Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Skąd się biorą nowe domy? I dlaczego starych się nie wyburza?


Recommended Posts

Jeżdżę po całej Polsce (z racji mojego zawodu) i gdzie bym nie zajechał, w jaką "dziurę" bym nie trafił, to moją uwagę przykuwają nowo budowane domy. Ludzie budują się dosłownie WSZĘDZIE.

I tak, od jakiegoś czasu zastanawiam się, co się dzieje ze starymi domami? Nie widać, żeby były wyburzane (oprócz drewnianych) - stare domy z cegły stoją, a wokół nich zagospodarowane jakoś ogródki. Zimą wciąż dym leci z kominów, czyli ktoś tam mieszka.

I nie byłoby nic w tym dziwnego, gdyby nie to, że z Polski wyjechało parę milionów ludzi, a nowe domy budują się jeden na drugim.

Ale to nic, bo być może ludzie z miast uciekają i przesiedlają się na przedmieścia?

Nic bardziej mylnego! W miastach wciąż powstają nowe bloki, zamknięte osiedla, a starych blokowisk się nie wyburza, tylko wciąż tam mieszkają ludzie.

To samo z domami "kostkami" dwupiętrowymi z czasów PRL-u. Tego też się nie wyburza, a i tam mieszkają ludzie.

 

Ktoś mi może wyjaśnić ten ewenement??

 

Jedyne, co mi przychodzi na myśl, to to, że jeszcze trzydzieści lat temu, 90% domów w Polsce zamieszkiwały rodziny wielopokoleniowe, tak samo jak w blokach komunalnych. 25 lat temu uwolniliśmy rynek i nastąpił EXODUS z przyciasnych chałup i mieszkań. Tylko, że tamto stare pokolenie ma już +60lat, więc teraz powinniśmy, w najbliższej dekadzie, doczekać czasów, kiedy stare domy/mieszkania będą sprzedawane za 1/3 CENY KOSZTÓW WYBUDOWANIA NOWEGO DOMU/ZAKUPU MIESZKANIA W PRL-OWSKIM BLOKU, tak jak ma to miejsce teraz w Ameryce, gdzie nie opłaca się budować nowego domu, bo używane kosztują ćwierć tego. No, oczywiście do tego dochodzi remont, ale to wciąż 1/2 kosztów postawienia nowego domu.

 

Dobrze dedukuję?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...

Zapotrzebowanie na domy/mieszkania jest dużo większe niż ludności w Polsce, nawet odejmując tych, co wyjechali.

Gdy kredyty były drogie, wysoko oprocentowane nikt się nie budował.

Chociaż ja widziałam wiele opuszczonych starych domów w okolicy Poznania. Prawdopodobnie porzucone przez rolników, którzy pobudowali obok nowe.

 

To tylko dowód na to, że PiS kłamie z hasłem "Polska w ruinie"

 

U sąsiadów dookoła wielopokoleniowe rodziny, bo młodzi jeszcze nie dorobili się zdolności kredytowej. Albo rozbudowują stare domy wyodrębniając drugie mieszkanie.

 

A stare domy będą przejmować wnuki i remontować - bo zwykle są w doskonałych lokalizacjach. Więc nie sądzę by trafiły w dużej ilości na rynek.

Edytowane przez Elfir
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpowiedź jest bardzo prosta.

 

1. Przemija model domu wielopokoleniowego.

2. Ludzie mają pieniądze, czas i chęci na budowanie i bycie na swoim.

 

Punkt drugi jest najważniejszy. Biedny domu nie buduje. Proste.

 

Przed galeriami w tygodniu ciężko zaparkować, a coraz to lepsze "bryki" śmigają po drogach. To tak w dużym uproszczeniu.

 

Wielką niewiadomą jest co stanie się z budynkami, w których nikt już nie mieszka bo rodzice umarli a dzieci są na swoim i nie interesuje ich stary dom, bo:

1. za duża powierzchnia

2. nieciekawa architektura

3. trzeba remontować

4. nieciekawa lokalizacja

 

itd. itp.

 

Spacerując po jeden wsi na południu polski, na jednej ulicy na 20 domów 7 stało pustych. I pies z kulawą nogą się nimi nie interesuje...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Wielką niewiadomą jest co stanie się z budynkami, w których nikt już nie mieszka bo rodzice umarli a dzieci są na swoim i nie interesuje ich stary dom, bo:

1. za duża powierzchnia

2. nieciekawa architektura

3. trzeba remontować

4. nieciekawa lokalizacja

 

itd. itp.

 

Spacerując po jeden wsi na południu polski, na jednej ulicy na 20 domów 7 stało pustych. I pies z kulawą nogą się nimi nie interesuje...

 

Ano właśnie po to ten temat założyłem, aby zapytać, co się stanie ze starymi domami?

Ad1. Za duża powierzchnia domu ( bo chyba nie ogrodu), nie determinuje tego, że dom nie znajdzie nowego nabywcy. Bo wcześniej, czy później znajdzie - jak nie dom, to działka, na której ten dom stoi. Jedynym kryterium, jak zawsze, jest CENA.

Ad2. Pokomunistyczne bloki nie mają ciekawszej architektury, niż pokomunistyczny dom. A życie w bloku, nijak się ma, do życia w najbrzydszym z obrzydliwych domów z kawałkiem działki.

Ad3. Trzeba remontować, albo wyburzyć i postawić nowy w tym samym miejscu.

Ad4. A tutaj, to już zupełnie nie masz racji! Nieciekawa lokalizacja to jest dziesięć kilometrów za miastem! A tam, na wypizdowie, domów buduje się większość, bo działki tanie. Natomiast komunistyczne klocki mają to do siebie, że z reguły stoją w ciekawych miejscach, niejednokrotnie 1-2km od centrum. Problem jest taki, że jak w Ad3. tego TERAZ nie da się wyremontować, bo się nie kalkuluje, a wyburzenie takiego klocka to koszt ok. 100 tys. zł.

 

DLATEGO WŁAŚNIE SĄDZĘ, że w przeciągu dekady, ceny tych starych przymiastowych domów (a raczej działek na których one stoją) spadną o tyle, że nie będzie opłacało się budować nowych, a TYLKO REMONTOWAĆ LUB BURZYĆ. Infrastruktura sama zweryfikuje, czy kupić dom na wypizdowie, czy dom w mieście. Ceny starych domów spadną, jak to teraz się dzieje w Ameryce. Tam już żaden człowiek od dawna nie buduje, tylko kupuje za bezcen i remontuje.

Edytowane przez lotpaj
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@lotpaj

Lokalizację podałem jako przykład w kontekście negatywnym. Oczywiście dobra lokalizacja może okazać się w przyszłości decydującym czynnikiem przy kupnie starego domu.

 

Do całego "równania" w tej dyskusji warto dodać zmienną typu "domy szkieletowe", które w ostatnich latach zyskują wielu klientów. W mojej okolicy powstało masę firm budujących "domy z drewna", a klientów nie brakuje. Powstaje pytanie czy inwestor będzie chciał się bawić w remont starego domu czy za 300tyś postawić w 4-8 tygodni dom pod klucz w technologi szkieletowej.

 

Myślę, że domy w dobrych lokalizacjach znajdą chętnych do rozbiórki/remontu a pozostałe będą straszyć pustkami latami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim wydaje mi się, że nie doceniasz kosztów remontu starego domu - czyli przedwojennego lub z lat 40-50.

Zakładasz, ze będzie to połowa kosztów wybudowania nowego. Ja stawiam, że z ceną zakupu 70-80%. Bo zostają tylko surowe ściany i przyłącza. Jak się ma szczęście, to konstrukcja dachowa jest nienaruszona i nie ma w niej szkodników drewna. Resztę zwykle trzeba zrobić od zera - dach (często z utylizacja eternitu), nowe instalacje, tynki, stropy i podłogi, izolacje, często zmiana układu ścian wewnętrznych, nowe podciągi, cała stolarka, nowy system grzewczy, nowe nadproża i podciągi.

 

 

Teksty z forum Murator (starczy wpisać w google "remont starego domu"):

 

Kilka lat temu robiłem podobny remont.Czy zrobiłbym to jeszcze raz?

Nigdy w życiu!!!! Wolałbym wyburzyć i postawić od początku!!!

 

" Stary dom kupiłabym tylko wtedy gdyby stał w dzielnicy na której bardzo mi zależy i w której nie ma już pustych działek żeby się wybudować ..."

 

Ja tak właśnie zrobiłam, dziś wiem, że nawet lokalizacja (moja wymarzona od dziecka) nie rekompensuje ani nakładów pracy, ani nakładów finansowych.

 

"Ja też kupiłem poniemiecki 80-letni dom ze względu na lokalizację. Cenowo to faktycznie remont (kapitalny) takiego domu wychodzi przynajmniej tyle ile postawienie nowego, ale dla ciekawej miejscówki warto zaryzykować.

Niestety, 50kPLN to jednak duuużo za mało. Ja nie szalałem z materiałami, a ćwierć bańki poszła nie widomo kiedy:/, fakt, że wszystko robiła mi firma."

 

"Mnie wyszlo kolo 300 tys., jak pare lat temu remontowalam kostke z lat 70 tych (parterowa, a zrobilam z poddaszem)."

 

"Remontowaliśmy ok.70-metrowy dom z 34-ego roku. Nigdy nie zdobyłam się na to, aby dokładnie podsumować nasze działania, ale nawet pobieżnie licząc przekroczyliśmy 100tys...Część rzeczy robiliśmy we własnym zakresie. Dokładając do tego cenę zakupu - można się wybudować, jeśli ma się w tym czasie gdzie zamieszkać - to jest wyższość domu remonotowanego nad nowo budowanym, ale o jakości życia w remoncie nawet nie chcę się wypowiadać

 

"Sam remontowałem stary dom od podstaw i powiem, że prawdopodobnie nie zdecydowałbym się drugi raz na taki remont. Oczywiście remont, remontowi nie równy, np. u mnie pozostały tylko ściany nośne i fundament, reszta została rozebrana, wiec mnóstwo pracy przy rozbiórce i dodatkowe koszty, ogólnie wyszło bardzo drogo, w zasadzie wystarczyłoby na działkę i postawienie nowego domu. "

 

"Od ponad roku sama przerabiam temat remontu kostki. Co do aktualnie poniesiony kosztów to jest już sporo ponad 100 tyś, a aktualnie jesteśmy można powiedzieć iż na etapie "deweloperskim"."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elfir, ale to chyba nie całkiem tak? A przynajmniej nie w każdym przypadku. Znasz przecież ten wątek http://forum.muratordom.pl/showthread.php?162853-Stulatek-Kubelk%C3%B3w/page209 , oni nie narzekają, że im się nie opłaca. Owszem nie wszystkie stare domy warto remontować, ale takie z klimatem i owszem. Sama mieszkam w takim starym wyremontowanym domu i gdyby nie upływający czas(wiek) nie zamieniłabym go na żaden inny.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podali ile kosztowało ich wyremontowanie domu? Bo lotpaj zakłada, że połowę wartości wybudowania nowego domu.

 

Jakie standardy energetyczne ma ten stulatek po remoncie? Ile kosztuje jego miesięczne utrzymanie?

 

Bo to, czy ktoś jest zadowolony z mieszkania w starym domu czy nie, nie było tematem dyskusji. Hobbysta na uratowanie starego dworku potrafi wydać tyle, co na budowę nawet trzech domów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podali ile kosztowało ich wyremontowanie domu? Bo lotpaj zakłada, że połowę wartości wybudowania nowego domu.

 

 

Bardziej chodziło mi o drastyczny spadek cen DZIAŁEK ze starymi domami, tzw. klockami w sąsiedztwie aglomeracji. Ale teraz, po przemyśleniu paru kwestii, już nie jestem taki skłonny do mojej tezy, że te działki i domy będą alternatywą dla biednych ludzi.

Po prostu ceny spadną o 20-30%, ale nadal nie będą to domy osiągalne dla tych ludzi z blokowisk.

 

Także teraz, po głębszym zastanowieniu się, zmieniam zdanie, że ceny MIESZKAŃ w postkomunistycznych blokach drastycznie spadną, bo gdzieś ten spadek ludności musi mieć ujście. No nie ma tak, że coraz mniej ludności w Polsce, coraz więcej mieszkań/bloków i wszystkie zapełnione. Toż to nawet nie ekonomia, tylko czysta matematyka na to wskazuje, że gdzieś musi zwolnić się miejsce.

 

Rzecz jasna, na przyrost naturalny w ramach 500+ musimy jeszcze troszkę poczekać, zanim te dzieci będą w stanie zapełnić te blokowiska, Prawda Elfir? ;)

Nie no śmieję się, bo wiem, że Ty lubisz ten rząd :cool:

Edytowane przez lotpaj
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy nowych domu buduje się dużo, bo ludzie mają więcej pieniędzy? Nie sądzę. Raczej jest to kwestia tanich kredytów hipotecznych, o których w latach 90-tych nie było mowy. Nie znam statystyk, ale choćby śledząc to forum, z 3/4 domów do domy budowane za pieniądze banku a nie inwestorów.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy nowych domu buduje się dużo, bo ludzie mają więcej pieniędzy? Nie sądzę. Raczej jest to kwestia tanich kredytów hipotecznych, o których w latach 90-tych nie było mowy. Nie znam statystyk, ale choćby śledząc to forum, z 3/4 domów do domy budowane za pieniądze banku a nie inwestorów.

 

Gdyby ludzie budowali za swoje byliby właścicielami, a budując za bankowe są inwestorami. Przestańcie stosować tę nowomowę budowlano-bankową.

Budujesz za swoje jesteś właścicielem, budujesz za bankowe jesteś inwestorem - "ponoszącym ryzyko"

 

Inwestor też jest nie do końca właściwą nazwą dla człowieka budującego za bankowe dla siebie.

Edytowane przez domino34
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawo budowlane inwestorem określa każdego, kto buduje dla siebie, bez względu czy za swoje, czy pożyczone. Fakt, że określenie to ma niewiele wspólnego z inwestorem, jako osobą posiadająca wole środki i inwestującą je.

 

Polska biegunka prawna nie definiuje ani nie określa kto to inwestor. Jest on tylko wymieniany wiele razy jako uczestnik procesu budowlanego. Natomiast definicji tam nie ma....

 

A nowe domy powstają, bo ludzie zwyczajnie mają kasę. Wczoraj wieczorem specjalnie policzyłem . Przez ostatnie 7 lat u mnie na wsi pobudowało się 9 nowych domów. Niby obszar rolniczy, niby ludzie biedni, a chaty po ponad 120m2 każda

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A nie jest to przypadkiem (zalesie górne) sypialnia Warszawy? Z tego co kojarzę to ceny działek tam raczej poza zasiegiem statystycznego Kowalskiego (podobnie jak w pruszkowskim). I skąd wiesz, że te nowe domy nie są na kredyt?

 

 

 

No tak to jest to Zalesie koło Piaseczna i nie jest to sypialnia Warszawy - tylko ludzie pracują w Warszawie. To, że mieszka tam 10 bogaczy, to nie znaczy, że jest to okolica bogaczy. Wystarczy pojechać 5km na południe i działki są w cenie połowy tych w Zalesiu. I tam jest naćkane nowych domów gdzie tylko się da. Tam gdzie jeszcze niedawno zbierałem czerwone kozaki teraz jest postawiony płot i trwa budowa. A spora większość nie jest na kredyt tylko na "rolne" - tzn rodzice sprzedali ziemię i budują dzieciom domy. A poza tym kredytów też już chyba nie dają na ładne oczy jak kiedyś tylko trzeba mieć spory % wkładu.

Edytowane przez domino34
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i co będzie z tymi domami w Zalesiu, czy innym Pizdesiu?

Dziadki umrą, synowie odziedziczą te wille i dalej będą wycinać lasy i budować nowe domy dla wnucząt?

A co z tymi już opuszczonymi przez dziadków/synów?

Przecież to wszystko zostanie. Przecież to się nie da tak budować w nieskończoność...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...
No i co będzie z tymi domami w Zalesiu, czy innym Pizdesiu?

Dziadki umrą, synowie odziedziczą te wille i dalej będą wycinać lasy i budować nowe domy dla wnucząt?

A co z tymi już opuszczonymi przez dziadków/synów?

Przecież to wszystko zostanie. Przecież to się nie da tak budować w nieskończoność...

 

Ale masz wirtualny problem. Niech Cie o to głowa nie boli. Te klocki są zazwyczaj w bardzo dobrych lokalizacjach, a wiadomo jeśli chodzi o atrakcyjność nieruchomości liczą się trzy zasady: 1. lokalizacja, 2. lokalizacja, 3. lokalizacja. Jak ktoś chce mieszkać w dobrym punkcie w mieście to kupi taki klocek i go zburzy lub wyremontuje kosztem nawet większym aniżeli stawianie nowego domu. Mam kilku znajomych co już się po 2,3 latach wyleczyli z mieszkania na wsi. I pojawia się wtedy rzeczywisty problem odkręcenia tematu. Ale co z tego jak w chałupę wpakowana kupa kasy (najlepsza dachówka, pompy ciepła, marmur na zamówienie i inne wodotryski) jak tego w żaden sposób już nie odzyskają bo po prostu nikt za cenę która równa się kosztom budowy od nich tego nie kupi. A dlaczego? Ponieważ dom zlokalizowany na zadupiu, na którym bez 2 samochodów i łaski chłopa - sąsiada, który ma ciągnik do odśnieżania, nie jesteś w stanie funkcjonować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...