Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

Witam fachowcow :-)

Budowe domu zaczniemy nie wczesniej niz za 5-6 lat, na razie mamy dzialke. A na niej chwasty wieksze niz ja (1.64 czyli to nie takie trudne). Ale tak sobie mysle, ze cudnie by bylo w chwili przeprowadzki miec choc kilka sporych drzew na dzialce a nie pusty plac.

Dzialka jest duza, 2600m, taki wydluzony prostokat, i mysle ze drzewa rosnace w dalszej polowie nie powinny przeszkadzac budowie. A po ciezkiej pracy kawalek cienia sie moze przydac :-)

Uwazacie ze to dobry pomysl? Boje sie takze, czy sadzonki nie zostana zagluszone przez chwasty...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 41
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Witam fachowcow :-)

Budowe domu zaczniemy nie wczesniej niz za 5-6 lat, na razie mamy dzialke. A na niej chwasty wieksze niz ja (1.64 czyli to nie takie trudne). Ale tak sobie mysle, ze cudnie by bylo w chwili przeprowadzki miec choc kilka sporych drzew na dzialce a nie pusty plac.

Dzialka jest duza, 2600m, taki wydluzony prostokat, i mysle ze drzewa rosnace w dalszej polowie nie powinny przeszkadzac budowie. A po ciezkiej pracy kawalek cienia sie moze przydac :-)

Uwazacie ze to dobry pomysl? Boje sie takze, czy sadzonki nie zostana zagluszone przez chwasty...

 

 

Sadzić! Myślę, że jak już macie działkę ( wg. Mnie bardzo dużą) to szkoda tracić czas. Teraz jeszcze nie macie wydatków typu cegły, stal czy dachówki więc można się szarpnąć na parę roślin. Jasne, że samo nic nie wyrośnie ale warto się poświęcić i odwiedzać działkę od czasu do czasu i zadbać o posadzone rośliny. Nasza działka ma 1038 m2 a i tak udało nam się wyznaczyć linię demarkacyjną :-). Robotnicy się pilnowali, nie przekraczali, my mieliśmy już fajne miejsce na odpoczynek ( tzn. Kopanie w ziemi po pracy) i kiedy się wprowadzaliśmy to było już na co popatrzeć.

Będę trzymać kciuki, żeby Wam się chciało te drzewka sadzić, bo potem to bardzo docenicie.

(I niech to nie są tuje.....)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

witaj

 

oczywiście,że sadzić !

zajrzyj do mnie i zobacz że można prowadzić budowę z już istniejącym ogrodem

a nawet w trakcie budowy rozwijającym się

po pierwsze musicie zacząć od wytyczenia budynku i jakiegoś ogólnego planu zagospodarowania żeby w przyszłości uniknąć niepotrzebnego przesadzania roślin

na pewno musicie odpuścić sobie sadzenie roślin od frontu - gdzie będą wjeżdżały maszyny , czy miejsca przyszłego składowania materiałów budowlanych

musicie też wyznaczyć miejsce na przyszłe składowani humusu - a jest to nawet przy niewielkim domu spora ilość ziemi - ale warto ją zachować - na pewno wykorzystacie ją do ogrodu

zastanówcie się jakie miejsca chcecie mieć w ogrodzie , może zróbcie badanie gleby w celu określenia jej kwasowości i składu - bedzie wam łatwiej dobierać rośliny i unikniecie niepotrzebnych wydatków związanych z ich "wypadaniem" i marnowaniem

zacznijcie od uporządkowania tereny - a więc wycięcia "chaszczy" i wszelakiej dzikości - nie rzucajcie się na całą działkę bo się zniechęcicie

a planujcie małe kawałeczki i je realizujcie - oczywiście wg wcześniej ułożonego planu ogólnego

 

no i oczywiście wybierajcie rośliny które Wam się podobają :) i przede wszystkim , które będą dobrze się czuły w tym środowisku

- mogą być tuję ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szadzić, jak najbardziej, ale raczej nie tuje;)

Przydałoby się powalczyć z chaszczami ale sadzić jak nic. Na tak dużej działce da się spokojnie zaplanować miejsce dla prac budowlanych i na nasadzenia i przyszły ogród. Ja mam 900m a 3 duże jabłonki się uchowały podczas budowy domu i rosną sobie dalej. Więc sadzić. A za kilka lat jak już podrosną to piękne owoce będziecie mieć jak się będziecie wprowadzać. Więc sadzić, co już rośnie to rośnie:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie że demonizujemy, ja po prostu nie przepadam ze względów "estetyczno-praktycznych", chociaż sam mam 8 posadzonych bo żona się uparła. Ale osobiście wolę drzewka owocowe. Ładniejsze no i są owoce. Właśnie kończą mi się jabłka zbierane na początku października:)

 

Najważniejsze są wymagania glebowe i klimat. O gustach się rzekomo nie dyskutuje, a co do praktyczności - mam wrażenie, że znacznie więcej wymagające są własnie drzewa owocowe. Żywotniki są bardzo odporne na mróz i rzadko atakują je choroby, ciężko to samo powiedzieć o np. jabłoniach. Zima iglaki też jakby ładniejsze...

Wracając do tematu głównego, oczywiście sadzić przed budową. Tylko z głową, żeby się nie okazało, że za 5-6 lat mamy piękny zagajnik, a nie ma gdzie zrobić rozsączenia do POŚ

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(I niech to nie są tuje.....)

 

Szadzić, jak najbardziej, ale raczej nie tuje;)

 

ooo, czyżby w społeczeństwie dokonywała się jakościowa zmiana;)

 

Strasznie demonizujecie żywotniki. Na ziemie gliniaste nadają się idealnie. Niech tylko będą urozmaicone, a nie szpaler "szmaragdów". Jest tyle odmian, w róznych wielkościach i pokrojach, że każdy znajdzie coś dla siebie

 

Tu nie chodzi o demonizowanie. Żywotniki "ujdą w tłumie", ale na mikroskopijnej działce miejskiej bądź podmiejskiej w gęstej zabudowie, gdzie poza domem, podjazdem prawie nic się nie mieści a ogrodzenie jest zaraz "za ścianą"; wtedy jeszcze żywotniki do przełknięcia, chociaż IMHO, nawet na takie działeczki jest ogromny wybór odpowiednich, wartościowych dla człowieka i przyrody drzew/krzewów.

 

Natomiast nigdy nie przekonasz mnie do sadzenia żywotników na tak dużej działce 2600m2, zapewne ze względu na wielkość, w dość otwartej przestrzeni i niezbyt gęstej zabudowie (zgaduję). Będą wtedy nienaturalne, wręcz komiczne, moim zdaniem. Zagospodarowanie całej takie działki dużo kosztuje. Dlatego można na niej spokojnie wydzielić juz teraz miejsce i posadzić drzewa większe i mniejsze, spore krzewy. Stworzyć taką naturalną enklawę w ramach działki, która będzie "nieuczesana", między nasadzeniami wysiać mieszankę łąkową, koszoną 2x w sezonie. Wokół sadzonek zadbać na początku o niezadarnienie, jak się zakorzenią dobrze, to potem dadzą sobie radę. Natomiast podporządkować sobie i zagospodarować teren w bliskim sąsiedztwie domu, resztę - jak wspomniałem wcześniej - zostawiając naturze. Wasz wybór czy iglaste czy liściaste (ja preferuję te drugie). Ważne będą np.: jakość gleby, ogrodzenie (jego brak będzie narzucać konieczność ochrony posadzonych drzew przez zwierzyną) i strony świata (jak będzie rzucany cień, np. względem domu).

Edytowane przez greywolf
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ooo, czyżby w społeczeństwie dokonywała się jakościowa zmiana;)

 

 

Tu nie chodzi o demonizowanie. Żywotniki "ujdą w tłumie".

 

Natomiast nigdy nie przekonasz mnie do sadzenia żywotników na tak dużej działce 2600m2, zapewne ze względu na wielkość, w dość otwartej przestrzeni i niezbyt gęstej zabudowie (zgaduję). Będą wtedy nienaturalne, wręcz komiczne, moim zdaniem..

 

Czyżby znajomość żywotników sprowadzała się u Ciebie do jednej odmiany? Zgadzam się, że śmiesznie wygląda działka 1000m2, otoczona szpalerem szmaragdów (ale również innych iglaków, np. jałowców) i od tego trzeba uciekać i przestrzegać "nowych". Ale zniechęcenia do żywotników jako takich a nawet sugerowanie że są "be" czy "passe" jest naiwne

Łatwo sprawdzić, jakie wiele jest odmian tej rośliny http://www.ibro.pl/new/systematyka/pinophyta/pinopsida/pinidae/cupressales/cupressaceae/thuja

Ta "jakościowa zmiana" powinna ewoluować w kierunku właściwej aranżacji roślin anie wykluczania z niej całkiem wdzięcznych roślin.

Proponuję obejrzeć odmiany takiej jak "Golden Tuffet", "Nekrolog" albo "Ohlendorffii" żeby się przekonać o różnorodności odmian tego gatunku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najważniejsze są wymagania glebowe i klimat. O gustach się rzekomo nie dyskutuje, a co do praktyczności - mam wrażenie, że znacznie więcej wymagające są własnie drzewa owocowe. Żywotniki są bardzo odporne na mróz i rzadko atakują je choroby, ciężko to samo powiedzieć o np. jabłoniach.

 

Zgadza się, oczywiście że owocowe (a chyba jabłonie zwłaszcza) wymagają opieki i pielęgnacji a co za tym idzie więcej czasu i jako takie są mniej praktyczne. Ale jak ktoś lubi w ogródku podziałać, liście zgrabić, drzewka przyciąć na wiosnę to sama przyjemność, a potem swoje owoce są "nagrodą". A jak ktoś nie lubi albo nie chce to "tujowy gaj" albo murawa:) A dla mnie najgorsze rozwiązanie to sadzić jakieś iglaki czy inne kwiaty, którymi trzeba się zajmować, podlewać, przycinać, nawozić i nic poza ładnym widokiem z tego nie ma. To jest niepraktyczne. Ale oczywiście to tylko moje zdanie, niech każdy robi co lubi, zwłaszcza na swojej działce:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się, że śmiesznie wygląda działka 1000m2, otoczona szpalerem szmaragdów (ale również innych iglaków, np. jałowców) i od tego trzeba uciekać i przestrzegać "nowych". Ale zniechęcenia do żywotników jako takich a nawet sugerowanie że są "be" czy "passe" jest naiwne

 

Powiedziałbym, że jest wręcz odwrotnie; 1000m2 to moim zdaniem mała działka, i takowa lub mniejsza, znajdująca się na gęsto zabudowanym podmiejskim osiedlu domków, otoczona żywotnikami, wcale nie musi wyglądać śmiesznie (choć uważam, że posiadacze takich posesji ogrodzonych ścianą żywotników nie wytężyli za bardzo głowy przy obmyślaniu ogrodu). Ale podkreślam, wcale nie musi to wyglądać dramatycznie w sytuacji, gdy ma to miesce na gęsto zabudowanym podmiejskim osiedlu z działkami 600-1000m2.

Za to na pewno śmiesznie (a wręcz karykaturalnie), będą wyglądać różnorodne barwnie żywotniki, żywotnikowa ściana i inne iglaczki na 2600m2 w typowo wiejskim, rolnym krajobrazie, gdzie za płotem dominują pola zbóż i grupy naturalistycznych zadrzewień/zakrzewień sródpolnych. A mówimy w tym wątku właśnie przykładzie dużej działki, gdzie właścicielka chce z tyłu posadzić coś naturalistycznego - drzewa, krzewy (tak to odczytałem). Dlatego też całkiem sensownych było kilka głosów (w tym mój), odradzających w tym konkretnym przypadku żywotniki.

 

Gdzie w swoim poście sugerowałem, że żywotniki są be czy passe? To Twoje słowa. Ja w tym konkretnym przypadku uargumentowałem dlaczego odradzam żywotniki. Nie napisałem, że "NIE bo NIE". Nie uzurpuję sobie prawa do narzucania czekogolwiek. To rzecz gustu, a na własnym poletku niech sobie każdy robi co mu się podoba. Napisałem jedynie, powtarzając frazę "moim zdaniem", że ich bezkrytyczne sadzenie na dużych działkach w otwartym terenie, często graniczącym z polami/łąkami, to jest nieporozumienie.

 

Ta "jakościowa zmiana" powinna ewoluować w kierunku właściwej aranżacji roślin anie wykluczania z niej całkiem wdzięcznych roślin.

 

No właśnie, czy np. proponowanie komuś mającemu 26arową działkę w otwartym wiejskim terenie (zakładam), żeby sobie spokojnie nasadził z tyłu działki różnobarwnych iglaczków, zmierza "w kierunku właściwej aranżacji roślin"? A czy nie powinno się, zanim cokolwiek będziemy sadzić, uwzględniać w owej właściwej aranżacji tego, jaki krajobraz nas otacza i nawiązać do tego otoczenia poprzez nasadzenia wpasowujące się w lokalny kontekst krajobrazowo-przestrzenny i przyrodniczy?

 

Ja widzę w swojej okolicy (dość rzadka zabudowa, dominują łąki, pola pszenicy, buraków, plantacje chmielu czy truskawek, sady jabłkowe), sporo nowych domów, które są otoczone żywotnikami sadzonymi w rzędzie przy ogrodzeniu z siatki, i to jest właśnie, moim zdaniem nieporozumienie. Nie podoba się mi, i zawsze będę to powtarzał, że ludzie budujący domy we wsiach, w otwartym krajobrazie i zagospodarowujący teren wokół nich, kompletnie ignorują otoczenie. To jest właśnie mój największy zarzut. Nasadzenia żywotnikowe wokół domów powstających na terenach rolniczych, oddalonych od miast, kompletnie nie nawiązują do otoczenia polno-łąkowego. Wygląda to nie tylko w mojej opinii karykaturalnie. Irytuje mnie lekceważenie dla krajobrazu i jego naturalnych cech. Mamy pełną wolność i swobodę działania na własnym terenie, ale dlaczego zdecydowana większość wybiera nadal to, co nigdy nie było elementem składowym krajobrazu polskiej prowincji.

 

Czyżby znajomość żywotników sprowadzała się u Ciebie do jednej odmiany? Łatwo sprawdzić, jakie wiele jest odmian tej rośliny http://www.ibro.pl/new/systematyka/pinophyta/pinopsida/pinidae/cupressales/cupressaceae/thuja

Ta "jakościowa zmiana" powinna ewoluować w kierunku właściwej aranżacji roślin anie wykluczania z niej całkiem wdzięcznych roślin.

Proponuję obejrzeć odmiany takiej jak "Golden Tuffet", "Nekrolog" albo "Ohlendorffii" żeby się przekonać o różnorodności odmian tego gatunku.

 

To już było trochę niegrzeczne, bo wirtualnie oceniać moją znajomość roślin po jednym poście, to chyba trochę na wyrost? Dobrze, że użyłeś słowa czyżbyś. Oczywiście, że kojarzę te dziesiątki odmian, rdzawych, żółtawych, zielonkawo-niebieskich, sinozielonych, ciemnozielonych. Chociaż jeśli mam być szczery, to wolę znać różne rodzaje bylin, traw, odmiany irg, kalin, bzu, świdośliw, dereni, pigwowców, jaśminowców, trzmielin, hortensji, tawuł czy krzewuszek, a słabej orientacji akurat w odmianach żywotnika wcale nie postrzegałbym jako dyskwalifikującej. W mojej opinii, obroni się jeszcze żywotnik odm. 'smaragd', daje często stabilne zielone tło dla innych nasadzeń w malutkich ogródkach.

Jednak dla sporej części inwestorów, niestety, im dziwaczniejszy, bardziej pstrokaty odcień, tym lepiej. A już szczególne upodobanie w narodzie w zestawianiu pojedynczych roślin o bardzo kontrastowych barwach. Nie będę dodawać, że wielu ludzi przy wyborze roślin zachowuje się, jakby nie istniały te liściaste. I tak właśnie powstają w Polsce iglaczkowe pstrokate zielono-żółto-niebieskie nasadzenia (często w wysypanym żwirku) w otwartym, rolno-wiejskim krajobrazie Polski. To kwestia gustu, wrażliwości i poszanowania dla naturalnego krajobrazu wiejskiego. Wielu ludziom kolorowo iglakowe szaleństwo w żwirku (mój najbliższy sąsiad m.in.) się po prostu podoba. Dla mnie jest to nieporozumienie, gdyż szanuję zastany krajobraz mojego najbliższego otoczenia. Ponadto należę do tej nielicznej drupy preferującej roślin liściaste i po prostu zielone - nie lubię pstrokacizny. Dla mnie, im mniej pstrokato i im mniej iglasto, tym naturalniej i bardziej wtapiająco się w mój lokalny polno-łąkowy krajobraz. Ponadto, poza myśleniem w szerszym kotekście niż to co w granicach mojej działki, a także poza kwestiami estetycznymi, ważne jest dla mnie również, aby otoczenie mojego domu było przyjazne nie tylko ludziom, ale przede wszystkim zwierzętom. Z przykrością stwierdzam, że dzisiaj mało kto dba o stołówkę dla np. ptaków w naszych ogrodach. Jaki więc (poza wątpliwą moim zdaniem stroną wizualną) pożytek mają dziesiątki ptaków, owadów (np. pszczół) z ogrodu składającego się trawy pośrodku i żywotnikowej ściany + kilka innych iglaczków , jałowców (np. płożących). Żaden z tego pożytek, a wręcz przyrodnicza pustynia, ale kto dziś myśli takimi kategoriami.

 

W wiosennych reklamach marketów oraz obrazkach z życia szczęśliwych rodzin mieszkających w domach pod miastem i nie tylko, widnieje jeden przekaz: zbuduj dom, posadź marketowe żywotniki od linijki na granicach, posadź trochę marketowych iglaczków lub kilka roślin, koniecznie we wszystkich kolorach tęczy (każda z innej bajki), załóż pośrodku marketowy trawnik, potem pryskaj chemią bo jakiś chwaścik czy kwiatek to plama na honorze, no i oczywiście rytuał latania wraz z innymi sąsiadami z marketową kosiareczką 2x w tygodniu, co tworzy niepowtarzalne wręcz wrażenia wizualno-słuchowe. Jeśli tak ma to wyglądać, to warto chociaż mówić ludziom, że można inaczej. Wybór należy zawsze do nas.

 

Zwracam na to dużą uwagę i zawsze będę o tym pisać. Jednocześnie podkreślam, że jest to jedynie moje zdanie i nigdy nie zamierzam nikomu nic narzucać, ale nikt mnie też nie zniechęci do powtarzania, że jest inna możliwość i że powinniśmy pamiętać, że ogród jest nie tylko dla nas oraz że krajobraz nie kończy się za naszym płotem, bo on się tam zaczyna, a my powinniśmy uszanować to co nas otacza i nie zaburzać bezmyślnie czegoś, co nabierało dzisiejszego kształtu przez dziesiątki/setki lat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na dużej działce "tujki" wyjdą drogo. Jak ktoś ma gliny to polecam świerki, daglezje. też nie jako mur, ale skupiska poprzeplatane innymi gatunkami.

Po ogrodzie chodzi się latem, jak rośliny mają liście. Zimą iglaki mają na celu głównie zapobiegać zaglądaniu sobie sąsiadom nawzajem w okna. Stąd na dalekich rubieżach ogrodu obsadzeniea granicy tujkami nie ma sensu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za wszystkie podpowiedzi. Tuje jak na razie odpadają, choć generalnie w mojej wizji ogrodu jest na nie miejsce. W tej chwili muszę skoncentrować się na drzewach, które nie wymagają częstej ingerencji z mojej strony (nawet wstępne podlewanie mnie martwi), bo działkę mamy i zamierzamy za pare lat się na niej budować, ale na razie to mieszkamy na stałe w UK i bywamy w kraju dwa razy w roku, a to troche za mało.

Myślałam raczej o opcji kilku brzóz, modrzewi, lip itp, posadzonych przy tylnych granicach działki.

A co do otwartej przestrzeni, pól obsianyc zbożem .... To był kiedyś sad, który właścicielka wykarczowała, podzieliła na 36 działek i posprzedawała. Stąd zresztą wielkość (jak dla mnie nieco przyduża). Czyli generalnie w przyszłości będzie to normalne osiedle domków jednorodzinnych. Tyle, że na wsi :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to może zamiast kupowac małe drzewka i liczyć na to, że się przyjmą i nie zostaną wycięte na opał, po prostu zacząć już teraz odkładać pieniądze na założenie przyszłego ogrodu z większych roślin? Świerk serbski o wysokiści 2 m wcale nie jest drogi. Daglezje również. To szybko rosnące drzewa, powszechnie uprawiane i szkółki prowadzą je w kilku wysokościach.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja widzę w swojej okolicy (dość rzadka zabudowa, dominują łąki, pola pszenicy, buraków, plantacje chmielu czy truskawek, sady jabłkowe), sporo nowych domów, które są otoczone żywotnikami sadzonymi w rzędzie przy ogrodzeniu z siatki, i to jest właśnie, moim zdaniem nieporozumienie. Nie podoba się mi, i zawsze będę to powtarzał, że ludzie budujący domy we wsiach, w otwartym krajobrazie i zagospodarowujący teren wokół nich, kompletnie ignorują otoczenie.

 

Czyli "tuje" są winne w takim samym stopniu jak Żydzi, masoni i cykliści?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli "tuje" są winne w takim samym stopniu jak Żydzi, masoni i cykliści?

 

Lopesjus nie czepiaj-że się :wiggle:Przeca pisze greywolf, że winni (nieświadomi) ludzie, nie rośliny...

 

greywolf - chapeau bas :yes:

 

 

 

 

 

 

BTW wszyscy dziś warczą na siebie - to chyba ten przedłużający się luty ;) tak wpływa na nastroje...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...