inwestor 27.08.2004 08:29 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Sierpnia 2004 Panowie, w myśl zasady "uderz w stół, a nożyce się odezwą..." i drugiej "tłumaczy się winny". To by było na tyle. Koleżanko Gościu, już mi lepiej. Życie byłoby zbyt piękne gdyby było tak proste jak napisałaś . Cieszę się że czujesz się juz raźniej, widać ten dział psychologiczny czasem pomaga. Kol. Gościu nie zawsze pomoc i pocieszenie polegajace na użalaniu sie i współczuciu jest dobra. Niejednokrotnie lepiej i konstruktywniej jest uswiadomić sobie jaka jest przyczyna takich "dołów" (jak to młodzi ostatnio nazywają) i przeciwdziałać temu. Pozdrawiam i życzę jak najmniej takich "dołów" Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mww 27.08.2004 08:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Sierpnia 2004 Ten gość to ja, zapomniałam o logowaniu Inwestor, w przypadku wielkich nieszczęść masz może rację, ale takie zwykłe codzienne dołki... Sama lubię się poużalać czasami. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nina Mirgos 27.08.2004 09:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Sierpnia 2004 No cóż, ale tak się składa, że do niedawna mój mąż nie wiedział, co to jest więźba, nie wspominając o wiadomościach eletryczno - elektronicznych (w domu to ja naprawiam sprzęt RTV i AGD). Nikogo nie maiałam zamiaru obrażać, jesteście kochani, tylko czasem do szału doprowadza nas już Wasze odwieczne pytanie : O CO CI KOBIETO CHODZI? !!! Przepraszam Moniko, ale czy Ty masz jakieś kompleksy? Co próbujesz udowodnić obgadując swojego męża? Jeżeli Ci jest źle w tej sytuacji, to masz do wyboru dwa rozwiązania: 1. zmienić siebie 2. zmienić męża na innego Bo ciągłym czepianiem się Go i strzępieniem języka na Jego temat nic dobrego nie zdziałasz - ani dla siebie, ani dla Waszego małżeństwa. Nakręcasz spiralę, która w końcu kiedyś pęknie... Nie żebym była idealna, ale ja nigdy bym nie powiedziała złego słowa na własnego męża, bo to by znaczyło, że się pomyliłam wychodząc za niego. Staram się wspierać mojego męża, być wyrozumiała i to samo otrzymuję w zamian. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Majka 27.08.2004 09:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Sierpnia 2004 Ależ Nino, może jest to prawda co piszesz, a moze nie Tysiące razy miotam się, mając inne zdanie niż mąż, wcale to nie oznacza, ze zamierzam go zmienic albo siebie. Małżeństwo wymaga kompromisów, ale nie bezwolnego poddawania się i bezwzglednego popierania się w każdej sprawie. To, ze mogę "szarpać" się o to, gdzie posadzic drzewka, o kolejność prac, kolor elewacji nie oznacza że w sytuacji kryzysowej nie staniemy murem za sobą. W tym wypadku staję po stronie Moniki. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mww 27.08.2004 09:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Sierpnia 2004 Coś mi się wydaje Nino, że nadinterpretujesz. Przecież tu niema mowy o żadnym obgadywaniu! Nikt nie jest ideałem. I takiego nieideała (męża czy żonę) człowiek sobie wybiera żeby spędzić z nim całe życie. Nawet jeżeli wybór jest całkowicie trafiony i człowiek za nic by go nie zmienił, to i tak zdarzają się sytuacje, że ręce opadają... Wydaje się człowiekowi, że bije głową w mur, a druga strona np."odwraca kota ogonem". Czy nie można się wtedy wyżalić? Przecież m.in. po to jest tutaj ten dział. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Joanka1719499585 27.08.2004 10:00 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Sierpnia 2004 Odnośnie kompromisówMałżeństwo urządza swoje mieszkanie. Dyskutują zawzięcie na temat koloru zasłon. Ona mówi, że idealne będą zielone, on upiera się przy czerwonych. Po kilku nieudanych próbach przekonania męża, żona idzie do sklepu, kupuje zielone i wiesza je.Mąż przychodzi z pracy a żona z wielkim entuzjazmem rzuca mu się na szyję i mówi: "Wiesz kochanie miałeś rację - te zielone pasują idealnie"On na to: "No przecież wiesz, że zawsze mam rację". Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
barbapis 27.08.2004 10:12 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Sierpnia 2004 Odnośnie kompromisów Małżeństwo urządza swoje mieszkanie. Dyskutują zawzięcie na temat koloru zasłon. Ona mówi, że idealne będą zielone, on upiera się przy czerwonych. Po kilku nieudanych próbach przekonania męża, żona idzie do sklepu, kupuje zielone i wiesza je. Mąż przychodzi z pracy a żona z wielkim entuzjazmem rzuca mu się na szyję i mówi: "Wiesz kochanie miałeś rację - te zielone pasują idealnie" On na to: "No przecież wiesz, że zawsze mam rację". No i to jest samo życie! Nie na darmo mówi się, że mąż jest głową rodziny, a żona szyją, co tą głową kręci. I na tym polega mądrość kobiety - żeby mąż był przekonany, że to on podejmuje decyzje. A faktem jest też, że kobieta musi się wyżalić, żeby poczuć się lepiej. A tego facet nie jest w stanie zrozumieć Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Monika L. 27.08.2004 10:13 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Sierpnia 2004 Nino, albo masz idealnego mężczyznę ( jak długą swiecę miałaś, żeby go znaleźć ), albo w życiu jesteś jak baranek. To, że umieściłam taki, a nie inny post na początku tematu, nie oznacza, że mam dosyć mojego męża. Co jak co, ale nie zamieniłabym go na innego. Tak jak napisała Majka, w sytuacji bez wyjścia wyjdę TYLKO razem z nim. Nigdy osobno. Ale jest też tak, jak napisała mmw, czasem ręce naprawdę opadają... Nie mam kompleksów i nie należę do osób, które jednym machnięciem ręki przekreślają wszystko ( może Ty z powodu paru niedomówień od razu zmieniłabyś męża ), ja nie. REMX - pokazałam Twoje punkty przyjaciołom. Mąż przyjaciółki absolutnie się z tym zgodził. I nie jest on już "młodzikiem" jak sugerował inwestor . Czyli, COŚ W TYM JEST... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Gość 27.08.2004 10:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Sierpnia 2004 Nie mogłam zrozumieć kiedyś dlaczego mój mąż zamiast spytać kogoś o drogę woli kręcić się w kółko samochodem pół godziny.Oczywiście kończyło się na tym,że musiałam to zrobić sama.(spytać) Aż do momentu,gdy przeczytałam,że faceci tak mają,nie tylko mój. Jesteśmy skrajnie różni.I może dlatego właśnie tak się przyciągamy (tzn. my jako różne płcie) to ja opal-niezalogowana,ukrywająca się,bo jeszcze przeczyta Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nina Mirgos 27.08.2004 10:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Sierpnia 2004 Mam idealnego męża ...a świecy nie miałam... miałam siatkę na ryby A w życiu nie jestem jak baranek, bo bym była nudna. Ale wracając do tematu... Mój atak w Twoim kierunku miał na celu pokazanie pewnego stereotypu. Przysłowie mówi, żę norma to ogół, a nie margines, ale w tym przypadku to właśnie margines powinien być normą. Polski stereotyp: Kobieta robi wszystko, żeby mieć męża. Jak już tego męża ma (nie ważne: z miłości, z rozsądku, dla porządku, itd.) to zmienia się nagle stosunek do stanu posiadania. Przed ślubem miła i uprzejma - po ślubie diabeł ze skóry wyłazi... Zaczynają się najazdy i biadolenie jaki to ON nie taki jakiego sobie wymarzyłyśmy... O to się czepiam. Po co obgadywać własnego małżonka, że czegoś nie wie, czegoś nie umie, czegoś się nie domyślił... Nie wie? - To się dowie. Nie umie? - To się nauczy. Albo i nie. Jak wychodziłaś za pianistę, to się nie czepiaj, że nie umie zreperować pralki. - Wezwij serwis. Nie domyślił się? - Mogłaś mu powiedzieć. Nikt nie jest jasnowidzem. Popieram kompromisy w małżeństwie. Jeszcze bardziej jednak popieram wzajemny szacunek, szczere rozmowy i wspólne twórcze rozwiązania. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
inwestor 27.08.2004 10:36 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Sierpnia 2004 Odnośnie kompromisów Małżeństwo urządza swoje mieszkanie. Dyskutują zawzięcie na temat koloru zasłon. Ona mówi, że idealne będą zielone, on upiera się przy czerwonych. Po kilku nieudanych próbach przekonania męża, żona idzie do sklepu, kupuje zielone i wiesza je. Mąż przychodzi z pracy a żona z wielkim entuzjazmem rzuca mu się na szyję i mówi: "Wiesz kochanie miałeś rację - te zielone pasują idealnie" On na to: "No przecież wiesz, że zawsze mam rację". I na tym własnie polegają kompromisy A tak może jeszcze wtrącę swoje nastepne 3 grosze. Wielokrotnie wydaje nam się że jakaś sprawa jest ważna. Po jakimś czasie okazuje się że był to tak naprawdę bzdet. Tylko ile przy okazji tego bzdetu poszło niepotrzebnych słów których już się nie cofnie. Czy zawsze warto iść po trupach aby tylko wyszło na moim ? Myśle że nie. Wydaje mi się że w hstoryjce którą napisała ~Joanka jest zawarty morał i głęboka mądrość. Jeśli widzimy, że sprawy już zaszły za daleko i "obiektywna" racja jest po naszej stronie to dajmy szansę drugiej stronie wycofać się z honorem a na pewno z tego skorzysta i do domu powróci sielanka. Oczywiście dotyczy to pań jak i panów. Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
remx 27.08.2004 10:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Sierpnia 2004 REMX - pokazałam Twoje punkty przyjaciołom. Mąż przyjaciółki absolutnie się z tym zgodził. I nie jest on już "młodzikiem" jak sugerował inwestor . Czyli, COŚ W TYM JEST... No!!! My się nigdy nie mylimy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
inwestor 27.08.2004 10:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Sierpnia 2004 ...Mąż przyjaciółki absolutnie się z tym zgodził. I nie jest on już "młodzikiem" jak sugerował inwestor . Czyli, COŚ W TYM JEST... Monika L. Niby kiedy coś takiego sugerowałem Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Magdzia 27.08.2004 10:45 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Sierpnia 2004 Panowie, w myśl zasady "uderz w stół, a nożyce się odezwą..." i drugiej "tłumaczy się winny". To by było na tyle. Koleżanko Gościu, już mi lepiej. Życie byłoby zbyt piękne gdyby było tak proste jak napisałaś . Cieszę się że czujesz się juz raźniej, widać ten dział psychologiczny czasem pomaga. Kol. Gościu nie zawsze pomoc i pocieszenie polegajace na użalaniu sie i współczuciu jest dobra. Niejednokrotnie lepiej i konstruktywniej jest uswiadomić sobie jaka jest przyczyna takich "dołów" (jak to młodzi ostatnio nazywają) i przeciwdziałać temu. Pozdrawiam i życzę jak najmniej takich "dołów" Ha ha ha!!!!!!!! Inwestro jest 100% MĘŻCZYZNĄ! Nie wiem, czy ktoś z Was czytał słynne "Mężczyźni są z Marsa itd." - to jest właśnie jedna z przyczyn tam opisanych, dlaczego kobiety różnią sieo facetó: kobieta lubi się wygadać, żeby jej ulżyło, druga wie o tym i ją wysłucha. Facet w takiej sytuacji 1. wcale nie słucha kobiety, tylko twierdzi, że przesadza, 2. zaraz chce szukać rozwiązania, chce coś z sytuacją ZROBIĆ. A nam czasem chodzi właśnie tylko o to, żeby sobie pogadać, żeby ktoś nas wysłuchał! A po co dziewczyny piszą pamiętniki? Żeby właśnie wyrzucić z siebie pewne sprawy, żeby ulżyło w sercu, jak nie ma się kogoś, przed kim można sie otworzyć. Większość facetów tego nie jest w stanie zrozumieć, i chcą działać. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
inwestor 27.08.2004 10:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Sierpnia 2004 Magdzia No to juz koniec ze mną zdemaskowałaś mnie Teraz to już tylko pozostało mi isć na piwo i po "babsku" się wyżalić przy kufelku . Czy ktoś idzie ze mna i mnie wysłucha help !!! Może Remx mnie wesprze na duchu ? Pozdrawiam P.S. Jak tak dalej pójdzie to zaczniemy na podstawie literatury wyciągać wnioski że Kol. Nina też jest facetem bo jest za knstruktywnymi rozwiazaniami. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Monika L. 27.08.2004 10:58 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Sierpnia 2004 Droga Nino, ja nie musiałam robić nic, żeby mieć męża. Sam przyszedł. . Doskonale wiedział, co bierze...Dlatego to co opisałaś, w moim przypadku nie da się przypiąć do żadnego "POLSKIEGO" (??? ) stereotypu. Hmm, ale zastanawiający jest Twój sposób na męża... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Joanka1719499585 27.08.2004 10:59 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Sierpnia 2004 Myślę, że faceci są po prostu bardziej logiczni niż kobiety i mało domyślni.Jeżeli czegoś od nich oczekujemy, to chyba lepiej im o tym powiedzieć bezpośrednio. Bynajmniej ja tak robię. Oto kilka przykładów z mojego życia:1. Uwielbiam dostawać kwiaty. Mój mąż o tym wie, ale nie zawsze pamięta. Kiedyś długo chodziłam koło stoiska z kwiatami. Myślę sobie domyśli się i kupi mi jakiegoś. Nie domyślił się. Dopiero kiedy mu powiedziałam kwiaty dostałam.2. Mój mąż rozbiera się i najczęściej wiesza swoją garderobę na oparciu krzesła. Ja oczywiście upominam go, żeby schował do szafy. On na to, że to przecież nie ma sensu, bo za chwilkę i tak będzie wychodził, więc ubierze te ciuchy (wielu moich kolegów robi identycznie) - logika w tym jest ale jaki bałagan.3. Nasza pierwsza sprzeczka małżeńska, której powodem był sposób ... krojenia cebuli na kanapki z pomidorem.Ja nie zastanawiając się nad tym wcale pokroiłam w kostkę (tak zawsze robiono w moim domu). Mój mąż kiedy to zobaczł stwierdził stanowczo, że przecież cebulę kroi się w cieniutkie talarki, bo wtedy nie spada z kanapek, a poza tym tak robiła jego mama (i ta mama chyba mnie najbardziej zabolała bo uniosłam się dumą i sprzeczka gotowa). Teraz po latach często wspominamy ze śmiechem tę sprzeczką, a cebulę po dziś dzień kroję w talarki - faktycznie nie spada. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Bard13 27.08.2004 11:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Sierpnia 2004 Hmm, ale zastanawiający jest Twój sposób na męża... Droga Moniko, trzeba było przy tym być, żeby zrozumieć. Droga małżonko. Z tą siatką na ryby to nie przesadzajmy, nie sądzisz chyba, że tylko dlatego... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Nina Mirgos 27.08.2004 11:07 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Sierpnia 2004 Hmm, ale zastanawiający jest Twój sposób na męża... Droga Moniko, trzeba było przy tym być, żeby zrozumieć. Droga małżonko. Z tą siatką na ryby to nie przesadzajmy, nie sądzisz chyba, że tylko dlatego... Wyjaśniając... ... w siatkę na ryby byłam wtedy ubrana... i wiem Drogi Mężu, że nie tylko. Za to Cię Kocham. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Wojtek62 27.08.2004 11:20 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Sierpnia 2004 Nina, Bard13,może wrzucicie na forum foto z siatka na ryby - ciekawa kompozycja ubraniowa Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.