Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Projektant ogrodów/architekt krajobrazu - dobry kierunek?


Recommended Posts

Pytanie trochę nietypowe.

Koleżanka z liceum (zainteresowania biol-chem) zastanawia sie nad wyborem kierunku studiów. Z własnego doświadczenia wiem, że poradzenie w wyborze dobrych studiów jest bardzo ważne i determinuje całe późniejsze życie, chciałbym jej dobrze doradzić. Nasi rodzice idąc na studia kierowali się zainteresowaniami - dzisiaj trzeba patrzeć na perspektywę pracy, itp.

Znajoma coś przebąkuje o projektowaniu ogrodów. Jest sporo osób na forum, które miały zakładane ogrody przez firmy, są też osoby wykonujące ten zawód. Pytanie więc do Was - co myślicie o jej pomyśle? Ile placiliscie za zaprojektowanie Waszych ogrodów? Jakie nakłady trzeba ponieść rozpoczynając taką działalność? Da się w tej profesji zarobić "dobre" pieniądze, zakładając działanie w obrębie dużego miasta?

:)

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak ktoś jest bardzo dobry w tym co robi to i po bibliotekarstwie będzie dobrze zarabiał :)

 

Pozwolę sobie nie zgodzić z tą opinią. Liczą się przede wszystkim znajomości, a później trochę szczęścia. Umiejętności się oczywiście przydają, ale nie determinują sukcesu. Jest tak w każdym zawodzie..Koleżanka kemota będzie miała tak samo trudny start w ogrodnictwie jak i w bibliotekarstwie. Prowadzenie własnej działalności to trudna sztuka, na początku bardzo trudno jest o zlecenia, konkurencja jest bardzo duża, samemu się wszystkiego nie zrobi, więc trzeba mieć kontakty z dobrymi majstrami. których nie trzeba pilnować na każdym kroku. Kształtowanie zieleni studiuje multum ludzi i każdy chce odnieść sukces, niestety tylko nielicznym się to uda (ot taki frazes :p).

kemot_p zachęć koleżankę do studiowania informatyki ze specjalnością programowania :) poźniej niech postudiuje coś z biologi albo chemii i będzie mieć kasy jak lodu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozwolę sobie nie zgodzić z tą opinią. Liczą się przede wszystkim znajomości, a później trochę szczęścia. Umiejętności się oczywiście przydają, ale nie determinują sukcesu. Jest tak w każdym zawodzie..Koleżanka kemota będzie miała tak samo trudny start w ogrodnictwie jak i w bibliotekarstwie. Prowadzenie własnej działalności to trudna sztuka, na początku bardzo trudno jest o zlecenia, konkurencja jest bardzo duża, samemu się wszystkiego nie zrobi, więc trzeba mieć kontakty z dobrymi majstrami. których nie trzeba pilnować na każdym kroku. Kształtowanie zieleni studiuje multum ludzi i każdy chce odnieść sukces, niestety tylko nielicznym się to uda (ot taki frazes :p).

kemot_p zachęć koleżankę do studiowania informatyki ze specjalnością programowania :) poźniej niech postudiuje coś z biologi albo chemii i będzie mieć kasy jak lodu.

 

Oczywiście się z Tobą zgadzam. W takim przypadku, moim zdaniem, trzeba szukać, uczyć się, zdobywać doświadczenie. Jeżeli nie ma dobrej pracy na miejscu to wyjechać na jakiś czas w inne miejsce Polski, Europy i finalnie Świata. Tylko jak napisałem wcześniej, trzeba być bardzo dobrym w tym co się robi,

 

Oczywiście wyjechać na jakiś czas, aby wykorzystać nadarzającą się szansę. Wiem coś o tym bo sam tak zrobiłem. Miałem tyle szczęścia że nie musiałem wyjeżdzać dalej niż nasz kraj. Jak mówi przyszłowie podróże kształcą, i to bardzo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja żona studiowała właśnie KTZ. W regionie gdzie bezrobocie jest bardzo niskie nie znalazła żadnej pracy w zawodzie, nawet takiej czysto fizycznej (kto zatrudni człowieka po studiach do sadzenia roślin?). Na własną firmę się nie odważyła. Na lewo udało jej się zdobyć jedno (!) płatne zlecenie u koleżanki ( za 300 zł - koleżanka myślała, że to dużo) i kilka darmowych u rodziny. Jest to usługa, nazwałbym to luksusowa, z której ludzie rzadko korzystają. Sytuacja poprawia się wraz ze wzrostem zamożności społeczeństwa. W końcu jako tako każdy sam może sobie ogród zaprojektować i wykonać.

Myślę też, że samo projektowanie to za mało, a wykonawstwo to już na start kilkadziesiąt tysięcy pewnie trzeba mieć i kilku dobrych współpracowników. Dla chcącego (odważnego) nic trudnego :)

Edytowane przez Mobe
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kemot_p zachęć koleżankę do studiowania informatyki ze specjalnością programowania :) poźniej niech postudiuje coś z biologi albo chemii i będzie mieć kasy jak lodu.

 

:) sam jestem po informatyce, specjalność programowanie więc wiem, że pomiędzy mat-fizem a biol-chem jest przepaść. Twoja propozycja nie przejedzie w tym przypadku ;)

Pytanie, czy kształtowanie zieleni jest na tyle dochodowe, żeby wiązać z tym przyszłości. Może w jej przyypadku lepsza byłaby choćby weterynaria...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:) sam jestem po informatyce, specjalność programowanie więc wiem, że pomiędzy mat-fizem a biol-chem jest przepaść. Twoja propozycja nie przejedzie w tym przypadku ;)

Pytanie, czy kształtowanie zieleni jest na tyle dochodowe, żeby wiązać z tym przyszłości. Może w jej przyypadku lepsza byłaby choćby weterynaria...

 

nie ma reguły, w kazdym zawodzie mozna zarobic duze pieniadze a mozna nie zarobic nic. ale jak dla mnie do takiego projektowania ogrodów trzeba miec dryg, bo jak ktos tego nie czuje to i studia nie pomoga, a jak ktos ma to cos to i studia nie beda potrzebne.

kiedys byl wywiad z gatsem od microsoftu, zapytali czy ma skonczone studia, to powiedział ze on nie ale jego pracownicy musza miec. widze po sobie, studia robilem w kierunku w ktorym pracuje, ale kompletnie nic nowego mnie nie nauczyly niz to co wczesniej wiedziałem. tak naprawde stracony czas i pieniadze

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

może niech ta koleżanka dowie się, jakie predyspozycje są potrzebne do danego zawodu - co jej po projektowaniu, jeśli nie umie/nie ma zdolności do rysowania/wyczucia estetycznego/ i nie ma wyobraźni przestrzennej?

A studia powinny rozwijać nie tylko w danym kierunku, ale i rozwijać człowieka intelektualnie - i to jest ich sedno :cool:

Rzemieślnika w miarę sprawnego zawsze można wykształcić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy ma zdolności plastyczne, zamiłowania artystyczne i wyobraźnię przestrzenną?

Bez tego będzie znała się tylko na roślinach, ale nie będzie dobrym projektantem.

 

I trzeba pamiętać, że architektura krajobrazu to nie jest projektowanie ogrodów. Różnica podobna jak urbanista a architekt. Architekt krajobrazu nie musi znać się na roślinach! On zatrudnia ogrodników do dobierania roślin i szczegółowego planowania rabat. Sam planuje jedynie w skali makro - zieleń miasta, osiedla, ewentualnie parku, a nie ogródka przydomowego.

Jednak w Polsce praktycznie czynny zawód architekta krajobrazu nie istnieje. Bo w Polsce nie zamawia się projektu domu/bloku/osiedla wraz projektem zagospodarowania przestrzeni wokół. A jeśli nawet, robi to architekt budowlany a nie architekt zieleni. Za to na zachodzie jest istotnym pracownikiem biur architektonicznych.

 

Pamiętam sytuację - inwestycja za miliony wieżowca biurowego w centrum Poznania. Bez jakiegokolwiek pomysłu, projektu na zagospodarowanie trudnej przestrzeni wokół, wymagającej konsultacji z konserwatorem zabytków i ochroną środowiska - istniejące stare nasadzenia były kompletnie bez sensu, w złym stanie zdrowotnym, nie pasujące do nowo powstałej przestrzeni. Wysłali do mnie zapytanie, czy nie machnę im projektu obsadzenia roślinami w dwa tygodnie, bo za trzy oddają budynek do użytku i chcą już sadzić. Kuszące i dobrze płatne. Ale odmówiłam - bo inwestor nie miał kompletnie świadomości tego czym jest architektura krajobrazu. Całą prace należałoby zacząć od negocjacji z ochroną środowiska w celu usunięcia brzydkich, krzywych, łysych świerków zacienionych nowym wieżowcem, które nigdy nie będą ładne, bo to nie jest ani gatunek do cienia ani do miasta. A dowiedziałam się, że nie tylko nie ma czasu na negocjacje, to jeszcze na małej, ciasnej działce muszę zaprojektować wielkie drzewa jako ekwiwalent tych, które wycięto pod wieżowiec. Na wąskich wysepkach na parkingu, bo tylko tam drzew nie było (cała działka pierwotnie była zalesiona). Za małych. I bez pociągniętej instalacji nawadniającej. Totalna amatorszczyzna, bo inwestor oszczędził na architekcie krajobrazu na etapie projektowania i uzgadniania inwestycji! Ogrodnik nie zapudruje mu syfa.

 

 

 

Na moim roku projektowanie skończyło 20 osób. Jestem jedyną osobą, która pracuje w zawodzie w Polsce, a własną firmę mogłam założyć po ponad 10 latach od skończenia studiów, kiedy poznałam faceta skłonnego utrzymywać mnie póki firma nie zacznie przynosić zysków. Do tego momentu pracowałam w innych zawodach i robiłam projekty za ceny dumpingowe, byleby tylko mieć jakieś portfolio.

 

Na studiach koledzy, którzy skończyli wcześniej technikum ogrodnicze, mieli firmę zakładającą ogrody. Ale kiedy jest 4 współwłaścicieli zyski były zbyt małe, by dało się z tego utrzymać pod studiach, płacić normalny ZUS, podatki i firma się rozpadła . Jeden wyjechał pracować do Anglii, gdzie jest ogrodnikiem w jakiejś posiadłości. Dwóch pracuje w bankach (studia podyplomowe) a jeden w gospodarstwie rolnym ojca.

 

Aby założyć firmę wykonującą ogrody trzeba mieć zaplecze - chociażby jakiś barak, w którym można bezpiecznie trzymać sprzęt. Oraz pracowników - i tu zaczynają się schody. Pracownikom trzeba płacić, a ZUS potrafi zarżnąć każde przedsięwzięcie. Na dodatek w sezonie zimowym zarobki są marne lub nie ma ich wcale, a pensję trzeba płacić. Zarabia się tylko w sezonie. Praca jest ciężka, bez względu na pogodę, także w soboty, czasem po 12 godzin dziennie. A w niedziele przygotowywanie kosztorysów dla klientów.

Wiele firm ogrodniczych to małżeństwa - kobieta ogarnia logistykę (wyceny, wybór roślin, dowożenie towaru) a mężczyzna pracuje fizycznie.

Samotna dziewczyna fizycznie nie da rady zakładać ogrodów.

Znałam tylko jedną samotną ogrodniczkę - ale udało jej się wkręcić w pielęgnację ogrodów rezydencjonalnych a nie ich zakładanie.

 

Znajomy, który założył firmę zakładającą ogrody, wziął dotację unijną, kupił gospodarstwo rolne (KRUS zamiast ZUS) i sprzęt - dwa dostawczaki, minikoparki, kosiarki, itp. Poszło na to powyżej 300 tyś.

A i tak musiał rozszerzyć działalność w innych kierunkach bo z samego zakładania i pielęgnacji ogrodów zysk był za mały.

 

Drugi znajomy, by ograniczać koszty pracy, zatrudnia stażystów i latem organizuje praktyki dla studentów kierunków leśnych - bo wśród ogrodników wielu to dziewczęta zafascynowane romantycznym wizerunkiem "projektanta ogrodów" zaprezentowanym w jednym z telewizyjnych seriali, które nie umieją pracować fizycznie.

 

Owszem, są firmy, którym wiedzie się doskonale, dobrze zarabiają - przykłady na forum.

Ale prócz pełnej profesji to także łut szczęścia, by wkręcić się w środowisko bogatych zleceniodawców, którzy zaczną sobie ich polecać. Takich, którzy nie chcą zaprojektowania i wykonania niedrogiego ogródka 700 m2, tylko posiadłości z basenem.

 

 

Póki rozmowy z klientem zaczynają się od "ło panie, ale dlaczego tak drogo i ile możecie mi opuścić?!" ciężko o sensowne zarobki w tym zawodzie.

Łatwiej ludziom przełknąć kuchnię za 10 tyś, stół za 7 tyś i kanapę za 5 tyś, niż projekt ogrodu za 2 tyś. A potem jego wykonanie za 80 tyś wzwyż.

 

 

Z zainteresowaniami biol-chem proponuję jej ochronę środowiska na polibudzie - projektowanie oczyszczalni ścieków, składowisk i wysypisk.

Albo biotechnologię, bioinzynierię i karierę poza Polską.

Edytowane przez Elfir
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chcę zniechęcać do tego zawodu, bo jest cudowny. Ale trzeba mieć pełne przekonanie, że cię to fascynuje. Kochasz architekturę, sztukę, rośliny, masz umiejętności plastyczne, wyobraźnię przestrzenną.

 

Wszystko się zgadza, ale jeśli tak jak piszesz, perspektywa finansowa jest jaka jest, te niewątpliwe zalety schodzą jednak ma dalszy plan.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks później...
kemot - jak wiele zawodów daje ci zaraz po studiach dochody pozwalające na dostanie zycie? :) Zwykle człowiek dorabia się kilka lat, by wyjść na swoje, zwłaszcza przy własnej firmie.

 

E tam, przesadzasz. Akurat dla osób o profilu biol-chem jest co najmniej kilka zawodów, które zaraz po studiach dają może nie dostatni, ale przyzwoity zarobek (półtora, dwie średnie krajowe) - lekarz, stomatolog, weterynarz, bez konieczności pracy przez 10 w innym zawodzie, poniżej kwafilikacji. Ja ją osobiście namawiam na weta, a z tym żeby dała sobie spokój.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...