Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Czy nasze wnuki będą chciały mieszkać w naszych domach? Czy raczej je zburzą?


Czy nasze wnuki będą chciały mieszkać w naszych domach? Czy raczej je zburzą?  

36 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Czy nasze wnuki będą chciały mieszkać w naszych domach? Czy raczej je zburzą?

    • Będą miały wartość starych pięknych domów
      6
    • Zburzą, jak dziś burzymy domy-kostki
      11
    • Pół na pół
      19


Recommended Posts

  • Odpowiedzi 501
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Dobra architektura zawsze się obroni i zawsze znajdą się chętni do zamieszkania w takim domu. Choć to stwierdzenie jest niekoniecznie prawdziwe w naszym kraju. Piękny architektonicznie dworzec kolejowy w Katowicach (architektura brutalistyczna), unikat w Polsce, został doszczętnie zburzony, zamiast pieczołowicie odnowiony.

Ale mam nadzieję że przetrwa dobra architektura, a nie koszmarki typu gargamel.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nasz dom położony jest na wsi, przy lesie, blisko rzeki, jest klasyczny dwuspadowy, wewnatrz wykończony w dużej mierze elementami drewnianymi, doskonale wpisuje sie w klimat wsi. Biorąc to wszystko pod uwagę mam nadzieje, że moje wnuki to docenią, może nie będą tu mieszkać na stałe, ale może weekendy i wakacje będu tu spędzać.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dużo zależy od lokalizacji i od jakości architektury. Rozwiązania energetyczne, jak sądzę, można poprawić z czasem - teraz robi się dokładnie to samo, czyli np. dociepla stare, a zapewne za -dziesiąt lat będą zupełnie inne możliwości w tej dziedzinie. Lokalizacja, jeśli dobra, będzie cennym spadkiem - nawet dom, który nie przetrwa próby czasu czy gustu wnuków, pozostawi po sobie uzbrojoną i darmową działkę. A sam dom - cóż, czas pokaże, co za 2 pokolenia wejdzie do kanonu dobrej architektury i czy to, co budujemy dziś, będzie nadal uznawane za funkcjonalne, estetyczne, godne pożądania.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli będą budowane z taką dbałością o efektywność energetyczną, jak teraz, to nasze wnuki będą zmuszone je zburzyć, bo nie będzie ich stać na ich ogrzewanie.

 

O ile wcześniej nie zburzymy ich sami, jeszcze na emeryturze.

 

To ciekawe, daczego nie są burzone stare pałace, dworki, piękne kamienice, katedry...

 

Nie buduję, po to by tak sobie zburzyć.

Dzieci widzą z jakim sercem budujemy swoje domy.

Czasami względy sentymentalne powodują, że inwestujemy w "renowację", "modernizację", czegoś co ma wartość (nie ważne jaką).

Datego nie można budować "byle czego" i "byle jak", bo przeważnie budujemy z myślą o potomnych.

Jeśli życie tak się ułoży dzieciom, że mieszkać będą chciały gdzie indziej, a względy czysto zdroworozsądkowe nakażą sprzedaż, to sprzedadzą. I tym lepszą cenę wtedy dostaną, im bardziej my teraz wykażemy się zdrowym rozsądkiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrząc wstecz,na przestrzeni dziesiątek lat,no może najbliższych trzydziestu-zmieniają się technologie,warunki energetyczne,wiele materiałów jak np docieplenie ma właśnie taką żywotność.Można powiedzieć że zostają mury.Ale czy na pewno zostają?Widzę na forum jakie wątpliwości budzi "współczesne"docieplanie domów budowanych 50-30 lat temu,tych z 40cm murem z cegieł,tych z pustką i tych bez.

Jakie przepisy dotyczące energooszczędności będą za 30 lat?Jakie ceny energii,z czego ona będzie pochodzić?Ile będzie kosztował remont czterdziestoletniego domu i jego adaptacja do panujących warunków?A instalacje?Jakie będą urządzenia i czego będą wymagały?

Mieszkam w domu zbudowanym w latach osiemdziesiątych i załóżmy jego rynkowa wartość to 400 tyś,remont jaki powinnam przeprowadzić żeby dostosować dom do dzisiejszych cen energii,do urządzeń jakie posiadam itd to połowa jego wartości,a zachodu 5 razy więcej niż przy budowie nowego.

I w dalszym ciągu mam stary dom,którego dostosowanie do obowiązujących warunków za następne 20 lat(a przy obecnym rozwoju świata pewnie jeszcze szybciej) będzie kosztowało następne tyle i będzie znowu bardzo wątpliwe technologicznie jak to jest już w tej chwili.

Względy sentymentalne?Owszem,dopóki jeszcze będą ludzie których stać na utrzymywanie sentymentów.

Zawsze będą o takich sprawach decydować pieniądze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ciekawe, daczego nie są burzone stare pałace, dworki, piękne kamienice, katedry...

Zbuduj dom równie atrakcyjny wizualnie jak pałac, dworek, piękna kamienica, czy katedra, to na pewno nikt go nie zburzy. Najwyżej nikt nie będzie chciał w nim mieszkać, bo nie będzie go na to stać i zburzy się sam po kilkudziesięciu latach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zbuduj dom równie atrakcyjny wizualnie jak pałac, dworek, piękna kamienica, czy katedra, to na pewno nikt go nie zburzy. Najwyżej nikt nie będzie chciał w nim mieszkać, bo nie będzie go na to stać i zburzy się sam po kilkudziesięciu latach.

 

Dlatego pisałam o zdrowym rozsądku.

 

(A Twój domek taki właśnie atrakcyjny?... ...? Czy zburzy się sam?)

 

W mojej okolicy stoją drewniane domy powyżej 100 letnie, choć nie odpowiadają normom energetycznym, szczęśliwi ludzie w nich wciąż mieszkają. Te domy same się nie zburzą, bo wypełnia je śmiech dzieci.

Dworek (budowa w XVIIIw.) też jest niedaleko. Burzliwe były jego dzieje. Długo był opuszczony i zapomniany. Od kilku lat "działa" jako dom weselny na 150 gości, centrum konferencyjne z imprezami firmowymi i plenerowymi. Życie wróciło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

choć nie odpowiadają normom energetycznym, szczęśliwi ludzie w nich wciąż mieszkają.
Na pewno są ogrzewane węglem(a ile takich domów zburzono ?)-niestety nie tylko wygoda,ale co przykre dla wszystkich,ciągle przykręcane normy energetyczne niczego dobrego nawet dla wiekszości współczesnego budownictwa na przyszłość nie wróżą.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wcale nie węglem.

Jak jestem na starych dzielnicach wielkiego miasta (mieszkam kilkanaście km od niego), zimą, to zastanawiam się jak grzeją ludziska w kamienicach. Kominów ci na tych dachach sporo, ale zaledwie kilka z ulicy dymka pyszczają. Wniosek? Prąd. Często "darmowy". Ludziska szczęśliwi.

 

Węglem, szmatami, pampersami... pali mój sąsiad z płdn. zachodu. W swoim prywatnym, własnym domu. Kto mu zabroni? Nie jestem szczęśliwa, bo jego dym ja wciągam.

To już 100 razy wolę tych co na prądzie jadą. Dla mnie zdrowiej.

 

Jeśli chodzi o przyszłość, też budownictwa, to w najgorszym wypadku, jak już wszystko się samo zburzy, rozleci... powrócimy do ekologicznych domków z gliny, tymy rękamy lepionych, a światło i ciepełko tylko naturalne będzie, ewentualnie ogień docenimy.. Każdy sobie swoją chatkę ulepić będzie mógł, i swój zagon uprawiać, swój piec ulepić, chlebek upiec... Przesadzam.

 

Uważam, że żyjemy w bardzo dobrych czasach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Konkretnie mój przykład-dom lata 80,kiedyś podłączony do elektrociepłowni(upał w domu za grosze),dziś elektrociepłowni nie ma,jest za to strefa z zakazem używania piecy na paliwo stałe.Tak więc wymuszono ogrzewanie na gaz-największe mrozy ostatniej zimy-w narożnych pokojach 13 stopni i rachunki po 2 tyś.Od wiosny zaczęłam w panice budować.

Kiedyś nawet jak ludzie kasy nie mieli,to poszli do lasu i drewna narąbali,bo ograniczeń nie było.Dzisiaj nie dosyć że wszystko drogo,to jeszcze nic nie można.Jak wejdą teraz unijne normy energooszczędności a do tego kary za nademisję co2,to leżymy i kwiczymy.

Nie wiem jak dają sobie ludzie radę w takich kamienicach-może faktycznie prąd,może gaz,ale czy mają ciepło,czy żyją tak jak ja ostatniej zimy?

Mieszkają po prostu bo nie maja innego wyjścia,z roku na rok płacąc coraz większe rachunki i otrzymując w zamian coraz bardziej nieludzkie warunki życia.

 

A najgorsze w tym wszystkim jest to,że buduje się prywatnych domów dużo,a liczba obywateli regularnie się zmniejsza i utopią staje się myślenie typu"a jakby coś to się sprzeda".

Tylko komu.

Edytowane przez marynata
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o przyszłość, też budownictwa, to w najgorszym wypadku, jak już wszystko się samo zburzy, rozleci... powrócimy do ekologicznych domków z gliny, tymy rękamy lepionych, a światło i ciepełko tylko naturalne będzie, ewentualnie ogień docenimy.. Każdy sobie swoją chatkę ulepić będzie mógł, i swój zagon uprawiać, swój piec ulepić, chlebek upiec...

Nabijasz się, ale zupełnie niesłusznie. Jakby każdy mógł sobie łatwo wybudować mały domek z gliny i słomy, to by raczej nie mieszkał w dużym, betonowym, zimnym i nieenergooszczędnym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zburzą jakieś architektoniczne potworki, gargamele, dziwactwa, które się pobudowały w okresie odwilży budowlanej, kiedy już wszystko było można : przebierać w projektach, udziwniać dachy, dokładać wieżyczki, baszty, tralki itp.itd byle duże, byle okazałe, byle się wyróżniać z otoczenia.

Myślę,że proste, nieduże domy chyba się obronią; będą pewnie wymagały odpowiedniego przystosowania do nowych warunków i wymogów jeśli chodzi o ocieplenie, ogrzewanie i oczywiście wewnętrzne wykończenie.

A czy nasze wnuki docenią naszą pracę i trud włożony w budowę domu - obawiam się,że raczej nie. Myślę,że najbardziej doceniają i szanują swoje dzieła ( domy i nie tylko) sami inwestorzy, bo sami musieli na to zapracować, sami musieli zacisnąć pasa, sami machać łopatą, rezygnować z wielu przyjemności na rzecz domu.

Nawet nasze dzieci tego nie zrozumieją ( chyba,że już sami w jakiś sposób brali udział w budowaniu).

 

(Mądre ) wnuki docenią dobrze zaprojektowany dom, wygodny, który po remoncie i dostosowaniu do nowych warunków energetycznych będzie znowu służył przez lata, a nie będzie dziwaczny i trudny w utrzymaniu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W latach 60-tych moi dziadkowie wraz z trzema innymi rodzinami w zbliżonym wieku (wówczas trzydziestokilkulatkowie) postanowili wybudować dom szeregowy. Pomimo upływu blisko 50 lat żaden z czterech segmentów domu nie został sprzedany - w domu mieszkają dzieci, wnuki a w jednym z segmentów nawet prawnuki budowniczych ! Naturalnie w tym czasie dom był modernizowany - w latach 90-tych dobudowano jedną kondygnację, później wykonano termomodernizację (wymiana okien, ocieplenie).

Dodam jeszcze, że znam bardzo wiele podobnych przypadków. Przyznam także, że nie słyszałem nigdy o tym, aby ktoś zburzył kilkudziesięcioletni dom w normalnym (przeciętnym) stanie technicznym. Nie oszukujmy się - Polska jest jednym z najbiedniejszych krajów UE i na takie fanaberie jak burzenie kilkudziesięcioletnich domów nikt przeciętnie zamożny sobie nie pozwoli. I raczej nic nie wskazuje na to, żeby ten stan miał się szybko zmienić.

Oczywiście stary dom nigdy nie będzie tak funkcjonalny jak nowy, ale zawsze będzie posiadał podstawową funkcjonalność - dach nad głową, kilka (kilkanaście) arów działki. I naprawdę wielu osobom to do szczęścia wystarczy.

 

Pozdrawiam

 

P.S. Życzyłbym nam wszystkim, aby nasze wnuki było stać na zburzenie naszych domów :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...