Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Czy nasze wnuki będą chciały mieszkać w naszych domach? Czy raczej je zburzą?


Czy nasze wnuki będą chciały mieszkać w naszych domach? Czy raczej je zburzą?  

36 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Czy nasze wnuki będą chciały mieszkać w naszych domach? Czy raczej je zburzą?

    • Będą miały wartość starych pięknych domów
      6
    • Zburzą, jak dziś burzymy domy-kostki
      11
    • Pół na pół
      19


Recommended Posts

W sobotę zamiast jak porządny gospodarz wleźć na dach i coś postukać, to wsiadają w auto i jadą w cholerę. Wracają w niedzielę wieczorem. Po 2 latach, gdy Kozłowski uporał się już z elewacją i bierze się za płot z klinkierem, "cudak" się rozrósł (chyba w nocy) a na podwórku pojawia się dzieciak. Po 6 latach jak byli tak zniknęli. Z chałupą. Podobno do Sopotu

 

A stajnię odremontowaną chętnie zwiedzę i pogadam ze "stajennym"

 

Moi teściowie mają dom po swoich rodzicach z lat 60-tych budowany z tego co było (a nie było prawie nic). Owszem, remontowali (adaptacja poddasza) i ocieplali, ale to były pojedyncze remonty na przestrzeni lat.

W zasadzie raz na miesiąc, w sezonie, jeżdzą sobie w weekendy nad morze lub w góry. Na pewno nie remontują "co sobota" swojego domu. Na poddaszu mieszka teraz brat męża z dziewczyną.

Demonizujesz. Czy ty też co weekend siedzisz z młotkiem w ręku na swoim dachu?

 

Mam w Muratorze papierowym opis adaptacji obory na dom. I młyna.

 

Znalazłam zdjęcie tej obory tylko nie w kontekscie jej adaptacji:

http://muratordom.pl/budowa/remont-domu/remont-domu-jak-ocieplic-dom-zachowujac-elewacje,23_6970.html

Edytowane przez Elfir
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 501
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Stać was było z bratem na wybudowanie nowych domów, zamiast mieszkać w domu rodziców i sukcesywnie go odmładzać czy rozbudowywać - pogratulować. Mieli byście mniej kasy, nawet do głowy b y wam nie przyszło te 300.000. Cóż, w Twoim wypadku stary dom rodziców, to niepotrzebny balast. Ale ze sprzedaży pewnie na jakiś urlop w Meksyku wystarczy :)

 

W poście porównałam 3 domy pod kątem utrzymania , a ty wyciągnąłeś tylko sprawę mojego rzekomego bogactwa. Bez klasy i bez zrozumienia tekstu.

 

czy mnie stać to sprawa względna.

Brat mojego ojca jest bytem niezależnym i raczej mieszkanie wspólne nie wchodziło w grę.

Ja wybudowałam dom po sprzedaniu 1,5 odziedziczonych mieszkań. Kasy nie mamy i z przerażeniem myślimy, co z domem rodziców zrobimy - rodzice go budowali kosztem wielu wyrzeczeń, powiem więcej, przez ten dom moje dzieciństwo nie było różowe. A teraz ten wielki wysiłek jest raczej kulą u nogi, miała to być inwestycja a jest problem - bo szkoda go sprzedać za grosze a dużo wart nie jest bo i koszty eksploatacji są olbrzymie.

Powiem jeszcze - gdyby nie wypinali się na olbrzymi dom ale zbudowali maleńki domek tylko dla siebie, na swoje potrzeby i połowę taniej, to remont teraz byłby łatwiejszy, koszty ogrzewania mniejsze a podczas budowy byłoby mniej stresu, no i ja może bym miała wtedy w co się ubrać i na kino czasem :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem jeszcze - gdyby nie wypinali się na olbrzymi dom ale zbudowali maleńki domek tylko dla siebie, na swoje potrzeby i połowę taniej, to remont teraz byłby łatwiejszy, koszty ogrzewania mniejsze a podczas budowy byłoby mniej stresu, no i ja może bym miała wtedy w co się ubrać i na kino czasem :(

Z tym się zgadzam - dlatego i ja myślę z niechęcią o domu rodziców (zresztą podobnie stawianym kosztem wyrzeczeń całej rodziny).

Teraz wydaje mi się, że zaczyna się moda na małe domki, ze względu na to, że inny jest model rodziny. Moi rodzice mieli 4 dzieci, ja mam jedno...Poza tym coraz większa jest świadomość, że duży dom nie tylko dużo kosztuje podczas budowy, ale i potem eksploatacja (ogrzewanie, sprzątaczka, itp.).

Dlatego wydaje mi się, że porównanie naszych domów z domami sprzed 30 lat nie jest do końca sprawiedliwe, a dodając do tego jakość materiałów to już w ogóle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W poście porównałam 3 domy pod kątem utrzymania , a ty wyciągnąłeś tylko sprawę mojego rzekomego bogactwa. Bez klasy i bez zrozumienia tekstu.

 

czy mnie stać to sprawa względna.

Brat mojego ojca jest bytem niezależnym i raczej mieszkanie wspólne nie wchodziło w grę.

Ja wybudowałam dom po sprzedaniu 1,5 odziedziczonych mieszkań. Kasy nie mamy i z przerażeniem myślimy, co z domem rodziców zrobimy - rodzice go budowali kosztem wielu wyrzeczeń, powiem więcej, przez ten dom moje dzieciństwo nie było różowe. A teraz ten wielki wysiłek jest raczej kulą u nogi, miała to być inwestycja a jest problem - bo szkoda go sprzedać za grosze a dużo wart nie jest bo i koszty eksploatacji są olbrzymie.

Powiem jeszcze - gdyby nie wypinali się na olbrzymi dom ale zbudowali maleńki domek tylko dla siebie, na swoje potrzeby i połowę taniej, to remont teraz byłby łatwiejszy, koszty ogrzewania mniejsze a podczas budowy byłoby mniej stresu, no i ja może bym miała wtedy w co się ubrać i na kino czasem :(

 

Ewa. Jeśli tak odebrałaś moją wypowiedź, wybacz. Nie były moim celem osobiste wycieczki. Ty jesteś związana emocjonalnie z tą sytuacją. Dla mnie to był tylko suchy przykład w dyskusji. Nie będę dalej tłumaczył swojego punktu widzenia, bo mam nadzieję, że rozumiesz ....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

EZS, zapewniam Cię: nie ma ludzi z "różowym dzieciństwem".

 

Ale wiem też, że lepiej żyje się dorosłemu, jeśli pamięta... wspomina... i opowiada o tych najlepszych chwiach z dzieciństwa.

Szczęśliwi są ci, którzy niektóre rzeczy potrafią zapomnieć i wiele wybaczyć.

Są też rzeczy, których nie pamiętamy, a które wpłynęły na nasze dorosłe życie.

 

Dlatego to takie ważne jacy jesteśmy dla siebie nawzajem.

(Jakie dzieciństwo mają te maluszki dręczone w żłobkach... co ostatnio trochę o tym w mediach.)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elfir - teraz ja się zastanawiam, gdzie mieszkasz i kim są Twoi znajomi. Może to dzieli nasze poglądy. Może obracasz się wśród ludzi ratujących stare dworki i stajnie i śpiewających przy dopieszczniu ogrodu. ja takie obrazy znam tylko z telewizji. Mnie otaczają sytuacje dokładnie jak ta:

 

rodzice go budowali kosztem wielu wyrzeczeń, powiem więcej, przez ten dom moje dzieciństwo nie było różowe. A teraz ten wielki wysiłek jest raczej kulą u nogi, miała to być inwestycja a jest problem - bo szkoda go sprzedać za grosze a dużo wart nie jest bo i koszty eksploatacji są olbrzymie.

 

Ale to pikuś, jazda zaczyna się jak pośrednio lub wprost pojawia się roszczenie: chcesz opuścić rodziców? a ponieważ nie spotkałem domu gdzie z zamieszkuje rodzina z 4 dziadkami, to jedno z małżonków ma się pogodzić z "domem wielopokoleniowym". Zwykle to facet a chory model babka-matka-----mąż zastępuje diadę.

 

Gospodarze, których znam nie tylko nie wyjeżdżają na weekendy, ale przestali gdziekolwiek wyjeżdżać w ogóle. A dom który powstał z krwawicy nie tylko jest "trudny do sprzedania", ale wręcz niemożliwy. Z przyczyn emocjonalnych.

 

Dla Bogumiła Niechcica ziemia jest po to by rodzić i nie ważne czyja. Dla Gospodarza-Polaka dom jest po to by mieć swoje. A ja wolę robić tak, by żyło się lepiej a Trwałej Wartości nie dostrzegam w twardości murów a w więzach rodzinnych (nie mylić rodziny z krewnymi, chodzi o małżonków i dzieci).

Edytowane przez MaciekTyr.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewno są ludzie tacy i tacy....Dla mnie dom to dopełnienie więzów rodzinnych. Jest w tym też odrobina tożsamości patriotycznej pomieszanej z poczuciem estetyki na którą mam większy wpływ, gdy to jest moje. Teoretycznie na emigracji żyło mi się łatwiej, dostatek nie był okupiony taką mitręgą. Wiodło mi się doskonale, ale zabrakło "przyprawy" . Dymiących ognisk jesienią i powszechnego kurwa mać raz po raz ....Czuje się lepiej w tym syfie, bo jest mój. Rozumiem go, czuję i chałupy nie sprzedam ! ....

 

 

 

 

 

 

 

....zanim drugiej nie zbuduję :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do dymiących ognisk - ja się rozczarowałem. Myślałem, że mieszkanie w domku to takie prawie wakacje... a jest nudniej niż w blokach. W mojej "willowej" okolicy, w weekendy nie widzę imprez i ognisk, widzę tylko ustawiczny front robót. Powiem szczerze, że mimo iż mam spory taras, na którym leży sztuczna trawa, to byłem na nim w tym sezonie ze 3 razy. Wieje nudą...

 

Pamiętam klimat ogniskowych imprez co sobotę. To było w Kolumnie pod Łodzią, rodzice moi i kuzyna wynajmowali do spółki domek z porośniętą dziką działką. W sobotę zjeżdżali goście. Bez zapowiedzi, z dzieciakami i dobrym humorem. Nikt nie kosił trawy na ich przyjazd i nie malował. Stawiało się ognisko i było fajnie. Ale warunek - to nie może być własne! Inaczej MAM daje znać i zaczyna się gra pozorów.

Czasy obecne: poznałem na imprezie bardzo fajnego profesora, który okazał się bliskim sąsiadem. Chcąc rozwinąć inspirujący kontakt - zaprosiłem. Stwierdził, że najpierw musi skończyć remont :(

Otóż gra w MAM obejmuje wymienną rewizytę i trzeba pilnować jak się wypadnie.

Edytowane przez MaciekTyr.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...).A ja wolę robić tak, by żyło się lepiej a Trwałej Wartości nie dostrzegam w twardości murów a w więzach rodzinnych (nie mylić rodziny z krewnymi, chodzi o małżonków i dzieci).

 

Podobnie mam.

Tylko dla mnie, rodzina to też dzieci dzieci, i dzieci ich dzieci.... Rodzice rodziców i ich rodzice, rodzeństwo i rodzeństwa dzieci... Oj, wymieniać by.

Oczywiście, mama, tata, dzieci - to podstawa.

(A ma być rodzic 1 i rodzic 2. http://manu.dogomania.pl/emot/wariat.gif

Ciekawe jakimi wyrazami dziadków się będzie określać: rodzic pierwszy rodzica pierwszego?

Pewnie znikną ze słownictwa takie pojęcia, jak dziadek, czy wnuk. http://manu.dogomania.pl/emot/sciana2.gif)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W mojej "willowej" okolicy, w weekendy nie widzę imprez i ognisk, widzę tylko ustawiczny front robót. Powiem szczerze, że mimo iż mam spory taras, na którym leży sztuczna trawa, to byłem na nim w tym sezonie ze 3 razy. Wieje nudą...

 

Moi teściowie całe lato żyją na dworze, mimo, że tarasu nie mają - jedzą obiad, piją popołudniową kawę, opalają się, rozmawiają, przychodza do nich sąsiedzi. Dom z lat 60-tych nie miał wyjscia tarasowego. Brat męza na dworze całe dnie grzebie sobie w samochodach. Jego dziewczyna czyta na leżaku lub pracuje na laptopie.

Sasiad obok - całe dnie w kurniku, w gołębniku lub w ogródku. Mieszka w kostce z lat 70-tych z synem i synową. Syn własnie chce rozbudować dom rodzinny, bo rodzina się rozrasta.

 

Nikt nie robi wiecznych remontów. Jak coś trzeba zrobić raz na rok, to wzywa się ekipę, trzy dni i po robocie.

Edytowane przez Elfir
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tez całe lato na dworze,ponieważ mieszkam od maja wszystkie parapetówki odbyły się na świeżym powietrzu,nikt nie chciał siedzieć w domu.Taras to wspaniałe miejsce i leżak to mój ulubiony sprzęt na lato i tak pięknie byłam opalona,sporo pracowałam także w ogrodzie żeby nie było,ze całe lato leżałam "pod gruszą na dowolnie wybranym boku".Teraz najchętniej zapadłabym w sen zimowy,nie lubię zimy,więc....aby do wiosny.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ewa. Jeśli tak odebrałaś moją wypowiedź, wybacz. Nie były moim celem osobiste wycieczki. Ty jesteś związana emocjonalnie z tą sytuacją. Dla mnie to był tylko suchy przykład w dyskusji. Nie będę dalej tłumaczył swojego punktu widzenia, bo mam nadzieję, że rozumiesz ....

OK, nie ma sprawy :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurczę, więc czas na pokorę z moje strony: ja marzyłem o takim scenariuszu, ale nic z tego. Herbatki na werandzie, spontanicznych sąsiadów i ogniska widzę tylko na kampingu i w Stanach. Stary jestem ale w tym roku za tę frajdę zdecydowałem się spać pod namiotom z rodziną powierzając za free swą 400m chatę z dmuchanym basenem.

Uczę się całe życie, może mieszkam nie w tym mieście, może dlatego u nas jest tak tanio. Nie wiem :confused:

W każdym razie przyszłym inwestorom radzę: WYŁĄCZCIE WYOBRAŹNIĘ zobaczcie rzeczywistość - obejdźcie okolice w sobotę i zobaczcie jak ma wyglądać Wasze życie - czy wokół słychać śmiechy, ganiające się dzieciaki i gitary, czy raczej terkot młota i szlifirerek. Wy tego nie zmienicie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Maciek, ciekawe, w której części Łodzi mieszkasz? Bo u nas (Arturówek) podobnie albo i gorzej, w rodzaju "otwierają się wrota i wyjeżdza limuzyna" i tyle widzę somsiadów :) No, jeszcze są ci, jak my, którzy mają ziemię po rodzinie i mieszakją tu od 1920 roku. Znaczy dzieci i wnuki ;) ale coraz nas mniej, raczej dominują limuzyny...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:D no właśnie Arturówek! Jest szansa na sąsiadów, których można odwiedzić niezależnie od grafiku finalizacji remontowych? Zapraszam na ocenę plastikowej profanacji zamiast szlachetnej kostki brukowej

http://allegro.pl/eko-kratka-trawnikowa-plyta-azurowa-eco-bruk-mocny-i2728477329.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Acha, to takie narzekanie.

 

Najpierw człowiek pobuduje dom, otoczy go wysokim płotem, posadzi żywopłot dookoła, by sasiadów nie widzieć, by zapomnieć, że wogóle istnieją, założy domofony, spuści rolety, kupi groźnego psa i wywiesi na furtce ostrzeżenie.

A potem zdziwienie, że się nikogo dookoła nie zna. :)

 

Przyzwyczajenie z bloków (gdzie sąsiad to wróg) a nie ze wsi (gdzie sasiad to zwykle bliższy lub dalszy krewny, znajomy) przenoszone na osiedla domków.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takie spotkanie to poważna sprawa... kawę trzeba zrobić :) Nie mówic już o tym, że jesteśmy zajeżdzeni obsługą JEDNEGO dziecka, które ciągle trzeba gdzieś wozić z naszego zadupia. Nie wiem, co bym zrobiła mając dwoje dzieci! Za to remonty mnie nie ruszają, podobnie jak psie kudły na podłodze . JAk się zaczniemy umawiać teraz, to gdzieś na święta się umówimy :D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podobnie mam.

Tylko dla mnie, rodzina to też dzieci dzieci, i dzieci ich dzieci.... Rodzice rodziców i ich rodzice, rodzeństwo i rodzeństwa dzieci... [/img])

 

Wiem, że moje wypowiedzi mogą wyglądać jak fantazje, ale obiecuję - piszę, co sie dzieje i może EZS będzie mogła o tym zaświadczyć.

 

Bejannam... dziś pierwszy raz postawiłem się teściowej - wypierniczyłem ją z domu, bo przyjechała bez zapowiedzi i nie wiadomo na ile - dla niej to normalka. Nie wiem co z tego wyniknie, żona jeszcze nie wie.

Bejanam.. powtórzę - czy Twoja wizja "rodziny" urzeczywistnia się w tym, że 2 pary teściów mieszkają z wnukami, czy w tym, że słabszy (czyli facet) musi ustąpić?

Dziadki są po to by POMAGAĆ a to ni jak się ma do narzucać.

Ja jestem na swoim, ale współczuję tym którzy mają jakkolwiek zaangażowanych w swój dom teściów/rodziców. Zaczyna się słodko Kochani nie ważne na jakich zasadach - bądźcie na swoim. Potem zaczyna się horror i stroszenie piór. Najem to w takich sytuacjach błogosławieństwo.

Edytowane przez MaciekTyr.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i widzisz Elfir - tak tu jest (EZS). A ja bym się z Tobą spotkał nawet po to żeby usłyszeć jak żyje się na wsi.

W Stanach włazisz do kumpla, on mówi weź sobie piwo (bo naprawia samochód). Ty wiesz, że piwo jest w lodówce (bierzesz i nie oceniasz lodówki). A za godzinę siedzicie razem przy 4-tym, po czym wracasz swoim autam do chaty, nie łamiąc przepisów.

Edytowane przez MaciekTyr.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Acha, to takie narzekanie.

 

Najpierw człowiek pobuduje dom, otoczy go wysokim płotem, posadzi żywopłot dookoła, by sasiadów nie widzieć, by zapomnieć, że wogóle istnieją, założy domofony, spuści rolety, kupi groźnego psa i wywiesi na furtce ostrzeżenie.

A potem zdziwienie, że się nikogo dookoła nie zna. :)

 

a jak mimo zasieków ktoś się przedrze, to i tak się gościa wyrzuci:lol2:

 

EZS - patrząc na Twoje doświadczenia z dzieciństwa aż dziwne, że sama też na dom się zdecydowałaś

moze to jednak takie traumatyczne nie było, skoro miałaś 1,5 mieszkania, w jedny trzeba było mieszkać, 0,5 sprzedać i miec na dziciństwo Twojego dziecka

Edytowane przez mamik
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...