Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

Prawda jest taka, że w jaki sposób byśmy tej wody nie odparowywali, to i tak trzeba dostarczyć tej energii, nawet jak porozkładamy w domu tacki z wodą to tej energii wcale nie będzie mniej (może jedynie o tyle, ile biorą jakieś sterowniki i urządzenia pomocnicze w nawilżaczu). Ale tu nie chodzi o dodatkową stratę, tylko o komfort. Nikt nie kwestionuje tego, że w chałupie ma być 20*C, więc jak się chce mieć dodatkowo rh 50% to zwyczajnie trzeba za to zapłacić bez gadania, ale za energię, bo ten nawilżacz zadziwiająco drogi jest, nie dałbym więcej jak 3-4 tys.

 

Osobiście jak się wybuduję zamierzam trochę poeksperymentować z nawilżaczem DIY. Koncepcję mam taką, żeby zrobić komorę zraszania (albo o powierzchniach zraszanych, jak znajdę sensowne wypełnienie). To może być zbiornik wielkości takiej, żeby powietrze przebywało w nim chociaż kilka sekund, czyli w warunkach domu jednorodzinnego jakieś 200-500 l chyba by wystarczyło, wysokość ze 2m i odpowiednia średnica dla tej pojemności. Dopływ powietrza z dołu, odpływ na górze z jakimś odkraplaczem i na górze dysze zraszające, krople spadają na dół w przeciwprądzie. Gdyby to miało sprawność 100% to rozpylając odpowiednią ilość wody o temp. 11*C uzyskamy powietrze o tej samej temp. i rh 100%, a po podgrzaniu go do 22*C mamy rh 50%. Ale takiej sprawności mieć nie będzie, więc będzie trzeba lać wodę trochę cieplejszą, to pewnie zależy od wielkości zbiornika i zraszaczy, ale na pewno uda się dobrać taką temperaturę wody przy określonym przepływie powietrza, żeby było w nim te 8g pary wodnej na m3. Np. woda 15*C, powietrze 13*C RH 85%. To w lato działałoby jako osuszacz i schładzacz powietrza, choć wtedy trzeba by zejść z temperaturą wody poniżej 11*C.

A ile tej wody trzeba by lać?

Przy -20*C na zewnątrz trzeba dostarczyć jakieś 51kJ/kg powietrza, a wodę możemy schłodzić najwyżej o 10*C, żeby nie zamarzła - wychodzi jakieś 1,5 litra na m3 powietrza, czyli ze 150-300l na godzinę.

Przy +35*C i rh 90% trzeba by odebrać z powietrza jakieś 89kJ/kg, z tym że wodę możemy podgrzać o jakieś 20*C i nadal będzie kilka stopni chłodniejsza niż powietrze zewnętrzne, wychodzi jakieś 1,3 l na m3 powietrza, czyli znów tak gdzieś do 300 litrów na godzinę.

Niby sporo, ale można recyrkulować jakieś np. 50 l wody odpowiednio ją podgrzewając lub schładzając zależnie od sytuacji, oczywiście dolewając dziennie ze 100-200 litrów świeżej, żeby nic się tam nie zalęgło. Można ustawić, żeby świeża woda non stop się sączyła w tempie 200l na dobę, a nadmiar szedłby przelewem w kanał. Przy okazji taka "płuczka" trochę podczyściła by powietrze ze smogu i zjonizowała, samo zdrowie.

No ale tą wodę trzeba by zimą podgrzewać z mocą dochodzącą czasem do 2kW (przy 100m3/h), a w lato schładzać z mocą do 6kW (dla 200m3/h).

 

 

Jest jednak kilka problemów, ale chyba do rozwiązania, np. kamień zatykający dysze zraszaczy (można puścić przez zmiękczacz, który i tak zamierzam mieć, czasem można tam zajrzeć i coś wyczyścić). Pewnie też hałas, trzeba by to jakoś wygłuszyć i przy okazji zaizolować termicznie, albo dać (jakieś?) wypełnienie w środku, żeby woda sobie w ciszy spływała po nim na dół. Zamarzanie teoretycznie nie powinno mieć miejsca, ale w praktyce na pewno wystąpi. No i jeszcze słabe wykorzystanie wymiennika rekuperatora, bo jak damy na niego powietrze o temp. 13*C to na wyrzutnię wypluje z 15*C i nici z odzysku.

Od razu nasuwa się zastosowanie 2 wymienników, jeden przed komorą zraszania, drugi za nią. Temperatura rozpylanej wody determinowała by temperaturę powietrza, jakie pójdzie na drugi wymiennik, załóżmy 13*C. To w kanale wywiewnym na drugim wymienniku powietrze schłodzi się np. do 15*C i tyle pójdzie na pierwszy wymiennik. Tam z kolei, powietrze idące z czerpni ma szanse odzyskać to ciepło i ogrzać się w okolice 11-13*C zanim trafi do komory zraszania. Oczywiście jakiś system przeciw zamarzaniu na pierwszym wymienniku powinien być. Z kolei w lato z komory na drugi wymiennik szło by z 11*C, z drugiego wymiennika na pierwszy ze 13*C, a z pierwszego do komory jakieś 15-20*C (powietrze zewnętrzne może mieć dużo wilgoci więc tak mocno się nie schłodzi). I to nie muszą być jakieś super sprawne i drogie wymienniki jak za komorą już jest te 13*C, to czy z 20*C odzyska 90 czy 70% nie robi istotnej różnicy. Ten pierwszy wymiennik jak nie będzie miał wysokiej sprawności to też może być lepiej, bo nie będzie tak łatwo zamarzał i zamiast uruchamiać grzałki przed nim, to powietrze dogrzeje się potem w komorze zraszanie (być może na innym COP). Na drugim wymienniku można też dać regulowany bypass, który w lato przepuści trochę chłodu do chałupy, co prawda to nie klima ale temperatury mogą być niższe niż z GWC.

 

Ale jak do komory zraszania trafi teraz powietrze o temp. 11*C, a latem poniżej 20*C to sytuacja wygląda znacznie ciekawiej.

W zimę brakuje nam raptem z 20kJ/kg do jego nawilżenia a temperatura termometru mokrego wyniesie powyżej 2*C i nie ma ryzyka zamarzania. Przy dużych mrozach i skrajnie suchym powietrzu ta woda schłodziła by się przynajmniej o 5*C, potrzeba jej nie więcej jak 1,2 litra na m3, a przy wymianie 100m3/h trzeba ją grzać z mocą nie przekraczającą 0,7kW. Z kolei w lato z powietrza zabrać musimy nie więcej jak 26kJ/kg, 1,2l/m3 też by wystarczyło a potrzebna moc chłodnicza wyniesie góra 2kW przy wymianie 200m3/h. Chyba że będziemy bypass otwierać, to wtedy moc chłodnicza musi być większa, bo cieplejsze powietrze do komory zraszania wpadnie. Przy czym te moce dotyczą skrajnych temperatur, przy "normalnych" temperaturach i wilgotnościach potrzeba kilka razy mniej.

Czyli potrzebna jest pompka, która rozpyli lub rozsączy np. na złożu żwiru te 150-300 litrów wody na godzinę, do tego coś co ogrzeje lub ochłodzi tą wodę (można to pożenić z PC). Sterując temperaturą wody możemy precyzyjnie sterować wilgotnością w dużym zakresie, a na pewno w tym, który nas interesuje.

 

Można też zrobić studnie chłonną w gruncie i walić do niej wodę ze studni bez uzdatniania (i tak ma zawsze fajną temperaturę, bliską tej jaką potrzebujemy). Można też wypełnić ją żwirem i rozsączać. Problem w tym, że trzeba mieć studnie z wodą, odpowiednie warunki gruntowe do studni chłonnej, no i to się kiedyś zatka przez wytrącające się minerały, będzie spory problem z regeneracją. Takie urządzenie w budynku potrzebuje znacznie mniej świeżej wody, wytrąci znacznie mniej minerałów (recyrkulacja, zmiękczacz) i będzie łatwiejsze w serwisie (czyszczenie, wymiana złoża).

Powiem szczerze, że wolałbym włożyć kasę w takie eksperymenty niż np. budować GWC, ale na razie nie mam gdzie tego potestować.

 

Chętnie podyskutuję, jak ktoś ma uwagi czy pomysły.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 4,9k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Przepuszczenie powietrza przez taką komorę w zimie ma jakiś sens. Znaczy nawilża.

Problem, to że to się robi jednocześnie filtr wodny i będzie się syfiło. Do tego spowoduje obniżenie temperatury powietrza nawiewanego. A spadek temperatury to zmniejszenie pojemności pary wodnej - czyli marnie działające nawilżenie (po ogrzaniu w pomieszczeniach dalej mamy sucho). Dlatego nawilżacz który dostarcza energię (choćby wcześniej wspomniana nagrzewnica wodna).

 

W upały to ważniejsze jest osuszenie powietrza, niż schłodzenie. Wolę mieć nawiewane 28*@40% wilgotności niż nawilżone tym wynalazkiem 24*@100% wilgotności.

 

IMO najlepsza opcja to reku z odzyskiem wilgoci. Inne są kosztowniejsze, mają wady funkcjonalne i/lub gorzej działają.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kaizen, chyba nieuważnie czytałeś albo nie zrozumiałeś. Zadaniem komory jest spowodowanie, żeby w powietrzu nawiewanym było 8g pary wodnej na kilogram, bez względu na parametry powietrza zewnętrznego. Dokładnie tyle jest w powietrzu 11*C i rh 100%, albo np. 13*C i rh 85%. W zimę da się to uzyskać rozpylając wodę np. o temp. 15*C, dalej to powietrze przechodzi przez reku osiągając 19*C i 60%, a dalej jeszcze dogrzewa się w pomieszczeniach od CO osiągając 50% przy 22*C.

Z kolei w lato lejesz wodę o temp. np. 9*C tak, żeby powietrze na wyjściu z komory miało 11*C i 100%, dalej dzieje się z nim dokładnie to samo co zimą, możesz część przez bypass puścić, ale nie zmienia to faktu, że nadal będzie ono miało 8g wilgoci i w temperaturze pokojowej około 50% rh. Komora zraszania może schładzać i wysuszać powietrze, jeśli jest ono ciepłe i wilgotne, to tylko kwestia ustawienia odpowiedniej temperatury wody w niej rozpylanej, powietrze przebywając w otoczeniu wody o temp. np. 9*C musi się schłodzić do tych 11*C i musi "zrzucić" z siebie wilgoć, więcej jak rh 100% mieć nie będzie. To zapewnia stałą wilgotność w mieszkaniu bez względu na warunki zewnętrzne i porę roku. Ten nawilżacz za 18k tego raczej nie potrafi.

 

Co do zanieczyszczeń, jakiś filtr wstępny powietrza powinien być, jakiś filtr w wodzie obiegowej też, ta woda kilka razy dziennie się wymienia na świeżą, żeby tam się nie namnożyła jakaś legionella. Za komorą można dać jeszcze dokładniejsze filtry, o ile ona za słabo oczyści powietrze. A jak jakiś syf w wodzie się zrobi, to trzeba się cieszyć, że nie ma go już w powietrzu. Tam można nawet ze 20l w obiegu zostawić i zmieniać to 10 razy dziennie.

Można też do tej wody jakąś sól dozować, która powstrzyma rozwój bakterii a powietrze będziesz miał lepsze niż przy tężniach w Ciechocinku.

Edytowane przez SzymonKc
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Higroplus rzeczywiście tylko nawilża.

 

Co do Twojej koncepcji - jeśli powietrze o temp 11 nasycisz do 100% - przy założeniu, że to możliwe w ten sposób, jest bardzo duże ryzyko wytrącenia wody w kanałach wentylacyjnych.

 

Ja bym raczej optował za podgrzewaniem powietrza przed nawilżaczem, tak, żeby za nawilżaczem mieć temp docelową w pomieszczeniach. Tak jak to robi higroplus. Wtedy z powietrza o wilgotności względnej 50% jest mniejszy ryzyko skraplania.

 

Co do regulacji wilgotności latem - to sprawa według mnie jest prostsza. Ja mam zamiar zastosować chłodnicę z pomiarem wilgotności bezwzględnej za nią (muszę jeszcze tylko poszukać takiego czujnika ;)). Obieg w chłodnicy sterowany z dolnego źródła pompy z bypassem przez automatykę domu. Przy takich temp wydajność może być czasem za mała - w końcu min temp dolnego źródła nie jest wybitnie niska, ale na pewno zredukuje ilość wody w powietrzu.

 

Ale wracajac do samej koncepcji - przelicz koszt zbiornika, systemu, automatyki i przede wszystkim swojego CZASU. Przy zalozeniu, że koncepcja jest słuszna, stracisz naprawdę dużo czasu na kalibrację i testy.

 

Osobiście wolę ten czas przeznaczyć na pracę zawodową i zarobić na rozwiązanie sprawdzone. Choć mam cichą nadzieję, że thessla green zaskoczy produktem za mniejsze pieniądze. Ale skoro łebskim specjalistą od wentylacji zajmuje tyle czasu stworzenie rozwiązania niezawodnego, automatycznego i wydajnego, to zagadnienie nie jest tak proste jak się może na początku wydawać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z kolei w lato lejesz wodę o temp. np. 9*C tak, żeby powietrze na wyjściu z komory miało 11*C i 100%, dalej dzieje się z nim dokładnie to samo co zimą, możesz część przez bypass puścić, ale nie zmienia to faktu, że nadal będzie ono miało 8g wilgoci i w temperaturze pokojowej około 50% rh.

 

Czyli latem chcesz odpalać pompę ciepła do chłodzenia wody i jednocześnie ogrzewanie po to, żeby pozbyć się trochę wilgoci za pomocą wody?

 

Tak na czuja 9* to będzie za mało, żeby pokryć zyski ze skraplania pary wodnej i jeszcze schłodzić powietrze o kilkanaście czy nawet ponad 20*.

 

To zapewnia stałą wilgotność w mieszkaniu bez względu na warunki zewnętrzne i porę roku. Ten nawilżacz za 18k tego raczej nie potrafi.

 

Nie zapewnia stałej wilgotności w mieszkaniu, bo pilnujesz tylko wilgotności powietrza nawiewanego. A masz jeszcze wilgotność produkowaną wewnątrz domu i w nim zmagazynowaną.

 

Nawilżacz, jak sama nazwa wskazuje, nie służy do osuszania. Jak się upierasz na wykorzystanie schłodzonej wody do osuszania, to zamontuj klimakonwektor. Albo klimę czy osuszacz.

 

Co do zanieczyszczeń, jakiś filtr wstępny powietrza powinien być, jakiś filtr w wodzie obiegowej też, ta woda kilka razy dziennie się wymienia na świeżą, żeby tam się nie namnożyła jakaś legionella.

 

Całą komorę będziesz miał wilgotną i oblepioną tym, czego nie wyłapią filtr powietrza. A nie zamontujesz filtrów przechwytujących 100% zarodników, pyłków itd.

Filtrowanie wody pomoże jak zmarłemu kropidło. Pytanie, czy jakaś lampa UV przeżyłaby w warunkach, jakie będziesz miał w tej komorze.

 

 

A jak jakiś syf w wodzie się zrobi, to trzeba się cieszyć, że nie ma go już w powietrzu. Tam można nawet ze 20l w obiegu zostawić i zmieniać to 10 razy dziennie.

 

Ja bym się nie cieszył z hodowli grzybów i pleśni siejących świeżymi zarodnikami. A 100% nie wyłapiesz.

Edytowane przez Kaizen
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy ogrzewaniu powietrza nie uzyskasz 11*C i 100%, dlatego pisałem raczej o 13*C i 85% - bardziej realne. Przy ochładzaniu latem, da się uzyskać 11* i 100%. Tak czy inaczej tuż za komorą jest wymiennik reku, który dodaje kilka stopni i wilgotność względna szybko spada zanim powietrze pójdzie dalej w kanały. Ryzyko wilgoci w kanałach byłby, gdyby latem 100% puścić przez bypass wymiennika, ale nawet wtedy przewody są w cieplejszym otoczeniu i podbiją temperaturę obniżając wilgotność względną. Ale wystarczy zrobić blokadę bypassu, żeby nie dało się przez niego puścić więcej jak np. 80% powietrza latem.

 

Podgrzewać powietrze przed nawilżaczem też można, a odparowując wodę osiągnie ono temperaturę termometru mokrego, na jedno wychodzi, ale nie całkiem. Jak zimą masz np. 1g pary w powietrzu zewnętrznym, a chcesz, żeby było 8g w temp. 20*C, to musisz to powietrze podgrzać jednoetapowo w okolice 38*C i dopiero wtedy jest na odpowiedniej adiabacie, żeby sobie wilgoci dobrało stygnąc. Czynnik grzewczy w nagrzewnicy musi mieć kilka stopni więcej, więc nie jest to niskotemperaturowe grzanie i tutaj zalet PC nie do końca wykorzystasz. Ale bezpieczniej by było zrobić to w 2 etapach, najpierw podgrzać je gdzieś do 28*C, później niech sobie odparuję wodę osiągając np. 13*C i 85%, a później je dogrzać do tych 20*C. W ten sposób lepiej można wilgotność kontrolować, ale potrzebne są 2 nagrzewnice.

 

No i jak chcesz latem mieć chłodnicę, to idziesz w kolejny wymiennik, kolejną pompę obiegową i automatykę. W dodatku będziesz go musiał odgrzybiać.

 

Komora zraszania jest jednocześnie nagrzewnicą, chłodnicą, wymiennikiem, osuszaczem i nawilżaczem, w dodatku się nie zagrzybi.

Potrzebny jest zbiornik, dysze zraszające, pompka, ze 2 małe "bojlerki" do podgrzewania lub schładzania wody z wężownicami zasilanymi z PC, zawór 3d z siłownikiem do regulacji temperatury wody, czujnik temperatury wody zmieszanej, temperatury i wilgotności powietrza na wyjściu z komory zraszania i jeszcze kilka detali, o których w tej chwili nie pamiętam.

 

Oczywiście czasu na to poszłoby dużo, bo dopracowanie takiego urządzenia to jest wyzwanie dla ekipy, komercyjnie jak najbardziej do zrobienia, amatorsko pewnie też, ale kilka tys. zł trzeba będzie wydać.

Edytowane przez SzymonKc
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podgrzewać powietrze przed nawilżaczem też można, a odparowując wodę osiągnie ono temperaturę termometru mokrego, na jedno wychodzi, ale nie całkiem. Jak zimą masz np. 1g pary w powietrzu zewnętrznym, a chcesz, żeby było 8g w temp. 20*C, to musisz to powietrze podgrzać jednoetapowo w okolice 38*C i dopiero wtedy jest na odpowiedniej adiabacie, żeby sobie wilgoci dobrało stygnąc. Czynnik grzewczy w nagrzewnicy musi mieć kilka stopni więcej, więc nie jest to niskotemperaturowe grzanie i tutaj zalet PC nie do końca wykorzystasz.

 

Oczywiście COP będzie niższe, ale nadal będzie mniejsze niż 1:1. Chcę wykorzystać obieg wysokotemperaturowy ze zbiornika CWU. I tak będę go wykorzystywał do nagrzewnicy przed rekuperatorem - to tym samym obiegiem i pompą załatwię nawilżacz. W ten sposób powietrze przejdzie przez 2 nagrzewnice.

 

No i jak chcesz latem mieć chłodnicę, to idziesz w kolejny wymiennik, kolejną pompę obiegową i automatykę. W dodatku będziesz go musiał odgrzybiać.

 

Automatyka będzie centralna, więc to nie problem. Tracę jedno wejście analogowe i jedno wyjście cyfrowe. Pompa obiegowa i tak będzie do chłodzenia pasywnego i wymiennika. Odgrzybianie na pewno będzie prostsze niż w aucie. Kwestia zapewnienia dostępu.

 

Komara zraszania jest jednocześnie nagrzewnicą, chłodnicą, wymiennikiem, osuszaczem i nawilżaczem, w dodatku się nie zagrzybi.

Potrzebny jest zbiornik, dysze zraszające, pompka, ze 2 małe "bojlerki" do podgrzewania lub schładzania wody z wężownicami zasilanymi z PC, zawór 3d z siłownikiem do regulacji temperatury wody, czujnik temperatury wody zmieszanej, temperatury i wilgotności powietrza na wyjściu z komory zraszania i jeszcze kilka detali, o których w tej chwili nie pamiętam.

 

Oczywiście czasu na to poszłoby dużo, bo dopracowanie takiego urządzenia to jest wyzwanie dla ekipy, komercyjnie jak najbardziej do zrobienia, amatorsko pewnie też, ale kilka tys. zł trzeba będzie wydać.

 

I nie daje gwarancji, że to wszystko zadziała jak należy. Dodatkowo problem zanieczyszczeń poruszony przez Kaizena wydaje się dość poważny i nie tak łatwy do rozwiązania.

 

Co do wilgotności 35%, to za mało dla ludzi, a na pewno za mało dla podłogi drewnianej. Oczywiście można doraźnie regulować wilgotność wydajnością wentylacji. Wymiennik entalpiczny jest na pewno pewnym rozwiązaniem jeśli nie ma się dodatkowych wymagań co do systemu wentylacji.

 

Nie twierdzę, że akurat ten nawilżacz jest tani i warty swojej ceny. Ale nie ma sensownej alternatywy, a na pewno jest skuteczny. Mogę nie robić i zaoszczędzić ileś tam, ale gorzej jak się okaże, że za chwilę parkiet za 50k zniszczy się przez zbyt suche powietrze. Choć głównie chodzi mi o osoby, które w tym domu będą mieszkały.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak czy inaczej tuż za komorą jest wymiennik reku

 

To do mnie nie dotarło, że chcesz marnować tyle ciepła. Rekuperator wtedy odzyska tyle co nic. Za to nawet w największe mrozy będziesz wyrzucał na zewnątrz powietrze o temperaturze kilkunastu stopni. To bez sensu wydawanie kasy na rekuperator. Same wentylatory wstaw.

 

W dodatku będziesz go musiał odgrzybiać.

 

A komory nie musisz?

 

Komara zraszania jest jednocześnie nagrzewnicą, chłodnicą, wymiennikiem, osuszaczem i nawilżaczem, w dodatku się nie zagrzybi.

 

Jak nagrzewasz i schładzasz wodę w tej komorze? Jak ją napędzasz? Czy co doleci na dół to do kanalizacji i grzejesz z zasobnika CWU? A jak chłodzisz tę wodę? I czemu się nie zagrzybi?

 

 

Potrzebny jest zbiornik, dysze zraszające, pompka, ze 2 małe "bojlerki" do podgrzewania lub schładzania wody z wężownicami zasilanymi z PC, zawór 3d z siłownikiem do regulacji temperatury wody, czujnik temperatury wody zmieszanej, temperatury i wilgotności powietrza na wyjściu z komory zraszania i jeszcze kilka detali, o których w tej chwili nie pamiętam.

 

To dopiero uproszczenie systemu ;)

A to wszystko, żeby tylko nie wybrać rekuperatora z odzyskiem wilgoci?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli latem chcesz odpalać pompę ciepła do chłodzenia wody i jednocześnie ogrzewanie po to, żeby pozbyć się trochę wilgoci za pomocą wody?

 

Latem, woda wypływająca z komory będzie za ciepła, trzeba ją schłodzić przed ponownym użyciem, powietrze po przejściu przez komorę podgrzeje się w reku o ile będziemy chcieli, żeby się podgrzało, bo można je puścić bypasem jak potrzebny jest chłód. PC nie ma chłodzić i grzać równocześnie, chłodzić ma latem, grzać zimą.

Nie ma znaczenia czy osuszasz powietrze za pomocą zimnej rurki miedzianej na której skrapla się wilgoć czy chłodzisz je i osuszasz bezpośrednio za pomocą wody. To działa tak samo, przecież wymiennik klimy też jest cały czas pokryty wodą i ta woda nie paruje z powrotem tylko cały czas jej przybywa i sobie spływa. W takiej komorze w tych warunkach też będzie spływać i będzie jej przybywać w skutek kondensacji. Nie ma znaczenia czy spływa sobie po miedzi, po ściance zbiornika z tworzywa czy po żwirze. Jak jest zimno zachodzi kondensacja i powietrze się osusza, nawet we mgle wodnej. Na zimnej kropli wody wilgoć kondensuje się tak samo chętnie jak na czymś innym o tej samej temperaturze.

 

Tak na czuja 9* to będzie za mało, żeby pokryć zyski ze skraplania pary wodnej i jeszcze schłodzić powietrze o kilkanaście czy nawet ponad 20*.

Tak na czuja to ja nie piszę, co do potrzebnej energii zrobiłem obliczenia, co do temperatury to jest rzeczywiście na czuja, ale to nie ma znaczenia. Jeżeli wymiana ciepła i masy w takiej komorze będzie doskonała, to zarówno latem jak i zimą wystarczyłoby dać wodę o temp. 11*C w odpowiedniej ilości. Ale w praktyce zimą trzeba będzie lać trochę cieplejszą, latem trochę chłodniejszą. Nie ma znaczenia czy to będzie 9 czy tylko 5*C latem. Jak damy 9 woda podgrzeje się np. do 29*C, trzeba będzie ją potem schłodzić o te 20*C. Jak damy 5*C woda podgrzeje się do 25*C (na więcej energii w powietrzu nie wystarczy, nie zdąży się wymienić w niezbyt sprawnym wymienniku), ale bilans energii jest taki sam, jedynie w innym zakresie temperatur działamy. Niepełna sprawność wymiennika nie powoduje żadnych strat energii a jedynie przesunięcie temperatur, na szczęście wejściową temperaturę wody możemy regulować tak, żeby na wyjściu uzyskać zamierzony efekt nawet przy ułomnej wymianie ciepła.

 

Nie zapewnia stałej wilgotności w mieszkaniu, bo pilnujesz tylko wilgotności powietrza nawiewanego. A masz jeszcze wilgotność produkowaną wewnątrz domu i w nim zmagazynowaną.

Zależy gdzie czujnik umieścisz, można w kanale nawiewnym, można i w salonie, ale to mało istotne szczegóły.

 

Nawilżacz, jak sama nazwa wskazuje, nie służy do osuszania. Jak się upierasz na wykorzystanie schłodzonej wody do osuszania, to zamontuj klimakonwektor. Albo klimę czy osuszacz.

Komora zraszania to coś więcej niż nawilżacz, sterując temperaturą wody może być również osuszaczem, w niczym nie ustępując urządzeniom, które mają to w nazwie. Pewne jest tylko, że zawsze podnosi ona wilgotność względną, ale jeśli równocześnie obniży temperaturę to może obniżyć wilgotność bezwzględną.

 

 

Całą komorę będziesz miał wilgotną i oblepioną tym, czego nie wyłapią filtr powietrza. A nie zamontujesz filtrów przechwytujących 100% zarodników, pyłków itd.

Filtrowanie wody pomoże jak zmarłemu kropidło. Pytanie, czy jakaś lampa UV przeżyłaby w warunkach, jakie będziesz miał w tej komorze.

Oblepione to są zwykłe suche filtry, komora cały czas jest "myta" i prawie wszystko jest spłukiwane, wyłapywane przez filtr wodny albo zrzucane do kanalizy i zastępowane świeżą wodą. W dodatku do tej wody można czegoś dodać, nie wiem jeszcze czego ale z pewnością są środki, której dłużej utrzymują świeżość wody i ograniczają konieczność jej wymiany.

 

Ja bym się nie cieszył z hodowli grzybów i pleśni siejących świeżymi zarodnikami. A 100% nie wyłapiesz.

 

Nie znam się za bardzo na tych mikroorganizmach, ale wydaje mi się, że zagrzybienie wymienników klimatyzatorów jest wynikiem przerw w ich pracy. To znaczy dopóki one są mokre i zimne to nic tam zbyt chętnie się nie rozwija, ze względu na temperaturę. Ale za chwilę klimatyzator robi się ciepły i mokry i tak przynajmniej raz na dobę a najczęściej wiele razy. To co sobie w ciepełku urośnie, zimno już nie zabija i po każdym ciepłym przestoju grzybków przybywa. Tutaj cały czas woda płynie w dużych ilościach, większość zarodników spłukuje na bieżąco - nie wiem czy to są dobre warunki, chyba prędzej bym się tam glonów spodziewał (ale jest ciemno), a najprędzej po prostu wytrąconych minerałów, które szkodliwe nie są. Nie wiem jak to w praktyce zadziała, na pewno trzeba mieć możliwość czyszczenia wnętrza, ale myślę, że pod kątem grzybów będzie dużo lepiej niż np. w żwirowym GWC, gdzie też ten problem raczej nie występuje mimo, że wielu było w przeświadczeniu, że to musi grzybem i pleśnią zarastać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do wilgotności 35%, to za mało dla ludzi, a na pewno za mało dla podłogi drewnianej.

 

Pamiętaj, że w domu dokładasz wilgoć. Wydychasz, gotujesz, bierzesz prysznic/kąpiel. To też wada każdego systemu który opiera się na wilgotności powietrza, które wypluwa - a nie na wilgotności w danym pomieszczeniu.

Nie wiem, czy te bytowe zyski wilgoci wystarczą (być może tak), by przy wymienniku z odzyskiem wilgoci było wystarczająco wilgotno. Ale na pewno nie będzie tak sucho jak przy wymienniku bez odzysku i łatwiej będzie osiągnąć komfortowy poziom przy pomocy "amatorskich" nawilżaczy które podciągną te kilka % badając wilgotność w pomieszczeniu, w którym stoją.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To do mnie nie dotarło, że chcesz marnować tyle ciepła. Rekuperator wtedy odzyska tyle co nic. Za to nawet w największe mrozy będziesz wyrzucał na zewnątrz powietrze o temperaturze kilkunastu stopni. To bez sensu wydawanie kasy na rekuperator. Same wentylatory wstaw.

Widzę, że jednak nie czytałeś ze zrozumieniem mojego pierwszego posta na ten temat, była mowa o 2 wymiennikach, nic się nie marnuje i wszystko jest odzyskiwane.

 

Jak nagrzewasz i schładzasz wodę w tej komorze? Jak ją napędzasz? Czy co doleci na dół to do kanalizacji i grzejesz z zasobnika CWU? A jak chłodzisz tę wodę? I czemu się nie zagrzybi?

Nie wiem czy się nie zagrzybi, mam wrażenie że nie i że dużo mniej będzie podatne na to niż inne urządzenia, pisałem już post wcześniej dlaczego tak sądzę.

Woda z dna komory spływa sobie do 2 małych "bojlerków" z wężownicami takich po 10-20 litrów - jeden w zimę będzie podgrzewany, w drugim będzie zimna woda po przejściu przez komorę. W lato ten drugi będzie ochładzany, w tym pierwszym będzie ciepła woda z komory. Przed bojlerkami można dać filtr. Odejścia z tych bojlerków idą na zawór 3D, który reguluje temperaturę, a za nim jest pompa i zraszacze. Do układu cały czas sączy się świeża woda z wodociągu w tempie 100-200 litrów na dobę, a jej nadmiar ucieka do kanalizy przelewem umieszczonym tuż nad dnem komory, trochę wyżej niż odpływ do bojlerków. Wężownice bojlerków są włączone w obieg CO i chłodzenia PC, nie specjalnie trzeba w nich temperatury pilnować, bo zawór 3D już to sobie domiesza na te kilkanaście stopni i sam zdecyduje z którego bojlerka wziąć więcej wody, oczywiście wężownice muszą być na tyle wydajne, żeby to zdążyły grzać czy chłodzić.

 

To dopiero uproszczenie systemu ;)

A to wszystko, żeby tylko nie wybrać rekuperatora z odzyskiem wilgoci?

 

To jest dodatkowy wymiennik i wszystko to co wymieniałem wcześniej, będzie kosztować kilka tysięcy. Funkcjonalność i możliwości jakie taki układ daje przewyższa omawiany nawilżacz, a jest w cenie zbliżonej raczej do GWC, które nie ma prawie żadnej funkcjonalności. Energetycznie to kosztuje tyle co praca pompki obiegowej, bo cała reszta energii i tak musiała by zostać jakoś dostarczona do innych urządzeń, jeśli mówimy o pełnej kontroli wilgotności w obu kierunkach.

 

Wątpię, żeby rekuperator z odzyskiem wilgoci zapewniał 50% wilgotności i w zimę i w lato przy dowolnym poziomie wymiany obsługiwanym przez wentylatory centrali. To chyba powinno.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o wymienniki entalpiczne to szkoda ze tak mało opinii można znaleźć w internecie.

 

Dużo tu będzie zależało od zysków bytowych, bo odzysk wilgoci w takim reku będzie zależał od temperatury. Jeśli na wyjściu z reku będzie powiedzmy temp 14 stopni to nie będzie w stanie oddać tyle wody ile ma powietrze wywiewane. Dodatkowo z racji tego że oddajemy wilgoć, ta temp na wyjściu będzie niższa niż w przypadku odbioru energii bez oddania wilgoci. To na pewno zminimalzuje problem.

 

Znalazłem taką opinię :

Psulek :

Rekuperator z wymiennikiem entalpicznym nie odprowadzają kondensatu.

 

Co nie znaczy, że nie odprowadzają z domu wilgoci. Kondensat to tylko część wody z powietrza wywiewanego. Poczytaj ile się go zbiera (pomijamy nowe budynki które schną). Moje doświadczenia masz w wątku o reku Samsunga (ja mam akurat Mitsu). Na tygodniu jest 40-41% wilgotności (mała aktywność w domu). W weekend 47-52% (pranie, gotowanie, sprzątanie), przy dużych mrozach w grudniu - 37-40%. Dla mnie bardzo komfortowo, bo kiedyś było w okolicach 30%, a w bardzo duże mrozy 20-25% (20 to jak było -15 w dzień i -25 w nocy). Wentylacja chodzi 24h na 140m - , przy gotowaniu zwiększamy do 350 żeby pozbyć się zapachów.

 

Problem wilgoci dokładnie opisany tutaj:

 

http://ogrzewanie.drewnozamiastbenzyny.pl/jak-zwiekszyc-wilgotnosc-powietrza-w-domu/

 

Przy normatywnej wentylacji i 0 st na zewnątrz jest już spory deficyt. Albo skręcasz rekuperator i masz ciepły smrodek, albo drapie w gardle. Odzysk wilgoci jest demonizowany, bo każdemu wydaje się że cała woda z powietrza wywiewanego trafia do nawiewanego. A jest to tylko ułamek, który jednak mimo wszystko łagodzi deficyt.

Edytowane przez Owczar
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

powietrze po przejściu przez komorę podgrzeje się w reku

 

Jak będziesz miał w domu 20*, a z komory wyjdzie powietrze 13* to ile ciepła musi dom wyprodukować, żeby temperatura w nim nie spadała? I jaką temperaturę musi mieć woda, żeby odpowiednio schłodzić powietrze, żeby się nadmiar wilgoci skroplił.

 

 

Nie ma znaczenia czy osuszasz powietrze za pomocą zimnej rurki miedzianej na której skrapla się wilgoć czy chłodzisz je i osuszasz bezpośrednio za pomocą wody.

 

Różnica jest taka, że miedzianą rurką (czy raczej aluminiową blaszką) schładzasz do niższej temperatury i osuszasz powietrze, które krąży w pomieszczeniu i przez te blaszki masz przepływ dowolny (może być dużo większy, niż przez wentylację, albo dużo mniejszy).

Wiele o tym było pisane, żeby nie mieszać wentylacji z ogrzewaniem. To samo dotyczy nawilżania czy osuszania. I tak jak reku odzyskuje ciepło tak może odzyskiwać wilgoć. Ale nie służy do ogrzewania ani nawilżania czy osuszania. I próba zaprzęgnięcia go do tego ma marne szanse. Bo jak zechcesz latem bardziej osuszać to jakie masz możliwości regulacji? Wyregulowanie, żeby działało to dobrze jako wentylacja i przy tym samym przepływie jako nawilżacz/osuszacz jest skazane na niepowodzenie. A przy klimie czy klimakonwektorze - zupełnie niezależnie regulujesz osuszanie a niezależny nawilżacz odpowiednio nawilży.

 

To działa tak samo, przecież wymiennik klimy też jest cały czas pokryty wodą i ta woda nie paruje z powrotem tylko cały czas jej przybywa i sobie spływa. W takiej komorze w tych warunkach też będzie spływać i będzie jej przybywać w skutek kondensacji. Nie ma znaczenia czy spływa sobie po miedzi, po ściance zbiornika z tworzywa czy po żwirze. Jak jest zimno zachodzi kondensacja i powietrze się osusza, nawet we mgle wodnej. Na zimnej kropli wody wilgoć kondensuje się tak samo chętnie jak na czymś innym o tej samej temperaturze.

 

Różnic jest kilka. W komorze masz przez cały rok wilgotno i ciepło. Przy klimie masz zimno (finy mają niewiele ponad zero a może i mniej), więc warunki dla rozwoju życia są gorsze. W klimie masz tylko wilgoć, która się skondensowała i do tego jest od razu odprowadzana - w Twoim patencie ciągle jest wilgotno.

Klima ma duża sprawność osuszania - więc regularnie finy są osuszane. W Twoim patencie obstawiam, że może nie wyrobić nawet osuszając 24/7.

 

Tak na czuja to ja nie piszę, co do potrzebnej energii zrobiłem obliczenia

 

"Przy +35*C i rh 90% trzeba by odebrać z powietrza jakieś 89kJ/kg"

 

100m3/h to 122kg/h. Zatem w godzinę musisz odebrać 10858kJ czyli ponad 3kWh. Potrzebujesz więc mocy chłodniczej 3kW. Tylko, że te 8g to za dużo. Bo tyle ma być po dołożeniu wilgoci domowej. Więc... No właśnie. Policzyłeś ile wilgoci bytowej się pojawi? 3g jeszcze trzeba zbić? Trochę mniej? Trochę więcej?

Tak czy inaczej na czuja, to ze 4kW ciepła musisz odebrać. Tylko czy uda się zbić wodą temperaturę do 4*?

Słabo to widzę. A niech ktoś zechce ze 200m3/h świeżego powietrza? Robi się 8kW mocy chłodniczej. Non stop. I jak zyski bytowe i słoneczne tego nie uzupełnią, to trzeba grzać.

 

 

Niepełna sprawność wymiennika nie powoduje żadnych strat energii a jedynie przesunięcie temperatur, na szczęście wejściową temperaturę wody możemy regulować tak, żeby na wyjściu uzyskać zamierzony efekt nawet przy ułomnej wymianie ciepła.

 

Skoro wyrzucasz przez wyrzutnię cieplejsze powietrze, niż bez tego systemu, to oznacza, że sumarycznie z domu wylatuje więcej energii. I straty są większe. Bez sensu jest grzanie powietrza przed wymiennikiem, bo wtedy mniej ciepła odzyskujesz z wywiewanego powietrza. To zło konieczne dla ochrony przed oszronieniem w przypadku rekuperatorów bez odzysku wilgoci. Ale energetycznie to szkodliwe rozwiązanie.

 

Nie znam się za bardzo na tych mikroorganizmach, ale wydaje mi się, że zagrzybienie wymienników klimatyzatorów jest wynikiem przerw w ich pracy.

 

Zagrzybienie jest wynikiem ciepła, ciemności i wilgoci. Niektóre klimy same o to dbają i wyłączają najpierw sprężarkę żeby wymiennik ogrzał się i został osuszony przez pracujące wentylatory i dopiero całkiem się wyłączają. W innych użytkownik musi o to zadbać manualnie, jak nie chce grzybków i pleśni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak będziesz miał w domu 20*, a z komory wyjdzie powietrze 13* to ile ciepła musi dom wyprodukować, żeby temperatura w nim nie spadała?

 

Fajnie się gada, tylko szkoda, że ciągle nie wiesz o czym. No dobra, jeśli nie możesz tego doczytać albo coś tam wcześniej napisałem niezrozumiale, to narysuję.

Pierwszy rysunek to schemat obróbki powietrza w czasie zimy. Jest tam oczywiście kilka założeń, np. że powietrze złapie w pomieszczeniu 2,5g wilgoci i 2*C zanim do wywiewu trafi, ale to nie istotne. Że wymienniki będą miały sprawność temperaturową 80% (można przeliczyć dla innej). Nie ma też grzałki na czerpni, która będzie chroniła pierwszy wymiennik, powinna być, jak się włączy to mniej roboty będzie miała komora zraszania i o tyle mniej energii trzeba do niej dostarczyć. Jest też założenie, że woda o temp. 15*C wystarczy, żeby z komory wyszło powietrze o temperaturze 13*C i wilgotności 85%. Tego nie wiem, ale taka sprawność komór zraszania nie jest niczym nadzwyczajnym, a w tych dużych przemysłowych powietrze przepływa przez pół sekundy. Tutaj ma przepływać przez kilka. To już eksperymentalnie trzeba dobrać objętość i wysokość takiej komory, stopień rozdrobnienia kropel wody, te czynniki mają zasadniczy wpływ. W razie czego można się ratować jeszcze podniesieniem temperatury wody zasilające, nie wpływa to w żaden sposób na bilans energii, ale zwiększa moc takiego "wymiennika". Tak jak grzejniki mają większą moc na wyższej Tz, tak i tu będzie, nie ma to znaczenia dla bilansu energii.

 

I jeszcze jedna uwaga, nie szacuj i nie zgaduj ile energii potrzeba do czegoś, tylko weź wykres Molliera i policz, ja to robiłem i nie zamierzam więcej.

 

Drugi rysunek to schemat samej komory i obiegu wody. W lato różnica będzie taka, że w tym prawym bojlerku powinno się schładzać wodę zamiast podgrzewać ją w lewym.

 

Sterowanie tym jest proste, wody może sobie zawsze płynąć tyle samo, regulujemy temperaturę na zraszaczach. Jak w pokojach jest zbyt wilgotno temperaturę obniżamy, jak jest za sucho dajemy cieplejszą wodę na zraszacze. Nie trzeba zgadywać ile wilgoci o której godzinie wyprodukujemy w domu, można umieścić czujnik w miejscu reprezentatywnym a układ sam zareaguje czy nawiać bardziej czy mniej wilgotne powietrze, po jego wymieszaniu w pokojach ma być dobrze.

 

Nie jest to żadna innowacyjna metoda regulacji wilgotności, jest stosowana ale w wielkich obiektach, nie ma takich małych komór zraszania dla domków jednorodzinnych, ja chciałbym taką sobie zrobić. I to nie jest mieszanie wentylacji z ogrzewaniem czy klimatyzacją. A osuszanie czy nawilżanie należy do procesów wchodzących w skład przygotowania powietrza wentylacyjnego i jak najbardziej powinno być to łączone właśnie z wentylacją.

 

Co do grzybów, one lubią wilgotność ale nie wodę, potrzebują też substancji organicznych i tlenu, jakiejś powierzchni do której łatwo się przyczepić, w tej komorze zwyczajnie się "potopią", zostaną spłukane. Wyjmij kamień z płytkiego strumienia i sprawdź czy na nim są grzyby czy glony, te drugie potrzebują światła, którego tam nie będzie. Grzyby mogą być na kamieniu, który jest nasiąknięty wodą ale wystaje ponad jej powierzchnię.

Wg mnie w ogóle nie będzie z tym najmniejszego problemu, a jak będzie naprawdę to się okaże w testach.

img465.jpg

img466.jpg

Edytowane przez SzymonKc
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Co do grzybów, one lubią wilgotność ale nie wodę, potrzebują też substancji organicznych i tlenu, jakiejś powierzchni do której łatwo się przyczepić, w tej komorze zwyczajnie się "potopią", zostaną spłukane.

 

Gratulacje, jak uda Ci się zrobić tak kanały powietrzne i tę komorę, że nie będzie miejsc stale wilgotnych. Tlen to chyba podstawowy cel wentylacji - wiec w czerpni go brakować nie będzie. Nie wiem jakim cudem, ale życie w moim nawilżaczu się pojawia. Jakiś glut się robi. Nie chce się utopić. Na wylocie pojawia się różowy nalot. Wygląda mi na życie.

 

O ile częścią wodną możesz sterować faktycznie dosyć łatwo, to jak zamierzasz zbilansować przepływ nawiewu i wywiewu przez dwa "rekuperatory"? Jak będziesz sterował wentylatorami i przepływami powietrza? Zamierzasz jakoś zmieniać przepływ wody i/lub jej temperaturę, jak zostanie zmieniony bieg rekuperatora czy sam przepływ się zmieni np. z powodu zabrudzenia filtrów? Czy temperatura wody i jej przepływ będą jakoś uzależnione od temperatury w różnych punktach instalacji? Czy będzie to tylko działało prawidłowo tylko dla konkretnych warunków na czerpni, w pomieszczeniach i przy jedynie słusznym strumieniu powietrza wentylacyjnego nawiewanego i wywiewanego?

 

Jak zamierzasz zgrać z tym system ogrzewania? Czy to ma być też jedyny system ogrzewania? Nie boisz się przegrzania samymi zyskami bytowymi, skoro powietrza ma 21*? Czy to pomysł do słabo ocieplonego domu, gdzie jeszcze trzy czapki ciepłą trzeba będzie dorzucić?

 

I masz rację. Zupełnie coś innego sobie wyobrażałem. Nie sądziłem, że tak można komplikować system, żeby unikać wymiennika entalpicznego. Tak skomplikowany system wymaga IMO wręcz kosmicznego sterownika, żeby można było uzyskać temperaturę w pomieszczeniu, wilgotność i ilość powietrza wentylacyjnego wg upodobań. I żeby zadane parametry były stałe, niezależnie od zmieniajacych się warunków za oknem, zmiennych zysków bytowych i słonecznych.

Edytowane przez Kaizen
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gratulacje, jak uda Ci się zrobić tak kanały powietrzne i tę komorę, że nie będzie miejsc stale wilgotnych. Tlen to chyba podstawowy cel wentylacji - wiec w czerpni go brakować nie będzie. Nie wiem jakim cudem, ale życie w moim nawilżaczu się pojawia. Jakiś glut się robi. Nie chce się utopić. Na wylocie pojawia się różowy nalot. Wygląda mi na życie.

 

Zaraz za komorą jest drugi wymiennik, który podbija temperaturę i obniża rh, wilgoć będzie w samej komorze i tuż za nią, Jak ktoś ma zwykły reku i używa go w czasie upałów to też może pojawić się wilgoć w nawiewie. Jak pojawi się życie trzeba będzie coś zaradzić, takie komory funkcjonują w realnych instalacjach i jakoś sobie z tym radzą, może trzeba coś do wody dodawać, trzeba poczytać. Poza tym w zimę taka komora nie nawilży do 100%, będzie dobrze jak dojdzie do 90%. Z kolei w lato przy obniżaniu temperatury na wyjściu będzie rzeczywiście pełne 100%, ale mówimy o upałach gdzie wszystko wokół i sam przewód są cieplejsze niż te 11*C na wyjściu z komory zraszania, RH będzie cały czas spadać na długości przewodu. Trzeba tylko dobry odkraplacz zmajstrować, żeby kropel mgły nie porywało dalej do przewodów, może jakiś cyklon wystarczy żeby je odwirować. A może trzeba będzie tam zajrzeć i pierdyknąć z kerchera ze 2 razy w ciągu lata. W końcu jak się poświęca dziesiątki godzin rocznie na sprzątanie, pranie, mycie auta, itp. to można też te 15 min. odżałować na serwis wentylacji.

 

O ile częścią wodną możesz sterować faktycznie dosyć łatwo, to jak zamierzasz zbilansować przepływ przez dwa "rekuperatory"? Jak będziesz sterował wentylatorami i przepływami powietrza?

 

Tak samo jak bez komory i drugiego wymiennika, są systemy CF, są inne wynalazki, w końcu większość reku i tak działa bez dokładnego bilansowania i nic nikomu nie wybuchło. Tam nadal będą tylko 2 wentylatory, a nie 4, po 1 w każdym kanale. Centrala jedna, wymienniki 2. Jako pierwszy można dać tessle z cf i grzałką na wejściu, jako drugi byle jaki tani wymiennik. On doda trochę oporu do instalacji, ale być może filtrów mniej potrzeba, na jedno wyjdzie.

 

Jak zamierzasz zgrać z tym system ogrzewania? Czy to ma być też jedyny system ogrzewania? Nie boisz się przegrzania samymi zyskami bytowymi, skoro powietrza ma 21*? Czy to pomysł do słabo ocieplonego domu, gdzie jeszcze trzy czapki ciepłą trzeba będzie dorzucić?

Nie zamierzam nic zgrywać, ogrzewanie będzie niezależne, raczej płaszczyznowe, wentylacja sobie a ogrzewanie sobie, dom dobrze ocieplony.

 

I masz rację. Zupełnie coś innego sobie wyobrażałem. Nie sądziłem, że tak można komplikować system, żeby unikać wymiennika entalpicznego.

 

Mówisz jakby entalpiczny był receptą na wszystko, przecież nawet go nie przetestowałeś i nie wiesz jak będzie, tym bardziej jak będzie w lato przy zbyt wysokiej wilgotności. Mnie on zwyczajnie nie przekonuje, wiem że coś tam w zimę pomoże, ale obawiam się że za mało. Szczególnie jak dom większy, ilość pomieszczeń trochę determinuje wymianę, a domowników mało i produkcja wilgoci też nie za duża. Zrób 2 kuchnie i 2 łazienki i gdzie tu 80m3/h na 4 osoby, raczej ze 200 wyjdzie w zimę. A dodatkową "brudną" kuchnię zamierzam mieć w piwnicy z wyjściem na ogród (żonie obiecałem) i 2 łazienki też (nie w piwnicy ;) ), kominów grawitacyjnych specjalnie dla piwnicy budować nie zamierzam. Da radę ten entalpiczny, z pustego naleje?

Ludzie robią GWC, nagrzewnice i chłodnice które psują tylko odzysk na reku i niewiele wnoszą. To jest raptem jeden dodatkowy wymiennik i beczka z prysznicem, do zrobienia za 2-4 tysiące za wszystko i masz pełną sterowalność wilgotnością jakiej nie powstydziła by się tkalnia, muzeum ze starodrukami czy zakład produkcji papieru. I odnieś to do nawilżacza za kilkanaście tysięcy, który robi połowę tego a w środku pewnie też jest mocno udziwniony i potencjalnie awaryjny.

Komory zraszania funkcjonują, z grzybem jakoś sobie radzą, trzeba to tylko zrobić w małej skali, nic skomplikowanego, nie bardziej niż ggwc z pompkami, wymiennikami, zaworami.

Zamiast zraszaczy można też wypełnić beczkę żwirem i polewać to z podziurawionego węża ułożonego na wierzchu w spiralę, też zadziała, żwir można raz kiedyś czymś przepłukać albo go wymienić.

Próbuję znaleźć rozwiązanie w miarę tanie i efektywne, a nie drogie i efektowne. To nie będzie do oglądania i pokazywania, ma działać.

Edytowane przez SzymonKc
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na osuszanie latem najlepsza przy umiarkowanej cenie jest klimatyzacja. Nie ma co wyważać otwartych drzwi. Gorzej z nawilżaniem.

 

Czy w komorze może być zraszana grubsza tkanina np. podobna do grubego na 1cm filtra G3? To by znacznie zwiększyło powierzchnię parowania i być może obeszło by się bez dodatkowych grzałek? Jeśli ta tkanina miałaby zdolność podciągania wody kapilarnie to konstrukcję można znacznie uprościć. Wystarczy zawór pływakowy. W razie awarii przelew do kanalizacji. Przed zaworem pływakowym zawór ograniczający przepływ maksymalny. Żadnej elektroniki. Koszt kilkaset zł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...