Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 1,9k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Ja obstawiam ten drewniany w kolorze okna. Wygląda jak kompletna rama obrazu (za oknem) :) A ramy obrazów raczej nie mają dolnej krawędzi w innym kolorze :)

 

Ramę to okno ma swoją.

Mało kto robi ościeże w tym samym kolorze - więc argument ujednolicenia "ramki" szybciej będzie argumentem za białym blatem przy białym ościeżu, niż za ciemnym.

 

Łatwo sobie oszczędzić dylematu obniżając okno i łącząc blat z parapetem. Nawet, jak na to już za późno, to robiłbym w kolorze blatu niezależnie od koloru ramy i ościeża..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Wszystkim za cenne komentarze :hug: W wyborze nie bardzo mi pomogliście :p, ale przecież nie o to chodzi. I tak sama muszę podjąć decyzję. Doceniam wszystkie spostrzeżenia i biorę je pod uwagę. Każdy ma inne argumenty i warto poczytać opinie innych, bo samemu można pominąć jakiś ważny aspekt.

Nadal wygrywa u nas ciemny parapet w kolorze zlewu i sprzętów ;) Jednak muszę te parapety zobaczyć na żywo, żeby mieć pewność.

Parapet w kolorze drewna najmniej mnie przekonuje. Gdyby okno nie było w kolorze drewna, to pewnie wygrałby parapet w kolorze blatu. Jednak w naszej sytuacji, trochę mnie takie połączenie napawa obawą. Za dużo tego drewna w bliskim kontakcie. No i parapet w innym odcieniu drewna niż okno, mniej mi pasuje, niż zupełnie kontrastujący z oknem - biały lub grafitowy. Oczywiście mogę dobrać blat i parapet w kolorze okna, ale chyba nie o taki efekt mi chodzi. Blat planuję w ciepłym kolorze, pasującym do okna i podłogi (płytki podłogowe pasują do złotego dębu - przykładałam do okna tarasowego i jest dobrze, ale są jaśniejsze). Niemniej połączenie tych dwóch odcieni podoba mi się.

Parapety muszę mieć na już, także jutro jadę zamawiać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A teraz czas na niemiłą relację z budowy :(

 

Zabudowa poddasza c.d

 

Nie pisałam o tym wcześniej, bo chciałam ochłonąć. Cisnęły mi się na klawiaturę same nieprzyzwoite słowa, a przecież muszę trzymać odpowiedni poziom kultury w dzienniku ;).

Otóż moi drodzy. Sytuacja wygląda następująco. Zabudowa g-k, na szczęście, dokończona przez pana Janka. Zostały jeszcze schody strychowe do poprawy. Trzeba je osadzić wyżej, aby licowały się z sufitem. Syn pana Janka miał dokończyć dzieła tatusia i zaszpachlować połączenia płyt, osadzić narożniki itd.

O ile cała zabudowa trwała tydzień (5 dni - jedna osoba!!!), tak ze szpachlowaniem zabawa trwa już dwa tygodnie i końca nie widać. Za to bałagan, syf, moja nowa łazienka upieprzona niewiarygodnie (mimo, że już raz ją sprzątałam). Była rozmowa, była prośba o sprzątanie po sobie, był nakaz sprzątnięcia puszek z działki sąsiada, porozrzucanych dla niepoznaki w większe zarośla. Pozornie poskutkowało. Jednak w piątek, przelała się czara goryczy. Miałam niesamowicie ciężki dzień i na budowę dotarłam dopiero przed 14:00, a szkoda. Pojawił się nowy człowiek, kolega do pomocy, fachowiec od szpachlowania. Z wyglądu podobny, "czerwono nosy" typek, nie wzbudzający zaufania. Chłopaki świetnie się bawili. Ja oglądam pracę i mówię, że coś słabo idzie. A oni na to: "spoko, do fajrantu zaszpachlujemy całość". Lekko się uśmiechnęłam z kpiną wyrysowaną na twarzy. Jak skończą, jeśli dwa pomieszczenia jeszcze nie zaczęte??

No ale, gadka-szmatka, będą siedzieć do 16:00 i machną garderobę i łazienkę. Ja już nie miałam czasu, bo dzień zakrawający o kpinę (nie będę się rozpisywała z moimi przygodami, bo nie dotyczą budowy, ale było mocno), więc mówię, że się zawijam, ustaliłam co będzie robione w poniedziałek i taa daaam... zrobiłam to... dałam kolesiowi kasę :oops:. Wiem, wiem, najgłupsza rzecz pod słońcem, ale zawsze płaciłam tygodniówki w piątek i nie wiedziałam, jak z tego wybrnąć. Oczywiście nie planowałam sama się wychylać z płaceniem (chociaż wzięłam kasę), ale upomniał się o swoje. Ja z niechęcią powiedziałam, że 500 zł to za dużo za taką robotę. No ale przecież on musi koledze coś odpalić. No nic, w takich sytuacjach brakuje mi męskiego zdecydowania. No i głupia liczyłam, że jednak do "fajrantu" skończą to, co ustaliliśmy. Niedługo po moim powrocie do domu, mąż widział dwóch kolesi wracających z budowy :mad:.

 

Zajechaliśmy po południu na budowę, zobaczyć efekty pracy. Z zabudową nie ruszyli nic, jedynie wyrzucili przez okno odpady płyt g-k, zostawiając ten bałagan przed domem:

 

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=415627

 

 

 

Moja nowa łazienka:

 

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=415626

 

Bateria wannowa uwalona masą szpachlową, co ciekawe bidetka również, a pod baterią kałuża wody. Chłopaki bawili się widocznie moim wynalazkiem. Szkoda, że nawet wody nie wytarli. No wnerw okrutny.

 

Puszki, sprzątnięte z działki sąsiada, znalazły miejsce za tylną granicą działki, w lesie (mimo, że w domu czekały na nie worki na śmieci).

 

Zabudowa nie skończona, brakuje ścianek kolankowych i wykończenia połączeń płyt, ale pożegnałam majstra sms-em. Nawet nie chce mi się z nim gadać.

Teraz muszę szukać chętnych do dokończenia dzieła. Może pan Janek zgodzi się, skoro nawalił jego syn. Sam go tu wpuścił, choć ja się na takie rzeczy nie umawiałam. Może dokończą chłopaki od gładzi (dzisiaj weszli na oklejanie okien). A może dokończymy sami, jeśli nie będzie innego wyjścia.

Tylko wakacje, dzieci w domu, z nimi tego nie ogarnę....

Ale przecież coś się wymyśli ;)

DSC00991a.jpg

DSC00993a.jpg

Edytowane przez annatulipanna
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy dodam Ci Aniu otuchy, myślę że raczej nie ale skoro już piszesz o wnerwie to mogę jedynie podać Ci obie ręce i zapewnić że nie jesteś sama :(

Na razie nie opisuję naszego (delikatnie mówiąc) wnerwa, zobaczymy jak poukłada się sytuacja.

Niemniej, rozumiem, współczuję i przytulam :hug:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Kamilo :hug: To bardzo miłe :yes:

Dwa dni mnie trzymała złość. Dzisiaj już jest spoko ;) Nie mam czasu na rozżalanie się nad sytuacją. Muszę działać dalej, bo kolejne ekipy depczą mi po piętach, a ja nie wyrobiona. Pewnych rzeczy nie przeskoczymy. Dla mnie, takie zachowanie, jak syna pana Janka, czy wielu nieuczciwych wykonawców przytaczanych w dziennikach, jest nie do pojęcia. Człowiek stara się z szacunkiem podchodzić do innych, z życzliwością i zderza się z takim dziadostwem.

U mnie na szczęście sprawa dotyczy, powiedzmy, kosmetyki. Ale jak czytałam o partactwie u mrufki, czy pandzika, to włos mi się na głowie jeżył :mad:

I to nie są odosobnione przypadki. Także kochani, uszy do góry i lecimy dalej. Wszyscy jedziemy na tym samym wózku ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie, że najważniejsze, żeby dobrze zrobione to, co trudno naprawić.

Ale każde nadpłacenie, zwłaszcza za fuszerkę boli. Duże firmy przy dużych robotach zostawiają sobie sporą część płatności jako zabezpieczenie i płacą po trzech miesiącach czy pół roku po zakończeniu prac - na okoliczność, gdyby w tym czasie wyszła fuszerka i wykonawca miał problemy z jej naprawieniem.

 

Mam wrażenie, że najbardziej Cię ubodło, że wiesz, że nie płaci się szybciej, niż postęp prac, a jednak to zrobiłaś. A miałaś jeszcze wcześniej przesłanki, żeby wątpić w solidność (bo co innego jak wszystko jest pięknie do czasu gdy pieniądze wyprzedzają pracę). No, też takie sytuacje, na szczęście też na małych kwotach i łatwych do naprawy tematach przerabiałem. A miałem np. propozycje kupna materiałów na ściany za naprawdę atrakcyjną cenę pod warunkiem płatności z góry. Ale coś mi śmierdziało. I potem mnie po policjach ciągali (na podstawie bilingu naciągacza). A mogłem wtopić ładnych parę tysięcy. I praktycznie bez szans na odzyskanie kasy. Więc "mądrość oczywista" dla wszystkich czytających, co jeszcze nie nauczyli się na własnych błędach:

NIGDY NIE PŁAĆCIE ZA ROBOCIZNĘ SZYBCIEJ, NIŻ POSTĘP PRAC. A ZA MATERIAŁ TEŻ NIECHĘTNIE, CHYBA, ŻE FIRMA LOKALNA, REALNA, SPRAWDZONA

Umowa nic nie daje. Nawet, jak ktoś ma zapał i prawnika za darmo do szarpania się po sądach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Anna, szkoda nerwów na takich typków :hug:

W takich sytuacjach zawsze sobie myślę, że może uratowało mnie to przed wiekszą wtopą, bo wiadomo, że jak się człowiek sparzy, to bardziej uważa

 

Pan Janek postawił Cię w sytuacji nie fair, niestety powinien teraz za młodego wziąć odpowiedzilaność

Tak z trzeciej strony, to mi tego pana Janka trochę szkoda. Z synem ma mocno pod górkę, wyobrażasz sobie takiego darmozjada w domu mieć?

 

Niezależnie od nieprzyjemnej sytuacji, pozytyw jest taki, że kolejny etap za Tobą i przeprowadzka coraz bliżej :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ZA MATERIAŁ TEŻ NIECHĘTNIE, CHYBA, ŻE FIRMA LOKALNA, REALNA, SPRAWDZONA[/b]

 

Kupując chleb też płacisz po konsumpcji ?

 

W płaceniu za usługę jest taki problem - czerwone nosy ZAWSZE dostają jakąś zapłatę i są wolni od stresu reklamacji bo klient cieszy się , że ich się pozbył , a firma nie dość , żę cenowo jest porównywana do nosów to po wykonanej pracy czeka na swoje pieniądze i jeszcze wisi nad nią miecz odpowiedzialności.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kupując chleb też płacisz po konsumpcji ?

 

Wiesz, faktycznie u moich rodziców jest taka piekarnia, że płacisz z góry. Dostajesz kwitek, że o tej i o tej godzinie masz odebrać np. 3 bochenki. Dla mnie to niesamowite. Ja płacę po tym, jak towar mam w ręku/koszyku.

Za materiał na budowę z góry płaciłem raz - za dachówkę. No, i jeszcze jakieś drobiazgi jak zamawiam przez Allegro czy na Aliexpress. Ale tam mam ubezpieczenie i dostawców też wybieram o dobrych opiniach.

Edytowane przez Kaizen
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

: jako sprzedawca np. glazury chciałbym otrzymać pieniądze za towar zanim klient przyklei ją do ściany. I bez odbioru w tym temacie

 

Widzisz, tylko możliwość płatności przed dostawą albo po przyklejeniu?

Nie widzisz możliwości zapłaty przy dostawie, przed przyklejeniem?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzisz, tylko możliwość płatności przed dostawą albo po przyklejeniu?

Nie widzisz możliwości zapłaty przy dostawie, przed przyklejeniem?

 

Z życia:

 

Przy zamówieniu ponad 200 m2 włoskiego gresu sprowadzonego pod klienta nie chciałbyś być w po drugiej stronie gdy klient odmówi odbioru towaru przy dostawie bo ... zmienił zdanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z życia:

 

10 czy 20% zadatku powinno wystarczyc na pokrycie kosztów z nawiązką.

 

Tutaj moje "z życia". Tylko, że ja nie zapłaciłem z góry. Ale byli tacy, co zapłacili. Skąd wiem? Bo okradzeni zawiadomili organy ścigania i policja po billingu ciągała mnie na zeznania.

 

Jako inwestor nie chcialbym zostać bez gresu, bloczków i pieniędzy.

Edytowane przez Kaizen
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hejo ;)

No i nie było wyjścia. Musieliśmy sami dokończyć zabudowę poddasza. Pierwszy dzień pracy był... słaby. Cała niedziela na budowie a efektów nie widać. Za to w poniedziałek udało się skończyć :wiggle:. Ja walczyłam z paroizolacją, mój mąż z g-k. Trochę skomplikowałam zabudowę, ponieważ nie chciałam ścinać piany wokół murłaty na równo z murem. Od środka nie byłoby zbyt dużo tej izolacji. Jak już przyszło do rzeźbienia, to troszkę żałowałam, że nie wycięłam tej piany w cholerę. Ale teraz, po wszystkim, cieszę się ;) Zabudowaliśmy ścianki kolankowe i wysprzątałam łazienkę (przy okazji odkryłam ułamany uchwyt prysznicowy nad wanną - do wymiany). Zdjęcia z tych prac może mam ze dwa :(. Zapomniałam aparatu, a i czasu nie było w ferworze pracy. Ale coś tam wstawię.

 

A teraz ważniejsza sprawa. Dodzwoniłam się w końcu do pana Janka, z zapytaniem, co dalej?? Niestety, nie ma możliwości dokończyć szpachlowania po synu. Jest zawalony robotą. Wpadł tylko po pracy w tygodniu, poprawić schody strychowe, ale też mu się to nie udało. Nie mógł podnieść ramy schodów, bo piana ją trzymała. Dał mi instrukcje, co zrobić, żeby podnieść te schody o 1 cm, tak aby licowały się z sufitem. Przy okazji mógł zobaczyć na żywo, pracę syna. Skoro nasza współpraca miała się kończyć, zapytałam, ile jeszcze mam dopłacić, żeby już uregulować sprawę zabudowy (wstępnie byliśmy umówieni na 2600 zł za przykręcenie płyt g-k na pddaszu i 150 zł za montaż schodów strychowych, oraz 1200 zł za szpachlowanie połączeń, ale to już rozliczałam z synem). Usłyszałam w słuchawce: "Tysiąc złotych pani da i będziemy kwita".

Pierwszy tysiąc już zapłaciłam, czyli za całość zabudowy, łącznie chciał 2 tyś. Czyli, że poczuwał się do sytuacji z synem. Miło :) (A bałam się, że ze 3 tyś. będzie chciał, bo na wstępie pracy, uprzedził mnie, że stawki od zeszłego roku poszły w górę i nasze wyceny nie są aktualne).

 

Pan Janek już nie pomoże, bo terminy go gonią, więc zrobiliśmy plan na weekend: sobota - dzieci do babci, walka ze schodami strychowymi, sprzątanie, niedziela - zabudowa ścianek kolankowych.

A tu niespodzianka. Na budowie zjawił się pan Janek, nie uprzedzając nas o wizycie (ma klucze do domu). Przyjechał w sobotę, bo te schody strychowe nie dawały mu spokoju i wymyślił, jak je podnieść. No i chciał posprzątać :o. Wyobrażacie sobie?? A tu już błysk na poddaszu, bo mój mąż w tygodniu wysprzątał po partaczach. Schody strychowe poprawił błyskawicznie (uff... pewnie byśmy walczyli pół dnia :rolleyes:) i wytłumaczył mi dokładnie, jak planował zabudować ścianki kolankowe, żebyśmy wiedzieli, co i jak. Ja przy okazji wzięłam tego tysiaka, żeby się z nim rozliczyć. Daję mu kasę, a on mi oddaje 600 zł i mówi, że to za tego urwisa :jawdrop:.

Powiem Wam, że byłam pod ogromnym wrażeniem. Co za koleś... Co prawda, sam zawinił, wpuszczając nieodpowiedzialną osobę na budowę, ale takiej rekompensaty się nie spodziewałam. Tak mnie zbudował tą całą sytuacją i przywrócił wiarę w ludzi ;)

No i taka to, kolejna historia za mną ;)

 

Teraz czekam na gładzie. Nie wiem, czy sama mam szpachlować te połączenia g-k, czy jednak koledzy od gładzi się zlitują i dokończą dzieła :confused:

Zobaczymy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@annatulipanna - gratuluję samozaparcia i pociśnięcia spraw do przodu własnymi rękami :yes:

 

Jestem bardzo głodna opisów i zdjęć(!!!) tej zabudowy ścianek kolankowych, bo u nas jest ta sama bajka i tez będziemy to robić własnoręcznie, więc podpowiedzi (pana Janka i Twoje) będą bardzo cenne./ Czy stawialiście te ścianki na stelażach czy kleiliście bezpośrednio do ściany?

 

Zachowanie pana Janka faktycznie wzorowe :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...