Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Gdy dziecko nie chce chodzić do szkoły


Bhm

Recommended Posts

Witajcie

jestem mamą 12 letniej dziewczynki i 9 letniego chłopca, dzieciaki mam udane, kochane i rozpuszczone :) ale tak do przeżycia.

Ale póki co nie było z ich zachowaniem większego problemu. Od października tak mniej więcej moja córeczka zaczęła, mieć przypadki upadki, w domu, tu ją boli tam ją boli głowa brzuch, itd . Myślę sobie w nowym domu nie przyzwyczajona biega jak szalona, to ciągle siniaki i tym podobne, a te bóle głowy i brzucha - dorasta ..

Ja obecnie jestem w trzeciej ciąży, więc tak troszkę spokojniej wszystko ogarniam i starałam się dotrzeć o co chodzi - bo cały czas się źle czuje i nie chce iść do szkoły, więc pytam - czy ktoś ją prześladuje, nęka, dokucza , kasę od niej chce wyciągnąć – NIE dziecko odpowiada.

Pojechał mąż do szkoły porozmawiać z wychowawcą – czy zauważyła coś niepokojącego – nic wszystko w porządku. Obiecała porozmawiać z córka –( lecz nawiasem mówiąc nie zrobiła tego ).

Problem się robi coraz poważniejszy bo młoda kombinuje, że jak była mała i miała krwotoki to nie chodziła do przedszkola i leżała w domu, zaczynam się obawiać by nie zrobiła czegoś głupiego.

Oceny ma dobre, a nawet bardzo dobre, w szkole żadnych problemów wychowawczych nie ma, może fakt że nie ma koleżanki takiej bliskiej – tak się jakoś ułożyło iż odeszła z klasy 1 dziewczynka i reszta się dobrała w pary – a mało jest dziewczynek i młoda jakoś tak na boku, myślę, że może takie odsunięcie od rówieśników tak ja dobija – tylko co ja jako rodzic mogę zrobić- przecież nie będę 12 letnich dziewczyn na siłę zapraszała do domu i robiła imprezki, bo z tego co wiem, to tamte dziewczyny interesują się zupełnie innymi rzeczami niż moja gwiazdeczka. I dobrze każdy ma prawo mieć swoje przekonania i upodobania – tylko co zrobić jak jej wytłumaczyć że do szkoły chodzić musi , zmieniać jej teraz szkołę w połowie 6 klasy to zły pomysł takie mam odczucie, tu zna nauczycieli i dzieci. Zostało jej tak naprawdę pół roku. W domu cuda mi obiecuje sprzątanie, masowanie pleców, śniadania i kolacje do łóżka – byle nie iść do szkoły.. kocham ją i przykro mi jak co rano ją wysyłam jak za karę.

Nie jestem typem rodzica że nie i koniec, syn miał w szkole wolne w czwartek to i ją zostawiłam w domu by mogli się pobawić pobyć z nami. Ale przecież nie mogę jej co trochę zostawiać bo ona nie chce chodzić do szkoły…

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trudno coś konkretnego doradzić ...

 

Na pewno musisz z córką jak najwięcej rozmawiać i próbować jak najwięcej się dowiedzieć co się dzieje w szkole - może na zasadzie luźnych pogaduszek o kolegach i koleżankach w klasie, klasowych miłościach i rozstaniach ( u moich dzieci właśnie jakoś tak w 6 klasie nagle się wszyscy zakochiwali, rozstawali itp. ;) );

 

Przyznam,że moje dzieci ( syn, a później córka) niezbyt dobrze wspominają właśnie 6 klasę; zaczyna się dojrzewanie, jedni " dorośleją" szybciej ,inni wolniej, tym samym zmieniają się zainteresowania z dziecięcych na te "doroślejsze" , zaczyna się dokuczanie, wywyższanie, podśmiewanie ze słabszych lub na odwrót -dokuczanie tym zdolniejszym ( "kujonom") ; i w ogóle - ogólnoklasowe "dostrajanie". Zazwyczaj kiedy już większość "nadaje na jednej fali " i odkrywa,że nasza klasa to jest "paka" :-) kończy się szkoła, zaczyna gimnazjum, wszyscy się rozchodzą i znowu na nowo szukają bratniej duszy ... Ale gimnazja to temat na osobny wątek .

 

Także być może właśnie w stosunkach między koleżeńskich należałoby upatrywać problemu.

 

Moja córka była w tym czasie bardzo wrażliwa na uwagi innych koleżanek , musiałam jej często powtarzać,że jest ładną, mądrą i wartościową dziewczynką, musiałam podbudowywać jej poczucie własnej wartości i uczyć asertywności - bo niektóre koleżanki potrafiły być bardzo dokuczliwe.

Bardzo bałam się jak sobie poradzi w gimnazjum w stosunkach z innymi - ale już widzę,że ( na szczęscie) nie daje sobą manipulować i trzyma się swoich wartości.

 

Nie pozwalaj opuszczać córce zajęć w szkole - wiosną czeka ją test szóstoklasisty.

 

To takie moje pierwsze myśli jakie mi się nasunęły, może inni forumowicze mają inne spostrzeżenia na Twój problem ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na pewno cos jest nie tak . Może sama w końcu powie.

Moja córcia ma dopiero 6 lat , ale tez skryta i bardzo się wszystkim przejmuje. Ostatnio nie mogła zasnąć i była bardzo smutna , ponieważ u znajomych dzieci nie chciały się z nią bawić. Też martwię się o nią jak to będzie później...:(

Najważniejsze ,żeby dziecko wiedziało ,że zawsze może się do nas zwrócić w razie problemów. Takie jest moje zdanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Często chwalić i doceniać;

Mówić,że się je kocha;

SŁUCHAĆ !!! Rozmawiać;

WYMAGAĆ -konsekwentnie i adekwatnie do wieku ;

Nie rozczulać się ( nadmiernie rzecz jasna -adekwatnie do sytuacji);

 

Takie pierwsze moje spostrzeżenia; może nawet lepiej byłoby w takiej kolejności: kochać, wymagać, chwalić :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuje za poświęcony czas na przeczytanie mojego wypracowania, dziękuje za wszystkie dobre rady i podzielenie się własnymi spostrzeżeniami, dziś rozmawiałam z zaprzyjaźnioną mamą kolegi córki z klasy, poprosiłam ja o delikatny wywiad, co tam w klasie u dziewczyn słychać. I tak jak pisałyście towarzystwo w różnym tempie się rozwija, podzieliły się dziewczyny na cztery obozy - jeden na drugi coś tam ma - a moja córcia na uboczu - bo gwiazdeczka nie lubi i naprawdę tego nie robi nie plotkuje i nie obgaduje, bardzo nie lubi takich sytuacji - no i dlatego ciężko jej pewnie znaleźć wspólny język, po za tym ma ciut nietypowe zainteresowania "ptactwo - drób " to jej pasja, nie ogląda TV bo my nie mamy podłączonej anteny i świetnie nam się żyje bez z lekka ogłupiającej TV, mam świadomość ze przez to nie ogląda seriali młodzieżowych i nie ma o czym pogadać, (jak jedzie do babci na weekend to nadrabia :) ) z drugiej strony ma czas na zabawę z bratem i bawią się świetnie klockami lego - tyle lat a oni często budują miasta swoje jakieś bazy - przenoszą czasem z gier komputerowych całe armie. Więc naprawdę nie wiem czy lepiej by była na topie z gwiazdeczkami disneya itd, czy potrafiła się dogadać z bratem, bo on zostaje na całe życie.. A co do wsparcia - to każdego dnia staram się od jakiegoś czasu by dostała pozytywny sygnał od nas, że ją kochamy , że jest mądra, że nie musi być profesorem tylko ma być szczęśliwa ..
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najważniejsze,że córka ma z Wami dobry kontakt, dogaduje się z bratem, ma ciekawe zainteresowania, a dom jest dla niej azylem i miejscem spokoju.

A ... i szacun,że udaje Wam się życie bez telewizji - bo to straszny złodziej czasu i robi sieczkę z mózgu,a tak naprawdę ciężko na bieżąco monitorować i kontrolować tematy jakie nam szanowna telewizja proponuje.

 

Szkoda tylko,że córka nie ma takiej bratniej duszy w klasie; wiem,że moja córka nawet lepiej się dogadywała z chłopakami w klasie, też miała ciekawe i nietypowe zainteresowania i koledzy chętnie z nią na te tematy rozmawiali.

 

Moja córka bardzo się przejmowała uwagami i przytyczkami niektórych koleżanek, a nie umiała się bronić, bo nie chciała im robić przykrości; był moment, kiedy płakała wieczorami na myśl o pójściu do szkoły.

Wtedy szczególnie i często powtarzałam jej,że jest mądra i odważna i tłumaczyłam,że nie musi się z wszystkimi dziewczynami przyjaźnić, a te, które są złośliwe - ignorować.

W gimnazjum - jest o wiele pewniejsza siebie, ale znalazła pokrewne dusze i ciągle mają coś do roboty :)

 

Najważniejsze,żebyśmy umiały nauczyć dzieci odwagi do bronienia się i głośnego wyrażania swojego sprzeciwu oraz ignorancji głupich zaczepek.

A wiem,że to trudne - życie w szkole; tyle,że moje dzieci chodziły do małych szkół i tam nie było "bezimiennych" jak w wielu szkołach -molochach.

Zawsze łatwiej było zareagować.

 

Bhm, życzę Twojej córce spokoju i poukładania swoich relacji w szkole, z doświadczenia wiem,że te różne grupy i kółka wzajemnej adoracji nie trwają długo, a córka znajdzie bratnią duszę:)

 

pozdrawiam:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj poczytałam i do dziś ciągle myślę o problemie Twojej córki. U mnie był tak okres, że dziecię chcąc wkupić się w łaski koleżanek i kolegów zwędziło mi kasę i kupowało dzieciakom słodkości w sklepiku.... ale to mnie groźne niż uszkadzanie ciała byle w domu zostać ;)

 

 

Na marginesie - jesteś przykładem osób które pozbyły się telewizora robiąc jednak ,,krzywdę" dzieciom. My dorośli robimy to z własnego wyboru i nam z tym dobrze, natomiast dzieciak będąc w grupie czuje się wykluczony z tego powodu o którym pisałaś - nie ma pojęcia o czym inni rozmawiają. Uważam, że każdy powinien dokonać wyboru czy rezygnuje z różnorakich dobrodziejstw. Jednak nie ma to jak własne doświadczenie, a stawiając dzieci przed faktem dokonanym - u nas nie ma telewizji - możecie wywołać poczucie mniejszej wartości. Inni mają, my nie. I dzieciaki mają zupełnie inna hierarchię wartości. To z czasem przychodzi.

 

Tu rozmową niewiele pomożesz (jeśli telewizja jest jednym z powodów kłopotów)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gosiek33 z tymi słodyczami miałam tak samo!! Moja córcia ciągle kupowała coś innym dzieciakom . Często jej ktoś coś zabiera . Ogólnie ja też nie wiem jak ją nastawiać na to wszystko , żeby sama dawała sobie radę. :( Jak jest w towarzystwie innych dzieciaków to jak jej coś nie wychodzi , to zaraz przybiega i albo skarży albo siedzi smutna . Ma dopiero 6 lat ! Jak z nią postępować , żeby sama potrafiła się obronić i nie dawała sobą manipulować .

Sama nie wiem ... Często musze ją pochwalić jak coś zrobi .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj poczytałam i do dziś ciągle myślę o problemie Twojej córki. U mnie był tak okres, że dziecię chcąc wkupić się w łaski koleżanek i kolegów zwędziło mi kasę i kupowało dzieciakom słodkości w sklepiku.... ale to mnie groźne niż uszkadzanie ciała byle w domu zostać ;)

 

 

Na marginesie - jesteś przykładem osób które pozbyły się telewizora robiąc jednak ,,krzywdę" dzieciom. My dorośli robimy to z własnego wyboru i nam z tym dobrze, natomiast dzieciak będąc w grupie czuje się wykluczony z tego powodu o którym pisałaś - nie ma pojęcia o czym inni rozmawiają. Uważam, że każdy powinien dokonać wyboru czy rezygnuje z różnorakich dobrodziejstw. Jednak nie ma to jak własne doświadczenie, a stawiając dzieci przed faktem dokonanym - u nas nie ma telewizji - możecie wywołać poczucie mniejszej wartości. Inni mają, my nie. I dzieciaki mają zupełnie inna hierarchię wartości. To z czasem przychodzi.

 

Tu rozmową niewiele pomożesz (jeśli telewizja jest jednym z powodów kłopotów)

 

Witaj

ja też tak w domu miałam, kurz z telewizora wycieraliśmy a nie oglądaliśmy co w nim leci, ja na weekendy jeździłam do ukochanej cioci i tam siedziałam i nadrabiałam, (młoda u dziadków) i powiem Ci, mówię o swoich odczuciach, że nie żałuje decyzji moich rodziców, naprawdę potrafiłam czytać dużo , bawić się z rodzeństwem mam 3 siostry, organizować sobie jakoś czas z koleżankami na podwórku. Nie znałam najnowszych filmów na Video ale byłam szczęśliwa - choć oczywiście też się czasem buntowałam. A u moich dzieci nie ma tego buntu, czy marudzenia - w domu są dwa odbiorniki TV , jeden córka ma w swoim pokoju i podłączony jest odtwarzacz płyt -pod drugi podłączona jest platforma WII i ćwiczą i konkurują w różnych dyscyplinach sportowych. Mają dostęp do komputerów nieco limitowany - bo to też bardzo wciąga i pobudza , zwłaszcza gry - kumate są w sieci ale i grzeczne (łatwo sprawdzić ) to nie jest tak że zero TV i nic w zamian - szara ściana .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam podobnie "inną" szóstoklasistkę. Na szczęście ona widzi jakąś wartość w swojej inności, dogaduje się z rówieśnikami mimo innych zainteresowań i "jako-tako" funkcjonuje w klasie mimo braku bratniej duszy.

Brak telewizora chyba nie jest powodem problemów. My telewizor mamy, a dziewczyny nie oglądają tego, co ich rówieśnice. Żadne seriale Disney'a, żadne "modne" filmy. Nie twierdzę, że tylko programy naukowe, bo i komedię, nie zawsze mądrą, i film przygodowy obejrzą, a tych modnych nie chcą i już.

Sama "inność" chyba nie wystarczy, żeby nie chcieć chodzić do szkoły, zwłaszcza, kiedy nauka nieźle idzie. Może ktoś jej dokucza? To nie musi być nic wielkiego, żadne wymuszanie pieniędzy, przemoc fizyczna. To mogą być drobiasgi trudne do nazwania, krzywe spojrzenie, uśmiech, kiedy coś powie, wzruszenie ramion, odwrócenie się na pięcie, kiedy ona próbuje nawiązać kontakt. Nic strasznego...

No chyba, że szkoła po prostu jest nudna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba 6 klasa faktycznie jest jakaś "trefna". U mojej córki były przygody z zarozumiałą i pewną siebie koleżanką, córka naplotkowała w necie na tamtą a ona poleciała do dyrektorki razem z mamusią. Była awantura. Ale moja twardo chowana, potraktowała rzecz jako naukę życia. Nie wpadła by na pomysł uciekania w chorobę. Sama nie wiem. Zmiana szkoły to chyba najgorsze z możliwych, sygnał dla dziecka, że jak trudno to się ucieka. A ona ma dostać sygnał, że jak trudno, to się walczy. O cokolwiek. O dobre gimnazjum, o jakiś konkurs, dać cel do osiągnięcia. To nie gwiazdeczka ma z niej wyrosnąć ale mądra i pewna siebie kobieta ;)

Jeżeli nie wygląda na przemoc oczywiście. I nie przesadzałabym z bratem... brat niedługo wejdzie w fazę "nie cierpię dziewczyn bo są głupie" i znowu poczuje się odtrącona...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Może Twoja córa zwierza się bratu?

 

Witaj

dzięki Wam wszystkim za odzew :) bratu się na pewno nie zwierza, córka jest trochę podobna do męża z charakteru, i wiele różnych emocji tłamsi w sobie, rozmawiałam jeszcze z jedną osobą nie będącą członkiem rodziny ale znającą nas trochę i zwróciła mi uwagę by spojrzeć na ten problem z jeszcze innej strony, - jako reakcje córki na moją ciąże. Że może obawiać się, że znowu się będzie musiała podzielić moją uwagą z młodszym bratem, i stąd też może być - ta chęć zostawiania w domu.

EZS - my nie myślimy o zmianie szkoły, i córce też wytłumaczyłam że to nie jest dobre rozwiązanie, po za tym ona lubi, część nauczycieli i jest do nich przywiązana. Jak każdy ma jakieś sympatie. My także staramy się wychować ją na twardą sztukę, lecz niektórzy z nas rodzą się z taką ciut większą wrażliwością i mam wrażenie iż z tego powodu "często ją w życiu będą bolały 4 litery - zgodnie z przysłowiem, kto ma miękkie serce ten musi mieć twardą .. " pozdrawiam wszystkich serdecznie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

zapisz ją do jakiegoś kółka zainteresowań, klubu - by miała kontakt z pasjonatami, takimi jak ona.

Skoro lubi ptaki to może jakiś klub hodowców ptactwa ozdobnego/papużek? W takim klubie jest duży przekrój wiekowy i córka może stać się ulubienicą starszych klubowiczów (poświęcą jej uwagę, porozmawiają), co podniesie jej samoocenę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

Powiem krótko przykrą prawdę o tym co zauważyłam (po zachowaniu Twoim i córki): jesteś typem rodzica, który "pozwala sobie wejść na głowę" :(. Ja kilka lat temu - zaraz po studiach - uczyłam w liceum i miałam ćwiczenia ze studentami na WSB (przez 3 lata). Więc jakieś tam pojęcie i doświadczenie mam ;) Małe bo małe ale zawsze lepsze niż żadne ;)

 

Po pierwsze: nie jesteś konsekwentna - bo albo chcesz by dziecko do szkoły chodziło (i nie ma zmiłuj się) albo nie dbasz o edukację i "róbta co chceta". Najgorsze co możesz robić dla swojego dziecka to "zrównywać" sytuację syna i córki. Jeśli chłopak ma wolne a starsza siostra chodzi do szkoły to wolnego jej nie robisz. Dopóki będzie uważała szkołę za "zło konieczne" a nie za obowiązek będzie kombinować. "Młoda" ;) już wie, że się "nad nią litujesz" i bardzo dobrze to wykorzystuje. Dzieciaki, jak mają taką możliwość, szybko uczą się "wygodnych rozwiązań" dla nich. Przede wszystkim: Dziecko uczy się najwięcej po tym co robią jego rodzice. Nie po tym co mówią. Jeśli rodzic robi co innego niż mówi - dziecko będzie robić tak samo.

 

Po drugie: Pierwsze zdanie w pierwszym poście zdradza bardzo wiele o Tobie. Potem tylko potwierdza pierwsze "wrażenie" ;) Przede wszystkim w wychowaniu sprawdza się stare przysłowie: rodzic jest o wychowania a dziadki od rozpieszczania. Rozpieściłaś swoje dzieci - dobrze, że to widzisz. Ale jak chcesz by nie miały problemów w szkole i w życiu dorosłym to masz jeszcze czas by to naprawić. Ja zauważyłam - chyba słusznie (rzadko się mylę w ocenie charakteru i "pozycji ludzi w grupie/w stadzie"), że chcesz "być dla córki koleżanką" a nie matką. Częsty błąd rodziców. Przede wszystkim bardzo dobrze, że córka chce się Tobą opiekować ale Ty to "wykorzystujesz" zgadzając się na to co ona Tobie proponuje i potem chcesz się jej odwdzięczyć jak "nastolatka nastolatce" :(. Nie tędy droga... Bo "młoda" już załapała jak to działa... Od masaży, śniadań, kolacji jest mąż. Dziecko może Tobie zrobić kolacje raz w miesiącu gdy się źle czujesz ale to nie "życie nastolatka". Przede wszystkim: nie traktuj jej "na równi z sobą" - tak robisz za każdym razem gdy "ona Tobą manipuluje", gdy "chce się wkupić w łaski" mamy (Twoje).

 

Po trzecie: Według mnie mała nie ma koleżanek bo woli spędzać czas z dorosłymi... Skąd taki domysł? Z tego co dobrze zrozumiałam spędzasz z nią dużo czasu - bo które dziecko w wieku 12 lat robi mamie masaż? ;) Ja w tym wieku chciałam się tylko z koleżankami bawić, jeździć rowerem, grać, itp. Rodziców nigdy nie traktowałam "jak kumpli". Ale mam do dziś do nich ogromny szacunek. W szkole ani ja ani siostra problemów nie mieliśmy. Fakt - nauczyciele się na nas skarżyli bo gadałyśmy na lekcjach, bo zawsze chcieliśmy mieć ostatnie zdanie ;) Do dziś tak jest ;) - to oczywiście wada.

Na siłę małej nie znajdziesz koleżanek. Ona sama musi wypracować swoją pozycję w grupie i społeczeństwie.

 

Po czwarte: jak tak dalej będziesz robić nie zdziwię się jak dzieci Twoje zaczną brać narkotyki :( Obecnie - nikt w szkołach nie porusza tematu - ale dzieciaki z dobrych rodzin palą ziółka, piją alkohol.... - to standardowe spędzanie czasu przez młodych na "imprezach", 18-tkach... Jak mała nie będzie umiała odmówić kolegom i koleżankom palenia marihuany to dopiero będziesz mieć problemy... Powiem Tobie od razu z przykrością, że Twoja córka nie odmówi na imprezie i będzie wpływowa. Bo jej mama nie potrafi jej samej odmówić - np z tą szkołą jej ulegasz. Dlatego Twoja córka będzie ulegać ludziom bo nie nauczysz ją odmawiać. Do tego dochodzi jeszcze dodatkowy argument: jeśli teraz nie ma koleżanki, będzie chciała "za wszelką cenę" mieć kogoś bliskiego. Każdy człowiek do tego dąży. Dzieci również.

 

Po piąte: rozmowa z wychowawcą rzadko przynosi dobry efekt. Bo co on może zrobić? Nie zmusi dzieciaki by "nagle" polubiły Twoją córkę. Nie zmusi też rodziców by zaczęli się inaczej zachowywać. Dziecko się "niemal nigdy" nie przyzna przed rodzicem, że coś jest nie tak... Po prostu nad zwyczajniej w świecie się wstydzi - złożony mechanizm. Jedyne co możesz zrobić to nauczyć ją by radziła sobie w trudnych sytuacjach. Jeśli dziecko (dorosły) ma określone cechy, zachowanie, które nie są bardzo często akceptowane w grupie to sytuacja się powtórzy przy zmianie szkoły. I na następnym etapie życia. I będzie się powtarzać w życiu dorosłym. Pozostaje: albo zmienić światopogląd, charakter albo pozostać sobą i używać swoje wady jako atuty np w pracy. W pierwszym przypadku można się nabawić nawet choroby jeśli "ktoś na siłę" chce być kimś innym niż jest. W drugim przypadku będzie miał w życiu mało przyjaciół ale "na wagę złota". Ja jestem typem osoby, która miała "problemy z komunikacją" w szkole. Ale ja należę do osób, których nie interesuje kompletnie co myślą i robią inni (rodziców też mam takich - często byli poddawani krytyce - bo mało kto rozumiał ich światopogląd). Ale przez to ja potrafię się obronić - bo opinia innych na mój temat "spływa po mnie jak po kaczce" ;). Ja żyję inaczej niż wszyscy, jestem pewna siebie i nigdy nie miałam w życiu załamania - a mam wiele przykrych doświadczeń. Teraz jestem np po trzeciej nieudanej ciąży... i dziękuję rodzicom każdego dnia za to, że przejęłam ich charaktery. Niejedna kobieta wpadła by w depresję. Ja nie znam tego uczucia. Jest problem - to go rozwiązuje. Są ludzie co myślą inaczej niż ja - niech myślą. Są ludzie, którzy chcieliby mi lub próbowali mi zaszkodzić - niech próbują ;) "Kij ma dwa końce" - wierzę, że sytuacja lubi się odwracać, że jest równowaga na świecie. Ja się nie przejmuję takimi rzeczami. Uwierz mi, że dzięki temu właśnie nigdy niczego nie paliłam, nie brałam narkotyków. Mam męża, "zamkniętą" grupę znajomych - reszta nie ma dla mnie znaczenia ;)

W pracy moje "wady" są atutem. Bo mam niestandardowe pomysły, rozwiązania, które nie raz udowodniłam, że są lepsze od "standardu".

 

Po szóste: jeśli córka narzeka na bóle głowy nie lekceważ tego. Bardzo często w wieku dojrzewania wychodzą różne choroby dziedziczone po przodkach. Ja mam częste migreny - ujawniło się to dopiero na 3 roku studiów, wcześniej nigdy, dosłownie nigdy głowa mnie nie bolała. Jeśli ból głowy jest silny i częsty niezwłocznie poproś lekarza o konkretne badania. Lekarze nie lubią dawać skierowań młodym ludziom, dzieciom. Gdyby tak się stało u Ciebie to zrób małej chociaż EEG, zmierz ciśnienie i cukier. Jak bóle głowy nie ustępują - trwają około roku - konieczny jest już rezonans głowy. Zrób jej podstawowe badania - wystarczy lekarz rodzinny. Wykryj przyczynę bóli brzucha - niestrawność, stres, itd?

 

Po siódme: nie sądzę by ciąża była powodem chęci zostawania dziecka w domu. Bo sygnały manipulacji rodzicem były już w wieku przedszkolnym. Ciąża tylko ułatwiła córce możliwość "dostania tego co chce". Ciąża matki (tym bardziej dla dziewczynki) już "trochę starszej" powinna być czymś nowym, ekscytującym. Dziecko, które przychodzi na świat cieszy każdego. Mimo, że moim rodzicom nie udało się mieć trzeciego dziecka (a bardzo chcieli na starość ;) jeszcze jedno) to do dziś pamiętam jak z siostrą bardzo się cieszyłyśmy gdy rodzice zapytali się nam czy chciałybyśmy mieć młodszego brata lub siostrę. Kto by nie chciał? Każdy chce - ale u mnie w domu nie istniało pojęcie zazdrości. Nigdy rodzice niczego nie zazdrościli innym ludziom. Więc i my na wzajem niczego sobie nie zazdrościłyśmy.

 

Jeszcze coś mi się nasunęło: od wieków wiadome jest by zachować zdrowe ciało i umysł trzeba dostarczać sobie ruchu. Szczególnie dziecko potrzebuje ruchu. Potrzebuje bardzo dużo czasu spędzać na świeżym powietrzu. U mnie w domu panowała reguła (jak doczekam się dziecka tez ją będę stosować), że po szkole w pierwszej kolejności jemy obiad, potem obowiązkowo godzina spędzona na dworze. My z siostrą np godzinę lub dłużej ;) jeździłyśmy rowerami nad jezioro bo było bardzo blisko. Dopiero potem siadałyśmy do lekcji. Wypoczęty umysł jest bardziej wydajny :)

 

Ja mówię "prosto z mostu" i zachowuję się trochę "jak słoń w porcelanie" ;) Mam nadzieję, że się nie obraziłaś za moje spostrzeżenia ;)

 

Oglądnęłam przy okazji zdjęcia waszego domku :) Fajny domek :) Jestem pod wrażeniem waszej stolarki. Jaki to kolor drewna? Sami uzyskiwaliście ten kolor? Czy ktoś Wam malował drewno? Jeśli zdjęcia nie kłamią to kolor jest cudny :)

Edytowane przez luntrusk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem krótko przykrą prawdę o tym co zauważyłam (po zachowaniu Twoim i córki): jesteś typem rodzica, który "pozwala sobie wejść na głowę" :(. Ja kilka lat temu - zaraz po studiach - uczyłam w liceum i miałam ćwiczenia ze studentami na WSB (przez 3 lata). Więc jakieś tam pojęcie i doświadczenie mam ;) Małe bo małe ale zawsze lepsze niż żadne ;)

 

Po pierwsze: nie jesteś konsekwentna - bo albo chcesz by dziecko do szkoły chodziło (i nie ma zmiłuj się) albo nie dbasz o edukację i "róbta co chceta". Najgorsze co możesz robić dla swojego dziecka to "zrównywać" sytuację syna i córki. Jeśli chłopak ma wolne a starsza siostra chodzi do szkoły to wolnego jej nie robisz. Dopóki będzie uważała szkołę za "zło konieczne" a nie za obowiązek będzie kombinować. "Młoda" ;) już wie, że się "nad nią litujesz" i bardzo dobrze to wykorzystuje. Dzieciaki, jak mają taką możliwość, szybko uczą się "wygodnych rozwiązań" dla nich. Przede wszystkim: Dziecko uczy się najwięcej po tym co robią jego rodzice. Nie po tym co mówią. Jeśli rodzic robi co innego niż mówi - dziecko będzie robić tak samo.

 

Po drugie: Pierwsze zdanie w pierwszym poście zdradza bardzo wiele o Tobie. Potem tylko potwierdza pierwsze "wrażenie" ;) Przede wszystkim w wychowaniu sprawdza się stare przysłowie: rodzic jest o wychowania a dziadki od rozpieszczania. Rozpieściłaś swoje dzieci - dobrze, że to widzisz. Ale jak chcesz by nie miały problemów w szkole i w życiu dorosłym to masz jeszcze czas by to naprawić. Ja zauważyłam - chyba słusznie (rzadko się mylę w ocenie charakteru i "pozycji ludzi w grupie/w stadzie"), że chcesz "być dla córki koleżanką" a nie matką. Częsty błąd rodziców. Przede wszystkim bardzo dobrze, że córka chce się Tobą opiekować ale Ty to "wykorzystujesz" zgadzając się na to co ona Tobie proponuje i potem chcesz się jej odwdzięczyć jak "nastolatka nastolatce" :(. Nie tędy droga... Bo "młoda" już załapała jak to działa... Od masaży, śniadań, kolacji jest mąż. Dziecko może Tobie zrobić kolacje raz w miesiącu gdy się źle czujesz ale to nie "życie nastolatka". Przede wszystkim: nie traktuj jej "na równi z sobą" - tak robisz za każdym razem gdy "ona Tobą manipuluje", gdy "chce się wkupić w łaski" mamy (Twoje).

 

Po trzecie: Według mnie mała nie ma koleżanek bo woli spędzać czas z dorosłymi... Skąd taki domysł? Z tego co dobrze zrozumiałam spędzasz z nią dużo czasu - bo które dziecko w wieku 12 lat robi mamie masaż? ;) Ja w tym wieku chciałam się tylko z koleżankami bawić, jeździć rowerem, grać, itp. Rodziców nigdy nie traktowałam "jak kumpli". Ale mam do dziś do nich ogromny szacunek. W szkole ani ja ani siostra problemów nie mieliśmy. Fakt - nauczyciele się na nas skarżyli bo gadałyśmy na lekcjach, bo zawsze chcieliśmy mieć ostatnie zdanie ;) Do dziś tak jest ;) - to oczywiście wada.

Na siłę małej nie znajdziesz koleżanek. Ona sama musi wypracować swoją pozycję w grupie i społeczeństwie.

 

Po czwarte: jak tak dalej będziesz robić nie zdziwię się jak dzieci Twoje zaczną brać narkotyki :( Obecnie - nikt w szkołach nie porusza tematu - ale dzieciaki z dobrych rodzin palą ziółka, piją alkohol.... - to standardowe spędzanie czasu przez młodych na "imprezach", 18-tkach... Jak mała nie będzie umiała odmówić kolegom i koleżankom palenia marihuany to dopiero będziesz mieć problemy... Powiem Tobie od razu z przykrością, że Twoja córka nie odmówi na imprezie i będzie wpływowa. Bo jej mama nie potrafi jej samej odmówić - np z tą szkołą jej ulegasz. Dlatego Twoja córka będzie ulegać ludziom bo nie nauczysz ją odmawiać. Do tego dochodzi jeszcze dodatkowy argument: jeśli teraz nie ma koleżanki, będzie chciała "za wszelką cenę" mieć kogoś bliskiego. Każdy człowiek do tego dąży. Dzieci również.

 

Po piąte: rozmowa z wychowawcą rzadko przynosi dobry efekt. Bo co on może zrobić? Nie zmusi dzieciaki by "nagle" polubiły Twoją córkę. Nie zmusi też rodziców by zaczęli się inaczej zachowywać. Dziecko się "niemal nigdy" nie przyzna przed rodzicem, że coś jest nie tak... Po prostu nad zwyczajniej w świecie się wstydzi - złożony mechanizm. Jedyne co możesz zrobić to nauczyć ją by radziła sobie w trudnych sytuacjach. Jeśli dziecko (dorosły) ma określone cechy, zachowanie, które nie są bardzo często akceptowane w grupie to sytuacja się powtórzy przy zmianie szkoły. I na następnym etapie życia. I będzie się powtarzać w życiu dorosłym. Pozostaje: albo zmienić światopogląd, charakter albo pozostać sobą i używać swoje wady jako atuty np w pracy. W pierwszym przypadku można się nabawić nawet choroby jeśli "ktoś na siłę" chce być kimś innym niż jest. W drugim przypadku będzie miał w życiu mało przyjaciół ale "na wagę złota". Ja jestem typem osoby, która miała "problemy z komunikacją" w szkole. Ale ja należę do osób, których nie interesuje kompletnie co myślą i robią inni (rodziców też mam takich - często byli poddawani krytyce - bo mało kto rozumiał ich światopogląd). Ale przez to ja potrafię się obronić - bo opinia innych na mój temat "spływa po mnie jak po kaczce" ;). Ja żyję inaczej niż wszyscy, jestem pewna siebie i nigdy nie miałam w życiu załamania - a mam wiele przykrych doświadczeń. Teraz jestem np po trzeciej nieudanej ciąży... i dziękuję rodzicom każdego dnia za to, że przejęłam ich charaktery. Niejedna kobieta wpadła by w depresję. Ja nie znam tego uczucia. Jest problem - to go rozwiązuje. Są ludzie co myślą inaczej niż ja - niech myślą. Są ludzie, którzy chcieliby mi lub próbowali mi zaszkodzić - niech próbują ;) "Kij ma dwa końce" - wierzę, że sytuacja lubi się odwracać, że jest równowaga na świecie. Ja się nie przejmuję takimi rzeczami. Uwierz mi, że dzięki temu właśnie nigdy niczego nie paliłam, nie brałam narkotyków. Mam męża, "zamkniętą" grupę znajomych - reszta nie ma dla mnie znaczenia ;)

W pracy moje "wady" są atutem. Bo mam niestandardowe pomysły, rozwiązania, które nie raz udowodniłam, że są lepsze od "standardu".

 

Po szóste: jeśli córka narzeka na bóle głowy nie lekceważ tego. Bardzo często w wieku dojrzewania wychodzą różne choroby dziedziczone po przodkach. Ja mam częste migreny - ujawniło się to dopiero na 3 roku studiów, wcześniej nigdy, dosłownie nigdy głowa mnie nie bolała. Jeśli ból głowy jest silny i częsty niezwłocznie poproś lekarza o konkretne badania. Lekarze nie lubią dawać skierowań młodym ludziom, dzieciom. Gdyby tak się stało u Ciebie to zrób małej chociaż EEG, zmierz ciśnienie i cukier. Jak bóle głowy nie ustępują - trwają około roku - konieczny jest już rezonans głowy. Zrób jej podstawowe badania - wystarczy lekarz rodzinny. Wykryj przyczynę bóli brzucha - niestrawność, stres, itd?

 

Po siódme: nie sądzę by ciąża była powodem chęci zostawania dziecka w domu. Bo sygnały manipulacji rodzicem były już w wieku przedszkolnym. Ciąża tylko ułatwiła córce możliwość "dostania tego co chce". Ciąża matki (tym bardziej dla dziewczynki) już "trochę starszej" powinna być czymś nowym, ekscytującym. Dziecko, które przychodzi na świat cieszy każdego. Mimo, że moim rodzicom nie udało się mieć trzeciego dziecka (a bardzo chcieli na starość ;) jeszcze jedno) to do dziś pamiętam jak z siostrą bardzo się cieszyłyśmy gdy rodzice zapytali się nam czy chciałybyśmy mieć młodszego brata lub siostrę. Kto by nie chciał? Każdy chce - ale u mnie w domu nie istniało pojęcie zazdrości. Nigdy rodzice niczego nie zazdrościli innym ludziom. Więc i my na wzajem niczego sobie nie zazdrościłyśmy.

 

Jeszcze coś mi się nasunęło: od wieków wiadome jest by zachować zdrowe ciało i umysł trzeba dostarczać sobie ruchu. Szczególnie dziecko potrzebuje ruchu. Potrzebuje bardzo dużo czasu spędzać na świeżym powietrzu. U mnie w domu panowała reguła (jak doczekam się dziecka tez ją będę stosować), że po szkole w pierwszej kolejności jemy obiad, potem obowiązkowo godzina spędzona na dworze. My z siostrą np godzinę lub dłużej ;) jeździłyśmy rowerami nad jezioro bo było bardzo blisko. Dopiero potem siadałyśmy do lekcji. Wypoczęty umysł jest bardziej wydajny :)

 

Ja mówię "prosto z mostu" i zachowuję się trochę "jak słoń w porcelanie" ;) Mam nadzieję, że się nie obraziłaś za moje spostrzeżenia ;)

 

Oglądnęłam przy okazji zdjęcia waszego domku :) Fajny domek :) Jestem pod wrażeniem waszej stolarki. Jaki to kolor drewna? Sami uzyskiwaliście ten kolor? Czy ktoś Wam malował drewno? Jeśli zdjęcia nie kłamią to kolor jest cudny :)

 

ŁO MATKO!

 

Cytaty:

"jesteś typem rodzica, który "pozwala sobie wejść na głowę" ,

"nie jesteś konsekwentna",

"Pierwsze zdanie w pierwszym poście zdradza bardzo wiele o Tobie. Potem tylko potwierdza pierwsze "wrażenie" ;) "

 

Luntrusk gratuluję pewności osądu!

 

 

Bhm nie lekceważyłabym zachowania córki. Coś musi jej w szkole bardzo przeszkadzać skoro nagle nie sprawiające kłopotów wychowawczych, dobrze uczące się dziecko nie chce tam chodzić. Może ukryta przemoc rówieśników ( nie musi być fizyczna- wystarczą docinki, kąśliwe uwagi , lekceważące gesty ), a może coś innego. Moim zdanie jej zachowanie jest ukrytym wołaniem o Twoją pomoc- chroni się w bezpiecznym miejscu, domu. Znalazłabym dobrego psychologa i poszła porozmawiać- bez córki. Poradzi Ci jak pokierować rozmową z dzieckiem, żeby się dowiedzieć co ją gnębi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problemy były już dużo wcześniej - nigdy "nagle" się coś złego nie dzieje. Mądry rodzic, mądry człowiek to wie.

 

Elfir - nic nie wnosisz do rozmowy gdy krytykujesz mnie i to co mówię kolejny raz na forum...

Lepiej dla Ciebie samej byś zaczeła spędzać czas inaczej niż tylko na "czatowaniu" całymi dniami na forum...

Edytowane przez luntrusk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...