Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

trudne rozmowy z robotnikami...


majki

Recommended Posts

Hej

Macie coś takiego ... ? Na pewno. Trzeba kogoś po prostu opieprzyć, żeby wziął się do roboty, zrobił tak jak chcecie, itp, itd.

Ale... to czasem jest trudne, nakrzyczeć na kogoś, powiedzieć, że robi źle, że tak nie chcecie.

Mnie spotkało ostatnio coś takiego w sumie po raz pierwszy i ... dałem dupy. Nie powiedziałem w porę co i jak i wyszło coś tam trochę kiepsko ( ale nie tragicznie ... ).

Jak sobie z tym radzicie ?

Potraficie czasem na kogoś nakrzyczeć, powiedzieć żeby coś zrobił..., aż nieraz do granicy, gdzie człowiek chamieje ( jak potrzeba ) ... ?

Co na ten temat uważacie ...?

Pozdrawiam, Majki

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak to odwieczny problem...

Ja staram się nie krzyczeć na obcych :wink: ale za to jestem ostra, ale kulturalna i niestety bardzo(w takich własnie przypadkach) ironiczna oraz kontratakująca.

Jak na razie na nikogo nie krzyczałam.....mówię tylko prosto to co myślę i staram się pokazywać że "nie ze mną te numery Bruner".

:p

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Majki, jest takie powiedzenie, że jak masz miękkie serce, to inną część ciał musisz mieć twardą :) :)

Masz więc wybór

 

A tak na poważnie, to takie sprawy powinien załatwiać kierownik budowy, przecież za to odpowiada i za to bierze pieniądze.

Nie możesz bać się walki o swoje, ale też swoje racje powinieneś wykładać jasno i spokojnie, to zawsze ta druga strona powinna się denerwować, a nie Ty. Jeśli Twoja konstrukcja psychiczna nie pozwala na takie zachowanie (nie jest to zarzut, niektórzy ludzie tacy są), to weź sobie kogoś do pomocy, kto nie będzie miał takich obaw i lęków, potrafi załatwić spokojnie, a jak się nie da to opie..... (zacząć mówić ich językiem)

 

pozdrawiam

 

Karol

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Wiem o czym mówisz. Ja również na początku budowy miałem podobne problemy. Z biegiem wydarzeń i upływem czasu całkowicie pozbyłem się podobnych problemów.

Generalnie sprawdza się metoda "niespoufalania" z robotnikami i konsekwentnego egzekwowania od samego początku tego co chcesz. Np. chciałem by było czysto w tracie budowy i wyposażyłem kafelkarzy w worki na śmieci, po pierwszym dniu były porozrzucane tu i ówdzie opakowania i kawałki kafli, kazałem natychmiast sprzątnąć - więcej bałaganu nie było.

Starałem się unikać krzyków i przekleństw (z rzadka mi się jednak wyrywały). Wychodziłem z założenia, że nie chciałbym by mój szef mnie wyzywał. Z mniejszym sercem bym wtedy pracował. A ci ludzie w końcu budowali mój dom ... :)

 

Pozdrowienia B.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W życiu, jak na wojnie (czytaj: budowie) panują pewne zasady, które trzeba jasno określić (w razie, gdyby ktoś nie znał). Inwestorzy trzymają się swoich a wykonawcy swoich.

U mnie na początku było różnie ( :oops: wiącha jedna czy dwie też), ale teraz jest fajnie, wesoło i prawie rodzinnie. Muszę jednak przyznać, że ekipę mamy solidną i pracowitą. Nie nawala i nie pije.

 

Ale było przemówienie: "żeby nam i wam żyło się dobrze, to..."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

najlepiej powiedzieć tak "Panie, jak Pan tego nie poprawisz, to Panu nie zapłacę. A jak Pan nie umiesz, to możesz się Pan od razu zbierać".

Nie dać się wpuścić w dyskusje jak będzie lepiej, jak się robi a jak nie. Trzeba zaznaczyć, że jeśli miałbyś ochotę na dom na kurzej łapce, im nic do tego, oni są od robienia, a nie od projektowania. Tu oczywiście chodzi mi o zwykłych robotników, nie o kominarza, elektryka, czy hydraulika.

Oczywiście czasem warto nawet robotników posłuchać, bo w końcu to oni się plączą od paru lat po budowach i mogą mieć ciekawe doświadczenia. Ale, jak to w każdym stadzie, trzeba jakoś zaznaczyć hierarchię i tyle.

To było o robotnikach, a nie o innych fachowcach. W przypadku fachowców trzeba brać kogoś, do kogo ma się jakotakie zaufanie. Wystarczy jedno spotkanie na budowie, żeby się przekonać, czy dana osoba słucha i reaguje pozytywnie. Jeśli coś nie gra w warstwie komunikacji , to najlepiej od razu szukać kogoś innego. Z kłopotów z komunikacją wynikają wszystkie inne.

 

A z przeklinaniem, to tak jak z waleniem po pysku, jeśli czujesz się pewnie i potrafisz odparować cios, to wal. Tylko nic na siłę. Jeśli przeklinanie nie leży w twojej naturze, to nawet nie próbuj, bo to tylko śmiesznie wygląda (jak ktoś, kto udaje że pali papierosy).

Towim największym argumentem jest to, że ty masz kasę w kieszeni.

 

Nas z żoną wiele nauczył remont mieszkania. Z grzecznej inteligenckiej pary, staliśmy się bezwzglednymi kapitalistami i wyzyskiwaczami ludu pracującego. Po prostu jeśli na początku traktowaliśmy firmę parkieciarzy po partnersku, po pewnym czasie pozwalali sobie z nami już na wszystko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja stosowałem metodę "perswazji" Jak kontrolowałem budowę to kredą na ścianach rysowałem co jest skopane gdzie jest krzywo i trzeba poprawić. Oczywiście były zaraz dyskusje i protesty na to ja na odchdne mówiłem "Panowie przypominam że 100% kasy jest wyłącznie za 100% dobrze zrobionej roboty i za dotrzymanie terminu w 100%. Jak cos bedzie źle to bedę musiał nając kogoś innego na poprawki a wtedy nie wiem czy dla was zostanie jakaś kasa" Poczatkowo troche się buntowali ale to co było zaznaczone kredą poprawiali. Czasem jednak usuwali zaznaczenie kredą i udawli że nic nie było do poprawki. Taka budowlana zabawa w kotka i myszkę. Muszę przyznać że robotnicy byli baaardzo odporni na wszelkie metody perswazji. Sytuacja nieco poprawiła się jak zacząłem faktycznie potrącać z wypłaty, albo nie płaciłem do czasu wykonania poprawek. Chyba najgorsza kara dla robotnika to jest wtedy jak chce jechać na weekend na wieś do domu a tu nie ma grosza.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja techniczna ogłada, trochę życiowego doświadczenia na budowach oraz nasze forum doprowadziło do tego, że wykonawcy raczej czuli respekt i się słuchali. Tak było na etapie stanu surowego.

A potem..... zauważyłem że wszyscy czują respekt przed moją żoną :o

Fajna, spokojna dziewczyna, a widocznie ma w sobie to COŚ. No i zastosowałem - "niech na to spojrzy tu jest chyba trochę krzywo, niech pan na to zwróci uwagę, bo przyjdzie żona, a ona ma oko i szkoda tej roboty i materiału" :D :D :D Zawsze działało :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tam gdzie budowalem przez firme to kazdy znal swoje miejsce.

Tam gdzie szefem bylem sam to zalezy:

- jesli czulem ze czlowiek sie zna na rzeczy dawalem sie wyszalec

i czesto pomysly mieli lepsze od moich wyobrazen

- sporo bylo takich ktorzy uczciwie mowili ze oni nie sa tu od myslenia

z tymi tez sie dobrze pracuje choc wymagaja uwagi

- jesli facet byl sliski to "za wlosy i o kase"

 

Ale raz dalem sie podejsc. Za szybko wyciagnalem pieniadze na stol

i wszystko poszlo jakos krzywo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...