makowa_panienka 16.05.2016 14:30 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Maja 2016 Mr A - dziękuję i zapraszam do komentarzy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
makowa_panienka 16.05.2016 14:31 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 16 Maja 2016 Idzie nam ten montaż jak krew z nosa. W ulotkach instruktażowych wszystko tak pięknie wygląda, że raz, dwa i wszystko skręcone, i już można pić kawkę w nowej kuchni. Rzeczywistość jest jak zwykle inna. Cały 3. dzień montażowy zszedł nam bardziej na pracach koncepcyjnych, czyli myśleniu. Pojawiło się bowiem mnóstwo problemów. Kontakty nie pasowały o 1-2 cm i trzeba było je usuwać. Rura odpływowa przeszkadza i trzeba wyciąć podłogę w szafce. Przestawialiśmy szafki tam i z powrotem kilka razy, mierząc miarką co do milimetra. Przyłożyliśmy blat (cudny!) oraz zlew, aby zobaczyć jak to będzie wyglądać. Za górne szafki nawet się nie braliśmy, jedynie rozrysowaliśmy sobie jak mają wisieć. Skręciliśmy tylko 4 szuflady, aby były gotowe i pojechaliśmy do domu. 4. dzień były konkretniejszy, choć nie bez frustracji. Zabraliśmy się za szafki wiszące. Postanowiliśmy nie wieszać ich na szynie montażowej, bo przeszkadzają nam płytki, mąż zakupił więc haki. Nasz sąsiad wybił nam jednak z głowy ten pomysł, mówiąc, że się zarobimy pasując korpusy co do milimetra. No to niech będzie ta listwa, tylko że nie mieliśmy odpowiednich do tego kołków rozporowych, które w końcu pożyczył nasz sąsiad (każdy kołek inny). Matko, prawie 4 godziny zeszły na mocowaniu listw. Problemem był dystans, jaki tworzą płytki i mąż nabiedził się zdrowo, aby go zniwelować. No ale w końcu się udało i szafki zawisły (idealnie dopasowane dzięki listwie), dołożyliśmy fronty (super montuje się zawiasy) oraz półki. I mamy takie coś: Bardzo nam się podoba. Wyjęłam moje słodkie uchwyty-gałeczki w różowe kropki i pasują idealnie, choć mąż się zdziwił, że to nie z Ikea przecież Nie o wszystkim mężowie muszą wiedzieć, prawda? I tu się przyznam, że przeżyłam chwilę, która zjeżyła mi włosy na głowie. Gdy ustawiliśmy szafki pod oknem, aby je przymierzyć, zorientowałam się, ze jakoś tak mało miejsca zostało na panel maskujący przy ścianie. Wzięłam miarkę i zgroza mnie ogarnęła, bo okazało się, że pomyliłam się w wymiarach i projekt kuchni jest na szerokość 2,71 m, a w rzeczywistości jest 2,64 m - aż 7 cm mniej! Co za szczęście, że tam było tyle luzu z boku, bo teraz jest idealnie. Nawet nie chcę myśleć, co by było, gdyby szafki nie weszły. Zabraliśmy w końcu kota na wieś. Bidulka była bardzo nieszczęśliwa i wystraszona nowym miejscem. Nie chciała wyjść z torby i prawie cały czas tam przesiedziała. Dobrze czuła się tylko w sypialni, gdzie jest materac do spania z kocami pachnącymi nami. Mąż był na mnie zły, że ją męczę, no ale musiał nastąpić ten pierwszy raz dla niej. Następny będzie lepszy. Ech, taka już bojaźliwa moja panna i nic na to się nie poradzi. Tak się bała moja kota (dla spostrzegawczych): Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
makowa_panienka 17.05.2016 10:55 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Maja 2016 Otrzymałam właśnie od stolarza zdjęcie portalu kominkowego. Dech mi zaparło z wrażenia, bo jest prześliczny! Dokładnie o to mi chodziło! Nawet bez białej farby jest po prostu idealny. Tradycyjnie aż mi się płakać chciało jak go zobaczyłam Portal jest z olchy i ma kosztować z malowaniem 1.200 zł. Zobaczę go dopiero przy odbiorze, bo zamówiłam na odległość. Mam trochę stracha, czy na pewno będzie ok, ale zapowiada się imponująco. Ponadto zamawiam dziś piekarnik Hotpoint Ariston: Płytę indukcyjną - i tu się waham między Electrolux a Whirlpool: I jeszcze lodówkę z dostawą na przyszły tydzień. Musi mieć szerokość 55 cm, będzie więc wysoka na 180 cm, a że wyboru zbytnio nie ma, będzie Beko. To jeszcze wrzucę gałeczki: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
makowa_panienka 20.05.2016 09:54 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Maja 2016 (edytowane) Przyjechał mój święty portal kominkowy. Jest w 3 częściach i wygląda rewelacyjnie. Co prawda efekt będzie widać po złożeniu, a i mam nadzieję, że wszystko równo będzie pasować, ale już teraz aż mam ochotę piszczeć z radości Wczoraj dowieźliśmy indukcję i piekarnik i dziś mamy zamiar zacząć je podłączać. Do końca niedzieli chcę mieć skończoną kuchnię i kropka. O mamuńciu. Za tydzień nasza przeprowadzka. Za tydzień! Nie mogę spać z wrażenia, bo tańczą mi przed oczami szafki kuchenne, piekarniki, dywaniki, kartony z klamotami. Adrenalina zdecydowanie skoczyła i endorfiny szaleją. Stres trochę odpuścił, bo wszystko zaczyna się układać samoczynnie. No i zwyczajnie jestem strasznie ciekawa, jak nam się będzie mieszkać nie w bloku i z dala od miasta. Zapomniałam jeszcze dodać, że obecne mieszkanie zaczęło nas odrzucać, w sensie, że chce się nas pozbyć jak najszybciej. W ciągu ostatnich 2 miesięcy zepsuł się zawór wody od pralki i kran w łazience oraz zamek w drzwiach od łazienki, przez co mąż nie mógł z niej wyjść. Natomiast wczoraj mieliśmy pożar w kuchni z najbardziej nieprawdopodobnego powodu. Otóż mąż postawił sobie lusterko (dwustronne na wysokiej nóżce) na stole w kuchni i się w nim przeglądał. Kuchnia była cała zalana słońcem, bo jest akurat od strony południowo-zachodniej. Po kilku minutach mąż wstał od stołu i podszedł do zlewu myć naczynia. Po 5 minutach poczuł swąd. Odwraca się, a tu lampka z abażurem stojąca na parapecie płonie żywym ogniem. Wyjął wtyczkę z kontaktu, myśląc, że to zwarcie od żarówki, zdmuchnął jakoś ogień po czym się okazało, że pożar wybuchł od wiązki słońca odbitej od lusterka, a skierowanej na abażur:jawdrop:! Poniżej widac jak do tego doszło: Normalnie gdyby tak wyszedł do pokoju to chyba cała kuchnia by się spaliła nim byśmy się zorientowali. Widziałam na filmie na YT, ze pokój pali się jakieś 2 minuty lub mniej. Także tak, niewiele brakowało, a nie miałabym co przewozić do domu w związku z przeprowadzką. Edytowane 20 Maja 2016 przez makowa_panienka Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
makowa_panienka 22.05.2016 19:27 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Maja 2016 Trzy kolejne dni montażowe, a właściwie dwa i pół, zakończyły się jako takim sukcesem. Z grubsza kuchnia jest gotowa. Wszystkie szafki są skręcone i stoją na miejscu, oczywiście nie bez problemów. Trzeba teraz przyciąć blaty (zaolejowałam je już dwa razy i zastanawiam się na trzecim) na wymiar i wyciąć otwór na indukcję oraz podpiąć do prądu sprzęt elektryczny oraz umocować zlew wraz z podłączeniem wody. No i przykręcić uchwyty. Musimy też ogarnąć podłączenie okapu oraz dosztukować do blatu pod oknem coś jakby parapet. Teraz jest tak (zdjęcia z telefonu): Ogólnie efekt jest dla mnie niesamowity. Kolor szafek jest cudownie ecru i perfekcyjnie współgra z piekarnikiem i okapem. Kupiłam też dywanik do kuchni w identycznym kolorze co fronty plus beż i wygląda to bajecznie, ale pokaże go później. A propos uchwytów, to zrobiłam babola. Otóż uchwyty dolnych szafek miały być czarne wraz z okuciami piekarnika, żyrandolem i stolikiem. Po zamontowaniu piekarnika doszło do mnie, że ma on okucia w kolorze starego złota, co zresztą wygląda bardzo ładnie. Okap też ma przyciski w kolorze starego złota. No i teraz te czarne uchwyty w ogóle nie pasują, bo tu złoto, tu czerń, a na górze białe gałki z różem i srebrem. Lipa po prostu. Zamienię więc te czarne na złote i będzie dobrze. Złożyliśmy i przygotowaliśmy do klejenia portal kominkowy, ten mój święty portal. Wygląda niebiańsko i pokój jest totalnie zmieniony. Nawet mąż był pod wrażeniem. Ale pokażę zdjęcia dopiero jak go skończę montować Tymczasem ekipa w ostatniej chwili przesunęła termin montażu listw z poniedziałku na wtorek, co mi strasznie skomplikowało sprawę, bo na poniedziałek miałam mieć dowóz lodówki. Musiałam więc zmieniać termin dostawy, ale dopiero na piątek, co tez mi średnio pasuje, ale co zrobić. Za to być może we wtorek lub w środę mam mieć montowane schody, po dwóch miesiącach od pierwotnego terminu. Jutro się dowiem. Aż żal wracać do mieszkania w takie cudownie ciepłe wieczory Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
makowa_panienka 25.05.2016 13:54 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Maja 2016 Co za tydzień!!! Ostry sprint tuz przed metą i już ledwo na oczy patrzę ze zmęczenia. W poniedziałek przykleiliśmy portal kominkowy oraz pomalowałam ścianę dookoła wkładu. Wyszło bajecznie, ale wkleję zdjęcia jak skończę wszystko. Tak jak nie lubię szarego we wnętrzach, tak antracyt w połączeniu z bielą jest fantastyczny. We wtorek dwóch panów montowało listwy podłogowe oraz progi. Własnie uzmysłowiłam sobie, że zapomniałam zrobić zdjęcia, nadrobię więc to niedopatrzenie jutro. Listwy wyszły lepiej niż się spodziewałam, zwłaszcza ta pod oknami tarasowymi. Panowie pięknie pociągnęli też akryl w szczelinach aż mi dech zaparło na efekt końcowy. Dziś, w środę, zamontowano schody. Na razie tylko stopnie, reszta, czyli tralki i poręcz, w następnych dniach. Schody są bardzo eleganckie i po prostu piękne! Ale jeszcze na nie nie weszłam, bo nie było czasu. W międzyczasie pakuję nas, słaniając się na nogach. Worów oraz kartonów przybywa i mieszkanie wygląda jak przytułek dla uchodźców. Robię ostatnie prania, aby nie wieźć brudów na wieś. Czas nagli, bo do przeprowadzki zostało 2 dni!!! Taka przeprowadzka ma dużą zaletę, bo człowiek wywala wiele zbędnych rzeczy. Wczoraj poszły dwa wory ciuchów. Aż mi lżej na duszy. Pozbędę się złej energii i na pewno będzie się lepiej żyło. Ponadto umyłam na błysk wszystkie okna i szybą lśnią jak kryształ. Przy okazji zauważyłam, że ekipa od ocieplenia pomimo folii na oknach zabrudziła szyby i chcąc je doczyścić jakiś idiota zarysował czymś ostrym szybę. Grrr. Mamy tez problem z sedesem w dużej łazience, bo okazało się, że płytkarz źle zamontował go i wali szambem. Nasz hydraulik nam to naprawi, ale to za dwa tygodnie gdzieś. Na razie eliminuję smród domestosem. A w ogóle to spłuczka mi się dziś zepsuła od tego kibelka. Spędzam całe dnie na wsi i czuję się oderwana od rzeczywistości. Rano jadąc tam jest dość chłodno, więc ubieram się cieplej, a i w domu długo było 19-20 stopni, doznałam więc szoku widząc za oknem ludzi ubranych w krótkie rękawki i nogawki, gdy ja miałam na sobie grube dresy Dom przyciąga mnie jak magnes i moje rzeczy też. Ciągle coś tam zostawiam przez zapomnienie: a to bluzę, a to koszulkę, a to inne części garderoby, a to ładowarkę, a to błyszczyk. A ja należę do osób, które nigdy przenigdy nie gubią i nie zostawiają swoich rzeczy, choćbym nie wiem w jakim stanie psychofizyczym była Że już nie wspomnę o moich paznokciach, które są kompletnie zrujnowane. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
makowa_panienka 27.05.2016 07:12 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Maja 2016 (edytowane) Emocje sięgają zenitu. Spać nie mogę już od 5 rano, choć padam na twarz już o 23 wieczorem. Ostatni tydzień ostro daje mi się we znaki, bo 12-sto godzinne sprzątanie, pakowanie, montowanie jest dość wyczerpujące. Ale to nic, byle do soboty i już będzie lżej. Wczorajszy czwartek, czyli Boże Ciało, spędziliśmy pracowicie. Blaty są przycięte i docięte oraz przykręcone. Został do podłączenia zlew i bateria. Indukcja działa. Ponadto zerwałam wreszcie folię z drzwi wejściowych i je umyłam. Powywalałam wszystkie kartony porozkładane na podłodze w salonie i aż pokój się od tego powiększył. Pozamiatałam cały dom i umyłam z grubsza podłogi, żeby się nie pyliło kurzem. Już zapomniałam jak piękne mam panele Poniżej widać trochę podłogę wraz z listwami podłogowymi, które zapomniałam wkleić ostatnio. Uwielbiam tę listwę pod oknami tarasowymi, a to położona poziomo - frezem do przodu - listwa podłogowa, tylko że skrócona. Przy okazji mycia okien zauważyłam straszną rzecz. Chyba zniszczyłam parapety granitowe na amen :cry: W sklepie nie powiedzieli mi, że trzeba je impregnować, wręcz podkreślili, że NIE trzeba. Niestety wprowadzono mnie w błąd. No i jak raz myłam okna kilka miesięcy temu to pochlapałam je wodą z płynem i zostały ślady. Myślałam, że to takie powierzchowne plamy, więc nie wycierałam tego. Tymczasem chyba tego nie usunę, bo wsiąkło na stałe. Strasznie mi szkoda tych parapetów i to wszystkich Lipa wyszła straszna Kupię jakiś preparat, ale wątpię w sukces. Zawsze musi być ta łyżka dziegciu w miodzie Za to dobra wiadomość jest taka, że spłuczka sedesowa działa Edytowane 27 Maja 2016 przez makowa_panienka Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
makowa_panienka 27.05.2016 19:03 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Maja 2016 To mój ostatni wpis ze starego mieszkania. Następny będzie już z NASZEGO DOMU. Wszystko spakowane czeka na przeprowadzkę, a ja nie mogę uwierzyć, że to już. Panna Kota chodzi po mieszkaniu bardzo zdziwiona zamieszaniem i bałaganem. Martwię się o nią, jak zniesie przeprowadzkę zarówno jutro jak i w ogóle. Jakoś to będzie. Padam na twarz ze zmęczenia, kręgosłup chyba mi pęknie na pół i chciałabym, aby była już niedziela i było po tym całym zamieszaniu. No to czas na nowe! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
makowa_panienka 31.05.2016 11:30 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Maja 2016 MIESZKAMY W NASZYM DOMU!!!!!!!! :wave: I tak oto mamy 3 dzień mieszkania w naszym domu. Po koszmarnej przeprowadzce (upał, stres, wysiłek) nastał czas spokoju i trzeźwego spojrzenia na sprawę. Szał przeprowadzkowy bardzo mocno nadwyrężył mój stan psychiczny i fizyczny, ale sytuacja jest już opanowana. Mam nadzieję, że nigdy więcej nie będę się przeprowadzać, a jak już, to wezmę tylko torebkę i mała walizeczkę, a resztę zostawię. Albo wynajmę ekipę, by mi spakowała wszystko od łyżki po sofę. Pierwszego wieczora zjedliśmy na kolację pierogi ruskie elegancko przy stole w salonie i czułam się jak w restauracji, a potem wypiliśmy szampana na ganku i stłukliśmy kieliszki na szczęście (zawiązane w reklamówce, by szkło się nie rozprysło). W domu czujemy się jeszcze nieswojo. Ja mam wrażenie, że wyjechałam gdzieś na urlop i jestem w wynajętym domku. Chodzimy po chałupie robiąc kilometry w poszukiwaniu różnych rzeczy, które nie wiadomo gdzie są, np. dwa dni szukaliśmy worka z gaciami i skarpetami męża, który leżał pod stertą innych worków kompletnie niezauważony. Panna Kota o mało nie padła ze stresu. To był dla niej kompletny szok i dosłownie dygotała ze strachu, nie jadła, prawie nie piła. Szczęśliwie stan ten trwał 24 godziny i po tym czasie zaczęła zwiedzać dom z wielką ostrożnością. Po dwóch dniach śmiało chodziła wszędzie. Teraz już spaceruje względnie bez stresu, ociera się o rogi ścian i inne przedmioty, leży sobie na środku pokoju, ale jeszcze nie biega galopem i nie bawi się. Ogarnęłam już sobie kuchnię i salon (powynosiliśmy kartony na strych). Nie mam jeszcze podłączonych zlewów w kuchni i niebieskiej łazience oraz pralki i zmywarki, ale jutro przyjdzie hydraulik. Co za szczęście, że mam zlew w kotłowni, więc nie ma problemu ze zmywaniem. Ugotowałam też pierwszy obiad na indukcji i jestem w niej zakochana. Kot wskoczył sobie na nią rano i oczywiście ją włączył, musiałam więc ustawić blokadę włączenia. Cały czas trzymam instrukcję użycia obok, bo ciągle zapominam tych wszystkich funkcji. Ogólnie zdziwiona jestem, jak mocno zareagowałam stresem na przeprowadzkę. Mieszkanie, w którym mieszkaliśmy 7 lat zostawiło jednak jakiś sentyment, choć niespecjalnie lubiłam tam mieszkać. Tu mamy nowe otoczenie, niby lepiej, ale jednak trzeba się przyzwyczajać. Dodatkowo strasznie dziś przeżyłam sytuację, gdy śliczny ptaszek z ogromną siłą uderzył w okno tarasowe, aż piórka zostały na szybie. Oczywiście padł martwy. Aż mi łzy poleciały. Muszę jakoś oznaczyć te okna, bo dopóki nie zrobimy zadaszenia tarasu na pewno takie sytuacje się powtórzą, a ja tego nie przeżyję. Ale jest bardzo przyjemnie. Można walić młotkiem w ścianę o 23-ej, śpiewać na cały głos pod prysznicem i puszczać bardzo, bardzo, bardzo głośno muzykę, o czym zawsze marzyłam. Cały dom się trzęsie, a ja wreszcie mam użytek z moich głośników. Choćby po to warto było się przeprowadzić Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
makowa_panienka 02.06.2016 10:05 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Czerwca 2016 Mija kolejny dzień w Naszym Domu i czuję się w nim coraz bardziej u siebie. Z każdym ugotowanym obiadem na mojej cudownej indukcji robi się bardziej domowo. Jak zrobię pierwsze pranie będzie jeszcze lepiej. Nie wiem czemu, ale piorące się pranie uspokaja mnie i koi nerwy. Pranie mogę wreszcie zrobić, bo mąż – jako bohater domu – podłączył wczoraj zlew w kuchni i pralkę właśnie. Miał to zrobić hydraulik, ale jakoś nie kwapił się skontaktować, wkurzyliśmy się trochę i mąż zakasał rękawy. Okazało się dość łatwe to podłączanie i mąż pękał z dumy, bo pierwszy raz coś takiego zrobił. Zaoszczędziliśmy parę złotych. Każdy dzień przynosi pewne refleksje. Oto moje obserwacje: - jeśli otworzy się okno tarasowe choćby na kilka sekund, natychmiast wlatują dwie, wstrętne, grube muchy; - jeśli wejdzie się na strych w poszukiwaniu czegoś w najdalszym kącie, natychmiast dzwoni telefon, który jest na dole i trzeba galopem lecieć w dół; - jeśli szuka się czegoś najpierw salonie, a potem w sypialniach, to okazuje się, że to coś jest w kotłowni lub pod schodami. Swoją drogą uwielbiam nasze schody za ich urodę, a przestrzeń pod nimi już teraz świetnie się sprawdza. W przyszłym tygodniu powinnam mieć je już skończone, znaczy wykończone plus poręcz, a następnie będą robić się dwie szuflady pod nie. Potem muszę ściągnąć chłopaków, aby postawili mi tam ściankę. Ponadto teraz widzę, jak bardzo trzeba się przestawić z pewnymi nawykami. Na przykład bezpieczeństwo. W bloku zamykaliśmy drzwi na jeden lub dwa zamki, czasem były otwarte, bo zapominaliśmy zamknąć, a raz przespaliśmy noc z kluczami włożonymi w zamek od strony klatki, bo zapomniałam je wyjąć. Spaliśmy latem z otwartym na oścież balkonem, bo to było drugie piętro. I nic się nie stało, ani nawet nie martwiliśmy się za bardzo. W domu natomiast sprawdzam WSZYSTKIE okna, czy są zamknięte na klucz oraz furtkę i drzwi rzecz jasna. Albo kota. W mieszkaniu chodziła, gdzie chciała i kiedy chciała. Jak balkon był otwarty miała do niego swobodny dostęp i w ogóle się nią nie martwiliśmy. Tylko jak zamykało się drzwi balkonowe trzeba było sprawdzić, czy kot jest po właściwej stronie. Natomiast w domu mamy totalną schizę na punkcie jej bezpieczeństwa. Pilnujemy jej jak oka w głowie, aby nie wyszła na nieistniejący jeszcze taras, czyli po prostu nie zostawiamy okna otwartego oraz patrzymy pod nogi, gdy otwieramy drzwi wejściowe, czy aby futro nie przemknęło. Nie wiem, jak poradzimy sobie z tym problemem, bo jednak chciałabym, aby kota wychodziła sobie czasem na dwór, ale na pewno nie swobodnie i bez opieki. Niby ogrodzenie będzie szczelne, ale każdy kot potrafi się świetnie przeciskać przez ciasne otwory. O to, że nie skoczy na płot jestem spokojna. Z drugiej strony nie chcę być niewolnikiem w domu i mieć ciągle zamknięte okna. Myślałam o drzwiach zrobionych z moskitiery, co stanowiłoby jakąś ochronę dla niej, ale jeszcze nie badałam oferty. Tymczasem kota wyluzowała się już zupełnie. Nosi po domu swoje zabawki, wyleguje się na podłodze lub stole brzuchem do góry, je i pije normalnie, myje się często. Tylko schudła mi troszkę przez ostatnie dwa tygodnie, co mam nadzieję szybko nadrobi. Tak jej dobrze: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
makowa_panienka 03.06.2016 11:49 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Czerwca 2016 Dzis hydraulik, pan M., zamontował nam grzejnik łazienkowy, który bardzo pięknie pasuje wizualnie. Tylko pokrętło trochę za bardzo odstaje, ale nic z tym już nie dało się zrobić. Może nie będziemy się o niego zaczepiać. Ponadto pan M. zamontował dodatkowe filtry do wody i teraz są 3 (od lewej): mechaniczny polipropylenowy, węglowy i zmiękczający. Już nawet na jednym, tym pierwszym, woda była fajna, więc teraz spodziewam się efektu wody źródlanej Niestety ciągle nie możemy korzystać ze zlewu w niebieskiej łazience. Mąż dwa razy się za to brał i woda ciągle ciekła. Pan M. popatrzył i stwierdził, że aby to zrobić trzeba zdemontować zlew i postument, a wszystko jest obficie zasilikowane. To robota dla dwóch na trzy godziny, tak podsumował. Dopiero w przyszłym tygodniu to zrobi, bo na dziś nie był przygotowany. Ponadto okazało się, że jakaś ekipa uszkodziła nam pokrętło od kaloryfera na poddaszu, przez co nie można było wyłączyć ogrzewania. Pan M. to naprawił i mam nadzieję, że będzie już ok. Poczyniłam też trochę zakupów. Przyjechały klamki i odbojniki w kolorze patyna, choć ja na ten kolor mówię stare złoto. Klamek szukałam strasznie długo, bo nic mi się nie podobało, znaczy podobały się, ale kosztowały tak około 200 zł za sztukę. Przypadkiem znalazłam więc te i się w nich zakochałam, bo mają takie urocze wykończenie przypominające mi koronkę. Musimy szybko je zamontować chociaż w łazience i sypialni, bo już raz mąż się zatrzasnął i dobrze, że byłam wtedy w domu. Muszę jeszcze poszukać osłonek na zawiasy, co nie jest łatwe, bo one mają różne rozmiary. Zamówiłam też bawełniane zazdrostki do kuchni z falbanami, koronką i kokardkami. Trochę strasznie kiczowato to brzmi, ale naprawdę są urocze. Postanowiłam też zamówić gotowe zasłonki do kuchni. Tkaninę miałam już upatrzoną 4 lata temu (jak wspominałam kuchnię mam urządzoną i zaplanowaną od samego początku budowy i nic w niej nie zmieniłam) i złożyłam zamówienie, a tu otrzymałam komunikat, że tkaninę wycofano ze sprzedaży. Wnerwiłam się okropnie, bo uparłam się na te kwiatki i już, a i materiał jest super, taka gruba bawełna. Szczęśliwie miałam 2 m tej tkaniny i mogę sobie sama je uszyć. Zrobię je z połowy szerokości i dodam podkład dla obfitości. Poniżej zdjęcie tej tkaniny zawieszonej na szafce dla przymiarki, no i ogólnie widok na moją obecną kuchnię, którą po prostu uwielbiam: W sumie wychodzi na to, ze muszę uszyć sama prawie wszystkie zasłony do domu: do kuchni, salonu, sypialni i łazienki. Zacznę od kuchennych, bo małe są i powinno łatwiej pójść. Pokażę jeszcze jak fajnie rozwiązaliśmy sprawę z blatem. Otóż blat po stronie indukcji ma długość 246 cm i jest o 1,5 cm krótszy niż szafki. W sklepie doradzono go skrócić i łączyć z drugim. Wiadomo, że łączenia są takie sobie, bo i wygląda to średnio, i brud się zbiera, i może się rozchodzić. Wymyśliliśmy więc, że na końcu pod ścianą zostawimy ten odstęp na 1,5 cm i zamaskujemy to listwą. Już mieliśmy jechać do stolarza, gdy przyjechała ekipa na montaż listw podłogowych i progów, i na zakończenie zostawili końcówki progów. Ja patrzę, a tam jest idealny kształtem kolorem i długością kawałek (ale nie wiem do dziś, gdzie oni wsadzili te konkretną listwę w kant) . Ma taśmę klejącą pod spodem i jest metalowy, więc montowanie było banalnie proste: Nie widać tego maskowania wcale, bo suszarka zastawia i puszka, a łączenie rzucałoby się z daleka. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
makowa_panienka 10.06.2016 19:12 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Czerwca 2016 Moje wymarzone schody są skończone i w całości zamontowane w naszym domu. Jest barierka i listwy wzdłuż ściany. Jest pięknie i elegancko! W miejscu, gdzie się kończy wyskoki słupek, będzie ścianka dzieląca pomieszczenie na pół, czyli na wiatrołap i schowek z pralką (z wejściem od kuchni). Natomiast przestrzeń pod schodami między dwoma słupkami (pod barierką) będzie miała dwie szuflady na buty.Trochę szkoda zabudowywać tę przestrzeń, ale niestety jest to konieczność. W przeciwnym razie kurtki musiałabym wieszać na poręczy, bo nigdzie indziej nie byłoby miejsca. Cały wiatrołap aż do szczytu schodów pomaluję na coś w stylu mlecznej czekolady, co pięknie podkreśli biel schodów. Pierwotnie chciałam tam dać jaśniutki kolor, ale widząc stan ścian po przeprowadzce szybko się rozmyśliłam. Dziś przyszły ostatnie próbki tkanin do sypialni. Zdecydowałam się oczywiście na różowe róże na żółtawym tle.Dla mnie bosko, a i mąż zaakceptował. Poniżej zdjęcie próbki na tle ściany w sypialni oraz sama sypialnia. Dekoracje są tymczasowe W sypialni są dwie takie same szafy. Stoją przy ścianach, bo po środku będzie stała komoda, a nad nią telewizor. Szafy chcemy ozdobić u szczytu listwami dekoracyjnymi, które zostały nam z kuchni (tam też będą te listwy, ale kupiliśmy ich za dużo). No i jeszcze brak uchwytów. Natomiast łóżko chcę pomalować na biało, bo na razie nie kupimy nowego. W ogóle to sypialnia jest cudowna i wygląda bosko w promieniach zachodzącego słońca. Śpi się też super. I jeszcze zapomniałam napisać jak skończyła się sprawa śmierdzącego szambem sedesu. Otóż waliło po nozdrzach w niebieskiej łazience i już się trochę podłamaliśmy, że to poważne. Umówiłam hydraulika na rekonesans, ale dzień przed jego przyjściem odkryłam przyczynę problemu. Mianowicie to nie śmierdziało z sedesu, ale z rury odpływowej od zlewu, którą to mój mąż odetkał, gdy chciał podłączyć syfon i nie zatkał ponownie. Oczywiście mąż zapomniał o tej rurze, a ja nie zauważyłam braku zaślepki, bo tam postument zasłania. No i przypadkiem odkryłam winowajcę, gdy schylałam się po coś na podłodze. Hydraulik miał niezły ubaw z nas Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
makowa_panienka 15.06.2016 08:53 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 15 Czerwca 2016 Kupiłam wczoraj zegar do kuchni. Widziałam go już kilka tygodni temu w moim ulubionym sklepie i dobrze, że pojechałam wczoraj, bo został jeden - chyba czekał na mnie właśnie. Teraz jest mój! Jest miętowy i jest angielski, co było dla mnie priorytetem, aby nie było napisów po francuski na przykład. Ten jest z angielskiej firmy i po angielsku. W ogóle to ja mam jakąś schizę z zegarami, bo muszę mieć czasomierz w widocznym miejscu w każdym pomieszczeniu. Każdym. No, oprócz wc i kotłowni Do łazienki niebieskiej mam taki: Czekał w kartonie 5 lat, by był użyteczny. Również po 5 latach wyciągnęłam obrazki. Te większe z owocami pójdą do kuchni, a te dwa w kwiaty chyba do sypialni. Pojawiły się też klamki. Wyglądają przepięknie i jestem nimi zachwycona! A tymczasem minęły ponad dwa tygodnie jak mieszkamy w domu. Czujemy się już jak u siebie, ale ciągle jest szereg rzeczy, do których trzeba się przyzwyczaić, na przykład to, że jesteśmy na parterze, a nie, jak w mieszkaniu, drugim piętrze. W bloku można było sobie chodzić w negliżu przy oknach bez firan i w ogóle robić różne rzeczy i nikt tego nie był w stanie zobaczyć, bo bloki były oddalone od siebie. Tutaj natomiast z każdej strony można się natknąć na czyjąś facjatę, bo a to rowerem ktoś jedzie (kuchnia), a to sąsiadka zbiera truskawki (sypialnia) - ale jej działka jest obok, mimo to jak stanie w jej rogu może zaglądać nam do łóżka, a to sąsiad szedł dookoła naszej działki, aby skosić sobie trawę wzdłuż swojego płotu (salon). Tak więc tak, zazdrostki są obowiązkowe w kuchni (dziś mają przyjść), w sypialni dam firany, zasłony i rolety, a w salonie mam w nosie widoki i będą tylko rolety i zasłony (do ozdoby). A propos rolet to zamówiłam je wczoraj od lokalnego producenta. Będą wszędzie takie same w kolorze (mleczna czekolada z perłowym połyskiem, stopień zaciemnienia 5 na 7) i mają być za dwa tygodnie. W sumie za 14 sztuk rolet wydamy po rabatach 1.400 zł. Te ze słabszym zaciemnieniem byłyby 20-30% tańsze, ale chcieliśmy lepsze. Trochę mi szkoda zasłaniać moje piękne okna - a właściwie zaokrąglone ramy - prowadnicami, które się przykleja, ale co zrobić. Myślałam o roletach rzymskich na karniszach, ale to chyba upierdliwe by było, prać to i potem prasować. Ech. Ciągle nie mogę się przyzwyczaić do temperatury w domu. Niby są 23 stopnie, a mnie jest zimno, zwłaszcza wieczorem. To chyba przez wilgotność. Ale za to śpi się bardzo dobrze. Kot tymczasem szaleje i korzysta z pełni życia. Biega, skacze, leżakuje i poluje przez okno tarasowe, które jest dla niej czymś w rodzaju telewizora. Kładzie się na podłodze z pyszczkiem przy szybie i wytrzeszcza swoje cytrynowe oczy na ptaszka, który bezczelnie skacze jej przed nosem po drugiej stronie okna, a ona nie bardzo wie, co wtedy zrobić - rzucić się na niego, czy dalej leżeć w bezruchu. Uwielbiam na nią patrzeć, jak tak siedzi w gotowości bojowej. Muszę też poprawić swój system zakupów spożywczych, bo na razie trochę to chaotyczne i mamy często braki, na przykład chleba lub wędlin. Planuję zakup maszyny do chleba, by choć czasem sobie coś upiec. Minęły już czasy, gdzie po każdą pierdołę można było zejść na dół do sklepu i do tego też muszę się przyzwyczaić. Za to bez problemu przyzwyczaiłam się do braku hałasów od sąsiadów z góry, z dołu i z boku. I ich smrodów kuchennych. Mąż za to jest niezwykle zadowolony, bo nie musi szukać miejsca parkingowego pod domem i może sobie w każdej chwili wyjść w gatkach do auta. Sprawa parkowania teraz też dotyczy i mnie, bo zostałam posiadaczką pierwszego w życiu samochodu i jestem tym faktem wniebowzięta i zestresowana jednocześnie, bo jeszcze sporo nauki jazdy przede mną, choć prawo jazdy mam od czasów dość dawnych Z własnym autem życie na wsi jest łatwiejsze i pomoże mi to usprawnić sprawy około domowe. Zaraz idę wypucować w środku moją bestię (z silnikiem 1.2), bo jeszcze tego nie zrobiłam od zakupu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
aniqa1982 22.06.2016 09:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Czerwca 2016 Cudowny dom !!:): Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
immoral 22.06.2016 11:46 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Czerwca 2016 gratuluję domu, auta i wszystkiego Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
aniqa1982 22.06.2016 12:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Czerwca 2016 Mogę zapytać o cenę portalu? Ja nie mam kominka ,ale myślałam nad taką atrapą ze świeczkami Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
makowa_panienka 30.06.2016 10:32 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Czerwca 2016 Cudowny dom !!:): Witaj! Ciesze się, że Ci się podoba. Mój portal kosztował 1300 zł, ale są dostępne takie tańsze po 400-600 zł idealne na atrapę. Nie pamiętam nazwy sklepu, ale jak poszukasz na pewno go znajdziesz, maja wiele wzorów. I zapraszam do komentowania w komentarzach Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
makowa_panienka 30.06.2016 10:33 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Czerwca 2016 gratuluję domu, auta i wszystkiego Dziękuję serdecznie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
makowa_panienka 30.06.2016 10:36 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Czerwca 2016 Trochę zaniedbałam pisanie, a tu tymczasem minęły 4 tygodnie odkąd mieszkamy w domu. Już prawie 5 jest. Mieszka się bardzo na luzie, tak swobodnie. Dom jest totalnie mój. Ubóstwiam moją kuchnię z cudowną indukcją i zmywarką (witaj XXI wieku!). Uwielbiam moje szafy w sypialni, gdzie wreszcie mam wszystkie ubrania na widoku i łatwo dostępne, a nie poupychane kolanem. Uwielbiam kabinę prysznicową, gdzie nie przykleja mi się do pleców zasłona prysznicowa. I tylko przeraża mnie i dołuje fakt, ile jeszcze jest do zrobienia. Czasem aż mnie paraliżuje myśl o tym, czy my to w końcu ogarniemy? Pomału, ale jednak jakieś drobne zmiany zachodzą. Uporządkowałam pokój od ulicy (gościnny) i wreszcie poustawiałam moje książki na regałach. Aż mi się lżej na duszy zrobiło jak je zobaczyłam w równych rządkach, ale długo się nie nacieszyłam, bo doszłam do wniosku, że przestawię regały na drugą ścianę, muszę więc wszystko zdjąć Hydraulik wreszcie do nas dotarł (po 3 tygodniach) i naprawił nam zlew. Można myć się po ludzku, choć odruchowo czasem lecę do kranu nad wanną. Uszyłam zasłony do kuchni oraz, z wielką pomocą mojej mamy, zasłonkę do łazienki. Wyszła pięknie! Na ganku zawisła lampa. Szukałam jej strasznie długo, bo były albo takie mroczne pogrzebowe, albo fajne, ale drogie. Ta jest ładna i niedroga. Niestety nie świeci, bo okazało się, że ekipa od ocieplania wyciągnęła nie ten kabel co trzeba i mąż musi zdemontować podbitkę, aby wyprowadzić ten właściwy. No i dziś przyszły moje wytęsknione tkaniny do salonu i sypialni. Są fantastyczne. Ta w granatowe ptaszki (salon) jest dość gruba i zastanawiam się, czy jest sens dawać do niej podkład. Martwię się, że będzie bardzo ciężka i karnisz będzie się wyginał. Przemyślę to. Mam też już wszystkie karnisze. Zamówiłam prosto od producenta i cena była niższa o ponad 30 %. Są bardzo dobrej jakości. Karnisz ma średnice 25 mm, kolor mosiądz. W każdym pokoju będą takie same. Na strych kupiliśmy najtańszą szafę jaką znalazłam z niby drewna, czyli płyty wiórowej o twardości kartonu. Gibie się to na wszystkie strony, ale po włożeniu półek jakoś się trzyma. Potrzebuje tej szafy na buty, zimowe kurtki i suknię ślubną. Ale nie wyobrażam sobie używać jej na co dzień, bo rozpadłaby się chyba po tygodniu. Taka szafa, szerokość 150 cm: Ciągle czekam na rolety (16 dni), wymianę drzwi wraz z montażem koron (2 miesiące) oraz szuflady pod schody (2 tygodnie). Trzeba się poprzypominać Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
makowa_panienka 06.07.2016 11:34 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Lipca 2016 Miniony tydzień nie przyniósł żadnych nowości, bo byłam kontuzjowana. Skręcałam regał i szlag trafił mi mięśnie pleców, w efekcie nie mogłam chodzić, leżeć, siedzieć ani nic w ogóle, tylko stękałam z bólu. Pierwszy raz w życiu tak mi się zrobiło. Musiałam jeździć na zastrzyki przeciwbólowe, bo inaczej chyba bym się wykończyła. Robota więc stanęła i się wkurzyłam bardzo. Miałam skosić trawę, a tak nie wiadomo kiedy to zrobię, bo plecy ciągle mi szwankują. No ale szczęśliwie coś się zmieniło, bo przyjechali panowie od drzwi i wreszcie mam wymienione dwa wadliwe skrzydła na nowe oraz tunel w kuchni. Zamocowali też koronę z obu stron drzwi od wiatrołapu i po prostu szaleję za nią. Drzwi wyglądają niezwykle dostojnie i jak tylko wiatrołap pomaluję na czekoladowo to efekt będzie niesamowity. A taki wianeczek sobie uplotłam i powiesiłam na drzwiach od wewnątrz. Jutro ma przyjść facet od rolet, więc może wreszcie pozbędę się tych folii malarskich z okien. Karnisze już wszędzie wiszą, a nawet powiesiłam zasłony w gabinecie. Teraz mogę się zająć szyciem tych do salonu, bo już mogę się schylać. Czekam na wycenę stołu do salonu oraz robi się numer domu na elewację. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.