Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Czy nasze wnuki będą chciały mieszkać w naszych domach? Czy raczej je zburzą?


Czy nasze wnuki będą chciały mieszkać w naszych domach? Czy raczej je zburzą?  

36 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Czy nasze wnuki będą chciały mieszkać w naszych domach? Czy raczej je zburzą?

    • Będą miały wartość starych pięknych domów
      6
    • Zburzą, jak dziś burzymy domy-kostki
      11
    • Pół na pół
      19


Recommended Posts

  • Odpowiedzi 501
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

(...) jeśli urodzę i będę jednak nieszczęliwa to co? Tylko siebie będę mogła obwiniać za spierdolenie sobie życia i to w dodatku wbrew własnym przekonaniom.QUOTE]

 

???????????????

Ja wiem, że dzieci są kwintesencją życia. Bez śmiechu dzieci, świat byłby koszmarnie smutny, a życie nie miało by sensu.

 

A dom powinien być w tym pędzącym świecie ostoją . I większość tak właśnie traktuje swój dom.

Dziecko zaś ma prawo do wychowywania się w pełnej rodzinie, gdzie mama i tata.

Wspaniale jest, gdy są jeszcze inni. W rodzinie gdzie dziecko ma stały kontakt, z babciami, dziadkami, stryjkami, ciociami, rodzeństwem, po prostu rozwija się piękniej, rośnie zdrowiej, a i proces wychowawczy przebiega łatwiej.

Kobieta sama nie poradzi sobie z dzieckiem. A jeśli już, to wielkim kosztem, często zbyt wielkim.

Często bywa, że się "wpada" np. (nie chciałam, ale będzie). Wtedy przewartościowujemy swoje życie. Tam gdzie tego się nie dokona, dziecko doświadczy niechęci, wrogości, chłodu emocjonalnego (w niektórych domach będzie dręczone, w innych zostanie zabite).

Tę niechęć będzie widać w spojrzeniach, w sposobie ubierania dziecka, zmieniania pieluszki, karmieniu, dotyku. Dziecko wszystko wie "przez skórę". Doskonale odczytuje nasze stany i nastroje.

Skąd się biorą "trudne" dzieci? Skąd traumy z dzieciństwa? Skąd te dzieci takie okropne, nastolatki rozwydrzone?

Z braku poczucia akceptacji i miłości w rodzinnym domu. Z braku czułości.

 

Eh, astanawiam się, jakie musiało być dzieciństwo ludzi, dla których mieć dziecko, to spier....ić sobie życie. Koszmar jakiś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

WOW, Ależ się dyskusja rozgałęziła od budowania, burzenia przez chcenie i nie chcenie dzieci ich rodzenie i lub zabijanie, mordowanie, gwałty, wychowanie, antykoncepcja, instynkt m. Elfir, gdzieś tam po drodze afryka, chiny, głód, gmo i wiele innych wątków pobocznych , ale miło się poczytuje mimo wszystko... :D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O matko, ale tu dyskusję poczytuję ...

 

tak sobie myślę,że media zazwyczaj podają do poczytania to co jest poczytne, nie nudne,w jakiś sposób się wyróżniające - więc piszą o kobietach, które nie planowały dzieci,a "wpadły", urodziły i teraz są nieszczęśliwe;

- piszą o matkach, którym dzieci zniszczyły karierę, związek, figurę etc.

- piszą o wielodzietności rodzin pijackich, niewydolnych wychowawczo,

- piszą o "strasznych" kosztach finansowych urodzenia i wychowania dziecka,

- piszą o zabijaniu własnych dzieci i pakowaniu do beczek,

- piszą o Czubaszek i innych bezdzietnych, które publicznie opowiadają,że są szczęśliwe bez dzieci, przerwały ciąże i nie żałują itp.

 

prostym przekazem kodują nam ,że dziecko się " nie opłaca" , że przeszkadza, komplikuje, rujnuje, a rodzice wielodzietni to nieodpowiedzialne dziecioroby, a nieplanowane doprowadza matkę do szaleństwa ...

 

Dlaczego nie piszą o matkach z nieplanowanym dzieckiem - a szczęsliwych, o matkach, które pogodziły ciekawą pracę i macierzyństwo i też są szczęśliwe, o wielodzietnej NIEPATOLOGICZNEJ rodzinie ... bo to jest tak zwyczajne, niemedialne, nudne. A przecież wokół mnie zyje mnóstwo par, którym życie się poukładało nie tak jak chcieli i planowali ( również pod względem dzieci) - czy są nieszczęsliwi? czy ich dzieci są niekochane? Wiem,że jest na odwrót, ale to zbyt banalne by o tym pisać...

 

I jeszcze jedno spostrzeżenie - taka pani Czubaszek - nawet jakby zmieniła zdanie na temat swojego stosunku do dzieci i aborcji nigdy się do tego nie przyzna publicznie i nikt o tym nie napisze ...

 

Mam wrażenie,że dziecko stało się "rzeczą" - coś, co nam się należy, bo mamy takie pragnienie,plan, życzenie ; albo zbędny bagaż , problem , z którym "coś" trzeba zrobić, jak pojawi się w nieodpowiednim czasie...

 

Trudny temat i niezwykle kontrowersyjny. Ja jednak przedstawiam pogląd ,że dzieci to nasz obowiązek wobec społeczeństwa, wobec gatunku, natury i nas samych ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja wiem, że dzieci są kwintesencją życia. Bez śmiechu dzieci, świat byłby koszmarnie smutny, a życie nie miało by sensu.

 

Zupełnie się z tym nie zgodzę - moje zycie jest szczęśliwe i sensu życia nie widze w dzieciach.

Jak napisałam - nie potrafisz zrozumieć człowieka, który nie posiada pociągu do rozmnażania się i wychowywania dzieci.

 

I większość tak właśnie traktuje swój dom.

 

Ja swój też tak traktuję.

Wizja, kiedy przychodzę zmęczona z wykładów i zamiast się zdrzemnąć musze wysłuchiwać: "mamaaa!!!! Kiedy obiad?" nijak mi się z ostoją nie kojarzy tylko z kolejnym obowiązkiem na który nie miałabym ani siły ani ochoty.

 

Eh, astanawiam się, jakie musiało być dzieciństwo ludzi, dla których mieć dziecko, to spier....ić sobie życie. Koszmar jakiś.

 

Moje dzieciństwo było bardzo szczęsliwe i beztroskie. Życzyłabym kazdemu takowe mieć. Byłam "córeczką tatusia".

 

To naprawdę nie wynika z problemów w dzieciństwie tylko z brakuinstynktu macierzyńskiego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego nie piszą o matkach z nieplanowanym dzieckiem - a szczęsliwych, o matkach, które pogodziły ciekawą pracę i macierzyństwo i też są szczęśliwe, o wielodzietnej NIEPATOLOGICZNEJ rodzinie ... bo to jest tak zwyczajne, niemedialne, nudne.

 

Zwykle dlatego, że to akceptowane społecznie i powszechne, a więc nie wywołujące kontrowersji i dyskusji.

 

Ale kiedy powiesz, że nie masz instynktu i po prostu nie potrafisz sobie wyobrazić życia z dzieckiem u boku, to zaraz ktoś doszukuje się nieszczęsliwego dzieciństwa albo oskarża o egoizm.

 

A tekst o obowiazku wobec narodu trochę nazizmem zalatuje.

Bo jeśli chodzi o naturę to pewnie byłaby szczęsliwa, gdyby ludzi nie było.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U nas w Polsce w mediach jest taka promocja pozytywnego modelu rodziny,że naprawdę nie ma na co narzekać-wystarczy przejrzeć tygodniowy program tv podstawowych stacji.

Sama lubię pooglądać Rodzinkę.pl ale uwielbiam też słuchać Czubaszkowej.Czy to oznacza że przyjmę jeden czy drugi model za właściwy?Nie.Przy dzisiejszym dostępie do informacji mamy możliwość zobaczyć różne modele życia i wreszcie dobrać ten dla siebie(a nie-tak żyła moja babka,matka,to i ja też tak muszę).

 

 

I jeszcze jedno spostrzeżenie - taka pani Czubaszek - nawet jakby zmieniła zdanie na temat swojego stosunku do dzieci i aborcji nigdy się do tego nie przyzna publicznie i nikt o tym nie napisze ...

A dlaczego nie?Anka Mucha całe życie deklarowała publicznie że nie chce mieć dzieci,teraz opowiada że jej ciąża była "wpadką",że była przerażona itd,a na koniec doszła do wniosku że chce mieć jeszcze syna.

Media pokazują wiele "wariantów",tylko trzeba odrobinę dobrej woli żeby to zauważyć.

Edytowane przez marynata
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...) - moje zycie jest szczęśliwe i sensu życia nie widze w dzieciach.

Jak napisałam - nie potrafisz zrozumieć człowieka, który nie posiada pociągu do rozmnażania się i wychowywania dzieci.

(...)Wizja, kiedy przychodzę zmęczona z wykładów i zamiast się zdrzemnąć musze wysłuchiwać: "mamaaa!!!! Kiedy obiad?" nijak mi się z ostoją nie kojarzy tylko z kolejnym obowiązkiem na który nie miałabym ani siły ani ochoty.

(...)To naprawdę nie wynika z problemów w dzieciństwie tylko z brakuinstynktu macierzyńskiego.

Elfir, jesteś jednak bardzo zapatrzona w siebie. Szkoda, że nie słyszysz sama siebie: Wizja, że TY nie możesz się zdrzemnąć, .... kolejny obowiązek... Ty się po prostu boisz. O to, że czasu nie bedziesz miała dla siebie. Boisz się, że nie podołasz.

Do posiadania dzieci nie trzeba mieć pociągu. Pociąg mamy do potencjalnego ojca (matki) dziecka. Samo dziecko jest w pewnym sensie efektem naturalnej kolei rzeczy. W całym świecie, jedynie ludzie potrafią temu zapobiec. Są też ludzie, którzy pragną dziecka, a natura im odmawia.

Myślę, że jesteś pod wpływem bardzo negatywnych emocji. Polujesz na sensacyjne historie, łowisz jakieś niesamowite historie nieszczęśliwych ludzi, "wywołujące kontrowersje", rozpamiętujesz "ciemną stronę księżyca" i nie potrafisz zachwycić się tą jasną, i stąd takie przygnębiające przemyślenia ( jak na końcu 8 abumu Floydów.) Zapewne jesteś osobą bardzo wrażliwą. Mam wrażenie, że przeciwko czemuś protestujesz.

 

(...) Bo jeśli chodzi o naturę to pewnie byłaby szczęsliwa, gdyby ludzi nie było.

 

Wiem, że prędzej, czy póżniej przejdzie Ci ten nastrój.

A jeśli chodzi o naturę: wszystko co żywe.... ROZMNAŻA SIĘ. Na potęgę.

Natura jest szczęśliwa. Byłaby szczęśliwsza, gdyby ludzie nie robili nic wbrew niej, nie łupili, nie niszczyli, gdyby po prostu jej nie przeszkadzali.

 

Najpiękniejsze sceny... jakie widziałam... były z udziałem dzieci.

Widziałam też kiedyś taki obraz: Wiejska izba. Brzuchaty dziadek z brodą, w rubaszce, w walonkach, pochylony, trzyma za rączki małą dziewczynką.

Tańczą radośnie.

Opromienia ich światło przesączające się przez niewielkie okno. (Niestety zapomniałam autora i tytuł, jakbym znalazła, to bym tu wkleiła)

Dziadek staruszek tańczący z wnuczką...

Nie mogłam przestać się uśmiechać, a oczy "pociły się" ze wzruszenia.

 

Dziecko to ktoś, przed kim trzeba się... schylić, do niego... zniżyć.

I o dziwo: im bardziej się schylamy, tym "więksi" jesteśmy (nie tyko w jego oczach).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elfir, jesteś jednak bardzo zapatrzona w siebie. Szkoda, że nie słyszysz sama siebie: Wizja, że TY nie możesz się zdrzemnąć, .... kolejny obowiązek... Ty się po prostu boisz. O to, że czasu nie bedziesz miała dla siebie. Boisz się, że nie podołasz.

 

NO i co z tego? Dzieci to obowiązek, którego nie mam najmniejszej ochoty dźwigać. Nie ze strachu. Z braku powołania do poświęcenia się.

Równie dobrze jakiś miłośnik psów może cię tymi samymi słowami przekonywac do wzięcia psa ze schroniska i na twoje "nie" zarzucać, że nie chcesz bo to obowiązek, bo nie będziesz mieć czasu dla siebie, bo nie podołasz :)

 

Do posiadania dzieci nie trzeba mieć pociągu.

 

Ja pisałam o instynkcie macierzyńskim.

 

Samo dziecko jest w pewnym sensie efektem naturalnej kolei rzeczy. W całym świecie, jedynie ludzie potrafią temu zapobiec. Są też ludzie, którzy pragną dziecka, a natura im odmawia.

 

Wiesz co nas różni - ty jesteś wierzącą osobą - ja ateistką. Mamy kompletnie odmienny sposób spostrzegania świata.

Na dodatek dla ciebie macierzyństwo w małżeństwie to również obowiązek religijny.

 

Jestem racjonalistką. Emocjonalne słowa kompletnie do mnie nie przemawiają, bo emocje są sprawą czysto subiektywną.

 

A co do jasnych stron - są. Ale przecież bywają ciemne. Ale mnie nie obchodzą ani jedne ani drugie. Przykłady podałam, by wykazać, że nie każdy człowiek czuje się szczęliwy posiadając dziecko, jak to usiłują szczęsliwe matki wmówić tym, którzy dzieci nie chcą.

Ja kompletnie się nie zajmuję zastanawianiem "jak to jest mieć dziecko?". Mnie ten temat kompletnie nie interesuje. Nie zaglądam do wózków, rozmowy matek o pociechach mnie nudzą. Ja na rekach nawet nie trzymałam najmłodszych członków rodziny (dzieci kuzynostwa).

 

Mam wrażenie, że przeciwko czemuś protestujesz.

 

Przed robieniem ze mnie ofiary losu przez ludzi, którzy chcą mieć dzieci i zmuszają do macierzyństwa tych co nie chcą?

Mam wrażenie, że usiłujesz mnie przekonać do macierzyństwa, bo mi zazdrościsz i nie chcesz bym miała lepiej od ciebie :)

Jak ci się podoba taka interpretacja twojego postu?

 

Wiem, że prędzej, czy póżniej przejdzie Ci ten nastrój.

 

15 lat temu też mi tak mówili.

 

A jeśli chodzi o naturę: wszystko co żywe.... ROZMNAŻA SIĘ. Na potęgę.

Natura jest szczęśliwa. Byłaby szczęśliwsza, gdyby ludzie nie robili nic wbrew niej, nie łupili, nie niszczyli, gdyby po prostu jej nie przeszkadzali.

 

Jak określasz "szczęśliwość" natury? :)

Natura bez ludzi sobie poradzi (nawet lepiej niż z ludzmi).

Ja się nie rozmnażam. Nie jestem elementem natury?

Albo ksiądz, zakonnik (zakonnica) i miliony innych osób.

Może idź pikietować pod klasztor żeński i nawoływac siostry do macierzyństwa :)

 

Widziałam też kiedyś taki obraz: Wiejska izba. Brzuchaty dziadek z brodą, w rubaszce, w walonkach, pochylony, trzyma za rączki małą dziewczynką.

 

Nie ma to jak opierać wzorce macierzyństwa na romantycznych obrazkach.

 

Dziecko to ktoś, przed kim trzeba się... schylić, do niego... zniżyć.

I o dziwo: im bardziej się schylamy, tym "więksi" jesteśmy (nie tyko w jego oczach).

 

No to co? Nie musze się dowartościowywać własnym dzieckiem. Ani niczego sobie udowadniać.

Edytowane przez Elfir
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do tego dziadka w walonkach,co prawda nie widziałam tego obrazu,ale licytwołabym się na na wrażliwość,bo oprócz tego wszystkiego ja widzę jeszcze trud życia tej dziewczynki (z którego roku ten obraz?). Widzę jej trudne dzieciństwo,brak opieki medycznej,widzę jak dzwiga wodę ze studni,jak ciężko pracuje w gospodarstwie zamiast beztrosko cieszyć się dzieciństwem,potem jej prawie dorosłe życie- zamążpójście pod dyktando rodziców itd.

Pewnie dostanę pałę za dowolną interpretację :)

 

Do posiadania dzieci nie trzeba mieć pociągu. Pociąg mamy do potencjalnego ojca (matki) dziecka. Samo dziecko jest w pewnym sensie efektem naturalnej kolei rzeczy.

Jak zatem wytłumaczyć fakt,że samotni także bardzo często chcą mieć dziecko i dążą do tego różnymi sposobami,niekoniecznie poprzez wchodzenie w związki?

Uważam więc że jest taki"pociąg",ale nie krytykuję płodzenia dzieci przez ludzi którzy go nie mają.

To się nazywa empatia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz co nas różni - ty jesteś wierzącą osobą - ja ateistką. Mamy kompletnie odmienny sposób spostrzegania świata.
Tu muszę troszkę zaprotestować,to nie jest tak zawsze że końcowe wnioski na temat życia osoby wierzącej czy ateisty muszą tak bardzo różnić się od siebie.

Ja też jestem osobą wierzącą i moja interpretacja Boga jest taka,że to on nam daje coraz większą świadomość,a przy okazji środki antykoncepcyjne,żeby było mniej tragedii na świecie i żeby ludzie swoje życie czynili coraz bardziej szczęśliwym.

Także wiesz.....;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...