viktoria23 01.06.2004 10:43 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Czerwca 2004 No dobra ... a więc ... zapomniała dodac ze fundament troche kuslawy ... ( chyli chyba trzeba bedzie wejsc pod niego i cos tam porobic ( ale sie az tak nie znam .. to tak na chłopski rozum ) .. czyli koszty w kosmos .. az i jeszcze bardzo atrakcyjny beton wylany na wiekszej czesci działki ... fakt juz zkryuszały .... wiec da sie mlotem porozbiłam .. ale trawy to tam narazie mało widać .... no więc ...... Wyibrazcie sobie .. ze małżonek mój .. ku mojemu oromnemu zdziwieniu .... nawet wysiadł z samochodu jak podjechalismy pod bramę zamkniąta na starą dentkę rowerową ... : Wszedł na twz. posesje .. gdyz tam można chodzic do woli .. w domu tez teraz tam użedują żule bo w 2 izbach są jeszcze stare kozy ... i sa nawet szyby w oknach .. iwec maja tam jak w raju ... no wieć ... wszedł na ten tzw. TEREN .. przystanął ... i patrzył z niedowieżeniem przez 10- min. Ja uciekłam z 10metrówką w ręku coś tam niby mierzyć za winklem .... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 01.06.2004 11:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Czerwca 2004 viktorio nie wykanczaj nas Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
inwestor 01.06.2004 11:19 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Czerwca 2004 Viktoria23 pisz dalej następne odcinki. Bardzo ciekawie piszesz czyta sie jak dobry "kryminał". Nie daj zbyt długo czekać Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
viktoria23 01.06.2004 11:23 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Czerwca 2004 no dobra ... a więc tak stał .. a ja niby coś tam sobie robie ... a dokładnie podgladam go .. i drapię sie po nogach .. bo własnie weszlam w pokrzywy w japonkach (tak jestem kobietą) W koncu wzięłam się na odwagę, podejśc i zakrosic go do środka ... ale chyba się bał ... wogóle otworzyć dzwi wejsciowe ... ale jak zobaczył ze wchodzę bez pardony .. jakoś przełamał ( w koncu jest facetem . a oni są tacy odwazni) ... no wiec wszedl, rozglada sie ... zaglada do "izby", a ja juz go ciagle na górę . ( o dziwo dom na klatke schodową, schody betonowe ... normalne ..), a on .."Nie, nie nie trzeba " ... mówię .. "Chodż, można ja juz tam chodziłam ... " . wieć powlókł się na górę .. za mną ... uwazając zeby czasem nie otrzec sie o sciany ... wapiennie ( broń boże sie pobrudzi ) ... ja już stałam na stropie ( tym który jest nadpekniety właśnie chyba przez ten osuwający sie fundaement, a on (głowa i pierś) filuje na ten ogromny strych .. bez problemowe kiedys poddasze użytkowe ..... Ale nie wszedł na góre ... ciekawe czemu .. niewiem do dziś ... Zeszliśmy na dół .. po drodze na schodach rabnął sie głową w sufit ... a ja nic .. tylko czekam az coś w koncu powie ... Jeszcze kilka razy pochodził po domu .... wyszedł .. zapalił papierosa ( mój niby pali , ale tylko jak sie nad czyms BARDZo zastanawia) ... i powiedziamł coś co mnie normalnie ZAMÓROWAŁO Wiesz .. całkiem duze te pomieszczenia ... i ze strop lany i bele stalowe .. i schody .. to dobrze .. a to ze nie kibelka .. i wogole lazienki i instalacji to tez dobrze ... zaczyna sie jak w nowym ... ( TUTAJ moje oczy zrobiły to ) Podszedł do jednego z bud. gosporadczych .. tych co maja pozalamywane dachy i wogole obleśne, rozwalające się ściany .... i mówi ... a to to da sie rozebrać .. z cegły zrobione ..wiedzisz tu jest piwnica gruzem z rozbórki ją zasypiemy ... ( znów jak on to zauważył przeciez w domu to nawet żarówke musze ja wymienić ) ... a on ciągnął dalej ... " Hmm.. no tak .. tutaj te chodniki , eh to kilka dni roboty ... myś musiała mi kupić ciężki młoteczek ... da się usunąc ... POPROSTU BYŁAM W SZOKU ...... PATRZYŁAM SIE NA NIEGO .... jakby to nie był mój ... czystko ubrany, siedzący za biurkiem ... informatyk mąż. Jak już ochłonęłam .. i mogłam znów sie odezwać .... zaczęliśmy dyskutować na temat tego pękniecia .. i tych fundamentów ... ale też o dziwo wcale nie wykluczal absolutnie zakupu .. poprostu sobie rozmawialiśmy .. jak normalni ludzi. I widzicie ..s tanęla na tym .. ze trzeba poprosic naszego znajomego ... od wyswia opinie budowlane, oceny, wyceny i kosztorysy . inzynierskie .... i poprosic go o szczerą opinie czy wogole da sie coś z tym zrobic .... itd. Ale naprade byłam mocno zaskoczona ... a stopa mnie nadal swędzi .. nawet w tej chwili .... starczy Wam? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
viktoria23 01.06.2004 11:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Czerwca 2004 jak sie tutaj dodaje fotki/fotke .. bym wam pokazała ta peresjke wawy-zachodniej ... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
viktoria23 01.06.2004 11:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Czerwca 2004 sorki .. coś palce mi sie plączą ... perełkę ( gdyż farba - t co zostąło jest lekko różowa).. powiatu WAWA-ZACHÓD .. i co z tymi fotkami, no chyba ze je dodam do mojej strony .... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JANK 03.06.2004 08:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Czerwca 2004 Wcale się nie dziwię, że nie chce budować. Ja gdybym jeszcze raz miał zacząć to bym nie zaczynał. Lepiej ten czas poswięcić rodzinie niż użerać się z wykonawcami.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
viktoria23 03.06.2004 09:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Czerwca 2004 no tak i mieszkac przez reszte swoich dni w 38m ... lub nawet w wiekszym w wielkiej płycie ( bo na inne to trzeba miec z 400tyś), wysłuchiwać kłótni sąsiadów ... remontować ich walania ... itd. Cos za coś .. chyba ... co kogo kręci. tyle, że większa częśc cywilizowanego świata .... ma podobne marzenie .. zeby mieszkac w swoim domku ... a właśnie w szególności Ci z rodzinami ... ivona Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Renia 06.06.2004 15:07 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Czerwca 2004 Wcale się nie dziwię, że nie chce budować. Ja gdybym jeszcze raz miał zacząć to bym nie zaczynał. Lepiej ten czas poswięcić rodzinie niż użerać się z wykonawcami.... Przecież z wykonawcami użerasz się tylko przez rok lub dwa a potem już mieszkasz. I to nie codziennie, chłopie: - wytyczenie domu - 2 godziny na działce - kopanie koparką pod ławy - 2 godziny - kopanie ręcznie - 2 dni - wlewanie betonu w ławy - 2 godziny - szalowanie płytami akro ścian - 2 dni - wlewanie betonu w ściany - 2 godziny - zdejmowanie płyt - 2 dni - malowanie ścian dysperbitem - 2 dni i fundamenty gotowe. Można zrobic przerwę na odpoczynek i ..... - stawianie ścian parteru - 1 tydzień - układanie i zalewanie stropu (np. kanałowego) 1 dzień i jest parter ze stropem itd. ..... Nie przesadzaj z tym czasem, jak jest ekipa, to przecież wystarczy jak raz dziennie pojedziesz zobaczyć. Każdy etap budowy, to kilka lub kilkanaście dni pracy. Sama podjęłam decyzję o budowie i sama nadzorowałam budowę fundamentów, pracuję około 10-12 godz. dziennie w biurze, wzięłam 1 dzień urlopu jak malowali ściany dysperbnitem, żeby przypilnować dokładności wykonania, zaglądałam rano o 7 godz. przed pracą i o 16.00 po południu lub około 12.00 w południe na chwilę, żeby zobaczyć czy dobrze robią. 6 maja rozpoczęłam, wczoraj rozliczyłam się z wykonawcą za fundamenty.Myślę, że dalej pójdzie tak samo. W życiu zawsze jest coś za coś, jak każdy myślałby tak jak Ty, to nie powstałby ani jeden dom więcej, bo przecież lepiej nie robić nic i nic nie mieć. "Zajmowanie" sie rodziną to tylko wykręt, prawda jest inna. Albo się chce mieszkać wygodnie, na swoim i najpierw trochę popracować, albo tak jak piszą tutaj inni - w bloku, w klitce, z uciążliwymi sąsiadami i wysokimi czynszami, bez możliwości zrobienia nawet grilla, nie mówiąc o piaskownicy dla dzieci, hamaku pod drzewem, czy porannej kawy na tarasie, w otoczeniu zieleni, pachnących bzów, śpiewających ptaków, ciszy..... Ci co rezygnują z góry najczęściej zazdroszczą silnej woli tym, którzy się podjęli tego trudnego (nie ukrywam) zadania i dobrnęli do końca. Popieram wszystkich, którzy niepewni, ale podejmują wyzwanie, bo jak się bardzo czegoś chce, to się z reguły dochodzi do celu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
thalex 06.06.2004 20:09 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Czerwca 2004 Wcale się nie dziwię, że nie chce budować. Ja gdybym jeszcze raz miał zacząć to bym nie zaczynał. Lepiej ten czas poswięcić rodzinie niż użerać się z wykonawcami.... Przecież z wykonawcami użerasz się tylko przez rok lub dwa a potem już mieszkasz. I to nie codziennie, chłopie:...... ........ Popieram wszystkich, którzy niepewni, ale podejmują wyzwanie, bo jak się bardzo czegoś chce, to się z reguły dochodzi do celu. brawo Renia i tak trzymać dalej Ja byłem chory jak mi robili stan surowy ale gdybym nie budował to byłbym chorszy. A teraz wymłodniałem nawet. opierając się o zasadę - taki jesteś stary ja się czujesz stary- to wynika, że mam dwadzieścia kilka albo i 19 lat Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
migota 30.06.2004 12:50 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Czerwca 2004 Mąż od 2 tygodni nie zapytał o działkę za którą ja chodzę.To nie ma wszystko sensu.Tak mi szkoda..... a na dodatek jeszcze tyle przykrych słów. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jagna 30.06.2004 18:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Czerwca 2004 hej, migota.... Ale co? Działka mu się nie podoba, czy jednak ogólnie cały pomysł? Domek śliczny wybrałaś... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 30.06.2004 19:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Czerwca 2004 Jagna ogólnie się nie dogadujemy w tym względzie. Z działką trzeba czekać na plany zagospodarowania bo jest rolna i do podziału. Okolica mu się podoba bo na górce i spokajna ale..... trzeba będzie odśnieżać i mocno wieje. Dla mnie jest fantastyczna ,są sarny,zające, bażanty i 6 min samochodem do centrum albo na nóżkach 30 min. Ale tylko ja za tym wszystkim chodze, lub on jak mu powiem gdzie ma iść i o co pytać. Nie żyje tym. Może ma zbyt wiele swoich spraw i nie ma czasu na nasze wspólne.Ale to inaczej powinno być. A tu przyszły wakacje i nudą powiało. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
migota 30.06.2004 19:35 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Czerwca 2004 To wyżej to ja. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
thalex 30.06.2004 21:29 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Czerwca 2004 ...............A tu przyszły wakacje i nudą powiało. Zafunduj sobie więc domek letni na tej działce jak mąż nie chce to nie a ty urządzaj tam grilowanie i co ci jeszce przyjdzie do głowy ale, żeby nie wkurzało męża bo wtedy też nici. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kroyena 01.07.2004 06:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lipca 2004 Migotka zagęście na metrażu, a zrozumie, że trzeba się budować.Wisenne dzieciątka bardzo faję są (mam jedno na 54 m2), a co moja małżonka (która nie chciałea się budować) zaakceptowała od pierwszego wejrzenia możesz oglądnoć w Projektach (C64) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jagna 01.07.2004 07:24 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lipca 2004 kroyena...Ty jesteś facet?! A ja myślałam, że Ty taka ostra laska jesteś... Migota - to nie jest wcale tak źle...gdyby nie chciał tak nic a nic, to by nawet z wytycznymi nigdzie nie polazł. Skoro idzie gdzie mu każesz, to znaczy, że się zgadza ogólnie na pomysł. A że tym nie żyje? Kurde, migota, niewiele tu jest małżeństw, które w równym stopniu przeżywają pomysł domu! Czasem to żona a czasem mąż olewa całe przedsięwzięcie. U mnie niby oboje chcemy, ale ja jestem za tym, żeby zaplanować, rozważyć, przemyśleć, wyrysować...A mój mąż ma wszystko w d... i ma jedno zdanie na ten temat: jak będzie kasa, będę myślał. Mnie też szlag trafia, ale co zrobić? A tak sobie myślę, że może Ty go za bardzo zamęczasz tym pomysłem (ja nie krtytykuję, w końcu sama jestem mistrzynią "zamęczania") ? Może poudawaj trochę, że Ci już przeszło, że Ci zbrzydło, że już się zaczynasz wahać.... Zobaczysz co zrobi. Trzymaj się, jestem z Tobą Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
inwestor 01.07.2004 07:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lipca 2004 Słusznie prawisz Jagna. Też tak miałem jak budowa się rozpoczęła. Uważałem że wszystkie siły rodzinne całkowicie się zaangażuja w budowę. Długo to trwało zanim mi przeszło. Tak nie może przecież być. A kto będzie pilnował innych spraw jak wszyscy do upadłego się zaangażują w budowę ??? Poza budową jest jeszcze normalne życie. Budowa to brud, chamstwo, kłótnie, zszarpane nerwy. Wystarczy sobie przypomnieć okres paru lat wstecz przed postanowieniem o własnej budowie i zadać sobie samemu/samej pytanie. Czy wtedy place budów mi sie podobały ? Czy budowy mnie wtedy "kręciły" (to takie nowe zgrabne słowo) ??? Nie ma się co dziwić naszej drugiej połówce jesli nie będzie pchać się na budowę a tylko angażować się w takim stopniu jak to jest niezbędne. Przyjąć to do wiadomości zaakceptować i ciagnąć ten wózek samemu do końca ot co.Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
kroyena 01.07.2004 08:50 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lipca 2004 Widzisz co ta emencypacja z lasek robi. Ostre są . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Jagna 01.07.2004 12:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Lipca 2004 Słusznie prawisz Jagna.... Ech, inwestor, czasem coś tak palnę niechcący.... Kroyena, coś mi nie pasowało, myślałam sobie: ale kobitka ma cięty jęzor, a tu wszystko jasne. To nie o jęzor chodziło... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.