach. Cena montażu paneli i listw wliczona w cenę tychże, ale ekipa doliczy 50 zł za każde pomieszczenie, bo my chcemy bez progów, a to upierdliwe będzie i czasochłonne. Gdyby było z progami w każdych drzwiach to nie byłoby tego dodatku. I tak uważam, że cenowo jest ok, bo w takim na przykład Komforcie biorą jakieś 12 zł za mkw położenia paneli. Montaż drzwi to 1 tysiąc. I chyba za każdą koronę wezmą 10 zł, znaczy za przyklejenie. Kurcze, ale dom się zmieni w ciągu tygodnia, aż się rozmarzyłam. Ale najpierw te cholerne malowanie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
makowa_panienka 25.03.2016 08:53 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Marca 2016 Zanosi się na to, że wkrótce oprócz dużych zmian w środku domu zajdą również duże zmiany na zewnątrz. Jesteśmy ugadani z ekipą na zrobienie struktury wraz z położeniem kamienia wokół okien, drzwi i na cokole plus zrobienie tarasu oraz wykończenie ganku, a także obłożenie kamieniem murka pod ogrodzeniem frontowym. Termin jest ustalony na pierwszą możliwą sposobność (pogoda w dużej mierze tu zaważy), tak więc może to być za dwa tygodnie, a równie dobrze za dwa miesiące, ale musimy być przygotowani, znaczy się musimy wybrać sobie kamień i nawet go kupić. Trochę mi ulżyło, bo bałam się, że nasza cytryna postoi tak jeszcze rok, ale na szczęście nie będzie już dłużej straszyć. Chcemy obkleić dom jakimś piaskowcem albo innym kamieniem w kolorze żółtawym, ale na razie nie mamy nic konkretnego na oku. Cena będzie tu ważnym czynnikiem przy wyborze. Przejrzałam sobie co nieco i oczywiście to, co mi się najbardziej podoba jest drogie, bo jakieś 80 zł/mkw. Takie cudo: Jest to drogie, bo grube na 3 cm, ale niewątpliwie wielkiej urody i kolor ma idealny - taki optymistyczny. Podoba mi się także takie coś jak poniżej.: Taka obwódka wokół okien bardzo mi pasuje i coś takiego chcę zrobić, tylko jaśniejszy kolorek. Dość tani jest gnejs, ale on jest strasznie nieregularny i nie wiem jak by to się kładło. Może jako podłoga na ganku wyszłoby ładnie. Takie coś: Musimy się wybrać na skład i pooglądać, bo kompletnie zieloni jesteśmy w tej kwestii. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
makowa_panienka 25.03.2016 12:04 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Marca 2016 Wesołych Świąt Wielkanocnych! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
makowa_panienka 31.03.2016 07:44 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Marca 2016 Taka mała rzecz, a jak cieszy! Zamontowaliśmy skrzynkę na listy w praktycznym szarym kolorze, aby nie był widać za bardzo kurzu na niej. Można już do nas pisać Oczywiście kluczyki zabrałam i nie wiszą tam tak swobodnie. Za niedługo zamówię tabliczkę z numerem domu. Mam tylko dylemat, czy umieścić na niej nazwę ulicy z numerem, czy sam numer? Problemem jest długaśna nazwa i chyba głupio to będzie wyglądać. A takie coś bym chciała, dokładnie w tej wersji kolorystycznej: A już dziś jedziemy do naszej kierownik budowy, bo chcemy zakończyć budowę i skompletować wszystkie dokumenty potrzebne w gminie, czy gdzie to się tam składa. Gdy byłam zaabsorbowana podziwianiem nowej skrzynki na listy, zaalarmował mnie ulubiony pies sąsiadów, który strasznie ujadał patrząc hen w dal. Odwracam się, a tuż przed domem dwa bażanty awanturują się zawzięcie, aż pierze fruwało. To chyba walka o wpływy była. Strasznie skrzeczały przy tym, po czym uciekły na piechotę w pole. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
makowa_panienka 03.04.2016 17:02 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Kwietnia 2016 Po weekendzie prace wyglądają następująco: pomalowane są wszystkie listwy sufitowe oraz sufit w kuchni i dużej łazience. Zdjęć nie ma, bo białego nie będzie widać, ale na żywo efekt jest. Osobiście malowałam listwy, co było czynnością niezwykle relaksującą i satysfakcjonującą, w przeciwieństwie do klejenia ich. Najgorsze prace za nami, teraz malowanie sufitów i ścian - do końca nadchodzącego tygodnia mamy zamiar to zrobić. Zamówiłam sobie też dodatkowe próbki farb, bo były w promocji po 1 zł i jutro powinnam je mieć, więc popróbuję jeszcze kilka kolorków na ścianach. W weekend pogoda była bajeczna i w przerwach siedzieliśmy sobie na słonku słuchając śpiewu ptaszków. Widzieliśmy nawet dwa zające kilkanaście metrów od nas. Były ogromne i chyba z metrowymi nogami. Jak biegły wyglądały jak sarny Nie mogę się doczekać, jak codziennie będę mogła oglądać takie widoki. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
makowa_panienka 05.04.2016 18:40 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Kwietnia 2016 (edytowane) Aaaaachhhh, jaką mam piękną, różową kuchnię!!! :lol2: Jestem absolutnie zachwycona tym różowym kolorem, choć kojarzy mi się trochę z majtkami z PRL:p. Aż dech mi zaparło, gdy zobaczyłam efekt po wyschnięciu farby. No dobra, będę szczera: płakać mi się chciało ze wzruszenia Kolor jest piękny nawet po jednej warstwie i to ja osobiście malowałam, więc normalnie pękam z dumy. Jutro położę drugą warstwę. I co najważniejsze, mężowi kolor też się bardzo podoba. Ta kuchnia jest dla mnie wyjątkowym przedsięwzięciem, bo od początku budowy (prawie 4 lata temu) wiem dokładnie jak ma wyglądać i nie zmieniłam nic przez ten czas. Patrzeć teraz i widzieć, jak pomysły są realizowane i na dodatek są trafione - to wielka przyjemność i satysfakcja. Lecimy z malowaniem w tempie ekspresowym. Mąż wywalczył kilka dni wolnego, więc nasz plan, aby do końca tygodnia skończyć, staje się realny. Jutro kładziemy drugą warstwę na sufitach i już kolory pójdą. Jesteśmy zmęczeni, ale nieugięci. A w ogóle to ja pierwszy raz w życiu maluję ściany. Ten pośpiech jest stąd, że dokładnie za tydzień, 12 kwietnia, mają nam położyć panele!!! :lol2:Co prawda nie zamontują nam listw i drzwi, ale to nas tak przypiliło i reszta dekoracji będzie ciutkę później. W przerwach między malowaniem siadamy na słońcu celem skonsumowania jakiegoś posiłku. Jest to zazwyczaj zestaw: gorący kubek (ja lubię serową, a mąż pomidorową, aczkolwiek na co dzień ich nie jadam w ogóle) i świeżutkie bułki z jednej piekarni. Na świeżym powietrzu nawet takie coś super smakuje Edytowane 5 Kwietnia 2016 przez makowa_panienka Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
makowa_panienka 07.04.2016 18:14 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Kwietnia 2016 Dziś miałam mały kryzys. To ciągłe machanie wałkiem już rzuca mi się na mózg i w oczach mi się mieni. Bolą mnie stawy palców oraz łupie w kręgosłupie. Mam zrujnowany manicure i zdobyłam siniaki na kości piszczelowej od opierania się o drabinę. I aż się dziwię, że jeszcze nie śniło mi się to całe malowanie. Jak tylko skończymy, to z chęcią nie spojrzę na wałek przez kilka lat Ale niewątpliwie satysfakcja jest. Ogólnie idziemy jak burza. Tempo iście szatańskie, żadnych tam pitu-patu, tylko robota. Skończona jest kuchnia i gabinet. Jutro skończę pokój środkowy i przedpokoje, znaczy się położę drugą warstwę. Nie mam jeszcze farby brzoskwiniowej do sypialni, bo nie było w sklepie, muszę więc podjechać do innego. Zabrakło mi koloru do pokoju środkowego. Ten kolor udał mi się wyjątkowo (Rajska Plaża, Dulux), taki kremowy, wygląda przepięknie. Taki odcień jest bardzo powszechny w UK, więc nie mogłam trafić lepiej, choć nie myślałam, że aż tak superowy będzie. Wczoraj przyjechali ze sklepu zrobić dokładny pomiar paneli. Zmartwiliśmy się, bo panowie kategorycznie odradzili nam robienia podłogi bez progów, bo jest więcej niż pewne, że nam się panele rozejdą na środku. O gwarancji nie ma wtedy mowy, żaden producent nam tego nie uzna. Chodzi o szerokość, na jaką są kładzione panele, ma to być do 8 m czy jakoś tak, a u nas jest prawie 10 m. Wiadomo, że wszystko jest dobrze, dopóki jest dobrze, ale jak coś się zepsuje, to nie uśmiecha mi się rozwalanie podłogi. Będą więc progi Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Samsimon 11.04.2016 09:48 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Kwietnia 2016 Aaaaachhhh, jaką mam piękną, różową kuchnię!!! :lol2: Jestem absolutnie zachwycona tym różowym kolorem, choć kojarzy mi się trochę z majtkami z PRL:p. Aż dech mi zaparło, gdy zobaczyłam efekt po wyschnięciu farby. No dobra, będę szczera: płakać mi się chciało ze wzruszenia Kolor jest piękny nawet po jednej warstwie i to ja osobiście malowałam, więc normalnie pękam z dumy. Jutro położę drugą warstwę. I co najważniejsze, mężowi kolor też się bardzo podoba. Ta kuchnia jest dla mnie wyjątkowym przedsięwzięciem, bo od początku budowy (prawie 4 lata temu) wiem dokładnie jak ma wyglądać i nie zmieniłam nic przez ten czas. Patrzeć teraz i widzieć, jak pomysły są realizowane i na dodatek są trafione - to wielka przyjemność i satysfakcja. Lecimy z malowaniem w tempie ekspresowym. Mąż wywalczył kilka dni wolnego, więc nasz plan, aby do końca tygodnia skończyć, staje się realny. Jutro kładziemy drugą warstwę na sufitach i już kolory pójdą. Jesteśmy zmęczeni, ale nieugięci. A w ogóle to ja pierwszy raz w życiu maluję ściany. Ten pośpiech jest stąd, że dokładnie za tydzień, 12 kwietnia, mają nam położyć panele!!! :lol2:Co prawda nie zamontują nam listw i drzwi, ale to nas tak przypiliło i reszta dekoracji będzie ciutkę później. W przerwach między malowaniem siadamy na słońcu celem skonsumowania jakiegoś posiłku. Jest to zazwyczaj zestaw: gorący kubek (ja lubię serową, a mąż pomidorową, aczkolwiek na co dzień ich nie jadam w ogóle) i świeżutkie bułki z jednej piekarni. Na świeżym powietrzu nawet takie coś super smakuje Fajny ten róż w kuchni jaka to farba ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
makowa_panienka 12.04.2016 19:18 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Kwietnia 2016 ta farba to Dulux, Kwitnący Migdałowiec. Zapraszam do komentowania w komentarzach Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
makowa_panienka 12.04.2016 19:21 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Kwietnia 2016 (edytowane) I tak nastał dzień, w którym mogłam sobie spokojnie pospacerować po podłodze w skarpetkach. Koniec babraniny, brudu i pyłu. Mamy panele, a więc można śmiało stwierdzić, że budowa skończona i mamy dom gotowy do mieszkania. Farba na ścianach jest już obecna w każdym pomieszczeniu. To był trudny czas, byliśmy kompletnie wyczerpani malowaniem. I tu kilka uwag odnośnie malowania. Nigdy więcej malowania farbą Dulux. Malowałam nią 2 pokoje i korytarz i wydawała się ok, choć trudno się rozprowadzała. Efekt był jednak zadowalający. Do czasu, aż otworzyłam brzoskwiniową Beckers i aż oniemiałam z zachwytu! Farba rozprowadzała się jak marzenie, wałkiem malowałam jakbym wycierała kurze - lekko i wydajnie. Piękne pokrycie i kolor sam w sobie. Mały minus za lekki smrodek, od którego trochę mnie mdliło. No i jeszcze zmartwiliśmy się na koniec, gdy oderwaliśmy taśmę malarską - farba odeszła miejscami niczym folia, takimi elastycznymi płatkami. Nie wiem, czy to wina farby, czy podłoża, ale nie zmieniłam mimo to mojej entuzjastycznej opinii o tym produkcie. Obiecałam sobie solennie, że następne malowanie (za kilka lat) będzie tylko i wyłącznie tą farbą. Gdybym zaczęła malować od tej farby, oddałabym wszystkie Duluxy do sklepu. Beckers mimo, że droższy, jest cenowo taki sam, bo jest wydajniejszy. Na koniec zostawiłam sobie malowanie łazienki. Na niebiesko. Przecudowny kolor farby Magnat okazał się strzałem w 10! Na początku trudno było mi malować dużym wałkiem, bo farba jest dość gęsta i musiałam użyć takiego małego około 12 cm, wtedy malowanie było przyjemnością. Co prawda musiałam się nieźle nagimnastykować w tej łazience, bo tam ciasno, jest wanna, kabina i drabinę ciężko było ustawić, ale dzięki mojej rozciągliwości dałam radę. Efekt jest niesamowity (na zdjęciu kolor wyszedł jaśniejszy). Cudowne pokrycie i łatwo odklejała się taśma. Jestem absolutnie zadowolona z łazienki. Odnośnie paneli to mam wrażenie, że mieszkam w jakimś dworku. Podłoga wygląda na droższą niż jest, choć efekt psują wystające z dyletacji folie. Jesteśmy bardzo zadowoleni z wyboru i szczęśliwi, że to już za nami. Ekipa położyła panele dziś w 5 godzin w 5 osób. Jest folia żółta (ochrona przed wilgocią) i niebieski podkład około 2 mm. Deski położyliśmy w nieregularny wzór, bo nie cierpię paneli w powtarzających się sekwencjach, czym zdumiałam ekipę. Ale cóż, klient nasz pan No i będą progi w pokojach i jeden w korytarzu. I tak mamy piękną podłogę i piękne ściany. Będzie trzeba jednak znów sięgnąć po wałek, by zrobić poprawki po zerwanej taśmie malarskie, poza tym ekipa trochę pobrudziła ściany w kilku miejscach. Pękła nam też ściana między wiatrołapem a salonem i to poważnie, bo na wylot. Od walenia młotkami pękło bardziej i teraz mam nadzieję, że ta ściana nam nie runie. Musimy tez pomalować na biało ściany dookoła okien. No i został do ogarnięcia wiatrołap, czyli listwy sufitowe, malowanie, listwy podłogowe, ale to dopiero po montażu schodów (nie wiem kiedy). Teraz chcemy sobie odpocząć, bo padamy na twarz. A 21 kwietnia montujemy drzwi i będzie wtedy bajecznie! Jak tak patrzę na to wszystko, to widzę, jaką długą drogę przeszliśmy, i że warto było. :wiggle::wiggle: Edytowane 12 Kwietnia 2016 przez makowa_panienka Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
makowa_panienka 15.04.2016 16:57 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2016 Po malarskim maratonie mamy chwilę odprężenia od prac na budowie. Owszem, są prace do wykonania, jak na przykład podłączenie i osadzenie włączników i kontaktów, ale to może jeszcze trochę poczekać. Mąż zagruntował tylko "pokoik" na poddaszu, gdzie okazało się, że coś nie tak wyszło z gładzią, bo odeszła w dwóch miejscach płatami i ekipa musi to poprawić. Ja natomiast wzięłam się za okna w salonie i kuchni, które od dnia zamontowania nie były w ogóle czyszczone. Zerwaliśmy folię zasłaniającą szyby, a mającą na sobie jeszcze pierwsze tynki i mordowałam się przez 3 godziny ze zdzieraniem folii z ramy okiennej (tej zamontowanej w ścianie), a która była pochlapana tynkami, gładzią i farbą, stąd mozolna i wnerwiająca praca. Ale efekt, jaki ukazał się mym oczom był oszałamiający! Białe ramy z mniej więcej czystymi szybami podkreśliły urodę salonu i aż oczy odpoczywały od patrzenia na przyrodę na dworze. Pokój zrobić się znacznie większy, a kolory ścian pojaśniały (trochę za jasny ten beż wybrałam do salonu). Chciałam zrobić zdjęcie tego niesamowitego efektu, ale nie oddało ono stanu faktycznego. Cóż, ponownie okna zasłoniliśmy folią, tym razem nową i czyściutką, i tak sobie poczekają do naszej przeprowadzki. Muszę jeszcze pozdzierać folię z pozostałych okien, ale tam ramy skrzydeł już wyczyściłam, zostały te osadzone w ścianie. Pojechaliśmy też do sklepu rozliczyć się za panele ( w dniu ich montażu). I tu nie popisałam się moją inteligencją, bo na pytanie pana sprzedawcy, jakie chcemy listwy podłogowe, odpowiedziałam, że te tańsze, bo nie zapłacę 3 tysięcy za listeweczki. Na co pan się zdumiał, że to niecały tysiąc wyjdzie za listwy po 27 zł, bo to cena za sztukę jest, a nie za metr, a ja sobie liczyłam metry bieżące w tej cenie Po chwili oszołomienia ucieszył mnie ten fakt, bo zamówimy ładniejsze listwy, wyższe, szersze i zdobione. Dziś obejrzeliśmy też nasze schody. Dopiero jest ich połowa, ale efekt już widać i oszołomiło nas, że one są takie szerokie, choć mają ledwo 80 cm szerokości. Mam nadzieję, że się zmieszczą w wiatrołapie, ale to już problem stolarza, czy dobrze pomierzył. Ogólnie schody są bardzo ładne, eleganckie i solidne. Być może już w przyszłym tygodniu je zamontują, na pewno w tym miesiącu. I tylko nie mogę się już doczekać zakupu mebli kuchennych, aż przebieram nogami, ale u nas jak zwykle nigdy nic nie wiadomo i muszę uzbroić się w cierpliwość. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
makowa_panienka 30.04.2016 11:04 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Kwietnia 2016 Taaaak. Są drzwi wewnętrzne! Montaż odbył się w terminie i dwóch panów zamontowało je w około 6 godzin. Co prawda bez klamek wyglądają jeszcze "biednie", ale wrażenie robią na bardzo plus! Poniżej łazienka i sypialnie. Te niebieskie plastry to odboje mojej własnej produkcji. Drzwi na prawo, a raczej widoczna futryna, pokazuje jak krzywe są ściany. Trzeba będzie wszystko zaciągnąć akrylem. Po montażu drzwi korytarz zrobił się optycznie mniejszy, ale jakże elegancki. Ciągle zastanawiam się nad montażem koron na tymi drzwiami, bo chyba jednak nie będą tu pasować wizualnie. A tu drzwi z przeszkleniem od wiatrołapu i drzwi do kotłowni. Nad tymi ze szkłem będzie korona plus listwy ozdobne wzdłuż ościeżnicy - montaż z obu stron. A tu przejście-tunel do nieistniejącego jeszcze pomieszczenia gospodarczego. Tu nie będzie drzwi, a jedynie szmatka powieszona na drążku Matko, jak ja uwielbiam ten różowy kolor ścian! Oczywiście nie obyło się bez komplikacji. Dwa skrzydła mają wadę - pękła farba w tych samych miejscach, a powyższy tunel ma odprysk. Reklamacja przyjęta i wymiana nastąpi na koniec maja. I brakuje jednej uszczelki, którą też doślą. Wszystkie drzwi mają klucze lub zamknięcie łazienkowe. Owe klucze są jednak tak brzydkie, że muszę zrobić nowe, bo na te nie mogę po prostu patrzeć - wyglądają jak ze starego aluminium. Ponadto znowu okazało się, że nie ma co się spieszyć z decyzjami. Otóż miałam problem, a właściwie ciągle go mam, z wyborem klamek. Nie mogę się zdecydować, czy mają być srebrne czy stare złoto? W sumie planuję dodatki typu żyrandole w tym drugim kolorze, więc to będzie ładnie grało. Ale ja patrzę, a tu zawiasy są w srebrnym, aluminiowym kolorze. Takie brzydkie raczej. No i się zmartwiłam. Za kilka dni szperam w necie w poszukiwaniu klamek, patrzę, a tu można kupić nakładki na zawiasy w dowolnej wersji kolorystycznej. Jeśli więc rozmiary są regularne, to kupię takie nakładki, plus klamki, klucze i odboje w kolorze starego złota i będzie pięknie. Tak wyglądają te nakładki: Jako że drzwi montowała nam ta sama ekipa, co panele, panowie zauważyli drobną wadę na jednym panelu i przy okazji wymieli jedną dechę, rozbierając uprzednio pół małego pokoju. Ale sami zauważyli tę wadę i sami zaoferowali się z wymianą. A teraz ważna wiadomość: 2 maja jedziemy po meble kuchenne. :lol2::lol2:Normalnie nie wierzę w to, jestem zszokowana wizją skręcania szafek w tak nieodległym terminie i aż spać nie mogłam z wrażenia, że TO JUŻ! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
makowa_panienka 04.05.2016 10:16 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Maja 2016 Zgodnie z planem pojechaliśmy po meble kuchenne do Ikea. Niestety, wbrew pierwotnym planom, nie pojechaliśmy na tygodniu, gdy ruch jest mały, ale w najgorszy dzień w roku, czyli 2 maja. Na miejscu byliśmy o 10.10 i już wtedy parking był pełny. Po konsultacji ze sprzedawcą w sprawie mebli kuchennych (40 minut) ruszyłam z kopyta między regały kompletować wszystko. Pojechaliśmy w 4 osoby, a wózków mieliśmy 5 i przy kasie utworzyliśmy długi ogon. W sumie poszło nam dość sprawnie, ale w samym sklepie zeszło nam 4,5 godziny. Cała wycieczka do sklepu zajęła 10 godzin wliczając rozładunek miliona paczek. Byliśmy kompletnie wykończeni, ale ja mimo to szalałam z radości, oczywiście tak statycznie, bo zmęczenie mi nie pozwalało wyeksponować tę radość. Paczki teraz leżą sobie grzecznie i czekają na montaż. Mam nadzieję, że zabierzemy się za to najpóźniej w weekend i że wszystko wzięliśmy z listy. Oprócz mebli kuchennych przywieźliśmy też wielką szafę do sypialni oraz drobiazgi typu pościel, patelnie, talerze oraz zmywarkę. Zastanawialiśmy się jeszcze nad wzięciem sofy i fotela, ale nie zmieściłyby się w samochodzie. Nie mogę już wysiedzieć w mieszkaniu wiedząc, że tam czeka na mnie mój piękny dom Te szafki wybrałam: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
makowa_panienka 07.05.2016 20:52 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Maja 2016 Strasznie nie mogłam się doczekać dzisiejszego dnia, gdy wreszcie zabierzemy się za kuchenne szafki. Energia wprost rozpierała mnie! Najpierw skręciliśmy szafkę górną, bo wydawała się łatwa i chciałam zobaczyć jak w ogóle pójdzie nam ta robota. Efekt był zadowalający i potem wzięliśmy się za szafki dolne. Skręciliśmy wszystkie korpusy dość sprawnie, nawet zamontowaliśmy nóżki. Zarys kuchni już jest. Oczywiście nic nie może być proste jak dwa razy dwa i mamy problem z rurami przy zlewie oraz kontaktami. Trzeba będzie chyba usunąć całą ściankę (od zlewu), a w drugiej wyciąć otwór. Od początku przeczuwałam ten problem i niestety się sprawdziło. No i trzeba będzie skracać cokół, bo nóżki chcemy mieć 6 cm, znaczy musimy mieć 6 cm, bo inaczej okna nie otworzę. Gdy tak sobie pracowaliśmy, za oknem tarasowym miałam taki piękny, sielski obraz: zieleń, kwitnące drzewa i konik ciągnący pług, choć słabo go widać na tym zdjęciu (jest w samym środku na lewo od wysokiego drzewa). Normalnie uwielbiam nasz dom i jego otoczenie. Gdzie nie spojrzę to zachwycam się widokiem A teraz będzie magia. Zawsze wierzyłam w znaki i dalej wierzę. I tak oto podczas przyjemnego skądinąd wkręcania śrubek, patrzymy za okno, a tu naszły chmury z deszczem, co spowodowało tęcze. Ale jaką! :eek:Podwójną, w pełnej krasie, w mega mocnych kolorach i to centralnie na wprost naszego domu. Co za piękny omen na przyszłość! Normalnie pisnęłam z zachwytu jak ją zobaczyłam, a i mąż był pod wrażeniem. Szkoda, że telefon nie objął jej całej, bo aparatem na pewno lepiej by mi wyszło. No i zdjęcie nie oddaje niestety urody zjawiska. Z domu wróciliśmy już po ciemku nie bez żalu. Moje serce już chyba tam zamieszkało na stałe Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
makowa_panienka 09.05.2016 12:39 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Maja 2016 Drugiego dnia montowania szafek kuchennych nie zmontowaliśmy ani jednej szafki, choć mieliśmy szczere zamiary i chęci. Pojechaliśmy do domu z wałówką, aby zjeść niedzielny obiad na miejscu i zabraliśmy się do pracy. Na pierwszy ogień poszła zmywarka, która stała sobie dotąd grzecznie w kąciku nierozpakowana. Chciałam wstawić ją na miejsce, aby zobaczyć jak będzie się wszystko komponować względem rur i kontaktów. Zdjęliśmy opakowanie i oczom naszym ukazała się ruina. Cała góra zmywarki była popękana, pogięta, połamana, zerwana gumowa otulina. Cała metalowa obudowa natomiast była jakby w kształt trapezu, a nie kwadratu, tak jakby coś zgniotło zmywarkę od boku. Byliśmy w szoku, bo opakowanie było w doskonałym stanie i nic nie wskazywało na uszkodzenia. Widocznie w fabryce ktoś zapakował uszkodzony sprzęt i w Ikea nikt nie domyślił się tego, także my. Wnerwiliśmy się strasznie. Zadzwoniłam na infolinię Ikea zapytać, jaka jest procedura reklamacji. Pani zaproponowała przyjazd ze zmywarką i wymianę od ręki lub internetowe zgłoszenie z oczekiwaniem na przyjazd kogoś ze sklepu, co potrwa jakieś dwa tygodnie. Niewiele myśląc spakowaliśmy sprzęt do auta (nie bez trudu, bo auto małe, a i ja nie mam tyle krzepy, by dźwigać takie ciężary) i pojechaliśmy 100 km do sklepu. Stresowaliśmy się całą drogę, co jeśli sklep odmówi reklamacji i powie, że to my upuściliśmy zmywarkę (chyba z 2 piętra musiałaby spaść, by tak się zniszczyć). Szczęśliwie cała reklamacja przebiegła pomyślnie, ale pracownicy byli w szoku widząc stan zmywarki i powiedzieli, że będą musieli zweryfikować fabrykę. My natomiast pojechaliśmy na magazyn zewnętrzny odebrać nową. Pan zajeżdża wózkiem z nową zmywarką, patrzymy, a tu opakowanie, znaczy styropian, uszkodzony z jednej strony. Odmówiliśmy przyjęcia jej. No to przywieźli następną, którą rozpakowaliśmy na miejscu, i która okazała się ok. Przynajmniej wizualnie, bo czy działa, to się dopiero okaże. No i tyle się nacieszyłam tym pięknym znakiem na przyszłość, jakim była tęcza. Może jednak to był zły znak? Niedzielę zmarnowaliśmy na wycieczkę do sklepu, a jak wróciliśmy była już 18-sta i mieliśmy dość wszystkiego, więc wróciliśmy do mieszkania, choć oczywiście wolałabym nocować już w domu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
makowa_panienka 10.05.2016 06:56 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Maja 2016 Zbliżamy się do końca budowy domu, tego urzędowego. Geodeta zrobił mapki (600 zł za cztery kartki! świetna fucha, nie ma co ) i wszystkie papiery są złożone w urzędzie. Odbiór domu ma nastąpić w tym tygodniu jeszcze. Wreszcie będzie można zmienić ubezpieczenie na lepsze, no i wyrobić nowe dokumenty osobiste. I pożegnamy żółtą tablicę informacyjną. Tymczasem czas leci i zbliża się termin przeprowadzki. Na pewno nastąpi to w okolicach Bożego Ciała (26 maja) , tylko nie wiem, przed czy po tym święcie. Będzie niezły sajgon w domu, gdy zwieziemy klamoty, ale ja uwielbiam takie zamieszanie, bo potem można sobie długo sprzątać i układać, co bardzo lubię robić. No i urządzać się powoli, co będzie bardzo ekscytujące. W tym tygodniu chcę zabrać kota na pierwszą wycieczkę na wieś, aby się przyzwyczajała pomału do nowego wnętrza, co wiem, że strasznie jej się spodoba. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
makowa_panienka 13.05.2016 19:56 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Maja 2016 Historyczny moment: z dniem 12 maja 2016 r. nastąpił oficjalny odbiór domu i tym samym budowa się skończyła!!! :wave:Pozwolenie na budowę otrzymaliśmy w lipcu 2012 r, więc po prawie 4 latach naszego żółwiego tempa osiągnęliśmy metę. Dziwne to uczucie, bo niby jak to, koniec? Już mamy dom? I można w nim mieszkać? I się zameldować? Cudownie zbiegło nam się z przeprowadzką, która już za dokładnie 2 tygodnie (27 i/lub 28 maja). Znaczy finał przeprowadzki wtedy nastąpi, bo klamoty zaczniemy zwozić już od jutra. Tymczasem przesunęłam termin montażu listw podłogowych na poniedziałek 23 maja. Tak będzie wygodniej ekipie, bo nie będzie wtedy tyle rzeczy na podłodze. Tak szczerze mówiąc to jesteśmy w lesie z przeprowadzką: kuchnia w proszku, nie ma klamek w drzwiach, nie ma schodów, jest milion poprawek malarskich do zrobienia, nie ma kontaktów i włączników (szewc bez butów chodzi) i czekam na przyjście mojego świętego portali kominkowego. To będą wesołe dwa tygodnie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Mr A 14.05.2016 08:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Maja 2016 Gratulacje! Ja tego etapu nie mogę się doczekać Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.