Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

DOM - dlaczego pragniesz, dlaczego właściwie go budować?


Redakcja

Recommended Posts

Ewa - po tym, co tu czytam - chyba na wsi jest inaczej. Ale powiedzmy sobie: na wsi, a nie na przedmieściu dużego miasta, gdzie wprowadzą się mieszczuchy bez korzeni i każdy zacznie od murowania ogrodzenia i realizowania wyścigu z sąsiadem.

 

Przynajmniej trzech moich klientów zrezygnowało ze stawiania ogrodzenia. A mieszkają pod większym miastem na kameralnym osiedlu.

Sama chetnie nie miałabym ogrodzenia, gdyby nie to, że dzieciaki idące chodnikiem pod moim domem nie szanują własnosci prywatnej - ale ja nie mieszkam "kameralnie".

W mieście też nie szanowały, więc akurat wychowanie jest jednakowe - w mieście większym czy mniejszym.

Edytowane przez Elfir
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 132
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Od zawsze marzyłam o domu. Od dnia, gdy w wieku lat chyba 5 pojechałam z rodzicami do rodziny w Przemyślu. Mieli piękną, przedwojenną wille nieopodal pięknego parku.

Zafascynował mnie ogród, powietrze, światło, przestrzeń wewnątrz i na zewnątrz. Pokój w którym spałam był wielkości całego naszego mieszkania. Tlen.

Potem życie wyrównało sprawę - nie było nas stać. Małe dzieci, brak zdolności kredytowej, wynajęte mieszkanie. Czas mijał. Zmieniała się sytuacja. Dzieci rosły a teściowie byli coraz starsi. Zaczęli chorować. Teść : 3 zawały, wylew, paraliż jednej strony. Teściowa : niewydolność serca. W zasadzie ciągłe wycieczki z jednej dzielnicy do drugiej przez korki. Dzieci rosły. W mieszkaniu 51 metrów, w trzech pokojach ...masakra. Ja postanowiłam nie oddawać sypialni. Więc synowie mieszkali w jednym, 12 metrowym pokoju. Tak się nie da.

Zdecydowaliśmy się zbudować dom dla nas i dla teściów. Teściowa kocha ogród. Teść - pojawiła się niewydolność płuc - nie dawał rady na 8 piętrze w 36mkw w centrum Warszawy z okami na zachód. Latem mieli ponad 40 stopni.

Wiele przemawiało za tym, że dom byc powinien, szczególnie,że teściowie mieli działkę w W-wie.

Rozsądek podpowiadał, że już czas. A serce, że zawsze tego chciałam.

I dlatego zbudowaliśmy dom. Mąż zarabiał, ja ogarniałam budowę.

Teraz każdy ma swój pokój, Dom jest przestronny, wygodny. Powietrze, światło, przestrzeń.

Prawdziwi przyjaciele wciąż są przyjaciółmi. Pojawili się nowi przyjaciele.

Drzwi się w zasadzie nie zamykają. Znajomi dzieci nie muszą wracać na noc do domu, więc nigdy nie wiem ile rano będzie nadprogramowych dzieci w domu. Jest gdzie spać :) Po pracy jest jak na wakacjach.

Jest spokojniej, wygodniej, a teściowa pod ręką. Gdy jest chora - robię zakupy na dwa domy. Załatwiam lekarzy , kontroluję temat. Jest po prostu bardziej cywilizowanie. I nie muszę już słuchać jak sąsiad pierdzi w wannie - takiego miałam w Szuflandii :) Ani jak drugi sąsiad wymiotuje przez okno. Albo jak sąsiadka znów jest bita przez syna. Albo jak kopie w drzwi narkoman, bo mu sie piętra pomyliły w środku nocy. I moje dzieci tez nie muszą tego przechodzić..

Każdemu życzę, by spełnił swoje marzenia - nie musi to być dom. Cokolwiek :)

Edytowane przez Nefer
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Przewija się przez wątek wniosek, że każdy żyje tak jak lubi. Jeden w mieście, drugi pod miastem, trzeci na wsi.

Dla nas wybór miejsca był w zasadzie oczywisty. Poza miastem, w zielonej okolicy, w miarę spokojnej, ale nie na zupełnym odludziu. Czyli miejsce, jakich pełno :-)

Do najbliższego miasta 5 km, nasza miejscowość ma "centrum", czyli urząd, kościół, kilka sklepów i chyba filia jakiegoś banku. Jest boisko i ... chyba tyle. Do tego "centrum" mamy z domu około 2-3 km. Sąsiedzi są, jak wszędzie, w naszym wieku, młodsi, starsi, z dziećmi w wieku naszej małej i podobnym. Codzienne pomachanie sobie do sąsiadów, kilka słów - takich nieistotnych, błahych ale sympatycznych uprzejmości przy pracach w ogródku. Czasem wpadnie do nas córka sąsiadów, czasem nasza pobawi się u nich w ogrodzie.

Ale ponad wszystko - cudowna możliwość wyjścia na spacer, który zaczyna się od razu za drzwiami domu. Wychodzę i już jest ładnie, nie trzeba mijać bloków, podjeżdżać "tylko kilka minut" do lasu. Jest 21-sza, 22-ga wieczorem, wpada do głowy myśl żeby się poruszać chwilkę i nie ma problemu - rower z garażu i choćby te pół godzinki się po okolicy pokręcić. I gdzie nie spojrzę - ładnie i zielono :D

Sami dzwonimy do najbliższych żeby wpadli. To nawet nie przyjmowanie gości, po prostu są, bo jak mówią, dla nich to jak wakacje. To samo my mówiliśmy wcześniej odwiedzając rodzinę z domami.

 

Jeszcze coś, co pewnie wielu zarobionych w ogrodach i wokół domu potwierdzi. Mieszkając w mieście, po powrocie z pracy nie miałem na nic siły. A nic nie musiałem w zasadzie robić. A teraz wracam, przebieram się i (lekko przesadzę) roznosi mnie energia ;-) Cieszę się naszym zrealizowanym marzeniem.

Edytowane przez Kasia Wojtek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mogę Go sobie sama zaplanować tak jak ja tego chcę :) chyba tylko dlatego :D

 

Kiedyś każdy niby mógł mieć samochód jaki chciał, przy czym zawsze był to maluch... czasem duży fiat. Podobnie jest dziś z domem - narzuca się nie tylko rodzaj kotła i usytuowanie, ale także kolor i spadek dachu, elewację, styl, materiały... A jeśli w grę wchodzi kredyt, to bank wyraża zgodę na każdy remont/przeróbkę - do momentu spłaty bank jest współwłaścicielem.:(

 

Z pewnością wiele różnych potrezb zaspakaja posiadnie domu, lecz akurat potrzeba wolności, będzie tu ostatnią

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Maćku, zastanawiam się, czy jesteś głosem rozsądku, trzeźwym spojrzeniem na pomysł budowania i "posiadania" domu, czy zwyczajnie to nie Twój klimat i wynajdujesz argumenty przeciw. Wolność, jej potrzeba, będzie w przypadku domu na pewno łatwiejsza do zaspokojenia niż w przypadku mieszkania w bloku. Ograniczona, ale w mniejszym stopniu. Chyba, że wolnym jest ten, który nic nie posiada, nic go nie trzyma, niczym się nie przejmuje; ale jakoś nie widzę szczęścia w oczach bezdomnych.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uważam, że są argumenty zarówno ZA, jak i przeciw (sam doświadczam jednych i drugich), dbam by i tych nie zabrakło ich w temacie - co do wolności... upieram się, że kredyt, budowa, niezmienialny plan na 30lat... tu akurat nie pomaga. Co nie oznacza zaraz nieszczęścia.

 

Kasiu, zasada, że wolny jest ten, kto nie posiada, jest dość stara. Przy czym nie popadajmy w skrajności - jak dla mnie, dbając o wolność, trzeba posiadać nie więcej niż tyle, by wciąż móc w swym życiu podejmować zmiany i decyzje. A co do bezdomnych... to słaba analogia, bo smutek tych z Polski, to nie ból nieposiadania własności a zwyczajny głód, zimno a nadto - nałogi... ale są i szczęśliwi bezdomni (np. tam gdzie mam mieszkanie):

 

http://nad.pisz.pl/images/2014/05/27/2014-04-061216705759.jpg

 

A ten Polak mieszka w grocie:

 

Edytowane przez MaciekTyr.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Maćku, nie słyszałam o banku, ktory wydaje pozwolenia na remont czy przeróbkę- obawiam się, że poruszasz się z jakimś lekko wyimaginowanym świecie.

Cudownie, że masz ten komfort i możesz wybierać nie budowanie domu - to też wolność. Nie zawsze budowa domu to pragnienie posiadania, pokazania się czy jakiegoś innego, wrażego materializmu. Mnie nie udałoby sie zaopiekować 3 osobami (w tym dwoma niesprawnymi) w mieszkaniu 51 mkw. razem z moją dwójką dzieci. Więc czasem to nie komfort a konieczność.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Nefer - nie znam poszczególnych regulaminów, z tego co wiem, bank wpisany w hipotekę jest rodzajem współwłaściciela - do momentu spłaty to jest też jego dom, bo jego zabezpieczenie. Ograniczenia muszą być, bo inaczej mógłbym np. przerobić dom na magazyn, albo z przyczyn ekonomicznych rozsprzedać "na części" pozostawiając mury a bank finansował i piec i drzwi i parkiety... Ma prawo monitować, co się tym dzieje. Tak nie mniej, z pewnością bank nie ma celu, uniemożliwić podnoszenia standardu.

 

Oczywiście, że sytuacje są różne i nie tylko w sensie swej wyjątkowości; weźmy przykład domu na wiosce. W mojej klasie w Łodzi, tylko 2 osoby mieszkały w domach - to byli klasowi bogacze, a na wsi w domach mieszka każdy, więc o majętności to nie stanowi.

 

Opisuję sytuacje i przemyślenia, które mnie dotyczą i jestem pewien, że nie tylko mnie. Gdyby pragnienie posiadania i pokazania nie było dominujące, nasza domy wyglądałyby równie skromnie, jak te u bogatych Amerykanów:

rozejrzyj się: https://www.google.pl/maps/@26.338358,-80.183086,3a,75y,330.82h,73.14t/data=!3m4!1e1!3m2!1sg4PDr3Zd0r9YwmWxhIu1bg!2e0?hl=pl

Edytowane przez MaciekTyr.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Boca (tam dałem link) Bogaci Amerykanie przylatują swoim odrzutowcami w piątek a odlatują w niedzielę, mają murowane domy, jak Polacy, ale nie sądzę, by poświęcali im swe zaangażowanie, jak my. Natomiast tamtejsi "Kowalscy", mają po kilka samochodów, telewizorów, basen... i "domek z kart" (jak widać w street view) Edytowane przez MaciekTyr.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...