waldek102 17.05.2004 18:52 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Maja 2004 Dom 15 km od poprzedniego miejsca zamieszkania. Żona twierdzi, że dom wybudowałem tylko dla siebie i o żadnej przeprowadzce nie może być mowy. Nie mam prawa bużyć jej ustabilizowanego życia. Co zrobić.Każda rada mile widziana. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
AldonkaS 17.05.2004 19:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Maja 2004 A olej ją. JAk nie chce to jej strata. Znajdź sę model młodszy i chętniejszy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jajmar 17.05.2004 19:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Maja 2004 Wyslij na 2 tygodniowy urlop, w tym czasie zorganizuj przeprowadzke. Jak wroci zawieziesz ja do nowego domku to działa sprawdzone Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Maggie 17.05.2004 19:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Maja 2004 o rany, jak ja bym chciała, żeby mój mąż mnie namawiał do nowo wybudowanego domu ! A tak serio, czy w Waszym związku na pewno dobrze się układa? Bo może ten dom, to jeden z elementów układanki? Może problemem nie jest przeprowadzka, tylko Wasze relacje? Nic nie piszesz, czy żona angażowała się - choćby myślami - w pomysł budowy domu, czy brałeś jej potrzeby i życzenia pod uwagę. Czy miała jakikolwiek wpływ na to, co działo się na placu budowy i czy Ty znajdowałeś czas, żeby poznać sprawy, którymi ona żyje. Tak sobie gdybam, ale pewnie bez szczerej rozmowy się nie obejdzie i może zamiast pytać: jak namówić żonę etc. warto zadać sobie pytanie: dlaczego żona nie chce przeprowadzki? Pozdrawiam Maggie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
nurni 17.05.2004 19:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Maja 2004 Nie wierzę Zorganizuj żonce obiad z kolacją przy świecach w ogrodzie. Ptaszki, świerszcze i takiem tam "okoliczności przyrody". Musi to docenić. Przecież to jest atawizm, człowiek jest stworzony do obcowania z przyrodą. Jak nie zmieni zdania to znaczy, że zamieniła się w blokersa Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
migota 17.05.2004 19:43 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Maja 2004 Szukaj takiego rozwiązania abyś w przyszłosci nie musiał wybierać między żoną a domem. Może najpierw pojedziecie tam na weekend lub tygodniowe wakacje. Ale tylko wypoczywać i relaksować się . Niech zobaczy "plusy" tego miejsca. Powodzenia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Renia 17.05.2004 19:54 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Maja 2004 A ja sobie myślę, że kochająca żona czy mąż pójdzie za ta drugą połową na koniec świata. A jak nie chce iść to coś musi nie grać, bo przecież 15 km to nie koniec świata i można się łatwo przemieścić z miejsca na miejsce.Chyba, że to straszne zadupie (przepraszam za wyrażenie), więc trzeba było się zastanowić zanim zacząłeś budowę czy będzie chciała tam iść.Teraz pozostają różne zachęty i podstępy albo czary.... może za jakiś czas zadziałają, myślę, że nie należy mocno naciskać, bo skutek będzie odwrotny, zaprze się na przekór. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mdzalewscy 17.05.2004 19:58 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Maja 2004 A ja sobie myślę, że kochająca żona czy mąż pójdzie za ta drugą połową na koniec świata. A jak nie chce iść to coś musi nie grać,.... zgadzam się coś jest nie tak, brak miłości ?, zdrada ?, znudzenie związkiem ? może zajnteresuj się żono, co ona robi, jakich ma przyjaciół, kolegów, hm....., chciałbym bardzo się mylić czego Ci życze, ale wiesz to dziwne, wybudowałeś się , nacharowałeś się, znałem podobną sytuacje, on budował ona innych wolała, chłop dopiero 5 lat później coś skapował, ale się nie przeprowadziła, raczej się z domu wyprowadziła Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Anam 17.05.2004 20:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Maja 2004 Waldek, Ty nas chyba podpuszczasz i dobrze sie przy tym bawisz. Ja nie wyobrażam sobie jak może dojść do takiej sytuacji, a może budowa domu to Twoje hobby i co rok każesz jej sie przprowadzać. Tak czy inaczej wszystko to jest nienormale, jak nie ma kto w nim mieszkać to oddaj na dom dziecka lub noclegownię, przynajmniej ktos w nim bedzie szczęsliwszy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Luśka 17.05.2004 20:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Maja 2004 Oj, oj, oj - też tu czuję podpuchę i to ostrą.... nie chce mi się wierzyć! To cóż to była za stabilizacja, skoro między Wami jest tak głęboki rozdźwięk w tak zasadniczej sprawie??? No chyba, że stabilnie sobie żyjecie obok siebie..... W tej sytuacji chyba tylko.... lepszy model Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ryby 17.05.2004 21:09 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Maja 2004 Waldek, Ty chyba musiałeś być baaaardzo pochłonięty budową skoro nie zauważyłeś niektórych rzeczy, na które teraz może być za późno. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
waldek102 17.05.2004 21:29 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Maja 2004 niestety nie podpuszczam nikogo. Mieszkaliśmy tam przez ostatnie wakacje i przez szereg weekendów. mamy 2 samochody i według mnie nie ma problemów z dojazdem. Dwoch synów chodzi do szkoły podstawówka i gimnazjum. Problemów w małżeństwie nie ma żadnych. jedynym problemem dla żony jest konieczność jeżdżenia codziennego samochodem. W tej chwili jeździ samochodem i nie stanowi to żadnego problemu. Budowaliśmy razem. Razem wybieraliśmy działkę i projekt domu. Razem wybieraliśmy elementy wystroju.Punktu widzenia mojej żony wygląda tak : 1. budujemy razem2. pewnie mu się się nie uda skończyć tego w jakimś realnym terminie3. ale jak skończy zawsze będzie jakiś szczegół, który nie będzie mi odpowiadał i który mnie usprawiedliwi przed podjęciem decyzji o definytywnej przeprowadzce. Parę miesięcy temu takim szczegółem był brak drugiej łazienki, Gdy ją skończyłem urósł nastepny problem- przecież chłopcy nie mają biurek. Biurka są w starym mieszkaniu, ale są stare. PS. Wszystkie meble są kupione od nowa. Ludzie co robić. Coraz częściej dochodzi do mnie, że wydałem 200 tys. na domek weekendowy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
basset 17.05.2004 21:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Maja 2004 Cos mi sie wydaje ze masz zone generala i nie podoba sie jej ze robiles to sam i ona nie rzadzila. Teraz szuka dziury w calym. Nie zazdroszcze bo po co czlowiek tak sie meczyl a tu jej ciagle cos nie odpowiada. Mysle ze ona lubi rzadzic ale nie za bardzo jej to idzie i sa efekty... Szkoda ze takie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MALINKA 17.05.2004 21:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Maja 2004 po przeczytani nasuwa mi się tylko jedno stwierdzenie. ZMIENIĆ ŻONĘ I TO JAK NAJSZYBCIEJ Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ara 17.05.2004 21:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Maja 2004 Znam taki finał : budowali dom w pocie czoła. Przez kilka lat angażowali na okragło wszystkie swoje siły i środki w stopniu ekstremalnym. Wydawało się - budowa nadawała sens ich życiu. Aż któregoś pięknego dnia on...wywędrował gdzieś w siną dal, ją pozostawiając w pustych murach... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
ara 17.05.2004 22:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Maja 2004 niestety nie podpuszczam nikogo. Mieszkaliśmy tam przez ostatnie wakacje i przez szereg weekendów. mamy 2 samochody i według mnie nie ma problemów z dojazdem. Dwoch synów chodzi do szkoły podstawówka i gimnazjum. Problemów w małżeństwie nie ma żadnych. jedynym problemem dla żony jest konieczność jeżdżenia codziennego samochodem. W tej chwili jeździ samochodem i nie stanowi to żadnego problemu. Budowaliśmy razem. Razem wybieraliśmy działkę i projekt domu. Razem wybieraliśmy elementy wystroju. Punktu widzenia mojej żony wygląda tak : 1. budujemy razem 2. pewnie mu się się nie uda skończyć tego w jakimś realnym terminie 3. ale jak skończy zawsze będzie jakiś szczegół, który nie będzie mi odpowiadał i który mnie usprawiedliwi przed podjęciem decyzji o definytywnej przeprowadzce. Parę miesięcy temu takim szczegółem był brak drugiej łazienki, Gdy ją skończyłem urósł nastepny problem- przecież chłopcy nie mają biurek. Biurka są w starym mieszkaniu, ale są stare. PS. Wszystkie meble są kupione od nowa. weekendowy.Ludzie co robić. Coraz częściej dochodzi do mnie, że wydałem 200 tys. na domek to istotnie troche dużo, jak na domek od święta Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
thalex 18.05.2004 05:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Maja 2004 Przeprowadź się sam a jej powiedz że czekasz na nią w nowym domu. Jeżeli nie pomoże to postrasz ją rozwodem, zbliżają się wakacje więc nie bedzie problemu z dziećmi przy przeprowadzce. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Tomek_J 18.05.2004 05:52 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Maja 2004 1. budujemy razem 2. pewnie mu się się nie uda skończyć tego w jakimś realnym terminie 3. ale jak skończy zawsze będzie jakiś szczegół, który nie będzie mi odpowiadał i który mnie usprawiedliwi przed podjęciem decyzji o definytywnej przeprowadzce. Waldek, z Twojej opowieści wynika, że twoja połowica świadomie zgodziła się na wyrzucenie 200.000 na Twoją "fanaberię" pt. dom, czyli de facto w błoto. Nie wierzę, żeby jakikolwiek homo sapiens (sapiens rozumiany jako "myślący", a nie "sapiący") ot, tak sobie, akceptował zmarnowanie takiej kasy. Więc są dwa wyjaśnienia sprawy: 1. Jednak prowokujesz albo 2. Twoja połowica jest blondynką-idiotką, w dodatku ekstremalnie rozrzutną. Jeśli prawdziwe jest tłumaczenie 1, pozostawiam to Twemu sumieniu. Jeśli prawdziwe jest tłumaczenie 2, to oznacza, że czas zastanowić się nad swoim życiem. Ja nie widziałbym swego miejsca u boku takiej osoby. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
inwestor 18.05.2004 06:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Maja 2004 niestety nie podpuszczam nikogo. Mieszkaliśmy tam przez ostatnie wakacje i przez szereg weekendów. mamy 2 samochody i według mnie nie ma problemów z dojazdem. Dwoch synów chodzi do szkoły podstawówka i gimnazjum. Problemów w małżeństwie nie ma żadnych. jedynym problemem dla żony jest konieczność jeżdżenia codziennego samochodem. W tej chwili jeździ samochodem i nie stanowi to żadnego problemu. Budowaliśmy razem. Razem wybieraliśmy działkę i projekt domu. Razem wybieraliśmy elementy wystroju. Punktu widzenia mojej żony wygląda tak : 1. budujemy razem 2. pewnie mu się się nie uda skończyć tego w jakimś realnym terminie 3. ale jak skończy zawsze będzie jakiś szczegół, który nie będzie mi odpowiadał i który mnie usprawiedliwi przed podjęciem decyzji o definytywnej przeprowadzce. Parę miesięcy temu takim szczegółem był brak drugiej łazienki, Gdy ją skończyłem urósł nastepny problem- przecież chłopcy nie mają biurek. Biurka są w starym mieszkaniu, ale są stare. PS. Wszystkie meble są kupione od nowa. Ludzie co robić. Coraz częściej dochodzi do mnie, że wydałem 200 tys. na domek weekendowy. Z tego co napisałeś to wyglada na to, że małżonka czuje jakiś lęk przed nową sytuacją. Prawdopodobnie obawia się że tak naprawdę nie poradzi sobie z tym wszystkim w nowym dużym domu w nowym środowisku. W miejscu gdzie teraz mieszka ma wszystko rozpoznane. Sąsiadki koleżanki, fryzjera, kosmetyczkę, przychodnię, szkoły dzieci, sklepy itp. itd. Wszystkie sprawy ma poukładane w odpowiednie szufladki i to daje jej poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji. A może to nowe miejsce to faktycznie straszne za przeproszeniem zadupie gdzie tylko psy nocami wyją do księżyca. Ciebie np. często nie ma i boi się że sama będzie siedzieć w domu. Wiesz wakacje i weekendy to co innego a co innego siedzieć zimą w głuszy przysypenej śniegiem. Przeprowadzka dla takich osób to rewolucja w życiu. No cóż może trafiłeś na delikatną osóbkę musisz jej pomóc i pokazać, że w nowym miejscu będzie miała to samo. To tylko takie moje dywagacje. Jeśli tak jest jak napisałem to tylko spokojna i szczera do bólu rozmowa może coś pomóc. I małymi kroczkami powolutku rozwiązywać problem po problemie obawę po obawie. Pozdrawiam i spokojnie bez nagłych ruchów. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
inwestor 18.05.2004 07:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Maja 2004 Przeprowadź się sam a jej powiedz że czekasz na nią w nowym domu. Jeżeli nie pomoże to postrasz ją rozwodem, zbliżają się wakacje więc nie bedzie problemu z dziećmi przy przeprowadzce. Sorry Thalex ale czy uważasz że trochę poustawianych cegieł trochę rurek desek itp. (budynek) to powód do tak radykalnych decyzji, i szantażu rozwodem ??? Dziwne to jakieś Zawsze uważałem że dom jest dla ludzi a nie ludzie dla domu. Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.