Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

Witajcie,

 

zarejestrowałem się na forum muratora dawno temu, chyba rok przed wytyczeniem granic mojej działki.

Pomogliście mi przy wyborze materiałów, ułatwiliście mi podjęcie pewnych decyzji związanych z wykończeniem domu, polecaliście wykonawców i od kilku lat mieszkam w swoim domu i jestem z tego bardzo zadowolony :)

 

Postanowiłem podzielić się moim doświadczeniem. Zauważyłem, że niewiele osób wie, w jaki sposób należy współpracować z wykonawcami i w jaki sposób uniknąć niepotrzebnego stresu podczas budowy. Nawet na tym forum znalazłem tylko kilka wątków, które dotyczą tego aspektu budowy. Znalazłem za to bardzo dużo wątków, w których się narzeka na wykonawców… Moim zdaniem większości problemów z nierzetelnymi wykonawcami można po prostu uniknąć, czy to poprzez odpowiedni dobór wykonawcy, spisanie odpowiedniej umowy czy też kontrolę prac.

Budowa domu to wielka inwestycja. Dlatego chciałbym przekazać kilka wskazówek osobom, które nie miały do czynienia z organizacją tak dużych przedsięwzięć. Chciałbym także uczulić na to, że wśród mnóstwa rzetelnych wykonawców są osoby i firmy, które nigdy nie powinny się brać za budowlankę, są także oszuści i kłamcy…

 

Chcę opisać kolejne elementy budowy, tzn. od sposobu, w jaki należy wybrać wykonawcę i ograniczyć ryzyko nawiązania współpracy z kimś niekompetentnym, po negocjacje. Chcę opisać kwestie związane z umowami i wskazać, jakie elementy powinna zawierać. Tak – zawsze musi być podpisana umowa z wykonawcą i nie wyobrażam sobie, że może być inaczej. Niestety sporo inwestorów zupełnie pomija ten punkt, a w takim przypadku znajdujemy się na łasce wykonawcy... I potem wykonawca przychodzi tydzień później niż to było umówione, albo prace wykonuje w ślamazarnym tempie (a wystarczy określić kary umowne za każdy dzień opóźnienia).

Chcę pokazać, że nie warto się podczas budowy spieszyć (można przez to stracić wiele nerwów i pieniędzy) oraz wskazać, w jaki sposób kontrolować wykonawcę i sprawdzać jakość wykonanych prac.

I uczulić, żeby nie płacić wykonawcy, dopóki nie będziemy w 100% zadowoleni z wykonanej pracy ;)

 

Nie znalazłem (a szukałem długo) żadnych artykułów na podobne tematy. Zanim zacznę się rozpisywać (a materiału mam na co najmniej kilka długich postów) – czy chcielibyście o tym poczytać?

 

Pozdrawiam

Sławomir Zając

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 148
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Dobra, nie traćmy czasu ;)

 

Jak wybrać rzetelnego wykonawcę?

 

Moim zdaniem wybór odpowiedniego wykonawcy jest najważniejszym wyborem, którego dokonujemy podczas budowy domu. Dobry wykonawca to skarb, zły wykonawca spowoduje, że będziemy cały czas zestresowani ;-) Dobry wykonawca skończy pracę w terminie, zły – zrobi swoją robotę jako-tako, po terminie i być może nawet trzeba będzie po nim poprawiać (stracony czas i pieniądze). Niestety mam takie odczucia, że niektórzy więcej czasu spędzają nad wyborem płytek do łazienki, niż nad wyborem glazurnika… Moje rady:

 

- W przypadku małych prac (np. wykończeniowych) warto spotkać się z co najmniej 3 wstępnie wybranymi wykonawcami. W przypadku „dużych” prac (np. stan surowy otwarty, dach) – z co najmniej 5. Nie warto iść na skróty i brać pierwszej lepszej oferty. Nawet wzięcie ekipy z polecenia jest błędem, jeżeli jej dobrze nie sprawdzimy (o tym za chwilę). Podczas spotkania warto spytać o to, w jaki sposób będzie przebiegała dana praca, jakie są terminy, gwarancje itd. Zobacz, który wykonawca cię do siebie przekonuje – myślę, że przy takiej wstępnej selekcji warto zaufać intuicji. Dla mnie nawet istotne jest to, czy wykonawca przyjechał na spotkanie punktualnie - jeżeli się znacznie spóźnił i o tym mnie wcześniej nie poinformował, to źle to rzutuje na przyszłą współpracę. Punktualność świadczy o szacunku. Tak samo dobrze świadczy o wykonawcy, jeżeli będzie odpowiadał konkretnie na wszystkie pytania. Spotkałem się nie raz z wykonawcami, którzy potrafili odpowiedzieć: „A co Pana to ciekawi” albo „Pracujemy na rynku już tyle lat, przecież chyba wiemy jak to się robi, po co Pan dopytuje” i – niestety – bardzo często się okazywało, że nie byli to fachowcy (łagodnie mówiąc).

 

- Poproś o referencje. Poproś o dwa numery telefonów do zadowolonych klientów. Porozmawiaj z nimi, dowiedz się, jak przebiegała współpraca. Jeżeli wykonawca nie chce dać numerów („bo nie”) to zapewne po prostu nie ma klientów, którzy byliby z niego zadowoleni. Jednak jeżeli nie chce ci dać numerów telefonów bo uważa, że nie powinien dawać numerów telefonów obcej osobie, to poproś go, aby zadzwonił do swoich klientów z prośbą o przekazanie numeru. Zadowolony klient nie będzie miał nic przeciwko.

 

- Obejrzyj prace. Przejedź się do tych klientów albo zobacz wykonane prace w innym miejscu. Upewnij się, że spełniają twoje oczekiwania. Nawet, jeżeli ekipa jest z polecenia, to nie ograniczaj się tylko do obejrzenia prac u osoby, która tę ekipę poleciła, ale u jeszcze jednej. Upewnisz się, że wykonawca przedstawia sobą stały, wysoki poziom. Poza tym z tymi poleceniami różnie bywa – może po prostu ktoś, kto poleca daną ekipę, ma mniejsze wymagania od twoich?

 

- Sprawdź wykonawcę w Internecie. Wpisz imię i nazwisko albo nazwę firmy. Jeżeli wyskoczyło za dużo informacji dotyczących czegoś innego to dodaj zawód, który wykonuje lub słowo „opinia” (np. Sławomir Zając murarz opinia). Nic nie znalazłeś? Wpisz numer telefonu – najpierw bez żadnych spacji i myślników, a potem w innym formacie, np. xxx-xxx-xx.

 

- Cena. Nie odrzucaj najdroższych ofert, ale też nie myśl, że niska cena świadczy o niskiej jakości. Jeżeli wykonawca cię do ciebie przekonuje, jego klienci go chwalą, wykonane przez niego prace są na zadowalającym poziomie to cena nie powinna wpływać na decyzję.

 

To proste rzeczy, ale mało inwestorów prosi o referencje i ogląda poprzednie prace. Wiem to nie tylko z historii moich znajomych, ale po prosto większość rzetelnych wykonawców, z którymi rozmawiałem, było szczerze zdziwionych moimi prośbami. Niestety to, że inwestorzy jakoś tak niestarannie wybierają wykonawców, spowodowało, że sporo na rynku jest partaczy/oszustów, którzy mają gadane, wzbudzają zaufanie i potrafią do siebie przekonać inwestora. Dlatego warto słuchać intuicjitylko przy pierwszej, wstępnej selekcji wykonawców, a potem opierać się na twardych dowodach – referencjach od klientów i wykonanych pracach.

A aby odpowiednio zadbać o swoje interesy należy podpisać umowę. Ale o tym następnym razem ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

" ... Nie odrzucaj najdroższych ofert, ale też nie myśl, że

niska cena świadczy o niskiej jakości. "

- z tym się nie zgodzę. Niska cena zawsze przekłada się na docelową jakość "produktu" ( usługi / przedmiotu ), a pisząc wprost, wprowadza różne ograniczenia w jej wykonaniu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za komentarz. Z mojego doświadczenia (jestem przedsiębiorcą) wynika rzeczywiście, że najczęściej za niską ceną idzie niska jakość. Ja jednak przedstawiłem odwrotny tok myślenia - jeżeli wykonane przez wykonawce prace są w porządku, a klienci są zadowoleni, to niska cena o niczym nie świadczy. Miałem kilka przypadków nawiązania współpracy z profesjonalistą, który miał niskie ceny z uwagi na sytuację (np. pilnie potrzebował pieniędzy) czy różne czynniki (czas pracy u mnie pokrywał się idealnie z "okienkiem" między zleceniami. Dodatkowo to, że dany wykonawca zaoferował mi niską cenę, nie oznacza, że to są jego normalne ceny. No i na końcu są też profesjonaliści, którzy chyba nie znają swojej wartości i niepotrzebnie dają niskie ceny. Są tacy. Nieliczni - ale są. Jeżeli więc wszystko jest ok, sprawdziliśmy wykonawcę jak mogliśmy najlepiej, a w dodatku wykonawca zgodzi się podpisać z nami umowę, da gwarancję itp. to odrzucenie go tylko z uwagi na niską cenę jest moim zdaniem nierozsądne.

Jeżeli jednak cena jest "rażąco" niska, wręcz niepokojąco niska to warto spytać o to wykonawcę wprost - może źle zrozumiał zakres obowiązków albo rzeczywiście jest coś na rzeczy? ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie podejrzane, jak wykonawca przyjeżdża na spotkanie. Bo to znaczy, że albo w tym czasie nie dogląda ludzi na robocie, albo nie ma roboty.

Do "mojego" wykonawcy SSO jeździliśmy my - tam, gdzie akurat budował. I to dla mnie podstawowa cecha dobrego wykonawcy, że ciągle trzyma rękę na pulsie. Ostatni przykład - wylewanie stropu. Na koniec czterech ludzi śmiga po stropie - a szef nie wypuszcza z ręki łaty wibracyjnej. Na dole dwóch kierowców (jeden gruchy, drugi pompogruchy) złości się, że nie pośle dwóch ludzi na dół, gdzie do wylania jeszcze czekają tarasy.

Że dobry szef zatrudnia ludzi na tyle kumatych, że nie musi doglądać? To czemu ci ludzie nie pójdą na swoje, skoro tacy kumaci?

 

I dla mnie istotny wyznacznik to termin, kiedy może zacząć (przynajmniej co do wykonawcy SSO, którego robota trwa co najmniej dwa miesiące). Jak ma termin na za tydzień czy za miesiąc, to jakoś słabe wzięcie ma. Na "mojego" trzeba czekać ok. roku.

Co do numerów telefonów, to IMO nie ma sensu pytać. Jak poda - to wiadomo że do takich, co będą chwalić. Opinie internetowe w dzisiejszych czasach są równie miarodajne co reklamy w TV. IMO warto poszukać wykonawcy co ma poro dzieł w okolicy. A jak takiego znaleźć? Zapukać do w miarę nowych domów w okolicy i zapytać, kto budował i czy zadowoleni. "Nasz" budował dom poprzednim właścicielom działki (nie wykończony, bo im plany się zmieniły - ale oglądaliśmy, bo też był na sprzedaż), budował za płotem (dosłownie) z dwóch stron. I jak go sąsiedzi zobaczyli u nas, to z uśmiechem i wyciągniętą ręką przybiegali, a nie z siekierami. Generalnie wiele domów w bliższej i dalszej okolicy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie podejrzane, jak wykonawca przyjeżdża na spotkanie. Bo to znaczy, że albo w tym czasie nie dogląda ludzi na robocie, albo nie ma roboty.

A to ja mam inne podejście :) Szef, który nie jest w stanie się wyrwać na godzinę - dwie z pracy, to w sumie kiepski organizator... No i przecież zawsze można się umówić przed lub po pracy.

A do wykonawcy SSO też jeździłem :) Dopiero jak wstępie wybrałem wykonawcę to przyjechał do mnie zobaczyć działkę.

 

I dla mnie istotny wyznacznik to termin, kiedy może zacząć (przynajmniej co do wykonawcy SSO, którego robota trwa co najmniej dwa miesiące). Jak ma termin na za tydzień czy za miesiąc, to jakoś słabe wzięcie ma. Na "mojego" trzeba czekać ok. roku.

Prawda (jeżeli mówimy o SSO). Chociaż słyszałem o przypadku, kiedy taki wykonawca miał nieoczekiwane okienko, bo mu się inwestor wycofał z inwestycji. Ale ogólnie racja - do SSO i tak zresztą trzeba wybierać ekipę baardzo wcześnie.

 

Co do numerów telefonów, to IMO nie ma sensu pytać. Jak poda - to wiadomo że do takich, co będą chwalić. Opinie internetowe w dzisiejszych czasach są równie miarodajne co reklamy w TV. IMO warto poszukać wykonawcy co ma poro dzieł w okolicy. A jak takiego znaleźć? Zapukać do w miarę nowych domów w okolicy i zapytać, kto budował i czy zadowoleni. "Nasz" budował dom poprzednim właścicielom działki (nie wykończony, bo im plany się zmieniły - ale oglądaliśmy, bo też był na sprzedaż), budował za płotem (dosłownie) z dwóch stron. I jak go sąsiedzi zobaczyli u nas, to z uśmiechem i wyciągniętą ręką przybiegali, a nie z siekierami. Generalnie wiele domów w bliższej i dalszej okolicy.

Świetny pomysł. Ja budowałem się jako jeden z pierwszych w mojej okolicy więc nie bardzo miałem kogo spytać, ale dzięki temu rzeczywiście można nawiązać kontakt z dobrym wykonawcą.

Co do telefonów - właśnie o to chodzi, że są "fachowcy", którzy nie mają nikogo, kto mógłby ich pochwalić :) W ten sposób odkryłem, że jedna z ekip chciała u mnie wykonać prace, którą do tej pory wykonywali... raz w życiu. A gadkę mieli niezłą, oj niezłą. A co do opinii internetowych to cóż - trzeba zachować zdrowy rozsądek.

W każdym razie dopiero połączenie wszystkich rzeczy (rozmowa z wykonawcą, sprawdzenie opinii, referencje, gotowość do podpisania umowy itd.) sprawi, że podwyższymy szansę na współpracę z odpowiednią osobą lub firmą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie podejrzane, jak wykonawca przyjeżdża na spotkanie. Bo to znaczy, że albo w tym czasie nie dogląda ludzi na robocie, albo nie ma roboty.

 

Idąc tym tokiem myślenia, powinieneś swojemu w kiblu zrobić podgląd na całą budowę. Bo jak pójdzie na dwójkę, to jeszcze coś przegapi!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za komentarz. Z mojego doświadczenia (jestem przedsiębiorcą) wynika rzeczywiście, że najczęściej za niską ceną idzie niska jakość. Ja jednak przedstawiłem odwrotny tok myślenia - jeżeli wykonane przez wykonawce prace są w porządku, a klienci są zadowoleni, to niska cena o niczym nie świadczy. Miałem kilka przypadków nawiązania współpracy z profesjonalistą, który miał niskie ceny z uwagi na sytuację (np. pilnie potrzebował pieniędzy) czy różne czynniki (czas pracy u mnie pokrywał się idealnie z "okienkiem" między zleceniami. Dodatkowo to, że dany wykonawca zaoferował mi niską cenę, nie oznacza, że to są jego normalne ceny. No i na końcu są też profesjonaliści, którzy chyba nie znają swojej wartości i niepotrzebnie dają niskie ceny. Są tacy. Nieliczni - ale są. Jeżeli więc wszystko jest ok, sprawdziliśmy wykonawcę jak mogliśmy najlepiej, a w dodatku wykonawca zgodzi się podpisać z nami umowę, da gwarancję itp. to odrzucenie go tylko z uwagi na niską cenę jest moim zdaniem nierozsądne.

Jeżeli jednak cena jest "rażąco" niska, wręcz niepokojąco niska to warto spytać o to wykonawcę wprost - może źle zrozumiał zakres obowiązków albo rzeczywiście jest coś na rzeczy? ;)

 

- wszystko zależy na co "strony" się umawiają, co jest CELEM danej pracy, jaki faktyczny ZAKRES z tego wynika ( lub z innych uwarunkowań ), co ma bezpośrednie "przełożenie" na CENĘ / KOSZTY

a w końcu mamy : z jednej strony OCZEKIWANIA zamawiającego, z drugiej RZETELNOŚĆ pracy wykonawcy w ustalonej lub wynegocjowanej wcześniej kwocie.

... i tu zaczynają się przypadki dobrej, ale też niekiedy złej współpracy Zamawiający / Wykonawca co wynika np. z niezrozumienia CELU, nieokreślonego lub nie uszczegółowionego ZAKRESU, możliwej zmiany OCZEKIWAŃ ( zazwyczaj zamawiającego ), w skrajnych przypadkach braku RZETELNOŚCI wykonawcy ( i tak się zdarza ), który rozminął się mocno z ZAKRESEM i WYCENĄ , itp

- co do niskich wycen "profesjonalistów" - wg mnie albo ktoś jest profesjonalistą, zawodowcem i się ceni, albo nim nie jest, wówczas wszystko jest możliwe. Osobiście nie znam przypadków hobbistycznie wykonywanej pracy zawodowej.

- "rażąco niska cena" - wymaga podwójnego / potrójnego / ... "prześwietlenia" wykonawcy.

- czytając FM dochodzę do wniosku, że o ile CEL i OCZEKIWANIA są w miarę czytelne i określone, to z ZAKRESEM ( jego określeniem po stronie Wykonawcy, ale też Zleceniodawcy ) i tym samym KOSZTAMI bywa różnie, natomiast RZETELNOŚĆ stanowi cechę osobową danego wykonawcy, na co nikt nie ma wpływu. Albo ktoś jest uczciwy, albo nim nie jest.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest właśnie tak,jak pisze Łukasz, człowiek jest najważniejszy,,albo ktoś jest uczciwy albo nie, i dotyczy to zarówno wykonawcy jak i inwestora.Ja nie miałam umowy z żadnym wykonawcą,miałam natomiast kosztorys szczegółowy mojej budowy sporzadzony przez właściciela firmy która stawiała nam dom i jak pojawila się pewna usterka z winy wykonawcy to bez proszenia i bez placania zostala naprawiona,do dzisiaj pozdrawiamy się na ulicy,zawsze się pyta jak się mieszka a chłopak od wykończeniówki został naszym dobrym znajomym i etatowym wykonawcą rodziny i znajomych.Dodam jeszcze,że wszystkich wykonawców zamawialiśmy z dużym wyprzedzeniem,bo nie mają wolnych terminów i są raczej drożsi niż tańszy,ale my również mamy firmę i tani nie jesteśmy i rozumiemy że za dobrze wykonaną pracę idzie dobre wynagrodzenie.Pozdr.....
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- co do niskich wycen "profesjonalistów" - wg mnie albo ktoś jest profesjonalistą, zawodowcem i się ceni, albo nim nie jest, wówczas wszystko jest możliwe. Osobiście nie znam przypadków hobbistycznie wykonywanej pracy zawodowej.

 

Brzmi to jak by był oficjalny cennik profesjonalistów i obniżenie ceny o 5% powoduje degradację do ligi partaczy. Na podstawie branży IT, w której pracuję, widzę, że programista, który zarabia 20% mniej od średniej stawki wcale nie musi być gorszy od tych, którzy się cenią.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie podejrzane, jak wykonawca przyjeżdża na spotkanie. Bo to znaczy, że albo w tym czasie nie dogląda ludzi na robocie, albo nie ma roboty.

 

Bzdura. Ja nie potrafi znaleźć paru h dla nowego klienta, to ma problem z organizacją czasu pracy.

 

Ja umówiłem się z czterema potencjalnymi wykonawcami, każdy przyjechał do mnie. Ten, którego wybrałem też po pracy u mnie odwiedzał kolejnych inwestorów.

I miał na tyle dobrych ludzi, że pracowali porządnie zawsze, a nie tylko wtedy, kiedy patrzył im na ręce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- czytając FM dochodzę do wniosku, że o ile CEL i OCZEKIWANIA są w miarę czytelne i określone, to z ZAKRESEM ( jego określeniem po stronie Wykonawcy, ale też Zleceniodawcy ) i tym samym KOSZTAMI bywa różnie, natomiast RZETELNOŚĆ stanowi cechę osobową danego wykonawcy, na co nikt nie ma wpływu. Albo ktoś jest uczciwy, albo nim nie jest.

 

Zgadzam się. Ustalenie zakresu obowiązków jest rzeczą wymagającą, ale bardzo potrzebną. Wydaje mi się, że większość problemów na linii inwestor - wykonawca, wynika właśnie z nieświadomości ważności poczynienia pewnych ustaleń przed rozpoczęciem prac.

 

Ja nie miałam umowy z żadnym wykonawcą,miałam natomiast kosztorys szczegółowy mojej budowy sporzadzony przez właściciela firmy która stawiała nam dom i jak pojawila się pewna usterka z winy wykonawcy to bez proszenia i bez placania zostala naprawiona,do dzisiaj pozdrawiamy się na ulicy,zawsze się pyta jak się mieszka a chłopak od wykończeniówki został naszym dobrym znajomym i etatowym wykonawcą rodziny i znajomych.

 

Szczerze gratuluję, że wszystko skończyło się dobrze, ale... czy poleciłabyś komukolwiek budowę domu bez zawarcia umowy? Jakie miałaś zabezpieczenia? Czy skończył pracę w terminie? Napisałaś, że wykonawca bez proszenia i bez płacenia naprawił usterkę... a co, jeżeli jednak by chciał pieniądze lub odmówiłby poprawki? Cieszę się, że nawiązałaś współpracę z rzetelnym wykonawcą, ale równie dobrze mogłaś trafić na zupełnie kogoś innego.

 

Jutro napiszę więcej o moim podejściu do spisywania umów z wykonawcami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawda (jeżeli mówimy o SSO). Chociaż słyszałem o przypadku, kiedy taki wykonawca miał nieoczekiwane okienko, bo mu się inwestor wycofał z inwestycji. Ale ogólnie racja - do SSO i tak zresztą trzeba wybierać ekipę baardzo wcześnie.

 

My zrobiliśmy okienko, bo nam się formalności przeciągnęły. Następny w kolejce się ucieszył. A jeszcze kolejny nas pytał, czy nie przepuścilibyśmy. Jak ktoś ma klientów na 3-4 SSO, to jakoś nie chce mi się wierzyć w nagłe okienko z którego żaden z nich nie chce skorzystać.

 

Idąc tym tokiem myślenia, powinieneś swojemu w kiblu zrobić podgląd na całą budowę. Bo jak pójdzie na dwójkę, to jeszcze coś przegapi!

 

Sławojkę postawił z widokiem na budowę. Może coś w tym jest ;)

 

Bzdura. Ja nie potrafi znaleźć paru h dla nowego klienta, to ma problem z organizacją czasu pracy.

 

Nie zauważyłem, żeby miał.

Klienci czekają grzecznie. I przyjeżdżają.

W parę godzin to zaprawa/klej zdąży stwardnieć i może być kosztowna naprawa błędu niedopilnowanych pracowników.

Ja wiem, że jest wiele ekip, gdzie szef wpada od czasu do czasu, bo jego ludzie robią kilka budów na raz. Mi odpowiada taka sytuacja, gdzie szef cały czas trzym rękę na pulsie. To, że robota szuka jego, a nie on roboty (i to przez polecenia) jest dla mnie chyba najlepszą rekomendacją.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze gratuluję, że wszystko skończyło się dobrze, ale... czy poleciłabyś komukolwiek budowę domu bez zawarcia umowy? Jakie miałaś zabezpieczenia? Czy skończył pracę w terminie?

 

Dla mnie jedynym wartym coś zabezpieczeniem jest renoma. Miałem umowy notarialne z deweloperem na mieszkanie i udział w garażu. Jak przyszło do naprawiania usterek, to i sąd nie pomógł. Bo np. mocno skopana była izolacja i posadzka w garażu. I pozwać mogłem o udział swój w garażu. 1/50 z 100K zł (taki był szacunkowy koszt naprawy). I nawet jakbym wygrał, to co mi z 2K zł, jak garaż dalej byłby nienaprawiony i wilgoć dalej wyłazi na ściany?

 

Drugim zabezpieczeniem jest płacenie z dołu. Ciekawostka - wykonawca SSO wyśmiał mnie, jak ostatnio z góry zapłaciłem za beton w betoniarni. Przy czym z góry to było płacenie gdy za oknem sypał się towar do gruch, które miały do mnie jechać.

 

Określenie zakresu - fajnie. Tylko z jaką dokładnością? Mamy opisać sposób łączenia ścianek działowych z konstrukcyjnymi, czy szalunek systemowy, czy deski itd? To potem w toku prac będzie aneks za aneksem i zamiast budować to się w papierki wykonawca będzie bawił. A ogólne stwierdzenie "wybudowanie domu zgodnie z projektem X i zasadami sztuki budowlanej" jest tak nieprecyzyjne, że może ekstra chargować za każde odstępstwo od projektu czy każde doprecyzowanie czegoś, nie sprecyzowanego w projekcie. Np. na etapie adaptacji zrezygnowaliśmy z rolet - projektant przekreślił je zwyczajnie. Ale wtedy trzeba dołożyć nadproża. A tego już nie dopisał i nie sprecyzował, jakie mają być. Czy w projekcie była warstwa wełny pod chudziakiem, i druga nad. Raz, że wełna, dwa że dziwna kanapka - aneks do umowy? Umowa fajna rzecz, ale często sztuka dla sztuki.

Paradoksalnie IMO inwestor ma lepszą pozycję, jak nie została spisana umowa.

 

Inwestor widzi coś, co mu się nie podoba: Jak mi tego nie poprawicie, to nie zapłacę!

Wykonawca: Jest zrobione zgodnie z umową i projektem - jak nie zapłacisz, to pójdę do sądu i wygram!

I: Nie ma umowy na piśmie, a myśmy się inaczej umawiali, niż jest zrobione!

 

A to na powodzie ciąży ciężar dowodu. A jak wykonawca ma udowodnić (nawet, jak ma rację) jak się umawiali, jak nie ma umowy na piśmie?

A jak jest umowa na piśmie, to udowodni wszystko. Włącznie z tym, że to wina inwestora, że termin nie został dotrzymany, bo wprowadził w trakcie prac miany X (aneks nr 1), Y (aneks nr 2) i Z (aneks nr 3) i to opóźniło budowę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To, że robota szuka jego, a nie on roboty (i to przez polecenia) jest dla mnie chyba najlepszą rekomendacją.

 

Zapewne masz rację, ale u mnie ani razu się nie zdarzyło, żebym MUSIAŁ jechać do kogoś na rozmowę. Być może przy SSO to się zdarza, ale przy kolejnych etapach coraz rzadziej będziesz miał sytuację, w której wykonawca nie będzie mógł do Ciebie przyjechać.

 

Dla mnie jedynym wartym coś zabezpieczeniem jest renoma. Miałem umowy notarialne z deweloperem na mieszkanie i udział w garażu. Jak przyszło do naprawiania usterek, to i sąd nie pomógł.

Rozumiem rozżalenie. Ja miałem sytuacje, w której moi klienci - pomimo podpisanej umowy i zlecenia usługi - nie zapłacili. Czy to oznacza, że nie powinienem podpisywać umów z innymi klientami?

Drugim zabezpieczeniem jest płacenie z dołu. Ciekawostka - wykonawca SSO wyśmiał mnie, jak ostatnio z góry zapłaciłem za beton w betoniarni. Przy czym z góry to było płacenie gdy za oknem sypał się towar do gruch, które miały do mnie jechać.

Słusznie.

Określenie zakresu - fajnie. Tylko z jaką dokładnością? (...) Umowa fajna rzecz, ale często sztuka dla sztuki.

W jaki sposób określisz zakres obowiązków wykonawcy bez umowy? Pytam, bo nie rozumiem. W jaki sposób wykonawca będzie pewny, że podjął się realizacji konkretnego zadania, za określoną kwotę, jeżeli nie ma nic na piśmie? W jaki sposób ty będziesz pewny, że wykonawca zrobi to, czego oczekujesz?

Z doświadczenia - jeżeli masz charakter, jesteś wymagający i nie obawiasz się konfrontacji z wykonawcą to rzeczywiście możesz sobie poradzić bez podpisania umowy.

Ale tak właściwie to po co? Napisanie umowy nie trwa długo. Rezygnacja z podpisania umowy to trochę tak, jakbyś zrezygnował z wzięcia gwarancji na nowy telewizor bo renoma producenta przemawia za jakością kupionego urządzenia. Umowa to dodatkowe zabezpieczenie interesów inwestora, a nie remedium na wszystkie problemy.

 

Paradoksalnie IMO inwestor ma lepszą pozycję, jak nie została spisana umowa.

Inwestor widzi coś, co mu się nie podoba: Jak mi tego nie poprawicie, to nie zapłacę!

Wykonawca: Jest zrobione zgodnie z umową i projektem - jak nie zapłacisz, to pójdę do sądu i wygram!

I: Nie ma umowy na piśmie, a myśmy się inaczej umawiali, niż jest zrobione!

A to na powodzie ciąży ciężar dowodu. A jak wykonawca ma udowodnić (nawet, jak ma rację) jak się umawiali, jak nie ma umowy na piśmie?

A jak jest umowa na piśmie, to udowodni wszystko. Włącznie z tym, że to wina inwestora, że termin nie został dotrzymany, bo wprowadził w trakcie prac miany X (aneks nr 1), Y (aneks nr 2) i Z (aneks nr 3) i to opóźniło budowę.

Z jednej strony rozumiem takie podejście. Masz charakter i wykorzystasz to podczas budowy domu. Ja jednak cenię sobie spokój. W umowie zawieram informację o karach umownych za każdy dzień opóźnienia, opisuję zakres obowiązków (dokładność zależy od charakteru prac, ale z założenia nie przesadzam ze szczegółowością bo nie wszystko można przewidzieć) itp. Po co mam się wykłócać z wykonawcą i tracić swój i jego czas?

Bez umowy... co zrobisz, jeżeli wykonawca skończy pracę po terminie? Zapłacisz mniej? O ile mniej? Przecież to już z założenia prowadzi do nieprzyjemnej wymiany zdań - wykonawca będzie uważał, że chcesz się na nim wzbogacić.

Inwestor ma lepszą pozycję bez umowy? Przypuśćmy, że inwestor znajdzie błędy w wykonanych pracach już po rozliczeniu, po paru tygodniach. Dlaczego wykonawca miałby poświęcać wtedy swój czas i do niego przyjeżdżać na poprawki, skoro nie ma nic na piśmie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

 

Nie zauważyłem, żeby miał.

Klienci czekają grzecznie. I przyjeżdżają.

W parę godzin to zaprawa/klej zdąży stwardnieć i może być kosztowna naprawa błędu niedopilnowanych pracowników.

Ja wiem, że jest wiele ekip, gdzie szef wpada od czasu do czasu, bo jego ludzie robią kilka budów na raz. Mi odpowiada taka sytuacja, gdzie szef cały czas trzym rękę na pulsie. To, że robota szuka jego, a nie on roboty (i to przez polecenia) jest dla mnie chyba najlepszą rekomendacją.

 

 

Biedny gość, że musi latać i swoim ludziom na ręce patrzeć...

Ja swojà ekipę poleciłem kilku forumowiczom, bo szef rzetelny i ludzie staranni.

Fakt, że raz ktoś na moją budowę podjechał, żebyb z nim pogadać, natomiast do kilku pojechał sam, najczęściej po zamknięciu dnia u mnie.

 

Odwracając sytuację - podobnie absurdalnie zabrzmiałaby przestroga, żeby uważać na takich, co nie mogą w trakcie/po pracy odskoczyć, bo to może oznaczać, że nie mają zaufania fo kwalifikacji ludzi, których przejęli do pracy. A ich ekipa to zbiaranina pakroków...

Edytowane przez fotohobby
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...