Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Moda na lepsze życie, bo we własnym domu


Recommended Posts

Witam wszystkich, bo to mój pierwszy post ! Po tylu latach wreszcie się zarejestrowałem. To, że przeprowadziłem się z bloku do domku zawdzięczam Muratorowi. Jeszcze w zamierzchłych latach 90, zacząłem czytać ten miesięcznik, i to mnie zachęciło do najpierw przemyślenia, potem realizacji : to właśnie Murator w artykułach opisywał zalety mieszkania we własnym domu, i że tak naprawdę koszt budowy domu jest porównywalny z kupnem mieszkania w bloku ( wtedy jeszcze nie w apartamentowcu...).

Mało tego : projekt domu też kupiłem , taki który był w Muratorze zaprezentowany ( kto pamięta ten opisany jaki Miły ?). Sporo robót wykonałem sam , posiłkując się poradami ( do dziś trzymam kilka roczników jako źródło wiedzy budowlanej), sam wykonałem instalację wodną Hepworth,kanalizację, kleiłem płyty gipsowe na ściany, ułożyłem podłogi, a nawet jedną łazienkę sam wykończyłem... W efekcie w 1999 wprowadziłem się do własnego domku, gdzie mieszkam do dziś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 45
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Dom i chęć jego posiadanie to myśl nie do wyeliminowania ale jak już go masz to tak po 3 latach nachodzą myśli czy aby dobrze zrobiłem bo wydatki końca nie mają a to dach a to jakaś kosiarka a to ogrzewanie a to to a to tamto , mieszkałem ponad 30 lat w bloku i co roku zmieniałem auto a wypady za miasto na porządku dziennym a teraz auto mam od 6-ciu lat to samo a wypady jakoś umkły gdzieś , czasem myślę aby nie iść z powrotem do wielkiej płyty , za dużo wyrzeczeń oraz spotkań za mało , tam coś się działo a tu nuda i grzebanie albo w ziemi albo zawsze coś .
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dom i chęć jego posiadanie to myśl nie do wyeliminowania ale jak już go masz to tak po 3 latach nachodzą myśli czy aby dobrze zrobiłem bo wydatki końca nie mają .

 

No cóż, być może dom nie dla Ciebie...nie każdy lubi sam za wszystko odpowiadać, kosić trawę itp. Nie zgodzę się co do kosztów eksploatacyjnych : płacę w sumie mniej niż za mieszkanie w bloku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 year później...

Ja napiszę o swoim doświadczeniu mieszkania na typowym osiedlu domów jednorodzinnych, trochu pod styl miejski, ale na wsi. Mieszkam w tym domu na wsi od 31 lat, tyle ile żyję. Moi rodzice pochodzą ze wsi i na wsi też się wybudowali. Więc napiszę z perspektywy dziecka takiego rodzica. A widzę że wielu tu rodziców obecnych lub przyszłych dzieci podejmuje takie decyzje, więc chyba moja opinia będzie słuszna. Mieszkanie w domu na wsi wcale nie ma samych plusów jak tu inni bronią, jest mnóstwo minusów:

 

1. mała, ograniczona społeczność. Pod każdym względem, liczebnym, kulturalnym. Nie wiele można poznać osób, głównie tylko ze szkoły miejscowych. Ta mała społeczność lubi też się interesować wszystkimi dookoła. Ja do takich osób nie należę, ale znam tych co oczy mają dookoła głowy i tylko szukają "zajęcia", plotek, sensacji. Zwłaszcza są to osoby starsze, a że mieszkamy na starym już osiedlu, pierwszym w gminnej miejscowości budowanym w latach '80 i '90 ub wieku to są głównie emeryci i ewentualnie jeszcze pozostające przy nich dorosłe dzieci z własnymi dziećmi lub bez. Także nie ma kogo nowego poznać, bo ludzie słabo się tu przemieszczają, głównie jedynie pomiędzy pobliskimi wioskami, nie przybywa za wielu mieszkańców. Ludzie są "zunfikowani", mało jest otwartych umysłów, które jasno deklarują odmienne od małej społeczności poglądy. Na takich wiejskich terenach najłatwiej o prostactwo, warcholstwo i polską "cebulę". Ludzie myślą tu bardzo prostolinijnie, nawet Ci wykształceni, po studiach. Mają proste pobudki, bez większych ambicji. Szczytem i mianem życiowego sukcesu jest tu wprowadzenie w życie zasady "postaw się, a zastaw się", im większy dom, fura, luksus, tym większy szpan i uznanie wśród sąsiadów ze wsi. Jak ktoś nie dąży do tego by mieć "więcej i lepiej", oczywiście w wymiarze materialnym, to jest dziad i nieudacznik. Bo tu mianem statusu jest to jak Ci się wiedzie materialnie w zyciu. Ludzie są wciąż też pod wpływem kościoła i lokalnej spolecznosci. Wszystko musi byc jak w jednej "wielkiej rodzinie", moze stąd też takie chorobliwe zainteresowanie sąsiadami i ich wadami, tylko nie sobą samym...

 

2. brak prywatności, anonimowości. Osiedle takie że każdy dom wg tego samego planu - czyli podobnie do tego do czego się dzisiaj wraca na osiedlach deweloperskich budowanych pod miastami. Wtedy plany były takie i gmina nie zezwalała na inne. Poza tym mała wielkość działek, po 9-10 arów. Od ściany domu do domów sąsiadów po bokach naszego domu jest 9 metrów. Nie żartuję. Po 4,5 metra do/od ogrodzenia. Z przodu do ogrodzenia podobna odległość, tylko że jest ulica, droga, więc do sąsiada z naprzeciwka jest ze 20 metrów. Za domem jest więcej miejsca bo do siatki będzie jakieś 30 metrów, ale znowu za płotem jest sąsiad i od płotu on ma dom już znacznie blizej, jakieś kilka metrów. Właściwie nie ma żadnej prywatności. Jak przyjdzie weekend w lecie to nie idzie wytrzymać: to kosiarki, podkaszarki, grille, rozwydrzone dzieciaki, imprezki, głośna muzyka, smród grilla, ale też kominka...itd. częściowym rozwiazaniem jest u nas żywopłot, tuje, itp. ale domy są 2 piętrowe więc z balkonów i tak można "podglądać" siebie wzajemnie tak jak z okien, a i hałasu czy smrodu to nie likwiduje.

 

3. daleko. Wszędzie daleko. Do pracy, kina, szpitala, do marketu innego niż... Groszek i Delikatesy (Biedronka, Lidl, itp.), do znajomych, itd. ...bez samochodu ani rusz. W mieście można jeździć busem, autobusem, tramwajem, nawet codziennie do pracy. Wielu ludzi nie ma prawa jazdy, auta i żyje. Tu musisz mieć auto, bo na bus do pobliskiego miasta trzeba czekać nawet 20-30 minut...a w soboty i niedziele jeszcze dłużej. A samochód jak wiadomo to dodatkowe koszty, choc przy obecnie bardzo rosnących kosztach komunikacji miejskiej zaczynają one byc bardziej oplacalne...

 

4. Ograniczony dostęp do wszelakiej infrastruktury i dóbr, do miejsc pracy. Na wsi nie ma szpitali, kin, dużych marketów, a także... miejsc pracy dla wszystkich. Także w pobliskich miasteczkach może ich nie być. Trzeba dużo bardziej starać się na mniejszym, ograniczonym rynku pracy. Można by tą sytuację podpiąć pod jakiś lajf surwiwal. Szkoła przetrwania. Przez ograniczoną liczbę miejsc (podaż) pracy, a duży popyt na pewne stanowiska wiele osób nie może znaleźć pracy np. w danym wyuczonym zawodzie. Jeśli ktoś jest np. mgr chemii to pracuje w Rossmannie, bo w promieniu zamieszkania 10 km są tylko 3 firmy w których mógłby ewentualnie znaleźć zatrudnienie, a chętnych 5x więcej. To samo z innymi stanowiskami. W miasteczku powiatowym jest tylko szpital ogólny, brak specjalistycznych. Mieszkańcy wsi i miasteczek zarabiają też mniej niż mieszkańcy duzych miast nawet na tych samych stanowiskach, a więcej np. wydają w sklepach czy na stacjach bo jest mała konkurencja tychże, więc większy monopol. Wszelkie technologiczne dobrodziejstwa cywilizacji docierają też na wiec najpóóźniej. Podam przykład paczkomatu na który w tym roku sie doczekałem, korzystając z owego już od 7 lat w pobliskim miasteczku...

 

5. dodatkowe obowiązki. Niektórzy piszą że koszenie trawy czy dbanie o ogród...w sumie ja nie dotykam w ogóle tego, bo mam takie podejście że i tak nic z tego nie mam, nikt mi za to nie płaci, to po co? To jest też praca. Moi rodzice się tym zajmują, bo lubią robić coś po nic, jak uprawianie paru grządek, jakiejś małej szklarni, kwiatków na kwietniku..itp. ale są też na emeryturze to moze z nudów lub potrzeby robienia czegokolwiek jeszcze w ogóle. Gdyby spadło to na mnie to bym wszędzie zasiał trawę, raz na miesiąc można przeboleć tą godzine na jej koszenie...kiedyś był jeszcze problem ze śniegiem w zimie, obecnie przez zmianę klimatu na szczęście się już skończył. To też trzeba było obowiązkowo odśnieżać chodnik na ulicy z ktorego poza Tobą korzystali tez sąsiedzi mieszkajacy dalej w tej samej ulicy...

 

6. konserwacja, jak coś się zepsuje to a. sam musisz sobie radzić, jeśli umiesz to naprawiać, remontowac, itd. lub b. wezwać fachowca, więc w mieście moze i placisz czynsz a na wsi w domu nie, ale jak przyjdzie wydac juz na fachowca czy opał to już robi się konkretna suma jednorazowa

 

Plusy:

 

1. stosunkowo blisko na "łono natury", wycieczka rowerem to juz nie wyprawa, parę kilometrów za osade i jesteś prawie jak "w dziczy", gdzie znajdziesz spokój i ukojenie od codziennych nerwów. W mieście trzeba przejechac co najmniej kilka-nascie a czasem i -dzieścia kilometrów żeby wyjechac z terenu zabudowanego

 

2. zwykle czystsze powietrze, choć u mnie głównie poza sezonem zimowym, gdzie na wsiach wciaz wiekszosc ludzi pali wciąż węglem, bo mieszka w starych domach ze starą instalacją lub ich nie stać na wymiane pieca na gaz i grzanie gazem

 

3. mniejsza koncentracja populacji....to taka opozycja do punktu 1. "Minusów", w miescie są tłumy na ulicach, w parkach, itd., ludzie gnieżdżą się w klatkach blokowisk jak w mrowisku, takze tu ta wolna przestrzen, mniej ludzi, tez moze miec plusy, bo jest spokojniej, mniej ruchliwie

 

4. ma się wrażenie że życie płynie "wolniej", chyba dlatego że jest mniejsza koncentracja wszystkiego: ludzi, infrastruktury, przemysłu, kapitału...można życie łatwiej "kontemplować", celebrując każdy dzień.

 

Ja znajduję więcej minusów zycia na wsi, głównie z powodu punktu 1. czyli ludzi, którzy na wsi są bardziej ograniczeni niż w mieście.

Edytowane przez flufy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja poza większym dystansem do szpitala to problemu nie widzę.

-Im dalej od bydła tym lepiej

-Własna dizłaka to w sporej mierze niezależność (żywieniowa i energetyczna)

-Dużo niższe koszty życia

-Basen, gril, hamak i inne pierdoły pod nosem

 

Jeśli nie jest się corposzczurkiem to tylko dom

 

Ty nazwałbyś mnie człowiekiem bez ambicji a ja powiedziałbym inaczej moja ambicja mi nato pozwoliła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie są "zunfikowani", mało jest otwartych umysłów, które jasno deklarują odmienne od małej społeczności poglądy. Na takich wiejskich terenach najłatwiej o prostactwo, warcholstwo i polską "cebulę". Ludzie myślą tu bardzo prostolinijnie, nawet Ci wykształceni, po studiach. Mają proste pobudki, bez większych ambicji. Szczytem i mianem życiowego sukcesu jest tu wprowadzenie w życie zasady "postaw się, a zastaw się", im większy dom, fura, luksus, tym większy szpan i uznanie wśród sąsiadów ze wsi. Jak ktoś nie dąży do tego by mieć "więcej i lepiej", oczywiście w wymiarze materialnym, to jest dziad i nieudacznik. Bo tu mianem statusu jest to jak Ci się wiedzie materialnie w zyciu.

Dokładnie tak samo jak w mieście. Tak mamy.

 

Ludzie są wciąż też pod wpływem kościoła i lokalnej spolecznosci. Wszystko musi byc jak w jednej "wielkiej rodzinie", moze stąd też takie chorobliwe zainteresowanie sąsiadami i ich wadami, tylko nie sobą samym...

Przecież nie musisz byc pod wpływem kościoła i "somsiadów".

 

 

2. brak prywatności, anonimowości. Osiedle takie że każdy dom wg tego samego planu - czyli podobnie do tego do czego się dzisiaj wraca na osiedlach deweloperskich budowanych pod miastami. Wtedy plany były takie i gmina nie zezwalała na inne. Poza tym mała wielkość działek, po 9-10 arów. Od ściany domu do domów sąsiadów po bokach naszego domu jest 9 metrów. Nie żartuję. Po 4,5 metra do/od ogrodzenia. Z przodu do ogrodzenia podobna odległość, tylko że jest ulica, droga, więc do sąsiada z naprzeciwka jest ze 20 metrów. Za domem jest więcej miejsca bo do siatki będzie jakieś 30 metrów, ale znowu za płotem jest sąsiad i od płotu on ma dom już znacznie blizej, jakieś kilka metrów. Właściwie nie ma żadnej prywatności. Jak przyjdzie weekend w lecie to nie idzie wytrzymać: to kosiarki, podkaszarki, grille, rozwydrzone dzieciaki, imprezki, głośna muzyka, smród grilla, ale też kominka...itd. częściowym rozwiazaniem jest u nas żywopłot, tuje, itp. ale domy są 2 piętrowe więc z balkonów i tak można "podglądać" siebie wzajemnie tak jak z okien, a i hałasu czy smrodu to nie likwiduje.

Co to za wiocha jak macie działki 10ar i to zaraz koło siebie? Reszta tak samo jak w mieście.

 

3. daleko. Wszędzie daleko. Do pracy, kina, szpitala, do marketu innego niż... Groszek i Delikatesy (Biedronka, Lidl, itp.), do znajomych, itd. ...bez samochodu ani rusz. W mieście można jeździć busem, autobusem, tramwajem, nawet codziennie do pracy. Wielu ludzi nie ma prawa jazdy, auta i żyje. Tu musisz mieć auto, bo na bus do pobliskiego miasta trzeba czekać nawet 20-30 minut...a w soboty i niedziele jeszcze dłużej. A samochód jak wiadomo to dodatkowe koszty, choc przy obecnie bardzo rosnących kosztach komunikacji miejskiej zaczynają one byc bardziej oplacalne...

Autko na LPG najlepsze.

5. dodatkowe obowiązki. Niektórzy piszą że koszenie trawy czy dbanie o ogród...w sumie ja nie dotykam w ogóle tego, bo mam takie podejście że i tak nic z tego nie mam, nikt mi za to nie płaci, to po co? To jest też praca. Moi rodzice się tym zajmują, bo lubią robić coś po nic, jak uprawianie paru grządek, jakiejś małej szklarni, kwiatków na kwietniku..itp. ale są też na emeryturze to moze z nudów lub potrzeby robienia czegokolwiek jeszcze w ogóle. Gdyby spadło to na mnie to bym wszędzie zasiał trawę, raz na miesiąc można przeboleć tą godzine na jej koszenie...kiedyś był jeszcze problem ze śniegiem w zimie, obecnie przez zmianę klimatu na szczęście się już skończył. To też trzeba było obowiązkowo odśnieżać chodnik na ulicy z ktorego poza Tobą korzystali tez sąsiedzi mieszkajacy dalej w tej samej ulicy...

Grządka szklarnia to nic? Na tak pewnie 500 dają to po co robić.

6. konserwacja, jak coś się zepsuje to a. sam musisz sobie radzić, jeśli umiesz to naprawiać, remontowac, itd. lub b. wezwać fachowca, więc w mieście moze i placisz czynsz a na wsi w domu nie, ale jak przyjdzie wydac juz na fachowca czy opał to już robi się konkretna suma jednorazowa

No na blokach to za darmo robią jak się coś zdupi. Zresztą to tylko potwierdza że spiździałe społeczeństwo mamy.

Plusy:

 

1. stosunkowo blisko na "łono natury", wycieczka rowerem to juz nie wyprawa, parę kilometrów za osade i jesteś prawie jak "w dziczy", gdzie znajdziesz spokój i ukojenie od codziennych nerwów. W mieście trzeba przejechac co najmniej kilka-nascie a czasem i -dzieścia kilometrów żeby wyjechac z terenu zabudowanego

 

2. zwykle czystsze powietrze, choć u mnie głównie poza sezonem zimowym, gdzie na wsiach wciaz wiekszosc ludzi pali wciąż węglem, bo mieszka w starych domach ze starą instalacją lub ich nie stać na wymiane pieca na gaz i grzanie gazem

 

3. mniejsza koncentracja populacji....to taka opozycja do punktu 1. "Minusów", w miescie są tłumy na ulicach, w parkach, itd., ludzie gnieżdżą się w klatkach blokowisk jak w mrowisku, takze tu ta wolna przestrzen, mniej ludzi, tez moze miec plusy, bo jest spokojniej, mniej ruchliwie

 

4. ma się wrażenie że życie płynie "wolniej", chyba dlatego że jest mniejsza koncentracja wszystkiego: ludzi, infrastruktury, przemysłu, kapitału...można życie łatwiej "kontemplować", celebrując każdy dzień.

 

Ja znajduję więcej minusów zycia na wsi, głównie z powodu punktu 1. czyli ludzi, którzy na wsi są bardziej ograniczeni niż w mieście.

 

W mieście to są dopiero ograniczeni. :lol2:

PS. Gaz to nie jest czyste paliwko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...