Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Bocianki 2017 - witamy i zapraszamy :)


Recommended Posts

Ja jestem zmęczony i najchętniej bym poleciał do ciepłych krajów. W niedzielę moja córeczka dostała gorączki i siedziałem z nią w domu. Już nie pamiętam, kiedy po raz ostatni tak odpocząłem. Człowiek wcześnie rano budzi się, jedzie na budowę podpisywać jakieś papiery, spotykać się z okniarzami, czy choćby doglądać tej całej budowy, potem do pracy, w której trzeba siedzieć do wieczora (jak się przyszło o 10, to wypadałoby wyjść po osiemnastej), w domu dzieci: małe z ADHD i duże z zespołem Aspergera. A jak uda się wygospodarować trochę czasu, to trzeba się pobawić w korespondowanie z facetami od okien i pomp ciepła i analizowanie ich ofert.Na koniec 5 godzin snu. Nie chcę się żalić, bo sam sobie ten kierat na łeb założyłem, ale podejrzewam, że wiele Bocianków tak ma i zwyczajnie brak im sił na pisanie postów na forum.

Aktualnie u mnie kończą się ściany szczytowe i jest szansa, że w przyszłym tygodniu będzie dach. Do końca miesiąca może uda mi się zrobić stan zero, a potem czekają mnie okna, ale to już w listopadzie/grudniu. Te moje przeszklenia są bardzo efektowne i dom będzie wyglądał pięknie, ale gdybym na etapie projektu wiedział, ile przyjdzie mi za nie zapłacić, to nie wiem, czy bym w to wchodził. Mało nie zszedłem, gdy dotarła do mnie pierwsza wycenia - za same okna kolankowe i połaciowe - 125 tysięcy zł.

Edytowane przez freethinker
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,1k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

U nas budowa stoi to i nie ma o czym pisać ;) A że mieliśmy ponad 2 tygodnie samochód u mechaników, to i na budowę nie mieliśmy jak zajechać. Ściany postawione, nadproża, które się dało, to zamontowane, a reszta czeka na wylanie razem ze stropem. Strop od poniedziałku rusza - mam nadzieję ;) I taka piękna pogoda się nam marnuje... ehh... ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

freethinker no to faktycznie masz kołowrót!

Twoja wycena okien mnie powaliła... Nasza pierwsza wycena opiewała na ponad 40 tys zł. Marzyło mi się okno w pracowni na całą ścianę szczytową, aż do podłogi. Ale rozsądek wziął górę. Zmniejszyłam je i będzie się kończyć nad biurkiem. Zrezygnowaliśmy też z HS-ów i koloru - będą białe i zwykłe tarasowe. Za to dołożyliśmy dodatkowe doświetlenia u góry w postaci fixów. Przez to okna sięgają 2,5 m. Okien jest mnóstwo i będą bardzo efektowne, ale uproszczone do granic. Cena spadła do 26 tys.

 

Pogoda faktycznie piękna, pięknie się wpasowała w nasz grafik i pozwoliła przykryć dach bez deszczu :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz widzę, jak istotna jest znajomość budowlanki na etapie projektowania i żałuję, że mnie architekt nie naprostował, gdy przyjeżdżałem na spotkania - no przecież starym Peugeotem 206, a nie Maybachem. Podjąłem wtedy wiele problematycznych decyzji, nie zdając sobie w pełni sprawy z ich wpływu na różne pozostałe aspekty tego mojego budowlanego projektu - zwłaszcza kosztowy i logistyczny. W efekcie otrzymam nowoczesny i funkcjonalny dom z ogromnymi przeszkleniami (oczywiście mam te piękne wielkie trapezowe okna na ścianach szczytowych), ale koszty okien i ich montażu są ogromne, podobnie jak problemy ze znalezieniem wykonawców. Po różnych uproszczeniach i rezygnacji z wyśrubowanych parametrów nadal wychodzi prawie 90 tysięcy za wszystkie te okienka. Na koniec mój dom będzie się nadawał pewnie do czasopisma, ale będzie niesprzedawalny, bo będzie zwyczajnie zbyt drogi dla znakomitej większości potencjalnych kupców.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz widzę, jak istotna jest znajomość budowlanki na etapie projektowania i żałuję, że mnie architekt nie naprostował, gdy przyjeżdżałem na spotkania - no przecież starym Peugeotem 206, a nie Maybachem. Podjąłem wtedy wiele problematycznych decyzji, nie zdając sobie w pełni sprawy z ich wpływu na różne pozostałe aspekty tego mojego budowlanego projektu - zwłaszcza kosztowy i logistyczny. W efekcie otrzymam nowoczesny i funkcjonalny dom z ogromnymi przeszkleniami (oczywiście mam te piękne wielkie trapezowe okna na ścianach szczytowych), ale koszty okien i ich montażu są ogromne, podobnie jak problemy ze znalezieniem wykonawców. Po różnych uproszczeniach i rezygnacji z wyśrubowanych parametrów nadal wychodzi prawie 90 tysięcy za wszystkie te okienka. Na koniec mój dom będzie się nadawał pewnie do czasopisma, ale będzie niesprzedawalny, bo będzie zwyczajnie zbyt drogi dla znakomitej większości potencjalnych kupców.

 

Pytanie czy ta cena Cię jedynie boli czy to już kwestia "za dużo to kosztuje, zabraknie na inne rzeczy"? Bo na etapie budowy sso można wiele rzeczy zmienić. U nas stolarka parteru zmienia się średnio co trzy dni. Już ściany stoją, a jeszcze jedna zmiana będzie. I jeśli fanaberie architekta nie przystają do rzeczywistości i zasobności portfela (no umówmy się, że 90-125tys. za okna to burżuazja ;) ) to można zmienić wszystko w tym temacie.

Nasz architekt sam nam mówił, ze jeśli zależy nam na cenie to trzeba projektować dom "stodoła" z dwuspadowym dachem, bez lukarn i wykuszy. Ale my od początku zaznaczyliśmy, że chcemy tanio budować i tanio eksploatować. A z jaką wizja wstępną Ty przyszedłeś do architekta?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Doli wizja to jedno, a wiedza w kosztowności niektórych wykonań to drugie, trzecie znalezienie dobrych wykonawców, którzy nie dość, że wykonają to dobrze, to podpowiedzą, że można coś wykonać lepiej, niekoniecznie drożej, a nawet podpowiedzą, gdzie widzą błąd, po prostu też trzeba mieć szczęście trafić dobrze

 

sama popłynęłam na tym, że wybierałam to, co mi się podoba, architekt, nie podpowiedział mi nic nowego, a nawet wręcz przeciwnie namawiał do "inności", aby móc projekt m.in. wykazać w swoim dorobku

 

zgadzam się, że wiedza dużo pomaga, teraz znając niektóre koszty poszczególnych etapów mojej budowy, wiem , że można było uniknąć partactwa i naciągactwa pierwszego wykonawcy, uprościć pewne rozwiązania w środku, uprościć elewację

niekoniecznie zdecydowałabym się teraz na stodołę z dwuspadowym dachem, ale teraz wiedziałabym na co zwrócić szczególną uwagę, a co odpuścić

 

niby czytałam dużo wcześniej, ale bardziej po omacku, nie rozumiałam pewnych kwestii, dużo racji z tym powiedzeniem, że pierwszy dom dla wroga, drugi dla przyjaciela a dopiero trzeci dla siebie, u mnie na pewno skończy się na 1, nie nadaję się do tego, nic to jakoś będę z tym żyć ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Doli, to jest dokładnie tak, jak napisala kjuta. Po prostu idąc do architekta człowiek, który nie jest budowlańcem, ogarnia tylko niektóre tematy. Skupia się na rzeczach niezbyt istotnych, np. materiały murowe. Inne mu umykają, bo zwyczajnie się nie zna. Gdybym siedział latami na forum Muratora, jak to niektórzy czynią, to pewnie byłbym bardziej ogarnięty w pewnych tematach, ale prawda jest taka, że nie każdy ma czas i ochotę, żeby takie rzeczy robić. Ja miałem pomysł, żeby znaleźć sobie zaufanego inwestora zastępczego i to na niego zrzucić doradztwo techniczne. I nawet znalazłem takiego człowieka, ale ponieważ kupiłem działkę z problemami (służebność w księdze wieczystej, brak MPZP), to zanim wyprostowałem sprawy, człowiek się zmył i zostałem sam. Strasznie mi się kiedyś podobały lukarny i wykusze, ale konserwatorowi nie. No to poszedłem w obórkę z dachem dwuspadowym, ale za to z ogromnymi przeszkleniami. Wygląda to super, zwłaszcza w połączeniu z pustką w salonie. Nawet poprosiłem go o wycenę tych gigantycznych okien pionowych. Była spora, ale ok. Wydawało mi się, że to jest zasadniczy problem - wielki HS, nietypowe trapezowate okna etc. Nikt mnie nie uprzedził, że okna połaciowe i kolankowe pomnażają cenę okien w domu razy dwa. Też niby kilka ich było, ale nie sądziłem, że towar tak standardowy jest tak drogi.

Oczywiście kwiatków jest więcej. Ilość słupów i podciągów w moim projekcie powala. Dopiero na budowie widać, ile jest z tym papraniny.

Uważam, że ekipę mam średnią. Niby robią, co trzeba, ale zaufania do nich szczególnego nie mam. Trudno, żebym miał, skoro ich majster zarąbał mi 10 tysięcy. :) To, że ich nie wywaliłem, zawdzięczają tylko temu, że jest boom i ciężko byłoby mi znaleźć nową ekipę, a partaczami nie są. Robią, co do nich należy - i tylko tyle.

Edytowane przez freethinker
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Doli wizja to jedno, a wiedza w kosztowności niektórych wykonań to drugie, trzecie znalezienie dobrych wykonawców, którzy nie dość, że wykonają to dobrze, to podpowiedzą, że można coś wykonać lepiej, niekoniecznie drożej, a nawet podpowiedzą, gdzie widzą błąd, po prostu też trzeba mieć szczęście trafić dobrze

 

sama popłynęłam na tym, że wybierałam to, co mi się podoba, architekt, nie podpowiedział mi nic nowego, a nawet wręcz przeciwnie namawiał do "inności", aby móc projekt m.in. wykazać w swoim dorobku

 

zgadzam się, że wiedza dużo pomaga, teraz znając niektóre koszty poszczególnych etapów mojej budowy, wiem , że można było uniknąć partactwa i naciągactwa pierwszego wykonawcy, uprościć pewne rozwiązania w środku, uprościć elewację

niekoniecznie zdecydowałabym się teraz na stodołę z dwuspadowym dachem, ale teraz wiedziałabym na co zwrócić szczególną uwagę, a co odpuścić

 

niby czytałam dużo wcześniej, ale bardziej po omacku, nie rozumiałam pewnych kwestii, dużo racji z tym powiedzeniem, że pierwszy dom dla wroga, drugi dla przyjaciela a dopiero trzeci dla siebie, u mnie na pewno skończy się na 1, nie nadaję się do tego, nic to jakoś będę z tym żyć ;)

 

Zgadzam się, że wizja i wiedza nie zawsze idą w parze. My też widzimy ile jeszcze nie wiemy, a i tak mamy wrażenie, że przeczytaliśmy pół internetu i na tyle na ile to możliwe przygotowaliśmy się do tej budowy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Doli, to jest dokładnie tak, jak napisala kjuta. Po prostu idąc do architekta człowiek, który nie jest budowlańcem, ogarnia tylko niektóre tematy. Skupia się na rzeczach niezbyt istotnych, np. materiały murowe. Inne mu umykają, bo zwyczajnie się nie zna. Gdybym siedział latami na forum Muratora, jak to niektórzy czynią, to pewnie byłbym bardziej ogarnięty w pewnych tematach, ale prawda jest taka, że nie każdy ma czas i ochotę, żeby takie rzeczy robić. Ja miałem pomysł, żeby znaleźć sobie zaufanego inwestora zastępczego i to na niego zrzucić doradztwo techniczne. I nawet znalazłem takiego człowieka, ale ponieważ kupiłem działkę z problemami (służebność w księdze wieczystej, brak MPZP), to zanim wyprostowałem sprawy, człowiek się zmył i zostałem sam. Strasznie mi się kiedyś podobały lukarny i wykusze, ale konserwatorowi nie. No to poszedłem w obórkę z dachem dwuspadowym, ale za to z ogromnymi przeszkleniami. Wygląda to super, zwłaszcza w połączeniu z pustką w salonie. Nawet poprosiłem go o wycenę tych gigantycznych okien pionowych. Była spora, ale ok. Wydawało mi się, że to jest zasadniczy problem - wielki HS, nietypowe trapezowate okna etc. Nikt mnie nie uprzedził, że okna połaciowe i kolankowe pomnażają cenę okien w domu razy dwa. Też niby kilka ich było, ale nie sądziłem, że towar tak standardowy jest tak drogi.

Oczywiście kwiatków jest więcej. Ilość słupów i podciągów w moim projekcie powala. Dopiero na budowie widać, ile jest z tym papraniny.

Uważam, że ekipę mam średnią. Niby robią, co trzeba, ale zaufania do nich szczególnego nie mam. Trudno, żebym miał, skoro ich majster zarąbał mi 10 tysięcy. :) To, że ich nie wywaliłem, zawdzięczają tylko temu, że jest boom i ciężko byłoby mi znaleźć nową ekipę, a partaczami nie są. Robią, co do nich należy - i tylko tyle.

 

Nie żebym znała się na wszystkim, co to to nie. Jednak w czasie przygotowania koncepcji projektu oprócz czytania forum, postawiliśmy z mężem na organoleptyczne zapoznanie się z materiałami na sso. Jeździliśmy po hurtowniach, oglądaliśmy dachówki, okna połaciowe, materiały budowlane, zebraliśmy kilka wycen na okna - a też się przymierzaliśmy do zatrudnienia inwestora zastępczego. Jednak jakoś nie mogłabym powierzyć komuś zarządzanie moimi kilkuset tysiącami zł. To nie jest suma, którą wydajemy z mężem na waciki, więc nierozważnie byłoby zdać się w tej kwestii na innych, czy to inwestora zastępczego czy to architekta. Co do architekta to mieliśmy tez szczęście. Np. ubzduraliśmy sobie taras na piętrze i nam go wybił z głowy argumentując właśnie kosztami i problemami z poprawnym wykonaniem. Dzisiaj jesteśmy mu wdzięczni. A i tak uważam, że pomimo naszego ogromnego, jak na nasze możliwości, zaangażowania w proces projektu i teraz budowy, tej wiedzy po prostu brakuje. Wiele rzeczy można by zrobić lepiej, taniej, gdybyśmy mieli wiedzę taką jak dzisiaj. Najważniejsze to nie ufać nikomu poza sobą. Oczywiście zbierać informacje od wszystkich, ale też porównywać je na różnych frontach i sprawdzać wszystko samemu. Nikt nie będzie dbał o moje interesy lepiej niż ja sama. I przygotowywać się do rozmów z wykonawcami i handlowcami. My nie raz zapędzamy w kozi róg ludzi, którzy chcą nam coś sprzedać i w tej sytuacji od razu inaczej toczy się rozmowa. Oni widzą, że kitu nam nie wcisną, zaczyna się merytoryczna dyskusja. No chyba, ze ktoś takiej prowadzić nie potrafi lub nie chce - to wtedy już wiemy z kim pracować nie będziemy.

Serio uważam, że nawet jak nie ma czasu (a my tez nie mamy go więcej niż inni; pracujemy, a doba ma niezmiennie 24h), to trzeba pilnować swojego, bo pańskie oko konia tuczy, czy jakoś tak ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety, architekci mają zazwyczaj dosyć blade pojęcie o kosztach ich pomysłow. Często też efekt wizualny przyćmiewa wpływ na funkcjonalność. Znajomy długie miesiące bujał się z formalnościami, żeby w bloku zmniejszyć okna, bo miał od samej podłogi w salonie masę przeszkleń i stwierdził, że przez to nie da się tego umeblować.

Tu zaleta projektów gotowych, które ktoś już wcielił w życie i podzielił się uwagami. U nas dużą pomocą był też wykonawca, z którym przedyskutowaliśmy kilka naszych pomysłów i uświadomił nam koszty, funkcjonalność i konsekwencje. Np. jak dużą i kosztowną modyfikacją jest zrobienie antresoli. I jak to słabo by wyglądało przy naszym dachu - który trzeba by mocno przerobić, żeby to miało sens.

 

Ale faktycznie większość inwestorów patrzy tylko na układ funkcjonalny i estetykę. A w procesie budowy brakuje osoby, która skupia się na kwestiach kosztowych i t zarówno w czasie inwestycji, jak i potem utrzymania (w tym energooszczędność, ale też koszty przeglądów, sprzątania pięknych kafli i mebli w polerze, które są piękne tylko jak są czyste itp.)

Więc faktycznie tamat kosztów, zwłaszcza przy strasznie odbiegających od rzeczywistości i wycinkowych kosztorysach (bo nie obejmują ogrodzenia, zagospodarowania działki, przyłączy i wielu innych) i sprawa izolacji i mostków termicznych to powinno być oczkiem w głowie inwestora (oczywiście poza logistyką i wyborem wykonawców).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co tu tak cicho? :).....

 

U nas intensywne przygotowania do wbicia pierwszej łopaty, które ma nastąpić we wtorek...póki co trwa nerwowe zgrywanie dostaw z ekipą, ekipy z geodetą, koparki z czasem wolnym, ale sami wiecie jakie emocje towarzyszą tym pierwszym krokom...na szczęście mam zajecie zastępcze w postaci tanca o utrzymanie pogody;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Doli, to jest dokładnie tak, jak napisala kjuta. Po prostu idąc do architekta człowiek, który nie jest budowlańcem, ogarnia tylko niektóre tematy. Skupia się na rzeczach niezbyt istotnych, np. materiały murowe. Inne mu umykają, bo zwyczajnie się nie zna. (...)

 

I jak się potem okazuje taka wiedza przerasta i tak znacznie wiedzę architekta...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Doli zazdroszczę i trafienia na swojej budowlanej drodze dobrego architekta i samozaparcia i chęci do jeżdżenia po hurtowniach itd.

Ja niestety naiwnie myślałam, że już coś wiem to jedno, a drugie byłam naiwniarą do potęgi, że mój pierwszy wykonawca podpowie mi, wskaże hurtownię, z której korzysta i np cena adekwatna do jakości, w sumie to chyba powinnam być wdzięczna losowi, że trafiłam na takiego naciągacza, bo człowiek raz dwa do pionu się postawił i przestawił na tryb budowlany, dzięki temu mam bardzo dobrze wykonany dach przez super specjalistę i złotego człowieka

 

no i ja jak freethinker z mnóstwem obowiązków i zobowiązań, w dodatku samodzielna matka trójki dzieci, bo mąż ciągle w rozjazdach, w roku może z 5 miesięcy w domu, a jeszcze słabo zainteresowany, aby cokolwiek przeczytać, wspomóc

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Doli zazdroszczę i trafienia na swojej budowlanej drodze dobrego architekta i samozaparcia i chęci do jeżdżenia po hurtowniach itd.

:yes:

 

Ja niestety naiwnie myślałam, że już coś wiem to jedno, a drugie byłam naiwniarą do potęgi, że mój pierwszy wykonawca podpowie mi, wskaże hurtownię, z której korzysta i np cena adekwatna do jakości, w sumie to chyba powinnam być wdzięczna losowi, że trafiłam na takiego naciągacza, bo człowiek raz dwa do pionu się postawił i przestawił na tryb budowlany

 

Początki naszej budowy rozpoczęły się od pracy z architektem nie wartym wydania nawet 1 zł :( Ale o tym dopiero mieliśmy się przekonać.

Dziś widzę już nie tylko minusy ale i plus tamtej sytuacji. Ta bylejakość architekta i przejrzenie na oczy postawiły moje ja do pionu i spowodowały przestawienie na jedyny w tej sytuacji właściwy tryb :D

 

no i ja jak freethinker z mnóstwem obowiązków i zobowiązań, w dodatku samodzielna matka trójki dzieci, bo mąż ciągle w rozjazdach, w roku może z 5 miesięcy w domu, a jeszcze słabo zainteresowany, aby cokolwiek przeczytać, wspomóc

 

Tu nie mogę narzekać bo mąż angażuje się w budowę, bardzo, mimo tego że mógłby się wypiąć bo przecież to ekipa buduje nam dom.

Sprawdza, czyta, planuje, czasami mam już dość tych artykułów, wiedzy, niewiedzy a pytanie o U okien czy styropianu na elewacji doprowadza mnie do białej gorączki.

 

Z jednej strony bardzo się cieszę bo spełniamy jedno z najważniejszych i największych wspólnych marzeń, z drugiej strony nadmiar informacji z którymi MUSZĘ się zapoznać choćby na chwilę jest przytłaczający :sick:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dokładnie: przytłaczający, no i to MUSZĘ :lol2:

teraz umiem się z tego śmiać, bo też widzę efekty mojej wiedzy i parę naprawdę dobrych decyzji dzięki temu

 

u mnie z kolei mąż pyta się wykonawców o rzeczy, które mam już dawno z nimi uzgodnione, a on wtedy nie słuchał

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No bo to jest tak.

Planujesz budowę domu, środki masz już lub nie, ale wiesz że tak czy inaczej mieć będziesz.

Powstaje projekt, euforia, ochy i achy lecą tonami.

Wejście geodety i wjazd koparki na plac budowy zapamiętasz do końca swoich dni, prawie tak samo dokładnie jak pierwszy raz :D

 

A potem zaczyna się codzienna budowlana szarość, jaki styrodur, płyta czy ławy, jaki izolator poziomy i dlaczego inny niż pionowy, dach deskowany czy nie, a może tak membranka? Dachóweczka czy blaszka? A komin? Chcesz a może nie? Nie, nie, jednak chcesz ale oczyma wyobraźni widzisz sadzę w salonie i siebie na drabinie raz na miesiąc :D

Prawdziwa jazda zaczyna się przy wykończeniówce, tam pojawiają sie prawdziwe dylematy :D :D :D

Ale to jeszcze przed nami, więc cieszmy się tym co mamy ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witajcie!

freerhinker na początku pomyślaam, ze pomyliłeś się z zerami z tą wyceną za okna... kurcze no niefajnie.... a jest szansa na tym etapie zrobić projekt zamienny? zmienić po prostu te okna? kolosalny koszt....

Co do sytuacji życiowej ehh no budowa to spore obciążenie nie da sie ukryć. Ja mam ten komfort, że nie pracuję obcenie zawodowo, tzn jestem z L4 z uwagi na ciążę. Mogę więc dużą część dnia poświęcić na budowę. Rano odwoże dzieci do przedszkola, potem mam kilka godizn na załatwianie, po południu dzieciaki odbieram i tak leci. Gdybym miała pracowac w tym czasie, to serio, nie wiem keidy ogarnęłabym budowę ( u nas ja zajmuję się wszystkimi kwestiami związanymi z budową, mąż jest obserwatorem ;-)).

 

Co do samego projektu, na jego etapie wiele rzeczy przeliczałam i sprawdzałam. Dom nie jest najtańszy w budowie, parterówka z kopertowym dachem - to już na dzień dobry duży koszt. Byliśmy tego jednak świadomi staraliśmy się jedynie w miarę uprościć ten dach, żeby uniknąć "trudnych" miejsc - a i tak mamy jeden dosyc kłopotliwy kosz dachowy. Mimo, że projekt przemyślany, to już wiem, że kilka rzeczy bym zmieniła ;-)

 

No takie wiązary na przykład. Wszystko super, są zamontowane. Co z tego, jak montaż jest fatalny :( teraz zastonowiłabym się drugi raz, czy jednak nie zrobić normanego stropu, moze nie monolit, ale jakiś filigran czy terriva.

Wiązary sa powykrzywiane, w wielu miejscahc śruby niedokręcone ( to akurat pikuś) ,ale w wielu wyrwane śruby z blaszkami na łączeniach. Dekarz zanim przymocuje deskę czołową musiałby równać krokwie - bo teraz to fale dunaju.... Ogólnie pięknie dom się prezentuje z więżbą, ale z bliska ehhhh serce pęka, tyle pieniędzy i taka fuszera.

Kierbud też mi ciśnienie podniósł, ja go proszę żeby wskazał mi błędy a on do mnie a co Pani zauważyła? nO tak, może jeszcze sobie sama dzeinnik wypełnię, bo on tu po co?

 

Tak że ten....

 

Pomiary okien już zrobione, okna zamówione. Za okna ok 19 tys, w tym PSK o szerokości 4,2m. Cena HS mnie zabiła - 17tys - więc odpuściłam. Kolor winchester ( ehh nie chciałam, ale dopłata do innego była zbyt duża i tutaj byłam skłonna odpuścić). Okien mam sporo, 4 szt 180x150, 4 szt 140x150, PSK 420x235, 1 szt 100x235, 1 zst 90x80, 1 szt 150x90. Okna na profilu Rehau Synego. Rolet będzie 6 szt, w sypialniach i gabinecie ( czyli część okien tylko z roletami).

Drzwi i bramę planuję zamówić na dniach.

 

obecnie czekam na firmę, która montowała wiązary, żeby zrobili poprawki, w środę ma wejść dekarz. Montaż okien do 20 listopada, od razu wchodzi elektryk i hudraulik. Z tynkami zobaczymy jaka będzie pogoda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Helleno śruby na murłacie, wiązarach mogą się same odkręcać, bo drewno pracuje, ja dawałam jakieś podkładki, czy zakrętki samosprężynujące, które nie powinny się same odkręcać

 

pamiętaj, żeby przed montażem bramy garażowej trzeba węgarki zatynkować, ale pewnie Ci to powiedzą przy zdjęciu pomiarów

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...