Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Nienawidzę swojego domu, bo....


Recommended Posts

Raczej liczą się rodzinne koneksje, znajomości, tyłkowłaztwo a na końcu bardzo daleko umiejętności.

 

 

Tak jest tylko w słabo zarządzanych firmach. W dzisiejszych czasach liczy się wydajność, a ta zależna jest od kompetencji i chęci do roboty. W normalnie zarządzanej firmie nikt nie dopuści do "załatwiania roboty po znajomości" bo firma na tym traci. A jeśli firma o to nie dba, to jest słabo zarządzana (czytaj: kopalnie i wszystko co państwowe).

 

Poza tym dla wielu firm kierunek nie ma znaczenia. Widziałem niedawno CV człowieka z dyplomem architekta który był dyrektorem w dużej drukarni. Ja jestem zdania, że jeśli ktoś ma dyplom państwowej uczelni i od kilku lat jest bezrobotny, to coś z nim jest nie tak - przy dzisiejszym bezrobociu w Polsce każdy normalny, kumaty, operatywny i chętny do roboty w ciągu kilku miesięcy znajdzie pracę.

Edytowane przez Marian_D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 510
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Gość Arturo72
Jak się budują przed 30-stką to ok. 45 roku życia często stawiają drugi ''bardziej komfortowy'' i szyty na miarę dom. A jak stawiają pierwszy budynek po 40 to ile pożyją? 30 lat? Dzieci potem sprzedają te domy bo chcą budować nowsze i ładniejsze
Kogoś przed 30 stać na kilkaset tys.zł ? Złodziej,diler albo wariat ? Hallo,w Polsce żyjemy :DChociaż nawet za granicą przy ichnich zarobkach nie stać takiego szczawia na budowę domu.... Edytowane przez Arturo72
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arturo72 oczywiście, że w naszym pięknym kraju, który uwielbiam ludzie w okolicach 30 mają szansę na budowę. Nie wszędzie i nie zawsze ale wcale nie trzeba być dilerem.Są różne składowe. Przede wszystkim na pierwszym miejscu jest pomoc rodziców. Jeżeli tylko są troszkę lepiej sytuowani to mogą pomóc z zakupem działki albo ją darować. Drugi bardzo ważny składnik to pomoc banku. Kredyt na 300-400 tyś. w przypadku dwóch osób pracujących zawodowo już kilka lat nie jest chyba niczym nadzwyczajnym. Jeśli chodzi o przyjęcie pomocy ze strony najbliższych to też nie widzę w tym nic złego. Jak tylko będzie taka możliwość to chętnie będę pomogała moim dzieciom. Trzecia sprawa to dobra praca poprzedzona porządnym wykształceniem i tutaj moim zdaniem takie zdobywa się głównie na uczelniach państwowych w kraju i za granicą. Budowa domu do 150 m 2 przy posiadanej działce to koszt mniejszy niż zakup mieszkania w większym mieście. To może się udać i się udaje. Opinie o złodziejach i wariatach proszę zachować dla siebie bo są krzywdzące dla młodych ludzi.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arturo72 oczywiście, że w naszym pięknym kraju, który uwielbiam ludzie w okolicach 30 mają szansę na budowę. .

Czyli Arturo miał rację, młodzi mają szansę na budowę ale ich nie stac. Mając 30 lat, będąc po studiach, masz około 5lat stażu pracy. Tylko wyjątki mają awanse w tak krótkim czasie by osiągać wynagrodzenie które by pozwalało na utrzymanie rodziny (zwykle są już dzieci) i spłacanie kredytu 300_400 tys zł.

To że komuś rodzice zafunduja dom to nie znaczy, że ich na niego stac.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze nie stać ich tak samo jak 40-latka biorącego kredyt na budowę domu. Jeden i drugi posługuje się pieniędzmi banku. Można więc powiedzieć, że 40-latek także ma szanse. Nie mam takiej wiedzy ale może gro osób z forum posługuje się własną gotówką wyciąganą bezpośrednio z kieszeni każdego miesiąca i wtedy można mówić, że ich stać.

Fundowanie i pomoc to dwie różne sprawy. O fundowaniu się nie wypowiem bo nie są mi znane takie przypadki. Jeżeli chodzi o pomoc to jeszcze raz podkreślę, że nie ma w tym nic złego, że najbliższa rodzina się wspiera. Rodzice pomagają dzieciom a dzieci kolejnym pokoleniom. Nie ma co się irytować i drwić z takich rodzin tylko raczej im kibicować i robić to samo.

Oczywiście, że jest wielu 30-latków, którzy mają własne małe i większe biznesy lub są po pierwszych awansach, dobrze zarabiają. Im bliżej dużych miast tym takich osób jest naturalnie więcej. Zdaję sobie sprawę, że mniej kolorowo jest w mniejszych miastach i miasteczkach ale równanie w dół, uogólnianie i pisanie tylko o tych mniej ciekawych przykładach do niczego nie prowadzi. Może tylko poprawia humor osobom uwielbiającym tylko narzekać a nie pracować na jakiś tam mniejszy czy większy sukces.

Wydatki na dzieci rosną proporcjonalnie do ich wieku więc argument, że 30-latkowie mają dzieci i wydają na nie pieniądze jest bez sensu. 40-latek wydaje na nie 2-3 razy tyle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Arturo72
Po pierwsze nie stać ich tak samo jak 40-latka biorącego kredyt na budowę domu. Jeden i drugi posługuje się pieniędzmi banku. Można więc powiedzieć, że 40-latek także ma szanse. Nie mam takiej wiedzy ale może gro osób z forum posługuje się własną gotówką wyciąganą bezpośrednio z kieszeni każdego miesiąca i wtedy można mówić, że ich stać.

Fundowanie i pomoc to dwie różne sprawy. O fundowaniu się nie wypowiem bo nie są mi znane takie przypadki. Jeżeli chodzi o pomoc to jeszcze raz podkreślę, że nie ma w tym nic złego, że najbliższa rodzina się wspiera. Rodzice pomagają dzieciom a dzieci kolejnym pokoleniom. Nie ma co się irytować i drwić z takich rodzin tylko raczej im kibicować i robić to samo.

Oczywiście, że jest wielu 30-latków, którzy mają własne małe i większe biznesy lub są po pierwszych awansach, dobrze zarabiają. Im bliżej dużych miast tym takich osób jest naturalnie więcej. Zdaję sobie sprawę, że mniej kolorowo jest w mniejszych miastach i miasteczkach ale równanie w dół, uogólnianie i pisanie tylko o tych mniej ciekawych przykładach do niczego nie prowadzi. Może tylko poprawia humor osobom uwielbiającym tylko narzekać a nie pracować na jakiś tam mniejszy czy większy sukces.

Wydatki na dzieci rosną proporcjonalnie do ich wieku więc argument, że 30-latkowie mają dzieci i wydają na nie pieniądze jest bez sensu. 40-latek wydaje na nie 2-3 razy tyle.

Gliwice są raczej dużym miastem z mnóstwem miejsc pracy i ludzie przed 30 na wysokich stanowiskach z dobra placa mogący sobie pozwolić na budowę domu to wyjątki bardzo rzadkie,kadra kierownicza w zakladach to ludzie z min.10 letnim stażem.

Z biznesu taki 20 paro latek przez te parę lat nie zarobi na dom a kredytu nie dostanie.

Kredyt 400 tys.zł na 30 lat to miesięczna rata ponad 2000zl.

40 latek ma już prawdopodobnie mieszkanie prawie o wartości domu to może sobie pozwolić.

Zostaje pomoc bardzo bogatych rodziców ale to też wyjątek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kogoś przed 30 stać na kilkaset tys.zł ? Złodziej,diler albo wariat ? Hallo,w Polsce żyjemy :DChociaż nawet za granicą przy ichnich zarobkach nie stać takiego szczawia na budowę domu....

 

O kuuwa, nakryłeś mnie! :-P Jak żyć. Zapewniam, że można wziąć kredyt. Przy pracy w Polsce za polskie stawki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kogoś przed 30 stać na kilkaset tys.zł ? Złodziej,diler albo wariat ? Hallo,w Polsce żyjemy :D

 

Albo dobrze wynagradzany specjalista lub też właściciel niewielkiej, ale przyzwoicie prosperującej firmy. Znam niejednego, który przed trzydziestką zarabiał 10-15 tysięcy na rękę. I to wcale nie jest rzadkość.

 

I dotyczy to również Gliwic. Wiem, bo mieszkałem tam kilka lat.

 

Jednym słowem: powtarzasz kretyńskie stereotypy.

Edytowane przez Marian_D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Arturo72
Albo dobrze wynagradzany specjalista lub też właściciel niewielkiej, ale przyzwoicie prosperującej firmy. Znam niejednego, który przed trzydziestką zarabiał 10-15 tysięcy na rękę. I to wcale nie jest rzadkość.

 

I dotyczy to również Gliwic. Wiem, bo mieszkałem tam kilka lat.

 

Jednym słowem: powtarzasz kretyńskie stereotypy.

Znam życie po prostu bo trochę na tym świecie spędziłem lat ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mieszkam pod Warszawą. Tutaj trend jest zupełnie inny. Obserwuję moich bliższych i dalszych znajomych jak doskonale sobie radzą. Mój młodszy brat stomatolog wraz z kumplami ze studiów zakładają prywatne gabinety ( nie ma żadnych problemów z kredytami nawet na droższy sprzęt ). Ogarniają całą papierologię związaną z pozyskaniem kontraktów z NFZ. Nie boją się skomplikowanych zabiegów, nie żałują pieniędzy na kursy doszkalające czy to w Polsce czy USA. Idą do przodu jak burza. Dużo jest w Polsce ambitnych "szczyli" z pomysłem na siebie i dużo odważniejszych niż starzy wyjadacze.

Kto nie ryzykuje ten nie ma. Branie kredytu w każdym wieku obarczone jest podobnym ryzykiem. Zwalniają młodych i starszych, chorują młodzi i starsi. Nikt nigdy nikomu nie da gwarancji że sytuacja się nagle nie zmieni.

Arturo72 pisze o nieodpowiedzialności a ja branie kredytu na rozwój firmy czy studia nazywam inwestycją. Co mam do stracenia? Najwyżej wyląduję w punkcie startu i zacznę jeszcze raz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie budowanie domu wiąże się z pewnego rodzaju dyskomfortem wewnętrznym którego nie potrafię nazwać, a wynika z relacji "inwestor" - "WYKONAWCA"

Skończyłam studia, podobno dobre, na państwowej uczelni, pracuje już ładnych kilka lat, zarabiam powyżej średniej, ale przy dowolnym WYKONAWCY moje zarobki to jakiś śmiech. W całym procesie budowlanym zdecydowanie najtaniej wycenili się projektanci, drugi w kolejności był elektryk, a najdrożej oczywiście ci od machania łopatą. Trafienie na wykonawców słownych, rzetelnych, znających się na swojej pracy to jak wygrać na loterii. Konieczność użeranie się i wykłócania o byle drobiazg, udawadniania, że coś jest źle, niezgodnie z projektem i płacenie za to więcej niż się samemu zarabia to dla mnie jest coś co powoduje, że odechciewa mi się domu, kawy na tarasie i własnej trawy pod stopami.

"nienawidzę" swojego domu za konieczność kontaktu z tego typu ludźmi, za to, że czuję się bezsilna w zetknięciu z ich podejściem do pracy i ludzi, a zawodowo jak kompletny łoś z tym całym wykształceniem i odpowiedzialnością zawodową. "Wykonawcy" nie mają odpowiedzialności, wykształcenia, praca szuka ich, a oni rozdają karty i robią co chcą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie budowanie domu wiąże się z pewnego rodzaju dyskomfortem wewnętrznym którego nie potrafię nazwać, a wynika z relacji "inwestor" - "WYKONAWCA"

 

"nienawidzę" swojego domu za konieczność kontaktu z tego typu ludźmi, za to, że czuję się bezsilna w zetknięciu z ich podejściem do pracy i ludzi, a zawodowo jak kompletny łoś z tym całym wykształceniem i odpowiedzialnością zawodową. "Wykonawcy" nie mają odpowiedzialności, wykształcenia, praca szuka ich, a oni rozdają karty i robią co chcą.

Poruszyłaś super temat

Kiedyś wydawało mi się że duże inwestycje to pełna profeska . A tam jest mega burdel ,zniszczenia , kradzieże i jakies dziwne stawki. Syf goni syf .Korupcja , układy PATOLOGIA. Przynajmniej tak to wyglądalo przez 8 lat jak obserwowałem to z boku. Od czasów Barei nie zmieniło się nic. No może Polaków zastąpili Ukraińcy. Kto jest winny ? Wszyscy .Mentalność , przepisy i wyssana z mlekiem przodków chcęć szybkiego zarobku. Jak dodamy do tego stanowisko, pozycje to sie robi mega syf.

Male budowy różnią się tylko .....skalą .

 

Edit

Bo się zakreciłem ...bo miałem o bacie . Na dużych inwestycjach był/jest ? BAT

Gwarancja i związana z tym pozostała część wypłaty po roku. Na popierdółkach czyli domkach jednorodzinnych ciężko jest stosować w mojej ocenie DOSKONAŁĄ metodę na "głoda"

Edytowane przez noname2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mamik - bo wszyscy chcą siedzieć za biurkiem i nikomu się łopatą machać nie chce. W 30 stopniowym upale lub przy 5 stopniach w deszczu. Bo takie warunki panują na budowie. I w przypadku murarzy z kilkumiesięcznym zimowym okresem bez jakichkolwiek zarobków.

Zamiast zachęcać dzieci do studiowania, zachęć je do przyuczenia się na majstra, skoro to taki świetny, bezproblemowy, dobrze płatny zawód.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mamik - bo wszyscy chcą siedzieć za biurkiem i nikomu się łopatą machać nie chce. W 30 stopniowym upale lub przy 5 stopniach w deszczu. Bo takie warunki panują na budowie. I w przypadku murarzy z kilkumiesięcznym zimowym okresem bez jakichkolwiek zarobków.

Zamiast zachęcać dzieci do studiowania, zachęć je do przyuczenia się na majstra, skoro to taki świetny, bezproblemowy, dobrze płatny zawód.

 

No ale po co ta złośliwość .?

mamik pisała też o tym

" Konieczność użeranie się i wykłócania o byle drobiazg, udawadniania, że coś jest źle, niezgodnie z projektem"

 

.....czuję się bezsilna w zetknięciu z ich podejściem do pracy i ludzi, a zawodowo jak kompletny łoś z tym całym wykształceniem i odpowiedzialnością zawodową.

 

..."Wykonawcy".....rozdają karty i robią co chcą.

 

To jest problem.

że tak naprawdę to codziennie trzeba by sie napieprzać albo drzeć ryja. Albo zmieniać ekipy.

A umowa powinna być taka że każdy Cię oleje bo woli lekko ,łatwo i przyjemnie.

 

Chodzi o niechlujstwo i brak szacunku dla nie swojej własności. Nie moje , to ukraśc , zniszczyć. PRL -bis

 

Adam Mk napisał kiedyś , że wszystkiemu winny jest ...Inwestor.

Po pierwsze za wybór niewłąsciwego projektu i za wygórowane chciejstwa.

 

budowa to krew ,pot i łzy . :)

 

Mamik na swojej budowie powinnaś byc jak Lara Croft.

Kiedyś przeczytałem o babce która budowała chałupę bo jej mąż marynarz to brak czasu itd

Napisała - "ciekawa sytuacja , opieprzasz -robią , nie opieprzasz -nie robią ."

 

Po budowie bedziesz innym człowiekiem. W "Skazanych na Shawshank " padł taki tekst , że zanim trafił do więzienia był uczciwym człowiekiem.

Tu podobnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elfir, źle, jak się już przyuczą, to będą mieli za wysokie kwalifikacje do dobrych zarobków ;):lol2:, tu trzeba iść na żywioł, bez przyuczenia

Te kilka miesięcy bez pracy to też nie tak, przy ostatnich zimach muruje się cały rok, upał czy deszcz to też nie jest stan stały

 

ja mam na tą sytuację inną teorię, ale trochę się obawiam o tym pisać, bo zaraz się rozpęta :lol2:

edit: jednak nie napiszę :no:

Edytowane przez mamik
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po budowie bedziesz innym człowiekiem. W "Skazanych na Shawshank " padł taki tekst , że zanim trafił do więzienia był uczciwym człowiekiem.

Tu podobnie.

prawda :yes:

dlatego na budowie najłatwiej mają ci od SSO, bo na początku inwestor w najgorszych snach nie podejrzewa, że można tak do pracy podchodzić, na początku umowa jak spisana na kolanie to i tak dobrze, zaliczki, przymykanie oka na wypadki/choroby/pogrzeby/awarie samochodu, a na końcu, to klamki bez umowy nie pozwala się przekręcić :lol2:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ale po co ta złośliwość .?

mamik pisała też o tym

" Konieczność użeranie się i wykłócania o byle drobiazg, udawadniania, że coś jest źle, niezgodnie z projektem"

.

 

Po prostu gdy wszyscy co bardziej inteligentni olali machanie łopatą, do budowlanki trafiają często ludzi, którzy nie mają kwalifikacji do niczego.

 

Póki będziemy uważać, że budowlaniec nie może zarabiać tyle co manager w firmie, póty ludzie, którzy chcą z budowania godziwie żyć, nie będą chcieli pracować w tej branży albo wyjadą do krajów, gdzie zarobią więcej.

Dlatego w budowlance jest problem z dobrym wykonawcą. Ci dobrzy nie mają niskich stawek po prostu.

Edytowane przez Elfir
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...