Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 912
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Oczywiście że jak zwykle będzie duuuużo zdjęć a część z nich wyląduje na forum:) Pogłaszczę, pogłaszczę i to nie jeden raz.

 

Wani co ja bym dała za rodzinkę u której można się rozgościć tam na miejscu. To prawdziwy skarb i baaardzo sprzyjające okoliczności do odbycia takiej podróży. Może teraz się nie zanosi ale nie wiesz co będzie za dwa czy pięć lat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months później...

Troszkę mnie nie było na forum ale widzę po ulubionych wątkach, że nie działo się zbyt wiele na forum a raczej kompletnie nic. Pewnie wszyscy żyją ogrodami i przygotowaniami do świąt :) Ja za to powoli wygrzebuję się z potwornego jet lagu i żyję jeszcze w jakiejś równoległej rzeczywistości. Ostatnie tygodnie spędziliśmy w Australii przemierzając ją w szerz i wzdłuż. Przelecieliśmy i przejechaliśmy 40 tyś. km. Przestawialiśmy wielokrotnie zegarki, spaliśmy po 5 godzin bo żal nam było czasu na sen. Mieszkaliśmy na pustyni, trochę czasu spędziliśmy w lesie deszczowym, cudowne dni na farmie rzadkich owoców, rajskie plaże, nurkowaliśmy w Cairns, snorkeling na cudownej Wielkiej Rafie Koralowej, Sydney, Melbourne, Uluru, Kuranda, Great Ocean Road, Twelve Apostles i wiele wiele innych cudownych miejsc. 4 tyś. zrobionych zdjęć i jak tu wybrać te najciekawsze jak wszystko było mega. Zrobię to trochę chaotycznie i na raty ale czuję że tak będzie najlepiej ze względu na moje zmęczenie i nadmiar wrażeń:)

 

Farma owoców rzadkich. To co zerwaliśmy z drzew lub kaktusów! to jedliśmy np. na śniadania. Dodatkowo obłędne konfitury naszych gospodarzy:)

 

20170325_164732_HDR.jpg

 

20170325_164908_HDR.jpg

 

20170325_170348_HDR.jpg

 

20170325_172133_HDR.jpg

 

20170325_184357_HDR.jpg

Edytowane przez Aga11*
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20170326_094913_HDR.jpg

 

Na kolanach trzymam kaffiry ( takie limonki ), ten mały brązowy to momey sapote a ten długi brązowy sapodilla albo na odwrót. Pestko jak ja mam pamiętać te wszystkie nazwy?:) Da się zjeść to się je i już.

 

20170326_100158_HDR.jpg

 

Sortują rambutany.

 

20170325_132515_HDR.jpg

 

Jedliśmy na farmie longany ale nie znalezliśmy drzewka więc zdjęcie ze sklepu:)

 

20170325_172731_HDR.jpg

 

Na drzewie wisi breadfruit - chlebowiec

 

20170326_073048_HDR.jpg

 

Białe na talerzu to soursop, żółta gwiazdka to carambola, owłosione to rambutany ( w smaku podobne do lychee ), różowy z czarnymi kropkami to dragon fruit, różowy z białym środkiem to król owoców mangosteen - rzeczywiście niebo w ustach:). To żółte na talerzu to nie pamiętam ale smakowało jak puree ziemniaczane i nie było zachwycające w smaku:)

 

Generalnie uważam po tej wizycie że nie powinno się sprowadzać do Polski i nie tylko egzotycznych owoców bo jaki to ma sens kiedy zachowuje się około 30% oryginalnego smaku. To tak jak figi jedzone z drzewa w Chorwacji i figi z supersamu, jedno wielkie nieporozumienie.

Edytowane przez Aga11*
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ze względu na oszczędność czasu po Australii poruszaliśmy się tylko samolotami. Odległości mierzone w tysiącach kilometrów do naszych poszczególnych punktów podróży wykluczały jazdę samochodem. Te ostatnie wypożyczaliśmy już w konkretnych miejscach. Największe wrażenie ( chociaż nie wiem czy to dobry zwrot bo tam wszystko było zarąbiste :) )zrobiła na mnie centralna Australia a dokładniej formacja skalna Uluru w parku narodowym Uluru-Kata Tjuta. Święte miejsce dla miejscowych aborygenów a dla mnie niezapomniany do końca życia widok czerwonej ogromnej skały na pustynnym płaskim krajobrazie. Płakałam, tak płakałam tam ze wzruszenia że matka natura potrafiła stworzyć coś tak pięknego. 40 stopni ciepła, 1L płynów pitych na godzinę, wszędzie ostrzeżenia dla turystów przed odwodnieniem i udarami, moskitiery na twarz i można było rozkoszować się pustynnymi wycieczkami, oczywiście tylko w określonych godzinach. Czerwona ziemia oznaczała czerwone buty i nogi po kolana. Dodatkowa atrakcja to farma wielbłądów. Piórka na zdjęciu to prawdziwe pióra papug znajdowanych tu i tam. Trzeba było uważać poruszając się po pustyni samochodem na wielbłądy i kangury:)

 

20170327_182334_HDR.jpg

 

20170328_074332_HDR.jpg

 

20170328_144231_HDR.jpg

 

20170328_174047_HDR.jpg

 

20170328_174302_HDR.jpg

Edytowane przez Aga11*
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, dobra Podróżniczko :) Obejrzałam i popodziwiałam, ale życzę sobie podpisy pod tymi owocowymi cudakami. Oczywiście nie tylko, ale to najpierw :)

 

U mnie wielkie kopanie w ogrodzie, przesadzanie, rozsadzanie, dzielenie i zdziwienie, bo wszystkiego mi przybyło wiecej niż oczekiwałam. Poza tym nawet dziki, ktore dobrały sie do jednej z rabat i trochę zniszczyły szkółkę trawiastą, jednak nie pokonały tego z wyjęłam i przesadziłam z tego zrytego kawałka.

 

Jednym słowem WIOSNA i z wiosną ptaki dp ogrodu wróciły, a z nimi i Ty :yes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajnie że nie zapomniałyście już o mnie:)

Pestko podpisałam część zdjęć co i jak z tymi owocami. Większość pyszna z sokiem lejącym się po łokciach:-P Fajnie że tak Ci wszystko obrodziło. U mnie niestety powtórka z rozrywki o której kiedyś pisałam tzn. wypalona psim moczem trawa i zdeptane tulipany:(

 

Wani wstawione zdjęcia nie były przeze mnie rasowane kolorystycznie i tak to właśnie wyglądało. O zachodzie słońca to już kompletny obłęd był bo wszystko robiło się czerwone. Biblioteka już jest, sofa, fotel,stoliczek też obecne. Odebrałam abażur o którym kiedyś pisałam. Wygląda super ale nie polecam robienia takich rzeczy na zamówienie bo cena zwala z nóg. Zrobiłam pierwszy i ostatni raz:no: Musimy teraz wszystkie książki poukładać na półkach, przywiezc od teściów księgozbiór męża. Zdjęcia zrobię jak się odgruzuję w pracy. Dzisiaj całą noc nie spałam bo już mnie trzęsło na samą myśl o powrocie do roboty chociaż bardzo lubię to co robię.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak tu zapomnieć, gdy liczy się na super zdjęcia. Pokaż jeszcze trochę :)

 

Owoce zawsze najlepiej smakują "prosto z krzaka". Dopóki nie spróbowałam dojrzałego mango, nie lubiłam tego owocu. Ze śmierdziuchów jadłam guawę. Wonieje benzyną, ale schłodzona i polana waniliowym sosem jest zaskakująco smaczna i nie śmierdzi. Ciekawe, że ten owoc kupiony tu nie miał tego charakterystycznego zapachu.

 

Myślę, że powinnaś zrobić w ogrodzie podwyższone rabaty i tam sadzić rośliny. Poza tym przydałby się system nawadniania ze spryskiwaniem trawnika. To by ostudziło niszczycielskie zapędy twojego psa. U moich kuzynów, żaden z ich kilku psów nie wskakiwał na podwyższone o 30-40 cm rabaty. Zrób też może piaskownicę dla tego łobuza. Podobno psy łatwo się przyzwyczajają do sikania w takim miejscu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elfir dziękuję:)

 

Wani efekt jest lepszy niż się spodziewałam ale nie ma jeszcze oświetlenia bo zamówiłam w Chinach w styczniu i przysyłają mi cały czas niekompletne lampy. Z trzech mogę sobie zrobić jedną na dzień dzisiejszy a w mailach tylko "my friend, don't worry". Szlag mnie trafi w okolicach czerwca:)

 

Hej Vesila:)

 

Nie jestem w stanie przerobić wszystkich fotek. Tym razem wrzucę trochę z Cairns, lasów deszczowych, nurkowania i plaż. Te ostatnie przepiękne i zupełnie puste bo albo krokodyle na nich koczują albo meduzy w wodzie pływają. W większości miejsc przed wejściem na plażę stoją przynajmniej dwie tablice ostrzegawcze i wielkie baniaki z octem na wypadek poparzeń przez wspomniane meduzy. Oczywiście znalezliśmy takie gdzie można było pływać ale nie jest to taka oczywista sprawa w Australii.

Lasy deszczowe zrobiły na mnie niesamowite wrażenie. W kolejce wykupiliśmy wagonik ze szklaną podłogą i dosłownie ślizgaliśmy się miejscami po paprociach gigantach i koronach drzew. Pomizialiśmy się z kangurami i przytuliliśmy koalę. Taki słodziak malutki:hug:

W Cairns codziennie wypływaliśmy na rafę i w poszukiwaniu pięknych plaż. Z żółwiem ze zdjęcia pływaliśmy ale samo zdjęcie zostało zrobione przez naszego instruktora. W samym mieście nie ma odpowiednich zdatnych dla turystów plaż ( sic! ) dlatego wybudowali wspaniałą ogromną lagunę. Pływając w niej nad głowami latały nam nietoperze, których w mieście są setki. Siedzą na wybranych drzewach i strasznie "skrzeczą'' na zmianę z papugami z sąsiednich drzew:) Wilgotność w Cairns jest tak duża, że ubrania zupełnie nie schły przy 30 stopniach i chodziliśmy w mokrych. Zrobiłam zdjęcie witryny sklepowej po której dosłownie płynęła woda. Zjawiskową miejską roślinność dodatkowo podświetlają ferią kolorowych świateł. Czułam się tam wieczorami jak w krainie czarów.

 

20170327_145758_HDR.jpg

 

Nasze główne przystanki wskazywane przez moje palce.

 

20170322_184603_HDR.jpg

 

20170322_224652_HDR.jpg

 

20170324_114843_HDR.jpg

 

17493259_1263825027048896_7850864089658153154_o.jpg

Edytowane przez Aga11*
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...