Dopuser 10.08.2007 07:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Sierpnia 2007 I coś od siebie, to co mnie przeraża - zmiana krajobrazu przez ostatnie kilka lat, a często się przemieszczam po naszym kraju. Pięęękny wiejski krajobraz, pola, lasy, gospodarstwa wpisane w ten krajobraz i pierdut - wyraźny z daleka widoczny kawał sterylnego trawnika otoczonego tujami. Szkoda słów. Przecież ludzie często szukali działki miesiącami aż w końcu wybrali zauroczeni miejscem........ Co się potem już z właścicielami dzieje trudno mi zrozumieć - trwałe ogrodzenie, najczęściej ohydna siatka metalowa, potem ta siatka, bo ohydna, koniecznie obsadzona wiadomo tujami... No i obowiązkowo: przed założeniem ogrodu usuwanie wszystkiego co rośnie na działce, włącznie z samosiejkami, później "patelnia" z trawnika, i na samym końcu - typowe dla wiejskiego krajobrazu - oczko wodne w ogrodzie... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zuczek1719499749 10.08.2007 07:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Sierpnia 2007 Przeczytałam z zaciekawieniem, bo ten temat jest teraz u nas na topie. Niedawno zabraliśmy się za nasze chwasty, które radośnie urosły sobie na wysokość około 1 metra. Nie stosowaliśmy chemii - zakasaliśmy rękawy i stopniowo doprowadzaliśmy działkę do stanu cywilizowanego w sposób "naturalny". Ja, zaopatrzona w odpowiednie narzędzia, zajęłam się zielskiem, starając się każdy chwast wyrwać z korzeniem (co łatwe nie było). Tam gdzie chwasty były już wyrwane wkraczał mój szanowny mąż z widłami i dzielnie przekopywał ziemię, co też łatwe nie było, bo u nas iły i glina - ta ziemia w suche, upalne dni w kontakcie fizycznym przypomina beton. Ale udało się - działka została przekopana, po czym z tego co przekopane dzielnie wybieraliśmy korzenie chwastów. Na to przyszła glebogryzarka, która znakomicie rozbiła duże skiby przekopanej ziemi. Później ponowne wybieranie korzeni chwastów, bo jednak trochę ich jeszcze w ziemi zostało. A następnie układanie ziemi ze spadkami i grabienie. I teraz wnioski. Nasza działka, odliczając dom, ma jakieś 600m2. Aby w taki sposób doprowadzić ją do porządku trzeba było sporo czasu. Praktycznie wszystkie popołudnia i weekendy przez ponad miesiąc z pomocą kilku osób. Efekt jest wspaniały. I wcale nie narzekam, bo lubimy grzebać w ziemi. Zastanawiam się co byśmy zyskali używając chemii. Dochodzę do wniosku, że praktycznie nic. No może odrobinę czasu. Ale przecież na opryskanie chwastów też trzeba czasu, bo trzeba obejść całą działkę i dokładnie spryskać każdy chwast. A później powtórnie obejść całą działkę i te uschnięte chwasty powyrywać. Więc wolę wyrywać "zdrowe" zamiast pryskać. Owszem, opryskane chwasty usychają całe, wraz z korzeniem, nie ma ryzyka, że jakaś część korzenia pozostanie w ziemi i odrośnie, odchodzi żmudne wybieranie korzeni z ziemi. Ale przecież ten ugór i tak trzeba przekopać żeby to miało sens. Więc właściwie do czego ta chemia potrzebna? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
sevageivi 10.08.2007 07:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Sierpnia 2007 hmmm to wyobraź sobie "wyrywać metrowe chwasty" z 2500 m2... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zuczek1719499749 10.08.2007 08:18 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Sierpnia 2007 hmmm to wyobraź sobie "wyrywać metrowe chwasty" z 2500 m2... hmmm, większa działka to i więcej czasu trzeba poświęcić Ale może i większa satysfakcja? pozdrawiam ps. Pryskanie i wyrywanie uschniętych chwastów też zajmuje czas. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
sevageivi 10.08.2007 08:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Sierpnia 2007 na razie jestem na etapie koszenia chwastów co dalej - jeszcze nie zdecydowaliśmy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JoShi 10.08.2007 10:40 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Sierpnia 2007 Ci, których stać na architektów krajobrazu z prawdziwego zdarzenia chyba nie siedza na forum, a drobniejsze firmy często robią właśnie te tuje i trawkę i jakiś daremny skalniak po środku lub ohydny klomb. Cokolwiek innego zrobisz sam, bez architekta krajobrazu i tak będzie lepsze i ładniejsze niż trawnik otoczony tujami z ohydnym klombem na środku. Podobają mi się łączki kwietne, rabaty kwitnące, ale nie mam koncepcji jak się do tego zabrać. Po prostu na wydzielonym kawałku zacznij sieć jedno i dwuletnie rośliny i za kilka lat będziesz wiedzieć co z czym dobrze pasuje i nie wymaga wielkiego zachodu. Kopalnia wiedzy i mądre głowy gotowe do udzielania rad znajdziesz tam, gdzie w stopce prowadzi link do mojego ogrodu. Jak się dobrze zakręcisz to nawet dostaniesz tam za darmo roślinki od innych ogrodników. Na jesień chcę coś zacząć, bo planujemy zamieszknaie poźną wiosną i nie chcę mieć takiego otoczenia i tego kurzu. Po pierwsze nie oszukuj się. Nie będziesz mieć pięknego ogrodu w kilka miesięcy. Jak już zaakceptujesz ten fakt to będziesz mogła spokojnie przystąpić do zakładania ogrodu. Ja zakładam ogród od kilku lat. Stopniowo zwiększa mi się powierzchnia rabatek, bo wdrażam się powoli i nie chcę sobie za dużo na głowę wkładać. Eksperymentuję właśnie z roślinami jedno i dwuletnimi oraz z cebulowymi. Mają tę przyjemną własność, że bez problemu można zmieniać kompozycje. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
el-ka 10.08.2007 21:05 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Sierpnia 2007 Dziękuję Jo-shi i wszyscy! Mam nadzieję, że dam sobie radę. Nie oczekuję ogrodu jak z folderów, ale niech wyrośnie coś sensownego i do dalszego udoskonalania i niech mi działka nie dziczeje. Tym bardziej, że ani nie mam kasy, ani nie podoba mi się idea "ogrodu w weekend". Dla mnie ogród ma byż miejscem (trochę wymuszonej ) czynnej rekreacji. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 10.08.2007 21:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Sierpnia 2007 I coś od siebie, to co mnie przeraża - zmiana krajobrazu przez ostatnie kilka lat, a często się przemieszczam po naszym kraju. Pięęękny wiejski krajobraz, pola, lasy, gospodarstwa wpisane w ten krajobraz i pierdut - wyraźny z daleka widoczny kawał sterylnego trawnika otoczonego tujami. Szkoda słów. ... ale ja chyba jestem wczorajsza bo mnie to wnerwia A mnie już tylko śmieszy. Chyba się zestarzałem. Ja w tym roku nie spryskałam jabłoni. Efekt? Absolutnie wszystkie jabłka robaczywe. Wiem, że żaden mój gość nie odważy się po nie sięgnąć. Ja też nie. ja sięgam głównie po takie. Od czasu, kiedy kilkanaście lat temu czytałem wywiad z prof. Szczepanem Pieniążkiem, który stwierdził, że sięga wyłącznie po jabłka robaczywe. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
KSERO 01.09.2007 22:10 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Września 2007 Trochę dala rozruszania towarzystwa: Czym się różni Amator od Profesjonalisty (Zawodowca)? Tym, że Profesjonalista (Zawodowiec) chodził do szkoły i migał się od zgłębiania tamatu, który Amator chce zgłębić, i migał się od czytania tematycznych książek, które Amator przeczytał Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
hanka55 02.09.2007 09:55 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Września 2007 Ja jednak przychylam się do zdania Wciornastka, że trucizny nie powinny być stosowane przez "przydomowych ogrodników".Dowód, który mnie przekonał bez reszty, tkwi w filmie ( Boże błogosław Nasturcję, która to wkleiła na forum ) http://ww6.tvp.pl/6565,213464,11.view W jednym z filmów archiwalnych poruszono temat nawożenia , zgodnego z instrukcją stosowania nawozów sztucznych, gdyż doświadczonemu ogrodnikowi zdarzyło się spalić trawnik sletrą amonową.Po roku od zastosowania nadal były widoczne spalone kręgi nowych wschodów. Raundup jest trucizną silniejszą niż saletra, a.... Amator i Profesjonalista, rozróznienie dla mnie sprowadziło się do rozwiązania :- jak wysiać regularnie 1 dkg saletry na 1 metrze kwadratowym? Ja - nie umiem, a Wy? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Pinus 02.09.2007 11:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Września 2007 Trochę dala rozruszania towarzystwa: Czym się różni Amator od Profesjonalisty (Zawodowca)? Tym, że Profesjonalista (Zawodowiec) chodził do szkoły i migał się od zgłębiania tamatu, który Amator chce zgłębić, i migał się od czytania tematycznych książek, które Amator przeczytał Liczą się wiedza i umijetności, nieizależnie od tego kto je posiada (amator czy profesjonalista). Uważam jednak, że generalnie profesjonaliści dysponują solidniejszymi. Wiedza i umiejetności profesjonalistów zostały zwykle zweryfikowane przez egzaminy teoretyczne i praktyczne oraz często długoletnie doświadczenie. Może jestem naiwny ale np. wolę poddać sie operacji lekarzowi, który studiował medycynę (nawet jeśli być może „migał się" od przeczytania czegoś na temat transplantacji) niż jakiemuś amatorowi typu „Heniu złota rączka". Zresztą nie należą do wyjatków i takie osoby co wszystko wiedzą ale niestety niewiele potrafią i chcą uchodzić (uchodzą) za autorytety, zwykle w wielu dziedzinach. .. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Mirek_Lewandowski 02.09.2007 12:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Września 2007 - jak wysiać regularnie 1 dkg saletry na 1 metrze kwadratowym? Tyle to po co siać? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Kapibara 02.09.2007 12:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Września 2007 Witam jako początkujący "ogrodnik" przeczytałam z uwagą wszystkie wypowiedzi i tak się zastanawiam czy to źle, że potraktowałam swoje 1500m2 chwastowiska roundapem, nota bene oprysk wykonał sadownik, który po sąsiedzku zrobił to samo ze swoim polem przygotowywanym pod sad? Może czasami potrzebne jest radykalne działanie? Druga sprawa to tak jak już ktoś wspomniał, to kwestia gustu co kto sadzi w swoim ogrodzie, choć mnie laika też przerażają ogrody w stylu japońskim przy stodole Sama zamierzam posadzić w więkrzości rosliny iglaste oraz byliny i zbudować skalniak, ale mam tez przed domem kawałek lasu sosnowego z czarnym bzem, którego nie planuję "upiększać" a sposobem tez wymienionym w którymś poście wytłukłam jedynie dzikie jeżyny. I na koniec: jabłka, śliwki i czereśnie tez mam nadziewane pozdrawiam Kapibara A teraz pewnie mi się dostanie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
hanka55 02.09.2007 14:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Września 2007 - jak wysiać regularnie 1 dkg saletry na 1 metrze kwadratowym? Tyle to po co siać? W linku do filmu z cyklu " zielonym do góry", jest mowa o wiosennym nawożeniu grządek warzywnych i trawnika. Minimalna dawka, zalecana przez dr Adama Grześkowiaka - spec d/s nawozów z POLIC - przedstawiciela największego polskiego producenta nawozów sztucznych, to 10 gramów, czyli 1 dkg na metr 2, co 1 miesiąc, max - 2 dkg, o ile dobrze pamiętam + nawóz zbilansowany + nawóz jesienny. Grządki warzywne od 1 -4 dkg/m2. Wszystko jest w filmie. Warto spróbowac z solą kuchenną na kawałku folii ciekawe czy komuś się uda sztuka równomiernego siewu ( to tak a`propos, Twojego postu Mirku, o amatorskich dyszach do rozpylania, które bardziej sikają niż wytwarzają mgłę - sama mam takie sikacze ) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Pinus 03.09.2007 09:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Września 2007 - jak wysiać regularnie 1 dkg saletry na 1 metrze kwadratowym? Tyle to po co siać? W linku do filmu z cyklu " zielonym do góry", jest mowa o wiosennym nawożeniu grządek warzywnych i trawnika. Minimalna dawka, zalecana przez dr Adama Grześkowiaka - spec d/s nawozów z POLIC - przedstawiciela największego polskiego producenta nawozów sztucznych, to 10 gramów, czyli 1 dkg na metr 2, co 1 miesiąc, max - 2 dkg, o ile dobrze pamiętam + nawóz zbilansowany + nawóz jesienny. Grządki warzywne od 1 -4 dkg/m2. Wszystko jest w filmie. Warto spróbowac z solą kuchenną na kawałku folii ciekawe czy komuś się uda sztuka równomiernego siewu ( to tak a`propos, Twojego postu Mirku, o amatorskich dyszach do rozpylania, które bardziej sikają niż wytwarzają mgłę - sama mam takie sikacze ) Nie rozumiem w czym tu problem . Dawki nawozów mineralnych przy uprawach gruntowych określa się przecież w ilosci wagowej danego nawozu (lub NPK) na powierzchnię (np. 200 kg /hektar lub to samo, 20 gramów/metr kwadratowy). Przy uprawach pojemnikowych określa się zwykle dawkę nawozu w gramach na litr podloża lub w kilogramach na metr sześcienny (np.1 gram /litr albo to samo 1kg/metr sześcienny). Przy nawożeniu drzew i krzewów wysadzonych do gruntu (w ogrodzie) podaje się zwykle ilość wagową nawozu na 1 roślinę wysiewaną w jej obrebie (np.15 gramów w promieniu 50 cm). Skoro ktoś ma problemy w wysianiu 10 gramów nawozu na metr kwadratowy to z pewnością niezwykły problem miałby z wysianiem 100 kologramów tego nawozu na hektar (ręcznie). Wobec tego może lepiej wykpić, niejakiego - dr Adama Grześkowiaka, specjalistę z fabryki produkujacej nawozy .. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Mirek_Lewandowski 03.09.2007 15:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Września 2007 Pinus, nie mam problemów Tyle, że taka dawka w świetle wszystkich postów, które przeczytałem o "ekologicznych" warzywach to tak jakby nie zaszkodzi i nie pomoże, to po cholerę wysiewać, w dodatku, jak nie wiadomo jak Kpin to ja tu nie zauważyłem, problem techniczny raczej.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Pinus 03.09.2007 17:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Września 2007 Pinus, nie mam problemów Tyle, że taka dawka w świetle wszystkich postów, które przeczytałem o "ekologicznych" warzywach to tak jakby nie zaszkodzi i nie pomoże, to po cholerę wysiewać, w dodatku, jak nie wiadomo jak Kpin to ja tu nie zauważyłem, problem techniczny raczej.. To nie są małe dawki o których pisze hanka55 W linku do filmu z cyklu " zielonym do góry", jest mowa o wiosennym nawożeniu grządek warzywnych i trawnika. Minimalna dawka, zalecana przez dr Adama Grześkowiaka - spec d/s nawozów z POLIC - przedstawiciela największego polskiego producenta nawozów sztucznych, to 10 gramów, czyli 1 dkg na metr 2, co 1 miesiąc, max - 2 dkg, o ile dobrze pamiętam + nawóz zbilansowany + nawóz jesienny. Grządki warzywne od 1 -4 dkg/m2. Wszystko jest w filmie. To są duże dawki ! Wyobraź sobie na grządki warzywne nawet do 400 kg /hektar (do 4dkg/m2) np. saletry amonowej, gdyż o saletrze jest mowa we wczesniejszym poście. Wynika z tego, że nawóz ten miałby być zastosowany pogłównie (wiosenne nawożenie trawy i grządek warzywnych..). .. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Mirek_Lewandowski 03.09.2007 18:13 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Września 2007 Czy duże? Normalne. Pod pomidorki na 10 m kw. 300 g saletrzaku, 500 superfosfatu, 400-500 g siarczanu potasowego.. razem 1,3 kg to na 1 ha... Pogłównie w okresie wzrostu 2-3 razy saletra am. 100 g/10m kw. lub Azofoska 300 g/10m. kw.No ale fakt, pomidor duże zasolenie znosi. A to 400 kg/ha to przecież nie jednorazowa dawka. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
hanka55 03.09.2007 21:12 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Września 2007 A' propos nawożenia...Paręlat temu mieliśmy szynszyla, uciekiniera z hodowli futerkowej, który zabłądził do naszego ogrodu. Usłyszałam fukanie dzikich kotów, skupionych na końcu ślepej ściany betonowego odwodnienia i chrobot. Koty otoczyły skulonego, wyleniałego "szczura" i próbowały go upolować.Nałożyłam na tego szczura-wiewiórę karton i przewracając go, udało się jakoś oddzielić koty od gryzonia, potem w te pedy do pobliskiego zakładu weterynarii. Dopiero drugi lekarz rozpoznał w wyliniałej ofierze - szynszyla w trakcie zmiany futra.Po oględzinach obrażeń, trzeba było podjąc decyzję co dalej ? Oddać do hodowli - zostanie zagazowany, wypuścić do parku, ogrodu? - padnie ofiarą kotów. Następnego dnia kupiliśmy klatkę, pokarm, wapno w kostce i inne przysmaki. Z czasem szynszyl stał się pełnoprawnym obywatelem rodziny, do tego stopnia, że kładł się spać między naszymi poduszkami, siadał na ramieniu, niczym papuga, a przy jedzeniu siadała niczym wiewiórka podpierając się ogonem i przebierając górnymi łapkami, prosił o kukurydzę.Przybiegał na wezwanie, wskakiwał do samochodu, gdy widział, że wybieramy się w podróż...Reagował jak pies. Dobrze ułożony pies, bo " za potrzebą" zawsze chodził do klatki i nigdy nie zdażyło mu się nabrudzić w mieszkaniu.Od czasu do czasu teściowie dawali nam zieleninę ze swojej ekologicznej działki ( jako nawożenie stosowali wyłącznie obornik), by szynszyl miał urozmaicone menu. A za zieleniną, wprost przepadał. Któregoś dnia, gdy poarę dni pod rząd, szynszyl jadł tylko suche ziarno, kupiłam w zieleniaku marchewkę z nacią. Małoda marchewka z masełkiem do obiadu dla przedszkolaka, a umyta i wysuszona nać - dla Truśka szynszyla.Wieczorem dziecko czuło się dobrze, a szynszyl zaczał " mdleć". Poleciałam z nim do weterynarza. Leciał już przez ręce, był wiotki. Nie pomógł zastrzyk odczulający. Na moich oczach dostał agonalnych drgawek. Epikryza - zatrucie azotanami. To było zwierze kochane w dwójnasób - za to, że uratowaliśmy go od zagazowania i za to, że dał się aż tak oswoić.I to my, go zabiliśmy . Marchewką. *****Nie hoduję warzyw, mam 2 kompostniki po 1m3 każdy, a chemii się poprostu boję i stosuję niezmiernie rzadko. W myśl tego co napisaliście powyżej, akuratne dawkowanie dla amatora, jest koszmarnie trudne, a przecież ludzie zakładający ogród nie myślą by pierwszą budowlą był kompostnik... Ty, bardziej, że "sypanie proszkiem" jest łatwe i nie wymaga tyle zachodu rozkładanie kompostu, czy obornika... *****Jako konkuluzję , przytoczę słowa weterynarza :"Teraz widzi Pani, co dawała dziecku. Niech się Pani cieszy, że dziecko ma większą masę ciała i jest mniej wrażliwe na przenawożenie, niz szynszyl". I nie wiem czy miałam się cieszyć, czy płakać...bo wyłam wtedy, jak głupia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
sevageivi 04.09.2007 06:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Września 2007 czytam czytam i nie mogę się zdecydować Roundup juz kupiłam, czeka na odpowiednią pogodę i aż się zdecyduję na 100%, bo jestem z założenia przeciwnikiem chemii. Do tego stopnia, że w tym roku większość warzyw zeżarli mi nieproszeni goście. Ale przynajmniej to co zostało jest naturalne Ale kupiliśmy działkę 2500m2. Oprócz domu w budowie, są na niej tylko chwasty (na oko: babka lancetowata - 70%, kilkuletnia (!) chwastnica jednostronna 15%, inne, w tym perz i tyle innej trawy która przetrwała "dziki busz"(pomijam takie "oczywiste" chwasty jak osty itd) - 15%). Z 1,5mt chwastów został krótko przycięty "ogród" (koszony kosą spalinową, chwasty z nasionami spalone, ładne zielone odłożone na kompostownik). Chcę zamówić koparkowego coby mi trochę zmienił wygląd ogrodu (gdzieś wyrównał, gdiześ coś nasypał, wykopał dziurę na oczko... ) Ale przedtem muszę coś z tą działką zrobić! Na razie wpadłam tylko na taki "bezchemiczny" plan: po skoszeniu na krótko przeorać działkę, ręcznie wybrać korzenie chwastów, zasiać łubin, w miejscu gdzie planuję warzywnik narzucić obornika przeorać jeszcze raz zabrać się za kształtowanie terenu (koparkowy), dowiezienie ziemi itd wybrać to co jeszcze "wyjdzie" przeczekać zimę znów wybrać to co powschodziło przygotować ziemię i jak najszybciej siać trawę żeby zagłuszyła chwasty zanim zaczną wschodzić. 1 pytanie: czy jest sens orać bez oprysku? (plus - szybkość, niezależność od pogody itd, minus - ryzyko rozmnożenia perzu, CZAS). 2. pytanie: czy jednokrotne wysianie łubinu chociaż trochę wzbogaci ziemię? (wokół domu mamy piaski z iłami, w dalszej części ogrodu ziemia jest lepsza) 3. pytanie: czy to co wymyśliłam ma w ogóle sens? ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.