Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

Wow. Ogromne różnice. Nie słyszałem wcześniej o takim przypadku.

 

Do kompletu, to na stronie Archetonu w danych technicznych jest 102,5m2 ścian zewnętrznych.

 

A jeżeli chodzi o dostawę materiału - nie chodzi o to, aby zamawiać materiał z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Chodzi o to, aby mieć wybrany materiał, hurtownię/sklep, znać termin dostawy i trzymać rękę na pulsie czy towar cały czas jest dostępny, a zamówić towar dopiero wtedy, kiedy to będzie potrzebne - po co zamrażać pieniądze?

 

To radzisz dzwonić codziennie i codziennie słyszeć "dostawę styropianu realizujemy następnego dnia, mniejsze ilości mamy na stanie". I tak codziennie? I codziennie wypytywać o cenę?

 

1. Wybieram wykonawcę SSO. Ustalam warunki współpracy, podpisuję umowę. Określam terminy realizacji i kary umowne za jego przekroczenie.

 

Gratulacje. Do mnie wykonawca wszedł 13 grudnia i zgadnij, co odpowiedział na pytanie "kiedy skończy Pan"? Do tego miał wejść pół roku wcześniej, ale mi się omsnęły formalności i wstępnie zaklepany termin mi przepadł (dobrze, że nie miałem umowy bo ja bym płacił karę).

 

 

2. Wybieram wykonawcę okien. Ustalam z nimi warunki współpracy oraz podpisuję umowę. Z uwagi na to, że nie znam konkretnego terminu zakończenia prac SSO, ustalam, że będę z nimi w kontakcie, a dokładne terminy realizacji wpiszemy później.

 

To miałbym zamontowane n.Ergo albo kombinował, jak przenieść termin na nigdy albo rozwiązać umowę bez płacenia kary. A jak bardzo n.Ergo chciałem na początku, dlaczego nie chcę teraz, i jak długo do tego dochodziłem, jest tutaj

 

IMO w życiu trzeba podejmować decyzje jak najpóźniej, gdy mamy jak największą wiedzę i jak najmniej rzeczy może się jeszcze przydarzyć.

 

A wiedzy przybywa i z każdą rozmową z (potencjalnym) wykonawcą, z każdym postem przeczytanym na forum i każdym przeczytanym artykułem. A nie ma sensu ze wszystkiego doktoryzować się na początku budowy - IMO warto to robić etapami. Teraz mam etap elewacji, i to rozkminiam. Kończę doktoryzować się z hydrauliki i elektryki. Jakbym na początku miał decydować jaki tynk, jakie przekaźniki, i czy Domoticz, czy Home Assistant, a jednocześnie jaka izolacja ław fundamentowych to bym pewnie oszalał. Albo zrobił wszystko bardzo pobieżnie. A to, że teraz Domoticz wygrywa nie znaczy, że HA za pół roku go nie prześcignie, nie wyjdzie nowa malina albo się rozmyślę, i zrobię tradycyjną instalację.

 

 

Ustalamy przedział czasowy, w którym nastąpi montaż oraz kary umowne za jego przekroczenie. Terminy dalej są bezpieczne (jesteśmy przecież ludźmi), ale bardziej restrykcyjne niż w przypadku SSO.

 

I w tym momencie się dowiadujesz że owszem, pół roku temu od zamówienia do wstawienia okien było 3 tygodnie, ale teraz mamy boom, i trzeba czekać minimum 6 tygodni.

 

Dzięki temu, że podpisał umowę, zależy mu na tym, aby pilnować terminów realizacji.

 

To zaraz. Wcześniej napisałeś że nie wpisujesz terminów, bo ich (zgodnie z prawdą) nie znasz. Więc jak może ich pilnować?

 

 

Spytałem zresztą - i to pytanie zignorowałeś - czy masz umowę,

 

Teraz mam już pewność, że nie czytasz moich wypowiedzi. A przynajmniej robisz to nieuważnie.

 

Przykra sprawa. Masz umowę, w której jest zapisane, że w ciągu 2-3 tygodni od zamówienia otrzymasz okna? To byłoby dobre zabezpieczenie.

 

 

Oczywiście że nie mam umowy z czasu, gdy robiłem rozpoznanie rynku. Na okna akurat mam umowę (bo dostawca nalegał - zresztą się nie dziwię, bo jak już dyskutowaliśmy dla inwestora lepsze zabezpieczenie to brak umowy i pieniądze w kieszeni do czasu dostawy towaru/wykonania usługi), ale z czasu gdy zamawiałem okna, po pomiarze. Właśnie fajny przykład, jak to rynek się zmienił.

Zaczynam się jednak gubić jakiej tezy teraz bronisz. Bo niby zacząłeś, że najważniejsza rada to nie spieszyć się, a teraz sypiesz argumentami, żeby jak najwcześniej podpisać umowy na wszystko. Na dach jak jeszcze fundament nie wykopany? To gdzie tu brak pośpiechu?

Edytowane przez Kaizen
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 148
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

A jeżeli chodzi o dostawę materiału - nie chodzi o to, aby zamawiać materiał z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Chodzi o to, aby mieć wybrany materiał, hurtownię/sklep, znać termin dostawy i trzymać rękę na pulsie czy towar cały czas jest dostępny, a zamówić towar dopiero wtedy, kiedy to będzie potrzebne - po co zamrażać pieniądze?

 

To radzisz dzwonić codziennie i codziennie słyszeć "dostawę styropianu realizujemy następnego dnia, mniejsze ilości mamy na stanie". I tak codziennie? I codziennie wypytywać o cenę?

 

Nie podoba mi się, w jaki sposób przekręcasz moje słowa. Prowadźmy dalej kulturalną dyskusję i nie używajmy tanich chwytów erystycznych. Trzymanie ręki na pulsie nie oznacza tego, że mam codziennie, a nawet co tydzień dzwonić do sklepu. Oznacza to, że jeżeli wiem, że będę potrzebował styropian za pół roku, to co miesiąc-dwa orientuję się jak wygląda sytuacja z dostępnością materiału i jego ceną.

 

Gratulacje. Do mnie wykonawca wszedł 13 grudnia i zgadnij, co odpowiedział na pytanie "kiedy skończy Pan"? Do tego miał wejść pół roku wcześniej, ale mi się omsnęły formalności i wstępnie zaklepany termin mi przepadł (dobrze, że nie miałem umowy bo ja bym płacił karę).

 

Co odpowiedział na pytanie „kiedy skończy Pan”? Nie podał Ci nawet orientacyjnego (+/- 2 miesiące) terminu realizacji? W jaki sposób zaplanowałeś kolejne prace budowlane?

 

To miałbym zamontowane n.Ergo albo kombinował, jak przenieść termin na nigdy albo rozwiązać umowę bez płacenia kary. A jak bardzo n.Ergo chciałem na początku, dlaczego nie chcę teraz, i jak długo do tego dochodziłem, jest tutaj

 

Przeczytałem. I widzę, że byłeś zdecydowany na n.Ergo, tak samo zresztą jak byłeś przekonany, że chcesz pompę ciepła. Teraz wcale się nie dziwie, że dla Ciebie lepiej jest z nikim umowy nie podpisywać... A biorąc pod uwagę wielomiesięczne opóźnienia z formalnościami, niepewność w sprawie wyboru technologii budowlanych itd. to powinieneś zacząć budowę w kolejnym roku, a ten czas odpowiednio wykorzystać. Moim zdaniem nie jesteś odpowiednio przygotowany do budowy.

 

 

I w tym momencie się dowiadujesz że owszem, pół roku temu od zamówienia do wstawienia okien było 3 tygodnie, ale teraz mamy boom, i trzeba czekać minimum 6 tygodni.

 

Pisałem (ale to usunąłeś), że z wykonawcą okien kontaktuję się przed zakończeniem prac związanych z SSO. Oznacza to, że „boom” nie wpłynie na moją budowę bo mam odpowiedni zapas czasowy.

 

 

To zaraz. Wcześniej napisałeś że nie wpisujesz terminów, bo ich (zgodnie z prawdą) nie znasz. Więc jak może ich pilnować?

 

Napisałem, że terminy realizacji wpisuję do umowy. Nawet zacytowałeś to wyżej. Wpisuję do umowy terminy montażu okien po poznaniu terminu zakończenia SSO.

Powiedz szczerze – czy rozmawiamy dlatego, że chcesz się czegoś dowiedzieć czy tylko po to, że chcesz pokazać, że Twoja budowa prowadzona jest właściwie?

 

Teraz mam już pewność, że nie czytasz moich wypowiedzi. A przynajmniej robisz to nieuważnie.

 

I znowu uciąłeś. Pytałem o „Umowę, w której jest zapisane, że w ciągu 2-3 tygodni od zamówienia otrzymasz okna”. Na co odpisałeś tylko tyle, że masz umowę. Powtórzę więc pytanie: czy masz umowę, w której jest powyższy zapis? Jeżeli jest taki zapis to dlaczego go nie egzekwujesz i pozwalasz na przestoje na budowie?

 

Zaczynam się jednak gubić jakiej tezy teraz bronisz. Bo niby zacząłeś, że najważniejsza rada to nie spieszyć się, a teraz sypiesz argumentami, żeby jak najwcześniej podpisać umowy na wszystko. Na dach jak jeszcze fundament nie wykopany? To gdzie tu brak pośpiechu?[/b]

 

Napiszę w poniedziałek długą wypowiedź na ten temat. Wyjaśnię różnice między pośpiechem a odpowiednim zaplanowaniem całej budowy i pokażę, w jaki sposób przygotować się do budowy.

Do zobaczenia :)

Edytowane przez Sławomir Zając
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajnie, że będziemy mieli poradnik "Jak przygotować się i przeprowadzić budowę". Życie zawsze weryfikuje wszelką teorię, więc i tu będzie okazja sprawdzić skuteczność rad.

Proszę tylko pamiętać, że podpisana umowa niczego nie gwarantuje. Nie spowoduje 100% pewności co do terminów. Strona może się z umowy wywiązać, a może i nie. Wyegzekwowanie kar to zwykle długa i kosztowna droga sądowa, która tylko sprawę opóźni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proszę tylko pamiętać, że podpisana umowa niczego nie gwarantuje. Nie spowoduje 100% pewności co do terminów. Strona może się z umowy wywiązać, a może i nie. Wyegzekwowanie kar to zwykle długa i kosztowna droga sądowa, która tylko sprawę opóźni.

 

Zgadzam się. Umowa jest tylko kolejnym zabezpieczeniem dla inwestora. Umowa wyśmienicie motywuje wykonawcę do wykonania prac w terminie i za ustaloną kwotę. Jest też wyśmienitym straszakiem i jest dobrym lekarstwem na bolączki inwestora, ale nie jest lekarstwem na wszystko.

Zdarzają się sytuacje, że wykonawca pomimo podpisanej umowy np. nie rozpocznie prac, ale dzięki umowie mamy chociaż wybór czy iść z tym do sądu. Bez podpisanej umowy możemy sobie tylko ponarzekać na forum :)

 

Przy okazji - proszę zerknąć na stopkę. Jest coś nie tak z linkiem do dziennika budowy. I widzę, że mieszkamy niedaleko siebie - mieszkam niedaleko Żyrardowa :) Pozdrawiam!

Edytowane przez Sławomir Zając
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja się zgadzam poniekąd ze Sławomirem. Oczywiście każdy buduje jak sam żyje. Jeden człowiek jest poukładany, systematyczny i zasadniczy. Inny zaś chaotyczny, niezdecydowany i niekonsekwentny. I każdemu z tym dobrze ;) i tak samo wyglądają budowy tych ludzi i oni sobie to chwalą, bo jest tak jak żyją.

 

Chciałam tylko na własnym przykładzie powiedzieć, że jak się chce to można wybudować dom zgodnie z harmonogramem w ustalonych terminach. Tylko:

Po pierwsze do budowy przygotowujemy się przed budową a nie w trakcie. Żeby nie zmieniać zdania co do np. okien, ogrzewania itp. (konsekwencja podjętych decyzji).

Po drugie porządne ekipy z umowami pisemnymi (szczegółowymi), terminami i cenami. Firma która się miga z podpisaniem umowy nie istnieje dla mnie. Znaczy to, że z góry zakłada możliwość nie dotrzymanie tego co ustaliła na początku. Zgadza się umowa nie jest 100% gwarantem, ale jakieś 90%. Na wstępie eliminuje niepewnych swoich możliwości, daje mocny straszak, żadna porządna firma nie pozwoli sobie na sadzenie się.

 

Nie rozumiem dlaczego firma ma nie określić terminu wykonania usługi, co to znaczy robi to pierwszy raz? (oczywiście są nieprzewidziane okoliczności i to też trzeba uwzględnić). Wszyscy się śmiali, że mam ekipy poumawiane niemal na styk i co wszystko jak w zegarku szło, bo wiedzieli, że nie ma możliwości obsuwy. Okna zamówione były jak jeszcze fundamentu nie było, umowa podpisana i wyliczona na podstawie projektu (kwota) z zastrzeżeniem korekty po rzeczywistym obmiarze. Firma czekała tylko na mój sygnał, że otwory okienne są gotowe na pomiar. Pomiar, niewielka korekta na fakturze, termin zgodny z wcześniejszymi ustaleniami, ja licząc na nieprzewidziane okoliczności z ich strony z zapasem zamówiłam okna. Okna były w terminie i czekały sobie niemal miesiąc u producenta aż u mnie zostały zamontowane dokładnie kiedy miały być. Jak jakiś wykonawca mówił, że wejdzie do mnie nieco później, bo ma gdzieś tam obsuwę to ja na to że mamy umowę i będzie płacił koszty zawalenia się całego mojego harmonogramu prac, wolał nie ryzykować zostawiał robotę gdzie indziej i robił u mnie zgodnie z umową.

 

Każdy materiał czekał na wykonawcę zgodnie z ustalonymi terminami. Oczywiście, zdarzają się nieprzewidziane wypadki, ale od czego człowiek ma rozum, aby szybko znajdować wyjście z takich sytuacji.

 

Przestoje u mnie były zaledwie kilku dniowe i to rzadko, najdłuższy wynikał ze świat i trwał od wigilii do „trzech króli”.

 

Według mnie (tak jak pisałam wcześniej każdy ma swój przepis) przepis na udaną budowę to: Dobre przygotowanie przed budową, dobre ekipy, umowy, konsekwencja, dobry harmonogram, i dobra organizacja jak zajdzie potrzeba walki z losem ;). No i polecam szybką budowę nie zdąży się człowiek zmęczyć nią ;).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj o właściwym przygotowaniu do budowy.

 

„Bo niby zacząłeś, że najważniejsza rada to nie spieszyć się, a teraz sypiesz argumentami, żeby jak najwcześniej podpisać umowy na wszystko.”

 

 

Powiedzmy, że planuję wesele w 2018 roku. Rozsądnie będzie zacząć szukać sali i DJ już teraz – wiemy przecież, że dobry DJ ma zaklepane terminy na co najmniej kilka miesięcy wcześniej, a z rezerwacją odpowiedniej sali jest jeszcze trudniej.

 

Czy szukanie odpowiedniego miejsca już teraz, w 2017, świadczy o pośpiechu czy o odpowiednim przygotowaniu do ważnego wydarzenia? Rezerwacja i zapłacenie zaliczki za salę świadczy o rozsądku młodej pary, a pośpiechem byłoby, gdyby zaczęli przygotowania w 2018 roku.

 

 

Budowa domu systemem gospodarczym wymaga współpracy z wieloma wykonawcami. Podczas budowy domu podejmujemy setki różnych decyzji. To jest ogromne przedsięwzięcie i z tego powodu przygotowania do budowy należy zacząć na co najmniej rok przed rozpoczęciem prac. Tak długi czas pozwala na upewnienie się, że wybrany projekt jest właśnie tym, czego potrzebujemy. Tak długi czas pozwala nam na nawiązanie współpracy z rzetelnymi wykonawcami. Tak długi czas pozwala nam na oszacowanie kosztów całej budowy, co pozwala na lepsze podejmowanie decyzji. A poza tym im więcej czasu przeznaczymy na przygotowania, tym większa szansa, że budowa zostanie ukończona szybciej.

 

Czym jest zatem pośpiech?

Wyobraź sobie, że masz działkę i wybrany projekt i zaczynasz załatwiać formalności. Koniecznie chce się wprowadzić do domu w przyszłe Święta – grudzień 2018 roku brzmi przecież bardzo realnie. Szukasz już ekipy od fundamentów, ale okazuje się, że wszystkie najlepsze ekipy są już w tym roku zajęte. Bierzesz więc firmę, która po prostu jest wolna. Szukasz kierownika budowy i bierzesz tego, który jest dostępny. I tak dalej.. Zbudowanie domu w tym sposób jest możliwe, ale bardzo ryzykowne (i stresujące!), a już na pewno wiąże się z tym, że inwestor po prostu na budowę przepłaci.

 

Tymczasem sam wybór kierownika budowy powinien potrwać co najmniej (!) kilka tygodni. Inwestor powinien się spotkać z kilkoma z nich, porozmawiać, porozmawiać także z jego klientami (jak czas pozwoli to nawet spotkać się z nimi), ustalić szczegóły współpracy (są kierownicy budów, którzy na budowie pojawiają się tylko 5 razy, a za każdą dodatkową wizytę liczą sobie dodatkowo, są tacy, którzy za ustaloną kwotę będą pojawiali się na budowie niemal codziennie) i tak dalej. To zabiera czas. I dlatego przygotowania do budowy należy rozpocząć z odpowiednim wyprzedzeniem.

 

 

Tak długi czas między przygotowaniem do budowy, a samą budową, pozwala też na oswojenie się z projektem i swoimi decyzjami. Pozwala to na ograniczenie niepotrzebnego zamieszania w przypadku zmiany zdania. Nie zawsze uda się tego uniknąć (byliśmy z żoną przekonani, że chcemy mieć w salonie kominek, aż dotarło do nas, że nie ma co się oszukiwać i że nie będziemy go często używać) i dlatego piszę o ograniczeniu niepotrzebnego zamieszania, a nie jego likwidacji. Budowa domu trwa miesiące, podczas których sporo się może wydarzyć…

PS A likwidacja kominka to była dobra decyzja – kilka tysięcy w kieszeni :-)

 

Naprawdę dzięki odpowiedniemu przygotowaniu minimalizujemy liczbę przestojów, uzyskujemy lepsze ceny (więcej czasu na negocjacje!), współpracujemy z lepszymi ekipami i budujemy dom bez nadmiernego stresu. Tymczasem aż za często rozmawiam z inwestorami, którzy się spieszą. Spieszą się, bo chcą koniecznie zacząć budowę w tym roku. Spieszą się bo chcą spędzić święta w nowym domu. Spieszą się, bo już nie mogą wytrzymać w starym mieszkaniu. Dlatego też powtarzam radę sprzed paru dni: nie spiesz się :-)

 

PS Jeżeli ktoś potrzebuje informacji na temat tego, w jaki sposób zorganizować budowę to proszę o konkretne pytania :-)

 

 

PS2 Katka - przeczytałem i aż się uśmiechnąłem. Nareszcie pojawił się w tym wątku ktoś, kto prowadził budowę w podobny sposób do mnie i potwierdza, że jest to możliwe :) Pod każdym zdaniem się podpisuję :)

To zdanie jest bardzo ważne: "Firma która się miga z podpisaniem umowy nie istnieje dla mnie. ". Tak! Zdecydowanie należy od takich firm uciekać jak najdalej.

A to zdanie: " Jak jakiś wykonawca mówił, że wejdzie do mnie nieco później, bo ma gdzieś tam obsuwę to ja na to że mamy umowę i będzie płacił koszty zawalenia się całego mojego harmonogramu prac, wolał nie ryzykować zostawiał robotę gdzie indziej i robił u mnie zgodnie z umową. " dedykuję wszystkim tym, którzy twierdzili, że podpisywanie umów nie ma sensu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adam Mk napisał kiedyś , że wszystkiemu winny jest ....Inwestor.

Musi posiadać wiedzę porównywalną do wykonawcy.Musi wiedzieć czego chce i z jakimi konsekwencjami się to wiąże.

A generalnie (przeważnie) wszystko jest jak w dowcipie ze złotą rybką

 

-Inwestor/ka : chciałabym mieć jeża

-A , do dooopy z takim jeżem

-Aaaaa, wyjmijcie mi tego jeża

 

Czyli ,a ja myślałam że to bedzie taniej ,, mniejsze ,większe etc

Podstawa to sztuka zadawania pytań na temat i myślenia 5 kroków w przód.

A skąd Inwestor ma to wiedzieć ? Przecież tego nie robił

 

Stomatolog mówi że bedzie budować córce dom . Mówię że to bardzo dobry czas żeby już się wziął i wszystko przygotował. A on że , nie ,dopiero za rok chce zacząć budowę .

Czyli mniej więcej tak jakby Klient przyszedł do niego na leczenie kanałowe a on nie będąc przygotowany posiadał tylko dłuto i młotek.

 

Szanse na przetrwanie mają tylko paranoicy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A to zdanie: " Jak jakiś wykonawca mówił, że wejdzie do mnie nieco później, bo ma gdzieś tam obsuwę to ja na to że mamy umowę i będzie płacił koszty zawalenia się całego mojego harmonogramu prac, wolał nie ryzykować zostawiał robotę gdzie indziej i robił u mnie zgodnie z umową. " dedykuję wszystkim tym, którzy twierdzili, że podpisywanie umów nie ma sensu.

w kazdej normalnej umowie jest zapis o odpowiedzialności np przy obsuwie. Ale wystarczy, ze Wykonawca zasłoni się siłą wyższą - np. przedłużona zima - i te kary tracą swoją moc.

do tego trzeba jeszcze wyegzekwować te kary za obsuwę czy tez niedoróbki

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po drugie porządne ekipy z umowami pisemnymi (szczegółowymi), terminami i cenami. Firma która się miga z podpisaniem umowy nie istnieje dla mnie. .

 

A widzisz ...

 

A na terenie gdzie buduje umowa zawsze jest tyle że w większosci USTNA.

 

Pisemna miałem chyba raz podpisaną a tak ustalamy "na gębę" i nie bylo problemu ...

 

Dla mnie najważniejsza jest rozmowa z wykonawca i jego doświadczenie ...

 

Ci co mi robili raczej na brak pracy nie narzekają i umów nie podpisują ...

 

Co do umów pisaemnych to miałem z wykonawcą do budowy do SSO bo sam naciskał że chce , mam umowę z wykonawcą kuchni i zapewne bedzie z wykonawcą sufitów i glazurnikiem , bo wykonawcy chcieli ...

 

Dla mnie umowa to papier tak naprawdę bezwartościowy.. Jak robi fachowiec to wszystko bedzie dobrze wykonane , jak partacz to i tak umowa przed niczy nie uratuje ...

Edytowane przez kaszpir007
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

umowa ustna w świetle przepisów kodeksu cywilnego ma taką samą moc prawną jak umowa na papierze.

Sławomir jest uporządkowanym, planistycznym pedantem i ok - należy to przyjąć i nie wchodzić w dyskusje.

Ja wychodzę z założenia, ze najważniejsze jest wzajemne zaufanie miedzy Inwestorem a Wykonawcą - a tego nie stworzy się w inny sposób jak przez rozmowę face to face.

Tu przykład wątku pokazujący jaki był - jest - będzie stosunek dużej grupy Wykonawców do pracy -

http://forum.muratordom.pl/showthread.php?338423-Co-jest-nie-tak-z-fachowcami-z-budowlanki

Edytowane przez wojgoc
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sławomir jest uporządkowanym, planistycznym pedantem i ok - należy to przyjąć i nie wchodzić w dyskusje.

Ale piękne podsumowanie. Moja żona by się uśmiała z tego, że jestem pedantem :) Tak, jestem uporządkowany. Ba, jestem dobrze zorganizowany. I dobrze mi się współpracuje z ludźmi, a ludzie cenią współpracę ze mną. A Ty zamiast odnieść się do moich merytorycznych pytań, znowu przerwałeś dyskusję w niewygodnym dla siebie momencie. :)

 

Wspominałem wcześniej, że to, w jaki sposób współpracuję z wykonawcami na budowie, niczym się nie różni od mojej współpracy z ludźmi w ramach firmy, którą prowadzę. A prowadzę zupełnie inną działalność - biuro tłumaczeń ;) Sam oceń czy słowo "pedant" jest słowem, które mnie dobrze charakteryzuje:

 

1) W ogłoszeniach o pracę zamieszczam informację o proponowanym wynagrodzeniu na okres próbny oraz minimalnym wynagrodzeniu po jego zakończeniu

 

2) Każdy projekt, który przechodzi przez moje biuro, zostawia ślad w korespondencji emailowej. Nie ma ustaleń na telefon. Nie ma ustaleń słownych. Dzięki temu wszystkie zlecenia są wykonywane terminowo. Wcześniej zdarzało się, że część ustaleń była przeprowadzana wyłącznie przez telefon - zwykle to dotyczyło jakiegoś stałego współpracownika. Niestety - tu ktoś coś źle usłyszał, źle zapamiętał lub źle zanotował i były problemy. W tej chwili po rozmowie telefonicznej zawsze jest wysyłany krótki email, który podsumowuje ustalenia.

 

3) Przy dużych projektach wymagam od nowych klientów (tylko od nich) wpłacenia zaliczki. To jest mój zawór bezpieczeństwa. Być może przez to kilka fajnych projektów mi uciekło, ale dzięki temu nie mam prawie żadnych problemów z nierzetelnymi klientami. Cenię sobie spokój :)

 

4) Od 11 lat prowadzenia działalności (różnych) wiem, że umowa jest świetnym i skutecznym rozwiązaniem. Być może na wykonawców działa dobrze to, że ja nie mam oporów przed ewentualnym wytoczeniem sprawy sądowej :) Jeżeli inwestor spisuje umowę "z przymusu", sam w nią nie wierzy i wie, że w przypadku problemów nie będzie mu się chciało szarpać i iść do sądu to nic dziwnego, że to w jego przypadku nie działa.

 

Poza tym czytam umowy przed podpisaniem, a jeżeli konsultant coś mi obiecał, to proszę go o wskazanie tego co powiedział w umowie. Jeżeli ktoś mi obieca, że wykona dla mnie jakąś pracę, to proszę o to na piśmie. Dodatkowo zauważyłem, że najłatwiej oszukać ludzi, którzy są przekonani o tym, że zawsze mają rację. Że "znają się na ludziach". Że "nie potrzebują umów bo zaufanie jest ważne". Takie osoby nie zabezpieczają się odpowiednio i nienależycie dbają o swój interes.

 

I moim celem nie jest przekonywanie osób, które są święcie przekonane o tym, że umowy nic nie dają i które nie dowierzają, że można przeprowadzić budowę w sposób zorganizowany, oszczędzając przy tym czas, pieniądze i nerwy. Kieruję moje rady do osób, które chcą się dowiedzieć, jak powinno wyglądać odpowiednie przeprowadzenie inwestycji, są ciekawe w jaki sposób zorganizować budowę, i co powinna zawierać umowa, aby inwestor mógł spać spokojnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale piękne podsumowanie. Moja żona by się uśmiała z tego, że jestem pedantem :) Tak, jestem uporządkowany. Ba, jestem dobrze zorganizowany. I dobrze mi się współpracuje z ludźmi, a ludzie cenią współpracę ze mną. A Ty zamiast odnieść się do moich merytorycznych pytań, znowu przerwałeś dyskusję w niewygodnym dla siebie momencie. :)

 

Wspominałem wcześniej, że to, w jaki sposób współpracuję z wykonawcami na budowie, niczym się nie różni od mojej współpracy z ludźmi w ramach firmy, którą prowadzę. A prowadzę zupełnie inną działalność - biuro tłumaczeń ;) Sam oceń czy słowo "pedant" jest słowem, które mnie dobrze charakteryzuje:

 

1) W ogłoszeniach o pracę zamieszczam informację o proponowanym wynagrodzeniu na okres próbny oraz minimalnym wynagrodzeniu po jego zakończeniu

 

2) Każdy projekt, który przechodzi przez moje biuro, zostawia ślad w korespondencji emailowej. Nie ma ustaleń na telefon. Nie ma ustaleń słownych. Dzięki temu wszystkie zlecenia są wykonywane terminowo. Wcześniej zdarzało się, że część ustaleń była przeprowadzana wyłącznie przez telefon - zwykle to dotyczyło jakiegoś stałego współpracownika. Niestety - tu ktoś coś źle usłyszał, źle zapamiętał lub źle zanotował i były problemy. W tej chwili po rozmowie telefonicznej zawsze jest wysyłany krótki email, który podsumowuje ustalenia.

 

3) Przy dużych projektach wymagam od nowych klientów (tylko od nich) wpłacenia zaliczki. To jest mój zawór bezpieczeństwa. Być może przez to kilka fajnych projektów mi uciekło, ale dzięki temu nie mam prawie żadnych problemów z nierzetelnymi klientami. Cenię sobie spokój :)

 

4) Od 11 lat prowadzenia działalności (różnych) wiem, że umowa jest świetnym i skutecznym rozwiązaniem. Być może na wykonawców działa dobrze to, że ja nie mam oporów przed ewentualnym wytoczeniem sprawy sądowej :) Jeżeli inwestor spisuje umowę "z przymusu", sam w nią nie wierzy i wie, że w przypadku problemów nie będzie mu się chciało szarpać i iść do sądu to nic dziwnego, że to w jego przypadku nie działa.

 

Poza tym czytam umowy przed podpisaniem, a jeżeli konsultant coś mi obiecał, to proszę go o wskazanie tego co powiedział w umowie. Jeżeli ktoś mi obieca, że wykona dla mnie jakąś pracę, to proszę o to na piśmie. Dodatkowo zauważyłem, że najłatwiej oszukać ludzi, którzy są przekonani o tym, że zawsze mają rację. Że "znają się na ludziach". Że "nie potrzebują umów bo zaufanie jest ważne". Takie osoby nie zabezpieczają się odpowiednio i nienależycie dbają o swój interes.

 

I moim celem nie jest przekonywanie osób, które są święcie przekonane o tym, że umowy nic nie dają i które nie dowierzają, że można przeprowadzić budowę w sposób zorganizowany, oszczędzając przy tym czas, pieniądze i nerwy. Kieruję moje rady do osób, które chcą się dowiedzieć, jak powinno wyglądać odpowiednie przeprowadzenie inwestycji, są ciekawe w jaki sposób zorganizować budowę, i co powinna zawierać umowa, aby inwestor mógł spać spokojnie.

 

Witam Panie Sławomirze, czytając pańskie wpisy widać że jest Pan osobą która wszystko planuje. W przyszłym roku planuję rozpocząć budowę domu i chciałbym się do niej dobrze przygotować, przede wszystkim chciałbym zacząć od przygotowania umowy która pozwoli mi spać spokojnie. Jeżeli istniała by możliwość przesłania wzorów umów byłbym bardzo wdzięczny.

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, ale w niedużym stopniu. Muszę po prostu na nie spojrzeć świeżym okiem i zobaczyć, czy gdybym budował dom teraz, to bym coś w tych umowach zmienił.

Chcę także je odpowiednio skomentować - zwróciłeś uwagę, że moja umowa dba tylko o interesy inwestora, ale umieszczę opcjonalne zapisy, gwarantujące spokój także wykonawcy. Tak jak wspominałem, umowa jest podpisywana głównie po to, aby zapewnić spokój inwestorowi (w końcu jesteśmy w wątku o poradach dla inwestorów :) ), ale jej podpisanie ma zapewnić komfort obu stronom

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój dostawca okien zwodził mnie, zwodził, w końcu zwinął firmę i przepadł nie wywiązując się z umowy..

Pomijam już to, że z zaliczką za nie, ale zanim znalazłem kolejnego producenta, podpisałem kolejną umowę i doczekałem się okien, minęło kilka miesięcy.

Oczywiście musiałem przełożyć terminy u elwktryka, tynkarzy i ekipy od wylewek., także u glazurnika.

 

Gdybym miał zawarte umowy z karami umownymi, to mój komfort oceniałbym w tym momencie słabo...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...